Miłość i rzemiosło - wywiad

Transkrypt

Miłość i rzemiosło - wywiad
NR
74 marzec 2011
MIESIĘCZNIK OD 2002 ROKU
Gazeta Samorządu Studenckiego
Uniwersytetu Zielonogórskiego
ISSN 1730-0975 ::: Nakład 10 000
::: Gazeta bezpłatna
Muzyka w negliżu
fot. Jacek Poremba
str. 14
Uwaga! Pigułka gwałtu w klubach!
str. 10
Czym zaskoczyły nas Oscary?
str. 22 - 23
Głogów ::: Gubin ::: Krosno Odrzańskie ::: Lubin ::: Lubsko ::: Międzychód ::: Międzyrzecz ::: Nowa Sól ::: Nowy Tomyśl ::: Polkowice
Słubice ::: Sulechów ::: Sulęcin ::: Świebodzin ::: Wolsztyn ::: Wschowa ::: Zbąszyń ::: Zielona Góra ::: Żagań ::: Żary
14
Kultura
- recenzja
Cover Story
MARZEC 2011
Miłość i rzemiosło
Podobno nie jesteś wykształconym muzykiem, jak to więc możliwe, że nagrywasz płyty?
Przeszłość mam bardzo
skomplikowaną. Skupie się
może tylko na tym, że jakoś to
przeżyłem – te czterdzieści-parę
lat. Natomiast, spędzałem wystarczającą ilość czasu z muzyką
bądź muzyka ze mną, żeby się
tego śpiewu, tego „na-o-bycia”
scenicznego nauczyć. I tak zacząłem śpiewać, w ten sposób
funkcjonuję, żyję z tego i bawię
się z ludźmi.
Twoje nazwisko wciąż może kojarzyć się z nazwiskiem Piotra
Rubika, z musicalowymi projektami, z Eurowizją. Czy te doświadczenia wpłynęły na twoją
dojrzałość muzyczną czy może
przyniosły jakieś inne owoce?
Dojrzałość muzyczną to
ja nabyłem gdzie indziej… tak
naprawdę. Nie jestem pewny czy
kojarzę się wyłącznie w ten sposób. Tym, którym kojarzę się
z tego rodzaju przeszłością
i muzyką dawną to jednak moja
najnowsza płyta, może wydać się
zupełnie inną odsłoną. Nie jakiegoś tylko krakowskiego pieśniarza, lecz piosenkarza opowiadającego o różnych aspektach życia… bardziej cielesnych
i ewentualnie duchowych, zależnych oczywiście od tego jak na te
sprawy spogląda tzw. „szarek”.
Na twojej stronie internetowej,
w jednym z wywiadów można
fot. Jacek Poremba
Milość, która rozpala się „Gdzieś pomiędzy” dwojgiem serc porusza nasze
umysły, ciała i dusze, nadając życiu wyjątkowy smak i sens. Choć od wieków
pisze się i podejmuje próby zdefiniowania słowa „miłość”, jej przeogromna
właściwość i niezjednana natura są idealnym materiałem do realizacji
muzycznych inspiracji czy natchnień. W walentynkowy wieczór w Filharmonii
Zielonogórskiej Janusz Radek, promując swoją płytę „Gdzieś pomiędzy”,
opiewał piękno i esencje miłości. Tuż przed enigmatycznym koncertem udało
mi się zadać gwieździe wieczoru kilka pytań, może odrobinę niewygodnych.
przeczytać, że dla ciebie najważniejsze jest rzemiosło. Czy nie
boisz się takiego stwierdzenia
i czy ma to jakiś wpływ na odbiór Ciebie jako artysty?
Według mnie, zbyt dużo
jest artystów, którzy nie posiadają żadnego warsztatu, a początek powinien wynikać z pewnego rzemiosła. Nie można kształtować czegokolwiek nie znając
zasad, kształtów bo to wtedy
właśnie staje się amatorskie. Natomiast jeżeli zna się język
i możliwość przekazu swoich
myśli, emocji, a TO rzemiosło
sobie gdzieś funkcjonuje, wszystko nabiera artystycznego kształtu – ma to wtedy sens!
Co pomaga Tobie w pisaniu tekstów muzyki?
Nic mi nie pomaga. Trzeba mieć pomysł. NAS od róż-
nych innych istot żyjących na
tym świecie, różni (i dzięki
Bogu, że tak jest) abstrakcyjne
myślenie. Więc zamiast być tumanami, którzy nie myślą tylko
przyjmują to co im się daje, i tak
brzydko rzecz ujmując, żrą z jednego koryta wszystko to samo –
taka unijną papkę. Powinniśmy
się więc wykazywać abstrakcyjnym myśleniem i przyswajać sobie te rzeczy, które nas wzbogacają. Jeżeli ja mam ochotę opowiedzieć o czymś co mnie intryguje to albo jestem bardziej liryczny, złośliwy, ironiczny –
w zależności od tego gdzie jest
jakiś newralgiczny punkt, który
mnie zajmuje.
Czy te newralgiczne punkty
można odnaleźć na Twojej nowej
płycie: "Gdzieś pomiędzy"?
No można. Można odnaleźć sobie to gdzieś na ciele,
w niedopowiedzeniach, w domyśle.
Mówisz gdzieś na ciele. Okładka
Twojej nowej płyty prezentuje
Ciebie w domyśle nagości. Dlaczego?
Niedopowiedzenie, że być
może jestem cały nagi, jest słuszne, chociaż to jest też punktem
zaczepienia do stwierdzenia, że
nagości jest strasznie dużo. Tu
nie ma nic dziwnego – tak naprawdę goła dupa mniej inspiruje niż lekko przykryta.
W twoich tekstach można zna-
leźć dużo erotyzmu. Czy o miłości można dzisiaj śpiewać bez
ujęcia cielesnego, erotycznego?
Ta miłość jest również
ujęta szerzej. To nie tylko przysypianie ze sobą nocy lub jakiejś
dłuższej ilości czasu, często zalegalizowanej aktem małżeństwa
ale to również dostrzeganie takiego ludzkiego wymiaru miłości, ludzkiej strony kontaktów.
Nie jesteśmy jakimiś uniformami obyczajowymi, które gdzieś
między sobą mają relacje – zawodowe, kulturowe czy koleżeńskie. Cechuje nas to, że w jakimś
tam formalnym świecie niesamowity jest ludzki dotyk, spojrzenie, wzruszenie, jednym słowem naturalne i podstawowe
wrażenia które się ma w kontakcie z drugim człowiekiem. Zobacz nawet teraz, zadajesz mi
pytania, ja Ci grzecznie odpowiadam a to, że patrzymy sobie
w oczy sprawia, że jest pomiędzy
nami porozumienie, w którym
odgrywamy bardzo miłą i sympatyczną rolę.
Jakie masz plany na przyszłość?
Czy wolisz artystyczne, autorskie programy, projekty czy
może jednak wolisz sam występować na scenie?
Scena jest wyłącznie dla
mnie i mam zamiar za 3 miesiące, może pół roku czy rok, wrócić do Zielonej Góry i pokazać
mój nowy program.
Monika Kotowicz