Historia Parafii Matki Boskiej Nieustającej

Transkrypt

Historia Parafii Matki Boskiej Nieustającej
Historia Parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w West
Natrona, PA. Pamiątka Poświęcenia Nowego Kościoła
Parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w West Natrona, PA.
CAP at Orchard Lake.
DNIA 1-go lutego, 1929 roku, Najprzewielebniejszy Ksiądz Biskup Hugh C. Boyle. ordynariusz
diecezji Pittsburgh, wydelegował Księdza Kazimierza F. Orlemańskiego do West Natrona, dla zorganizowania parafii polskiej. Podówczas około 120 rodzin polskich zamieszkiwało w West Natrona,
będąc członkami parafii św. Władysława w Natrona, Pa.
Komitet serdecznie powitał nowego proboszcza, znajdując dla niego na wstępie 3-pokojowy
umeblowany apartament w starej rezydencji Kostrzewskiego (obecnie Edmunda Wozniaka) pn.
1225 — 8th Avenue. Ten sam komitet zapoznał też Księdza Orlemańskiego z lokacja poprzednio
zakupionych lot, na których mial stanąć nowy kościół. Ogółem było osiem lot, obejmujących 320 x
120 stóp. na Dziesiątej Avenue, od Carolina St. do Argonne Drive. Nowemu Proboszczowi wręczono
też posiadane oszczędności w sumie $1,382.98. Zakupione loty i fundusz posiadany był najlepszym
wskaźnikiem o staraniach Polonii w West Natrona założenia własnej parafii polskiej i to na długo
wcześniej, zanim Przewielebny Ksiądz Biskup zamianował pierwszego proboszcza.
W rzeczywistości, początki zorganizowania parafii polskiej w West Natrona sięgają roku 1918,
kiedy to 50 — 75 rodzin polskich zamieszkiwało "na górach."' W tym roku zorganizował się komitet
dla zebrania funduszy na budowę szkoły polskiej, niezależnie od szkoły parafialnej św. Władysława
w Natrona. Do szkoły miała być przybudowana kaplica, dla duchownych potrzeb dziatwy szkolnej.
Wiele mężczyzn i kobiet z prawdziwym poświęceniem pracowało w tym "Komitecie Szkoły Polskiej"
w West Natrona. Niektórzy z nich jeszcze żyją, inni odeszli w zaświaty. Pomijamy w tym pamiętniku ich nazwiska, zachodzi bowiem obawa, że moglibyśmy kogoś pominąć, co byłoby z krzywdą
dla wszystkich. Życie "na górach" było trudne. Nie było dróg. ani światła, często błoto po kolana, a
ludziska idąc na nabożeństwa lub Mszę św. do kościoła Św. Władysława dla bezpieczeństwa mieli
w rękach naftowe latarki. Rodacy w Natrona znów, często żartobliwie i w dobrej myśli, żalili się na
błoto naniesione do kościoła przez tych "górali."
Powstaje tu pytanie, dlaczego 50 rodzin zamieszkałych w West Natrona, przynależąc do parafii
Św. Władysława w Natrona. i mając tam wszelkie udogodnienia szkoły parafialnej, domagali się
własnej szkoły parafialnej i własnej kaplicy? Przyczyna była ważna i widoczna. Dzieci z gór, musiały
przechodzić tory kolejowe, ażeby dostać się do szkoły Św. Władysława. Na torach tych nie było
sygnałów ochronnych, ani krzyżówek. Dwoje czy troje dzieci zostało zabitych, przechodząc tory
kolejowe w drodze do szkoły w Natrona.
1
Dla bezpieczeństwa dzieci, zorganizował się ten Komitet Szkoły Polskiej, jako cel stawiając sobie
zebranie funduszy na dwu-pokojową szkołę na górach. Myśl ufundowania przy szkole kaplicy, także
miała na celu ochronę i bezpieczeństwo dziatwy. Ksiądz z parafii Św. Władysława odprawiałby tu
każdej niedzieli Mszę św. dla dzieci. Starsi, musieliby ryzykować przekraczanie torów kolejowych,
słuchając Mszy św. w Natrona. W rozumowaniu Polaków z West Natrona, taki plan dwupokojowej
szkoły z kaplicą, odpowiadałby natychmiastowym potrzebom. Zrozumiale, Proboszcz parafii Św.
Władysława w Natrona, miałby pieczę nad szkolą i kaplicą w W. Natrona.
Z biegiem czasu, Polacy tej dzielnicy zrozumieli, że chcąc mieć własną szkołę z kaplica, musieliby
też mieć proboszcza na miejscu. Śp. proboszcz par. Św. Władysława, Ksiądz Jaworski, wraz z komitetem
przedstawili stan rzeczy Księdzu Biskupowi i w następstwie tego. Ksiądz Orlemański zamianowany
został pierwszym proboszczem nowej parafii "na górach." Parafię oddano pod opiekę Matki Boskiej
Nieustającej Pomocy, na co Ksiądz Biskup wyraził swoja zgodę.
Pierwszy chrzest w naszej parafii był Leona Ra-falko, syna Stefana i Bronisławy z domu Bojnarowskiej, 3-go lutego, 1929. Pierwszy ślub miał miejsce 19-go marca, 1929 r., pomiędzy Janem
Starczewskim i Victorią Zera.
Pierwsza Msza św. odprawiona została w basemen- cie rezydencji Skorupskich, pn. 1264 9th
Ave. (obecnie Szafrańskich) dnia I-go lutego. 1929. W zaimprowizowanym kościele pomieściło sie
50 osób. Na zakrystię wyczyszczono schowek na węgiel na froncie piwnicy, około 4 stóp szerokości
i 8 stóp długości. Miejscem zebrań dla parafian był sklep Kamińskiego.
W maju tego samego roku (1929), Ksiądz Orlemański zachęcił parafian do wybudowania hali
parafialnej, dla rozpoczęcia zbiórki funduszów na przyszły program rozbudowy parafii. Pod jego
iście dynamicznym przewodnictwem, hala ta (30x90) wybudowaną została w 16 dniach roboczych.
Większość włożonej pracy była bezinteresownie. Parafianie zwalniali się na dzień lub dwa od pracy
fabrycznej, byle pomóc przy budowie hali parafialnej. Inni. po 12-godzinnej pracy na noc w fabryce,
poświęcali swój wypoczynek, pracując przy budowie hali,
W nowej hali po jej wykończeniu odbyły się dwie zabawy taneczne, kiedy to postanowiono halę
zamienić na kościół. Parafia wzrastała. Basement Skorupskich stanowczo nie wystarczał na kościół.
Parafianie znów godnie odpowiedzieli na wezwanie ich Proboszcza. Poza pracą przy przebudowie,
którą znów ofiarowano bezinteresownie, parafianie zaofiarowali całodzienny zarobek na zakupno
ołtarzy do nowego kościoła. Gdy wszystko zostało wykończone, Ksiądz Jaworski, poświęcił budynek
i parafia w West Natrona miała swój kościół.
Wielką z miejsca troską była kwestia budowy szkoły, niemniej jednak ważnym problemem była
potrzeba plebanii. W Dzień Wszystkich Świętych, 1931 r. Ksiądz Orłemański postanowił przystąpić
do budowy nowej plebanii. Plany zostały tak dobrze i gruntownie przygotowane, że i dziś, 22 lat
później, plebania parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, jest jedna z najlepszych w diecezji.
Następnego roku, 1932, gdy wielka depresja objęła cały kraj, parafianie poświęcili swoją pracę
przy kopaniu piwnicy pod kościołem. Basement ten zaopatrzony został w wielką nowoczesną kuchnię i zorganizowane zostało Towarzystwo Kółko Pomocy Pań. Stary budulec z zwalonych domów,
kupiony kosztem $50.00 użyty został na rozszerzenie Sanktuarium i na wybudowanie zakrystii.
2
W związku z kopaniem piwnicy pod kościół, starzy parafianie jeszcze dziś przypominają sobie
wesołą przygodę z Ludwikiem Kaczor.
Ludwik Kaczor, chłop jak dąb. ponad 6 stóp wysokości i 280 funtów wagi, człowiek silny i muskularny, przyszedł pomóc przy kopaniu basementu. Nie dla niego zwykłe taczki. Przyniósł on ze
sobą własne, swojej domowej roboty. Wyglądały one jakby półtonowa ciężarówka. Pewnego razu,
ludzie przy pracy załadowali taczkę aż pod wierzch, ażeby się przekonać, czy Ludwik to udźwignie.
Ludwik chwycił za rączki, a te przełamały się na dwoje, jakby zapałki. — W tym to też czasie zakupiono dodatkową lotę, przyległą do lot poprzednio już przez parafię nabytych.
Ksiądz Kazimierz F. Orłemański, proboszczował parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, lat
trzynaście. Jego zapał i energia nie miały granic. Odnosił się on zwłaszcza z wielką miłością do
biednych i upośledzonych. Podczas depresji, wielu parafian utraciłoby swoje domy i oszczędności
całego życia za zalegające hipoteki, gdyby nie pomoc i wskazówki Księdza Orlemańskiego. Pod jego
też przewodnictwem na gruntach parafialnych odbyło się masowe zebranie protestujące przeciw
istniejącemu w dzielnicy bezrobociu. Później, wespół z księdzem James Cox, poprowadził on "armię
bezrobotnych" z wielu tysięcy, na znak protestu, do kapitolu narodowego. Ksiądz Orłemański organizował robotników do unii zawodowej w Allegheny Valley i był jednym z pierwszych organizatorów unijnych w kraju. Za to jego serdeczne zainteresowanie losem upośledzonych i za przyjaźń
okazywana klasie pracującej, był on często krytykowany, wyśmiewany i nazywany "bolszewikiem."
Kiedy to krótkie piszemy wspomnienie o pracach i zasługach Księdza Orlemańskiego, przyjaciela
klasy pracującej i wielkich zasług kapłana, dochodzi nas smutna wiadomość, że Ksiądz Orłemański
oddał ducha w szpitalu Mercy, w środę, 22-go lipca, 1953 roku.
Ksiądz Stanisław F. Idzik, zamianowany został drugim proboszczem parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, w marcu, 1942, Nastąpiły lata wojenne. Równocześnie parafia wzrosła do 230 rodzin.
Ksiądz Idzik spłacił $7.000.00 w pierwszych dwóch latach jego włodarstwa i przeprowadził konieczne
naprawy w kościele i plebanii.
We wtorek, 20-go lutego, 1945 r., o godzinie 1-ej po południu, z nieznanych przyczyn, ogień
zniszczył kościół. Pozostały ściany, ale wnętrze zostało zupełnie zniszczone, a dach podziurawiony.
Kompania asekuracyjna uznała kościół za kompletnie zniszczony i parafia otrzymała odszkodowanie
z pożaru $18,220.91. Niedzielne Msze św. odprawiane były w basemencie Riverview szkoły publicznej. I tu w tej tragedii, parafianie znów wykazali niezwykłego ducha. Kobiety i dzieci oczyściły
pogorzeliska. Mężczyźni poświęcili czas i pracę na odbudowę kościoła. Liczne imprezy parafialne i
zabawy przeprowadzono dla zdobycia funduszów. Przebudowa spalonego kościoła została wykonana
w przeciągu pięciu miesięcy i Msze św. ponownie odprawiane były w kościele.
Głęboko przejęci przebytą tragedią. Ksiądz Idzik i parafianie, mocno postanowili, ażeby podobne
nie powtórzyło się nieszczęście. Postanowiono wybudować nowy kościół, budynek ogniotrwały.
Indywidualne ofiary po $100.00 i więcej formalnie spływały do kasy parafialnej. 1 maja, zaledwie
w dwa i pół miesiąca po pożarze. Ksiądz Idzik z komitetem prosił i otrzymał pozwolenie Księdza Biskupa Boyle, wybudowania no¬wego kościoła kosztem $65,000.00. — $40,000.00 znajdowało się
w kasie, reszta w sumie $25,000.00 miała być pokryta pożyczką.
3
Entuzjazm Księdza Proboszcza i parafian był niezrównany. Zakupiono cztery nowe loty w bardziej
odpowiednim położeniu pod nowy kościół. Przeprowadzono wstępne prace i plany, i wszystko było
gotowe do rozpoczęcia nowej budowli. Aż tu wszelkie plany zawiodły. Inflacja, wysokie ceny i brak
materiałów na skutek wojny, wstrzymały wszystko. Żaden architekt, żaden kontraktor, nie chciał
się podjąć budowy za ustalona z góry cenę. Każda umowa z kontraktorami zawierała zastrzeżenie,
co do możliwości podwyżki w razie podskoczenia cen. I też projekt budowy nowego kościoła został
czasowo wstrzymany. Był to wielki zawód dla Księdza Idzika i parafian.
Wkrótce potem, gdy Ksiądz Idzik ukończył urządzenia plebanii, został on przeniesiony na probostwo parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w McKeesport. Pozostawił on w kasie parafialnej
$50,000.00 na nowy kościół. Był on godnym duszpasterzem i znakomitym administratorem, którego
parafia zawsze z czcią wspominać będzie.
W listopadzie, 1948 r., Ksiądz Stanisław Żołnierzak, zamianowany został proboszczem naszej
parafii.
Z zakończeniem wojny i gdy materiał budowlany był znów dostępny, parafia miała w swojej
kasie $72,- 000.00. I znów podjęto kroki wybudowania nowego kościoła, 9-go stycznia, 1951 roku.
Ksiądz Biskup udzielił pozwolenia na przygotowanie nowych planów i specyfikacji z tem. że budowa
ma być przeprowadzona na podstawie definitywnie ustalonego kosztorysu. Architekci, pp. Antoni i
Stanisław Pyzdrowscy, opracowali plany i zażądano składania kosztorysów. Gdy nadeszłe kosztorysy
były rozpatrywane, okazało się, że wszystkie są za wysokie i ponad nasze możliwości. Wobec czego
odrzucono złożone oferty. W międzyczasie, National Production Authority, agencja rządowa, znów
wstrzymała budowę kościołów na skutek wielkich braków stali budowlanej i innych materiałów
potrzebnych do obrony krajowej.
Jeszcze jeden upłynął rok, kiedy 26-go lutego, 1952 r., skończyła się rządowa kontrola koniecznych materiałów dla obrony. Parafia znów zażądała składania ofert od zainteresowanych kontraktorów. Najniższa oferta została przyjęta i Ksiądz Biskup udzielił pozwolenia wydania $170,748.00
na budowę nowego kościoła; jak i uzyskano pozwolenie zaciągnięcia pożyczki w sumie $55,000.00.
Łamanie gruntu pod nowy kościół nastąpiło w Palmową Niedzielę, 6-go kwietnia, 1952 i tym samem
rozpoczęto budowę. Poświęcenia kamienia węgielnego dokonał 6-go lipca, 1952, Przewielebny Ksiądz
Prałat Władysław Śliwiński, jako oficjalny delegat Księdza Biskupa. I dziś widzimy koronę wieloletnich
wysiłków Parafian w West Natrona, w radosnej zachowując pamięci niedzielę, 30-go sierpnia, 1953,
kiedy nowy, wspaniały Przybytek Pański pod opieką Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, którego
koszt po kompletnem uposażeniu wyniesie przeszło $200,000.00. na większą chwałę Boga, poświęca
nam ordynariusz naszej diecezji, Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup John F. Dearden.
4

Podobne dokumenty