Książka TĘCZA ZAMIAST KRZYŻA - środek

Transkrypt

Książka TĘCZA ZAMIAST KRZYŻA - środek
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
6 sekund,
które wstrząsnęły Polakami
M
ija rok od katastrofy smoleńskiej. Z tego, co już wiemy, przeziera porażający dramat sytuacji i to, że załoga i pasażerowie przed
śmiercią zdawali sobie sprawę ze zbliżającej się tragedii. Przed lotniskiem w Smoleńsku jest zagłębienie terenu, tam nastąpiło uderzenie w drzewo. Czas od tego zderzenia do całkowitej katastrofy samolotu to 6 sekund. To było 6 straszliwych sekund, które na trwałe
wstrząsnęły Polakami.
W ostatnich dniach stało się to, co stać się musiało. Uległość polskich władz wobec Moskwy, nieudolność i niekompetencja organów
państwa w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy, niezdolność do właściwego ustawienia postępowania na płaszczyźnie prawa międzynarodowego, zgoda na zastosowanie pod dyktando Moskwy konwencji chicagowskiej, brak zdolności do reprezentowania polskiej racji stanu, opieszałość i niezaradność służb, które przez 12 miesięcy nie były w stanie
przygotować polskiego raportu na temat przyczyn katastrofy, powszechna krytyka działań władz, żałosne i wynikające z niskich pobudek
blokowanie budowy pomnika, walka z krzyżem i wyjazd na narty Donalda Tuska w kluczowym momencie, gdy MAK ogłaszał swój raport,
oraz fakt, że polskie władze nie były w stanie zareagować na ten dokument, co spowodowało, że rosyjska wersja wydarzeń już na trwałe
ukształtowała światową opinię publiczną, spowodowały, iż premier
wypowiedział słowa, które są sygnałem, że próbuje wycofać się rakiem
z linii propagandowej, jaką przez rok uprawiał rząd i rządząca PO.
Donald Tusk w wywiadzie dla BBC w końcu stwierdził, że Rosjanie „są częściowo winni katastrofie polskiego prezydenckiego
48
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
samolotu w Smoleńsku, ale się do tego nie przyznają”. Ponadto dodał, iż „próbują zatuszować” część okoliczności katastrofy. Tym samym przyznał rację tym, którzy od początku domagali się właściwej
postawy polskich władz wobec narodowej tragedii, rzeczowego śledztwa i reprezentowania polskiej racji stanu. Ci Polacy byli ośmieszani
i wyszydzani nie tylko przez przedstawicieli władzy, ale również
przez służalcze wobec rządzących media i usłużnych komentatorów
oraz tak zwane autorytety moralne, którzy ręka w rękę z Moskwą
lansowali tezę o rzekomych naciskach na pilotów. Kwestia, czy wypowiedź premiera to nagłe olśnienie, czy raczej socjotechniczny trik,
by zneutralizować opinię publiczną zbulwersowaną nieudolnością władz w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, jest pytaniem
otwartym.
Dla wielu ludzi wierzących w minionym roku po katastrofie
szczególnie bolesna była walka z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Krzyż został postawiony jako święty znak miłości i odkupienia, by upamiętnić modlitwą i zadumą ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu, wśród których byli przecież przedstawiciele
różnych środowisk społecznych i politycznych. Jednak jego obecność
i palące się znicze zostały najwyraźniej uznane przez polityków PO
za groźną dla ich kalkulacji politycznych kanwę budowania mitu
Lecha Kaczyńskiego. Walka z krzyżem stała się tym samym walką
o usuwanie materialnych śladów pamięci po ofiarach katastrofy.
„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską,
a Polak Polakiem”. Któż nie zna tego słynnego dwuwiersza, który
w prostych i jasnych słowach oddaje istniejący u nas od wieków fenomen przywiązania do zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa tradycji kultury polskiej. Dlatego między innymi z krzyżem
walczyli zaborcy, Niemcy i Sowieci w czasach II wojny światowej,
49
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
a po wojnie komuniści. Dziś z krzyżem walczy „obóz postępu i demokracji”.
W chwilach szczególnych Polacy odczuwają nieodpartą potrzebę bycia razem, by w jedności zamanifestować swoją postawę, swoje
uczucia i oczekiwania. Tragedia smoleńska zamyka kolejny rozdział
w naszych dziejach. 10 kwietnia na stałe wejdzie do kalendarium
historii, a kto tego nie rozumie, ten nie rozumie istoty polskości.
„Nasz Dziennik”, 9–10.04.2011 r.
Śpiewak operetkowy
B
ardzo lubię operetkowe widowiska muzyczne, w których słowo
mówione przeplata się z muzyką i akcją sceniczną o komediowym
zabarwieniu. Szanuję i cenię osoby obdarzone pięknym głosem i występujące na scenie. Mam w rodzinie artystów śpiewaków oraz aktorów, a dla ludzi sceny mam uznanie i zapewniam, że tytuł felietonu
absolutnie się do nich nie odnosi. Rzecz dotyczy tych polityków, którzy swoją służbę publiczną zamieniają w groteskową tragikomedię,
a nawet w konwencję żenującej tragifarsy. Problem polega bowiem
na tym, że osoby, które rządzą i powinny dbać o dobro wspólne, niekiedy zachowują się tak, jakby występowały w operetce. W pierwszym akcie śpiewają o tym, jak wspaniałych czynów dokonają, jak
pokonają kryzys, a Polskę przemienią w kraj powszechnej miłości
i szczęśliwości oraz krainę mlekiem i miodem płynącą, a w ostatnim
akcie w bólach schodzą ze sceny „pokonani” przez rzeczywistość, zapominając o tym, co sami wcześniej wyśpiewywali.
50
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
W operetce pod tytułem „Polska w budowie”, upichconej i skomponowanej przez autorów zajmujących się PR, w głównej roli jest obsadzony Donald Tusk. Gra „charyzmatycznego” premiera. W I akcie,
który rozgrywał się w 2007 roku, przez trzy godziny śpiewał solową
partię nazywaną exposé o tym, jak wspaniałych dokona czynów, które go opromienią wieczną chwałą. Złożył ponad 120 obietnic, które
brzmiały pięknie i nawet spodobały się widowni. W drugim akcie
było już gorzej, z szumnych zapowiedzi zrealizowano może kilka,
przy czym odwracano kota ogonem i niepowodzenia – w oprawie
scenicznych fajerwerków – przedstawiano jako sukcesy. Teraz doszliśmy do trzeciego aktu, w którym targany wewnętrznymi konfliktami bohater sceniczny Donald Tusk zastanawia się, dlaczego tak jest,
że gdy on wreszcie coś próbuje zrobić, to „ciemny lud” nie chce tego
kupić. Słowem, tragikomedia zamienia się w szekspirowski dramat.
Tymczasem coraz więcej osób orientuje się, że krajem rządzi ekipa kiepskich komediantów. I ludzie zaczynają stawiać się operetkowej władzy, która, jak w przypadku ACTA, nawet nie wie, co podpisuje, a później w fałszywie brzmiących partiach śpiewanych zastanawia się, co podpisała. Polska to jednak nie operetka i poszczególne
grupy społeczne wychodzą z teatru, bo już mają dość tego żałosnego
przedstawienia. Zaczynają się uzasadnione protesty i okazuje się, że
obsadzony w roli premiera Donald Tusk się pogubił, nie zna tekstu
ani muzyki, zaczyna cienko śpiewać i ucieka od problemów, które
sam wywołał. Zorganizowali się lekarze – i zmieniono idiotyczną
ustawę o refundacji leków na mniej złą. Zorganizowali się internauci
– i Donald Tusk kombinuje jak koń pod górę, opowiada o „zawieszeniu” procesu ratyfikacji i próbuje czarne przedstawić jako białe.
Teraz Polacy organizują się, by wyrazić swój sprzeciw wobec
wydłużenia i wyrównania wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet
51
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
i mężczyzn. Solidarność zebrała ponad milion podpisów pod wnioskiem o ogólnonarodowe referendum w tej sprawie. Protestują różne środowiska, a przede wszystkim kobiety, z którymi bufonowata
operetkowa władza nawet nie skonsultowała swojego pomysłu. Przedłużenie wieku ma odwrócić uwagę od istoty problemu, że rząd, który prowadzi politykę najmniej w całej UE sprzyjającą prokreacji, nie
radzi sobie z zapaścią demograficzną. Dopóki sytuacja się nie zmieni,
dopóty problem starzenia się i wymierania Polski oraz upadku systemu emerytalnego i zdrowotnego nie zostanie rozwiązany. W obecnej
bardzo trudnej sytuacji u steru nawy państwowej potrzeba męża stanu, a nie śpiewaka operetkowego.
„Nasz Dziennik”, 11–12.02.2012 r.
Mechanizm przekrętu
z udziałem państwa
P
o jutrzejszym meczu finałowym Hiszpania – Włochy Euro 2012
przejdzie do historii. Nadchodzi czas podsumowań. Sejm RP przyjął
uchwałę nadającą Stadionowi Narodowemu imię legendarnego trenera Kazimierza Górskiego (1921–2006), który w latach 70. polski futbol wprowadził do światowej czołówki. Na meczach swoich podopiecznych zawsze nosił biało-czerwony dres (a nie grantowe ubranko)
z nieodłącznym orłem na piersi, i to w czasach, w których „internacjonalistyczna” władza ludowa zwalczała odniesienia do tradycji
narodowej. Jego piłkarze grali w biało-czerwonych strojach i wygrywali.
52
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
W trakcie słynnej konferencji prasowej prezesa PZPN dowiedzieliśmy się, jak ogromne wynagrodzenia otrzymali działacze, trener i piłkarze za sam udział w mistrzostwach Europy. Bez względu
na wynik…
Przy okazji objawił się plan władzy, która chciała zawłaszczyć
Euro do swoich celów politycznych, a dumę narodową Polaków i kibicowanie polskiej drużynie utożsamić z poparciem dla rządu. Myślano,
że jak nasi wyjdą z grupy, to tym samym uda się odwrócić uwagę opinii publicznej od nieudolności i niekompetencji obecnej władzy oraz wywoływanych przez nią konfliktów z kolejnymi grupami społecznymi.
W tym z firmowaną przez obecną ekipę dyskryminacją katolików przejawiającą się między innymi otwarciem furtki do rugowania
religii ze szkół, próbą ograniczenia finansów Kościoła czy wykluczeniem katolickiej Telewizji Trwam.
Rząd przy wykorzystaniu propagandy sukcesu wdrożył taktykę
ucieczki do przodu. Stadiony co prawda zostały wybudowane, ale
zostały przepłacone, by „swoi” dobrze zarobili, autostrady niby są,
ale ich jeszcze nie ma, porażką zakończyło się wiele z megalomańskim zadęciem zapowiadanych inwestycji infrastrukturalnych. Główni wykonawcy przy cichym współudziale państwa doprowadzili do
upadku wielu średnich i małych firm, które były podwykonawcami
i za wykonane prace nie otrzymały zapłaty.
Mechanizm przekrętu był prosty. Generalny wykonawca, który
wygrywał przetarg, dywersyfikował zakres prac i zlecał ich wykonanie podwykonawcom. Umowy o roboty budowlane obejmowały
w praktyce jedynie robociznę stanowiącą około 25 proc. kosztorysowej wartości danej inwestycji i tylko w tym zakresie według kodeksu cywilnego zapłata była gwarantowana solidarnie przez zamawiającego (państwo) i generalnego wykonawcę.
53
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
Natomiast cała reszta zamówienia (materiał, transport, sprzęt)
była przerzucana przez dyktujących warunki generalnych wykonawców do zwykłych umów cywilnych, które znacznie trudniej wyegzekwować. Następnie wykonawcy generalni (często firmy zagraniczne)
transferowali środki do innych spółek lub do innych krajów oraz wypłacali sobie gigantyczne premie i wynagrodzenia i ogłaszali upadłość, a w konsekwencji unikali płacenia podwykonawcom.
W ten sposób beneficjentem ostatniego boomu budowlanego
w Polsce zostały podmioty zagraniczne, które się znakomicie obłowiły kosztem polskiego podatnika na Euro. Natomiast średnie i małe
firmy polskie, które dźwigały na sobie trud budów, poniosły ciężar
finansowania inwestycji i zostały wydrenowane z kapitału. Dziś ich
właściciele są pozbawieni swoich przedsiębiorstw, które zbankrutowały, a ich osobisty majątek zajmują komornicy. Tysiące pracowników tych firm nie otrzymało pieniędzy za pracę i ich rodziny znalazły się w bardzo trudnej sytuacji materialnej.
„Nasz Dziennik”, 30.06 – 1.07.2012 r.
Tusk Gold
J
uż aż 70 proc. respondentów TNS Polska źle ocenia pracę rządu
Donalda Tuska. Zaledwie 22 proc. deklaruje „raczej dobrze”. Nikt nie
ocenił rządu „zdecydowanie dobrze”. Jak podkreślono w komentarzu, w porównaniu z lipcem noty rządu pogorszyły się – nastąpił
wzrost o 3 proc. – z 67 do 70 proc. – ocen negatywnych, przy jednoczesnym spadku ocen pozytywnych (z 26 do 22 proc.).
54
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
Wyniki sondażu nie dziwią, bo rządy Tuska stanowią ogromne
zagrożenie dla Polski i coraz więcej rodaków zaczyna to dostrzegać,
bo doświadcza ich skutków na własnej skórze.
Rośnie strefa biedy, rosną ceny podstawowych artykułów, rośnie
bezrobocie, rośnie deficyt państwa, spadają dochody Polaków, spada
eksport, spada PKB, dochody budżetu niewykonane, a rząd – by
utrzymać się u władzy – zadłuża Polskę na kolejne pokolenia.
Polaków zmuszono do pracy aż do śmierci, ograniczane są wolności obywateli (np. ustawa o zgromadzeniach), obóz władzy niszczy
wolność słowa i zagraża fundamentom demokracji, dyskryminując
katolicką Telewizję Trwam oraz nakręcając antyklerykalne fobie.
Sprzedaż siedziby IPN to świadome działanie PO na rzecz sparaliżowania tej instytucji, co służy ochronie byłych agentów, którzy
zakamuflowani w strukturach państwa nadal działają na jego szkodę.
Zamówienia publiczne to obszar patologii i korupcji, by „swoi”
dobrze zarobili, autostrady niby są, ale ich jeszcze nie ma, bo z 1700 km
zapowiedzianych dróg ekspresowych i autostrad ukończono zaledwie 600 km, i to nie w pełni.
Polska wymiera i rząd nic nie robi, by przeciwdziałać zimie demograficznej; służba zdrowia znajduje się w rozsypce, państwo nie
jest w stanie realizować narodowych interesów Polaków i jest żałośnie niepoważne na arenie międzynarodowej.
Pozycja Polski w czasach Tuska jest taka jak pozycja polskiego
sportu po olimpiadzie w Londynie – najgorsza od 1956 roku.
Od kilku tygodni trwa serial o aferze z pewnym parabankiem
z Gdańska. Życie dopisuje puentę: to rząd Donalda Tuska jest jak Amber Gold – na zewnątrz ładne opakowanie, ale w środku złota nie ma.
Sprawa Amber Gold to nie sprawa parabanków, to sprawa parapaństwa, w którym jak się ukradnie 50 milionów, to włos z głowy
55
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
nikomu nie spadnie, a w sprawach zwykłych obywateli władza jest
potwornie opresyjna.
Tymczasem rządzący próbują wmówić Polakom, że jedynym
winnym całej afery jest kurator sądowy, który popełnił błąd. To żenujące szukanie kozła ofiarnego: winne jest państwo, które pod rządami
Donalda Tuska zagraża bezpieczeństwu własnych obywateli i tworzy
z Polski republikę kolesi.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w aferę zamieszany jest syn
premiera. Nie tylko został zatrudniony „na boku” przez aferzystę
z Amber Gold, nad którym – by mógł uprawiać swój proceder – wpływowe środowisko biznesowo-polityczne, powiązane ze służbami
i obozem rządzącym, rozpostarło parasol ochronny, ale jeszcze jego
zatrudnienie skutkowało – według niektórych – tym, że Michał Tusk
zdradzał Marcinowi P. tajemnice handlowe swojego podstawowego
pracodawcy, czyli Portu Lotniczego w Gdańsku.
Widzimy hipokryzję i obłudę szefa rządu, który na pokaz od innych wymaga przestrzegania standardów etycznych w życiu publicznym, ale jego najbliżsi są z nich zwolnieni. Nawet w niemieckiej prasie napisano, że Donald Tusk ma problem, bo nie może jak zderzaka
wymienić własnego syna. Może zatem najlepiej wymienić premiera?
„Nasz Dziennik”, 25–26.08.2012 r.
Granica skubania Polaków
M
iało być tanie państwo, niższe podatki i kraina mlekiem i miodem płynąca. Tymczasem zamiast przyjaznego obywatelom państwa,
56
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
jest państwo wyjątkowo drogie, nieefektywne, traktujące obywatela
nie jak chlebodawcę, którym przecież jest, lecz jak intruza przeszkadzającego coraz większej armii urzędników w utrudnianiu Polakom
codziennego życia. Biurokracja obecnie jest trzy razy większa niż w czasach PRL, a już wówczas były gigantyczne przerosty zatrudnienia.
Istnieją dwie kategorie obywateli: „równi wobec prawa” i „równiejsi”. Jeżeli celebryta popiera „jedynie słuszną partię”, to pozostaje
bezkarny za występki, za które zwykły obywatel ponosi surowe konsekwencje.
III RP w obecnym wydaniu to również „dla swoich” państwo
quasi-mafijne. Jest opresyjne dla zwykłych Polaków i potrafi wtrącić
do więzienia biedną emerytkę za niespłacony dług w kwocie 4 zł,
lecz aferzysta z „układu”, który ukradnie miliony, jest „nietykalny”.
Państwo polskie pod rządami Donalda Tuska ma także charakter
rozbójniczy, gdyż nastawione jest nie na rozwiązywanie problemów
i stymulowanie rozwoju, ale istota jego działania polega na tym, jak
obywatela wystrychnąć na dudka i oskubać. Jest zapaść służby zdrowia, deficyt budżetowy, gigantycznie rosnące zadłużenie państwa,
bezrobocie, drożyzna, coraz większa bieda, upadek całych sektorów
gospodarki, coraz wyższe podatki, nawet od deszczu, parapodatki
i opłaty. Od początku roku doświadczamy też polowania z nagonką,
czyli z fotoradarami na polskich kierowców, mającego ratować finanse publiczne pozostające w fatalnym stanie w wyniku nieudacznictwa rządu. Rząd jest tak niekompetentny, że mając do dyspozycji
ogromne środki z Unii Europejskiej, nie był w stanie przez 5 lat zbudować w całości nawet jednej autostrady!
Polakom żyje się coraz gorzej. Już 69 proc. respondentów źle
ocenia rząd. Lecz władza niczym się nie przejmuje, zgodnie ze starym hasłem Urbana „rząd się zawsze wyżywi”. Według informacji
57
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
medialnych, z państwowej kasy do prywatnych kieszeni działaczy
PO, ich znajomych oraz rodzin trafiło przez ostatnie lata blisko 200 mln
złotych. To tyle, ile potrzebuje Centrum Zdrowia Dziecka, by mogło
leczyć małych pacjentów, którzy są odsyłani z kwitkiem. Polacy mają
ograniczony dostęp do 200 usług medycznych, największe szpitale
z powodu wyczerpania limitów odmawiają pomocy potrzebującym,
a premier Donald Tusk rządowy samolot traktuje jak prywatną taksówkę, by polecieć np. do Gdańska na mecz w „piłeczkę” z kolegami,
co tylko w ubiegłym roku kosztowało podatnika ponad 1,5 miliona
złotych.
W czasach Napoleona ciężar finansowania jego bardzo kosztownej polityki został przerzucony na społeczeństwo. Po podniesieniu
podatków cesarz pyta swego zaufanego ministra Fouché’ego o nastroje. „Narzekają, Sire” – odpowiada minister. „To można podnieść
podatki”. Na kolejnym spotkaniu znowu pada pytanie o nastroje.
Fouche odpowiada: „Przeklinają, Sire”. „Podnieście jeszcze bardziej
podatki” – rozkazuje cesarz. Po kolejnej fali podwyżek znowu pyta:
„I jak nastroje?”. „Sire, śmieją się!”. Napoleon się zachmurzył i wydał
polecenie, by obniżyć podatki.
W Polsce powoli przechodzimy od narzekania do fazy następnej. Jeśli obywatele zaczynają się śmiać, to dla władzy zaczyna być
bardzo groźne, bo oznacza, że sytuacja może się wymknąć spod kontroli. Czy już w 2013 roku?
„Nasz Dziennik”, 5–6.01.2013 r.
58
I . S O R R Y, T A K Ą M A M Y I I I R P
Człowiek Roku 2012
P
oczątek nowego roku sprzyja podsumowaniom minionego oraz
nominacjom i wyborom w kategoriach „człowiek roku” czy „wydarzenie roku”. Przedstawiciele tak zwanych salonów w dyskusjach
w „mediach głównego nurtu” utyskują, że właściwie nikt nie zasługuje na wyróżnienie tytułem człowieka roku, a mianem wydarzenia
roku określają mniej lub bardziej ważne zdarzenia, których wspólnym mianownikiem jest jednak „polityczna poprawność” i wpisanie
się w nurt oficjalnej propagandy.
Trudno się zgodzić z takimi werdyktami podyktowanymi doraźną koniunkturą i schlebianiem obecnej władzy, a także odwracaniem uwagi opinii publicznej od istotnych problemów. Niewątpliwie
szczególne wyróżnienie za rok 2012 należy się ojcu dr. Tadeuszowi
Rydzykowi CSsR, założycielowi i dyrektorowi Radia Maryja oraz
prezesowi Fundacji Lux Veritatis, która jest organem prowadzącym
Telewizję Trwam, wybitnemu obrońcy wolności słowa w Polsce. Natomiast na miano wydarzenia roku zasługują ogólnonarodowe protesty łączące miliony Polaków w obronie katolickiej Telewizji Trwam
oraz wolności słowa w Polsce.
Uzasadnienie jest oczywiste. Ojciec Tadeusz Rydzyk jest twórcą
fenomenu medialnego i społecznego w okresie przemian w Polsce po
1989 roku, jakim jest Radio Maryja, a także dzieła przy nim wyrosłe.
Poprzez medialne inicjatywy apostolskie, których jest animatorem,
ojciec Tadeusz Rydzyk przyczynił się do rozmodlenia Polaków. Dziś po
wielu doświadczeniach, jakich byliśmy świadkami w Polsce po 1989
roku, nie sposób nie doceniać roli Radia Maryja. To jego słuchacze, którzy jak w zżytej rodzinie czują się Rodziną Radia Maryja, przemieniają
59
T Ę C Z A Z A M I A S T K R Z Y Ż A ? P O L S K A W C Z A S A C H TU S K A
naszą polską ziemię. Solidarnie uczestniczą i współdziałają w dziele
ewangelizacji, ocalania zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa
tradycji kultury polskiej oraz w pobudzaniu do odpowiedzialnej obecności ludzi wierzących w świecie. Dzięki założonej już na początku formule radia: modlitwa – katecheza – telefon, poprzez ten środek przekazu dokonuje się dzielenie, czym kto może: jedni sercem i duchem, inni
doświadczeniem, wiedzą, informacjami czy przemyśleniami.
Wykluczenie cyfrowe Telewizji Trwam przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji wywołało protesty milionów Polaków. Oburzenie jest jak
najbardziej zasadne, bo KRRiT, odmawiając Telewizji Trwam miejsca na
multipleksie, naruszyła fundamenty demokracji przez reglamentowanie prawa dostępu do informacji. W toku kapturowego postępowania,
przeprowadzonego według arbitralnie i uznaniowo stosowanych kryteriów, ograniczono możliwość korzystania z Telewizji Trwam milionom
ludzi, co ma znamiona dyskryminacji społeczności osób wierzących.
Odbyło się dotąd ponad 130 marszów w całej Polsce w obronie wolności słowa, w tym dwa największe w Warszawie, które zgromadziły kilkaset tysięcy uczestników. Zostało złożonych prawie
2 mln 500 tys. indywidualnych podpisów pod protestem do Krajowej
Rady Radiofonii i Telewizji, a także liczne protesty różnych środowisk katolickich oraz innych społeczności zatroskanych o pluralizm
medialny w Polsce. W Sejmie i Senacie, a także w Parlamencie Europejskim odbyły się specjalne debaty. O Telewizję Trwam już czterokrotnie upomniał się Episkopat Polski, a o wolność słowa w Polsce
modli się Benedykt XVI. W 2012 roku staliśmy się uczestnikami
i świadkami budzenia się Polski i protestu na skalę nienotowaną
w najnowszej historii.
„Nasz Dziennik”, 12–13.01.2013 r.
60