Rodziny
Transkrypt
Rodziny
Seminaria europejskie koordynator: Joanna Różycka-Thiriet [email protected] Z okazji seminarium 15 kwietnia gościem Fundacji Schumana była adwokatka Kamila Zagórska specjalizująca się w transgranicznych sporach z zakresu prawa rodzinnego. Tematem spotkania były problemy prawne międzynarodowych rodzin w Unii Europejskiej. Jak zaznaczyła na wstępie prelegentka, małżeństwa wielokulturowe istniały zawsze. Obecnie ludzie przemieszczają się na całym świecie – między krajami UE, między UE i resztą globu. W zależności od tego, gdzie wyjeżdżamy, podlegamy różnym przepisom. Podstawową zasadą prawa unijnego jest to, że ma ono zastosowanie do osób mieszkających w Unii. Nie muszą mieć one obywatelstwa kraju członkowskiego. Wystarczy legalny pobyt w UE. W 2013 roku w UE przebywało mnóstwo osób pochodzących spoza niej - 4,1% ludności. 17,3 mln obywateli UE żyło w innym unijnym kraju niż ich własny. Więcej przemieszczają się osoby młode, czemu sprzyjają unijne programy typu Erasmus. 85% osób, które wyjechały z Polski, wyjechało do innego państwa Unii (Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii…). Natomiast do Polski najwięcej osób przyjeżdża także z Europy, ale wschodniej. Polska jest 6. w kolejności krajem imigracji w UE, przyjmujemy wielu emigrantów. To duży potencjał dla tworzenia się związków międzykulturowych. Jak podkreśliła Kamila Zagórska, to właśnie pary międzykulturowe stanowią największy potencjał UE – przełamują stereotypy, są motorem wymiany kulturowej. Różnice (języka, religii, zwyczajów) bardzo ludzi przyciągają. A wiek wyjazdów zagranicznych to wiek poszukiwania partnera życiowego, zakładania rodziny. W 2012 roku w Polsce zawarto 203,9 tys. ślubów, w tym 3 800 z obcokrajowcami. Te ostatnie dotyczą raczej Polek niż Polaków. Dodatkowo poza ojczyzną nasi rodacy zawarli 20 000 małżeństw. Rośnie także liczba dzieci pozamałżeńskich. W 2011 roku było ich 39,3%. Mamy do czynienia z tendencją wzrostową. Z praktyki adwokackiej naszego gościa wynika, że Polacy wracają do kraju po zakończeniu burzliwych związków. Liczba takich osób rośnie. Pół biedy, jeśli para nie ma dzieci. Dziecko bardzo komplikuje rozstanie zwłaszcza w parze wielokulturowej. Dlatego o taki związek jeszcze bardziej trzeba dbać niż o związek monokulturowy. Pojawienie się dziecka kończy miesiąc miodowy. Pojawiają się potencjalne zarzewia konfliktów. Jakie imię wybrać (np. po dziadku czy innym przodku)? Problemy mogą wynikać z kontaktów z rodziną partnera, z odmiennych zwyczajów, rytuałów rodzinnych, wizji prowadzenia domu. Wiele spraw prowadzonych przez Kamilę Zagórską dotyczy związków Polek z osobami z bardzo odmiennych kultur (z Hindusami. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Marokańczykami itd.). Podejście do dzieci w innych kulturach może się bardzo różnić od naszego. Pozaeuropejskie zwyczaje są mocno zakorzenione także wśród ludzi, którzy mieszkają w Europie od lat lub w drugim pokoleniu. Problemem mogą być odmienne religie, a nawet kuchnie. Adwokatka podała przykład Egipcjanina, który wpadł w gniew, widząc, jak polska babcia daje jego dziecku kotlet schabowy. Ostatecznie para się rozstała. Przed urodzeniem dziecka ludziom nie przychodzi do głowy, że takie kwestie mogą wywoływać problemy. W 2012 roku w Unii Europejskiej było około miliona rozwodów. Ta liczba także wzrasta. Mimo że w związku się nie układa, rodzic nie ma prawa ot tak sobie wziąć dziecko i wrócić do swojego rodzinnego kraju, bo jest to uprowadzenie. UE reguluje większość aspektów życia rodzinnego. Kwestię władzy rodzicielskiej uregulowano w dokumencie nazywanym Bruksela II bis (rozporządzenie Rady z 2003 r.). Dotyczy on uznawania orzeczeń w sprawie dziecka (opieki nad nim, kontaktów z dzieckiem) oraz procedury rozwodowej (reguluje, który sąd jest właściwy do przeprowadzenia rozwodu). Obowiązuje też rozporządzenie Rady z 2008 w sprawie jurysdykcji, prawa właściwego, uznawania i wykonywania orzeczeń oraz współpracy w zakresie zobowiązań alimentacyjnych. Ma usprawnić przepływ alimentów. Usprawniające procedurę spadkową rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady z 2012 wchodzi w życie w tym roku. Rozporządzenie o nazwie Rzym III reguluje prawo stosowane w przypadku rozwodów. Wzmacnia współpracę części państw członkowskich Unii w tej kwestii. Na mocy tego dokumentu małżonkowie mogą wskazać prawo krajowe, według którego chcieliby się rozstać. Oprócz tego mamy regulacje międzynarodowe, którym podlegają także Wielka Brytania i Dania (niestosujące wszystkich aktów prawnych UE). W przypadku tych państw i krajów spoza Unii mają też zastosowanie umowy dwustronne. Konwencja międzynarodowa z 1996 o jurysdykcji, prawie właściwym, uznawaniu, wykonaniu i współpracy w zakresie odpowiedzialności rodzicielskiej i środków ochrony dzieci, którą podpisały wszystkie unijne kraje, to postawa w zakresie władzy rodzicielskiej. Z kolei konwencja haska z 1980 roku dotyczy uprowadzeń dzieci. Aktualnie Unia Europejska dużo zajmuje się tą kwestią, bo to często problem. Rodzice nie mają świadomości, że nie należy opuszczać z dzieckiem kraju. W niektórych państwach jest to przestępstwo. Konwencja haska ma zablokować wywiezienia dziecka, by sąd miejsca zamieszkania mógł rozstrzygnąć np. o prawie do kontaktów. Najczęściej dzieci uprowadzają matki, uciekając od partnera, także od przemocy. Adwokatka wyjaśniła, że prawo do kontaktu to prawo dziecka do kontaktów z rodzicami, a nie odwrotnie. Gwarantuje je Konwencja Praw Dziecka. Rozporządzenie Bruksela II bis uzupełnia konwencję haską. Doprecyzowuje, że przynajmniej w teorii sąd ma 6 tygodni na rozpatrzenie wydania uprowadzonego dziecka. Niestety Polska nie do końca dostosowuje się do swoich międzynarodowych zobowiązań. Np. dziecko powinno zostać przez sąd wysłuchane w sprawach go dotyczących. W UE tak się dzieje (jeśli pozwala na to wiek dziecka). Polskie sądy tego nie praktykują. Boją się albo nie potrafią. Ale nacisk Unii w tej sprawie jest coraz większy. A jak się ustala kontakty z dzieckiem? Bruksela II bis rozstrzyga, do którego sądu złożyć wniosek o ustalenie kontaktów i który sąd nadzoruje te kontakty. Mają być wyznaczone w taki sposób, żeby dało się je wyegzekwować. Jest też inna droga ustalenia kontaktów z dzieckiem. Rodzice mogą wszystko uzgodnić z pomocą międzynarodowego mediatora i potem taką ugodę zatwierdza sąd. Jeśli rodzice się nie dogadają, to rozporządzenie daje sądowi możliwość orzeczenia takich warunków, jak sam chce. W praktyce może to Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce zobowiązać rodziców do zamieszkania bardzo blisko siebie, by prawo dziecka do kontaktów było przestrzegane. Co nam dają przepisy UE? Po pierwsze, decyzja jednego sądu ma być bez dyskusji wykonywana w innych unijnych krajach. W rozporządzeniu Bruksela II bis są specjalne formularze, które wypełniają sądy lub inne podmioty wydające decyzje (w niektórych państwach decyzje w przedmiocie rozporządzenia nie są wydawane przez sądy). Odnośnie uprowadzenia dziecka, w unijnych przepisach jest nacisk na współpracę organów zajmujących się prawem rodzinnym i sądów. W UE sędziowie mogą zadzwonić do swoich odpowiedników z innych krajów, żeby uzyskać pewne informacje. Niestety w Polsce to nie działa. W Polsce przepisy unijne nadal są nowością, choć przecież obowiązują już jakiś czas. Często sądy np. rejonowe nie znają unijnych przepisów dotyczących dzieci. W Czechach istnieje jeden wyspecjalizowany sąd rozpatrujący sprawy podlegające konwencji haskiej. W Polsce teoretycznie wszystkie sądy mają ją uwzględniać w swoim orzecznictwie. Ale wiedza sędziów na temat obowiązujących w Polsce międzynarodowych przepisów jest niewystarczająca. Co prawda są szkolenia w tym zakresie, lecz objętych jest nimi zbyt mała liczba sędziów. Zdaniem adwokatki trochę czasu zajmie, aż do sądów dotrze, że są nowe źródła prawa. Przypomniała, że prawo unijne powinno być stosowane przed krajowym. Potrzeba szkoleń i praktyki, bo na razie się to nie przyjęło. Dopóki to się nie zmieni, będą się na tym tle rodzić problemy. Nie pomaga duże obłożenie sądów. Rozpatrzenie tak złożonych spraw zajmuje dużo czasu. W Polsce bardzo trudno wyegzekwować wydanie dziecka (np. jeśli matka Polka przywiozła dziecko do ojczyzny). Bardzo rzadko korzysta się u nas z transgranicznej mediacji. W takich przypadkach najlepiej, żeby mediatorzy byli z dwóch krajów. Ale to muszą też być osoby kompetentne, znające języki (bo w mediacji tłumaczenie nie ma sensu). Bardzo mało osób prowadzi w Polsce takie mediacje. Szkoda, bo są one bardzo efektywne. Można w ten sposób uciąć inne toczące się postępowania, chociaż nie postępowanie prokuratury w sprawie o uprowadzenie dziecka. Unia idzie w kierunku wzmocnienia roli mediacji. Chodzi o to, żeby w interesie dziecka postępowanie było szybkie, żeby sprawa nie utknęła w sądzie na lata. Świetny system mediacji transgranicznych mają Niemcy. Zmierzając do konkluzji Kamila Zagórska stwierdziła, że ważne jest, aby być świadomym takich międzynarodowych problemów. W Polsce prawo jest niezłe, gorzej z jego wykładnią i stosowaniem. W naszym kraju sądy rodzinne są traktowane po macoszemu. Sędziowie takich sądów trudniej awansują. Sędziowie orzekający rozwody w sądach okręgowych orzekają w szeroko pojętych sprawach cywilnych. A przecież filozofia postępowania rodzinnego jest inna. To nie jest gra, w której jeden wygrywa, a drugi przegrywa. Bo potem ludzie mają jakoś wyjść z tego i żyć dalej. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce