Konkurs DPGN (www.1dpgn.pl)

Transkrypt

Konkurs DPGN (www.1dpgn.pl)
Konkurs DPGN (www.1dpgn.pl)
Osoby zakwalifikowane do konkursu:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
Haksim
Aikon82
Boro1909
Piter31
Marcos198
Cosaken
Medykant
KrisekTygrysek
Haksim:
Kiedy klan mój z WOT-a do boju wkracza,
Ciężka jest dola wrogiego gracza.
W klanie tym bowiem sama elita,
Która amorakami rywala wita.
Nasze zadanie – obronić bazę!
A na rywalach zostawić skazę.
Nic więc prostszego – to same nooby,
Doprowadzimy więc ich do zguby.
Już zaczynamy – ważna współpraca,
Nikt z nas na tarczy dziś nie powraca.
Wkurzam się znowu, znowu przeklinam,
Znieść tego nie może moja dziewczyna.
Kiedy gram w WOT-a ciągle się złości,
Przez to jak traktuję z gry innych gości.
Bo gdy przegrywam to też przeklinam,
I przez to bardziej łysieć zaczynam.
Z naszą taktyką dziś nie przegramy,
Teren ten przecież już dobrze znamy.
Już pierwsze strzały i pierwsze trupy,
Zaraz zgarniemy te wszystkie łupy.
Taktyki zmiana dla niepoznaki,
Dziś Mausem ja przecieram szlaki,
Żeby drużyna znowu wygrała,
I golda na koniec miesiąca dostała.
Na wrogiej bazie już trzech okupuje,
Na pewno EFI to nam podbuduje.
Zostały już tylko trzy marne arty,
Lecz to my dzisiaj rozdajemy karty.
Twierdza zdobyta – znowu wygrana,
Nie została na nas znów żadna rana.
Surowce zdobyte, expa też mamy,
W tej bitwie to nasz klan jest znowu wygrany.
Aikon82:
Tuż po obiedzie przed kompem siedzę,
tanki odpalam i sobie bredzę.
Dziś będzie dobrze, dziś pięknie będzie,
win rate wysoki, czy żyję w błędzie?
Już jadę bitwę, pierwszą magiczną,
niestety otóż jest już tragiczną.
Banda red noobów jest w mej drużynie,
stoją i kampią, Ja w swej chudzinie.
Mój pancerz cienki, to prawie papier,
czuję że zaraz zeżrą mi lakier.
Już szósty zmysł jasno się świeci,
na pewno ołów już do mnie leci.
Ja tu się staram salta odwalać,
już tylko mogę się po użalać.
Padłem, zginąłem, szczątki się palą
i z garażową witam się salą.
Myślę nic to, kolejny tank biorę,
jadę z nadzieją, że kogoś spiorę.
Cholerny MM dziś mnie nie lubi,
trzydzieści procent pewno mnie zgubi.
Kolejnych bitew już nie chcę pamiętać,
czas wargemingowi kłótnię rozpętać.
Bo ileż można w dupę dostawać,
toż to na obłęd zaczyna zakrawać.
Mój ticket ginie w mailach czeluści.
Czy odpowiedzą? No jasne ajuści.
WN słabiutki i WR lichy,
dość mówię sobie, dość dziś tej kichy.
Wyłączam wota wciąż załamany,
by jutro znów ujrzeć team buraczany.
Taka jest oto przypadłość tankisty,
iść do psychiatry czy okulisty.
Nikt nie pomoże, a jechać trzeba,
top tiery tanki wyekspić potrzeba.
Boro1909:
Przychodzę bardzo zmęczony po pracy,
już na team speaku czekają chłopacy.
Wchodzę na kanał tam wielkie zamieszanie,
Krisowi znowu nie wyszło rozstawianie,
gdyż nasi gracze przerwali capowanie.
Krzyczy, przestawia, w mikrofon wciąż woła,
chłopaki się smieją że jest pierdoła.
Znów żeton w ruch idzie, już bitwa leci,
w przeciwnym teamie sami atleci.
Aikon do rowu, Wilku do miasta,
tdki na defie szybko wychylają,
i zaraz hity od arty dostają.
A nasz conquerror dał się wyświecić,
i już do niego ostra kontra leci.
Jadę e-setką, wjeżdżam nią w miasto,
coś mi się świeci, o teraz juz zgasło.
Aikon nam pada, Wilku coś gada,
myślę że ostra jest nasza brygada.
Bitwa wygrana, już gold się sypie,
chyba se zagram dla kasy na typie.
Strzelam, dinguje, obrażeń dużo robię
troche kredytów sobie doskrobię.
Tak dzień z czołgami mój dziś wyglądał,
więcej sobie nimi głowy nie będę zaprzątał
Piter31:
Zbliżaliśmy się do miasteczka od wschodu. Prowadziła do niego malownicza górska dróżka, wokół
której rosły sosny i kosodrzewina przykryta jeszcze gdzieniegdzie śniegiem. Kolumna zatrzymała się
przy rozwidleniu drogi obok jakiejś zniszczonej studni, nad którą zwisała posępnie złamana
oblepiona jeszcze kwiatami wiśnia. Zatrzeszczało radio w słuchawkach.
-Panowie otrzymaliśmy meldunek, że z przeciwnej strony zbliża się oddział Czerwonych. Mają siły
zbliżone do naszych. Nie możemy pozwolić im zająć miasteczka inaczej przejmą kontrolę nad całą
Doliną i tym regionem. Na tym rozwidleniu rozdzielamy się. Średnie czołgi pojadą do miasta. A my
spróbujemy objechać dolinę kwadratem G 4, powtarzam G 4.
-Stary znowu jest nabzdyczony – rzucił kierowca Freeman.
-Zamknij się i słuchaj – skontrował go szybko nasz dowódca - porucznik Archibald Barrack.
Barrack jak zwykle słuchał rozkazów w napięciu. Przytrzymywał niezgrabnie ręką hełmofon i żuł ten
swój cholerny tytoń. Jednak wszyscy wiedzieliśmy, że ten gość nie pozwoli nas rozpruć jak ten
dzieciak w Pattonie, który wczoraj wyleciał prosto pod lufy niszczycieli. Wierzyliśmy że może uda
nam się wrócić do domu o ile skończy się w ogóle to piekło.
-Dobra chłopcy - rzucił Barrack – słyszeliście co mamy robić.
- Kumulacyjny ładuj i powoli naprzód. -dodał.
Maszyna drgnęła i ospale ruszyła w kierunku przesmyku. Freeman rzucił coś cicho do Clare, aż ten
parsknął i zachłysnął się Colą. Ja przytknąłem oko do wizjera i zacząłem przyglądać się okolicy.
Gdyby nie ta cholerna wojna! Musiało być tu kiedyś magiczne miejsce - pomyślałem. „Ukryta
Wioska” znajdowała się po lewej. Widziałem jeszcze znikające za rzeką czołgi, które wkrótce skryły
się za pierwszymi domostwami.
Zatrzeszczało w hełmofonie:
-Zostałem wykryty - zameldował pierwszy czołg z kolumny.
-Stać! – krzyknął Dowódca. -Medy delikatny zwiad w głąb wioski. Nie wjeżdżajcie dalej niż do
polowy. Ciężkie zabezpieczyć wyjazdy z doliny i czekamy.
Z głośników popłynęło kilka potwierdzeń przyjęcia rozkazów i wszyscy zamarliśmy w napięciu.
Utkwiliśmy wzrok w naszym dowódcy, który nasłuchiwał dłubiąc sobie paznokciem w zębach i
spluwając co chwila tytoniem na podłogę.
-Są! – wykrzyknął – Widzą ich z miasta jak prują środkiem.
-Dobra – powiedział Barrack - przygotujcie się. Chcecie żyć wiecznie? - Rzucił jak zwykle.
Obróciłem wieżę w lewo , po chwili kierowca ruszył. Cały oddział ciężarów toczył się ku wyjazdowi z
lewej.
- Pierwsza „E-piątka” zabezpieczasz wjazd od północy. Reszta w lewo i wjeżdżamy im od flanki.
Medy skierować się w stronę rzeki. I wspomóc Ciężkie. BC zrób rundę wokół świątyni i wracaj jak
będzie czysto. - Dowódca wydawał sucho rozkazy.
Obróciłem wizjer na wprost i uśmiechąłem się do siebie. Doliną wzdłuż rzeki pędziły czołgi
czerwonych. Dziewięć średnich czołgów wzbijało tumany kurzu pędząc przed siebie. Chcieli nas
zaskoczyć szybkim atakiem i wjechać na nasze tyły.
- Ognia! - zabuczało w słuchawkach – Fokusować cele, pierwsze magazyniki!
Usłyszałem stłumione jęki dział naszych stodwudziestek. Pierwszy cel stanął w poprzek drogi z
urwaną gąską.
Dobij go Dinnet – usłyszałem. Przycisnąłem oko do osłony celownika. Skórzana oprawka wrzynała mi
się w oczodół. Wstrzymałem oddech i nacisnąłem spust. Targnęło powietrzem, a kabina wypełniła się
gryzącym dymem.
Mrugnąłem szybko oczami i z powrotem przycisnąłem twarz do wizjera. Kurz i dym spowijał
nabrzeże niczym brunatna mgła. Dostrzegłem kontury czołgu, stającego w pobliżu małej wiejskiej
chaty.
- Podpaliliśmy go! – krzyknąłem radośnie.
- Zajebiście – wrzasnęli niemal równocześnie Freeman i Clare.
Nasze ciężkie i medy z miasteczka robiły sieczkę z kolejnych czołgów.
Nagle odezwał się nerwowy głos w hełmofonie:
- Tu Hard od północy nadciągają czerwoni. Cztery ciężkie... KURWA są też dwa te-deki: Jagoda i
Godzilla. Strzelają do nas!
- Hard! Wycofuj do nas. Medy , kończyć czołgi nad rzeką – krzyknął Dowódca. Ciężkie zawrócić do
doliny i pomóc Hardowi. . - Tylko nie wyjeżdżać na pałę!! - dodał nerwowo.
-Hard! Jak sytuacja? - usłyszeliśmy po chwili w słuchawkach Dowódcę .
Czekaliśmy w napięciu na odpowiedź. Czas jakby zwolnił bieg. Słychać było tylko cichy szum tła.
- Hard, odezwij się ! - przerwał po chwili ciszę Dowódca.
Włosy stanęły mi dęba. Wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza.
-Nie wygląda to dobrze. - Powiedział Barrack.
-Straciliśmy go... – dodał po chwili, przyciskając rękoma hełmofon.
-Kurwa, niech to szlag! – zaklął Freeman i splunął na podłogę.
Przegrupowaliśmy się szybko i czekaliśmy na ich ruch.
-Dobra chłopcy – rzucił Dowódca w eter. - Robimy tak! Medy szybko objechać tdki od tyłu. Jak oni
dojadą, to ciężkimi ruszacie na ich ciężkie, a potem wykańczacie niszczarki. Jasne?
-Tak jest! zabrzmiało kilkakrotnie w słuchawkach.
Plan wydawał się prosty, ale w takich sytuacjach zawsze mogło pójść coś nie tak. "Hateki" zaczęły
toczyć się wolno ku wzniesieniom.
Nagle w słuchawkach zabuczało:
-Strzelają do mnie, proszę o wsparcie!
-Kurwa Zakuś co ty tam robisz! - Wrzasnął Dowódca – Wycofuj!
Ziemią wstrząsnęła eksplozja, którą wszyscy poczuliśmy pod stopami.
-Co to było kurwa! – zapytał przestraszony Clare.
-Ammorack – smętnie powiedział Barrack – ujebało mu wieżę jak łeb indykowi na Święto
Dziękczynienia.
Powietrze wypełniała złowroga cisza. W skupieniu czekaliśmy na rozkaz ataku.
-Są! Jadą ! - krzyknął Barrack.
Odezwał się ponownie hełmofon:
-Tu Dowódca, Ciężkie wyjeżdżać na nich – fokusować! Medy szybciej do tych niszczarek!
Wytoczyliśmy się na wzniesienie. Przywarłem do wizjera i zobaczyłem lufę skierowaną w naszą
stronę.
-Wycofuj! – rzuciłem do kierowcy.
Szybko wcisnął sprzęgło i włączył wsteczny. Nagle potężne uderzenie wstrząsnęło wnętrzem
pojazdu. Zadźwięczało mi w uszach i przez chwilę nie wiedziałem co się stało.
Trafili w jarzmo – krzyknał Barrack. - Naprzód! Dinnet odpłać mu!
Wziąłem głęboki oddech i skierowałem lufę w stronę wroga. Zmierzał prosto w naszą stronę. Za nim
pojawił się już następny czołg. Wycelowałem w dolną płytę i nacisnąłem spust. Po ułamku sekundy
czołg czerwonych eksplodował. Z włazów buchnęły czerwone płomienie, a powietrze wypełnił
czarny gęsty dym.
-Rozwaliliśmy go! - powiedziałem z satysfakcją do chłopaków.
-Nieźle Dinnet – powiedział Barrack.
Ładowniczy Clare cmoknął tylko głośno pakując do lufy kolejną przesyłkę. Strzeliłem ponownie do
kolejnego czołgu. Stalowy kolos zatrzymał się i zaczął obracać lufę w moim kierunku. W tym samym
momencie dostał kolejny strzał w lewą stronę wieży i ziemią wstrząsnęła kolejna eksplozja.
-No Panowie to już ostatni. Świetna robota. - zabrzmiał w słuchawkach Dowódca. - Dolina jest nasza.
Zbiórka nad rzeką.
Opadłem luźno na siedzisko. Ramiona i kark opuściło napięcie, ale głowa wciąż pulsowała mi od
huku wystrzałów. Czułem jak do nóg znowu napływa mi krew. Przeżyliśmy! - westchnąłem.
Marcos198:
Powoli się kończy w domu robota
Mam myśl że za chwilę pogram w wota
Biorę laptopa na kolana
Może zdejmę kogoś z tarana
Śmiechy,chichy,ts odpalony
Na kanale czeka znajomy
Gadka,szmatka,czuje się doskonale
A tu noobki jadą z goldem w dziale
Pierwszy,drugi,trzeci ding
Aż tu nagle skacze ping
Co tu robić?
Jak zadziałać?
Wołam Kriska
Zaczynamy działać!
Restart kompa,pomocny zawsze
Są już mody,dużo ciekawsze
Wojna klanów już się pokazała
Na kanale ekipa się zebrała
Aikon z Łysym film kręci
W hooliwoodzie są zasłonięci
Fame z Winem chcą nam dupę złoić
Nie pozwolimy się im pokroić
Faja jak zawsze po piwie jedzie
Każdy mu z Golda strzałem wjedzie
Na kanale jest wesoło
Bo Bronek śpi z teściowo
Krisek gania ludzi po tesie
Jakby wszyscy byli w lesie
Powoli się kończy ten wotowski dzień
Starałem się wrogów wyciąć w pień
Jutro też mogę wejść do gry
Więc zapraszam do współgry
Cosaken:
Do domu wróciłem
Wot-a włączyłem
Zaczyna się z noobami robota
Już mi przechodzi ochota gry w Wot-a
Do szału mnie doprowadza brak SKILL-a
u Szturm Emila
Pierwszego, drugiego, trzeciego zabiłem
A potem się od Mausa odbiłem
Przegrana za przegraną
Nie zanosi się na wygraną
Trzynastka w krzaku pasywnie spotuje
Zaraz ją staranuje
Aż ogarną mnie smutek
Bo za nią stał WT-ek
Po paru godzinach musze już spać
Ponieważ jutro musze rano wstać
Medykant:
"Wyznania nerda"
Kiedy tylko rano wstanę
Choć problemów jest bez liku
To mam na nie wyjebane
I dzień spędzam na team speaku
Chociaż łachy nic nie warte
I pidżama na mnie stara
Już wyświecam meda, artę
I batchatem zapierdalam
Uwielbiam wielkie, ciężkie maszyny
I boski całkiem się z tym czuję
Choć przez nie ciągle nie mam dziewczyny
Przynajmniej rękę sobie hartuję
Po co mi życie? - zachodzę w głowę
Mogę odpalić bitwę kolejną!
Szlag - losowanie całkiem chujowe
I tylko nooby grają dziś ze mną
Choćbym cheaterem był nazywany
Skill mój to pot mój, łzy me, krwawica
I godzinami mocz wstrzymywany
I napadowa często kurwica
Choćby świat cały skończyć się miał
I rzekli: "Medyk - suaby tankista"
Po dech ostatni w Wota będę grał
Dla mnie to sprawa jest oczywista
Dowódca polowy - me stanowisko
I choć rozstawiać mam po wsze czasy
Znowu tragicznie się skończy wszystko
- nie posłuchali, tępe kutasy...
NIE PŁACZCIE JENO DRODZY PRZYJACIELE !
CHOĆ JĘZYK MÓJ SZORSTKI, KULTURY NIE WIELE
TO BYŁEM, JESTEM, POZOSTANĘ WIERNY
NASZEJ DYWIZJI PIERWSZEJ PANCERNEJ !!!
KrisekTygrysek:
Włączam komputer , ikonka WOTa
I znów z czołgami będzie robota
Będzie się działo, będzie wesoło
I będą wołać, Zakuś!!! Pierdoło !!!
Znów TS pada, lagi ogromne
Co teraz będzie? nawet nie wspomnę.
Krisek się wkurwia, Bronek wyklina
Nikt nic nie słyszy!!, czyja to wina??
Zakuś cichutko, mówi - nie moja
Pewnie serwera, a może i moja.
Zaraz posprawdzam, zrobie reseta
I znowu będzie wielka feta!!!
Wszyscy się ciesza że TS działa
Jedynie Kmicic - nie, bo to pała.
On tylko siedzi sobie na Sztabie
I cos pitoli o jakiejś zabawie.
Gargan go słucha, Medyk już nie chce
Co on pitoli?? o jakiejś Ewce?
Sylwia tak słucha i już pomstuje
Ja tu każdej babie dupę wypucuje!
Żadnej nie wpuszczę, to mój haremik
I na kolacje wcina drzemik.
Aikon tak słucha, ja też poproszę
Chętnie coś zjem, głodu nie znoszę.
I tak mlaskają na TSie
A tu znów Krisek – CW!!! Drze się
Wszyscy już leca ile sił mają
Będą dziś walczyć, bardzo się starają.
Patrzą tu "FAME", kurde przesrane
Bronek szybko usypia nową mame
Teściowa Bronka śpi już cichutko
A na TSie dalej głośniutko
Haksin kurwuje, że rady nie daje
Znowu ktoś w rushu na środku staje .
Lysy się wcina, że ma pomysła
A tu już wilka T1 pocisła!!!
Wilku jest słaby , ot taka dziecina
Ale wiadomo, przecież z Krasocina
Ale i tak bitwa wygrana,
Przecież jest Krisek!, klanowa "mama"
Wszystkich opieprzy , zmobilizuje
I zaraz przegraną w wygraną przekuje
Taka to nasza zgrana drużyna
Dużo chłopaków i Sylwia jedyna.
Więc zapraszamy w nasze szeregi
Znajdzie się coś dla każdego,
I dla koleżanki i dla kolegi