STOLICE NIE ROZUMIEJĄ
Transkrypt
STOLICE NIE ROZUMIEJĄ
STOLICE NIE ROZUMIEJĄ Utworzono: czwartek, 20 września 2001 STOLICE NIE ROZUMIEJĄ Za ustanowieniem funduszy specjalnych przeznaczonych na restrukturyzację terenów pogórniczych opowiedzieli się przedstawiciele europejskich gmin górniczych, którzy w miniony piątek 14 bm. zakończyli dwudniowe obrady we francuskiej miejscowości Forbach, położonej na granicy Lotaryngii i niemieckiego Zagłębia Saary. Seminarium zorganizowane przez EURACOM (Stowarzyszenie Gmin Górniczych Europy) odbyło się pod hasłem: „Jaka polityka rozwoju dla regionów górniczych Europy?” I było szóstym z kolei w ramach projektu RECORE finansowanego z funduszy Unii Europejskiej. Wcześniej delegaci reprezentujący osiem krajów: Polskę, Niemcy, Hiszpanię, Wielką Brytanię, Czechy, Francję oraz Rosję i Ukrainę – posiadające status członków niestowarzyszonych, rozmawiali o przebudowie infrastruktury poszczególnych regionów, ochronie ich środowiska naturalnego, inwestycjach zagranicznych, a także o hołdowaniu górniczej tradycji i rozwoju ruchu turystycznego na terenach poindustrialnych. Okazuje się, że największą bolączką wszystkich gmin górniczych jest ciągły brak środków na przebudowę infrastruktury po likwidowanych zakładach. Uczestnicy debaty przyznali, że w przeszłości zdarzały się przypadki wykorzystywania pieniędzy pochodzących z funduszy europejskich w sposób niewłaściwy. Sprzyjało temu zwłaszcza centralne zarządzanie środkami. W stolicach poszczególnych państw mało kto bowiem rozumie problemy regionów górniczych. W ten sposób pieniądze mające zasilić ich restrukturyzację, bardzo często wydatkowane były np. na inwestycje położone w sąsiadujących regionach. Bohumil Bobak reprezentujący Czechy skarżył się, że w ten sposób województwo morawsko-śląskie straciło wielu inwestorów, m.in. Hyundaia. Japończycy w usytuowaniu fabryki na terenach pogórniczych widzieli więcej kłopotów niż korzyści. Na naszym podwórku podobnych przypadków też nie brakuje. – Powszechny jest brak zrozumienia faktu, że same gminy górnicze bez wsparcia zewnętrznego nie dokonają przeobrażeń i odnowy swych terenów, nie stworzą miejsc pracy i równocześnie nie wyłożą środków na wkład własny do projektów unijnych – podkreślił podczas swego wystąpienia Paweł Mocek, dyrektor biura krajowego ACOM w Rybniku. Kwestia własnego wkładu spędza sen z powiek wielu samorządowcom. Oto bowiem – jak słusznie zauważono podczas seminarium – tylko silne finansowo gminy mają szansę osiągnąć sukces. Jako przykład podano efekty restrukturyzacji w Niemczech i Hiszpanii. Innym zaś krajom wytknięto brak projektów w dziedzinie restrukturyzacji i rewitalizacji. – Regiony krajów dawnej „piętnastki” korzystały ze silnego wsparcia finansowego podczas restrukturyzacji własnych przemysłów, zaś regiony górnicze nowych krajów Unii takowego nie posiadają. Trudno jest zatem mówić o polityce wyrównywania szans, zwłaszcza, gdy na Zachodzie proces restrukturyzacji górnictwa już zakończono, a u nas on wciąż trwa – bronił swego stanowiska Tadeusz Chrószcz, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Górniczych w Polsce. Za to Ukraińcy z Donbasu, którym z wielu powodów „bliżej” jest do Moskwy niż do Brukseli, z dużym uznaniem wypowiadają się o restrukturyzacji w naszym wydaniu. Nic zresztą dziwnego, Rosja i Ukraina z jednej strony zamykają nierentowne kopalnie, a z drugiej wciąż myślą o zwiększeniu wydobycia. W Polsce energetyka też oparta jest na węglu. – Przyglądamy się procesowi restrukturyzacji górnictwa na Śląsku i widzimy w nim wiele dobrego. Chcemy te działania naśladować. Polskie doświadczenia potrzebne są nam nie tylko w dziedzinie restrukturyzacji górnictwa, ale także dla rozwoju nowych technologii wydobycia – podkreślił z przekonaniem Jurij Bobrow, kierujący działalnością Stowarzyszenia Gmin Górniczych Donbasu. Tymczasem Francuzi z coraz większym rozrzewnieniem wspominają przemysł górniczy, w którym – nie tak dawno jeszcze – pracowali ich ojcowie i dziadkowie. Gospodarze konferencji zorganizowali nawet dla uczestników seminarium wycieczkę do starej kopalni „Wendel” w Forbach, gdzie kończy się właśnie budowa… nowego muzeum górniczego. Obecnie zwiedzać można jedynie budynki pozostałe po zlikwidowanym zakładzie. O zjeździe do podziemi kopalni nie ma mowy. Jesienią władze gminy spodziewają się tam nawału turystów, ponieważ pobyt w nowym muzeum stwarza wrażenie, jakby wszystko oglądało się z poziomu „650”. Cóż, Francuzi lubią być sentymentalni. Ale i my z tej lekcji historii powinniśmy wyciągnąć stosowne wnioski. KAJETAN BEREZOWSKI