Artykuł oo ustawie o OZE
Transkrypt
Artykuł oo ustawie o OZE
DLA KOGO NOWY PROJEKT USTAWY O OZE? Autorzy: Marta Michalik i Michał Pośnik, Agencja Rynku Energii SA W ostatnich dniach, w wyniku upublicznienia przez Ministerstwo Gospodarki projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii, na nowo rozgorzała dyskusja na temat przyszłego funkcjonowania rynku zielonej energii i sposobu jego finansowania. Agencja Rynku Energii SA po analizie tekstu ustawy o odnawialnych źródłach energii jak i OSR (Oceny Skutków Regulacji), pragnie podzielić się z Państwem wnioskami płynącymi z podsumowania naszych prac. Kolejna, czwarta i zapewne nie ostatnia odsłona projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii stawia na mocny rozwój energetyki rozproszonej (prosumenckiej). Według założeń do ustawy wartość produkcji energii elektrycznej przez prosumentów w 2015 roku wyniesie 332,7 GWh i będzie lawinowo rosnąć, tak by w 2020 roku osiągnąć wynik 1 706,3 GWh (wzrost o 412%). Warto zaznaczyć, że wartość ta będzie stanowić w 2020 roku około 1% całej energii elektrycznej wytworzonej w Polsce. Część energii, która nie zostanie zużyta na potrzeby własne przez prosumenta, zostanie oddana do sieci, za wynagrodzeniem wynoszącym 80% średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej. Cena ta będzie co roku określana przez Prezesa URE. Średnia cena sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w 2012 roku wyniosła 201,36 zł/MWh. Gdyby ustawa z obecnymi założeniami obowiązywała już od 2012 roku, prosument otrzymałby 80% tej kwoty, czyli 161,09 zł/MWh. Tutaj rodzi się pytanie, czy taka cena za MWh to dużo czy mało? Odpowiedz zależy od tego, z czyjego punktu widzenia spojrzymy: właściciela instalacji czy rynku energii. Gdy weźmiemy pod uwagę, opłacalność inwestycji prosumenta we własne źródło energii można stwierdzić, że wartość ta jest stosunkowo mała. Gdy spojrzymy od strony cen energii elektrycznej na rynku energii jest to cena całkiem dobra. Dlaczego? Ponieważ, największą nadwyżkę energii elektrycznej prosumenci będą oddawali do sieci nocą, kiedy zapotrzebowanie na energię elektryczną jest niewielkie, a cena znacznie niższa niż średnia cena energii określana przez Prezesa URE. Na giełdzie cena energii w tzw. dolinie nocnej w 2012 roku wyniosła 150,07 zł/MWh. Zatem prosument, otrzymałby cenę o 7,3% wyższą niż cena giełdowa w dolinie nocnej (offpeak). Wyliczenia nie dotyczą oczywiście instalacji fotowoltaicznych, które nie wytwarzają energii nocą. Kolejnym ciekawym założeniem jest intensywny rozwój produkcji energii elektrycznej z wykorzystaniem energii słonecznej (ogniwa PV). W 2015 roku, produkcja z PV przez prosumentów ma wynieść 44,9 GWh, a pięć lat później już 203,5 GWh. Produkcja energii elektrycznej przez instalacje fotowoltaiczne jest najdroższą technologią produkcji zielonej energii. Prosument chcący ograniczyć swoje wydatki na energię elektryczną, wiedząc że swoją nadprodukcję będzie mógł sprzedać po cenie 80% jej rynkowej wartości1, zdecyduje się na tańszą technologię produkcji OZE np. na małą elektrownię wiatrową. Oczywiście jeśli ktoś pasjonuje się energetyką odnawialną, czy ściślej rzecz biorąc - produkcją energii z ogniw fotowoltaicznych, 1 Średnia cena na rynku konkurencyjnym wyznacza co roku przez Prezesa URE. 1 to wybuduje taką instalację, ale raczej z pobudek czysto hobbystycznych. Kolejnym ważnym aspektem, wartym rozważenia, jest odpowiedz na pytanie: czy prosument ma zarabiać na produkcji energii elektrycznej? Zgodnie z regułami rządzącymi dzisiejszym rynkiem, w ogólnym tego słowa znaczeniu, każdy, kto decyduje się zainwestować liczy na zysk. Kto z nas wyłoży pieniądze na budowę własnej instalacji OZE, nie mając pewności, że inwestycja ta zwróci się w przyszłości? Jeśli opłacalność inwestycji będzie wątpliwa, to większość przyszłych prosumentów, zrezygnuje z budowy własnego mikroźródła i będzie korzystać z energii dostarczonej przez lokalnego operatora. Wiele wątpliwości budzi też prognozowana produkcja z instalacji o mocy do 1MW. W 2012r. tego typu źródła były odpowiedzialne za mniej niż 4% wolumenu produkcji energii odnawialnej, pomimo tego, że większość z nich aktywnie korzystała z systemu wsparcia w postaci zielonych certyfikatów. Znając tę wielkość, ciężko jest wyobrazić sobie realizację 25%-owego celu dla wolumenu z koszyka aukcji, w którym znajdą się instalacje do 1 MW. Pozostając w obrębie dywagacji nt. energetyki prosumenckiej i aukcji dla instalacji „mniejszych” niż 1 MW trzeba również zwrócić uwagę na brak sprecyzowania w projekcie pojęcia „prosument” w odniesieniu do proponowanych zmian legislacyjnych. Problem jest na tyle istotny, gdyż nie wiadomo do końca gdzie znajduje się dolna granica mocy zainstalowanej dla wytwórców, którzy będą uczestniczyć w aukcji. Jeżeli założymy, że tzw. małe instalacje2 będą dopuszczone do składania ofert, to musimy także przyjąć do wiadomości fakt, że mają one nikłe szanse na zwycięstwo. Wiadomym jest, że koszty inwestycyjne i operacyjne maleją proporcjonalnie do wzrostu mocy zainstalowanej źródła. Innymi słowy – im większa instalacja (w sensie mocy zainstalowanej) tym bardziej konkurencyjną cenę wytworzenia 1MWh zielonej energii jest w stanie zaoferować na aukcji. Dlatego obawy o konkurencyjność, a co za tym idzie – wygranie aukcji przez małe źródła są jak najbardziej uzasadnione. Podążając tą myślą samoczynnie nasuwa się także kolejne spostrzeżenie, dotyczące koszyka aukcji >1MW. Znowu dominującą pozycję otrzymują największe źródła wytwórcze – np. kilkunastomegawatowe farmy wiatrowe. Porównując te założenia z treścią całego projektu, nie można oprzeć się wrażeniu, że nowy system wsparcia OZE został zadedykowany konkretnym graczom na rynku energetycznym. Bardzo ważną kwestią pozostaje problem związany z ryzykiem uzyskania kredytowania inwestycji w odnawialne źródła energii. Właściciele nowych instalacji, którzy będą mogli uzyskać wsparcie tylko w ramach zwycięstwa na aukcji, będą musieli wykazać zdolność finansową do ich realizacji jeszcze przed przystąpieniem do niej (zaświadczenie o zdolności kredytowej jest wymagane w momencie składania wniosku o ocenę formalną projektu). To z kolei rodzi wątpliwość czy instytucje finansowe będą skłonne udzielać nawet promesy kredytu podmiotom, które dopiero chcą wejść na rynek, skoro znany będzie tylko górny pułap cenowy możliwy do osiągnięcia na aukcji (cena referencyjna), bez żadnego zabezpieczenia w postaci podstawowego minimum. Rozumiemy doskonale, że intencją odpowiedzialnych za projekt jest obniżenie kosztów wsparcia zielonych technologii, jednak takie podejście do 2 Instalacja OZEE o mocy zainstalowanej zawierającej się w przedziale od 40 kW do 200 kW przyłączona do sieci elektroenergetycznej o napięciu znamionowym niższym niż 110 kV lub o łącznej mocy zainstalowanej cieplnej zawierającej się w przedziale od 120 kW do 600 kW 2 potencjalnych uczestników aukcji zdaje się stać w opozycji do idei rozwoju OZE (do czego jesteśmy, jako Polska, zobowiązani przez UE). Projekt wydaje się tym bardziej nieprzyjazny zwykłym inwestorom jeżeli porównamy zapisy omawiające poszczególne terminy i formy rozliczeń pomiędzy wytwórcą a podmiotami nadrzędnymi (Prezes URE, MG, OREO S.A. etc.). Po pierwsze brak wskazania terminu realizacji płatności względem zwycięzców aukcji – nie jest wiadomym czy w przypadku sprzedania wolumenu w perspektywie kilkuletniej wypłata całej puli nastąpi od razu po wygraniu akcji, momentu wytworzenia po raz pierwszy energii elektrycznej w zwycięskiej instalacji czy co miesiąc, zgodnie ze wskazaniami licznika. Projekt niestety sam w sobie rozczarowuje. Brakuje mu rzetelnego podłoża merytorycznego dla proponowanych rozwiązań oraz rozwiązań ratujących obecną sytuację na rynku OZE. Optymistyczne założenia autorów nie wystarczą niestety, by przekonać potencjalnych zielonych inwestorów, że mogą liczyć na solidne wsparcie ze strony państwa w kreowaniu unijnych celów dla energetyki odnawialnej. Niemniej jednak, projekt się ukazał – a to już połowa sukcesu. 3