Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
P i o t r semenenko
( 1) 1
Jerzy
Braun
Czytelnik tej książki mógłby zapytać, dlaczego z plejady gwiazd pierwszej wielkości
na przełomie XIX i XX wieku wybrałem
– jako reprezentatywne dla kultury polskiej tego okresu historycznego – sylwetki
Górskiego, Brzo­zowskiego, Wyspiańskiego
i Konecznego. Może go też zaskoczyć wysunięcie wśród luminarzy tego okresu właśnie Piotra Semenenki, o którym przeciętnie wykształcony Polak wie jeszcze mniej
niż o Hoene-Wrońskim i Konecznym.
przeszłości historycz­
nej, od Włodkowica,
Skargi, Modrzewskiego, Konarskiego aż
do Wielkiej Emigracji polistopadowej. Chodziło mi o te umysły i talenty, które umiały przejąć i rozwijać dalej spadek duchowy
prawd i zasad moralnych, ukazujących profil polskiej formacji katolicyzmu i sens istnienia Polski na scenie świata. Mickiewicz
w swej Wielkiej Improwizacji nazwał ten zespół wartości sferą natchnienia, „gdzie graniczy Stwórca i natura” (Mickiewicz 1998:
222) i gdzie dociera z jednej strony duma
Konrada, a z drugiej – pokora i świę­tość
księdza Piotra, w jego widzeniu z trzeciej
części Dziadów.
Trudno zaprzeczyć, że – z wyjątkiem Wyspiańskiego, którego wielkość nie jest już
przez nikogo kwestionowana – nazwiska
Sienkiewicza, Curie-Skłodowskiej, Matejki,
Paderewskiego upowszechniły się w pol- Otóż gdy spojrzymy jakby z lotu ptaka
skiej świa­
domości zbiorowej, zwłaszcza na ten kompleks idei i osobowości twórwśród Polonii zagranicznej, z większą oczy­ czych, dostrzeżemy związek genetyczny
wistością niż pozycje, które dotąd omówi- ich dzieła z olbrzymim wysiłkiem myśli,
łem. Nazwiska te należą jednak do innej ka- jakiego dokonała już wcześniej Wielka
tegorii myśli, literatury i sztuki. Wybrałem Emigracja, od czasów Napoleona aż po rok
te osobowości twórcze, które przed I wojną 1863. Twórczość trzech wieszczów jest już
światową i po wyzwoleniu Polski wzniosły – z tego punktu widzenia – wielokrotnie
się, zadziwiającym zrywem ducha, w ho- i wielostronnie przeanalizowana. Norwid
ryzont transcendentalny „Polski wiecznej”, zmartwychwstał z grobowca zapomnienia
nawiązując do idei szczytowych naszej faktycznie dopiero w dwudziestoleciu mię­
132
PRESSJE 2013, TEKA 34
dzywojennym, lecz w pierwszym rzędzie
jako poeta, natomiast jego filozofia i myśl
religijna czeka jeszcze na ekshumację. Hoene-Wroński – mimo powracających fal zainteresowania dla jego doktryny i działalności reformatorskiej – jest wciąż Wielkim
Nieznajomym, zarówno dla nas, jak i dla
nauki zachodniej i dla Kościoła. Ale zanim
pokuszę się o zwięzłą syntezę ich dzieła,
chcę wprzód omówić fenomen jednostki,
która rozbłysła jak meteor na firmamencie
naszego XIX stulecia i stała się zaczynem
polskiego odrodzenia religijnego w tej tak
fascynującej dla historyka kultury epoce.
Zdołała ona nie tylko przejąć w siebie całe
dziedzictwo naszej historii i stać się pomostem między jej szczytowymi kreacjami
a współczesnym aggiornamento Kościoła,
lecz również po­
zostawić nam w spadku
prekursorskie idee filozoficzne, teologiczno-ascetyczne i społeczno-polityczne, prześwietlone heroiczną miłością Boga i bliźnich i blaskiem prawdziwej świętości.
Ten fenomen duchowy, stanowiący jakiś
paradoks w historii naszego XIX wieku, to
ks. Piotr Semenenko, którego proces beatyfikacyjny, wszczęty niedawno w Rzymie,
ogniskuje na nim uwagę historyków, hagiografów i eklezjologów. Chciałbym tu uniknąć poetyckich przenośni, ale gdy czytam
życiorys, dzieła, korespondencję a szczególnie pisma ascetyczne tego kapłana, filozofa
i płomiennego patrioty, przychodzi mi na
myśl ksiądz Piotr z Dziadów. Jakaż to szkoda, że wielki Adam, który spotkał na swej
drodze Semenenkę i wraz z nim zakładał
fundamenty polskiego odrodzenia religijnego, nie wytrwał przy nim, lecz uwikłał
się w obsesję karykatury ks. Piotra, jaką był
Andrzej Towiański.
Przedziwna droga
Życiorys i światopogląd Semenenki nasuwa pewne analogie z Feliksem Konecznym. Jednak Koneczny, urodzony w Krakowie, zespolił się od razu z odziedziczoną
przez to królewskie miasto nieprzerwaną
tradycją polski katolickiej i cywilizacji
zachodniej. Problem wielkości i walki cywilizacji podjął on w związku z sytuacją
geopolityczną i historyczną Polski, a nie
pod ciśnie­niem osobistego doświadczenia.
Natomiast katolickość Semenenki i jego
symbioza z najwyższymi wartościami cywilizacji zachodniej zrodziła się w warunkach diametralnie przeciwnych, a nawet
paradoksalnych. Los rzucił go w samo oko
cyklonu, w kłębowisko antynomii i burz
dziejowych, ja­k ie miotały od wieków Polską, ujętą w kleszcze antagonistycznych
cywi­
l izacji i potęg prących na nią z Zachodu i Wschodu. Z ojca prawosławne­go
i matki protestantki, uwikłany był od kolebki w odwieczne konflikty wyznaniowe
i narodowościowe, nabrzmiałe szczególnie
po rozbiorach Pol­ski. W aspekcie ludzkim
i przyrodzonym trudno pojąć w jaki sposób
ten Białorus, wychowany w domu ojca po
rosyjsku, w kulcie Katarzyny II, gnębicielki
Polski, a w domu rodziców matki po kalwińsku, stał się żarliwym Polakiem i filarem rzymskiego Kościoła?
Piotr Semenenko urodził się 29 czerwca
1814 roku, a więc po nieszczęśliwej wyprawie Napoleona na Moskwę, w Dolistowie
koło Tykocina. Ojciec jego, Mikołaj, rodem z okolic Smoleńska, ze spolszczonej
rodziny szlachecko-białoruskiej, nieobcy
był może tradycjom katolickim, ale oddany jako sierota z rozkazu Katarzyny II do
PIOTR SEMENENKO (1) • JERZY BRAUN
133
Korpusu Paziów w Petersburgu, wychowany był w prawosławiu. Naprzód oficer
gwardii cesarskiej, był on z kolei komisarzem rządu moskiewskiego na dawnych
Kresach Rzeczypo­
spolitej. Matka, Anna
z Zielińskich, Polka z rodziny protestanckiej, wywodziła się z kręgu tej szlachty,
która w czasach kontrreformacji wytrwała
przy kalwińskim antypapizmie. Dziwnym
zrządzeniem losu czy Opatrzności Piotr
ochrzczony został w Kościele katolickim,
gdyż w oko­
l icy nie było innej świątyni.
Wychowywany przez babkę – fanatyczną kalwinkę, znowu tylko przypadkiem,
znalazł się w katolickim kolegium Ojców
Misjonarzy w Tykocinie, z wyraźnym zastrzeżeniem, by go nie uczono zasad religii katolickiej. Natomiast jego rodzeństwo
przebywało u ojca, carskiego komisarza
w Pińsku i zruszczyło się zupełnie. Gdy
Piotr – w tajemnicy przed babką – przyjął
w pełni heroicznej decyzji pierwszą Komunię Świętą, został obity, ukarany postem i
wydalony z jej domu. Babka odesłała go do
rodziców, którzy potraktowali fakt jego Komunii dość tolerancyjnie.
Pisze on o tym później w swym Dzienniku: „Dzień 8 grudnia, Niepo­k alane Poczęcie, dzień pełen łask Bożych, dzień między
wszystkimi naj­szczęśliwszy. […] Trysnęło
w nim dla mnie jakby nowe źródło życia;
zajaś­niał horyzont nowy; wszystko w życiu
oblokło się innym światłem; sta­ło się jakby drugie stworzenie we mnie; stworzenie
nowej istoty […] Zaiste dziwne zrządzenie
Boże, że nie będąc dzieckiem katolickich
ro­d ziców, wychowując się w domu wrogim
wierze katolickiej, byłem ochrzczony a potem wychowany i do Sakramentów przypuszczony w Kościele katolic­k im”.
134
Umieszczony w gimnazjum w Białymstoku,
znalazł się w kręgu młodzie­ż y patriotycznej, odważnie manifestującej swą polskość.
Tu staje się płomiennym bojownikiem wolności, wydaje pisemko propagujące odbudowę Polski w dawnych granicach. Docierały
tu z Wilna idee i hasła filomatów, a wraz
z nimi wieści o prześladowaniach i zsyłkach oraz romantyczny wiew poezji Mickiewicza. W 1829 roku Piotr rozpoczyna
studia na Uniwersytecie Wileńskim i bierze
udział w ruchu spiskowym, ogarniającym
wówczas nie tylko Królestwo Kongresowe,
lecz i ziemie zabrane. W rok później wybucha powstanie listopadowe. Cytuję ustęp
z monografii ks. Władysława Kosińskiego
Duch na czasie: „Piotr Semenenko pisze
odezwę do młodzieży, wzywając ją do czynu zbrojnego. […] Niebawem wyśledzony,
zostaje aresztowany i uwięziony. […] Dzięki
pomocy osób wpływowych oj­ciec uwalnia
go i stanowczo zakazuje przyłączać się do
powstania. Piotr jednak idzie za głosem
sumienia i zgłasza się do Korpusu Giełguda” (Kosiński 1966). Gdy Korpus po upadku
powstania przekroczył granicę Prus, „Piotr
Semenenko znalazł się wraz z kilkutysięczną rzeszą młodzieży powstańczej na obcej
ziemi. Rozpoczęło się życie tułacze na emigracji” (tamże).
Piszę o tym szerzej, gdyż samo życie Semenenki jest już kartą historii i fragmentem narodowej epopei i aż się prosi o pióro dramaturga. Los Semenenki podobny
jest do biografii dramatycznej Hieronima
Kajsiewicza, Aleksandra Jełowickiego i innych żołnierzy-tułaczy z lat trzydziestych,
którzy odnajdą się w Zgromadzeniu Ojców
Zmartwychwstańców, od których rozpoczyna się polskie odrodzenie religijne w XIX
PRESSJE 2013, TEKA 34
wieku. Wszyscy ci późniejsi kapłani i apostołowie Krzyża przechodzą najpierw przez
kryzys wiary i zupełny upadek ducha religijnego, który czyni z nich na ziemi francuskiej wojujących ateistów i rewolucjonistów,
emisariu­szy tajnych związków karbonariuszy i wolnomularzy.
Jest to znamię czasu, świadczące o fatalnym rozkładzie religijnym i obyczajowym
ówczesnej Polski. Rozprzężenie to i zepsucie zaznacza się już w epoce saskiej. Prądy
liberalno-sceptyczne z Zachodu, szerzą­ce
się w Polsce XVIII wieku pod wpływem laickiego oświecenia, pism ency­k lopedystów,
a potem haseł rewolucji francuskiej, przyczyniają się wprawdzie do podniesienia
Polski z upadku kulturalnego, inspirują
reformę szkolną pijarów i Komisji Edukacji Narodowej, wydają świetnych myślicieli
i reformatorów jak Konarski, Kołłątaj, Staszic, ale i podbudowują doktrynalnie indyferentyzm religijny, który ogarnia wyższe
sfery społeczeń­
stwa, koła arystokracji,
dwór Stanisława Augusta, a nawet kler i hierarchię kościelną. Ta formacja duchowa dominuje nadal w dobie polsko-francuskiego
braterstwa broni za czasów Napoleona,
a potem w okresie spisków rewolucyjnych,
drążących Polskę pokongresową. Emigracja, nie­liczna i rozdarta przez „swary potępieńcze”, pogrążona w rozpaczy po klęsce,
zbuntowana przeciw tyranii, tonąca w morzu racjonalizmu i ateizmu ówczesnej Francji, dopingowana nadzieją na „wojnę ludów”
i rewo­lucję powszechną, wpadła w wir spisków, labirynt lóż masońskich i fas­c ynację
ideami socjalizmu utopijnego i komunizmu.
Semenenko – jak wielu jego towarzyszy
broni – oddaje się całą duszą sprawie walki
o nowy porządek socjalny i polityczny w Europie. Jest płomiennym mówcą-agitatorem,
autorem odezw i manifestów nawołujących
do zburzenia zmurszałego ładu reakcyjno-klerykalnego, opartego na dyk­taturze
pieniądza i ucisku policyjnym. Wydalony
z Chateauroux, gdzie jako osiemnastoletni
młodzieniec jest już wykładowcą historii
powszechnej. Ścigany przez policję francuską, ucieka do Paryża, gdzie pracuje w prasie rewolucyjnej, polskiej i francuskiej. I oto
nadchodzi chwila przełomu w jego życiu,
którą jego biograf, ks. Kosiński porównuje z cu­dem nawrócenia Szawła na drodze
do Damaszku. Cud ten sprawia spotka­nie
z Bogdanem Jańskim, świętym i apostołem Emigracji. Ten niezwykły konwertyta,
przez długie lata również ateista i wróg Kościoła, był do roku 1831 jednym z gorliwych
propagatorów i filarów saintsimonizmu.
Olśniło go i nawróciło spotkanie z Mickiewiczem, który w tym okresie, na dziesięć
lat przed związaniem się z Towiańskim, był
w fazie głębokiego zaangażowania religijnego i widział drogę do wyzwolenia Polski
w odrodzeniu moralnym i w stworzeniu nowego Zakonu. Jego związki z katoli­c yzmem
umocniła przyjaźń z Montalembertem,
o. Lacordairem, ks. Lamennais, usiłującymi
jak on pogodzić idee socjalizmu utopijnego
z nauką Kościo­ła.
Jański spotyka Mickiewicza w roku 1832,
już po zerwaniu z saintsimonistami,
a w kwietniu 1833 roku zakłada wraz z nim
pismo „Pielgrzym”. Ostatecznie jego nawrócenie dokonuje się w roku 1834, a w końcu
roku zys­kuje pierwszego ucznia w osobie
Semenenki, którego nawrócenie trzeba
uznać za początek nowej epoki w dziejach
Emigracji.
PIOTR SEMENENKO (1) • JERZY BRAUN
135
U progu wielkiej krucjaty
Niedługo po nawróceniu Semenenki,
w grudniu 1834 roku, Jański zakła­
da
wraz z nim i Mickiewiczem Bractwo Braci
Zjednoczonych, którego powstanie można
uważać za początek laikatu jako świeckiego ramienia Kościoła, o ile pominiemy fakt
stworzenia przez jezuitów już w wieku XVI
sodalicji mariańskich. Celem Bractwa było
apostolstwo wiary, nawraca­nie obojętnych,
działalność charytatywna, pomoc opuszczonym i chorym, a także ożywienie ruchu
kulturalnego na Emigracji przez odczyty
z historii Polski i historii literatury, pogłębianie wiedzy religijnej etc. W środowisku
tym przeważali konwertyci o przeszłości
skrajnie rewolucyjnej, masońskiej i ateistycznej.
W czerwcu 1835 roku organizacja ta przeobraża się, z inicjatywy Mic­k iewicza i Jańskiego, w Bractwo Służby Narodowej, łączące cele reli­g ijne z patriotycznymi i dążące
do wyzwolenia Polski przez jej du­
chowe
odrodzenie, naprzód na Emigracji, a potem w kraju. O ruchu tym pisze ks. Paweł
Smolikowski, historyk Zgromadzenia O.O.
Zmartwychwstań­
ców w dziele Obudzenie
ducha religijnego wśród Polaków w XIX wieku
(Smolikowski 1925). W akcji tej chodziło
nie tylko o apostolstwo wśród niewierzących, lecz i odnowę polskiego katolicyzmu,
w którym dominował tradycjonalizm, sentymentalizm i konformizm zwyczajowy,
idący w parze z ignorancją w sprawach religii, dogmatów i Kościoła. Chodziło o bar­
dziej autentyczne formy życia religijnego,
dostosowane do charakteru i potrzeb epoki.
Mickiewicz głosił, że odrodzenie Kościoła
powinno wyjść z kół laikatu, a świętych na-
136
leży szukać wśród żołnierzy, pisarzy, polityków i dziennikarzy.
Dalszy rozwój ruchu potwierdził te idee.
Przywódcom jego nie wystarczało świeckie
zaangażowanie, nurtowała ich myśl i wizja
nowego zakonu. 17 lutego 1836 roku powstaje w Paryżu Domek Jańskiego, prototyp wspólnego życia zakonnego. Zakłada
go trzech ludzi: Jański, Semenenko i Hieronim Kajsiewicz, poeta i żołnierz Powstania 1831 roku, a potem karbonariusz i wolnomyśliciel, którego nawrócenia dokonał
Mickiewicz, z którym połączyła go od razu
dozgonna przyjaźń.
Ci trzej konwertyci stali się pierwszymi
na emigracji rybakami dusz. Niezwykły
ten fakt wywołał w kołach Emigracji naprzód zdumienie, potem zażarte ataki pod
hasłem: „Trzeba dziś Polsce szabel, nie
kle­
c hów!”, a wreszcie podziw i duchowe
przeobrażenie. Do trzech apostołów heroicznej miłości przyłączyli się inni: Edward
Duński, Józef Hube, Witwicki, Bentkowski,
Plater. Prócz akcji religijno-charytatywnej,
Jański, Semenenko i Kajsiewicz wygłaszali
konferencje duchowne i od­c zyty, na które
przychodzili: Mickiewicz, Montalembert,
ks. Guéranger, Bogdan Zaleski, francuscy
duchowni i świeccy. Omawiano też problemy socjalne, gdyż Jański i Semenenko
głosili ideę socjalizmu chrześcijań­
skiego
zamiast socjalizmu materialistycznego
i ateistycznego. Rozpo­
c zęła się wielka
krucjata wcielania w życie indywidualne
i społeczne – 55 lat przed encykliką Rerum
Novarum (1891) – nakazów etyki i ascetyki Chrystusowej. Chodziło w niej również
o pogłębienie filozofii, teologii i ascetyki
chrześcijańskiej.
PRESSJE 2013, TEKA 34
Po studiach w Kolegium im. Stanisława
Leszczyńskiego w Paryżu, stworzonym
jeszcze przez Ludwika XVI, Semenenko i Kajsiewicz przywdziali 15 sierpnia
1836 suknie duchowne. Dla Mickiewicza
i Jańskiego był to pierwszy krok do realizacji wypielęgnowanej przez nich idei powołania do życia pierwszego w dziejach
Kościoła polskiego zgromadze­
n ia zakonnego. Pewnym kryzysem tej idei było zaprzyjaźnienie się Se­menenki i Kajsiewicza
z benedyktynami w Solesmes. Powzięli
oni – wbrew sugestiom Jańskiego – mocne
postanowienie wstąpienia do tego zakonu.
Zwłaszcza Semenenko przez dłuższy czas
nie chciał się wyrzec tej myś­l i i Jański musiał z nim stoczyć ciężką walkę, zanim go
przekonał, że byłoby to katastrofą dla całego ich dzieła. Ostateczna decyzja Semenenki zadecydowała o przyszłości ruchu,
stawiającego sobie za cel: (1) odrodzenie
duchowe Emigracji i (2) stworzenie polskiego zakonu.
Spiritus movens tej epokowej krucjaty był
Jański, ale Semenenko, dzięki swym talentom i wciąż nieugaszonej miłości, wysunął się na czoło jako filozof, teolog, pisarz,
historyk, twórca nowego nurtu ascetyki,
organizator życia duchowego swej epoki,
prekursor nowych dróg katolickiej nauki
społecznej, rzecznik sprawy polskiej w Rzymie i nieoficjalny doradca papieży.
Polski Zakon i jego misja
Początkiem tej nowej fazy w życiu i działalności Semenenki, a także w dziejach
polskiego odrodzenia religijnego była podróż do Rzymu dwóch skromnych klery-
ków, Semenenki i Kajsiewicza, jako emisariuszy Domku Jańskiego, z zamiarem
kontynuowania studiów teologicznych
w Kolegium Kongregacji Propagandy Wiary. Konsekwencji tej wyprawy w nieznane
nikt wówczas nie przewidywał. Było to
w roku 1837, w pięć lat po nieszczęsnej
encyklice Cum Primum (1832), ogłoszonej
przez Grzegorza XVI pod naciskiem rządu
rosyjskiego, a potępiającej powstanie polskie prze­ciw prawowitej władzy i udział
w nim hierarchii i kleru katolickie­go. Gdy
hrabia Władysław Zamoyski, pod wpływem Jańskiego i w porozumieniu z „niekoronowanym królem Emigracji” księciem
Adamem Czartoryskim, udał się do Rzymu,
by wyrazić papieżowi smutek i ból narodu
polskiego z powodu tej encykliki, Grzegorz
XVI wzruszony i zmartwiony szczerze
tłumaczył się, że uczynił to z obawy o los
Kościoła w Polsce, któremu car Miko­
ł aj
groził zniszczeniem. W Rzymie notabene
panowała wówczas zupełna igno­
rancja
spraw polskich i lęk przed zadrażnieniem
stosunków z Rosją,
W Sekretariacie Stanu zabraniano wspominać imienia Polski. Kościół polski
św. Stanisława przy Via delle Botteghe
Oscure stanowił wówczas włas­ność rządu
rosyjskiego i był zamknięty. Aby naprawić
złe wrażenie en­c ykliki, papież zgodził się
na studia w Rzymie polskiej młodzieży du­
chownej.
Jednakże Semenenko i Kajsiewicz natrafili w Rzymie na nieoczekiwane trudności.
Mimo interwencji wybitnych protektorów sam papież potem od­mówił przyjęcia
ich do Kolegium Propagandy Wiary jako
emigrantów po­litycznych i potencjalnych
PIOTR SEMENENKO (1) • JERZY BRAUN
137
buntowników. Ambasada rosyjska zażądała wy­d alenia ich z Rzymu, na co Papież się
nie zgodził. Odrzucił on jednak koncepcję
utworzenia Kolegium Polskiego, a nawet
Domu Polskiego w Rzy­mie, bojąc się zerwania stosunków z Rosją, od której Watykan
był wówczas politycznie uzależniony. W tej
ciężkiej sytuacji okazał młodym klerykom
braterską pomoc ksiądz Suszyński, jezuita, prefekt Collegium Romanum. Dzięki
niezwykłemu poświęceniu i uporowi, w warunkach życia nie­
mal żebraczych, nasi
adepci stanu duchownego ukończyli studia
w Ko­legium Rzymskim. Niedługo też stali
się nieoficjalną ambasadą spraw Kościoła
polskiego w Rzymie i ośrodkiem skupiającym rodaków przybywa­jących do Wiecznego Miasta.
Wzmocnieni przybyciem z Paryża dwóch
braci, również kleryków: Duńskie­go i Hubego, stworzyli Dom Rzymski przy Piazza
Margana 24 jako filię paryskiego Domku
Jańskiego. Jego przełożonym został brat
Aleksander Hubo, niegdyś profesor Uniwersytetu Warszawskiego, ateista i heglista. Niedługo potem Jański, zmożony
pracą, troskami i ciężką chorobą, wezwany przez Braci do Rzymu, tu zmarł 2 lipca
1840 roku w opinii świętości. Kierownictwo Domu Paryskiego objął po nim długoletni przyjaciel Mickie­w icza i Semenenki,
Jan Koźmian, uprzednio gwałtownie krytykujący całe przedsięwzięcie jako głupstwo i obłęd klerykalny, potem gorliwy
kapłan, a po latach żarliwy organizator
życia religijnego w kraju. Ruch podzie­lił
się po zgonie Jańskiego na braci kapłanów
i braci świeckich, czyli „zewnętrznych”,
na czele których stał Koźmian. Przełożonym całego ru­c hu był Semenenko.
138
5 grudnia 1841 roku Semenenko i Kajsiewicz otrzymali święcenia kapłańskie. Na
wiosnę 1842 roku Dom Rzymski liczy już
siedmiu kapłanów i trzech braci. Ksiądz
Piotr opracowuje Regułę Zakonu, nazwaną
przezeń Ustawą Miłości i zos­taje obrany
przełożonym na pięć lat. W Wielką Sobotę tegoż roku o godzinie 12 w nocy, a więc
już w porze Zmartwychwstania Pańskiego, siedmiu księ­ż y składa w katakumbach
św. Sebastiana pierwsze śluby zakonne. To
zejś­cie do katakumb miało być symbolom
dramatycznej sytuacji Kościoła pol­skiego,
przypominającej męczeństwo i żywot podziemny pierwszych chrześcijan. W tym
czasie bowiem rozpoczęły się w Polsce –
szczególnie na Podlasiu – prześladowania
unitów a także hierarchii i duchowieństwa
rzymsko-katolickiego. Podobieństwo to
przypomniał w swych listach do Semenenki Montalembert.
Na pamiątkę dnia ślubów wybrano jednomyślnie dla pierwszego polskiego Zakonu
nazwę Bracia Zmartwychwstania. Gdy Papież oddał im w zarząd francuski kościółek
św. Klaudiusza przy Piazza di San Silvestro
okazało się, że miał on – jedyny w Rzymie – w ołtarzu bocznym obraz Chrystusa
Zmartwychwstałego, co uznali oni za znak
z góry, potwierdzający ich miano a zarazem
niosący w sobie nadzieję przyszłego zmartwychwstania ich Ojczyzny. Kościół ten,
otrzymany dzięki staraniom księżnej Zinaidy Wołkońskiej, stał się Piemontem odbudowania Polski w duchu, centrum Polonii
rzymskiej, trybuną akcji kaznodziejskiej
i duszpasterskiej, budzącej podziw Papieża
i wielu kardynałów. W podziemiach jego
leży szereg za­służonych Polaków, a wśród
nich matka Józefa Karska, fundatorka za-
PRESSJE 2013, TEKA 34
konu żeń­
skiego sióstr niepokalanek. Tu
również modliła się wespół z ks. Piotrem
Ce­lina Borzęcka, założycielka sióstr zmartwychwstanek.
Greckiego w Rzymie i wiele innych zadziwiających poczynań.
Starcie z Towiańskim
Politycy ówczesnej Emigracji nieraz atakowali zmartwychwstańców, że stawiają
wyżej służbę Kościołowi niż interes Polski. A jednak pisze ks. Kosiński o działalności Semenenki: „Przez szereg lat był
on w Rzymie głównym, choć nie urzędowym przedstawicielem interesów całej
Słowiań­
szczyzny. Był mężem zaufania
wysokich dostojników kościelnych a nawet Papieży, jak Piusa IX i Leona XIII, którzy powierzali mu różne misje, nieraz bardzo delikatnej natury; według wszelkiego
prawdopodobieństwa był on, okryty zasłoną tajemnicy, autorem encykliki Grande iftinus, rozsze­rzającej kult św. Cyryla
i Metodego na cały Kościół powszechny”
(Kosiński 1966 II: 209).
Jak Mickiewicz stał się trybunem Polski
i Słowiańszczyzny na katedrze literatur
słowiańskich w Sorbonie, tak Semenenko,
autor Panegiryque de S.Cyrille et de S.Methode, apotres des Slayes (1882), kazania
wygłoszone­
go w Bazylice św. Klemensa
w czasie wielkich uroczystości kościelnych
3 lipca 1881, i jego wierny druh ksiądz
Kajsiewicz, mogą być przyrównani do
nowych apostołów Słowiańszczyzny. Od
nich bowiem zaczyna się wielkie dzieło
odrodzenia i pojednania ekumenicznego
chrześcijaństwa, nie tyl­
ko w Polsce, ale
i na Wschodzie, przez misję bułgarską
zmartwychwstańców, pracującą nad unią
Kościoła bułgarskiego z Rzymem, przez
Kolegium Rus­
k ie we Lwowie, umacniające Kościół unicki, przez objęcie Kolegium
Dzieło odrodzenia religijnego Polski, zapoczątkowane przez ks. Piotra i zakon zmartwychwstańców, nie było łatwe. Wywołało
ono gwałtowną kontrakcję nie tylko ze
strony rządu rosyjskiego, domagającego się
wielokrotnie od Stolicy Świętej wydalenia
ich z Rzymu, lecz i ze stro­ny różnych środowisk Emigracji. Jedni widzieli w Zakonie
narzędzie Watykanu i machinacje klerykalizmu, drudzy odwrócenie uwagi narodu od
jedynie ważnej w jego położeniu gotowości
do walki zbrojnej. Czołowi przywódcy Emigracji, jak książę Adam Czartoryski i hrabia
Władysław Zamoyski, chcieli go wprząc
do rydwanu swej polityki. Czekały go też
wstrząsy i kryzysy, które godziły wprost
w jego istnienie.
Pierwszym takim wstrząsem było dlań
pojawienie się w Paryżu w roku 1841 Andrzeja Towiańskiego, który wystąpił jako
prorok i pomazaniec Boży do walki o rząd
dusz na Emigracji. Zdołał on pozyskać jej
głów­
nego wodza duchowego, Mickiewicza, a wraz z nim dziesiątki wybitnych
osobistości, jak gen. Skrzynecki, Juliusz
Słowacki, Seweryn Goszczyński, Eustachy
Januszkiewicz, płk Różycki i płk Kołysko,
głośni bohaterowie Powstania 1831 roku,
Nabielak, uczestnik ataku na Belweder
i wielu in­
nych. Towiański miał niezwykły dar sugestii i urzekania ludzi w tak
wysokim stopniu, że w bezpośrednim zetknięciu nie potrafili mu się oprzeć. Budził
uwielbienie tak bezgraniczne, że widziano
PIOTR SEMENENKO (1) • JERZY BRAUN
139
w nim zesłań­c a Niebios, a nawet wcielenie
Boga Człowieka. Zdobył wstępnym bojem emigrację przez zapowiedź nagłego,
cudownego wyswobodzenia Polski, w co
uwierzono tak silnie, że niektórzy wymawiali mieszkania, sprzedawali meble i pakowali się do wyjazdu.
Jego naukę, wyłożoną w Biesiadzie (1841),
napisanej dla gen. Skrzyneckiego, cechowało ubóstwo myśli, mętny mistycyzm, pogarda dla rozumu, a wyłączny kult uczucia,
pomieszanie chrystianizmu z okultyzmem,
wiara w metempsychozę, w kierujące ludźmi i historią „kolumny duchów”. Siebie uważał Towiański za jednego z siedmiu mężów
bożych, z których pierwszym był Chrystus,
a drugim on, wybrany przez Boga Mesjasz
obecnej epoki. Kościoła nie negował, lecz
uważał, że wysechł w nim duch i on ma go
ożywić.
Edward Krakowski, autor dzieła Adam Mickiewicz, philosophe-mystique (1935) twierdzi
– na podstawie źródeł archiwalnych francuskich – że Towiański był agentem rządu
rosyjskiego, wysłanym dla obezwładnienia
szczytowych kół Emigracji. Przemawiałoby
za tym to, że głosił Towiański niesprzeciwianie się złu i przebaczenie win Rosji a nawet, zgodę między obu narodami. Trzeba
przyznać, że akcja Towiańskiego była niezmiernie przebiegła i ugodziła: (1) w pozycję Mickiewicza jako największy autorytet
duchowy Emigracji i wykładowcy literatur
słowiańskich w Sorbonie, którą utracił
z powodu egzaltowanej propagandy towianizmu, (2) w jedność ideową i gotowość
Emigracji do walki z caratem, (3) w ruch
odrodzenia katolickiego zapoczątkowany
przez zmartwych­
wstańców, co wyraziło
140
się od razu w rozbiciu organizacji Braci Zewnętrznych, których większość odeszła do
towiańczyków.
Zmartwychwstańcy nie przypuszczali zrazu, by Mickiewicz dał się opętać błędnej
nauce „Mistrza”. Gdy jednak zorientowali
się, że całe ich dzieło idzie w ruinę, wysłali
do Paryża o. Kajsiewicza (gdyż Seme­nenko
w tym czasie wyjechał do Poznania, by założyć tam filię Domu Rzymskiego, do czego
zresztą nie dopuścił rząd pruski). Kajsiewicz w szeregu wspaniałych kazań i orędzi,
przywodzących na pamięć potęgę słowa
Piotra Skargi, uderzył nie tylko w towianizm i błędną ideę „Chrystusa narodów”,
lecz również w całą występną i grzeszną
przesz­łość narodu, ucisk warstw niższych,
zepsucie obyczajów, pychę magnaterii
i anarchię szlachecką. Mickiewicza ocknąć
nie zdołał i towiańczyków nie nawrócił
ale wstrząsnął sumieniami polskimi i powstrzymał dalsze postępy sekty. Wezwał
na pomoc Semenenkę, który wyruszył natychmiast z Poznania i podążył naprzód
do Brukseli. Tam spotkał się oko w oko
z samym Towiańskim. W trzygodzinnej
dyspucie nie tylko nie uległ „czarom” i sztukom „Mistrza”, lecz zmieszał przeciwnika
i wytrącił mu z rąk wszystkie argumenty.
Z Brukseli udał się do Paryża, gdzie odbył
szereg spotkań i dysput z Mickiewiczem,
aby przekonać się z żalem, że spustoszenia
w jego duszy są nie do odrobienia. Mickiewicz rozstał się z Towiańskim dopiero
w roku 1848, rozczarowany jego biernością
w okresie Wiosny Ludów. Przybył wówczas do Rzymu, gdzie zaczął tworzyć swój
słynny Legion dla walki „za wolność waszą
i naszą” i próbował na­k łonić Piusa IX, by
przyłączył się do sprawy wyzwolenia ludów.
PRESSJE 2013, TEKA 34
Walka Semenenki z Towiańskim i opętaniem
Mickiewicza była wielkim wydarzeniem
zarówno naszego XIX wieku, jak i całego
chrześcijaństwa, zma­
gającego się wówczas
nie tylko z ateizmem i materializmem francuskim, z masonerią, z heglizmem, z Manifestem komunistycznym Marksa i całą lewicą
heglowską, lecz i z inwazją „fałszywych
proroków” w rodzaju Swedenborga, Saint
Martina, Grabianki i Towiańskiego. Owocem
tego doświadczenia było w kilka lat później
wnikliwe studium Semenenki Towiański et
sa doctrine (1850), po którym otrzymał wysokie stanowisko konsultora Kongregacji
Indeksu. Dalszym następstwem tego starcia, a także dyskusji filozoficznej z Renanem,
przeprowadzonej w książce Studio crilico sull’
Averroe di Ernest Renan e sul valore del Averrosimo (1861), było uświadomienie sobie, że
Kościołowi atakowanemu zewsząd przez
„ducha czasu” brak oficjalnej filozofii, doktryny
głęboko ugruntowanej zarówno w zasadach
rozumu, jak i w Objawieniu, i dostatecznie
sprawnej jako oręż intelektualny w walce
z heterodoksalnymi poglądami.
Odtąd dążył Semenenko do wskrzeszenia
i upowszechnienia filozofii św. Tomasza,
która wystąpiła niegdyś do walki z awerroizmem jako błęd­ną interpretacją Arystotelesa i zaadaptowała arystotelizm dla użytku
Kościoła. Trzeba pamiętać, że w tym okresie
filozofia scholastyczna była całkowicie zapomniana lub przemilczana na uniwersytetach świeckich, a na uczelniach katolickich
zastępowana przez doktryny Kartezjusza,
Leibniza i Krauzego. Ale ks. Piotr nie poprzestawał na rehabili­tacji scholastyki, lecz
budował swój własny, bardziej nowoczesny
sys­tem filozofii chrześcijańskiej, częściowo
przedstawiony w Biesiadach filozoficznych,
dialogach opublikowanych w „Przeglądzie
Poznańskim” w 1859 roku, a w całości rozwiniętych w kilku dziełach pozostających
do­t ąd w rękopisie.
Noc ciemna
Drugi kryzys Zakonu miał charakter wewnętrzny i rozpoczął się na­przód od wejścia
doń o. Aleksandra Jełowickiego, ideowego
antagonisty Semenenki oraz od przybycia
do Rzymu matki Makryny Mieczysławskiej,
prze­
oryszy Bazylianek w Mińsku, która
zdołała uciec przed prześladowaniami
unitów, kierowanym przez bp. Siemaszkę
i przybyła na Zachód w aure­oli męczennicy. Ksiądz Jełowicki, uprzednio poseł na
Sejm i polityk, a na emigracji bliski współpracownik księcia Adama Czartoryskiego,
miał inną for­mację duchową niż Semenenko i mimo swej religijnej żarliwości akcen­
tował w Zakonie mniej jego rolę dążenia
do wewnętrznej przemiany człowieka,
a więcej jego misję patriotyczno-polityczną.
Zaczynem sporu by­ła jego opozycja przeciw idei Semenenki utworzenia żeńskiego
zgroma­
d zenia sióstr zmartwychwstanek.
Zdołał on przekonać innych braci, że taki
ingres kobiet mógłby być niebezpieczny dla
duchowej spoistości Zakonu.
Przez dziwne zrządzenie losu właśnie ks.
Jełowicki uległ złudzeniom co do „świętości” matki Makryny i jej znaczenia dla pozyskania opinii Zachodu dla pogrzebanej
po powstaniu listopadowym sprawy polskiej. W porozumieniu z księciem Adamem
Czartoryskim nadał jej „męczeństwu” olbrzymi rozgłos w środowiskach kościelnych
i politycznych. Zorganizowana przez niego
PIOTR SEMENENKO (1) • JERZY BRAUN
141
podróż męczennicy przez Francję i Wło- W samej rzeczy ks. Piotr Semenenko został
chy do Rzymu stała się jej tryumfalnym pomówiony o niepopełnione winy, osądzopochodem i wielką manifestacją religijno- ny i złożony z przełożeństwa, zmuszono
-polityczną. W Rzymie stała się wyrocznią go nawet do wyjścia z Zakonu, a wszystko
dla księży zmartwychwstańców, którzy we to na podstawie widzeń matki Makrywszystkim zasięgali jej rady, wierząc w jej ny. Przejścia te spowodowały długoletnią
objawienia i widzenia. Odwiedzali ją kardy- chorobę księdza Piotra. Dopiero po latach,
nałowie i papieże – Grzegorz XVI, a potem wskutek rozczarowania zmartwychwstańPius IX. Mickiewicz uwierzył w jej świętość ców do matki Makryny, której „widzenia”
całkowicie, Słowacki napisał o niej poemat. okazały się przywidzeniami, ks. Piotr zoW tym czasie przybył do Rzymu car Miko- stał zrehabilitowany i wezwany na no­wą
łaj I, lecz spotkał się z chłodnym przyjęciem kapitułę do Paryża. Semenenko, na prośbę
Papieża, który skarcił go za prześladowanie współbraci, napisał nową regułę, opartą na
Kościoła w Polsce, powołując się na świad- dawnej Ustawie Miłości i Zakon został ocaka matkę Mieczysławską (scenę tego spo- lony. Dopiero po siedmiu latach tej udręki,
tkania przedstawił Wyspiański w Legionie). w 1852 roku, zaczęła się dla ks. Piotra no­wa
Faktyczną korzyścią z tych wydarzeń było epoka w jego życiu, powrót z Paryża do Rzyto, że książę Czartoryski, wybitny mason mu i odbudowa jego autorytetu wśród braci.
niechętny Kościołowi, zmienił postawę Powiedział o nim po wielu latach Leon XIII:
i uznał, że sprawa wyzwolenia Polski wiąże „On był duszą waszego Zgromadzenia”.
się nierozerwalnie ze sprawą katolicyzmu
Owoce tej wielkiej próby w życiu duchoi Kościoła.
wym Semenenki były ogromne. Po wspoKsiądz Piotr był jedynym w Zakonie, który mnianej już nominacji na doradcę Kongrenie uległ czarowi matki Makryny i jej ekstaz, gacji Indeksu został członkiem Kongregacji
w których jakoby otrzymywała polecenia od Św. Oficjum, obradującej pod przewodnicBoga. Na tym tle zaognił się konflikt między twem Pa­pieża i decydującej o kluczowych
nim a księdzem Jełowickim, który przekonał sprawach Kościoła. Jako członek Rady
współbraci, że trzeba mu odebrać przełożeń- Akademii Religii Katolickiej, do której
stwo Zgromadzenia. Od roku 1845 zaczyna wchodziło siedmiu, a potem szesnastu
się dla ks. Piotra „noc ciemna”, okres poniżeń najwybitniejszych teologów, przeważnie
i męki, które znosi z absolutną pokorą. Pod- kardynałów, wygłaszał referaty budzące
stawą bowiem jego doktryny ascetycznej, wy- podziw jak na przykład z teorii cywilizałożonej w wydanych później jego Ćwiczeniach cji San Pietro, autore del la civilta (1868)
duchownych (1903) i w niezliczonych listach („Św. Piotr, twórca cywilizacji ”). Był też
do osób przezeń kierowanych była poko­ra, doradcą i prawą ręką papieży, a nie został
bezgraniczne oddanie Jezusowi, unicestwie- kardynałem tylko z obawy Stolicy Świętej
nie siebie, aby działał w nim sam Bóg oraz przed protestem Rosji.
nienasycone pragnienie stania się „drugim
Chrystu­sem” (alter Christus). Jego mistyka
Do druku przygotował
i ascetyka to prawdziwa biografia świętości.
Marcin Mleczak
142
PRESSJE 2013, TEKA 34
1. Niedatowany maszynopis z cyklu Wielcy Polacy w kulturze światowej. Śródtytuły i niektóre
przypisy pochodzą od redakcji. Dziękujemy Profesorowi Kazimierzowi Braunowi za udostępnienie nam tekstu i zgodę na jego publikacje.
Co dalej?
To kolejna część niepublikowanego dotąd cyklu esejów mesjanisty Jerzego Brauna (1901–1975) Wielcy Polacy w kulturze światowej. W pierwszym odcinku o Stanisławie Brzozowskim, zamieszczonym w 30–31
tece „Pressji”, wyjaśniliśmy, skąd wzięliśmy te teksty i jakie były ich losy.
W kolejnej tece druga część tego obszernego tekstu o ks. Piotrze.
143

Podobne dokumenty