Panem Grzegorzem Nowaczykiem
Transkrypt
Panem Grzegorzem Nowaczykiem
Wywiad z prezydentem miasta ElblągaPanem Grzegorzem Nowaczykiem Prezydent: A więc, witam was w urzędzie miasta. Mogę wiedzieć, co to za akcja? Sebastian: Spotykamy się tutaj, aby przeprowadzić z Panem wywiad w ramach XVIII Edycji Sejmu Dzieci i Młodzieży. W tym roku zadaniem uczestników jest zorganizowanie debaty oraz pobocznych akcji, mających zbadać zagadnienie samorządności, także tej szkolnej. P.: Kogo reprezentujecie? Miasto, uczniów? Adrianna: Reprezentujemy zarówno naszą szkołę, jak i interesy elbląskiej młodzieży. Uważamy, że wywiad z Panem pozwoli nam wyrobić sobie pewne wzorce , a także pomoże nam zorientować się, jakie tematy warto poruszyć na debacie, którą mamy zamiar organizować w naszej szkole. P.: Oczywiście, chętnie przedstawię swoje stanowisko w interesujących was sprawach. A.: Czym według Pana jest samorządność? Jak mógłby Pan zdefiniować to pojecie? P.: Jest to dość proste. Samorządność to my. Tak naprawdę samorządność to ludzie, którzy wchodzą w skład grupy, organizacji to znaczy na przykład szkoły lub miasta. W przypadku tego drugiego samorządność stanowią wszyscy mieszkańcy oraz organy miejskie, czyli : Rada Miasta, Prezydent; moglibyśmy też wydzielić organizacje pozarządowe, tzw. trzeci sektor. Wszyscy tworzymy coś, czego być może nie można dotknąć, jest to niematerialne pojęcie, jednak mieści się pod pojęciem samorządności. Podobnie jest w szkole, ona także jest pewnym samorządem, uczniowskim, ale nie tylko, bo w skład Samorządu Szkoły wchodzą także takie organy jak Dyrektor szkoły, Rzecznik Praw Ucznia, Rada Pedagogiczna, Rada Rodziców. „Samorządność to my. Tak naprawdę samorządność to ludzie, którzy wchodzą w skład grupy, organizacji to znaczy na przykład szkoły lub miasta.” S.: Jakie były początki Pana pracy politycznej? Jak to wszystko się zaczęło? Czy jako nastolatek udzielał się pan w samorządzie? P.: Już jako kilkulatek udzielałem się w Samorządzie Uczniowskim, natomiast jako nastolatek działałem w sensie ograniczonym, bo jedynie we władzach klasowych. Czasem, jako przewodniczący, a czasem jego zastępca. Potem, w ogólniaku miałem małą przerwę. Za moich czasów nie było gimnazjów. Za to potem byłem w zarządzie studenckim na Uniwersytecie Gdańskim w Komisji Uczelnianej, z tym że niezależnego zrzeszenia studentów. Także moja kariera samorządowa wcale nie jest aż tak rozbudowana, nie ma swojej wielkiej historii, tylko raczej nabrała tempa dopiero w 1996 roku. Zostałem wtedy wybrany wicewójtem gminy Elbląg, następnie zostałem wójtem. A.: A czy uważa Pan, że praca w samorządzie może dostarczyć nieco doświadczenia, czy jest ona dobrym startem w karierze politycznej? P.: Praca w Samorządzie Uczniowskim? Zdecydowanie tak! Tak jak powiedziałem już na samym początku, dzięki niej możemy wykształcić pewne umiejętności potrzebne do tego, żeby w przyszłości umiejętnie budować politykę. Pozwala także, oczywiście na poziomie ucznia, na zbudowanie wokół siebie jakiejś grupy, wykreowanie w sobie elementów przywódczych. Pozwala na dowiedzenie się, czy jestem osobą, która potrafi negocjować, rozmawiać i przekonywać do swoich racji, ale także dyskutować z osobami, które prezentują inne zdanie na dany temat. Czyli to wszystko, co jest później niezwykle istotne, kiedy pracuje się w „dorosłym” samorządzie. uprawnienie, nie obowiązek, chociaż ja do udziału w wyborach podchodzę jak do obywatelskiego obowiązku. Uważam, że jeżeli nie pójdę i nie wrzucę takiego głosu do skrzynki, to nie mam moralnego prawa potem narzekać na tego, kto rządzi. S.: Następnie chcielibyśmy usłyszeć, czym według Pana jest demokracja i w jaki sposób przejawia się ona na szczeblu lokalnym? P.: Demokracja wywodzi się od dwóch słów„ demos kratos”, czyli rządy ludu. No, to już starożytni grecy wiedzieli, czym jest demokracja i my tego nie zmieniliśmy, tylko być może w pewien sposób „skrzywiliśmy”, jako że mamy teraz trochę inny świat niż dwa tysiące lat temu. Rządy ludu przejawiają się w tym, że każdy mieszkaniec ma mniejszy lub większy wpływ na to, co się dzieje w Samorządzie. Większy wpływ ma wtedy, kiedy idzie do wyborów i wybiera swojego przedstawiciela w Radzie, który spełnia jego oczekiwania. Może także uczestniczyć w życiu miasta, bo to przecież też jest demokracja, znacznie częściej, niż co cztery lata, np. uczestnicząc w konsultacjach dotyczących między innymi strategii rozwoju miasta oraz jego promocji, problemów komunikacyjnych, programów spójnych z uchwałami Rady Miasta czy też budżetu. Oczywiście każdy może brać udział w życiu miasta wtedy, kiedy chce. To jest S.: Wspomniał Pan, że według Pana jest to obywatelski obowiązek. Czy uważa Pan, że dzięki owym konsultacjom ogół demokracji stoi w naszym mieści na dobrym poziomie? I jakie jest pana zdanie na ten temat także na szczeblu państwowym? P.: Muszę zdementować to, że demokracja w Elbląg stoi na dość dobrym poziomie. Uważam, że jeśli frekwencja wyborcza wahałaby się miedzy 60-70%, to byłoby tak, jak powinno być. S.: A czy sądzi Pan, że powinien być obowiązek uczestnictwa w wyborach? P.: Taki system jest w Szwajcarii i Belgii. Myślę, że nie. Dlatego, że nie sądzę, że dobrze byłoby każdego zmuszać, aby brał udział w wyborach. Jest to uprawnienie, które ja traktuję jako obowiązek, ale podkreślam, że jest to cały czas uprawnienie, tym bardziej, że nie każdy musi być zorientowany, nie każdego musi to szczególnie interesować. Ktoś, kto załóżmy mieszka w Elblągu, a pracuje pięć dni w tygodniu zupełnie gdzie indziej, a takich osób jest bardzo wiele, nie musi być zorientowany, jak zmieniają się władze, kto rządzi dzisiaj, a kto jutro. Natomiast, wracając do tego pytania, odnośnie demokracji, ten wskaźnik frekwencji w Elblągu wynosi ok.40%. Jest to trochę za mało, bo znaczy to, że ponad 50% osób uprawnionych, nie tylko mieszkańców, ale uprawnionych do głosowania, nie bierze udziału w wyborach. To jest dla mnie wciąż ten element w samorządzie, który należy poprawić. Poprawić poprzez budowanie świadomości społeczeństwa. Posunęliśmy się nawet do tego, że każdy mieszkaniec Elbląga, ale nie tylko, Europy czy świata, może zobaczyć co prezydent w danej chwili robi, ponieważ nasz kalendarz jest otwarty, dostępny dla każdego w Internecie. A.: Czy uczniowie reprezentowani przez SU powinni mieć wpływ na decyzje podejmowane w szkole, czy ta kwestia powinna zostać oddania do użytku tylko i wyłącznie Radzie Pedagogicznej i dyrekcji? P.: Nie, oczywiście, że uczniowie powinni mieć wpływ na to, co się dzieje w szkole właśnie poprzez Samorząd Uczniowski, czyli swoich reprezentantów. Po to zostają oni wybierani, żeby mieli mniejszy lub większy wpływ w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu. Uważam, że SU może pracować wspólnie z Radą Pedagogiczną. Rozstrzygać, opiniować, podpowiadać, nawet w sprawach dydaktycznych. S.: Czyli, Pana zdaniem, przedstawiciele Samorządu Uczniowskiego powinni być obecni na Radach Pedagogicznych? P.: A dlaczego nie? Jeśli chce się poważnie traktować Samorząd Szkolny, który, tak jak powiedziałem, jest jednym z ważnych elementów, to nie ma żadnych formalnych przeciwwskazań wobec ich obecności. Pojawia się jednak pytanie, co ten samorząd mógłby na tej radzie robić. Czy miałby być organem, który siedzi z boku i się przysłuchuje, czy mógłby również podpowiadać, zadawać pytania. Czy jego obecność byłaby bierna czy czynna. A.: Jak można by sprawić, by uczniowie mieli większy obszar działania? P.: To wszystko zależy właściwie od dwóch rzeczy. Po pierwsze od uczniów. Pytanie jest czy uczniowie chcą i czy mają świadomość. Jeżeli uczniowie mieliby być bardzo mocno włączeni w życie szkoły, czyli, np. w pracę Rady Pedagogicznej, to też Ci uczniowie musieliby mieć wiedzę i świadomość tego, co mieliby tam robić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że uczeń przychodzi i ocenia nauczyciela, który mu postawił jedynkę. Nie. Widziałbym raczej ich udział w obszarach ogólnych. Druga rzecz to, to, w jaki sposób odbywałaby się ta interakcja pomiędzy Radą Pedagogiczną a uczniami, czyli, jak byłyby ułożone ich relacje. Każdy z organów szkoły ma do zagospodarowania nieco inne obszary, ale, żeby w każdej szkole była prawdziwa demokracja, relacje te muszą być poukładane pomiędzy wszystkimi organami. Także to wszystko zależy: a – od uczniów, czyli od Samorządu Uczniowskiego, b – jednak także od Rady Pedagogicznej i dyrektora szkoły. „[Młodzieżowa Rada Miasta] Zajmuje się, zatem rzeczami ważnymi z punktu widzenia młodej osoby, ale tak naprawdę również istotnymi sprawami z punktu widzenia dorosłej Rady Miasta i to jest, tak jak powiedziałem, świetny poligon dla tych osób, które chciałby potem działać, w niezależnie jakim samorządzie.” S.: Wiemy, że w naszym mieście działa Młodzieżowa Rada Miasta, dlatego też chcieliśmy poprosić Pana o przybliżenia nam obowiązków i sposobu wyboru członków tej rady. P.: Jest to młodzieżowa forma Rady Miejskiej, czyli bardzo poważna sprawa. Elbląg bardzo późno dołączył do wielu miast Polski, w których te Młodzieżowe Rady działały. Pomysł jej powołania był już wiele lat temu, jednak spłoną na panewce, ważne jednak, że od roku taka Młodzieżowa Rada działa również w naszym mieście. Składa się ona z przedstawicieli was, czyli uczniów ze szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, przedstawicieli, których nie łączy i nie dzieli żadna więź polityczna, tylko są rzeczywistymi uczniami i waszymi reprezentantami. Rada ta wybierana jest raz na dwa lata, co wiąże się przede wszystkim z trzyletnimi szkołami gimnazjalnymi, a jej praca odbywa się na sesjach. Sesje zwoływane są przez przewodniczącego Rady Miasta bądź na wniosek dziesięciu młodych radnych w sprawach ważnych dla młodzieży. Dochodzimy do tego, czym się taka rada młodzieżowa zajmuje. Przede wszystkim reprezentuje młode pokolenia elblążan w kontaktach z instytucjami samorządu dorosłego i innymi instytucjami miejskimi, promuje kulturę, przede wszystkim jej elementy, których twórcami są ludzie młodzi, promuje ochronę środowiska i integrację europejską. Zajmuje się, zatem rzeczami ważnymi z punktu widzenia młodej osoby, ale tak naprawdę również istotnymi sprawami z punktu widzenia dorosłej Rady Miasta i to jest, tak jak powiedziałem, świetny poligon dla tych osób, które chciałyby potem działać, w niezależnie jakim samorządzie. Czy to będzie samorząd studencki, czy w mieście, czy być może też w dorosłej polityce, w Sejmie bądź też Senacie. S.: Dobrze. Powiedział Pan, że w skład tej rady wchodzą uczniowie zarówno gimnazjów, jak i liceów. Czy są to przedstawiciele wszystkich gimnazjów i liceów w Elblągu? P.: Są to przede wszystkim uczniowie tych szkół, które przystąpiły do propozycji, bo też nie było żadnego obowiązku. Z każdej szkoły były wybierane po dwie osoby, ale… Były wybierane, nie wskazywane, tylko wybierane. Tam, gdzie była ochota i gdzie były osoby, to te szkoły są reprezentowane, z tym, że chciałbym podkreślić, iż uczniowie, którzy działają w Młodzieżowej Radzie Miasta, nie są osobami, które reprezentują szkoły. Ich obowiązkiem jest reprezentowanie całego pokolenia młodzieży i uczniów, a nie poszczególnych placówek. Bo często interesy wąskiej grupy osób, niestety, w dorosłej polityce biorą górę nad interesem ogólnym, a tak nie powinno być. Młodzieżowa Rada Miasta jest powołana przede wszystkim po to, by „załatwiać interesy” wszystkich młodych ludzi.