reportaż - linuxpl.info

Transkrypt

reportaż - linuxpl.info
Lidia Pyrgiel
Szkoła Podstawowa nr 7
w Łodzi
klasa 5a
relacja Hermiony ze Szkoły Podstawowej nr 7
Otrzymałam nietypowe polecenie. Miałam spędzić dzień
w zwykłej szkole. Wylosowałam SP nr 7 w Łodzi. Dzięki czarom,
stałam się niewidoczna i nauczyłam się nowego języka. Zabrałam
róŜdŜkę, wsiadłam na miotłę i poleciałam. Szybko dotarłam na
miejsce. Przy ul. Wiosennej zauwaŜyłam dzieci idące do szkoły.
Były niejednakowo ubrane i niosły na plecach dziwne torby.
Budynek szkoły wcale nie przypominał zamku, tylko duŜe
pudełko z oknami. NiezauwaŜona weszłam do środka. Razem
z dziećmi poszłam na dół. Znalazłam się w małym pomieszczeniu,
gdzie uczniowie zdjęli kurtki i zmienili buty. Bardzo zdziwiłam się,
Ŝe dzieci nie mają jednakowych ubrań, i te dziwne torby...
Próbowałam podnieść jedną z nich. Strasznie cięŜka! Co dzieci
noszą w torbach?
Nagle rozległ się dziwny dźwięk i dzieci szybko wbiegły na
górę. Ustawiły się przy drzwiach. Ja stanęłam przed sala nr 43.
Gdy podeszła pani, weszliśmy do klasy. Pomyślałam, Ŝe tak
ładnie i zielono moŜe być tylko w ogrodzie. To była jednak klasa.
Na stolikach stały mikroskopy. Uczniowie usiedli, wyjęli z toreb
bardzo cienkie ksiąŜki i zaczęli w nich pisać. Później oglądaliśmy
pod mikroskopami śmieszne małe obrazki. Pani powiedziała, Ŝe to
krew Ŝaby. Dziwne, bardzo dziwne... I znów ten przeraźliwy
dźwięk. Wybiegam z sali. Na holu dzieci bawiły się, biegały,
krzyczały. Nagle: dzyń, dzyń i wszystkie stanęły pod drzwiami.
1
Weszłam do sali z małymi dziećmi. Było tam kolorowo; ławki
i ściany pomalowane na Ŝółto, zielono i niebiesko, na ścianach
i
oknach
rysunki,
kolorowe
firanki.
Dzieci
czytały
i pisały. Nagle jakiś maluch wyszedł na środek. Trochę się bał,
ale pani uśmiechnęła się, i spokojnym głosem poprosiła, aby
rozwiązał zadanie. Chłopiec od razu dobrze odpowiedział.
Dzyń, dzyń, dzyń –zabrzmiał dzwonek. Dzieci wybiegły
z klasy, a niektóre zeszły na dół do stołówki. W jadalni nie było
długiego stołu, tylko kilkanaście małych stolików. Wszyscy usiedli
przy nich i zjedli obiad. Mnie teŜ smakował.
Znów ten hałaśliwy-dzwonek, poszłam do klasy. Znalazłam
się w sali, gdzie wzdłuŜ ścian, na kaŜdym stoliku stały dwa
komputery. Było ich dziesięć. Dzieci włączyły je, a pani wyjaśniła
co naleŜy zrobić. Uczniowie pisali plan dnia. AleŜ oni późno wstają
i bardzo długo się uczą!. Pod koniec dnia znalazłam się w duŜej
sali z siatką na oknach. Dziewczynki próbowały wrzucić piłkę do
dwóch dziurawych koszyków. Trochę dziwne, Ŝe dzieci biegały,
a nie latały na miotłach, ale mimo to, zabawa była wyśmienita.
W tej dziwnej szkole było ciekawie, chociaŜ dzieci nie uczyły
się czarów. Na pewno kiedyś tam wrócę.
Wasza Hermiona
2