Wspomnienia więźniów Wspomnienia Piotra Belki i plan sauny, w

Transkrypt

Wspomnienia więźniów Wspomnienia Piotra Belki i plan sauny, w
Wspomnienia Piotra Belki, w: Teresa wiebocka (wyd.): Budynek tzw. Centralnej Sauny w obozie Auschwitz II Birkenau,
Wydawnictwo Pa stwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, O wi cim 2001, s.138-140.
Ze wspomnie byłego wi nia Piotra Belki ( nr obozowy 171237)
aresztowanego 23 pa dziernika 1943 roku w K pnie (woj. pozna skie)
za działalno
konspiracyjn w AK. W chwili przywiezienia do
Auschwitz Piotr Belka miał 18 lat. Swe wspomnienia zatytułował
„Ku przestrodze pokole ". Transport wi niów, w którym został przywieziony autor wspomnie , był jednym z pierwszych przyj tych w centralnej saunie.
W dniu 23 pa dziernika 1943 roku zostałem aresztowany przez
gestapo i doprowadzony na posterunek andarmerii niemieckiej. (...)
W K pnie zbito mnie do nieprzytomno ci — tak e pozostałych —
i w takim stanie przewieziono do wi zienia gestapo w Łodzi, w którym
przebywałem dwa miesi ce. W Łodzi byłem brany na gestapo przy
ul. Szterlinga, gdzie torturowano mnie do utraty przytomno ci. (...)
Do dzi mam lady uszkodzenia czaszki i prawego oka oraz ko czyn dolnych.
W dniu 22 grudnia 1943 roku o godz. 5.00 rano wywieziono cał
nasz grup tramwajem na dworzec Kaliski w Łodzi, załadowano do
wagonu osobowego i pod eskort gestapo przewieziono do obozu
koncentracyjnego w O wi cimiu, dok d przybyli my w dniu 23 grudnia 1943 roku. (...)
Dzie był mro ny, na drodze prowadz cej do obozu była gołoled .
Przez cał drog esesmani zn cali si nad nami, bili nas kijami i kolbami. (...) Przed bram centralnego obozu „Arbeit macht frei” nast piło ostateczne przekazanie władzy obozowej. (...)
Zap dzono nas do budynku, o ile sobie przypominam było to pomieszczenie przyległe do kuchni obozowej. Ustawiono nas pi tkami,
sprawdzono dane personalne i podano numery obozowe, które zostały
nam wytatuowane na lewej r ce. Ja otrzymałem numer 171237.
W obozie centralnym zatrzymano nas do godzin popołudniowych. Nie
podano nam adnego posiłku. Um czonych, głodnych, zmarzni tych
pop dzono do ła ni przy obozie O wi cim-Brzezinka, Wp dzono nas do
du ej sali, w której posadzka była cementowa, okna pootwierane na
o cie , ustawiono w dwuszeregu, nast pnie polecono zda wszystkie
posiadane rzeczy do depozytu. Potem kazano si rozebra do naga,
ubranie wraz z bielizn zwi za sznurkiem, oznaczy numerem i odda do dezynfekcji. Ubra tych ju nie otrzymali my. Po załatwieniu
tych formalno ci na sal wkroczyli esesmani i kapo. Od tego momentu
zacz ła si gehenna. Rozwydrzeni esesmani zacz li nas bi kijami,
batami, a nast pnie kazali usi
na cementowej posadzce pod cian
przy otwartych oknach i czeka na dalsze dyspozycje.
138
Noc była mro na. Dr eli my z zimna , um czeni, głodni, ogarni ci
strachem przed dalszym losem jaki nas mo e spotka . Na dalsze dyspozycje długo nie czekali my. Do sali przybyło kilku wi niów w pasiakach — byli to, jak si okazało, obozowi fryzjerzy, którzy na rozkaz
esesmanów przyst pili do strzy enia i golenia nas. Strzy enie włosów
przebiegało sprawnie i mniej bole nie, natomiast golenie owłosieni
z całego ciała na sucho t pymi yletkami było okropnie bolesne. Z ran
broczyła krew, o zatamowaniu nie było mowy. Po goleniu i zej ciu
z taboretu od esesmana otrzymywano kopniaka w po ladek i kilka
batów na przej ciu do nast pnej sali, w której warunki były identyczne do tych w sali pierwszej. Tu oczekiwano na k piel. K piel trwał
około 15 minut, której, jak długo y b d , nie zapomn . Przed wejciem do ła ni otrzymałem jeszcze kilka batów. Do ła ni wpadli my
biegiem, aby umkn dalszego bicia od esesmanów, którzy stali z batami przy wej ciu. Po zamkni ciu drzwi od ła ni z zawieszonych rur,
które spełniały funkcj prysznica, puszczano na zmian gor c i zimn wod . W paru minutach ciała nasze zostały poparzone, a pomieszczenie ła ni wypełniło si par do tego stopnia, e jeden drugiego nie
widział. Ka dy z nas uciekał spod strumieni gor cej wody. W tłok
wpadał jeden na drugiego — straszne zamieszanie, panika — l k przed
dalszym sparzeniem ciała gor c wod . Była to potworna i nieludzki
k piel, któr zgotowa mogli tylko barbarzy cy spod znaku swastyki
Z ła ni wypuszczano nas po dwóch do przyległego pomieszczenia, gdzie
stało dwóch wi niów z p dzlami i wiadrami napełnionymi lizolem.
Dokonywali dezynfekcji głowy, pod pachami i w kroczu. Zabiegu tego
unikn nie było mo na, poniewa esesmani strzegli i z rado ci przygl dali si naszym cierpieniom. Wszelkie próby unikni cia dezynfekcji
były karane biciem.
Przed wej ciem do korytarza, który prowadził na sal wyczekiwania na ubranie, stali wi niowie z dług płacht spełniaj c funkcj
r cznika. Czas przeznaczony wystarczał tylko na wytarcie twarz.
Ktokolwiek zatrzymał si dłu ej, spadały na niego razy. Wzdłu korytarza stali esesmani, którzy nie oszcz dzali nas. Sala, w której oczekiwali my na ubranie, była identyczna jak sala pierwsza. Przy otwartych oknach na o cie polecono nam usi
na posadzce i oczekiwa na
przydział ubrania (koszuli, spodni, marynarki, czapki i butów). Wspomniane rzeczy otrzymali my nad ranem. K piel naszego transportu
zako czyła si około godziny 1.00 nast pnego dnia. Czas do chwili otrzymania odzie y był ahumanitarn prób , jak stosowali sady ci SS,
którzy z szyderczym u miechem na twarzy pilnie przygl dali si jak
139
dr eli my z zimna. Zale ało im nie tylko na tym, aby nas upodli , poniy , ale całkowicie załama psychicznie. (...) Przydzielono nam ubrania. Przydziału dokonywano w ten sposób, e czytano numer i rzucano
zwi zan odzie . Przy takim systemie rozdziału odzie y, najcz ciej
otrzymane ubranie nie odpowiadało rozmiarom. Ja otrzymałem ubranie po m czy nie o du ej tuszy, koszul damsk , dwa lewe półbuty
czapk wykonan z kapelusza. O zamianie nie było mowy. Ubrania
musieli my szybko wkłada na siebie i ustawia si pi tkami. Tak
ubrani, sami nie mogli my si rozpozna . (...)
Wygl dali my jak istne strachy na wróble — zdawałoby si to zabawne — ale tak e zarazem tragiczne. Nast pnym etapem było znakowanie otrzymanych ubra . Przyprowadzono wi niów, którzy przynieli ze sob p dzle i farb czerwon . Malowano ni pasy na plecach
marynarki, na kapeluszu i spodniach od strony zewn trznej. Tak ubranych ustawiono nas ponownie pi tkami, sprawdzano wg listy numerowej obecno , dokonano osobistej kontroli, czy nie posiadamy podwójnej odzie y i wyprowadzono na plac przed budynek ła ni. Mróz na
kilka stopni, odczuwałem go dotkliwie. Nie przydzielono nam skarpet,
kalesonów, jak równie płaszcza i r kawic.
Obok ła ni le ał stos u mierconych przez esesmanów wi niów,
oprowadzonych uprzednio do k pieli. Widok straszny i przera aj cy,
Ze stosu w nieładzie uło onych ciał ludzkich słycha było j ki i wołanie
o pomoc, której nikt nie mógł udzieli . Kazano nam na to popatrze
i zwrócono nam uwag , e je li ktokolwiek z nas nie podporz dkuje si
zarz dzeniom obozowym i b dzie opieszale wykonywał prac , spotka
go to samo. Zmarzni tych i głodnych doprowadzono nas do obozu O wi cim-Brzezinka (do lagru) na odcinek BIId. Przed bram do obozu zatrzymano nas, po odczytaniu listy numerowej, sprawdzeniu, otworzono bram i wprowadzono do obozu.
Był to 24 grudnia 1943 roku, „Wigilia Bo ego Narodzenia”. (...)
PMAB. Zespół Wspomnienia, t. 108, k. 72-77-.
140
48
Andrzej Strzelecki
Zał cznik 3
Aneksy
Zał cznik 4
Plan orientacyjny usytuowania sauny
A
BIIg
BIb, BIIe, BIIf
C
Centralna sauna
Cz
obozu Birkenau okre lana jako
Effektenlager II lub „Kanada” II
Inne sektory obozu Birkenau
Prowizoryczny komora gazowa (tzw. bunkier
II chyli biały domek
Plan sauny sporz dzony na podstawie
zachowanej dokumentacji budolanej
A
B
1
2
tzw. strona brudna
Unreine Seite
Reine Seite tzw. strona czysta
Warte- und Auskleideraum poczekalnie i rozbieralnia
Klosettenanlagen ust py
z: Teresa wiebocka (wyd.): Budynek tzw. Centralnej Sauny w obozie Auschwitz II Birkenau, Wydawnictwo Pa stwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, O wi cim 2001, s. 4 8-49
49