Pod znakiem krzyża czy półksiężyca?

Transkrypt

Pod znakiem krzyża czy półksiężyca?
Pod znakiem krzyża czy półksiężyca?
sobota, 18 września 2010 12:05
Chrześcijaństwo jest duszą Europy. Tylko odnalezienie i uświadomienie sobie tej
tożsamości pozwoli społeczeństwom Zachodu na oparcie się ekspansji islamu
Wśród
odgłosów miasta rozlega się melodyjne: Allah akbar! To muezin z pobliskiego minaretu wzywa
do modlitwy. Jesteśmy w którymś z krajów arabskich? Niekoniecznie. To środek
chrześcijańskiego Starego Kontynentu. W Niemczech żyje ponad cztery miliony muzułmanów,
najwięcej w całej Europie. Z roku na rok przybywa meczetów i minaretów. Dlatego coraz
głośniej słychać też protesty osób, które wraz ze zmieniającym się architektonicznym
krajobrazem swoich miast obserwują postępującą islamizację kraju. Rządzące partie i wiodące
media nie chcą dostrzegać narastającego problemu. Widać to chociażby po reakcji na głośną
książkę polityka SPD i członka zarządu Banku Federalnego Thilo Sarrazina "Samolikwidacja
Niemiec. Jak narażamy nasz kraj na ryzyko".
Sarrazin postawił m.in. tezę, że powodem złej integracji muzułmańskich imigrantów jest kultura
islamu. Co prawda, kanclerz Angela Merkel wezwała do rzeczowej i otwartej dyskusji na temat
integracji żyjących w Niemczech imigrantów, jednak fala krytyki i sankcje, z jakimi spotkał się
autor książki, pokazały, że lewicowo-liberalni przedstawiciele świata polityki, mediów i
gospodarki jak ognia unikają merytorycznej konfrontacji z wyzwaniem nasilających się wpływów
islamu w Niemczech.
Dzwonnice czy minarety?
Kiedy w listopadzie 2009 r. Szwajcarzy poprzez referendum zabronili budowy w swoim kraju
nowych minaretów, czyli wież w pobliżu meczetów, na ich głowy w Niemczech posypały się
gromy. "Głosując za wprowadzeniem zakazu budowy kolejnych minaretów, Szwajcarzy
pokazali, że ich kraj ma też inne oblicze, ujawniające ciasnotę poglądów, bojaźliwość i zapędy
izolacjonistyczne" - grzmiała "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Katastrofa dla Szwajcarii.
Nigdzie w Europie nie ma podobnego zakazu" - obwieszczała monachijska "Süddeutsche
Zeitung". Tylko gdzieniegdzie przebijały się głosy zrozumienia dla decyzji szwajcarskiego
społeczeństwa. "Passauer Neue Presse" ostrzegała: "Szwajcarzy chcą mieszkać w kraju
kościelnych dzwonnic, a nie minaretów, i mają do tego wszelkie prawa. Kto nie chce uschnięcia
chrześcijańskich korzeni, ten musi się świadomie zaangażować na rzecz obrony kultury
Zachodu. Im więcej będziemy mieli głęboko wierzących chrześcijan, tym większa szansa, że w
przyszłości będziemy żyć pod znakiem krzyża, a nie półksiężyca".
Tuż po szwajcarskim referendum w wywiadzie udzielonym tej samej gazecie przewodniczący
komisji spraw wewnętrznych Bundestagu Wolfgang Bosbach (CDU) racjonalnie zauważył, że
nie każdy, kto opowiada się za wprowadzeniem zakazu budowy nowych minaretów, jest
ksenofobem lub nacjonalistą. W wielu kręgach społecznych narasta obawa przed postępującą
islamizacją trwale zmieniającą kraj. Dlatego, zdaniem Bosbacha, tych niepokojów nie wolno
lekceważyć i należy podjąć poważną debatę, czy przy pozwalaniu na budowę kolejnych
meczetów i minaretów nie jest zagrożona chrześcijańsko-zachodnia tradycja państwa
niemieckiego.
Nie chodzi tylko o architekturę
W sytuacji, gdy coraz większa liczba Niemców odchodzi od Kościoła katolickiego, rośnie za to
liczba przechodzących na islam, nierozważne wydaje się bagatelizowanie problemu minaretów
1/3
Pod znakiem krzyża czy półksiężyca?
sobota, 18 września 2010 12:05
oraz szybko przybywających meczetów. W 81-milionowym społeczeństwie niemieckim liczba
katolików wynosi 29 milionów, protestantów jest 25 milionów, zaś muzułmanów 4 miliony.
Według danych przedłożonych przez Archiwum Islamskie w Soest w Westfalli obecnie w
Republice Federalnej Niemiec znajduje się 240 meczetów z kopułami i minaretami oraz 2,6 tys.
domów modlitwy. Największy i najbardziej okazały meczet otwarto jesienią 2008 r. w Duisburgu,
w dzielnicy Marxloh. Znajdujący się przy nim minaret ma 34 metry wysokości. W tym przypadku
nie słychać jednak nawoływań muezina. Miejscowa gmina muzułmańska zrezygnowała z
tradycyjnych pieśni, aby nie prowokować konfliktów z mieszkańcami dzielnicy.
Znawcy islamu podkreślają, że wieża przy meczecie posiada nie tylko wymiar religijny, tak jak
to jest w przypadku wieży kościelnej. "To znak dążenia do władzy i do tego, aby islam stał się
religią światową. Symbol triumfu nad milionami chrześcijan, którzy w krajach muzułmańskich są
dyskryminowani, a niejednokrotnie regularnie prześladowani" - wskazuje prof. Heine Gstrein na
portalu szwajcarskiej Społecznej Inicjatywy przeciwko Budowie Minaretów. Podobnego zdania
jest prof. Ursula Szuler-Stegmann, która na tym samym portalu pisze, że "kościoły
chrześcijańskie to budowle sakralne służące wyłącznie celom religijnym. Natomiast meczety od
czasów Mahometa to miejsca wyrażające religijną, polityczną i gospodarczą władzę islamu".
Protesty przeciwko budowie minaretów miały niedawno miejsce w Kolonii, we Frankfurcie nad
Menem czy Berlinie. Biorący w nich udział podkreślają, że wprowadzenie zakazu budowy
minaretów, którego się domagają, dotyczy jedynie sposobu budowy meczetów, a nie samych
domów modlitwy. Argumentują, że - zgodnie z tradycją islamską - obok meczetów wcale nie
muszą stać minarety. Dlatego też żądanie ich budowy traktują jako chęć udowodnienia
wyższości islamu nad cywilizacją Zachodu. Forsowanie prawa do budowy minaretów dla ich
przeciwników jest przejawem islamskiego radykalizmu, braku chęci zintegrowania się oraz
nieposzanowania praw i wartości świata chrześcijańskiego i demokratycznego. Jako dowód
przytaczają słowa premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który w lutym 2008 r. podczas
wizyty w Niemczech stwierdził, że asymilacja jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Zaniepokojeni
wpływami islamu przypominają też przemówienie tegoż polityka jeszcze z czasów, kiedy był on
burmistrzem Stambułu. Cytował wówczas tureckiego poetę Ziyi Gökalpa: "Demokracja to tylko
pociąg, do którego wsiadamy, żeby dojechać do celu. Meczety są naszymi koszarami, minarety
naszymi bagnetami, a kopuły naszymi hełmami. Wierni są naszymi żołnierzami".
Dekadencja i permisywizm Zachodu
Dlaczego islam tak szybko rozprzestrze nia się w Niemczech? Katolicki filozof prof. Jörg Splett
uważa, że jest to spowodowane nie tylko występowaniem coraz większej liczby Niemców z
Kościoła katolickiego, ale również zanikiem praktyk religijnych i wiedzy na temat własnej religii.
Jego zdaniem, kryzys w Kościele dosięgnął nie tylko wiernych, ale również wielu duchownych.
Niebezpieczeństwo dla tożsamości chrześcijańskiej płynie więc również z wewnątrz
chrześcijańskiej wspólnoty.
- Islam od zawsze był religią, która ma tendencję do nawracania i rozprzestrzeniania się.
Bardzo ważne jest to, abyśmy potrafili się wobec takiego stanu rzeczy właściwie zachować mówi. Społeczeństwo niemieckie nie może za wszelką cenę dopasowywać się do żądań
muzułmanów i narzucanego przez nich obrazu świata. - Są np. teologowie, którzy uważają, że
w imię świętego spokoju nie powinno się w dyskusjach z muzułmanami poruszać tematu Trójcy
Świętej - zauważa prof. Splett. Ryzykowna jest też - jego zdaniem - postawa całkiem odwrotna,
a więc wyrażająca wrogość wobec islamu i kultury arabskiej.
2/3
Pod znakiem krzyża czy półksiężyca?
sobota, 18 września 2010 12:05
Nie sposób nie zauważyć, że na korzyść muzułmanów przemawiają dane demograficzne. Jeśli
połączyć to z postępującą dekadencją i permisywizmem Zachodu, to powstają idealne warunki
do ekspansji islamu.
Wyzwanie i szansa dla chrześcijan
Nie brakuje opinii osób, które w obecnej sytuacji dostrzegają konieczność poszukiwania i
szansę odkrycia na nowo własnej, chrześcijańskiej tożsamości, bo tylko ona może być punktem
wyjścia dla podjęcia dialogu z muzułmanami i pokojowego współżycia w obrębie danego kraju.
- Jest bardzo dużo ludzi, którzy mówią: tak, jesteśmy chrześcijanami. Rodzi się tylko pytanie, co
przez to rozumieją - pyta prof. Splett. Uważa, że sytuacja, w jakiej znalazły się Niemcy, to
wyzwanie, ale i szansa. Co przez to rozumie? - W konfrontacji z innymi wyznaniami musimy
przypomnieć sobie o fundamentach naszej chrześcijańskiej tożsamości, o tym, co stanowi
centrum naszej wiary chrześcijańskiej, czyli o tajemnicy Trójcy Świętej - konkluduje niemiecki
filozof. Jego zdaniem, wciąż zbyt mało uwagi przywiązuje się do tego dogmatu. Uważa, że
obserwując muzułmanów, możemy się wiele od nich nauczyć - powagi w podejściu do religii,
konsekwencji w wyznawaniu wiary czynem i słowem. - Zaś ponad wszystko tego, że na
pierwszym miejscu zawsze powinien być Bóg. Bo tylko wtedy niemieccy katolicy mogą
spokojnie patrzeć w przyszłość - podkreśla.
Bogusław Rąpała
za: NDz z 18-19.9.2010 Dział: Myśl jest bronią (kn)
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100918&typ=my&id=my91.txt
3/3

Podobne dokumenty