WYTRWA~OšØ

Transkrypt

WYTRWA~OšØ
WYTRWA~OšØ
Perseverance
63-0113E
William Marrion Branham
Poselstwo, wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama w niedzielŸ wieczorem,
dnia 13. stycznia 1963 w Foursquare Church, Phoenix, Arizona, USA. PodjŸto wszelkie
wysiki, by dokadnie przenie™ø mówione Poselstwo w j. angielskim z nagra§ na ta™mach
magnetofonowych do postaci drukowanej. Podczas korekty korzystano równieŒ z nagra§
na ta™mach w oryginalnym jŸzyku oraz z najnowszej wersji “The Message” z r. 2001.
Niniejszym zostao opublikowane w penym brzmieniu i jest rozpowszechniane bezpatnie.
Wydrukowanie tej ksiŒki umoŒliwiy dobrowolne ofiary wierzcych, którzy umiowali to
Poselstwo i Jego Sawne Przyj™cie. Przetumaczono i opublikowano w latach 2001 - 2002.
Wszelkie zamówienia naleŒy kierowaø na adres:
MÓWIONE S~OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
tel./Fax: 420 659 324425
E-mail: [email protected]
http://www.volny.cz/poselstwo
KsiŒka ta nie jest przeznaczona na sprzedaŒ.
2
Wytrwao™ø
1
Pozdrawiam to mie audytorium dzi™ wieczorem tutaj _ siostrŸ
Webster i brata Green’a i wszystkich suchaczy, czonków tego zboru.
UwaŒam to zawsze za wielki przywilej dla mnie, Œe mogŸ przyj™ø do
domu Pa§skiego, a do tego dzisiaj wieczorem byø ponownie w jednym z
jego zborów stanowczych chrze™cijan. Przypominam sobie, Œe przed laty,
kiedy po raz pierwszy przybyem do Los Angeles, syszaem o siostrze
McPherson. Lecz ona odesza do góry po zotych schodach, zanim ja
staem siŸ kaznodziej.
2
Kiedy udaem siŸ do Los Angeles po raz pierwszy, udaem siŸ do
Forest Lawn. Syszaem, Œe ona zostaa tam pogrzebana, i udaem siŸ tam
i stanem nad jej grobem, pochyliem moj gowŸ i podziŸkowaem Bogu
za jej szlachetne Œycie. Od tego czasu widziaem szyldy stanowczych
chrze™cijan niemal w kaŒdym pa§stwie, do którego jechaem misyjnie.
Miaem ten przywilej, Œe byem w kaplicy i czekaem w jej gabinecie.
Zanim ona wychodzia za kazalnicŸ, miaa tam swój gabinet i ja tam
siedziaem wiele wieczorów, kiedy gosiem w tej kaplicy i rozmy™laem
o tych godzinach, w czasie których ona rozwaŒaa tam, zanim wystpia
za kazalnicŸ _ jaka ™wiŸto™ø otwarcia Sowa BoŒego. Jestem tutaj dzisiaj
wieczorem z kilkoma zwolennikami, którzy staraj siŸ zachowaø to
poselstwo Œywym^ Niech Bóg bŸdzie z wami i bogosawi was.
3
A potem, spotkaem siŸ znowu z bratem Green, kosztownym drogim
przyjacielem _ z bratem i siostr Green. I kiedy byem tam na zewntrz
przed chwil, spotkaem siŸ z nim i powiedziaem mu, jak bardzo
cieszyem siŸ z poselstwa zawartego w tej pie™ni ™piewanej pewnego dnia
tam u chrze™cija§skich biznesmenów _ ImiŸ Jezus”, czy jak on j
nazwa. Oni jej jeszcze nie nagrali. Powiedziaem mu: Pozwól, Œe bŸdŸ
pierwszym klientem” _ bya to tak piŸkna pie™§.
I my™laem, Œe moŒe by mi za™piewali, kiedy tutaj przyjechaem, a
moja Œona siedziaa z dzieømi tam w tyle, by jej suchaø. I jestem pewien,
Œe oni cieszyli siŸ z tego równieŒ. A jego gos nie jest^ On jest naprawdŸ
znanym w naszej okolicy. Mam wiele z jego nagra§. Kiedy siŸ czujŸ
rzeczywi™cie ›le, idŸ do mieszkania _ mam w domu gramofon _ i
odtwarzam duŒo z jego nagra§ i po prostu siadam, i sucham ich. ChcŸ
powiedzieø mojej Œonie siedzcej tam w tyle _ wa™nie dostaem ich
trochŸ wiŸcej. NaprawdŸ siŸ z nich cieszŸ. One s po prostu przystani
odpocznienia, kiedy sucham tych pie™ni Ewangelii i wiem, Œe nie s
™piewane przez jaki™ sztucznie wyøwiczony gos, lecz pochodz ze serca
prawdziwego chrze™cijanina.
On mi powiedzia, Œe ma tam jeszcze kilka pyt dzisiaj wieczorem.
ChcŸ, aby moja Œona przegldnŸa je z nimi i stwierdzia, czy ma tam
takie, których jeszcze nie mamy, i Œeby je na pewno nabya. My™lŸ, Œe je
maj tam w westybulu, i one s^
WYTRWA~OšØ
3
4
Wiecie, gówn rzecz jest^JeŒeli chodzi o ™piewanie, ja lubiŸ te^
LubiŸ øwiczone gosy, lecz nie lubiŸ zbytnio wyøwiczonego gosu. Wtedy
czowiek musi pilnowaø, jak dugo potrafi zatrzymywaø w sobie oddech,
aŒ jest cay siny na twarzy, a tak czy owak nie ™piewa niczego. Lecz lubiŸ
staromodne zielono™witkowe ™piewanie, kiedy siŸ czowiek po prostu
otworzy i ™piewa. Ja to lubiŸ. A brat Green ma ten dar _ on i siostra
Green. A wiŸc jeste™my _ wiemy, Œe to jest wspierane przez te chóry, i tak
dalej. I jest bardzo dobre wiedzieø, Œe moŒemy siŸ uchwyciø tych pie™ni.
5
OtóŒ, po raz pierwszy spotkaem brata Green’a _ my™lŸ, o ile sobie
dobrze pamiŸtam, Œe to byo w Kansas City, gdzie dawniej miewali™my
konferencje. Jak lubiem usi™ø na dworze^ Oni mówili: OtóŒ, jeszcze
nie pora rozpoczynaø”. Lecz ja czekaem na dworze w moim samochodzie
i chciaem koniecznie suchaø tego ™piewania, kiedy on i siostra Green
™piewali.
WiŸc ja mu tam na dworze powiedziaem: Ufam, Œe pewnego dnia,
kiedy siŸ przeprawiŸ na drug stronŸ rzeki^” Tak bardzo lubiŸ ™piew,
ale po prostu nie umiem ™piewaø, i na tym koniec. Zawsze pragnem
™piewaø, ale nie potrafiŸ po prostu. Dawniej próbowaem ™piewaø w
zborze pie™§: Staromodne zgromadzenie w staromodnej kaplicy” i
zupenie to pogmatwaem. Kiedy wróciem do domu, wziem po prostu
moj ŒonŸ za rŸkŸ i powiedziaem: Kochanie, juŒ nigdy wiŸcej nie bŸdŸ
próbowa tego, tak mi Bóg dopomóŒ”. Ja po prostu spowodowaem, Œe
wszyscy inni pomylili siŸ.
6
Lecz pewnego chwalebnego dnia bŸdŸ ™piewa. I zawsze my™laem, Œe
moŒe tam po drugiej stronie na wzgórzu, gdzie koo tronu spywa w dó
rzeka Œywota, kiedy ten wielki chór wszystkich odkupionych _ te
wspaniae gosy bŸd ™piewaø na tym wzgórzu, mam nadziejŸ, Œe po
drugiej stronie wzgórza bŸdzie niewielkie drzewo, dajce cie§. JeŒeli
bŸdziecie mnie chcieli odwiedziø, po prostu wpadnijcie tam do mnie. Ja
tam bŸdŸ siedzia i sucha ich.
Lecz kiedy przejdziecie na drug stronŸ do waszego paacu pewnego
poranka i wyjdziecie na werandŸ waszego paacu^ A gdzie™ na dole w
gŸbi lasów bŸdzie zbudowana maa chata. Wyjdziecie na werandŸ i
usyszycie, jak kto™ ™piewa: Zdumiewajca aska, jak sodki jej d›wiŸk”,
to powiecie: O, bratu Branhamowi powiodo siŸ, poniewaŒ on jest tam.
On _ w ko§cu tam dotar”. Zatem, ja _ wtedy bŸdŸ móg ™piewaø. AŒ do
tego czasu muszŸ po prostu robiø radosny haas dla Pana.
7
Czy nie jeste™my szczŸ™liwi? Nie mamy powodu do martwienia siŸ _
Œadnego powodu. Jeste™my zakotwiczeni w Chrystusie, umieszczeni na
niebia§skich miejscach, podniesieni do góry do aski ku Zachwyceniu w
tej chwili, siedzimy w Jego Obecno™ci na niebia§skich miejscach w
Jezusie Chrystusie. Nawet ™mierø nie moŒe nas dotknø _ jeste™my
zakotwiczeni, nic nie moŒe nas martwiø, jeste™my zabezpieczeni i
czekamy na Jego Przyj™cie. I jeste™my tak bardzo wdziŸczni za to.
4
MÓWIONE S~OWO
8
OtóŒ, trzeba mi dzisiaj wieczorem po naboŒe§stwie jechaø okoo 150
mil samochodem. A kiedy mamy taki fajny tum suchaczy jak ten, trwa
mi to dugo, zanim rozpocznŸ; a potem dwukrotnie tak dugo, by
zako§czyø. SpróbujŸ wiŸc przej™ø zaraz do tematu i wygosiø to, co
planowaem mówiø _ tak szybko, jak to bŸdzie moŒliwe. PragnŸ
podziŸkowaø pastorowi i wspópracownikom, i wszystkim innym za t
moŒliwo™ø, Œe mogem przyjechaø tutaj, by zoŒyø moje ™wiadectwo o
Jego asce dzisiaj wieczorem w tym zacnym zgromadzeniu.
Wspiem siŸ niedawno na Poudniow GórŸ, spojrzaem w dó na tŸ
dolinŸ. I pomy™laem o czasach przed trzydziestu piŸciu laty, kiedy po raz
pierwszy wstpiem do tej doliny. Jak rozroso siŸ to miasto, rozpostaro
siŸ po prostu przez ca dolinŸ Maricopa tutaj. Jak daleko okiem siŸgnø
jest po prostu miasto. Siedziaem tam razem z moj Œon i powiedziaem:
Wiesz, kochanie, byø moŒe przed okoo trzystu laty nie biega tutaj nikt
inny niΠkojoty i dziki jaweliny, i tak dalej _ poprzez ten kraj. A potem
przyszed tutaj czowiek i zacz budowaø. Potem zaczŸa siŸ rozwijaø
cywilizacja; wtedy rozpocz siŸ grzech i gwat.
9
Pomy™laem sobie: Czy by to nie byo cudowne miejsce?” Zawsze
my™laem sobie, Œe pewnego dnia chciabym Œyø w Phoenix. I potem _
patrzc na t dolinŸ, niemal pakaem w moim sercu, bo jak piŸknym
byoby to miejsce, gdyby tu nie byo grzechu.
JakŒe, oni wziŸli po prostu pustyniŸ i zbudowali na niej mieszkalne
domy. Dzisiaj je›dzili™my po okolicy na szczyt Pleców Wielbda _ s
tam ™liczne domy, niemal jakby czowiek wstpi do raju. A zatem,
byoby to piŸkne, lecz wszŸdzie tutaj jest grzech: spelunki z whisky,
niemoralno™ø, po prostu wszelkie zo _ wszelkiego rodzaju urzdzenia i
sida wroga, by usidliø ludzkie dusze.
Moja Œona powiedziaa: WiŸc dlaczego jeste™ tutaj, Billy?”
Ja powiedziaem: Kochanie, to s ciemno™ci. Lecz wiesz, Œe pomimo
wszystkich ciemno™ci tam na dole s tam równieŒ mae punkty ™wiata.
To s wybrani BoŒy. A ja jestem tutaj, by stanø z nimi ramiŸ w ramiŸ,
poczyø moje serce z ich sercami, mój gos z ich gosami i woaø
przeciwko tym ciemno™ciom. Dlatego wa™nie jestem znowu tutaj w
Phoenix”. Niechby nam Bóg niebios dopomóg.
10 A kiedy przeminie ten wieczór i nasze mae zgromadzenie rozejdzie
siŸ po mie™cie _ ze zboru do zboru, pomiŸdzy wszystkie denominacje
penej Ewangelii, a zako§czy siŸ konferencj u chrze™cija§skich
biznesmenów w Ramada, ufam, Œe pozostawimy tutaj w tej dolinie znak,
który bŸdzie oznacza _ te mae ™wiateka, które tu zostay rozsiane, Œe
wiele dusz znajdzie Chrystusa, wielu chorych zostanie uzdrowionych we
wierze. JuŒ zaczynamy ogldaø _ pokazuj siŸ rezultaty.
I ja ufam dzisiaj wieczorem, Œe je™li kto™ przyjdzie tutaj dzi™ wieczór
pod opiekŸ i schronienie tego pomieszczenia, to co™ bŸdzie powiedziane
w pie™ni, w ™wiadectwie albo w czytaniu Sowa, lub w czym™ innym, co
WYTRWA~OšØ
5
sprawi, Œe wyjdziesz z tych drzwi jako inna osoba _ nie taki, jaki tutaj
wszede™. PomóŒ, aby siŸ to stao dziaem nas wszystkich.
11 A teraz, zanim przejdziemy do Sowa, zbliŒmy siŸ do jego Autora w
modlitwie. Pochylmy nasze gowy na chwilŸ. Kiedy mamy nasze gowy i
nasze serca pochylone przed Bogiem, czy byaby tutaj w™ród suchaczy
jaka™ pro™ba dzisiaj wieczorem, to znaczy czy macie co™ szczególnego, o
co chcieliby™cie prosiø Pana, aby wam w tym pomóg? Tylko podnie™
swoj rŸkŸ i gŸboko w swoim sercu powiedz: Panie, Ty wiesz, co to
jest”. DziŸkujŸ ci. Niech ci Bóg bogosawi.
12 Nasz Niebia§ski Ojcze, my przychodzimy teraz w tym wszystko
zaspakajajcym Imieniu Pan Jezus, wiedzc, Œe On obieca: JeŒeli
bŸdziecie prosiø Ojca o cokolwiek w Moim Imieniu, bŸdzie wam dane”.
My przychodzimy najpierw, by wyznaø, Œe grzeszyli™my, popeniali™my
zo i nikt z nas nie jest dobrym, ani jeden. I przychodzimy, by wyznaø
nasze grzechy w Imieniu Pana Jezusa. Prosimy o wybaczenie.
I Ty widziae™ rŸce tych ludzi, które byy podniesione dzisiaj
wieczorem, i Ty wiesz, co przedstawiay te rŸce _ czego oni potrzebuj. I
ja zanoszŸ moj modlitwŸ razem z ich modlitwami, kadc j na Twoim
otarzu i proszc o miosierdzie, aby™ Ty, Panie, okaza miosierdzie i
odpowiedzia na kaŒd i na wszelk potrzebŸ.
PragnŸ Ci podziŸkowaø za ten zbór, za jego pastorów i za wszystkich
zwykych wierzcych, za wszystkich diakonów i zarzd starszych, i za
wszystkich, którzy tu chodz. Bogosaw ich, Panie. I my wiemy, Œe nasze
zebrania i schodzenie siŸ razem byoby cakiem na próŒno, gdyby™ Ty nie
spotka siŸ z nami.
13 Modlimy siŸ wiŸc, Niebia§ski Ojcze, aby™my mieli teraz tŸ pewno™ø,
Œe Ty jeste™ z nami. Bd› z nami nadal, o Panie przez cay wieczór. PomóŒ
nam. JeŒeli s tutaj przypadkowo tacy, którzy weszli do ™rodka z ulicy
lub z opotków i dróg tego ™wiata, którzy byli w swoim Œyciu obojŸtni
wobec Ciebie, niechby to by ten wieczór, w którym powiedz to
wszystko zaspakajajce Tak”, podporzdkowujc siŸ Bogu, oddajc
samych siebie Jezusowi Chrystusowi.
JeŒeli s chorzy w™ród nas, Panie, Ty jeste™ wielkim Lekarzem, który
nie zawiód w Œadnej sprawie. My™limy o tym dniu, w którym Œyjemy,
kiedy choroby i wielka ciemno™ø okrywaj ziemiŸ. Lecz my™limy znowu,
Œe kiedy Ty prowadzie™ swój lud _ MojŒesz wyprowadzi ich z Egiptu i
prowadzi ich do obiecanego kraju _ podczas caej ich pielgrzymki
trwajcej czterdzie™ci lat. A gdy weszli do obiecanego kraju, to nie byo
miŸdzy nimi nikogo sabego.
14 Ilu lekarzy chciaoby dzisiaj wieczorem popatrzyø na przepis
lekarski, który mia MojŒesz, który zachowywa cay ten lud w zdrowiu
przez dugich czterdzie™ci lat. A pomimo tego Ty tego nie ukrye™. Ty
objawie™ to nam wszystkim i jest to napisane tutaj na tych stronicach _
tak prosto. Jam jest Pan, który uzdrawia wszystkie choroby twoje”.
6
MÓWIONE S~OWO
Oby™my sobie zdali sprawŸ z tego, Panie _ ci chorzy i bŸdcy w
potrzebie, i wiedzieli, Œe nie ma takiej choroby, na któr Ty nie byby™
™rodkiem _ podwójnym lekarstwem.
Bogosaw czytanie Twego Sowa. I niechby nasze serca uniŒyy siŸ
teraz ze wzglŸdu na powagŸ tego naboŒe§stwa. Z gŸbi naszych serc
jeste™my napenieni rado™ci, cieszc siŸ z ™piewania o Ewangelii i z tych
™wiadectw, i tak dalej, jeste™my po prostu tak wdziŸczni. Oby™my teraz
mogli suchaø Twego Sowa. I mów do nas, Ojcze, i bogosaw tych kilka
notatek, które sobie przygotowaem na ten wieczór, bowiem prosimy o to
w Jego Imieniu i ku Jego chwale. Amen.
15 Jest wielu ludzi, którzy przychodzc na naboŒe§stwo, lubi sobie
zawsze notowaø to, co kaznodzieja ma do powiedzenia albo co czyta z
Pisma šwiŸtego. I je™li tak czynicie, pragnŸ, Œeby™cie otworzyli razem ze
mn krótkie miejsce Pisma, które siŸ znajduje w ew. Mateusza 15.
rozdzia, od 21. do 28. wersetu. Chciabym to przeczytaø.
I wyszedszy stamtd, uda siŸ Jezus w okolice Tyru i Sydonu.
I oto niewiasta kananejska, wyszedszy z tamtych stron,
woaa, mówic: Zmiuj siŸ nade mn, Panie, Synu Dawida!
Córka moja jest okrutnie drŸczona przez demona.
On za™ nie odpowiedzia jej ani sowa. I przystpiwszy
uczniowie jego, prosili go, mówic: Odpraw j, gdyŒ woa za
nami.
A On, odpowiadajc, rzek: Jestem posany tylko do owiec
zaginionych z domu Izraela.
Lecz ona przysza, zoŒya mu pokon i rzeka: Panie, pomóŒ
mi!
A On, odpowiadajc, rzek: Niedobrze jest braø chleb dzieci i
rzucaø szczeniŸtom.
Ona za™ rzeka: Tak, Panie, ale i szczeniŸta jedz okruchy,
które spadaj ze stou panów ich.
Wtedy Jezus, odpowiadajc, rzek do niej: Niewiasto, wielka
jest wiara twoja; niechaj ci siŸ stanie, jak chcesz. I uleczona
zostaa jej córka od tej godziny”.
16 Gdybym to mia nazwaø tekstem, chciabym mówiø tylko na chwilŸ,
wzglŸdnie przez kilka minut raczej na temat: Wytrwao™ø”. My™laem,
Œe skoro pani McPherson i ten zbór zawsze tak dzielnie wspiera Boskie
uzdrowienie, a my nie moŒemy gosiø penej Ewangelii, bez goszenia
Boskiego uzdrowienia, poniewaΠono jest cz٪ci Ewangelii^
17 Przypominam sobie, Œe jako may chopiec czytaem pewien artyku
w jednym z czasopism: Life” albo Look”, lub w którym™ z tych
czasopism, byem jeszcze modym chopakiem _ o tym, jak ludzie stroili
sobie Œarty z pani McPherson, goszcej Boskie uzdrowienie. I oni
mówili, Œe ona posugiwaa siŸ pewn sztuczk. Twierdzili, Œe kobiety,
WYTRWA~OšØ
7
które miay wola _ ona daa sobie szpilkŸ pod swój palec, a te kobiety
wkaday sobie nadmuchany balonik pod swoje odzienie. A potem pani
McPherson wkadaa rŸce na tŸ kobietŸ, wbia szpilkŸ w ten balonik i
ucieko z niego powietrze.
Ja byem wtedy grzesznikiem, lecz miaem lepszy zmys niŒ my™leø
sobie co™ takiego. Gdyby ta szpilka ukua w ten balonik, on by wybuch.
WiŸc powiedziaem: Niewtpliwie ta niewiasta znosi prze™ladowanie”.
A potem, odkd staem siŸ pracownikiem na BoŒej niwie, u™wiadamiam
sobie, co ona musiaa znosiø. JeŒeli czowiek stoi w obronie prawdy, to
jest zawsze znienawidzony przez wroga.
18 My™lŸ, Œe sowo wytrway” oznacza wedug Webstera: uporczywy,
wytrway, nieugiŸty w osigniŸciu celu”. A kaŒdy czowiek na ziemi, albo
który by kiedykolwiek na ziemi, który co™ osign, który czego™ dopi,
musia byø wytrwaym. Czowiek musi byø najpierw pewien, w czym jest
zakotwiczona jego wiara. OtóŒ, wiara nie jest czym™, co jest atwo
unoszone przez jaki™ _ nazwaliby™my to pospolitym okre™leniem
hokus-pokus”. Wiara moŒe byø na wa™ciwej pozycji tylko wtedy, kiedy
jest zakotwiczona na czym™ niezachwianym.
Gdybym ci powiedzia, aby™ wyszed i woŒy swoj rŸkŸ na to
drzewo, a bŸdziesz uzdrowiony, to mógby™ w to wtpiø. WiŸc^
Dlaczego? Nie mamy Œadnego poparcia do czego™ takiego. Miaby™ tylko
moje sowo. A gdybym ci powiedzia, Œe obmycie siŸ w jakiej™ wodzie
tutaj w tej dolinie przyniosoby ci uzdrowienie, byoby to zaleŒne od tego,
jak wielkie zaufanie miaby™ wobec mnie. A wiara przychodzi przez
suchanie. Suchanie czego? Sowa BoŒego.
Dlatego, jeŒeli to jest Sowo BoŒe, a Ono jest _ moŒemy polegaø na
tym, czego Ono naucza. Bóg nie moŒe siŸ zmieniø. Bóg musi na zawsze
pozostaø Bogiem. Jego Sowo musi byø w tym wieku tak samo
prawdziwe, jak byo prawdziwe kiedykolwiek, w kaŒdym wieku.
19 OtóŒ, my jeste™my ograniczeni. MoŒemy powiedzieø co™ w tym roku,
a moŒe nawet jutro musimy to zmieniø, bo nie jeste™my cakiem pewni
tego; poniewaŒ jeste™my ograniczeni. My siŸ tylko domy™lamy. A
domy™laø siŸ” znaczy tyle, co zaryzykowaø bez autorytetu”. Lecz kiedy
Bóg mówi cokolwiek, jest to doskonae. On tego nie musi zmieniø.
Abraham nie zwtpi w obietnic٠BoΠz niedowiarstwa; lecz umocni
siŸ i odda chwaŸ Bogu, poniewaŒ wiedzia, Œe On potrafi dokonaø,
wzglŸdnie uczyniø czy zrobiø to, co On obieca. Zatem, jeŒeli Bóg by
kiedykolwiek zawoany na widowniŸ by podjø decyzjŸ, to decyzja, któr
Bóg podejmuje na pocztku, musi pozostaø na zawsze ta sama. Ona siŸ
nie moŒe nigdy zmieniø. Ona nie moŒe zostaø zmieniona, poniewaŒ On
jest niesko§czonym. A wszystko niesko§czone, nie miao ani pocztku
ani ko§ca. WiŸc On tego nie moŒe odwoaø w przyszym roku i
powiedzieø: Ja siŸ pomyliem”.
A zatem, jeŒeli to bya Jego decyzja, to kaŒdy czowiek, który czyni to
8
MÓWIONE S~OWO
samo _ przychodzi do tej samej decyzji, któr Bóg podj dla jednego
czowieka na podstawie jego wiary _ by w to wierzy, on musi speniø te
same wymagania kaŒdym razem _ czowiek musi w to wierzyø. Bóg musi
postŸpowaø kaŒdym razem tak, jak postŸpowa po raz pierwszy, inaczej
postŸpowaby po raz pierwszy bŸdnie. A kto moŒe oskarŒyø Boga o to, Œe
postŸpuje bŸdnie? Bóg musi zawsze pozostaø przy Swojej decyzji. JeŒeli
moŒesz wierzyø^”
20 Zatem, aby co™ osignø, musisz sobie ustaliø pewien cel i
powiedzieø: WierzŸ w to”, i przywizaø siŸ do tego, i cigle o to
usiowaø, przybliŒaø siŸ do tego coraz bardziej, wiedzc, Œe masz _ Œe to
istnieje _ wiedzc, Œe tam jest co™, do czego przychodzisz.
Jak byo powiedziane o maym chopcu z latawcem. Trzymajc
sznurek w swoim rŸku, powiedzia^ Inny mŸŒczyzna zagadn go: Co
trzymasz, synu?”
On odrzek: Mego latawca”.
On rzek: Ja nie widzŸ niczego prócz sznurka”.
On odrzek: Lecz na jego ko§cu jest latawiec”.
Ten czowiek spojrza do góry i rzek: Ja nie widzŸ latawca”.
May chopiec odrzek: Ani ja nie widzŸ”.
On rzek: Hm, jak zatem wiesz, Œe masz latawca”.
On odrzek: CzujŸ go, jak szarpie na ko§cu sznurka”.
OtóŒ, taka wa™nie jest wiara. Wiara jest substancj tych rzeczy,
których siŸ spodziewamy, dowodem rzeczy niewidzialnych”. Z chwil,
kiedy skierujesz swoj wiarŸ na to i potem zakotwiczysz siŸ w tym, to
przychodzisz do tego. Bez wzglŸdu na to, czy to widzisz, czy nie, ty wiesz,
Œe to istnieje mimo wszystko. Ty siŸ z tym zmagasz i to ciŸ cignie. KaŒdy
czowiek, który kiedykolwiek uczyni co™ poŒytecznego, wytyczy sobie
pewien cel, a potem by nieugiŸty i wytrway, by tego dokonaø.
21 Wielcy mŸŒowie _ George Washington, nazywany ojcem naszego
narodu”, kiedy on przyszed do Valley Forge^ Po spŸdzeniu caej nocy
w modlitwie, aŒ by przemokniŸty od ™niegu powyŒej swoich bioder _ na
skutek klŸczenia w ™niegu; nastŸpnego poranka przeprawi siŸ przez
Delaware pen lodu. Dlaczego? On by wytrway. On mia odpowied›.
Nic nie mogo mu stanø w drodze. Trzy lub cztery kule z muszkietu
przewierciy jego kapelusz, lecz nie zraniy go. On próbowa^ On
chcia co™ osignø i on siŸ przebi w modlitwie w tej sprawie, a by
wytrway. Nic nie stao mu w drodze.
22 Czy mogliby™cie sobie wyobraziø Noego w jego czasie, jak wytrwaym
by Noe? OtóŒ, on by tylko farmerem i oni Œyli w czasie wiŸkszych
naukowych bada§ byø moŒe, niŒ my Œyjemy obecnie, poniewaŒ w owych
czasach budowano piramidy. A jeŒeli kto™ z was mia ten przywilej, Œe
by przy tej wielkiej piramidzie w Egipcie i widzia Sfinksa, i tak dalej,
patrzcie, to jest zdumiewajce, kiedy to czowiek widzi. Jak oni w ogóle
WYTRWA~OšØ
9
dostali te bloki kamienne tam do góry na wysoko™ø wieŒowca w mie™cie?
One waŒyy setki ton. Dzisiaj nie potrafiliby™my tego powtórzyø. My tego
nie rozumiemy.
Oni mieli co™^ Oni mieli farby. Oni mieli co™, czym potrafili
zabalsamowaø ciao tak, Œe wygldao do™ø naturalnie tysice lat. My nie
mamy tej sztuki ani farb, itd., które oni mieli _ wielki naukowy wiek.
23 Lecz pewnego dnia, kiedy Noe by na polach, byø moŒe zbiera swój
plon, Bóg zjawi mu siŸ i powiedzia mu: Przygotuj siŸ, by ocaliø swój
dom _ zbuduj arkŸ. BŸdzie pada deszcz”. OtóŒ, my wszyscy wiemy, Œe
ten przedpotopowy ™wiat nie mia Œadnych deszczów. A wiŸc to nie
zgadzao siŸ z opini naukowców owego czasu. Jego poselstwo byo
przeciw temu.
Nic dziwnego, Œe ci przebiegli naukowcy mogli przyj™ø do niego i
powiedzieø: OtóŒ, spójrz tutaj, panie Noe. Mamy obecnie urzdzenia,
które potrafimy wypu™ciø na ksiŸŒyc i potrafimy robiø wszelkie naukowe
badania. I tam w górze nie ma wody. WiŸc jak moŒe stamtd padaø jaka™
woda, kiedy tam w górze nie ma wody, która by padaa? Ty jeste™ gupi.
Twierdzisz co™, co nie ma Œadnej podstawy. Tam w górze nie ma wody”.
Lecz Noe móg powiedzieø: Bóg powiedzia, Œe bŸdzie pada deszcz i
na tym sprawa zaatwiona. Bóg tak powiedzia”.
Sto dwadzie™cia lat by on nieugiŸtym przed tym naukowym ™wiatem
w jego czasach i cigle twierdzi, Œe jego poselstwo jest poprawne,
bowiem ono przyszo od Boga. On mia do wykonania pewne zadanie; on
mia poselstwo, by siŸ o nie troszczyø; i on by nieugiŸtym w czynieniu
tego. Bez wzglŸdu na to, co mówi pozostay ™wiat; Noe sucha Boga.
Jedynie to miao dla niego znaczenie. On sysza ten gos. On by pewien,
Œe to by Bóg i on przygotowywa co™, co wydawao siŸ wielkim
gupstwem dla tego ™wiata. Pomimo tego Noe wiedzia, Œe Bóg dotrzyma
Swego Sowa.
24 Czy to nie powinno byø lekcj dla nas dzisiaj w tej godzinie^ Jak
powiedzia Jezus: Jak byo w dniach Noego, tak bŸdzie w czasie
przyj™cia Syna Czowieczego” _ poselstwo, które jest gupstwem dla tego
™wiata, oni go nie rozumiej. Lecz ci, którzy skontaktowali siŸ z Duchem
šwiŸtym, wiedz, Œe On powróci znowu.
WyobraŒam sobie tych ludzi, jak wyraŒali lito™ø nad biednym starym
Noem _ jak wiele uciech tego ™wiata i tych rzeczy, które siŸ dziay, on
przegapi. Lecz Noe, cigle nieugiŸty, trzyma siŸ tego nadal.
Pewnego dnia Bóg powiedzia Noemu: W porzdku, ty wykonae™
swoj czŸ™ø. Wejd› teraz do arki _ ty i twój dom”. I oni zauwaŒyli, Œe
ptaki zaczŸy wlatywaø do arki, a zwierzyna wchodzia do niej parami.
Noe i jego rodzina weszli do ™rodka.
25 I zawsze s wierzcy, którzy wierz tylko do pewnej granicy (tak ich
nazywam), ludzie, którzy bŸd chodziø do zboru. Oni siŸ ciesz z
poselstwa, moŒe z chóru, czy z ™piewaków, z kaznodziei lub z
10
MÓWIONE S~OWO
™wiadectwa. Oni siŸ ciesz z tego. Lecz wej™ø do ™rodka i byø czŸ™ci tego
_ oni tego po prostu nie uczyni. Oni lubi tego suchaø, lecz nie chc byø
czŸ™ci tego. Oni nie chc siŸ zidentyfikowaø z nimi. Oni pragn staø
gdzie™ na boku. Tak byo zawsze i niewtpliwie byo tak w owym czasie.
Potem, kiedy drzwi arki zostay zamkniŸte, wielu z tych ludzi
mówio: OtóŒ, podejd›my do niej i sta§my dookoa. JeŒeli urzeczywistni
siŸ to, na przykad, Œe ten stary czowiek mia racjŸ^ Wszyscy trochŸ
my™leli™my, Œe ten stary czowiek mia trochŸ pomieszane zmysy, lecz ja
_ cieszyem siŸ, suchajc go, kiedy gosi, stojc tam w tych drzwiach. A
teraz, wiemy, Œe co™ zamknŸo te drzwi. OtóŒ, on by dobrym starym
czowiekiem. A gdyby przypadkiem spado trochŸ wody z nieba, no
wiecie, on by nas zabra do ™rodka”.
26 Widzicie, czowiek nie chce ufaø^ Czowiek nie chce naduŒywaø
BoŒej dobroci. Chce na pewno wej™ø do ™rodka, kiedy ma okazjŸ do tego.
Wtedy pierwsz rzecz, jak wiecie, pierwszego dnia to^
Patrzcie, jak Bóg czasami wywiera nacisk na Swój lud. WyobraŒam
sobie, Œe pierwszego dnia Noe powiedzia swojej rodzinie: W porzdku.
Teraz wejdziemy na górne piŸtro. OtóŒ, rano niebo stanie siŸ ciemne.
Nigdy przedtem nie byo ciemne. Nigdy tego nie widzieli™my. Zacznie
padaø deszcz. Byskawice bŸd przechodziø po nieboskonie”.
NastŸpnego dnia wzeszo so§ce. adnego znaku _ Noe i jego rodzina
patrzyli siŸ przez cay dzie§. OtóŒ, wszystko dziao siŸ tak samo, jak
przedtem.
WyobraŒam sobie, Œe wierzcy do pewnej granicy rzekli: E, ten stary
czowiek siŸ myli”. WiŸc oni powrócili do miasta, jedli, pili i zawierali
maŒe§stwa.
WyobraŒam sobie, Œe jego rodzina^ Jakim napiŸciem musiao to
byø dla tego mŸŒa. Lecz on nie zrezygnowa i nie zacz stukaø do drzwi
i mówiø: Ludzie, wywaŒcie te drzwi. Ja siŸ pomyliem”. Dlaczego? On
wiedzia, Œe ma prawdŸ, i on siŸ jej trzyma. JeŒeli deszcz nie pada
dzisiaj, to on bŸdzie pada jutro. To byo wa™ciwe.
27 W porzdku. Potem nasta drugi dzie§ i stwierdzamy, Œe so§ce
wzeszo. Ono przeszo po nieboskonie, tak jak czynio to kaŒdego dnia;
nie byo znaku deszczu. On by cigle nieugiŸty. Noe siedzia tak w arce
przez caych siedem dni. Mówi: JeŒeli deszcz nie pada dzisiaj, to bŸdzie
pada jutro”. Widzicie, on by zakotwiczony. On by nieugiŸty, wytrway,
bo wiedzia, Œe Bóg tak powiedzia i musi siŸ to dziaø w ten sposób
OtóŒ, w ko§cu siódmego dnia, kiedy on wyjrza z okna, niebo
pociemniao, wiatr d ponad wzgórzami, drzewa przechylay siŸ, ludzie
krzyczeli, nikt nie wiedzia, co robiø. I po pewnej chwili duŒe krople
deszczu zaczŸy padaø po raz pierwszy, uderzajc w powierzchniŸ ulic.
Rowy siŸ napeniy, a mae ›ródeka zaczŸy bulgotaø; woda zaczŸa siŸ
podnosiø. Ludzie wsiedli do swoich ódek i tonŸli. Wiatry szalay
WYTRWA~OšØ
11
okropnie. A woda bya coraz gŸbsza i gŸbsza. Po pewnym czasie zaczŸa
podchodziø do arki. On obserwowa to przez okno.
28 W ko§cu, ludzie krzyczeli^ On nie móg w Œaden sposób wycignø
rŸki i zabraø ich. On by wysoko w górze, na górnym piŸtrze. Oni na
skutek grzechu przegapili dzie§ aski. Nic wiŸcej dla nich nie pozostao.
Potem byo juŒ za pó›no. W ko§cu^ Jakie uczucia musia mieø Noe,
kiedy patrza na ulicŸ i oglda te mae ódki, czy byy skonstruowane
przez Boga, czy nie.
Widzicie, ludzie sobie tak my™l dzisiaj: oni potrafi skonstruowaø
swoj wasn arkŸ; oni potrafi zrobiø swoje wasne zbawienie. Nie
moŒecie tego uczyniø. Bóg dokona zbawienia dla nas, a my je musimy
przyjø. Arka skonstruowana przez czowieka nie ostoi siŸ po prostu.
Wszystko, co potrafi osignø czowiek, co jest sprzeczne z wol BoŒ i
ze Sowem BoŒym, nie ostoi siŸ.
29 Lecz jakie to musiao byø, kiedy pani Noe i jej synowe i synowie, i tak
dalej, kiedy widzieli, jak woda podchodzi do arki, a pomimo tego arka
staa jeszcze spokojnie.
Lecz po pewnej chwili czuli, Œe arka siŸ podniosa. Ona pywaa. O,
Noe wiedzia, Œe wszystko, co stara siŸ osignø, wszystko, co uczyni,
jego poselstwo opacio siŸ. Arka podniosa siŸ. Ona opu™cia ziemiŸ. Tak
samo jest, kiedy czowiek pozostanie _ nie podchodzi do pastora, by z
nim u™cisnø do§, zapisaø swoje nazwisko do ksiŸgi, lecz kiedy on tam
pozostanie tak dugo, aŒ odczuje, Œe co™ wewntrz niego zostao
uwolnione i on zaczyna pynø na drug stronŸ w wierze, wiedzc, Œe
jego grzechy przeminŸy i on jest zakotwiczony swoj dusz w
Chrystusie, i co™ podnosi go wyŒej i wyŒej; jest nieugiŸty, wytrway.
30 MojŒesz by bardzo wytrway. Kiedy on wyszed w Egipcie i zabi
czowieka^ I z ca jego edukacj i z jego wyksztaceniem, a jednak on
uczyni to ›le, poniewaŒ pokada ufno™ø w tym, co potrafi osignø
przez swoje wyksztacenie i przez swoje wasne^ Byo nam
powiedziane, Œe on by walecznym mŸŒem. I stwierdzamy, Œe to, w czym
on by wyøwiczony, zawiodo. A kiedy to zawiodo, on nie by w tym
wytrway. On uciek na pustyniŸ na okres czterdziestu lat.
Lecz pewnego razu spotka Boga w poncym krzaku i on zdj swoje
obuwie. Zobaczy chwaŸ BoŒ. On ujrza, jak sucha laska zamienia siŸ
w wŸŒa, a potem zamienia siŸ znowu w laskŸ. Widzia, jak trŸdowata
rŸka zostaa uzdrowiona moc BoŒ i usysza gos BoŒy mówicy do
niego. Wtedy nic nie mogo go zatrzymaø.
31 Ja go czŸsto opisywaem; my™lŸ, Œe to nie jest ™wiŸtokradcze _ stary
mŸŒczyzna w wieku osiemdziesiŸciu lat, ze swoj Œon, siedzc
okrakiem na mule trzymajc syna na swoim biodrze. NastŸpnego dnia
_ broda zwisaa mu w dó, mia laskŸ w swoim rŸku i szed _ jego oczy
skierowane do góry na nieboskon, a biaa broda powiewaa. Kto™
powiedzia: Dokd idziesz, MojŒeszu?”
12
MÓWIONE S~OWO
IdŸ do Egiptu, by go zajø”. Jednoosobowa inwazja _ wygldao to
trochŸ ™miesznie. BoŒe drogi s dla cielesnego umysu ™mieszne, lecz one
s kosztowne dla tych, którzy s w nich zakotwiczeni. Oni wiedz, o
czym mówi. Oni id wytrwale naprzód.
32 O, jaka to musiaa byø rzecz _ Noe wzglŸdnie MojŒesz raczej szed na
poudnie do Egiptu, do pa§stwa, przed którym drŒa cay ™wiat, mniej
wiŸcej jak przed Rosj dzisiaj. Jednoosobowa inwazja, stary czowiek,
osiemdziesiŸcioletni ze swoj Œon, siedzc na mule i z pokrzywion
lask w swoim rŸku, szed do Egiptu, by go zajø. Dla ™wiata jest dziwn
rzecz, Œe on tego dokona. On go zaj. Bóg musi mieø tylko jednego
mŸŒa, jednego czowieka gdzie™, który jest przywizany do Niego _
kogo™, kto wie, na czym stoi i jest wytrway. Wtedy Œadne
prze™ladowania ani poróŒnienia nie martwi go wcale. On szed do
Egiptu, by go zajø, i on go zaj.
33 Wygldao to bardzo absurdalnie, kiedy tam sta mŸŒczyzna wysoki
czterna™cie stóp albo wiŸcej _ mam na my™li, Œe jego palce byy dugie
czterna™cie cali, z wóczni w swoim rŸku duŒ jak wa tkacki, byø moŒe
poowŸ odlego™ci std do tamtych drzwi _ sta tam po drugiej stronie i
rzuca wyzwanie Izraelowi. Po drugiej stronie by Saul, o gowŸ i
ramiona wyŒszy niŒ jego armia wyøwiczonych mŸŒów; wszyscy byli
dobrze wyøwiczeni, a stchórzyli. To siŸ zgadza. A diabe chcia im rzuciø
wezwanie.
Tak wa™nie czyni diabe, kiedy sobie my™li, Œe zajmuje najlepsz
pozycjŸ. Chod› tutaj. Nie przelewajmy tyle krwi. Tylko dwaj z nas.
JeŒeli ja zabijŸ waszego mŸŒa, to my bŸdziemy _ wy bŸdziecie nam
suŒyø. JeŒeli on zabije mnie, to tylko jeden z nas zginie zamiast caych
naszych armii”. Jak propozycjŸ potrafi on uczyniø. Wszyscy byli
przestraszeni na ™mierø.
34 I wygldao to absurdalnie, zobaczyø mae dziecko z przygarbionymi
ramionami, które podchodzio, odziane w krótk owcz skórŸ, z proc u
swego boku, z kilkoma rodzynkowymi koaczami w swoim rŸku;
przyszed odwiedziø swoich braci. A ten diabe chepi siŸ przed mŸŒem
BoŒym wówczas i on postanowi zabraø siŸ do niego. Dlaczego? On
wiedzia, Kim jest Bóg.
On powiedzia: Wy mi chcecie powiedzieø, Œe pozwolicie na to, aby
armie Œyjcego Boga pozwoliy temu nieobrzezanemu Filistynowi urgaø
przeciw armiom Œyjcego Boga? Ja pójdŸ z nim walczyø”. O, moi drodzy.
Dlaczego? On by nieugiŸty.
Jego bracia powiedzieli: E, my wiemy, Œe jeste™ nieposuszny.
Wracaj do domu do swoich owiec, które ci ojciec poleci pilnowaø. Ty
przyszede™ tutaj tylko po to, by zobaczyø bitwŸ”.
35 Nie moŒecie przekonaø mŸŒa BoŒego, kiedy mu co™ zostanie pooŒone
na sercu. WiŸc on podszed do Saula. WyobraŒam sobie, Œe Saul podrapa
siŸ po gowie i spojrza na niego. Powiedzia: Podziwiam twoj odwagŸ,
WYTRWA~OšØ
13
synu, lecz tamten czowiek jest walecznym mŸŒem. Ten mŸŒczyzna jest
wojownikiem od swojej modo™ci, a ty nie jeste™ niczym wiŸcej niŒ
modzie§cem i nie wiesz niczego o procy _ wzglŸdnie nie umiesz siŸ
obchodziø z wóczni, wzglŸdnie jak walczyø w pojedynku”.
O, lecz zwaŒajcie, jak on mu co™ przedstawia. Twój suga pilnowa
owiec swego ojca”. I on powiedzia: Pewnego dnia nadszed nied›wied›
i porwa jednego z baranków mojego ojca, a ja ruszyem za nim w po™cig
i zabiem go. Potem przyszed lew i chwyci jednego, i porwa go ze stada.
A ja ruszyem za nim i zabiem go”. Dalej mówi: Bóg, który da mi
zwyciŸstwo nad nied›wiedziem i nad lwem, o ileŒ wiŸcej On da mi
zwyciŸstwo nad tym nieobrzezanym Filistynem, który urga armiom
Œyjcego Boga?”
Saul powiedzia: Lecz ty jeste™ jeszcze dzieckiem”. On rzek: Nie
masz niczego na sobie, tylko krótk owcz skórŸ. Czekaj, ja woŒŸ na
ciebie moj zbrojŸ”.
36 Zabra go wiŸc i woŒy na niego swoj zbrojŸ. Czy wyobraŒacie to
sobie? Biblia mówi, Œe on by rumianym, maym chopakiem, waŒcym
moŒe 110 funtów, a woŒono na niego duŒ zbrojŸ mŸŒczyzny, który waŒy
okoo 250 funtów, wysokiego siedem stóp i co™. On by ni cakiem
przygnieciony. Czy mogliby™cie wyobraziø to sobie?
Dawid siŸ rozejrza. Naramienniki mniej wiŸcej o tyle za dugie, a
jego pancerz zwisa mu daleko w dó, wygldao to, jakby mia na sobie
jak™ sukniŸ. On stwierdzi, Œe ta ko™cielna kamizelka nie pasuje mŸŒowi
BoŒemu. Uhm. Powiedzia: Zdejmijcie to ze mnie. Ja siŸ na tym nie
znam. Pozwólcie mi i™ø z tym, na czym znam siŸ dobrze”. Tutaj to macie.
On szed w mocy Ducha šwiŸtego.
37 My™lŸ, Œe by to Hudson Taylor, który raz rozmawia z chi§skim
misjonarzem. Ten Chi§czyk powiedzia: Panie Taylor, odczuem moje
powoanie w Chrystusie”. Dalej rzek: Czy mam i™ø teraz i studiowaø, by
zdobyø promocjŸ bakaarza sztuki, a potem stopie§ doktora filozofii, i
wszystkie promocje doktora, które muszŸ mieø”.
Pan Taylor powiedzia: Id› teraz, synu. Wyrusz teraz. Nie czekaj, aŒ
nastanie ten czas. Ty zmarnujesz zbyt duŒo swego Œycia”.
UwaŒam, Œe to jest wa™ciwe. Zgadzam siŸ z panem Taylorem. Id›cie
teraz. Nie chcŸ teraz broniø mojego braku wyksztacenia mówic, Œe nie
trzeba nam edukacji. Ona moŒe ma swoje miejsce. Lecz edukacja bez
zbawienia nie ma Œadnej kotwicy. S to tylko Œagle a Œadna kotwica. Id›,
kiedy twoja lampa zostanie zapalona. Nie czekaj, aΠsi٠wypali do
poowy. Id› wtedy, kiedy j zapalisz. JeŒeli nie umiesz nic innego niŒ
zapaliø lampŸ, to mów innym, jak j maj zapaliø i moŒe oni bŸd
równieŒ ponø. Uhm. WiŸc skoro tylko twoja lampa ponie, id› i mów
wszystkim, jak zapalie™ swoj lampŸ. A byø moŒe oni zostan zapaleni
od ciebie. Rozumiesz?
ZwaŒajcie. Dawid by oczywi™cie wytrway, nieugiŸty; on to wiedzia.
14
MÓWIONE S~OWO
38 Samson spotka siŸ pewnego dnia na polu z tysicem Filistynów,
którzy go otoczyli. I on siŸ rozejrza po wszystkich koo siebie^ On nie
by wyøwiczonym w pojedynku mŸŒem. Lecz kiedy on odwróci swoj
gowŸ, odczu to przymierze _ te kŸdziory wosów musnŸy po jego
ramionach. To byo wszystko, co mu byo potrzebne. On wzi^
Pierwsz rzecz, któr chwyci do rŸki, bya szczŸka mua i on pobi ni
tysic Filistynów. Dlaczego? On by nieugiŸty, poniewaŒ on wiedzia, Œe
Bóg zawar z nim przymierze dotyczce tych siedmiu kŸdziorów. Jak
dugo one wisiay na swoim miejscu, nic nie mogo mu wyrzdziø
krzywdy.
O, bracie, siostro, jak ko™ció Œyjcego Boga powinien staø dzisiaj
wieczorem wytrway, nieugiŸty. Jak dugo odczuwamy przymierze
Ducha šwiŸtego _ Krew Jezusa Chrystusa oczyszczajc nas od
wszelkiego grzechu, nie ™miemy pozwoliø na to, aby co™ stanŸo nam w
drodze. Wytrwali i nieugiŸci _ oczywi™cie!
39 Jan, wielki prorok, o którym byo mówione, Œe powstanie _ kiedy on
by na pustyni, Bóg powiedzia mu^ Oni wygldali Mesjasza,
oczywi™cie; czterysta lat przedtem mieli proroka. Lecz Bóg powiedzia
mu na pustyni, On powiedzia: OtóŒ, oni bŸd ci chcieli wmówiø: Dr
Taki-a-taki jest tym czowiekiem, który ma byø Mesjaszem, o ile go masz
ogosiø. Patrz, on jest najlepszym czowiekiem w naszym zgromadzeniu.’
I oni ci bŸd mówiø: OtóŒ, syn tutejszego arcykapana _ on jest tym
czowiekiem, który to powinien mieø’, i tak dalej. Lecz patrz, Janie, to
jest powaŒne zadanie. Ty musisz byø pewien tego. WiŸc ja ci dam znak.
Ten, na kogo zobaczysz zstŸpujcego Ducha šwiŸtego i pozostajcego na
nim, ten wa™nie bŸdzie chrzci Duchem šwiŸtym i ogniem”.
40 Jan tam sta i obserwowa zgromadzenie, kiedy ludzie przychodzili. I
on _ wszyscy przychodzili _ ten, tamten, i kto™ inny. Lecz on nie móg
Go zobaczyø. Pewnego dnia, kiedy tam sta i rozmawia z kapanem,
rzek: Ty mi chcesz powiedzieø, Œe nastanie czas, kiedy zostanie
zniesiona dzienna ofiara?”
On powiedzia: Oto przyjdzie Czowiek”. I on spojrza, a On tam by.
Powiedzia: Oto Baranek BoŒy, który gadzi grzechy ™wiata”.
On to wiedzia: poniewaŒ Bóg powiedzia mu: Ten, na kogo ujrzysz
zstŸpujcego Ducha šwiŸtego^” On to wiedzia. On by nieugiŸty.
41 Z powrotem do tej modej niewiasty. Mamy po prostu wiele rzeczy,
które mogliby™my powiedzieø o róŒnych ludziach, którzy byli wytrwali,
nieugiŸci i uporczywie dŒyli, by co™ osignø. Mam taki may slogan,
którym posugujŸ siŸ dosyø czŸsto; byø moŒe bŸdzie on przydatnym
równieŒ dla was: ZwyciŸzca nigdy nie rezygnuje, a rezygnujcy nigdy
nie zwyciŸŒa”. Pomy™lcie tylko o tym: ZwyciŸzca nigdy nie rezygnuje, a
rezygnujcy nie moŒe zwyciŸŒyø”. Czowiek musi w tym wytrwaø! A
zanim w ogóle rozpoczniesz, bd› absolutnie przekonany, Œe postŸpujesz
wa™ciwie. A potem bd› nieugiŸty. Nie pozwól, Œeby ciŸ co™ wyrugowao
WYTRWA~OšØ
15
z tego przekonania. Id› naprzód. Miaem juŒ dosyø przeŒyø odno™nie tego
i wy to wiecie. Lecz wiem jedn rzecz: Kiedy jeste™ cakiem przekonany,
Œe postŸpujesz wedug woli BoŒej, kiedy jeste™ cakiem pewny, Œe jeste™
skierowany na GolgotŸ, nic nie moŒe ciŸ poruszyø. Ty tam jeste™.
42 Ta moda niewiasta _ ona bya Greczynk, czy Syrofenicjank. I ona
syszaa juŒ o sawie Jezusa. OtóŒ, jak przychodzi wiara? Przez suchanie,
suchanie Sowa. Ona o Nim syszaa. I wy wiecie, ona byø moŒe miaa
wiele spraw, które byy dla niej przeszkod, dlatego Œe bya Greczynk.
Wiara przychodzi przez suchanie. My to wiemy. I ona miaa wiele
rzeczy, które byy dla niej przeszkod. Lecz wiara znajduje ›ródo, o
którym nikt inny nie wie. Wiara znajduje to ›ródo, którego nikt inny nie
moŒe wyja™niø. Jest to co™, co czowiek wie. Inni nie mog tego zobaczyø,
lecz wiara to widzi. Wiara to widzi, podczas gdy naturalne oko tego nie
widzi. Lecz to wewnŸtrzne oko widzi t rzecz.
43 WiŸc ona potrzebowaa Jezusa. Ona miaa^ Musisz uczyniø
najpierw jedn rzecz, jeŒeli masz zamiar znale›ø Chrystusa: Musisz
wiedzieø, Œe Go potrzebujesz. Kiedy sobie my™lisz, Œe Go po prostu nie
potrzebujesz, to Go nigdy nie znajdziesz, poniewaŒ nie bŸdziesz Go
szuka pilnie.
Czy zwrócili™cie uwagŸ na to miejsce Pisma, które mówi: Szukajcie,
a znajdziecie; koaczcie, a bŸdzie wam otworzone”. W rzeczywisto™ci nie
jest to takie pukanie [Brat Branham puka w kazalnicŸ _ wyd.] a bŸdzie
otworzone. Kto szuka _ nie tylko mówi: OtóŒ, ja wyszedem Panie. Oto
jestem. Czy mnie chcesz?” Nie, to nie jest wa™ciwie. Kto szuka, kto puka
_ ustawicznie. Musi to wytrzymaø porównanie z pozostaym Pismem
šwiŸtym, podobnie jak w wypadku niesprawiedliwego sŸdzi i wdowy.
Ona cigle pukaa do jego drzwi. Ona bya nieugiŸta. JeŒeli on odrzuci
j dzisiaj, to jutro naprzykrzaa mu siŸ znowu.
44 W ten sposób pragnijcie przychodziø do Boga. Przypominajcie Mu
swoje pro™by kaŒdego poranka, kaŒdego wieczora, kaŒdego dnia, przez
cay czas, ustawicznie. Po prostu szukajcie cigle, pro™cie ustawicznie,
pukajcie nieustannie. Nie pukajcie tylko na chwilŸ, a potem siŸ
zmŸczycie i odchodzicie. Stójcie tam cigle. Panie, ja jestem tutaj i nie
odejdŸ std. Jestem teraz w twoich rŸkach. PozostanŸ wprost tutaj. Czy
zmŸczye™ siŸ suchaniem? Ja przeŒywam wspaniay czas pukajc,
poniewaŒ wiem, Œe Ty przychodzisz”. Amen. Wtedy co™ siŸ dzieje. On
musi zaatwiø twoj sprawŸ, rozumiesz, wiŸc On wychodzi, Œeby ci
odpowiedzieø! OtóŒ, wiara to znajduje.
45 Jego Sowo jest Mieczem. Biblia mówi w li™cie do Hebrajczyków 4, 12,
Œe Sowo BoŒe jest ostrzejsze niŒ obosieczny miecz. Jest tylko jedna rzecz,
która potrafi trzymaø ten Miecz. Jest to rŸka wiary. RŸka wiary jest
jedyn rzecz, która potrafi wadaø tym mieczem wiary _ wzglŸdnie
mieczem Sowa. OtóŒ, moŒe masz sabe ramiŸ, wystarczajce do tego, by
je podnie™ø po usprawiedliwienie; jeste™ taki saby. Byø moŒe to jest
wszystko, przez co potrafisz siŸ przebiø. Lecz ten miecz Sowa otworzy
16
MÓWIONE S~OWO
swoim ciŸciem kaŒd obietnicŸ, któr nam Bóg w nim da, jeŒeli ludzie
maj dobre, mocne ramiŸ wiary trzymajce go tam.
Ja wierzŸ Bogu w sprawie mego uzdrowienia”.
Ja wierzŸ Bogu w sprawie mego chrztu”.
Bóg da obietnicŸ, a wiara trzyma ten Miecz. On j wytnie z tamtej
skay. KaŒda obietnica BoŒa moŒe zostaø wyciŸta przez Sowo BoŒe, bo
ona jest Mieczem.
46 Ona miaa wiele przeszkód, lecz jej wiara nie miaa Œadnej. Ty moŒe
masz wiele przeszkód. KaŒdy czowiek, który rozpocznie pielgrzymkŸ, by
siŸ spotkaø z Chrystusem, stwierdzi, Œe ma wiele przeszkód, lecz jego
wiara nie ma Œadnych. Wiara nie ma Œadnych przeszkód. Wiara ma wosy
na swojej piersi, ma wielkie potŸŒne muskuy. Rozumowanie podnosi siŸ
i mówi: Wiesz, to jest rozsdne”.
Wiara naprŸŒa swoje muskuy, wysuwa swoj potŸŒn pier™ i mówi:
Zamknij usta! Siadaj!” A rozum skoczy gdzie™ do kta i siada na swoje
krzeso. Racja. Wiara ma muskuy i ona my™li powaŒnie to, co mówi.
Tego wa™nie potrzebujemy dzi™ wieczorem. Tego wa™nie potrzebuje
ko™ció stanowczych chrze™cijan. Tego potrzebuje zielono™witkowa
grupa. Tego potrzebuje cay ™wiat. Tego wa™nie ja potrzebujŸ. Tego wy
potrzebujecie. I powinni™my siŸ zawstydziø, Œe to musimy przyznaø, lecz
potrzebujemy wiary, która siŸ uchwyci BoŒego Sowa i powie, Œe Ono jest
prawd; stawi czoo diabu i powie: TAK MÓWI PAN”.
47 Pewnego dnia czytaem o tym, jak jeden czowiek mówi, Œe diabe
zjawi siŸ przed nim, i mówi, Œe to by tylko taki may, niepozorny
diabe. I on rzek: Bu”.
Ten czowiek powiedzia: Ja odskoczyem do tyu”. Dalej rzek: A
on rzek: Bu’. Ja odskoczyem do tyu; kaŒdym razem, kiedy diabe
krzykn: Bu’, ja odskoczyem do tyu i on stawa siŸ wiŸkszym, a ja
mniejszym”.
On powiedzia: On cigle mówi: Bu’.” Powiedzia: Ja stawaem siŸ
kaŒdym razem mniejszym, kiedy odskoczyem do tyu, a on stawa siŸ
wiŸkszym”.
Powiedzia: Wiedziaem, Œe bŸdŸ musia z nim za chwilŸ walczyø”.
Dalej rzek: Rozejrzaem siŸ wokoo i rozmy™laem, czym^ I znalazem
Sowo BoŒe. Trzymaem Je w mojej rŸce. A kiedy diabe powiedzia: Bu’,
to ja mu odparowaem: Bu’.”
I powiedzia: Kiedy odrzekem Bu’ _ kaŒdym razem, kiedy rzekem
Bu’, on stawa siŸ coraz mniejszym, a ja stawaem siŸ wiŸkszym”. To jest
wa™ciwe. Ty bŸdziesz musia z nim prŸdzej czy pó›niej walczyø!
Wy wiecie, iŒ ludzie nie wierz, Œe diabe istnieje. Ja zderzam siŸ z
nim przez cay czas, uhm, stawiam mu czoo kaŒdego dnia. KaŒdy
wierzcy tak samo. Tak, czowiek musi walczyø z nim prŸdzej czy
pó›niej, wiŸc moŒesz równie dobrze rozpoczø juŒ teraz. Jest tylko jedna
WYTRWA~OšØ
17
rzecz, której on siŸ boi _ mianowicie Krwi i Sowa. Wiara siŸ go trzyma.
Ona jest mocna i maszeruje naprzód.
48 Stwierdzamy zatem, Œe ta moda Greczynka, jak powiedziaem, ona
miaa wiele przeszkód, lecz jej wiara nie miaa Œadnych. Wiara nie ma
Œadnych przeszkód. Oni jej moŒe powiedzieli: Czy wiesz, Œe jeste™
Greczynk? Ty jeste™ Greczynk. Wiesz, ty _ nie naleŒysz do jego
denominacji. Nie chod› tam do tej grupy”. OtóŒ, to jest jedna z tych
przeszkód. Rozumiecie? Lecz je™li masz wiarŸ, to idziesz mimo wszystko.
Nie ma Œadnego znaczenia, w jakiej denominacji On jest _ po prostu On
tam jest.
Ona miaa potrzebŸ. Ona miaa córkŸ, która umieraa na epilepsjŸ. I
ona musiaa dotrzeø do Niego, poniewaŒ lekarze nie mogli jej pomóc; jak
na razie nie potrafi. WiŸc ona musiaa dotrzeø do Jezusa. Ona syszaa,
Œe On uzdrawia tego rodzaju choroby.
OtóŒ” _ mówili oni _ On nie jest^ On nie przychodzi ze swoim
przebudzeniem do waszej denominacji”. To jej nie przeszkadzao. Ta
moda niewiasta miaa wiarŸ. Bya nieugiŸta. Ona po prostu wyminŸa t
grupŸ. Jej wiara odprowadzia j od tej grupy.
49 O, gdyby tylko mogli tak postŸpowaø dzisiaj. Kto™ powie: Dzisiaj
wieczorem jest naboŒe§stwo w ko™ciele stanowczych chrze™cijan”.
Hm, on nie naleŒy do waszej denominacji. Raczej trzymajcie siŸ od
niego z dala”.
Tylko siŸ przebijajcie gwatem do przodu. Wasza wiara bierze was
zaraz naprzód. Widzicie, wiara nie ma przeszkody. Ona idzie mimo
wszystko. Nic nie moŒe jej zatrzymaø. Jak powiedziaem, ona jest mŸŒna,
ma wielkie muskuy. Ona jest panem sytuacji, pozostae boj siŸ jej. Tak
jest. One bŸd uciekaø od niej jak od ospy wietrznej. One siŸ zaraz
usuwaj z drogi. One nie maj nic wspólnego z ni. Kiedy wielka wiara
powstaje i mówi: Ja wiem, komu wierzŸ i jestem przekonana”, o to
chodzi.
50 Byø moŒe bya tam inna grupa, która podesza i rzeka: Dni cudów
przeminŸy. Nie ma czego™ takiego. To jest grupa ekstrawaganckich
religijnych fanatyków _ tamci ydzi. My jeste™my Grekami. My jeste™my
mdrzy. My jeste™my inteligentn grup ludzi. My dajemy ™wiatu sztukŸ,
muzykŸ i religiŸ, i nie ma czego™ takiego, jak to”. Lecz ona bya nieugiŸta.
Dla niej dni cudów nie przeminŸy, poniewaŒ co™ mówio jej tutaj w gŸbi
serca, Œe tak nie jest, i Œe Jezus ma to, czego ona szuka. I ona bya
zdecydowana dotrzeø do Niego. Bez wzglŸdu na to, czy jej denominacja
sponsorowaa to, czy nie, ona sza mimo wszystko. Ona miaa zamiar
doj™ø tam. Bya wytrwaa, mimo wszystko nieugiŸta. Byø moŒe dla nich
dni cudów przeminŸy, lecz nie dla niej.
51 Tak ma siŸ sprawa z kaŒdym wierzcym. Ci ludzie mówi, Œe dni
cudów^ Pewien czowiek powiedzia mi niedawno: Nie dbam o to, co
18
MÓWIONE S~OWO
pan mówi, panie Branham” _ powiedzia _ ja nie wierzŸ, Œe istnieje co™
takiego jak Boskie uzdrowienie”.
Ja odrzekem: Oczywi™cie, dla ciebie nie. Ono nie byo dane dla
niewierzcych, tylko dla tych, którzy wierz. (To siŸ zgadza). Ono nie
byo posane dla niewierzcych. Byo posane dla wierzcych. Ty nie
moŒesz siŸ z niego cieszyø, poniewaŒ nic o tym nie wiesz”.
On chcia mi powiedzieø, Œe nie ma czego™ takiego jak Duch šwiŸty.
Ja powiedziaem: Przychodzisz o okoo trzydzie™ci trzy lata za pó›no w
tej sprawie”. Powiedziaem: Ja to wiem lepiej. Ja Go otrzymaem”.
E, to nonsens”.
Ja odrzekem: Byø moŒe dla ciebie, lecz nie dla mnie. Dla mnie On
jest rzeczywisto™ci. On jest yciem, czym™ zakotwiczonym”. Przyszed
za pó›no, by mi to powiedzieø.
52 Oni przyszli za pó›no, by nam mówiø o Boskim uzdrowieniu. My
zostali™my przecieŒ uzdrowieni. Zostali™my na pewno napenieni
Duchem šwiŸtym! Otrzymali™my askŸ ku Zachwyceniu! Amen. Jest za
pó›no dla którejkolwiek z tych rzeczy. Niech oni raczej zamkn usta. My
Go na pewno otrzymali™my. Nasza wiara moŒe powiedzieø: Siadajcie.
Ja wiem, o czym mówiŸ”.
Hm, doktor^”
Nie dbam o to, co dr Taki-a-taki powiedzia. Biblia to mówi, a ja
mam wiarŸ w tŸ KsiŸgŸ w mojej rŸce. A moja wiara trzyma J i ogasza:
Jezus przychodzi. Ja wierzŸ, Œe otrzymaem Ducha šwiŸtego, poniewaŒ
widzŸ Go Œyjcego w moim Œyciu. Amen. Jest to zgodne ze Sowem.
Nic^ Zamanifestowane objawienie, doskonae potwierdzenie, Œe Biblia
ma racjŸ, a Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki;
niech sobie kpi z tego. Oni mog siŸ ™miaø z wszystkiego, z czego chc.
53 My bŸdziemy tak samo nieugiŸci, jak byli oni _ jakim by Noe, jakim
by MojŒesz. Powstali wszyscy inni podrabiacze _ Jannes i Jambres
rzucili swoje laski, a one zamieniy siŸ w wŸŒe. Tam byli ci mŸŒowie, tak
powaŒani, jak tylko mogli byø, czynili dokadnie to, co im Bóg
powiedzia, a przysza tam grupa podrabiaczy i rzucili na ziemiŸ swoje
laski. MojŒesz móg czyniø tylko jedno: staø cicho i ogldaø chwaŸ BoŒ.
Amen. Bóg bŸdzie sta przy tym.
JeŒeli On posya ciebie i ty jeste™ tego pewien, to wykonasz to dzieo,
które Bóg przeznaczy dla ciebie. Ty bŸdziesz tam sta, a Bóg zabierze od
ciebie kaŒdego cielesnego podrabiacza. Tak jest. Stój tam. Ty moŒesz byø
nieugiŸtym, poniewaŒ wiesz, komu uwierzye™ i co jest wa™ciwe. Zbadaj
swoje objawienie na podstawie Sowa. JeŒeli ono jest sprzeczne ze
Sowem, zostaw to w spokoju. JeŒeli jest zgodne ze Sowem, to Bóg jest
zobowizany, On powinien dotrzymaø Swego Sowa.
54 OtóŒ, byø moŒe staa tam na rogu grupa pa§, wiecie. A one mówiy:
Oto ona przychodzi. Ona ma teraz to dziecko, które ma epilepsjŸ, a dr
WYTRWA~OšØ
19
Taki-a-taki powiedzia, Œe na epilepsjŸ nie ma lekarstwa. I tutaj ona jest,
idzie do tamtej nieznanej denominacji, Œeby tu przyszed ten fanatyczny
prorok i uzdrowi to dziecko”. WiŸc one sobie powiedziay: Powinny™my
zatrzymaø ZuziŸ^” Mam nadziejŸ, Œe tutaj nie ma Œadnej Zuzi. Lecz:
Powinny™my zatrzymaø ZuziŸ i powiedzieø jej to, poniewaŒ ona bya
dobr niewiast. Nie mamy niczego przeciw jej Œyciu. Lecz powinny™my
j zatrzymaø. I wiem, Œe jest tylko jedno, co trzeba uczyniø. Ona przesza
koo wszystkich innych, lecz ona nie przeamie tej bariery: Czy wiesz co,
Zuziu? Twój mŒ ciŸ opu™ci, poniewaŒ on jest czonkiem zarzdu albo
diakonem. I on ciŸ opu™ci, jeŒeli tam pójdziesz, jest to tak pewne, jak ten
™wiat stoi’.”
Ona bya nadal nieugiŸta. Sza prosto naprzód. Widzicie, wiara nie
zna Œadnej przeszkody. Ona musi tam doj™ø.
Potem ona przechodzia koo innej grupy, która powiedziaa: Czy
wiesz co? Kiedy powrócisz pokonana i stwierdzisz, Œe to nie polega na
prawdzie, wszyscy w ssiedztwie bŸd sobie kpiø z ciebie”. To nawet nie
sprawio, Œeby siŸ jej uszy zaczerwieniy. Ona bya nieugiŸta. Ona sza
prosto naprzód. Ja to lubiŸ. LubiŸ t nieugiŸto™ø.
55 Potem sta tam jeden z diakonów i powiedzia: Czy wiesz, co oni
uczyni, jeŒeli tam pójdziesz? Wyrzuc ciŸ z twego ko™cioa, poniewaŒ
przyczya™ siŸ do tych ekstrawaganckich religijnych fanatyków, albo
do tych ludzi”. I powiedzia: Ty wiesz^” Wybaczcie mi. MoŒe nie
powinienem tego mówiø. Rozumiecie? Ty przyczya™ siŸ do nich.
Zostaniesz wyczona ze swego ko™cioa”.
Ona bya nadal nieugiŸta. Wiara nie zna poraŒki. Ona pragnŸa
osignø jedn rzecz, mianowicie dostaø siŸ do Jezusa. Ona miaa
potrzebŸ, a On by tym Jedynym, który móg zaspokoiø tŸ potrzebŸ.
56 A ja to mówiŸ dzisiaj wieczorem, bracie i siostro. Mam piŸødziesit
trzy lata. SuŒyem Mu od czasu, kiedy miaem okoo dwudziestu lat. On
zaspokoi kaŒd moj potrzebŸ, któr kiedykolwiek miaem. A kiedy
nadejdzie godzina mej ™mierci, jestem pewien, Œe czego bŸdŸ potrzebowa
w tej chwili _ dwóch skrzyde, by przelecieø na drug stronŸ rzeki _ On
tam bŸdzie! Nie martwcie siŸ. Ja wiem, Œe On tam bŸdzie. Ja po prostu
woŒŸ ten stary miecz z powrotem do pochwy, zdejmŸ przybicŸ i pooŒŸ
j tam na brzegu rzeki, kiedy usyszŸ ten plusk wody. I ja zawoam:
Wy™lijcie ód› Œycia. Ja przychodzŸ do domu dzisiaj rano”. Ona tam
bŸdzie. Tak jest. Poranna Gwiazda zstpi na dó i o™wietli t drogŸ.
Przeprawimy siŸ przez rzekŸ. Tak jest. Amen.
57 Ona bya nieugiŸta. PragnŸa co™ osignø. Ona wiedziaa, Œe musi
byø wytrwaa, aby dotrzeø do Jezusa, wiŸc musiaa omijaø wszystko inne.
W ko§cu przysza. OtóŒ, w ko§cu przysza tutaj. Wszystko byo teraz
fajne. A oto przychodzi kolejna przeszkoda. Ten wa™nie Czowiek,
któremu ona zgodnie z jej wyznaniem zaufaa, ten Czowiek, do którego
ona staraa siŸ dotrzeø _ Jezus _ On rzek: Ja nie jestem posany do twej
20
MÓWIONE S~OWO
rasy”. O rety! Czy nie sprawioby to, Œe zielono™witkowcy wybuchliby?
Hm, hm, moi drodzy. Ja nie jestem posany do waszej rasy”. Co™
takiego! To by szok. Lecz czy wiecie co? Wiara nie zna Œadnego szoku.
58 A potem On siŸ znowu odwróci^ Po pokonaniu wszystkich tych
rzeczy, które ona przechodzia, jej wiara trzymaa mocno, bowiem ona
wiedziaa, Œe Jezus móg jej daø jej pragnienie. I ona pokonaa wszystkie
te bariery, a kiedy dotara do Niego, to zostaa kategorycznie odrzucona.
Ja nawet nie jestem posany do waszej rasy”. WyobraŒam j sobie
stojc tam, a jej oczy byszczay. Ona teraz staa przed Nim. Tam
wa™nie musiaa byø. A On powiedzia: Prócz tego twoja rasa nie jest
niczym innym niŒ zgraj psów”. O rety!
Co, gdyby On tak powiedzia tobie? Ty by™ rzek: ZabiorŸ moje
dokumenty z tego ko™cioa stanowczych chrze™cijan i udam siŸ gdzie™
indziej. JuŒ tu nigdy wiŸcej nie wrócŸ. WezmŸ je od Takiego-a-takiego”.
O, tak. Tak jest.
Lecz ona pomimo tego wytrwaa. O, widzicie? Wiara nie zna poraŒki.
Nic nie moŒe jej zatrzymaø. ChociaŒ Jezus powiedzia jej _ Ten wa™nie,
do kogo ona przysza _ powiedzia: Ja nie jestem posany do twojej rasy,
a ona nie jest niczym innym niŒ zgraj psów”. Co™ takiego! Lecz co siŸ
stao? Ona siŸ tego uchwycia prawdziw wiar. Wiara nie zna poraŒki;
bez wzglŸdu na to, skd ona przychodzi. Nie znaa poraŒki, poniewaŒ ona
miaa wiarŸ. Ona pomimo tego wytrwaa. O, ja to lubiŸ.
59 Ona nie bya ro™link z cieplarni, hybryd, jak niektórzy z nich
dzisiaj _ te skrzyŒowane religie, które mamy dzisiaj, jak wiecie. One nie
s dobre. Dzisiaj jest wszystko hybryd, miesza§cem. Maj nawet
mieszane ko™cioy, skrzyŒowanych chrze™cijan, którzy zostali przyjŸci
przez u™cisk doni. O, oni siŸ potrafi lepiej ubieraø i byø moŒe posuguj
siŸ lepszym angielskim jŸzykiem, i tak dalej, i tym podobnie. Lecz nie ma
w tym Œycia.
We›cie duŒ wy™mienit kolbŸ kukurydzy-hybrydy; moŒe jest
dwukrotnie piŸkniejsza od tej drugiej. Zasad›cie j, ona umrze. Nie ma
w niej Œycia. To siŸ zgadza. Nie chcemy niczego skrzyŒowanego. Chcemy
t autentyczn rzecz. JeŒeli jej nie macie, pozosta§cie tam tak dugo, aŒ
ona przyjdzie. Dlaczego mieliby™my przyjmowaø namiastkŸ, kiedy
niebiosa PiŸødziesitnicy s pene rzeczywisto™ci? Rozumiecie? Nic
skrzyŒowanego! To siŸ nie ostoi.
Ro™linŸ hybrydŸ musicie zawsze opryskiwaø, przepŸdzaø z niej
robaki. Tak samo jest z niektórymi z tych skrzyŒowanych chrze™cijan.
Musicie siŸ nimi opiekowaø jak niemowlŸciem i pie™ciø ich, i obiecaø im,
Œe bŸd diakonem lub czym™ innym. Trzeba ich ochraniaø przed tymi
™wieckimi robakami niewiary. Oni odejd z ko™cioa”. Wyrzuøcie ich
tak czy owak. To jest wa™ciwe. Oni nigdy nie byli w ™rodku.
60 Nie moŒna siŸ przyczyø do ko™cioa. MoŒesz siŸ przyczyø do loŒy.
MoŒesz siŸ przyczyø do loŒy metodystów, do loŒy baptystów, do loŒy
WYTRWA~OšØ
21
zielono™witkowców. Lecz je™li kiedykolwiek przyjdziesz do Chrystusa,
to zostaniesz zrodzony do Ko™cioa, (To siŸ zgadza!) do mistycznego ciaa
Chrystusa. Te inne s loŒami. To siŸ zgadza. To jest w porzdku, nie mam
niczego przeciwko nim, lecz wy jeste™cie zrodzeni przez Ducha BoŒego do
Ko™cioa Œyjcego Boga. Nie moŒecie siŸ do Niego w ogóle przyczyø. A
kiedy jeste™cie zrodzeni do Niego, to macie znowuzrodzenie; nie jeste™ juŒ
wiŸcej hybryd, ani tym, który siŸ przycza przez u™cisk doni, ani
autostopowiczem. Wy wiecie, Œe autostopowicz cigle stopuje. Tak siŸ
dzieje. OtóŒ, ja wiem, lecz dr Taki-a-taki^” Nie, nie. O to chodzi. To
jest wa™ciwe. Dokadnie tak jest.
61 Ona bya nieugiŸta. Nie bya krzyŒówk. Nie trzeba jej byo cigle
opryskiwaø perfumami, doprowadzaø j do porzdku. Ona tam staa.
CzŸ™ø naszych nawróconych dzisiaj _ zbyt wielu z nich jest
hybrydami _ po prostu czym™ takim, jak raz powiedzia Dawid duPlessis
_ my™lŸ, Œe on kiedy™ powiedzia: Bóg nie ma wnuków”. To jest kopot
z naszym ruchem zielono™witkowym _ zyskujemy zielono™witkowych
wnuków. Oni przychodz, poniewaŒ ich ojcowie i matki byli
zielono™witkowcami. Bierzemy ich do koyski na kókach i przychodz
bez Œadnego przeŒycia, a twierdz, Œe s równieŒ zielono™witkowcami.
Absolutnie nie.
62 Bóg nie ma wnuków. On nie jest dziadkiem; On jest Ojcem. Racja. A
je™li siŸ kiedykolwiek dostaniesz do niebios, bŸdziesz musia zapaciø t
sam cenŸ, któr zapacia twoja matka i twój ojciec. Amen. Byø moŒe to
brzmi srogo, lecz to jest prawd. Jest to szorstki sposób wyja™niania tego,
lecz jestem pewien, Œe rozumiecie taki angielski jŸzyk. JeŒeli to nie jest
dobry angielski jŸzyk, to jednak wyja™nia to, co siŸ wam staram
powiedzieø, jeŒeli tego tylko bŸdziecie suchaø. Tak.
Ona nie bya hybryd, nie musiaa byø opryskiwana i pieszczona.
OtóŒ, droga siostro, ja _ mówiŸ ci, dobrze^” O, nie. Absolutnie nie.
I bez wzglŸdu na to, co j powalio na ziemiŸ, ona rzeka: To prawda,
my nie jeste™my niczym innym, niŒ zgraj psów. Jest prawd, Œe nie
jeste™my tego godni”. O, moi drodzy. Ona przyznaa, Œe On mia racjŸ.
63 Mam zamiar powiedzieø bardzo waŒne stwierdzenie. Przygotujcie siŸ.
Wiara bŸdzie przyznawaø kaŒdym razem, Œe Sowo ma racjŸ! I kaŒdym
razem, gdy kto™ mówi, Œe dni cudów przeminŸy, czy co™ przeciw Biblii,
to nie jest autentyczna wiara. Wiara bŸdzie zawsze przyznawaø Sowu
prawdŸ. Musicie siŸ Go trzymaø. Bez wzglŸdu na to, cokolwiek innego
jest mówione, co ktokolwiek inny mówi, Sowo ma zawsze racjŸ. Niech
kaŒde ludzkie sowo jest kamstwem, a Moje prawd. Ktokolwiek by
doda lub uj z niego, tak samo zostanie ujŸta jego czŸ™ø z KsiŸgi ycia”!
64 Czy Bóg bŸdzie sdzi ™wiat przez ko™ció? Przez który? Katolicki?
Czy przez sze™øset sze™ødziesit i kilka róŒnych denominacji? Jak On to
uczyni? Bóg bŸdzie sdzi ™wiat przez Jezusa Chrystusa. A Chrystus^
Na pocztku byo Sowo, a Sowo byo u Boga, a Sowem by Bóg. A
22
MÓWIONE S~OWO
Sowo ciaem siŸ stao i przebywao miŸdzy nami”. Bóg i Sowo s tym
samym. To jest Bóg w postaci drukowanej. Wy to macie _ jeŒeli
otrzymali™cie Ducha šwiŸtego! Zasiejcie tam do wnŸtrza to nasienie. On
doprowadzi je do Œycia, to Œycie siŸ okaŒe, zamanifestuje i potwierdzi to.
Jezus powiedzia w ew. Jana 12: Kto wierzy we Mnie (raczej ew.
Jana 14, 12), sprawy, które Ja czyniŸ, i on czyniø bŸdzie”. WiŸc wiara
zawsze przyznaje Mu PrawdŸ. O, moi drodzy!
65 Lecz wy wiecie, ona powiedziaa: To jest prawd. My nie jeste™my
niczym innym niŒ zgraj psów i nie jeste™my^ Ty rzeczywi™cie nie bye™
posany do nas. Lecz Panie, nie spodziewam siŸ caego chleba, który maj
dzieci, ja szukam tylko okruszyn”. O, moi drodzy!
Czy zwrócili™cie teraz uwagŸ, suchacze? Ludzie chc to otrzymaø _
zostaø uzdrowieni i otrzymaø Ducha šwiŸtego w ten sposób, jak oni sobie
to wyobraŒaj, Œe Go powinni otrzymaø. Ja do ciebie teraz przyjdŸ,
bracie, jeŒeli mnie zaprowadzisz na górŸ do pomieszczenia, gdzie mnie
nikt nie bŸdzie widzia, i woŒysz na mnie swoje rŸce i bŸdziesz mi
bogosawi, i woŒysz do mnie Ducha šwiŸtego. Ja to przyjmŸ”. O, nie!
66 Naaman chcia w ten sposób przyjø swe uzdrowienie pewnego razu.
Lecz Elizeusz powiedzia mu, by siŸ uda do starego, mŸtnego Jordanu i
zanurzy siŸ w nim siedem razy. WidzŸ go po prostu wysiadajcego z jego
rydwanu. O, taki wielki czowiek, trzymajc siŸ za nos. Oto wchodzi on
do wody na czubkach palców, jak kot w melasie, wiecie _ wychodzi ot
tak, wiecie, wysiadajc w ten sposób, by wstpiø do wody. On rzek: O,
ja tego nie znoszŸ” _ tak siŸ upokarzaø. Niektórzy ludzie przychodz do
otarza tak, jakby to dla nich bya jaka™ nieprzyjemna sprawa. Tak. O,
ja tego nie chcŸ uczyniø”. On zanurzy siŸ raz i rzek: Jestem cigle
trŸdowaty”. Prorok powiedzia: siedem razy! Tak jest. AŒ by cakiem
posuszny Sowu! AŒ wy bŸdziecie Mu cakiem posuszni!
Mia dobrego czowieka, stojcego tam na brzegu, który powiedzia:
Prorok powiedzia siedem razy, ojcze. (Rozumiecie?) ProszŸ, zanurzaj siŸ
dalej”. O to chodzi. JeŒeli tego nie otrzymasz pierwszego wieczoru,
zanurz siŸ znowu nastŸpnego wieczoru. Rób to cigle dalej, aŒ to
otrzymasz.
67 NuŒe, przypomnijcie sobie. Ona bya jak Rachab nierzdnica, ta
moda niewiasta. Ona nie widziaa nigdy cudu. Tylko syszaa o cudzie.
Co ona uczyni z nami w dniu sdu? Ona nie widziaa cudu. Bya pogank.
Ona go nigdy nie widziaa, lecz syszaa. A my™my i widzieli i syszeli, a
pomimo tego wtpimy. O, moi drodzy.
Ona bya podobna do Rachaby nierzdnicy. Kiedy przyszli szpiedzy,
ona nie musiaa powiedzieø: MówiŸ wam: Przyprowad›cie tu Jozuego i
niech on urzdzi dla mnie naboŒe§stwo, i ja zobaczŸ, jak on troszczy siŸ
o swoj fryzurŸ, i jak on przemawia, i jakim ceremoniaem posuguje siŸ
za kazalnic. I zobaczŸ, czy go mogŸ przyjø, czy nie”.
Ona powiedziaa: Syszaam, Œe Bóg niebios jest z wami, i proszŸ
WYTRWA~OšØ
23
tylko o jedno _ abym zostaa ocalona”. Tutaj to macie. Ta moda
niewiasta bya naprawdŸ nieugiŸta. Ona wytrwaa. Tylko mnie
oszczŸd›cie, a ja uczyniŸ wszystko, czego chcecie ode mnie”. O, tutaj to
macie. To jest wa™ciwe.
68 Ta moda niewiasta bya nieugiŸta, bez wzglŸdu na to, jak trudne to
byo. O, ona miaa wa™ciwe podej™cie do daru BoŒego. Ona miaa
wa™ciwe podej™cie: pokora. Ona upada u Jego stóp i miaa pokorŸ. Ona
nie powstaa i nie powiedziaa: NuŒe, chwileczkŸ tylko. Ty wiesz, Œe my
jeste™my Grekami. Ty powiedziae™, Œe jeste™my psami. ChwileczkŸ tylko,
Panie. Czy Ty sobie zdajesz sprawŸ z tego, Œe my jeste™my mistrzami
sztuki i jeste™my mistrzami tego-i-tego oraz tego-i-tego?” Nawet jej to
nie przyszo na my™l.
Ona po prostu uznaa, Œe On ma racjŸ i upada u Jego stóp, i rzeka:
PomóŒ mi, Panie. Ja bŸdŸ spoŒywaa tylko okruszyny. JeŒeli moja córka
nie moŒe otrzymaø caej kromki chleba, czy Ty pozwolisz jej, by
otrzymaa choø okruszyny, skoro jest psem?” O, moi drodzy. Tutaj to
macie. Czy zadowoliliby™my siŸ tylko okruszynami, gdyby Duch šwiŸty
objawi komu™ dzisiaj wieczorem, Œe jest uzdrowiony? Czy byby™ gotowy
przyjø tylko okruszyny? Albo chciaby™, Œeby Bóg podszed i podniós
ciŸ, i da ci jakie™ uczucie? Gdyby™ tylko powiedzia w swoim sercu:
Moja choroba siŸ sko§czya”, to juŒ jej wiŸcej nie masz. Ja wierzŸ, Œe
zostanŸ uzdrowiony _ od dzisiejszego wieczora”. Czy przyjby™
okruszyny?
WzglŸdnie chciaby™, Œeby wszyscy podchodzili do ciebie i wkadali
na ciebie rŸce, i polewali ciŸ olejem, i zrobili regularny obrzdek w ten
sposób _ albo spodziewasz siŸ po prostu okruszyn? Bóg to uhonoruje.
69 Wiecie, wielu uczniów widziao Go po Jego zmartwychwstaniu.
Tomasz powiedzia: Nie, e-e, ja w to nie uwierzŸ. Ja muszŸ woŒyø moje
rŸce do Jego blizn od gwo›dzi w Jego rŸkach i do Jego boku. Potem w to
uwierzŸ”.
On powiedzia: Chod› tutaj, Tomaszu”. Powiedzia: Dotknij Mnie”.
I on to uczyni.
Potem powiedzia: Panie mój i BoŒe mój”.
On rzek: Tomaszu, wierzysz dlatego, bo widziae™ i dotkne™ siŸ”.
Tak, Panie”.
On powiedzia: O ileŒ wiŸksza jest nagroda tych, którzy nie widzieli,
a pomimo tego wierz”.
Czy jeste™cie gotowi? Czy jeste™my takimi poganami, jak ta poga§ska
niewiasta? Czy ona nie bya przykadem dla nas wszystkich?
70 ProszŸ, daj mi te okruszyny, Panie. Pozwól mi tylko suchaø
którego™ mŸŒa^ Nigdy nie czytaam Sowa, lecz powiedziano mi, Œe Ty
uzdrawiasz chorych. Ja _ te okruszyny bŸd dla mnie wystarczajce. Ja
w to wierzŸ. Pozwól mi usyszeø, jak kto™ mówi i czyta to ze Sowa, Œe
24
MÓWIONE S~OWO
Duch šwiŸty^ Piotr powiedzia w Dniu PiŸødziesitym: Pokutujcie,
kaŒdy z was, i dajcie siŸ ochrzciø w Imieniu Jezusa Chrystusa na
odpuszczenie waszych grzechów, a otrzymacie dar Ducha šwiŸtego.
Albowiem ta obietnica jest dla was i dla waszych dzieci, i dla tych, którzy
s jeszcze daleko, ilu ich Pan, nasz Bóg powoa’. Panie, ja odczuwam, Œe
to jest wa™ciwe”. To jest okruszyna. Chod›cie!
71 To jest wszystko, co musicie uczyniø. Chod›cie! Czy jeste™my gotowi
przyjø te okruszyny? Czy jeste™my gotowi upokorzyø samych siebie?
Ona bya gotowa. Ona bya gotowa upokorzyø siŸ. Wiara zawsze
przyznaje Sowu racjŸ. Wiara jest zawsze pokorna. Wiara siŸ upokarza.
Zatem _ ona spodziewaa siŸ tylko okruszyn.
Obserwujcie, co powiedzia Jezus. Dlatego, Œe tak mówisz _ dlatego,
Œe tak mówisz: Jestem gotowa przyjø te okruszyny, Panie’ _ dlatego, Œe
tak mówisz, twoje dziecko jest zdrowe. Ty otrzymaa™ swoj pro™bŸ, bo
temu wierzysz”.
Wiara przyznaje, Œe Sowo BoŒe ma racjŸ. Wiara uznaje wszystkie te
rzeczy. Marta, Maria _ mogliby™my przypomnieø wiele kobiet poprzez
ca BibliŸ _ niewiastŸ SunamitkŸ; jest wiele spraw i przypadków, które
mogliby™my sobie przypomnieø. Nie mamy na to czasu. Z tego^ Mam
tutaj zanotowanych okoo piŸø stronic o ludziach, którzy przyszli po
okruszyny. Lecz omi§my to na chwilŸ, aŒ odczujŸ, Œe Duch šwiŸty
ko§czy. UwaŒam, Œe to jest niepotrzebne.
72 Pozwólcie, Œe podzielŸ siŸ z wami jednym maym przeŒyciem.
Biznesmeni napisali niedawno krótki artyku w swoim czasopi™mie. I
pamiŸtajcie, jeŒeli opublikujecie co™ pisemnie, to lepiej, gdy to potraficie
obroniø. My to mamy _ zadokumentowane o™wiadczenie od lekarza.
ZauwaŒyem tutaj w ko™ciele do™ø duŒo Hiszpanów dzi™ wieczorem.
Byem w mie™cie Meksyku i mieli™my tam wspaniae naboŒe§stwa.
Byem tam trzy wieczory. I by tam jeden czowiek, którego nazwaem
Ma§ana. On mia mnie zabraø do samochodu o szóstej godzinie, a zabra
mnie dopiero okoo dziewitej. I ja zawsze^ poniewaΠon by taki
powolny, mówiem, Œe on jest jutro”. Rozumiecie? A kiedy dotarli™my do
tej wielkiej areny, na której miaem gosiø, musieli mnie tam zabraø po
drabinie na mur, a potem spu™cili mnie na powrozach na platformŸ.
73 Poprzedniego wieczora by tam Meksykanin, który przyszed na
naboŒe§stwo. A ten stary czowiek, pomimo ulewnego deszczu, przyszed
na platformŸ _ ™lepy. I on tam przyszed. Spojrzaem na niego. Miaem
na nogach dobre buty, miaem równieŒ dobry garnitur. A ten biedny
stary czowiek _ on by boso a jego spodnie _ zupene achmany. I mówiŸ
wam, moim tumaczem by _ wy, suchacze, go znacie, brat Espinoza z
Sacramento w Kalifornii _ zielono™witkowy brat. On tumaczy. My™lŸ,
Œe w cigu dwóch wieczorów mieli™my okoo trzydziestu czy czterdziestu
tysiŸcy nawróconych z katolicyzmu na chrze™cija§stwo i oni otrzymali
Ducha šwiŸtego.
WYTRWA~OšØ
25
74 A ten stary ™lepy czowiek przyszed na platformŸ. I jeŒeli czowiek
nie ma wspóczucia z tymi lud›mi, za których siŸ modli, to niepotrzebnie
modli siŸ o nich. Czowiek musi siŸ wczuø do ich sytuacji. I pomy™laem:
Gdyby Œy mój stary tata, to byby w wieku tego starego czowieka. Oto
on jest. Nie ma butów”. I on nie mia na sobie koszuli, tylko stary surdut,
podarty, zaprószony, i stary kapelusz w swojej rŸce pozszywany
sznurkami. Byø moŒe ten stary czowiek nie mia nigdy w swoim Œyciu
przyzwoitego pokarmu. A zatem, jak okrutnym by jego los. Tutaj on by
potykajc siŸ w swojej ™lepocie, a jego oczy byy cakiem biae.
Spojrzaem na tego starego czowieka i po prostu woŒyem moje rŸce
na niego. A brat Espinoza nie tumaczy tej modlitwy. I ja powiedziaem:
Niebia§ski Ojcze, gdybym mu móg daø moje buty, to wysunbym z
nich moje nogi tak, aby tego nikt nie widzia, dabym mu moj
marynarkŸ i odprawibym go. Lecz on jest o wiele wiŸkszym ode mnie.
JednakowoŒ, BoŒe, okaŒ mu miosierdzie. Przywróø mu jego wzrok”.
On krzykn: Chwaa Bogu!” Rozejrzaem siŸ wokoo. On widzia
tak dobrze, jak ja.
NastŸpnego wieczora by tam stojak na wieszanie odzienia, tak dugi
jak ten budynek i tak wysoki, a na nim peno starych szali i obdartego
odzienia. Gospodarka w Meksyku jest mizerna. Byø moŒe Pedro zarabia
_ on jest murarzem; byø moŒe zarabia szesna™cie pesos na dzie§, lecz
musi pracowaø cztery dni, by sobie kupiø parŸ butów. Lecz on musi
oszczŸdziø z tego tyle, by móg zapaciø kilka pesos za ™wiecŸ, aby bya
palona za jego grzechy na zotym otarzu warto™ci miliona dolarów. To
wa™nie mnie boli, kiedy widzŸ tych drogich ludzi.
75 Oni przychodzili tam o dziewitej godzinie _ nie byo juΠwolnych
siedze§. Opierali siŸ jeden o drugiego jak owce na pastwisku. Pada
deszcz. Niewiasty stay, ich rozczochrane wosy zwisay przemoczone w
dó; czekay cay dzie§ w gorcym so§cu wzglŸdnie w deszczu, aby tylko
suchaø Sowa BoŒego. O, co one bŸd czyniø, kiedy Phoenix powstanie
w dniu sdu razem z nimi, kiedy fajne ko™cioy s wszŸdzie i nie moŒna
ich nawet spŸdziø do trzody. Tam ona staa, wzglŸdnie on sta; otrzyma
swój wzrok.
Tego wieczoru, kiedy wszedem do ™rodka, pada ulewny deszcz. Brat
Jack Moore, wielu z was zna go, brat Espinosa i kilku braci byo na
platformie. A Billy, mój syn, on zazwyczaj rozdaje karty modlitwy. I on
nie móg mówiø po hiszpa§sku do tych ludzi, musia wiŸc poleciø
Ma§anowi, aby do nich mówi. Lecz on wa™nie chodzi wokoo, by
dopilnowaø, aby Ma§ana nie sprzedawa kart modlitwy. WiŸc na to
musimy zwaŒaø, wiecie, na sprzedawanie kart modlitwy. WiŸc on go po
prostu pilnowa i chodzi i czuwa, i pilnowa, aby on tylko wrŸcza kartŸ
Temu-i-temu, i tak dalej. WiŸc on powiedzia^
76 Podszed do mnie^ Ja zaczem gosiø. Wielki stos tych ubra§ leŒa
na tym dugim stojaku. Ja nie wiem, jak oni w ogóle wiedzieli, które
26
MÓWIONE S~OWO
naleŒao do kogo. WiŸc oni byli^ Ja wa™nie zaczem gosiø, a Billy
poklepa mnie po ramieniu i rzek: Tato, bŸdziesz musia co™ zrobiø z t
mod kobiet tam w™ród suchaczy”. Powiedzia: Mam okoo trzystu
porzdkowych, a oni jej nie potrafi zatrzymaø”, nieduŒa moda
hiszpa§ska dziewczyna, mniej wiŸcej tak wysoka, ™liczna dziewczyna.
Ona miaa martwe niemowlŸ na swoich rŸkach zawiniŸte w kocu.
77 I on rzek: Ma§ana rozda juŒ wszystkie karty modlitwy”. Dalej
rzek: Ona nie ma karty modlitwy, a tam jest^ Kolejka ustawiaa siŸ
tam juŒ od dwóch godzin czekajc na ciebie, kiedy przyjdziesz”. I rzek:
Ona chce tutaj przynie™ø to mae niemowlŸ, a my jej nie potrafimy
zatrzymaø”.
OtóŒ, ona przedostaa siŸ wprost po gowach porzdkowych albo
wbiega im pod nogami i jakkolwiek. Ona bya nieugiŸta. Ona chciaa siŸ
dostaø na platformŸ. Widziaa, jak ten ™lepy czowiek zosta uzdrowiony
poprzedniego wieczora. Ona bya wytrwaa.
Ja powiedziaem: Bracie Moore, ona nie wie, kim ja jestem. Ona nie
wie, kto jest kto. Zejd› tam po prostu ty i módl siŸ o to niemowlŸ. Na tym
bŸdzie sprawa zaatwiona”.
On powiedzia: W porzdku, bracie Branham”.
78 WiŸc Billy chwyci go za rŸkŸ, jakby prowadzi mnie, i tak schodzili z
platformy. Ja siŸ odwróciem i powiedziaem: CieszŸ siŸ bardzo, Œe mogŸ
byø tutaj dzisiaj wieczorem”. I te naboŒe§stwa nie s dla was dziwne, wy
ludzie tu w Phoenix. Nagle zobaczyem przed sob mae meksyka§skie
niemowlŸ, bez zŸbów, u™miechajce siŸ _ w wizji, któr tam otrzymaem.
Powiedziaem: Zaczekaj chwilŸ, zaczekaj chwilŸ, bracie Espinoza.
Chod› do^”
Co jest _ co siŸ dzieje?”
Ja powiedziaem: Podejd› do mikrofonu”. Dalej rzekem: Powiedz
jej, aby przysza tutaj”.
On rzek: Tato” _ Billy powiedzia _ nie moŒesz jej przyprowadziø
tutaj omijajc wszystkie te karty modlitwy”.
Ja powiedziaem: Przyprowad› j tutaj. Wa™nie widziaem wizjŸ”.
79 WiŸc on j zawoa i wrócili z powrotem. I oto ona przychodzia ze
zwiniŸtym kocem w swoich rŸkach, a malutkie niemowlŸ leŒao w nim _
byo martwe juΠod wczesnego rana, umaro na zapalenie puc, malec ot
tak dugi. I oto ona przychodzi, zy spywaj jej po policzkach, jej mode
ciemne oczy, jej wosy zwisay w dó, bardzo ™liczna moda pani. Ona
podbiega do platformy i upada na kolana, i zaczŸa krzyczeø:
Padre^”
Ja powiedziaem: Powsta§ na chwilŸ”. Pomy™laem: Panie, co je™li
to nie jest ona? Co, je™li to nie byo to? Ja nie wiem. Widziaem tylko
malutkie meksyka§skie niemowlŸ, bez zŸbów _ jego mae dzisa, i ono
siŸ ™miao do mnie, znajdowao siŸ wprost tam”.
WYTRWA~OšØ
27
80 A ona pakaa. PooŒyem moj rŸkŸ na ten mokry koc, a wa™nie
pada deszcz. Powiedziaem: Niebia§ski Ojcze, ta moda kobieta _ nie
wtpiŸ w moim umy™le, Œe Ty dajesz jej odpowied›”. Powiedziaem:
Widziaem wizjŸ _ Ty wiesz, Œe to prawda _ o maym niemowlŸciu. Ja
tylko przyjmujŸ we wierze, Œe to jest to niemowlŸ. Nie znam tej kobiety
ani tego niemowlŸcia, lecz co™^ Ty dziaasz na obu ko§cach tej linii”. I
woŒyem moje rŸce na nie. A kiedy to uczyniem, ono zaczŸo kopaø i
krzyczeø tak go™no, jak tylko potrafio. Matka zszarpnŸa z niego ten koc
i tam ono byo _ Œywe w jej ramionach.
Powiedziaem: Bracie Espinoza, nie notuj tego, lecz po™lij jakiego™
dobrego, wiernego czowieka”. A ona mówia po meksyka§sku, Œe lekarz
orzek, iΠto niemowl٠zmaro na zapalenie puc tego poranka okoo
ósmej czy dziewitej godziny, a teraz byo po dziesitej w nocy. Ja
rzekem: Po™lij po napisane, zadokumentowane o™wiadczenie od tego
lekarza, który orzek, Œe ono zmaro”.
I ten meksyka§ski lekarz napisa o™wiadczenie i podpisa je: Ja
orzekem to niemowlŸ za zmare _ nie oddychao, nie byo Œadnych
znaków Œycia _ w moim biurze dzisiaj rano o dziewitej godzinie”. A
teraz bya dziesita godzina w nocy. I nastŸpnego poranka to niemowlŸ
byo w gabinecie lekarza, by je znowu zbada _ cakiem normalne.
Dlaczego? PoniewaŒ ta moda kobieta bya wytrwaa, nieugiŸta.
81 Wiara nie zna poraŒki. Gdyby byo piŸø tysiŸcy stojcych jej w
drodze, nic nie mogo zajø jej miejsca. Jej ko™ció móg j wyczyø, jej
ssiedzi mogli siŸ na™miewaø. Lecz Bóg, który potrafi otworzyø oczy
™lepego czowieka poprzedniego wieczora, móg takŒe wskrzesiø jej
niemowlŸ, poniewaŒ On jest tym samym Bogiem wczoraj, dzisiaj i na
wieki!
A jeŒeli ta grupa ludzi dzisiaj wieczorem, ci szukajcy okruszyn _
jeŒeli nimi jeste™cie, to ten sam Bóg, który przyprowadzi was tutaj, który
móg przyprowadziø was na takie miejsce, Bóg, który was zbawia, Bóg,
który móg was napeniø Duchem šwiŸtym, ten sam Bóg moŒe wymazaø
kaŒd odrobinŸ choroby i smutku, cokolwiek to jest w waszych sercach
dzisiaj wieczorem, jeŒeli temu wierzycie nieugiŸcie, wytrwale.
Wycignij rŸkŸ i chwyø t okruszynŸ wiary teraz i powiedz: Panie,
dziŸkujŸ Ci za to. Oto przychodzŸ”.
Ssiad powie ci jutro: Ty nie jeste™ uzdrowiony”.
Odpowiedz mu: O, ja jednak jestem. Jestem uzdrowiony. Znalazem
okruszynŸ ubiegego wieczora w ko™ciele stanowczych chrze™cijan. Co™
zakotwiczyo siŸ we mnie. Nic mnie juŒ nigdy nie zatrzyma. Ja to mam”.
Pochylmy teraz nasze gowy na chwilŸ.
82 Czy potrzebujesz okruszyny dzisiaj wieczorem? Czy mógby™ wziø
okruszynŸ i byø nieugiŸtym dziŸki niej _ ma okruszynŸ wiary, która
przysza do modej poga§skiej Greczynki _ nigdy w swoim Œyciu nie
widziaa cudu i bya poga§sk bawochwalczyni? Lecz ona syszaa, Œe
28
MÓWIONE S~OWO
to byo skuteczne dla kogo™ innego. Ona tego nigdy nie widziaa, lecz
uwierzya temu. I pomimo wszystkich rozczarowa§, które przeŒya,
jednak na podstawie czego™, mówicego w jej sercu, Œe jej dziecko
zostanie uzdrowione^ Wy wiecie, kiedy przysza do domu, znalaza
swoj córkŸ leŒc w óŒku. Te paroksyzmy odstpiy od niej. Nie tylko
dla niej samej, lecz równieŒ dla jej córki, która nie bya obecna^
Czy potrzebujesz okruszyny dzisiaj wieczorem? JeŒeli potrzebujesz,
czy podniósby™ swoj rŸkŸ i powiedzia: Panie, proszŸ choøby tylko o
okruszynŸ”.
83 O Niebia§ski Ojcze, spójrz na tych poszukujcych okruszyn pogan.
Czasy siŸ jeszcze nie zmieniy, Panie. Oni syszeli o tym. Oni syszeli, Œe
Ty uzdrawiasz chorych. Oni syszeli, Œe Ty napeniasz Duchem šwiŸtym;
Ty dajesz odpocznienie wyczerpanym. O BoŒe, daruj tym, którzy woaj
dzisiaj wieczorem jak ta droga moda pani przed wielu laty: Panie, my
naprawdŸ nie jeste™my godni przyjø takich bogosawie§stw, jak twój
lud, Izrael. Lecz szukamy tylko okruszyn, które spadaj ze stou
Mistrza”.
Dzisiaj wieczorem pokazali™my ten wspaniay pokarm, którym Ty
karmie™ swój ko™ció. I dzisiaj wieczorem mamy nie tylko okruszyny,
lecz jeste™my zaproszeni do stou. W rzeczywisto™ci nie musimy braø
okruszyn, lecz cieszymy siŸ, Œe je otrzymujemy. Jeste™my jednak
zaproszeni do stou dzisiaj wieczorem. Jezus rozpostar Swój stó, przy
którym s karmieni wszyscy ™wiŸci BoŒy. On zaprasza Swój wybrany
lud, by przyszed i karmi siŸ.
Daruj tego dzisiaj wieczorem, Ojcze, Œeby kaŒdy, kto ma jak™
potrzebŸ, zosta zaspokojony.
84 A kiedy mamy pochylone nasze gowy oraz nasze serca w pokorze
przed Bogiem, chciabym wiedzieø, ilu ludzi w tym budynku nie jest
zbawionych. Bowiem gdyby Jezus przyszed i dla ™wiata nastaby koniec
dzisiaj wieczorem, a wy byliby™cie^ Czy jeste™ ochotny przyjø t ma
okruszynŸ wiary, która zostaa umieszczona do twego serca i przyj™ø do
stou dzisiaj wieczorem, przedkadajc swoj ma okruszynŸ wiary
przed Bogiem, i chciaby™ tak uczyniø, czy zechciaby™ po prostu powstaø
i podej™ø tutaj, aby™my siŸ mogli modliø za tob tutaj u otarza? Czy
chciaby™ po prostu przyj™ø _ bez Œadnego zwlekania? ProszŸ, podejd›
tutaj. Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie.
Czy chciaby przyj™ø jeszcze kto™? Pan niech bŸdzie z tob, moja
siostro. Ty wa™nie przychodzisz tutaj. Czy byby tutaj jeszcze kto™, kto
chciaby okruszyn _ czy chciaby™ teraz przyj™ø do stou Pana? Powiedz:
Panie, nie jestem godzien przyj™ø. Ja _ jestem tylko psem. Jestem
tylko^ Nie jestem godzien wiŸcej, niŒ tamta kobieta, lecz ja przychodzŸ
_ tylko po okruszynŸ?” Czy chciaby™ przyj™ø, przyjacielu grzeszniku?
Chod›. MoŒe to jest twoja ostatnia okazja.
85 Widzicie, jakim staje siŸ dzisiaj ™wiat? Ludzie juŒ wiŸcej nie pragn
WYTRWA~OšØ
29
przyj™ø. Nie moŒna ich niemal przekonaø. Wydaje siŸ, Œe Ewangelia idzie
na pole misyjne. Niech ci Bóg bogosawi, mój dobry bracie. Niech ci Bóg
bogosawi. To jest cudowne. ProszŸ, sta§ wprost tutaj na chwilŸ.
Kto™ inny niech stanie tutaj obok i powie: Ja stojŸ z tym
czowiekiem”. Niech ci Pan bogosawi, synu. Niech ci Bóg bogosawi, to
jest wa™ciwe. Przyjd› wprost tutaj. Powiedz: Ja chcŸ okruszynŸ, Panie.
Okruszyna mi wystarczy. Co™ dotknŸo mego serca. Ja teraz przychodzŸ”.
Niech ci Bóg bogosawi, synu. Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie. Sta§
wprost tutaj.
Czy jeszcze kto™ odczuwa w swoim sercu ma okruszynŸ wiary,
która ciŸ wabi, aby™ przyszed do stou teraz? Czy chciaby™ tu przyj™ø
razem z tymi czterema modzie§cami, stojcymi tutaj i czekajcymi? Ja
gosiem dzisiaj wieczorem o kobiecie, a przychodz tu mŸŒczy›ni. Co ty
na to, siostro? Czy nie przyjdziesz równieŒ po okruszynŸ? Czy masz tŸ
odrobinŸ wiary, która ci mówi, Œe nie jeste™ w porzdku? Powiedz: OtóŒ,
ja nie wiem, co to jest okruszyna, bracie Branham?”
T okruszyn jest co™ w twoim sercu teraz, co ci mówi, Œe nie jeste™ w
porzdku. Powiniene™ pokutowaø. Chod› tutaj, czy nie przyjdziesz?
Wsta§ i przyjd› pokornie, szybko do tego œróda, napenionego Krwi.
Czy nie wyjdziesz?
Ja jestem grzesznym, bracie. Módl siŸ za mn”. Chod› tutaj. Niech
ci Bóg bogosawi, bracie. Niech ci Bóg bogosawi. Czy jeszcze kto™? Ja
pragnŸ tylko okruszyny, Panie. Tej maej okruszyny w moim sercu. Ja
przychodzŸ teraz, by to przedoŒyø”. Czy przyjdziesz?
86 OtóŒ, czy jest tutaj kto™, kto odstpi od wiary, odszed, a chciaby
przyj™ø? Czy przyjdziesz teraz? Kto™ bez Ducha šwiŸtego, kto jeszcze nie
otrzyma Ducha šwiŸtego? O, przyjacielu, jeŒeli ta ™wiato™ø staa siŸ dla
ciebie tak rzeczywisto™ci w tych ostatecznych dniach, czy nie
przyjdziesz, by tutaj równieŒ stanø? To jest moŒe czas, kiedy to wielkie
pragnienie w twoim sercu _ co™ mówi ci: Ja wierzŸ, Œe Pan da mi chrzest
Duchem šwiŸtym dzisiaj wieczorem. PragnŸ przyj™ø i stanø”. Chod›cie
do otarza. Czy to uczynicie? Sta§cie razem z nami do modlitwy, wy,
którzy odczuwacie t ma okruszynŸ, mówic: Ja potrzebujŸ Ducha
šwiŸtego”.
JeŒeli czowiek moŒe przyjechaø tak dug drogŸ z Ohio _ przylecieø
tutaj samolotem odrzutowym _ niech ci Bóg bogosawi, bracie Grant.
Prezbiterianin z Ohio moŒe tu przylecieø samolotem odrzutowym, by
stanø u otarza, a co wy ludzie z Phoenix? Niech ci Bóg bogosawi, moja
siostro. Sta§ zaraz tutaj na chwilŸ. Czy nie przyjdziecie?
^ pync z Œy Emanuela”.
87 Czy nie przyjdziesz, podczas gdy ›ródo jest otwarte dzisiaj
wieczorem, aby byø napenionym dobrymi rzeczami BoŒymi? Chciabym
wiedzieø, kiedy jeszcze czekamy przez chwilŸ _ na pewno jest tutaj
wiŸcej tych, którzy pragn wziø te okruszyny. Z pewno™ci powinni byø
30
MÓWIONE S~OWO
tacy. Czy nie przyjdziecie? ProszŸ, uczy§cie to, kiedy was proszŸ jeszcze
raz. Przyjmijcie to szczerze w swoim sercu i powiedzcie: Ja teraz
przychodzŸ. To jest moja pora, bym przyszed. Ja przychodzŸ mimo
wszystko”. Niech wam Bóg bogosawi, siostry. To jest bardzo dobre.
Czekamy teraz na was cierpliwie, Œeby™cie przyszy. Pochylmy teraz
nasze gowy, kiedy czekamy, i za™piewajmy ten refren:
Jest ›ródo napenione krwi,
Pync z Emanuela^(Czy nie przyjdziesz teraz?
Czy nie we›miesz swojej okruszyny i przyjdziesz?)
^ w tym strumieniu^ (JeŒeli pragniesz Ducha
šwiŸtego, czy nie przyjdziesz? Przyjd› teraz.)
Oczyszcz wszystkie swoje plamy i winy.
Oczyszcz wszystkie swoje plamy i winy.
A grzesznicy zanurzeni^ (Chod›, przyjacielu.)
Oczyszcz wszystkie swoje plamy i winy.
Umierajcy otr ucieszy siŸ, gdy zobaczy^
(Ty tutaj^?^ wprost tutaj u otarza^?^)
^ chociaŒ taki wstrŸtny, jak on,
Oczyszcz wszystkie swoje grzechy^”
88 Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie. W ten sposób trzeba to czyniø.
Chciabym wiedzieø, czy kaznodzieje chcieliby przyj™ø tutaj i stanø
teraz razem z nami. Kaznodzieje w tym budynku, chod›cie i sta§cie tutaj
razem z nami przez chwilŸ teraz, wy instruktorzy, którzy jeste™cie
zainteresowani zgubionymi duszami.
^ mógbym ja, chociaŒ tak wstrŸtny jak on,
Oczy™ciø wszystkie moje grzechy”.
Chciabym wiedzieø, czy s tutaj kaznodzieje, instruktorzy Sowa,
którzy by chcieli przyj™ø. PamiŸtajcie, podejmujecie decyzjŸ odno™nie
waszego wiecznego miejsca przeznaczenia. Jest tutaj okoo siedmiu, czy
o™miu, dziesiŸciu ludzi, stoj tutaj i wy wiecie, co to znaczy. Jedna dusza
jest warta dziesiŸø tysiŸcy ™wiatów. Nie ™miemy tego braø na lekk wagŸ.
89 Teraz wy, którzy jeste™cie chorzy i pragniecie modlitwy wiary za was,
czy chcieliby™cie powstaø wprost tam, gdzie jeste™cie. Wy, którzy
jeste™cie chorzy i w potrzebie^ To jest dobre. Zatem, moi bracia
kaznodzieje, ja^ To jest wa™ciwe. WóŒcie rŸce na tych ludzi. Teraz
wy, chorzy ludzie, sta§cie trochŸ bliŒej siebie, aby™cie mogli woŒyø
swoje rŸce wzajemnie na siebie.
OtóŒ, Biblia mówi do was chorych: Te znaki bŸd towarzyszyø tym,
którzy uwierz”. Ty musisz byø wierzcym, inaczej by™ nie sta tutaj.
Je™li woŒ swoje rŸce na chorych, to oni odzyskaj zdrowie”. Wy
wiecie, Œe to jest prawd. To jest Pismo šwiŸte, które nie moŒe zawie™ø.
A wy pokutujcy, którzy przychodzicie do otarza, moi bracia i
siostry, którzy przychodzicie do otarza dzi™ wieczorem jako ™miertelne
istoty, wiedzce, Œe musicie stanø przed obliczem BoŒym pewnego razu.
WYTRWA~OšØ
31
Biblia mówi, Œe grzechy niektórych ludzi id przed nimi, a innych id za
nimi. Wy wyznajecie wasze grzechy dzisiaj wieczorem, i wasze grzechy
pójd przed wami, i bŸd przebaczone przez Krew Pana Jezusa.
90 A wy tutaj, poszukujcy chrztu Duchem šwiŸtym, Bóg da obietnicŸ
w Dz. Ap. 10. Czytamy: Kiedy Piotr jeszcze mówi te sowa, Duch šwiŸty
przypad na tych, którzy to syszeli” _ oni byli tak godni. Teraz wy
jeste™cie godni i przynie™li™cie t ma okruszynŸ tutaj. Przyjmijmy
teraz prawdziwy peny pokarm BoŒych bogosawie§stw. Wszystko to
jest dla was.
Teraz wy, ludzie, którzy wierzycie w modlitwŸ, pochylmy nasze
gowy wspólnie i módlcie siŸ teraz i wierzcie. Zapomnij teraz, kto jest
koo ciebie. Wiedz, Œe nie ma przy tobie nikogo prócz Jezusa Chrystusa.
KaŒdy z was niech siŸ modli w ten sposób jak zawsze, w ten sposób, jak
siŸ zawsze modli. I bracia, wóŒcie wasze rŸce na tych ludzi, i wierzmy
teraz, Œe Duch šwiŸty przyjdzie i uczyni te rzeczy, o które prosimy.
91 Nasz Niebia§ski Ojcze, my odczuwamy, Œe nie stoimy tu na próŒno.
DziŸkujemy Ci za te dusze. Wiemy, Œe Ty jeste™ tu teraz, by ich zbawiø.
Ja siŸ modlŸ, aby™ nam to darowa, Panie. Niechby ich wiara patrzaa
ponad wszelki cie§ wtpliwo™ci. Niechby ci, którzy pragn Ducha
šwiŸtego, na których wierzcy woŒyli swoje rŸce, równieŒ chorzy i
cierpicy _ niech moc BoŒa poruszy tym budynkiem tam i z powrotem _
tymi przej™ciami i tymi lud›mi i zbawi kaŒdego grzesznika. Nape§
kaŒdego wierzcego Duchem šwiŸtym i uzdrów kaŒd chor osobŸ.
Spenij te rzeczy, Panie. Ja wierzŸ, Œe Ty jeste™ tutaj, i Ty jeste™ tym
samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. Twoje obietnice nie mog zawie™ø.
92 Wierzymy, Œe Ty dae™ polecenie Twemu Ko™cioowi i oni udali siŸ do
miasta Jeruzalem. Oni weszli do górnego pokoju i byli tam chwalc i
bogosawic ustawicznie Boga. A nagle zstpi tam z nieba d›wiŸk
potŸŒnego szumicego wiatru i napeni cay dom, w którym byli
zgromadzeni. Ty jeste™ tym samym i potrafisz uczyniø to samo. Niech ta
moc, która zstpia w Dniu PiŸødziesitym, ochrzci t grupŸ ludzi dzi™
wieczorem w mocy zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. T modlitwŸ
zanoszŸ w Imieniu Jezusa za tych ludzi, ku chwale BoŒej.
93 Podnie™cie teraz wasze rŸce. Modliem siŸ teraz modlitw wiary,
modlitw wiary w przebaczenie. Podnie™cie swoje rŸce i powiedzcie:
Chwaa Panu”! Zacznijcie Go po prostu uwielbiaø i bogosawiø Mu za
to! Wyznawajcie swoje grzechy! Wierzcie caym swoim sercem!
Podnie™cie swoje rŸce ku Bogu i powiedzcie: DziŸkujŸ Ci, Panie Jezu. Ja
wierzŸ, Œe Ty dajesz mi w tej chwili Ducha Pa§skiego, Ty mnie ochrzcisz
Duchem šwiŸtym i dasz mi te bogosawie§stwa”!
W porzdku, bracie. Bogosawcie Go teraz. Chod›, bracie.

Podobne dokumenty