PO GÓRACH, DOLINACH
Transkrypt
PO GÓRACH, DOLINACH
Nr 12 (407)/1 PO GÓRACH, DOLINACH... 24 marca 2002r. Nr 12 (407) 24 marca 2002r. Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl E-mail Redakcji: [email protected] NIEDZIELA PALMOWA M yśli Jana Pawła II Dzisiejsza niedziela wprowadza nas w pamiątkę najwaŜniejszych wydarzeń w historii zbawienia. Ma podwójną nazwę: “Palmowa” i “Męki Pańskiej”. Brońcie krzyŜa, nie pozwólcie, aby Imię BoŜe było obraŜane w waszych sercach, w Ŝyciu Jezus staje przed nami jakby w dwóch odsłonach. Najpierw widzimy Go siedzącego na osiołku, otoczonego tłumem ludzi radośnie wołających: “Hosanna!”. Następnie widzimy tego samego Jezusa, ale w skrwawionym płaszczu, z cierniową koroną na głowie, z szyderczą trzciną w ręku. Stoi przed sądem Piłata, skazany przez tłum na krzyŜ. Czy byli wśród nich ci, którzy wcześniej wołali Hosanna? Czy dziś nie jest podobnie? Te same usta, które w latach dziecinnych wołały “Króluj nam, Chryste, zawsze i wszędzie!”, dziś, chcąc być “postępowymi” wołają: “Precz z Nim; nie chcemy, by On królował!”. Jezus zachęca nas do szczególnej refleksji, medytacji, skupienia, aby wejść w największą tajemnicę chrześcijaństwa. W Jerozolimie wydarzyło się coś niepowtarzalnego, co na zawsze przemieniło ludzi i historię. To Jedyne, Niepowtarzalne, przychodzi dziś do nas. MoŜe dokonać się w kaŜdym człowieku, który uczciwie szuka prawdy. Jezus ukazał drogę wielkiej Przemiany swoim Kazaniem na Górze, Ŝądając miłości nawet wobec nieprzyjaciół. Swoją Męką pokazał wzorowy sposób znoszenia szyderstw, zniewag, niesprawiedliwości ludzkich wyroków i cierpienia. Wiele moŜna usłyszeć oskarŜeń, złośliwości wobec ludzi Kościoła. Podobnie postąpiono z Jezusem, najbardziej niewinnym. Jeśli Jego, Syna BoŜego, Najświętszego, nazwano grzesznikiem i skazano na śmierć w oparciu o okrutne referendum, to nie dziwi fakt, Ŝe współcześni chrześcijanie są traktowani podobnie. Spełnia się Jego zapowiedź o prześladowaniach wierzących w Niego. Znak sprzeciwu jest znakiem Chrystusowym. Czy mamy odwagę być takim znakiem wobec świata? palmy kolorowe Biją dzwony na Palmową Niedzielę i miasto się rozwesela, wielkie, cięŜkie krople metalu na czerwone dachy spadają. Biją dzwony z wieŜ wysokich i z malutkich sygnaturek, jak z dziobków ptasich, idą, idą ludzie ulicami, by pomodlić się w białym kościele. /.../ A Pan Jezus jechał na oślicy równieŜ taką weselącą się ulicą i tłum krzyczał tysiącznymi ustami, i powiewał, powiewał palmami. A Pan Jezus jechał bardzo smutny, bo Go czekał ból i śmierć okrutna, to nad Jego śmiercią ulicami tłum powiewał, powiewał palmami. W tę niedzielę rozśpiewana radość uderzała dzwonem w serce kaŜde i leciała górą ulicami, powiewała, powiewała palmami. A Pan Jezus jechał bardzo smutny, bo Go czekał ból i smierć okrutna, a nad miastem dzwonią, dzwonią dzwony, biją krople po dachówkach czerwonych. /.../ I juŜ nie wiem, czym jest moja barwna w wypalonym dzbanie smukła palma, czy radością jest dla mego oka, czy teŜ bólem, czy teŜ śmiercią Pana Boga. I juŜ nie wiem, czym jest moje serce ubarwione jak ten nieśmiertelnik, czy jest tylko niepotrzebnym Ŝalem, czy teŜ moŜe palmą rozśpiewaną? A Pan Jezus jechał na oślicy Nr 12 (407)/2 PO GÓRACH, DOLINACH... 24 marca 2002r. tajemnica Wielkiego Piątku skupie-niem w Bogu - napisała św. siostra Faustyna (Dzienniczek, 18). Starałam się o wielką ciszę dla Jezusa. Pośród “Córko moja, dziś rozwaŜ bolesną mękę jakoby ona była wyłącznie dla ciebie podjęta" - zanotowała św. siostra Faustyna w swoim Dzienniczku. Jedyny i niepowtarzalny dzień w roku chrześcijańskim - Wielki Piątek. Jak go przeŜyć, by nic nie stracić z jego tajemnicy? największego gwaru Jezus miał zawsze ciszę w moim sercu, chociaŜ mnie to nieraz wiele kosztowało (Dz. 185). Jedyny i niepowtarzalny dzień, bo właśnie wtedy nasz Pan i Brat, w wydarzeniu sprzed dwóch tysięcy lat, oddał za nas Ŝycie. Oto znajdujemy się zupełnie nieprzypadkowo na synaksie, tzn. zgromadzeniu kultowym Kościoła, zegar wska-zuje godzinę 15. po południu, przypominającą o męce i śmier-ci niewinnego Chrystusa. CóŜ takiego dzieje się w naszych sercach, gdy wchodzimy w atmosferę Wielkiego Piątku? Kto uwaŜnie obserwuje następujące po sobie obrzędy, kto zwróci uwagę na sam wystrój ołtarza ogołoconego zupełnie z obrusów i pozbawionego światła, na krzyŜ zasłonięty fioletową chustą, prawdopodobnie odczuje smutek. Ciekawe, jaki jest to rodzaj smutku? Czy smutek ten zakłada nadzieję? Co rodzi się z tego smutku? U stóp Jezusowego krzyŜa moŜna doświadczyć czegoś, co opisałabym jako szybki “prąd łaski i miłosierdzia", przyciągający mnie do Boga. Jezus powiedział: A Ja,. gdy zostanę nad ziemię wywyŜszony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32). Dzieje się tak nie dlatego, Ŝe my jesteśmy dobrzy, ale dlatego, Ŝe On jest dobry... Nie dlatego, Ŝe jesteśmy coś warci, ale poniewaŜ On jest wart. To jest dar. Rodzi się pragnienie, by kaŜdy - i wszędzie - zbliŜał się do źródła Ŝycia, do przebitego serca Jezusa i został porwany przez potok łaski i miłosierdzia. Nie jesteśmy źródłem Ŝycia duchowego, ale jest nim Bóg - Miłość. On ma w sobie zbawienie, uzdrowienie, miłosierdzie dla całego świata. Powinniśmy poddać się Mu i pozwolić, aby porwał nas strumień łaski i miłosierdzia, który odnowi ziemię. W księdze proroka Zachariasza znajduje się zapowiedź błogosławieństwa, które spłynie na lud BoŜy przyglądający się UkrzyŜowanemu: Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha poboŜności. Będą patrzeć na tego, którego przebili... (Za 12,10). Wierzę, Ŝe gdy spoglądam na Jedynego Syna BoŜego, który przyjął postać niewolnika, otrzymuję Ducha poboŜności i pragnę, aby wszyscy poznali Jego Zbawienie. Parząc na Jezusa, przybitego za nasze grzechy, mam coraz większe zaufanie do miłości Boga i z większą wiarą mogę się modlić o zbawienie świata. Tak bowiem Bóg umiłował świat, Ŝe Syna swego Jednorodzonego dał, aby kaŜdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał Ŝycie wieczne (J 3,16). W dniu krwawej ofiary Chrystusa Kościół powstrzymuje się od odprawiania Mszy Św. - ofiary bezkrwawej. Dzieje się tak dlatego, Ŝe Syn Człowieczy nie działa juŜ słowami i czynami, lecz w dobrowolnej bierności, działa w wyniszczeniu się dla nas i zaparciu się siebie. NaboŜeństwo Wielkopiątkowe zwraca nas ku Jezusowi wydanemu w ręce bezboŜni-ków, którzy postąpili z Nim, tak jak chcieli (Mt 17,12). Podczas uroczystej adoracji KrzyŜa wszyscy patrzymy i oddajemy hołd Temu, kto pierwszy wskazał na sens cierpienia i doświad-czenie bólu. Zanurzamy się w rzeczywistość BoŜej Miłości. Aby oddać Jezusowi cześć zachowujemy przez dłuŜszy czas adoracji zupełną ciszę. JakŜe waŜna jest ta cisza, w której Bóg przemawia w głębi serc, w której wszyscy jesteśmy bezbronni wobec Niego i w której kaŜdy z nas musi stanąć przed Nim w całej prawdzie własnej słabości! Ale na to, Ŝeby usłyszeć głos BoŜy, trzeba mieć cisze w duszy i być milczącą, nie milczeniem ponurym, ale ciszą w duszy, to jest Zachwyca nas to, Ŝe umiemy zachować się z szacunkiem, delikatnością, pokorą wobec UkrzyŜowanego. Rozpoczęcie celebracji wielkopiątkowej w ciszy, milcząca procesja kapłana i asysty, prostracja (leŜenie krzyŜem) przed ołtarzem to wyraźne znaki najgłębszej adoracji i pokuty. Adoracja krzyŜa jest bez wątpienia sercem chrześcijaństwa. Tu odgry-wa się coś bardzo waŜnego, coś co jest dla nas źródłem zbawczej łaski, ale i najwyŜszym uwielbieniem Boga, składa-nym poprzez pośrednictwo Chrystusa, Boga Człowieka. Sam kolor szat, w które ubrany jest kapłan przewodzący celebracji, kolor czerwony oznacza znaki krwi, walki, męczeństwa. Oto kapłan trzymający w dłoniach zasłonięty krzyŜ, powoli odsłania jego część górną śpiewając: Oto drzewo krzyŜa, na którym zawisło Zbawienie świata, a wszy-scy odpowiadają: Pójdźmy z pokłonem. Wszyscy klękają... Po chwili kapłan znów ukazuje krzyŜ, a po odsłonięciu prawej ręki UkrzyŜowanego następuje wymiana tych samych słów. Wreszcie odsłania całkowicie KrzyŜ i śpiewa po raz trzeci: Oto drzewo krzyŜa... Potem całuje rany Chrystusa, po nim zaś asysta i cały lud. Tradycyjne śpiewy towarzyszące adoracji krzyŜa: Ludu mój ludu. KrzyŜu święty nade wszystko oraz suplikacje Święty BoŜe, Święty Mocny, Święty i Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami - pozwalają zagłębić się w tajemnicę krzyŜa... pełniej zjednoczyć się z Chrystusem... poznać prawdę słów św. Pawła: Teraz zaś nie ja Ŝyję, lecz Ŝyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę Ŝycie w ciele, jednak obecne Ŝycie moje jest Ŝyciem wiary w Syna BoŜego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2,20). W pięknej modlitwie Duszo Chrystusowa mówimy Jezusowi: Duszo Chrystusowa uświęć mnie, (...) w ranach Twoich ukryj mnie. Nie daj mi z Tobą rozłączyć się... i kaŜ do Siebie zbliŜyć się. To nie tylko poezja, ale duchowa rzeczywistość. Chowanie się w ranach Chrystusa, kąpanie w Jego krwi, daje pokój i pewność. Przychodząc pod KrzyŜ, rozwaŜając mękę i śmierć Jezusa, rozmyślając nad miłością Jego serca otwartego dla naszego zbawienia znajdujemy Ŝycie. Słowa protestanckiego hymnu mówią o tym tak: Skało wszystkich wieków, moja Skało, Pozwól mi w Tobie się skryć Niech woda i krew Które popłynęły z Twojego zranionego boku, Będą na grzech jak lek, Niech zbawią od gniewu i oczyszczą. Pod krzyŜem moŜemy bardziej skupić wzrok na Synu BoŜym, który został przybity za grzechy nasze i świata. WaŜne jest to wezwanie do pokory, do pokuty, do czystości serca, otwarcie na Ducha Św., wezwanie do przyjścia pod krzyŜ Jezusa z Maryją, moją Matką. Muszę zaświadczyć, Ŝe oddanie się Maryi jako Matce pogłębiło moje poświęcenie się Bogu... Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Oddanie się sercu Maryi umieściło mnie blisko przebitego serca Chrystusa i otworzyło drzwi do większej bliskości z Bogiem. Pragnę prze-prowadzić ze sobą przez te drzwi innych... RównieŜ ciebie... Widzę teraz wyraźniej, Ŝe to w przebitym boku Chrystusa, z którego popłynęła woda i krew, znajdujemy miłosierdzie, Ŝe moŜemy prosić o miłosierdzie, o działanie Ducha Św. w nas. My, katolicy, widzimy w wodzie i krwi odniesienie do sakramentu chrztu i Eucharystii. Przebite serce Jezusa jest źródłem tych darów sakramentalnych i innych niezmierzonych bogactw duchowych. Nr 12 (407)/3 24 marca 2002r. PO GÓRACH, DOLINACH... Z śYCIA NASZYCH RODZIN... Nauka Ŝycia - Wychowanie języka W staroŜytnej Grecji istniało zgromadzenie zdrowo poboŜnych i rozwaŜnych męŜczyzn. Nazywali się pitagorejczykami. Kto zamierzał wstąpić w szeregi zgromadzenia musiał najpierw złoŜyć przysięgę milczenia przez trzy długie lata. Dopiero po wytrzymaniu próby zostawał uznany za godnego przynaleŜności do tej wspólnoty. MoŜna zastanawiać się dlaczego został postawiony taki warunek? Jestem przekonany o tym, Ŝe na świecie nie ma nic trudniejszego niŜ umiejętność zapanowania nad własnym językiem, mową. Kto potrafi tego dokonać, ten wykaŜe się tak wielką siłą ducha i panowania nad sobą, Ŝe spokojnie moŜna mu zaufać nawet w wielkich sprawach. CóŜ pomoŜe dobroć serca, jeśli rozwiązły język nie chce dobrego serca słuchać. Najwięcej zdrowia kosztuje i naj-większy zamęt w świecie wywołuje swobodnie operujący język. Z powodu wypowiedzianego lekkomyślnie słowa do nie-dawna męŜczyźni wzywali siebie na pojedynek, kończyły się między ludźmi dobrze prosperujące przyjaźnie a konflikty utrzymywały się aŜ po grób; i to wszystko za sprawą rzuconego jakiegoś głupiego oskarŜenia, szyderstwa albo kpiny. Ile razy człowiek łapie się na zbyt szybko wyraŜonym i nie wywa-Ŝonym słowie, które wznieciło bardzo duŜo nieporozumień i biedy a później zaczyna tego gorzko Ŝałować. Niestety bywają takŜe z tego tytułu nieodwracalne cudze i własne szkody. Powinno się przed wypowiadanym słowem najpierw dobrze sprawdzić jego sens i znaczenie. (Tak, jak sprawdza się kaŜde rozwiązane zadanie matematyczne przed ogłosze-niem wyniku). Inaczej człowiek będzie podobny do cesarza, który całą swoją wielką władzę odstąpił swemu kamerdy-nerowi. Dlatego w tym miejscu przytoczę aforyzm: “StrzeŜ dobrze twego języka, bo szybko wypowie się złe słowo! O BoŜe! To nie było tak źle pomyślane, ten drugi jednak idzie i skarŜy”. Najczęściej niekontrolowane słowo przechodzi przez język gdy człowiek wpada w gniew, złość czy zdenerwowanie. Wypowiada się coś, co po jakimś czasie wydaje się niepodobne do naszej wypowiedzi, jako wręcz nam zupełnie obce. Pytamy się siebie jak moŜna było takie głupstwo palnąć? Sami czujemy się głupio, wcale nam nie ulŜyło, przeciwnie - dręczymy, draŜnimy i męczymy się sobą i swoim otoczeniem. To nierozwaŜne słowo ciąŜy, zwłaszcza jeśli nie mamy zamiaru do takiego błędu przyznać się przed sobą, albo przed tym, kto został skrzywdzony. Co w tej sytuacji zrobić? Na pewno nikt nie będzie chciał trzy lata milczeć, to za trudne wymagania, ba... nawet w ciągu czterech dni odby-wania rekolekcji zamkniętych rzadko któremu uczestnikowi udaje się zachowanie ścisłego milczenia. Natomiast stać nas na powstrzymanie się od automatycznego, bezmyślnego słowa tak długo, jak długo wrze w nas. Złość, gniew, lub gdy ktoś inny w sposób bezwzględny i nieopatrznie rzuca pod naszym adresem obraźliwe i niesłuszne słowa. Często w pewnych, specyficznych sytuacjach milczenie staje się bardzo przekonywującą i mocną odpowiedzią. Juliusz Cezar podczas napadu gwałtownego gniewu, chroniąc się przed wybuchem lawiny nieprzemyślanych słów, próbował liczyć do dwudziestu, potem wracała równowaga psychiczna i spokój. Wielu broni się przed wydaniem zbyt pochopnej słownej opinii lub decyzji w ten sposób, Ŝe postanawia przesunąć termin wydania orzeczenia na następny dzień po przespanej nocy. Umysł DROGA KRZYśOWA LUDZKICH ZDARZEŃ Uchwyć się dłoni, którą wyciągam do ciebie. l mocno przytul się do Mnie. Będzie ci łatwiej iść. To jedyny sposób, aby posuwać się naprzód. Nie lękaj się. Próbuj. Droga długą i trudną nie będzie, bo będziemy iść razem: Ja i ty... Przypomnienie Szybko zdjęto Moje ciało z krzyŜa, by o Mnie jak najszybciej zapomnieć. Lecz tam, na wzgórzu Golgoty pozostał krzyŜ, który i tak, choćbyś czasami nie chciał, będzie ci mówił, Ŝe to było DLA CIEBIE... Obojętność Przy Moim grobie straŜ postawiono, wejście kamieniem zastawiono, bo zabezpieczyć dobrze chciano. Ty zaś grobem czynisz swoje serce. Szczelnie je przede Mną zamykasz. I dumny jesteś, Ŝe nic cię nie wzrusza. Cieszysz się, Ŝe nikomu nieznany, niedostępny i na nic nieczuły, szyfr wymyśliłeś, kamień obojętności, którego nic nie rozbije. Lecz Ja kaŜdy grób ciemności i obojętności chcę otworzyć, bo w środku Ŝycia nie ma. Ja pragnę, byś się z obojętności przebudził, byś oŜył... STACJA XV Obecność W Wielki Piątek, gdy dzwony wydzwaniają juŜ północ, oddalam się od ołtarza. Porzucam wiernych gmin, nie dla mnie ich miłe świętych obcowanie. Oni szukać mnie zaczną juŜ w Wielką Sobotę i w Wesołą Niedzielę, a potem i w Tłusty Czwartek - z noŜami - śród tych, których zacna babina (ta co dorzuca chrustu do stosu Husa) widziała jak kłuli świętą Hostię. Boso, po ostrych kamieniach, wrócić by mi pod Mur Lamentu. Tam moje miejsce. Bodajbym się stamtąd nie oddalał. MoŜe odbiegłbym tylko na drogę do Emaus. Gdybym mógł drętwe palce włoŜyć w rany Człowiecze. Te się zaiste nie goją. Nigdy. Poza tym jest milczenie. Aleksander Wat JUBILACI TYGODNIA Janina Kowolik Jan Korton Maria Zielińska ElŜbieta Gontarz Józef Zabielny Maria Drobik Zacnym Jubilatom Ŝyczymy duŜo zdrowia, BoŜego błogosławieństwa, radości oraz spełnienia marzeń. “śycie jest procesem oczyszczania: im bardziej czysty jest duch, tym bardziej lśniące i gorące jest Ŝycie”. Novalis Nr 12 (407)/4 PO GÓRACH, DOLINACH... POMYŚL O SWOJEJ WIERZE J. P. Sartre w swojej krótkiej autobiografii opowiada jak utracił wiarę. Mówi tak: “Do niewiary nie przywiodły mnie sprzeczności dogmatów, lecz Ŝycie. Bo przecieŜ wierzyłem - co dnia klękając odmawiałem, złoŜywszy ręce, swój pacierz, alem o Bogu myślał coraz rzadziej. Kilka lat utrzymywałem z Wszechmocnym stosunki oficjalne; prywatnie zaprzestałem składania Mu wizyt. W końcu odwrócił oczy. Pragnąłem Boga, dano mi Go. Przyjąłem ów dar nie pojmując, Ŝem Go szukał. Nie zapuściwszy korzeni w moim sercu wegetował czas jakiś potem umarł. “ Mijają kolejne dni wielkopostne, wypełnione pracą, obowiązkami i stałą rutyną wykonywania codziennych spraw. Nadchodzi wiosna zawsze wyczekiwana, poniewaŜ budzi nadzieję, chęć do Ŝycia i spełnienie tylu dobrych postanowień. A tu niestety ciągle coś nie wychodzi, problem goni problem, po raz kolejny coś się nie udało i znowu są powody, aby się martwić. Najlepiej byłoby zaszyć się gdzieś, przeczekać te trudniejsze dni i chwile. Wszyscy szukamy znaków, Ŝądamy ich nawet od Pana Boga. Wierzymy [co brzmi to co najmniej dziwnie w stosunku do wyznawców Chrystusa], Ŝe gdyby horoskopy były dla nas łaskawsze, gdyby gwiazdy układały się w korzystniejsze konstelacje, dalibyśmy sobie radę sami, a tak Ŝądamy od Boga gotowych rozwiązań. W międzyczasie, nie mogąc się doczekać efektów, gmatwamy się w ogromnym chaosie i spiętrzamy nasze kłopoty jeszcze bardziej. Modlimy się wprawdzie, ale Ŝądamy od Boga gotowych rozwiązań, prawie układamy Mu harmonogram. Obawiamy się, Ŝe Pan Bóg moŜe o czymś zapomnieć, albo Ŝe po prostu sobie z czymś nie poradzi, a nam się spieszy. Czasami próbujemy dotrzeć do świętych, ale kalkulujemy do którego najbardziej się opłaca, lub który jest najbardziej skuteczny. A potem zastanawiamy się czy oni sobie z tym wszystkim poradzą? Potem ponownie wracamy do horoskopów, moŜe w międzyczasie coś się zmieniło... i tak się kręci to błędne koło, a bałagan i rozgardiasz robi się coraz większy. Dlatego wszystko nas draŜni, stajemy się coraz trudniejsi w kontaktach w stosunku do naszych bliskich, zaczynamy zazdrościć innym - naszym zdaniem - Ŝycia i oceniamy ich poczynania. A tym samym myślimy, Ŝe jesteśmy w gorszej sytuacji, Ŝe Ŝycie jest niesprawiedliwe. A Pan Bóg cierpliwie czeka i chce nam pomóc. Tylko serca nasze są zamknięte na działanie Jego łaski. Wiara w nas marnieje, gdyŜ nie pozwalamy jej wzrastać, zagłuszyć chcemy głos sumienia i nie słuchamy głosu Boga. A wystarczy wyciszyć się, spojrzeć dokoła - ile tragedii i nieszczęść, cóŜ warte są ludzkie przewidywania, planowania i zmartwienia. Wystarczy pomyśleć ile ludzi ginie z powodu róŜnych nieszczęść: trzęsienia ziemi, kataklizmy, wojny, choroby. W oka mgnieniu skończyły się ich problemy, wniwecz poszły wszystkie plany, do niczego nie przydały się horoskopy. Ilu ludzi się dzisiaj nie obudziło, choć wcale w planach tego nie mieli. Spróbujmy po raz kolejny popatrzeć na siebie, na swoje problemy przez pryzmat nieprzewidywalnych ludzkich losów. CóŜ moŜemy zrobić? Najwięcej ze wszystkiego mamy naszą ludzką słabość i niemoc. CóŜ warte są rozbiegane i niepoukładane zmagania? Lepiej się zatrzymać i stanąć pokornie wobec słabości i o tym wszystkim powiedzieć Panu Bogu. On na pewno wysłucha i zaradzi, tylko z naszej strony odrobina wiary by się przydała. Pan Jezus mówi przecieŜ o tym do nas w swoim Słowie: "Gdyby wiara wasza była, jak ziarenko gorczycy...". Warto o tym pomyśleć, jaki jest stan naszej wiary? Lubimy 24 marca 2002r. POZNAJEMY POSTACIE BIBLIJNE... Chrystus powierzył mu zadanie bycia fundamentem Kościoła. Ten człowiek to Piotr. Był synem Jony, pochodził z Betsaidy. Do Chrystusa przyprowadził go młodszy brat - Andrzej. /.../ Od tego pierwszego momentu wezwania Szymon Piotr przylgnął do Jezusa. Towarzyszył Mu w całej trzyletniej działalności, uczestniczył w wydarzeniach, w których nawet nie wszyscy apostołowie brali udział. /.../Jego pełen temperamentu charakter, impulsywność, a takŜe gorące, miłujące serce sprawiły, Ŝe szybko, jak się wydaje, zdobył pierwsze miejsce pośród dwunastu, a nawet pełnił jakby rolę rzecznika apostołów. To on zabiera głos w imieniu pozo-stałych przed Jezusem, to on reprezentuje apostołów przed Sanhedrynem, przemawia do pogan. To właśnie Piotrowi Chrystus zlecił troskę nad Kościołem po swoim zmartwych-wstaniu. Nim jednak Szymon stał się Skałą przebyć musiał długą drogę, pełną zakrętów, załamań, takŜe niewierności. Do pierwszego nieporozumienia pomiędzy Mistrzem a uczniem dochodzi wówczas, gdy Chrystus zapowiada Piotrowi oparcie na nim Kościoła. TuŜ po tej zapowiedzi Jezus mówił o swojej męce i śmierci, a wówczas “Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzeki do Piotra: «Zejdź mi z oczu, szatanie! Jesteś mi zawadą, bo myślisz nie na sposób BoŜy, lecz na ludzki»" (Mt 16,22-23). Później był Tabor, gdzie Piotr ujrzał chwałę Chrystusa, było rozmnoŜenie chleba dla pięciu tysięcy, wskrzeszenie córki Jaira, wskrzeszenie Łazarza, aŜ do owego dnia, kiedy Jezus usiadł z apostołami do paschalnej wieczerzy i powiedział do Piotra: “Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, Ŝeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, Ŝeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci" (Łk 22,31). Jeszcze raz próbował sprzeciwić się Piotr Chrystusowi, gdy Mistrz przepasany prześcieradłem pochylił się do nóg ucznia by umyć mu nogi. Wówczas impulsywny Piotr zawołał: “Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną" (J 13, 6.8). Dopiero wówczas zgodził się Piotr przyjąć posługę z rąk Jezusa. A później równie równie gwałtowna obietnica o gotowości oddania Ŝycia za Jezusa i zapowiedź zdrady, nieudane czuwanie w Getsemani, kiedy kleiły się oczy, gdy Chrystus drŜał z trwogi i wyrzut: “Piotrze... jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?" (Mt 26,40). Gwałtowność Piotra raz jeszcze dała znać o sobie, kiedy schwytano Jezusa. Wtedy bowiem “Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho" (J 18, 10). I przyszła najczarniejsza noc w Ŝyciu Piotra - noc zdrady. Mimo wcześniejszego zaprzysięgania, Ŝe gotów jest na śmierć, zabrakło mu odwagi, by przyznać się do Jezusa wobec słuŜącej w pałacu Kajfasza. Wyparł się Tego, z którym spędził 3 lata. Spojrzenie Jezusa obudziło łzy skruchy, głębokiego Ŝalu. Po nocy zdrady przyszedł dzień zmartwych-wstania i dzień, w którym powtórzyło się wezwanie z pierwszych dni spotkania z Mistrzem z Nazaretu. Znów było jezioro, znów napełnione po brzegi sieci i słowa te same: “Pójdź za Mną", po trzykrotnym wyznaniu miłości. Zginęła gdzieś gwałtowność, pewność siebie, a pojawiło się zupełne oddanie się Mistrzowi: “Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, Ŝe Cię kocham" (J 21, 17). Czego uczy nas Piotr? Przede wszystkim ufnego zdania się na Boga. Uczy teŜ, Ŝe nie ma takiej zdrady, której Bóg by nie wybaczył, jeśli człowiek Ŝałuje. Wreszcie ukazuje Piotr, Ŝe "Po górach, dolinach..." Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), Barbara Górniok, s. Justyna Lachowska, ks. Wiesław Firlej (red. odpowiedzialny), Roman Langhammer (skład komputerowy). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.