Mitsuki Moon – Anioł Śmierci - Gimnazjum w Jasienicy

Transkrypt

Mitsuki Moon – Anioł Śmierci - Gimnazjum w Jasienicy
Gimnazjum w Jasienicy
Cena 50gr
Kwiecień 2015
5/61
Od redaktora :Niech zmartwychwstały Chrystus napełni Was radością, spokojem i wiarą w
dobro świata. Spokojnych, rodzinnych i spędzonych w pięknej atmosferze Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim.
Mitsuki Moon – Anioł Śmierci
[część 2]
Gdy wróciłam do domu, moich rodziców jeszcze nie było. Byłam dalej roztrzęsiona tym, co się stało, ale
uznałam, że to musiało mi się tylko przywidzieć. Ja kogoś zabiłam… - to brzmi niedorzecznie. Później
przypomniałam sobie, że muszę nakarmić króliki. Wzięłam marchewki oraz sałatę i wyszłam do ogrodu.
Od razu wokół mnie zebrało się pełno puchatych kulek. Wszystkie króliki rzuciły się na marchewkę i zaczęły się o nią bić , wyglądało to naprawdę zabawnie. Nagle stanął przede mną jeden z królików, miał białe
futro i wyglądał jakby się uśmiechał.
-A ty czemu maluszku nie jesz ?
I nagle oślepiło mnie jasne światło. Na miejscu królika stał dziewczynka, miała długie blond włosy i śnieżnobiałą tunikę. Mogła mieć najwyżej dziewięć lat.
- Przepraszam że pojawiam się tak nagle , ale projekt shinigami ruszył za wcześnie - odezwała się
dźwięcznym głosem.
- O co chodzi ?! Kim jesteś ?! - powiedziałam wystraszona.
- Mam na imię Angela - uśmiechnęła się, odsłaniając nieskazitelnie białe zęby. – Rada Aniołów wybrała cię do zwalczania zła na ziemi.
- Nie rozumiem , jak niby mam zwalczać zło i dlaczego wy tego nie robicie ?!
- Zadajesz za dużo pytań - głośno wypuściła powietrze. – Będziesz eliminować wrogie jednostki.
Dzisiaj całkiem dobrze ci poszło.
- To się stało naprawdę ?
Kiwnęła głową, potakując.
– Ale ja na pewno zostawiłam tam swoje ślady! Pójdę do więzienia…
- Nie bój się, sprawiliśmy, że nie będziesz zostawiała śladów.
Wyciągnęła z kieszeni mały zegarek na łańcuszku.
- O rety ! Już tak późno, muszę wracać na górę ! Do zobaczenia.
- Zaczekaj ! Jeszcze nie odpo ... - i zniknęła w chmurze dymu.
Z życia wzięte...
28 czerwiec, siedzę z rodzicami w poczekalni. Patrzę, jak ludzie wchodzą i wychodzą z gabinetu Ordynatora Oddziału Trzeciego w Katedrze i Klinice Ortopedii i Rehabilitacji Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Uniwersyteckiego Szpitala Ortopedyczno-Rehabilitacyjnego w Zakopanem. Właśnie tu się teraz znajduję. Czekamy na przyjęcie
mnie na miesięczną rehabilitację. Miałam tutaj już 4 operację, a czekają mnie kolejne. I
wiecie co? Cieszę się, że znów tu jestem. Może to głupie, ale naprawdę lubię ten szpital.
Lubię atmosferę, jaka w nim panuję. Lubię Oddział Trzeci, gdzie zawsze jestem przyjmowana. Lubię osoby, które tu pracują. Wiem, że jestem pod opieką specjalistów.
Przyszła moja kolej, aby wejść do gabinetu. Wypełniliśmy potrzebne dokumenty i inne
bzdety, które znam praktycznie na pamięć. Dostałam mejsce na tzw. Zachodzie, gdzie znajdują się trzy pokoje – dwa trzyosobowe i jeden sześcioosobowy. Trafiłam do sześcioosobowego. Rodzice pojechali do domu, a ja miałam trochę czasu na rozpakowanie się. Jestem
dość nieśmiałą osobą, więc przedstawiłam się tylko dziewczynom z pokoju i nic więcej nie
mówiłam, pomimo ich chęci do bliższego poznania mnie. Do kolacji spędziłam czas z opiekunkami, których naprawdę dawno nie widziałam, więc, jak możecie wnioskować, tematów
do rozmowy nam nie brakowało. Następnego dnia zaczęłam się powoli oswajać z osobami i
mówiłam więcej. Na terenie KBK (tak nazywamy ten szpital) jest szkoła i był w niej organizowany konkurs. Opiekunki zachęciły mnie, abym poszła z nimi. Zrobiłam to bardzo niechętnie. Patrząc z perspektywy czasu, jestem wdzięczna, że zachęciły mnie do pójścia. Byłam w jednej z pięciu drużyn. Podeszli do mnie trzej chłopcy – Kamil, Konrad i Patryk, z
którymi byłam w grupie. Przedstawili się i na tym koniec. Zaczął się konkurs. Przez cały
czas jego trwania moje myśli krążyły wokół Kamila. Widziałam go na śniadaniu i wiedziałam, że jest na oddziale rehabilitacyjnym, ponieważ przyszedł z ich grupą. Oboje rzucaliśmy sobie jakieś krótkie spojrzenia i udawaliśmy, że żadne z nas tego nie widzi. Konkurs
wygrała nasza drużyna. Przyszedł czas na obiad. Udaliśmy się do stołówki, siedziałam z
Zuzą, Karoliną i Patrycją. Ciągle słyszałam tylko, jaki ten Kamil jest cudowny, nie wtrącałam się jednak do tych zachwytów jego osobą. Przez cały obiad czułam na sobie przeszywający wzrok Kamila. Najzwyczajniej w świecie to ignorowałam, ale w pewnym momencie
zaczęło mi to przeszkadzać. Popatrzyłam na niego i posłałam mu spojrzenie typu „o co ci
chodzi, człowieku?”. W zamian otrzymałam tylko uśmiech. Wywróciłam oczami i odniosłam talerze do okienka zwrotnego.
Przez kilka kolejnych dni obserwowałam, jak Kamil zbliżył się do dziewczyn z oddziału,
na którym byłam. Co wieczór musiałam słuchać, co robili, jak było, jaki jest świetny, przystojny i w ogóle idealny. Wyobraźcie sobie, jak mnie to denerwowało. Zaczęłam się zastanawiać, co one wszystkie w nim widzą, że tak bardzo na niego lecą. Stety lub niestety, jak
dla kogo, miałam z nim rehabilitację codziennie o tej samej porze, czego każda dziewczyna
mi zazdrościła. Gdy kończyłam swoje ćwiczenia i zabiegi, siedziałam na schodkach i cze-
kałam na resztę. Miałam wręcz idealny widok na salę, w której Kamil się znajdował. Przyłapałam się na tym, że spoglądam na niego co jakiś czas. Od razu skarciłam się za to w myślach. Dołączyła do mnie Agata z wcześniej wspomnianą Patrycją, która chyba już miała na
jego punkcie obsesję. Myślę, że Agata była z nich wszystkich najbardziej odporna na jego
urok, chociaż za namową Patrycji spędzała z nimi większość czasu. Zaczęłyśmy rozmawiać. Agata w pewnym momencie oznajmiła mi, że Kamil się na mnie ciągle patrzy. Zignorowałam to. Jakieś dwa, może trzy dni później zaczęłam więcej rozmawiać z jego kolegami,
Konradem i Patrykiem, co wiązało się z tym, że gdy oni przychodzili do mnie, to Kamil
przychodził do dziewczyn.
Pewnego dnia, gdy siedziałam na przydzielonym mi łóżku szpitalnym i czytałam książkę,
przyszedł Kamil. Podszedł do mnie i zapytał czy może usiąść koło mnie, ponieważ moje
łóżko wydaję się być najwygodniejsze. Cóż… Nie mylił się, miałam najwygodniejsze łóżko
z całego pokoju. Szczęściara ze mnie – żarcik. Widziałam wzrok dziewczyn i gdyby wzrok
mógł zabijać, już dawno byłabym martwa. Zamieniliśmy parę zdań, trochę się pośmialiśmy
i poszli, ponieważ zbliżała się cisza nocna. Przez kolejne dni zaczęłam spędzać coraz więcej
czasu z Kamilem. Rozmawialiśmy na ćwiczeniach, przychodził do mnie do pokoju, rozmawialiśmy na posiłkach.. Zrobiliśmy nawet parę zdjęć! Gdy naszedł dzień operacji Patrycji,
zmusiła go, aby był przy niej. Jako że ma dobre serce i nie potrafił wtedy odmówić – siedział przy niej. Nie mogłam na to patrzeć i jak głupia się obraziłam. Tak naprawdę bez powodu. Patrycja wróciła do domu, z Kamilem wszystko sobie wyjaśniliśmy i znów było dobrze
. Do końca mojej rehabilitacji zostało pięć dni, w ciągu tych dni leżeliśmy z Kamilem na
moim łóżku, siedział przy mnie, gdy byłam na tzw. wyciągu – i zanim mnie pochopnie osądzicie, nie wymagałam tego od niego, robił to z własnej, nieprzymuszonej woli. W dniu
mojego wyjazdu nawet nie mogę powiedzieć, ile razy się przytuliliśmy na pożegnanie.
Obiecaliśmy sobie, że jeszcze się spotkamy. Po moim wyjeździe skontaktowaliśmy się i
utrzymujemy kontakt do dzisiaj. Jest moim najlepszym przyjacielem i kocham go najmocniej na świecie. Pomimo tego, że dzieli nas 150 km, nadal się przyjaźnimy, a minęło prawie
pięć lat od czasu naszej rehabilitacji. Myślę, że jesteśmy świetnym przykładem, jak i dowodem na to, że przyjaźń na odległość, a co więcej damsko-męska - istnieje.
Stres przed egzaminem
Nawet się nie obejrzałeś, a trzy lata szkoły minęły tak szybko. Czas napisać egzamin sprawdzający twoją
wiedzę na poziomie szkoły gimnazjalnej. Oto kilka wskazówek, jak walczyć ze stresem przed tak bardzo
ważnym egzaminem.
1) Nie wkuwaj na ostatnią chwilę!
Wkuwanie dzień przed egzaminem nie ma już jakiegokolwiek sensu! Tego dnia postaraj się zrelaksować i
przygotować swój mózg na myślenie. Wyjdź na spacer, wybierz się na przejażdżkę rowerem lub po prostu
zostań w domu i rób to, co sprawia ci przyjemność.
4) Jak zjeść?
Objadanie się przed egzaminem nie jest najlepszą metodą, w trakcie pisania możesz poczuć się niekorzystnie, co z pewnością odbiłoby się na wynikach twojego testu.
Do śniadania można wypić kakao lub zjeść dwie kostki czekolady, dodadzą ci energii oraz poprawią humor!
5) Pamiętaj!
Tego egzaminu nie da się oblać! Nastaw swój mózg na pozytywne obroty, uwierz w siebie. Każdy z nas
jest wyjątkową osobą. Wstając rano, powiedz to sobie wprost: JESTEM WYJĄTKOWY, DAM SOBIE
Wielkanoc w Europie
Święta Wielkanocy w Europie obchodzone są na wiele sposobów. Polska tradycja jest bardzo bogata. Inne
europejskie państwa także mają bogatą tradycję i ciekawe zwyczaje.
Hiszpania
"Święto wszystkich Świąt" - Wielkanoc w Hiszpanii. Podczas Wielkiego Tygodnia odbywają się huczne
przedstawienia i spektakle, których historia sięga XVI wieku. Bractwa religijne odpowiedzialne są za
przygotowanie procesji wielkanocnych. Korowód otwierają pątnicy w długich sutannach, spiczastych kapeluszach i spętanych stopach. Następnie "Paso", platformy-ołtarze, na których odbywa się retrospekcja
sceny męczeństwa Chrystusa. Towarzyszą temu dźwięki bębnów i zapach kadzideł.
Anglia
W Anglii Wielkanoc odbywa sie na słodko. Panuje bowiem przekonanie, że smakołyki mają magiczną
moc i przynoszą szczęście. Najpopularniejsze są Hot Cross Buns - bułka przyprawiona cynamonem, gałką
muszkatołową i rodzynkami, ozdobiona lukrowym krzyżem. Hot Cross Buns znane są od czasów pogańskich. Stanowiły niegdyś dar dla bogini wiosny. Kościół długo walczył z "przysmakiem" Anglików. Jednak z czasem zadecydowano o jego chrystianizacji.
Niemcy
Osterhase od XVI wieku przynosi w Wielkanoc jajka do niemieckich domów. Stał się również symbolem
płodności. Kojarzono z nim nadzieje na nowe życie.
To Wielkanocny zajączek chowa pisanki w ogrodzie, które w Poniedziałek Wielkanocny dzieci próbują
znaleźć, które szybciej i więcej.
Włochy
Dla Włochów Wielkanoc to przede wszystkim uroczysta msza na Placu Św. Piotra w Watykanie, pod
przewodnictwem papieża, zakończona błogosławieństwem Urbi et Orbi. Ponieważ symbolem Wielkanocy
we Włoszech jest baranek, w Niedzielę Wielkanocną na włoskich stołach króluje głównie barania pieczeń
z rozmarynem i czosnkiem lub pieczone jagnię. Nie może zabraknąć także tradycyjnej włoskiej Colomby puszystej babki, nadziewanej migdałami, kawałkami czekolady, kształtem przypominającej gołębia w locie. Do łask powracają także tradycyjne potrawy tj. casatiello i pastiery.
Szwecja
Wielkanoc to po szwedzku Påsk. Nieodłącznym elementem świąt w Szwecji są nie tylko malowane jaja,
ale też brzozowe gałązki i... czarownice. Påskkärring – takim mianem określają Szwedzi wiedźmy. Dawniej wierzono, że zloty czarownic mają miejsce w Wielki Czwartek. W okresie zbliżających się świąt chowano miotły, aby udaremnić wiedźmom ucieczkę. W dzisiejszych czasach w rolę czarownic wcielają się
Bułgarii dominuje kolor czerwony, uważany za symbol zdrowia i dobrobytu. Kluczową rolę w czasie przygotowań wielkanocnych odgrywa najstarsza kobieta w rodzinie. Pierwszym umalowanym na czerwono jajkiem czyni ona znak krzyża na czołach najmłodszych domowników. Gest ten ma symboliczne znaczenie.
Panuje przekonanie, że dzięki niemu dzieci będą się cieszyć dobrym zdrowiem przez cały rok. W Bułgarii
panuje zwyczaj wypiekania wielkanocnych chlebów, które przyozdabia się czerwonym jajkiem.
Francja
Wielkanoc jest dniem spotkań rodzinnych i czasem odpoczynku. Wiele francuskich rodzin wybiera się
wówczas na narty lub wyjeżdża z miasta, aby aktywnie spędzić czas. Dzieci szczególnie uwielbiają te
święta i oczekują ich z niecierpliwością. W niedzielny poranek zaczyna się bowiem poszukiwanie czekoladowych łakoci – jajek wielkanocnych - oeufs de Pâques, dzwonków - cloches, kurczaków – poules i zajączków
15- lecie Big – Bandu
15 lutego 2015 r. o godz. 17.00. w Kompleksie Sportowo- Kulturalno- Rekreacyjnym w Jasienicy odbył
się Karnawałowy Koncert Big Bandu, który od 15 lat działa przy Gimnazjum w Jasienicy pod batutą pana Stanisława Urbana. Koncert uświetnili swoją obecnością zaproszeni goście m.in. przewodniczący Rady
Powiatu p. Jan Borowski , wójt Gminy Jasienica p.
Janusz Pierzyna, dyrektor ZSP
w Jasienicy p. Jolanta Duźniak, dyrektor GOK w Jasienicy p. Agnieszka Bronowska, przedstawiciel Rady
Rodziców Gimnazjum w Jasienicy oraz władze Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły i Promocji Gminy Jasienica.
Uroczystego otwarcia koncertu dokonała dyrektor Gimnazjum w Jasienicy p. Dorota Pękala. W programie koncertu można było usłyszeć utwory nawiązujące do kultury muzycznej Ameryki Północnej, Europy
oraz naszej rodzimej, polskiej. Zaprezentowane zostały znane przeboje, a także kilka nowości między innymi: „Just A Gigolo”, „Cheap Skate”, „Kawałek Do Tańca”, utwór ze znanego filmu „Janosik” w swingowej aranżacji, „Singing in the rain“, „Sam's Dixie“, „Enterteiner“, „ Beginner stage band”, „Plunge”.
Niezapomniane wrażenia zapewniły występy Katarzyny oraz Natalii Kwaśny, które po mistrzowsku zaprezentowały się w utworach „Pod Papugami”, „Moje serce to jest muzyk” oraz „Gigi amoroso”. Absolutnym hitem tego niecodziennego koncertu był występ wokalny grającego w zespole na trąbce pana Sylwka,
który brawurowo wykonał utwór Czesława Niemena „Płonąca stodoła”.
Podczas koncertu pan Stanisław Urban został wyróżniony za ogromne zaangażowanie w pracę z młodzieżą
gimnazjalną i absolwentami Gimnazjum w Jasienicy, wielkie serce oraz promocję naszej gminy. Pan Stanisław otrzymał Order Sympatii przyznawany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Szkoły i Promocji Gminy
Jasienica. Nagrodzie towarzyszyła niespodzianka – laureat musiał wypić sok z cytryny, co uczynił z uśmiechem na twarzy. Wyróżnieni zostali również muzycy, który przez 15 lat poświęcają swój czas, współtworząc ten wspaniały Big- Band.
Po utworach zagranych na bis wszyscy zebrani miłośnicy muzyki zostali zaproszeni na przyszłoroczny
koncert Big Bandu.
Marta Pękala
Wielkanoc
Wielkanoc inaczej nazywana również Niedzielą Wielkanocną, Wielką Niedzielą i Zmartwychwstaniem
Pańskim to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie upamiętniające zmartwychwstanie Jezusa
Chrystusa obchodzone przez Kościoły chrześcijańskie.
Poprzedzający Wielkanoc tydzień, stanowiący okres wspominania najważniejszych dla wiary chrześcijańskiej wydarzeń, nazywany jest Wielkim Tygodniem. Ostatnie trzy doby tego tygodnia:Wielki Czwartek
(wieczór), Wielki Piątek,Wielka Sobota i Niedziela Zmartwychwstania znane są jakoTridum Paschalne
(Triduum Paschale).
Niedziela wielkanocna rozpoczyna się już w sobotę po zachodzie słońca. Rozpoczyna ją Wigilia
Paschalna, podczas której zapala się Paschał – wielką woskową świecę, która symbolizuje
zmartwychwstałego Chrystusa.
Wielkanoc jest świętem ruchomym: może wypaść najwcześniej 22 marca, zaś najpóźniej 25 kwietnia. Z
datą Wielkanocy powiązany jest termin większości ruchomych świąt ogólnochrześcijańskich.
W kościołach zachodnich Wielkanoc przypada w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca (tzw. paschalna pełnia Księżyca), przypadającej po 21 marca.
Alex w krainie słodkości
Hej, mam na imię Alex . Chciałabym się z tobą podzielić moją historią . Ale proszę, nie uciekaj ! Ona
naprawdę jest całkiem ciekawa ... chyba .
To zaczęło się pewnego pięknego, wakacyjnego dnia. Z moim tatą pojechałam do Francji . Moj tata jest
kierowcą ciężarówki . Do Calais , w którym mamy rozładunek, zostało 20 kilometrów, a że jedziemy już
bardzo długo, musimy zrobić postój. Stanęliśmy na dzikim parkingu ( tak się mówi na parkingi bardzo oddalone od miasta ), z obu stron otaczał nas las. Byliśmy bardzo głodni, więc mój tata zabrał się za robienie
obiadu . Strasznie mi się nudziło. Nagle tata powiedział:
Alex, może idź na spacer, bo widzę, że ci się nudzi .
No dobrze – uśmiechnęłam się.
Tylko nie idź za daleko...
Weszłam do lasu. Wyglądał prześlicznie, pełno kolorowych kwiatów, ptaków śpiewających gdzieś w koronach drzew. Co jakiś czas z gęstych zarośli wychodził królik. Nagle jeden króliczek przeciął moją drogę.
Był inny niż wszystkie, miał białe futerko i malutki garnitur . Chciałam go złapać , ale szybko uciekł przede mną. Pobiegłam za nim, śledziłam go chyba przez jakieś pół godziny, gdy nagle zapadł się pod ziemię .
Zaczęłam przeszukiwać krzaki i znalazłam pod pniem ogromnego drzewa lisią norę. Uznałam, że pewnie
tam się schował. Włożyłam głowę do dziury, straciłam równowagę i wpadłam do środka. Ogarnęła mnie
ciemność. Przez pewien czas miałam wrażenie że spadam, nagle poczułam grunt pod stopami . Z wielką
ulgą otworzyłam oczy . Przede mną stał wysoki, niebieskooki blondyn . ( I muszę przyznać dosyć przestojny ). Dopiero po chwili zauważyłam coś dziwnego - miał kocie uszy i ogon!
Dzień dobry – powiedział i pomógł mi wstać.
Rozejrzałam się, wszystko wokół było tak słodkie , że aż chciało mi się wymiotować . Wkoło rosły drzewa
lizakowe oraz leżały miętówki wielkości kamieni .
Gdzie ja jestem ?
Nie pamiętasz Alicjo? To przecież kraina Kawaii .
Przepraszam , ale nie jestem Alicja .
Nagle chłopak posmutniał, odwrócił się i pobiegł przed siebie . Podążyłam za nim , bo nie wiedziałam, jak
wrócić do samochodu .
Zaczekaj !- krzyknęłam za nim. – Nie jestem Alicją , ale mógłbyś mi pomóc wrócić do domu? Proszę!
W końcu się zatrzymał. Na jego twarzy zobaczyłam łzy. Widocznie ta Alicja była dla niego bardzo ważna.
Nazywam się Adrien - otarł łzy. – Pomogę ci, ale najpierw do kogoś wstąpimy .
Szliśmy chyba 15 minut, po drodze mijaliśmy czekoladową rzekę , kisielowe bagna i górę lodów. Na
miejscu zobaczyłam ogromny domek z piernika. Drzwi nam otworzył ten sam królik, którego goniłam .
Dziwne, ale dzisiaj mnie już nic nie zdziwi .
Witaj Alicjo ! - króliczek się uśmiechnął .
Gilbercie, chyba się pomyliłeś - wyraźnie się zdziwił. – To nie Alicja!
Nie wierzę, naprawdę się pomyliłem? Jak masz na imię panienko ?
Jestem Alex .
Adrien zaczął krzyczeć na Gilberta .
Skończcie się kłócić , bo chcę wrócić do samochodu!
Miałam dość tej kłótni.
Jedyny portal powrotny na ziemię znajduje sie w zamku lodowej królowej - powiedział królik.
Potem pożegnaliśmy się z Gilbertem i ruszyliśmy do zamku . Zamek był zbudowany z krakersów , a bramy
pilnowały psy ubrane w cukrowe mundury. W środku meble były zspożywczych np. kanapy z biszkoptu.Nagle doszliśmy do komnaty królowej. W środku panował chłód, na środku stało wielkie krzesło, a na
nim siedziała królowa. Miała niebieskie włosy i była bardzo blada, nosiła sukienkę, która mieniła się
różnymi odcieniami niebieskiego.
Witam cię, Adrienie i ciebie Alicjo.
Następna osoba, która bierze mnie za Alicję .
Przepraszam królowo , ale to nie jest Alicja – wytłumaczył chłopak.
Aha. To w jakiej sprawie przychodzicie ?
Alex chce wrócić na ziemię .
Podróż wymaga zapłaty.
Zaczęłam się zastanawiać, jaką mają tu walutę ...
– Żeby wrócić do domu, musisz oddać mi swoje oko .
Co !? Nie oddam jej mojego oka, ono jest mi jeszcze potrzebne !
A nie da się zapłacić czymś innym ? Mam przy sobie 20 euro i 10 funtów.
Przepraszam, Alex, ale tu panują inne zasady niż na ziemi -odpowiedziała królowa .
Nagle Adrien się do mnie przysunął i powiedział szeptem :
Zapłacę za ciebie, ale musisz mnie zabrać ze sobą .
Dobra.
Adrien poszedł z królową do innego pomieszczenia. Usłyszałam okropny krzyk i zaraz potem wrócili .
Chłopak miał czarną opaskę na prawym oku, spod której wypływało trochę krwi . Królowa zaprowadziła
nas do wielkiego drzewa, które między korzeniami miało lisią norę . Pożegnaliśmy się z królą i oboje
wskoczyliśmy do dziury . Znowu ogarnęła mnie ciemność .
I obudziłam się na fotelu pasażera . Normalnie uznałabym, że to zwykły sen , ale naprzeciwko mnie na
tapcerce siedział kot o jasnym futrze i z czarną opaską na oku .
Krzyżówka
1
A
B
A
Ż
U
D
R
A
S
Y
R
E
N
A
A
N
I
O
U
N
O
S
E
J
A
K
I
R
2
O
3
4
5
R
6
7
M
Zamieszczony obok kupon
należy oddać pani Jolancie Szczugiel
do 15.04.2015r.
Redakcja ; Karolina Karkoszka, Julia Kozłowska, Anna Kubaczka, Nikola Raszka,
Patrycja Świder, Patrycja Tomaszewska, Paulina Westermann, Jonasz Kuminek
M
N

Podobne dokumenty