w numerze:

Transkrypt

w numerze:
kwartalnik stowarzyszenia wojskowe j historii śl ąsk a cieszyńskiego
nr 3 (68) wrzesień 2011
Zdjęcie: internet
cena 20 CZK / 3 pln
w numerze:
1
Odznaka pamiątkowa
25 Pułku Ułanów
Wielkopolskich
2Pułk Piechoty Ziemi
Cieszyńskiej (cz. I)
3apel
3okruchy, listy
4
pierwszy września
1939 r. w jabłonkowie
6
pęd do wolności
i demokrac ji
7
formy organizacyjne
wielkich jednostek
pancernych (cz. 2)
8
nasi jubilaci
8
na wieczną wartę
odeszli
8 września 1944 – Belgijskie miasto Thielt. Miejsce walk Polskiej Pierwszej
Dywizji Pancernej, w których udział wzięli również żołnierze z Zaolzia.
2 KORPUS POLSKI
25 PUŁK UŁANÓW WIELKOPOLSKICH
odznaka pamiątkowa
Zatwierdzona Dz. Rozk. Dcy 2 Korpusu nr 1, poz. 1
z 3 stycznia 1946 roku. Odznakę stanowi orzeł w koronie wsparty na tarczy z krzyżem kawalerskim. Pod tarczą numer 25 w inicjale U. Tarcza i inicjał na tle wieńca
przeplatanago wstęgą w barwach pułkowych (biało-chabrowo-szkarłatne).
Dwuczęściowa – wykonana w tombaku srebrzonym,
tarcza złocona – numerowana na nakrętce 26,4 mm.
Wymiar: 45 × 27 mm.
Wykonanie: S.A. Picchiani and Barlacchi – Firenze.
2
nr 3 (68) wrzesień 2011
Pułk Piechoty Ziemi Cieszyńskiej
I. Formowanie pułku
W połowie października 1918 roku
wszystko wskazywało na to, że upadek
Monarchii Austro-Węgierskiej jest nieunikniony. To spowodowało pełną aktywizację polskich i czeskich sił niepodległościowych również na naszym terenie. 19 października została powołana
Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, która 29 października uroczyście
proklamowała przynależność Księstwa
Cieszyńskiego do wolnej, niepodległej,
zjednoczonej Polski. W odpowiedzi na
to został 30 października utworzony
w Polskiej Ostrawie Zemský národní
výbor pro Slezsko, który dążył do przyłączenia Śląska Cieszyńskiego w granice
Republiki Czechosłowackiej.
Kształtowanie granic państwa powstającego na ruinach monarchii
w rejonach wielonarodowych powiązań
społeczno-gospodarczych, politycznych
i kulturowych wymagało odpowiedniego wsparcia wojskowego armii narodowej, którą dopiero było trzeba utworzyć.
Największym garnizonem wojskowym
armii Austro-Węgierskiej na tym terenie
był Cieszyn. Stacjonujący tu austriacki Landwehrinfanterieregiment № 31
(31 Pułk Piechoty Obrony Krajowej) był
od początku I wojny światowej na froncie i w październiku 1918 r stacjonował
w Cieszynie jego batalion zapasowy
pod dowództwem pułkownika Gerndta
w składzie trzech kompanii zapasowych, plutonu kompanii karabinów maszynowych (reszta kompanii km została
przeniesiona do Skoczowa), kompanii
marszowej (uzbrojona i wyposażona
według etatów do odejścia na front),
kompanii byłych jeńców, kompanii „malarycznej” (uzdrowieńcy po przebyciu
malarii) – razem około 2500 żołnierzy
trzech narodowości – około 30% Polaków, 30% Czechów i 30 % Niemców.
Ogólny zanik dyscypliny wojskowej
spowodowany przesytem wojny i pragnieniem powrotu do domu u większości żołnierzy garnizonu cieszyńskiego
ograniczał możliwości zbrojnego przeciwwstawienia się objęciu w posiadanie
i podporządkowania garnizonu Radzie
Narodowej. Plan „przewrotu” został
przygotowany wspólnie przez oficerów
polskich i czeskich z pominięciem Niemców, chociaż i z nimi były prowadzone
rozmowy. Od 29 października żołnierzom polskiej i czeskiej narodowości
były rozdawane kokardy w kolorach na-
rodowych. Bezpośrednim jednak sygnałem do jego przeprowadzenia był rozkaz
mobilizacyjny Komendanta Wojsk Polskich w Krakowie, brygadjera Bolesława
Roji z 31 października, którym nakazuje
najstarszym rangą oficerom narodowości polskiej przejmowanie dowództw
w poszczególnych oddziałach i zakładach wojskowych.
Bezkrwawego przejęcia garnizonu
w Cieszynie dokonano w nocy z 31 października na 1 listopada, chociaż nie
brakowało dramatycznych i pełni napięcia momentów. W pierwszych dniach
po „przewrocie” zwalniano do domów
oficerów i żołnierzy narodowości niemieckiej oraz dochodziło do licznych
dezercji narodowościowo nieuświadomionych polskich i czeskich elementów
żołnierskich. W wyniku „przewrotu”
w Cieszynie powstały dwa zróżnicowane narodowościowo bataliony – „polski”
pod dowództwem porucznika Skrzypka
i „czeski” pod dowództwem porucznika
Pavlíka. Były to jednak bataliony tylko
z nazwy. Starsze roczniki, zmęczone
wojną, wysłano do domu, a młodszym
rocznikom udzielono urlopy. W ten sposób stan garnizonu znacznie się zmniejszył, lecz był bardziej polski.
Zarazem jednak czyniono starania
o wzmocnienie polskich sił wojskowych
wobec niewyjaśnionej przynależności
Śląska Cieszyńskiego, będącego w strefie zainteresowania jak istniejącej już
Republiki Czechosłowackiej, tak dopiero formującej się Rzeczypospolitej Polskiej reprezentowanej w tym okresie
Radą Regencyjną w Warszawie. Dnia
4 listopada przybył do Cieszyna generał podporucznik Franciszek Aleksandrowicz i przejął naczelną komendę
nad wszystkimi polskimi oddziałami
na Śląsku Cieszyńskim. Już następnego
dnia został podpisany układ graniczny pomiędzy Radą Narodową Księstwa
Cieszyńskiego i Zemským národním
výborem pro Slezsko, według którego
powiaty Cieszyn i Bielsko przypadły
Polsce, powiat Frydek Czechosłowacji.
We frysztackim powiecie politycznym
gminy z czeskim zarządem podlegały
Zemskému národnímu výboru a z innym zarządem Radzie Narodowej. W
tym samym dniu został „czeski” batalion
(12 oficerów, 50 żołnierzy i 2 karabiny
maszynowe) odesłany z pełnym uzbrojeniem i wyposażeniem do Frydku, a batalion „polski” złożył publiczne zaprzy-
część I
siężenie na placu koszarowym jeszcze
na wierność Radzie Regencyjnej. Jednostka pod nazwą 31 Pułk Strzelców nie
miała się różnić organizacyjnie od przyjętych schematów armii austriackiej.
W skład pułku dotychczas wchodziły trzy kompanie strzeleckie, jedna
kompania karabinów maszynowych
(w jej składzie 80 konny oddział kawalerii sformowany w Dąbrowie i później
w Cieszynie na bazie rozbrojonych
szwadronów dragonów austriackich
i husarów węgierskich w Suchej i Szonowie), dwie kompanie wartownicze (jedna w Cieszynie i druga w Skoczowie),
kompania zapasowa w Skoczowie oraz
różne urzędy i zakłady wojskowe. Daleko jej wtedy było do siły pułku.
Dińia 27 października został powołany do życia Sztab Generalny Polskiej
Siły Zbrojnej w Warszawie, który opracował plan rozwoju organizacyjnego
polskiej armii. Plan rozbudowy oddziałów piechoty nie był oparty na poborze
powszechnym, ale na zaciągu ochotniczym. I to odzwierciedliło się w dodatku do wydanego dnia 6 listopada Rozkazu Mobilizacyjnego Komendy Wojsk
Polskich na Śląsku Cieszyńskim, który
zobowiązywał do służby wojskowej
WSZYSTKICH mężczyzn narodowości
słowiańskiej w wieku do 35 lat. Dodatek
ten ogłaszał:
MOBILIZACJA WERBUNKOWA
W uzupełnieniu wydanego ogłoszenia
mobilizacyjnego Komendanta Wojsk Polskich na Śląsku Cieszyńskim podaje się, że
zgłaszać się mają mężczyźni od roku 18
do 35 roku życia w Cieszynie w Komendzie 31 pułku strzelców.
Wyjątek stanowią wszyscy górnicy,
hutnicy, kolejarze, oraz wszyscy dotychczas od służby wojskowej zwolnieni.
Mobilizację tę należy uważać narazie
za werbunkową – dobrowolną, jeżeliby jednak nie zgłosiła się odpowiednia
ilość, wtenczas zarządzona zostanie niezwłocznie ogólna mobilizacja obowiązkowa.
Ogłoszenie obowiązuje i tych, którzy
wracają obecnie z wojny. Zasiłki wojenne
będą wypłacane rodzinom zgłaszających
się, jak to dotychczas miało miejsce.
Zgłaszających się żołnierzy użyje się
tylko do utrzymania porządku na Śląsku
Cieszyńskim.
Cieszyn, dnia 7. XI. 1918 r.
Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego
3
nr 3 (68) wrzesień 2011
W związku z tymi rozkazami w większych centrach ustanowiono oficerów
werbunkowych. Miejscowa akcja werbunkowa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Do pułku napływali jednak powracający do domów żołnierze z innych
pułków austriackich, którzy w znacznej
mierze zasilili jego stany ilościowe.
11 listopadu stan 31 pułku strzelców
w Cieszynie wynosił:
87 oficerów, 256 podoficerów, 1284
szeregowców, 88 koni, 1482 karabiny,
8 ciężkich karabinów maszynowych.
Podstawowym uzbrojeniem strzeleckim były austriackie 8 mm karabiny
Mannlicher wz. 1888/90 i wz. 1895, niemieckie 7,9 mm lekkie karabiny maszynowe Bergman wz. 15 używane również
przez armię astro-węgierską oraz austriackie 8 mm ciężkie karabiny maszynowe Schwarzlose wz. 07/15.
Obsada stanowisk dowódczych
31 pułku strzelców:
Dowódca pułku – porucznik Ludwik
Skrzypek
Adjutant – porucznik Paweł Zientek.
Dowódca 1 kompanii – podporucznik
Henryk Holan
Dowódca 2 kompanii – podporucznik
Paweł Kantor
Dowódca 3 kompanii – podporucznik
Leopold Roik
Dowódca oddziału jazdy – podporucznik Grycz
Dowódca kompanii karabinów maszynowych – porucznik Jan Cienciała
W niektórych gminach przebiegała
rekrutacja oddziałów milicji i jednostek
wojskowych włączonych wkrótce do
31 pułku.
W Suchej organizował jednostkę
ppor. Paweł Pawlas, w Rychwałdzie
i Boguminie ppor. Kopecki, w Karwinie oraz Dąbrowej ppor. Matros, ppor.
Zaręba i sierżant Kynast, w Orłowej
sformował kompanię „orłowską“ por.
Nowak, we Frysztycie „frysztacką“
kompanię ochotniczą formuje porucznik Kowalowski, w Jabłonkowie podporucznik Jeżewicz, w Trzyńcu podporucznik Sojka, w Gnojniku obywatel Kotas. Mniejsze oddziały milicji powstają
w Cierlicku, Istebnej, Bielsku, Skoczowie i Ustroniu.
Wyszkolenie żołnierzy utrudniał brak
polskich regulaminów . Wykorzystywano podręczników „Sokoła“ i doraźnie
tłumaczonych na język polski regulaminów austriackich.
W dniu 17 (19?) listopada doszło do
zmiany na stanowisku Komendanta
Wojskowego dla Śląska Cieszyńskiego. Generał Aleksandrowicz został powołany do Krakowa, a na jego miejsce
przybył doświadczony oficer, pułkownik Franciszek Ksawery Latinik. Jego
głównym zadaniem było zformowanie
z powstających na Śląsku oddziałów
ochotniczych jednej lub dwóch jednostek bojowych. Do grudnia zformowano
4. i 5. kompanię strzelecką oraz kompanię graniczną w Jabłonkowie.
Apel do Rodzin i Weteranów
Zwracamy się do kombatantów i rodzin żołnierzy Polskich i Czeskich
Sił Zbrojnych, Wehrmachtu, jak również żołnierzy służących w armiach
alianckich z serdeczną prośbą o nawiązanie kontaktu i pomoc przy ocaleniu pamięci oraz tworzeniu zbiorów Archiwum Wojskowej Historii
Śląska Cieszyńskiego.
Być może jesteście Państwo w posiadaniu informacji lub materiałów,
które z Państwa punktu widzenia nie są istotne, a dla nas mogą okazać
się bezcenne. Stąd też kierujemy do Państwa gorący apel o kontakt
i pomoc.
Archiwum Wojskowej Historii Śląska Cieszyńskiego
Bogdan Jakubek
(+420) 605 941 991
[email protected]
1179 Zaolzie, 739 94 Wędrynia
OKRUCHY
ŻYWOCICE 6 SIERPNIA 2011
Dostojny i sprawny przebieg miały uroczystości poświęcone pamięci zamordowanych w 1944 r. przez faszystów
niemieckich 36 Polaków i Czechów
– mieszkańców żywocic oraz sąsiednich
wsi. Treściwe, zwięzłe przemówienia
p. Heczki, wiceprezydenta miasta Hawierzowa, pani Kowacs, wicekonsul RP
w Ostrawie, występy chórów i ekumeniczne słowa modlitwy przyczyniły się
do podniosłego nastroju. Za KPK w RC
złożyli kwiaty: B. Firla, J. Czyż, M. Czyż,
F. Jurczek, J. Pawlas i E. Ryba. Uprzednio 2 sierpnia w muzeum żywocickim
otwarto wystawę „Polacy na Zaolziu”
również ze śladami naszej działalności.
PRAGA 1 LIPCA 2011 W ogrodach ambasady RP odbyły się uroczystości związane z objęciem prezydencji
Polski w UE. Gospodarz, ambasador Jan
Pastwa podkreślił znaczenie prezydencji szczególnie w obecnych czasach kryzysu, uwypuklając ważność kontroli koordynacji rynków kapitałowych. Wśród
licznie zaproszonych gości (również
z Zaolzia) przewijały się sylwetki kombatantów B. Firli, J. Marosza i J. Pawlasa.
NOWE ORDERY Ustawa uchwalona przez Sejm RP, przywracając
Krzyż Niepodległości niesie przesłanie,
że każdy, kto ponad miarę obowiązku
decyduje się bronić Ojczyzny, w trakcie
tej służby dokonuje czynów niezwykłych i bohaterskich a bohaterstwem
jest sam fakt dobrowolnego narażania
życia w jej obronie. Natomiast drugi
z orderów – Krzyż Wolności i Solidarności – będzie przyznawany działaczom
opozycji demokratycznej w PRL (między
1 stycznia 1956 r. a 4 czerwca 1989 r.)
LISTY
Na ręce prezesa KPK wpłynął list następującej treści:
Szanowny Bronku, dziękuję z całego serca za piękne popołudnie, które spędziłam
nad lekturą „Śladami uciekającej pamięci”. Urzekł mnie styl literacki wchłaniający czytelnika, bogaty język literacki
a przede wszystkim rzewny ostatni akapit książki i wiersz na zakończenie.
Z wyrazami szczerego, głębokiego
uznania i szacunku
Hania Moroń
4
nr 3 (68) wrzesień 2011
Pierwszy września 1939 w Jabłonkowie
C
oraz butniej zachowywali się poniektórzy
Niemcy jabłonkowscy.
Jeszcze trzymali w ukryciu
broń szmuglowaną przez Połom i Hadaszczok, chorągwie
ze swastyką i transparenty
powitalne. Ich chwila jeszcze
nie nadeszła, ale była coraz
bliżej. Tylko malarz pokostnik
Kotzur na Białej ośmielił się
w oknie swojego mieszkania
na Białej umieścić małe chorągiewki ze swastyką Kampf
Organisation Jablunkau pod
przywództwem
dawnego
austriackiego
nauczyciela
Heinricha Knoppka i jego
zastępcy nauczyciela Hansa
Śniegonia, była w pogotowiu.
Część członków tzw. grupy A
po nieudanym wypadzie na
Mosty czekała w Czacy.
Gorące dni sierpnia 1939 w Jabłonkowie jak w całej Polsce, naznaczone były
coraz większym niepokojem i obawami z nadciąga jącej groźby wybuchu wojny z Niemcami. Atmosfera stała się jeszcze bardziej nerwowa po nieudanym
napadzie niemieckiej grupy dywersyjnej porucznika Abwehry Alberta Herznera
na tunel i dworzec kolejowy w Mostach w nocy z dnia 25 na 26 sierpnia.
W Świerczynowcu rozbitymi oknami świeciła zniszczona placówka Poczty
Polskiej. Wojna wisiała na włosku. Do jej wybuchu pozostał tylko tydzień…
jaczy sylwetka pocztowego
Polskiego Fiata. To uspokaja.
Instrukcja, jaką otrzymali od
naczelnika mówi, ale jasno:
Dziś w nocy trzeba liczyć się
z napadem Niemców!
Nadal jest spokój, nic nie
zakłóca ciszy w mieście. Na
wieży kościelnej miarowo
zaczyna bić dzwon, właśnie
minęła północ. Jest już piątek pierwszy września 1939
roku. W pomieszczeniu dyżurujących listonoszy dzwoni
przeraźliwie telefon. Dzwonią
z Cieszyna: „Uważajcie mno-
Jabłonkowski rynek dnia 3. 9. 1939 r.
Kończy się ostatni tydzień
pokoju w Europie. Dalsze
będą już naznaczone wojną. Nadchodzi ciepła noc
z czwartku na piątek. Ranek
będzie już wrześniowy. W ulicy Polskiej, w solidnym piętrowym budynku nr 111 budowniczego Richarda Klimka,
mieści się placówka Poczty
Polskiej. Dwaj listonosze rozpoczynają swój regularny dyżur nocny, otwierają okno na
oścież i patrzą na rozgwieżdżone niebo. Pod oknem ma-
żą się napady dywersantów
na placówki przygraniczne”.
Telefonów przybywa. Z Cieszyna zapytują:, „Co u was w
Jabłonkowie?“
Odpowiedź
brzmi: „Na razie spokój“. Potem ciszę nocną zaczynają
zakłócać jakieś głuche dźwięki i pomruki, które dolatują
do Jabłonkowa gdzieś z nad
Przełęczy Jabłonkowskiej. Listonosze ostrożnie wychodzą
przed budynek poczty i nasłuchują. Na ulicy jest spokój,
widać tylko światło w oknie
pobliskiej piekarni Byczańskiego, z której dochodzi także woń wypiekanego chleba.
Już dnieje, gdy od Przełęczy Jabłonkowskiej dolatują
jakieś głuche grzmoty, nagle
odzywa się terkot telefonu.
Dzwonią z dyrekcji poczt
w Katowicach. Jest wojna,
Niemcy napadli na Polskę.
Natychmiast
ewakuować
się! Jabłonków budzi się do
pierwszego wojennego dnia,
nad miastem krąży samolot z
czarnymi krzyżami na skrzydłach. Jest wysoko, zatacza
szerokie koła i odlatuje. Listonosze w pośpiechu wynoszą
z pomieszczeń poczty wszelką dokumentację i ładują na
Fiata. Jeden z nich zapuszcza
motor i samochód powoli
rusza w kierunku Czytelni,
nieznacznie skręca w prawo i po dodaniu gazu rusza
w stronę Piosku i Istebnej.
Drugi z listonoszy wsiada na
rower i pedałuje w stronę
rynku. Pojawiają się pierwsi
mieszkańcy. Z bocznej uliczki
ktoś krzyczy: „Ale jste to Polsko rychle přesr…!“ Listonosz
Typowa scena na rynku jabłonkowskim z czasów II wojny św.
W Panienski most została wycelowana lufa
działka przeciwpancernego już pierwszego dnia wojny
zdjęcia pochodzą z Archiwum Wojskowej Historii Śląska Cieszyńskiego
antoni szpyrc
5
nr 3 (68) wrzesień 2011
pedałuje dalej, z okna domu
cukiernika Wrabtza na rynku
groźnie sterczy lufa cekaemu.
To aktywizują się jabłonkowscy Niemcy. Listonosz zmierza do Miejskiej Łomnej, tam
żegna się z rodzicami, zabiera
nieco żywności i wraca do Jabłonkowa. W okolicy sanatorium spotyka wycofujących
się saperów polskich. Wpada
na rynek, widzi paradujących
młodych Niemców jabłonkowskich, skręca w prawo do
ulicy Polskiej, mija budynek
poczty i kieruje się w stronę
Szygły i dalej Istebnej. Nie wie
jeszcze, że swoją wędrówkę
wojenną zakończy aż na dalekiej Ukrainie pod Kowlem.
Po drodze mijają go samochody załadowane skrzyniami
i workami to ewakuuje się policja i inne urzędy.
Na rynku przybywa coraz więcej wystraszonych
mieszkańców, od sanatorium
słychać odgłos wybuchu, to
saperzy odpalili ładunki wybuchowe pod mostem przez
Osietnicę. Na prośbę jednego z właścicieli pobliskiego
domu, niejakiego Cienciały,
saperzy odpalili tylko część
ładunków. W środku mostu
jest głęboka wyrwa. Coraz
bardziej zaniepokojeni jabłonkowianie gromadzą się
w kościele, gdzie ksiądz Hanzlik celebruje mszę. Modlitwy nagle przerywa głośny
wybuch i wstrząs, pobliski
„Paniynski most“ przy starym
klasztorze jest uszkodzony ładunkami wybuchowymi. Mia-
mują niemieckie jednostki
7 Dywizji Piechoty gen. mjr.
Otta, w tym 62 pułku piechoty gen. mjr. Langa, są Świerczynowiec i Mosty. Stamtąd
najkrótszą drogą kierują się
w stronę Jabłonkowa. Część
piechoty posuwa się torem
kolejowym, prowadzą ich
tutejsi bojowcy niemieccy
z Kampf Organisation. To oni
znają najkrótszą drogę do
Jabłonkowa i jako pierwsi
docierają do Boconowic by
następnie przez tereny sanatorium i Wojciechowa, koło
„dymbiarni“ Sterna i przez
„Frynklów most“ dotrzeć „Na
Wysznióm Bróne“. Spoza firanek ogląda ich też fryzjer
Józef Pindur ze swym bratem.
Żołnierzy prowadzą cywile
z bronią i z opaskami na rękach. Fryzjer poznaje niektórych z nich. Jeden niski w okularach jeszcze niedawno był
polskim bojowcem. Żołnierze
w dotąd nieznanych mundurach kierują się na rynek. Tu
witają ich grupki wiwatują-
miając: „Tak uż tu mómy niymiecki wojsko“. Na drodze
przed drogerią Kucheidy stoi
niemieckie działko pryeciwpancerne, jego lufa skierowana jest w stronę „Paniynskigo
mostu“. Stamtąd Niemcom nic
już nie zagraża. Jest ranek,
piątek 1 września 1939 roku,
Jabłonków jest w niemieckich
rękach. Jabłonkowscy Niemcy między domem rzeźnika
Lubojatzkiego i drogerzysty
Kucheidy rozwieszają transparent, dziękując Führerowi
za wyzwolenie. W szkole niemieckiej w pobliżu Czytelni
cukiernik Fauska i inni aktywni Niemcy przygotowywują
oficjalne powitanie, wkrótce
nad Jabłonkowem przejmuje
pieczę pięcioosobowa grupa
tzw. Hilfpolizei na czele z Johannem Swanyą.
Nikomu z nich z pewnością nie przemknęło przez
myśl, że jest to początek końca społeczności niemieckiej
w Jabłonkowie. Dokładnie
za 5 lat i 8 miesięcy koło tej
sto opuszczają ostatni polscy
saperzy. W powietrza wylatuje
jeszcze most w Szygle. Niemcy
jabłonkowscy przygotowywują się do przyjęcia niemieckich
żołnierzy, wyciągają ukryte
flagi ze swastykami i dekorują
nimi miasto oraz budynek niemieckiej szkoły. Jest przygotowany rownież i transparent
dziękczynny.
Wojna przychodzi do Jabłonkowa z południowego
wschodu, ze Słowacji. Pierwszymi wioskami, które zaj-
cych Niemców jabłonkowskich. Na oścież otwarte są
drzwi cukierni Maxa Wrabtza,
podekscytowana żona cukiernika podaje żołnierzom butelki z lemoniadą. Przybywa
coraz więcej flag ze swastyką.
Z tunelu koło Stańka wychodzi młynarczyk Jan Szkandera
zatrudniony w młynie Franza
Sagitariusa w ulicy Młyńskiej.
Nieco zażenowany i zaskoczony, ale jednak z młodzieńczą ciekawością przygląda się
wszystkiemu, co dzieje się
na rynku. Rano zaskoczył ich
sam właściciel młyna oznaj-
samej niemieckiej szkoły
przechodzić będą wczesnym
rankiem już inni żołnierze.
Nie będą to jednak ci, którzy
wycofywali się tędy we wrześniu 1939 roku. Poprowadzi
ich między innymi młody
jabłonkowianin o jakże symbolicznym nazwisku, Tadek
Rusek. Tak Ruskich do Jabłonkowa będzie prowadził
2 maja 1945 roku Rusek. Od
strony Istebnej. Nim to jednak
nastąpi musi się dużo zmienić
w całej Europie i na świecie.
Niestety także w samym Jabłonkowie.
6
nr 3 (68) wrzesień 2011
Pęd do wolności i demokracji
karol mrózek
N
akreślić wiarygodnie wielowymiarową sylwetkę Bronisława Firli – architekta, plastyka,
kombatanta, zaolziańskiego patrioty,
a zarazem ofiarnego obywatela rodzinnej wioski – to temat na całą książkę.
Na szczęście Bronek swoje bogate wojenne przeżycia sam przelał na papier
niedawno wydanego tomiku „Śladami
uciekającej pamięci”. Książka ta jest
nie tylko artystycznym opisem dramatycznych wojennych przeżyć, ale jest
też wiernym odbiciem przedwojennej,
a częściowo i wojennej atmosfery panującej na zaolziańskich Dołach.
Z uwagi na niepodważalne wartości
historyczne i etyczne tkwiące na jej stronicach, z przyjemnością z nich korzystam, a spróbuję je uzupełnić krótkimi
epizodami z ubiegłych dwudziestu lat,
gdy dane nam było już żyć w warunkach
względnie prawdziwej demokracji. Polityczno-społeczne okoliczności ostatnich dwu dekad pozwoliły mi, bowiem
na tyle poznać Bronka, że prezentacja
jego działalności w tym okresie będzie,
wierzę, autentyczna. Zapytawszy Bronka o kredo życiowe, usłyszałem następujące wyznanie: Od wczesnej młodości
czułem w sobie niepohamowany pęd
do wolności i niezależności, a jednym
tchem dodaje: to w dużej mierze zasługa profesorów orłowskiej Alma Mater.
Teodor Dzik, stracony na początku wojny w obozie koncentracyjnym zauroczył mnie językiem polskim i poezją.
W 1939 r. zorganizował spotkanie z czołowymi pisarzami polskimi m.in. Ferdynandem Goetlem i Jalu Kurkiem. Patriotyczną postawę kreowali w nas dyrektor
Piotr Felix, Jan Włosok, a właściwie całe
ówczesne grono profesorskie. Charakterystyczną cechą osobowości Bronka
jest też niebywale mocna więź z domem
i krajem rodzinnym. Tę cechę jaskrawo
ilustrują wspomnienia z lat dziecinnych,
zapisane we wspomnianej książce. Cytowane dalej słowa są czymś więcej niż nostalgicznym odśpiewywaniem wspaniałej bez wątpienia pieśni „Ojcowski dom
to istny raj”. Wczesną młodość Bronka
i otwieranie nowych horyzontów za
pośrednictwem gimnazjalnych profesorów przerwały syreny zwiastujące
wybuch wojny. Lata okupacji pracę z konieczności Bronek odczuwał, jako życie
Drugi z prawej Bronisław Firla (zdj. z jego archiwum)
w niewoli, co z kolei brutalnie gwałciło
jego naturalny pęd do wolności. Złożony
splot okoliczności, podobnie zresztą jak
w wypadku tysięcy jego rówieśników,
rzucił go, jako „ Kanonenfutter” w szpony znienawidzonego Wermachtu. Kiedy
z dnia na nadzień znalazł się o setki kilometrów od swej Suchej Górnej, w karbach pruskiego drylu filozofuje: Zabrali
mi dom, ten światek, który tworzy najbliższa rodzina – zabrali mnie samego.
Nie zabrali mej duszy, bo wiedziałem,
którą drogą należy iść. Prawda, prawość
– kojarzyła mi się z wolnością. Wiedziałem, że o tę wolność należy walczyć,
gdziekolwiek się znajdę. Wiedziałem,
że musi się udać. Podtrzymywała mnie
wiara w Boga wszechmogącego, wiara
w zwycięstwo dobra nad złem.
Od kanału La Manche przez Alpy, Apeniny, nad Morze Tyrreńskie. W międzyczasie krótki zdrowotny urlop i spotkanie z najbliższymi w domu. Jednak nie
ze wszystkimi. Brat Henio, również na
poniewierce z Wermachtem przestał
wysyłać wiadomości o sobie. Potem
smutno pochylona wieża w Pizie, Livorno i front w okolicach Viterbo. Bronek,
jako niepewny element jest czwartym
w obsłudze szybkostrzelnego MG4.
Jego zadaniem jest dostarczanie amunicji do cekaemu ustawionego na linii
frontu. Krótkie starcie z amerykańskim
samochodem. Dla Firli mocny sygnał do
zorganizowania przejścia na drugą stro-
nę frontu. Pęd do wolności kulminuje
i nabywa coraz konkretniejszych kształtów. Ci szczęśliwsi słyszą nad głowami
przelatujące pociski artyleryjskie. Mniej
szczęśliwych w milczeniu odłamki zabijają. Zapada noc. Podczas przemieszczania oddziału omdlewa Niemiec. Szybka
decyzja. Bronek z kolegą Przybyłą wykorzystują sytuację i ściągają zemdlałego do jaru, gdzie się kryją.
Po dwu dniach czekania prócz warkotu czołgów słychać odgłosy rozmów.
Wytężamy słuch – po angielsku czy po
niemiecku?… Na pewno germański.
Trudno, na trzeci dzień decyzja. Wychodzimy z lasu, niech się dzieje wola
nieba. Białe chusteczki w pogotowiu,
bo nigdy nie wiadomo, na kogo trafimy.
Las rzednie, polana, na niej stoi czy raczej opala się młody człowiek (artylerzysta?) w kąpielówkach. Cholera, po
jakiemu go zagadnąć? Sytuację ratują
Włosi, wybiegają z pobliskiej chatki gestykulując, krzycząc Tedeschi via
(Niemcy uciekli)… Spoza górki wybiega patrol w rozchełstanych koszulach
U.S. Army. Polish! – wołam… W akompaniamencie kanonady zawożą nas do
sztabu, później do więziennej twierdzy
w Civitaveccia. Zjawia się polski oficer
por. Jakubowski, który zapisuje ochotników do wojska polskiego Potem
transport do polskiego obozu wojskowego w Sam Basilio. Wreszcie mundur
z naszywkami Poland.
7
nr 3 (68) wrzesień 2011
Już w barwach polskich po kursie radiotelegraficznym zostaje instruktorem
w bazie II Korpusu Polskiego. Później
kończy Szkołę Podchorążych łączności
w okolicy San Benedetto – dziś centrum
włoskiej perły turystycznej Wybrzeża
Palmowego. Wpierw, na kilka dni po
ukończeniu wojny – matura, jako ukoronowanie intensywnej nauki w Polskim
Gimnazjum Ogólnokształcącym w obcasie włoskiego buta – w malowniczym
Alessano. Radość z porażki faszyzmu mąciła jednak wiadomość dotycząca politycznej perspektywy wyzwolonej Polski,
która miłośników prawdziwej wolności
nie napawała optymizmem. Następna
podróż, już w warunkach pokojowych
przez wspaniałe włoskie miasta, przez
Alpy, do Anglii. Tam decydujący życiowy
dylemat. Zostać – wracać? Tęsknota do
kraju i domu rodzinnego zwycięża.
Nadszedł dzień 24 kwietnia 1947 r.
Port Edynburg i statkiem Clean Lemont
wraz z innymi repatriantami opuszczam
mglistą Szkocję. Niesamowite spotkanie z panem Kiczakiem, którego ostat-
ni raz widziałem przed siedmiu laty
zamkniętego w sowieckim więzieniu.
Jest Gdańsk, Katowice, Cieszyn, kochane Beskidy. Ogromną radość z widoku
kraju rodzinnego tłumią nieprzychylne
reakcje służb granicznych na to, że deklarowałem się, jako zdemobilizowany
żołnierz z armii generała Andersa. Andersowiec brzmiało złowieszczo, trwało
przez następnych czterdzieści lat.
Rodziców zastał Bronek żywych
i zdrowych. Brat Henio zaginął jednak
bez wieści. Spełniłem obowiązek wobec
ojczyzny bez granic, której na imię Wolność i Demokracja. W wojennej tułaczce
nie omijał mnie przysłowiowy łut szczęścia, wiara i nadzieja. Jestem w domu,
a z akordeonu kuzynki Irki Polok płynie
melodia Ojcowski dom, to istny raj, dar
Ojca niebieskiego., Myślałem, że to sen,
lecz dalej wspólnie śpiewana pieśń przekonuje mnie o prawdziwości szczęśliwej chwili… „Chociażbyś przeszedł cały
świat, nie znajdziesz piękniejszego“.
Bagaż wspomnień i wojennych doświadczeń dał później w konsekwencji
bogate plony. Mocny pęd do demokracji
przejawił się również zaraz po rewolucji aksamitnej. Firla działa w Forum
Obywatelskim, jako gorliwy animator
powstającej wtedy przyszłej Rady Polaków w Republice Czeskiej. Bezpośrednio po upadku reżymu totalitarnego
swymi zdolnościami organizacyjnymi
i zapałem, mającym źródło w zamiłowaniu demokracji, zdecydowanie pomógł
przywrócić swej rodzinnej wiosce stracony status samodzielnej i samorządnej
gminy. Sucha Górna z siedemsetletnią
historią, była przez dwadzieścia lat,
decyzją komunistycznych władz, zaniedbaną dzielnicą miasta Hawierzowa.
Laureata wielu odznaczeń i medali
z dziedziny wojskowej, artystycznej
i społecznej zapytałem jeszcze, z jakimi
uczuciami odbiera medale i wyróżnienia. Każde wyróżnienie naturalnie cieszy, ale dominującym uczuciem bywa
raczej zażenowanie. Ta wypowiedź prezesa i założyciela Koła Polskich Kombatantów w Republice Czeskiej nie wymaga komentarza.
Formy organizacyjne wielkich jednostek pancernych część II
Gen. bryg. Stanisław Maczek
P
owstaje zjawisko, które nazwałbym
może niesłusznie: nieczystością organizacyjną. Jest to też cecha charakterystyczna wielkich jednostek pancernych, którą chcę podkreślić.
Umysł organizatora lubi grupować
w jednostce pewne bronie w oddzielnych zgrupowaniach, a więc osobno czołgi, osobno artyleria, osobno motocykle,
osobno siły żywe. Organizacja taka będzie jednak zawsze zaprzeczeniem szybkości. Będzie stawiała dowódców przed
koniecznością ciągłego przegrupowania,
tworzenia zgrupowań bojowych, zależnie
od potrzeby taktycznej, będzie zmuszała
jednym słowem do s t r a t y c z a s u .
Przyjąć zgrupowania złożone z różnych
gatunków broni czasem na najniższych
nawet szczeblach, stało się konieczne w
imię najważniejszej zasady t.j. s z y b k o ś ć
działania.
Oto są cechy charakterystyczne wielkich
jednostek pancernych, które chciałem uwypuklić, nie roszcząc sobie wcale pretensji
do wyczerpania pełnego zagadnienia organizacji wielkich jednostek pancernych.
Powtarzam: wielka jednostka pancerna
jest jednostką operacyjną. Wpływa to na
jej siłę i skład. Robi ją ciężką.
Wielka jednostka pancerna jest jednostką szybką. Wpływa to na jej konstrukcję
wewnętrzną. Robi ją lekką i szybką.
Jedną z głównych konsekwencji, wynikających z tego postulatu lekkości
i szybkości musi być pewna „nieczystość”
organizacyjna, która się przejawia w pomieszaniu różnych gatunków broni na
szczeblach nieraz bardzo niskich.
To, co powiedziałem, chciałbym zilustrować. Sięgając po przykład, który zdał
egzamin bojowy i na którym wykazać
mogę ewolucję jednostki pancernej na tle
doświadczeń z wojny 1939 i 40 roku, trafiam z natury rzeczy na wielką jednostkę
pancerną niemiecką. O ile chodzi o historię i ewolucję, to ona jedynie ma ją w tej
wojnie. Ciekawe byłoby ją przestudiować,
ale z góry muszę się zastrzec, że brak
wyczerpującego materiału nie pozwala
przeprowadzenie dostatecznej analizy
i wniosków.
Znamy na ogół formy wielkich jednostek
szybkich, z jakimi zaczęły Niemcy kampanię 1939 r. Były ich trzy rodzaje:
• dywizja pancerna (Panzer Division)
• dywizja lekka (Leichte Division)
• dywizja zmotoryzowana (Motorisierte
Division).
Wiemy, że nie występowały one samodzielnie, ale jako wojska szybkie (Schnelltruppen) tworzyły operacyjne zgrupowania złożone z tych wszystkich trzech typów.
Dywizja pancerna miała w tych zgrupowaniach rolę taranu przełamującego, podczas gdy dywizje lekkie działały na skrzydła i tyły, zaś dywizje zmotoryzowane,
szeroko rozczłonkowane, posuwały się za
tymi dywizjami, zajmując teren, jako wielka rezerwa sił żywych, lub też osłaniały
ich skrzydła i tyły.
W kampanii wrześniowej w Polsce, takim zgrupowaniom operacyjnym na południu w armii gen. Lista było zgrupowanie
2-giej dywizji pancernej, 4-tej dywizji lekkiej i 1-szej dywizji górskiej zmotoryzowanej, zgrupowanie, z którym od pierwszego
dnia wojny do 18 września walczyła 10 B.K.
Na północy było takim zgrupowaniem
zgrupowanie gen. Guderiana, uderzające
z Piły na Bydgoszcz w sile 1 dywizji pancernej, 1 dywizji lekkiej i 2-ch zmotoryzowanych.
Takim wreszcie zgrupowaniem było
zgrupowanie gen Hoepnera, które uderzało z rejonu Kreutzburg na Częstochowę
w sile 2-ch dywizji pancernych, 2-ch lekkich i 2-ch zmotoryzowanych.
8
Między tą formą, a formą, w jakiej wstąpiły wielkie jednostki pancerne niemieckie we Francji, zaszła duża ewolucja.
Na czym ona polegała?
Zanikają dywizje lekkie. Występują już
tylko dywizje pancerne o składzie i roli
naogół mało zmienionych oraz dywizje
zmotoryzowane.
Czego dowodzi ta ewolucja?
Czy dywizje lekkie okazały się zasadniczo złe w wykonaniu swej roli, czy też
dobre były tylko dla kampanii polskiej,
a musiały być zmienione na formę silniejszą
w oczekiwaniu innych, cięższych warunków
we Francji. Trudno mi na to znaleźć odpowiedź bez odpowiedniego materiału.
Wystarczy mi jednak dla tego, co chcę
podkreślić sam fakt, że zostały one uznane
za słabe dla walk na zachodzie, z przeciwnikiem tak przygotowanym jak oceniano
Francuzów.
Na tle organizacji dywizji pancernej niemieckiej wskażę, na czym polegała słabość
dywizji lekkiej.
W O. de B. niemieckiej dywizji pancernej
odzwierciedlała się przede wszystkim:
• jej ogromna siła ogniowa i przełamująca,
• jej zdolność szybkiego działania i wynikająca stąd jej duża wartość jako wielkiej jednostki operacyjnej.
Przypatrzmy się jej składowi o tyle o ile
da się on dzisiaj odtworzyć:
1 brygada jednorodna czołgów złożona
z dwóch pułków czołgów á dwa bataliony.
Baon czołgów mieszany złożony z:
• jednej kompanii czołgów średnich
á 4 plutony po 3 czołgi z działem 75 mm
(rzut bojowy kompanii wynosił 13
czoł­gów średnich, uzbrojenie 13 dział
75 mm. 35 c.k.m.).
• 3 kompanii lekkich czołgów, każda
posiadała w rzucie bojowym 23 czołgi z tego 8 z 1.k.m., 6 z n.k.m 20 mm,
9 z działkiem 37 lub 47 mm.
Razem baon czołgów miał w rzucie bojowym 82 czołgi, w tym: 13 dział 75 mm,
20 ppanc. 37 mm, 20 n.k.m. 20 mm, i 134
l.k.m. Jeżeli pomnożymy te cyfry przez
4 bataliony to wypadnie naprawdę imponująca cyfra siły ogniowej tej brygady pancernej: 363 czołgi z uzbrojeniem:
52 działa 75 mm, 112 działek ppanc.
37 mm, 80 n.k.m 20 mm, 535 l.k.m.
Poza ogromną siłą brygady chcę podkreślić jej samowystarczalność na polu bi-
nr 3 (68) wrzesień 2011
twy dzięki posiadaniu w czołgach artylerii
towarzyszącej t.j. 52 dział, 112 działek
ppanc. I 80 n.k.m.
U w a g a : wedle danych z Francji niektóre bataliony czołgów miały mieć dwie
kompanie lekkich czołgów.
Przejdźmy do dalszych członów dywizji
pancernej.
Brygada strzelecka zmotoryzowana złożona z 1 pułku strzelców zmotoryzowanych plutonem samochodów pancernych,
łączności i motocykli á 2 baony strzeleckie,
z których każdy złożony z 3-ch kompanii
strzeleckich, (4 c.k.m., 18 l.k.m., 3 granatniki lekkie) i z 1 kompanii ciężkiej, plutonu
pionierów, plutonu ppanc. á trzy działka
37 mm, plutonu dział piechoty á dwie armaty 75 mm i 6 ciężkich granatników).
Według źródeł angielskich przyjąć trzeba, że w skład tej brygady wchodzi jeszcze
baon cyklistów złożony z plutonu pionierów, plutonu ppanc., plutonu samochodów
pancernych i 3-ch kompanii strzeleckich,
każda po 4 c.k.m., 18 l.k.m. i 3 granatniki.
Batalion taki widziałem zresztą sam
w przemarszu w Burgundii. W sumie pułk
zmotoryzowanych strzelców plus batalion
cyklistów wnosi prócz zwiększenia siły
ognia broni automatycznej} ckm i X l.k.m.)
jeszcze działa piechoty i granatników ciężkich.
Dalsze człony dywizji wprost podległe
dowódcy dywizji.
• Zmotoryzowany pułk artylerii lekkiej
á dyony, dyon á baterie 4 działowe haubic.
• Zmotoryzowany oddział rozpoznawczy
złożony 2 kompanii samochodów pancernych każda po 1 plutonie ciężkim
á 6 samochodów z działkami ppanc 37
lub 47 mm. i po 2 plutony lekkie á 8 samochodów uzbrojonych w n.k.m 20 mm.
Razem kompania posiada 24 samochodów pancernych z uzbrojeniem: 6 działek ppanc., 16 n.k.m i 24 pistoletów maszynowych.
• Jedna kompania motocyklistów (4 c.k.m.,
18 l.k.m. 3 granatniki).
• Jedna kompania ciężka złożona z plutonu pionierów, plutonu ppanc. (3 działa
37 mm), plutonu dział piechoty (dwa
działa 75 mm).
• Baon ppanc. á 3 kompanie ppanc., każda
po 12 działek 37 mm. I jedna kompania
działek przeciwlotniczych kal. 37 mm.
Wydaje stowarzyszenie Wojskowej Historii Śląska Cieszyńskiego Školní 137, 739 91 Jablunkov www.avhts.eu
Muzeum 4. PSP, ul. Frysztacka 2, 43-400 Cieszyn
www.militariacieszyn.pl
Redakcja Bogdan Jakubek, Bronisław Firla, Piotr Lipka DTP Marian Siedlaczek
Zadanie realizowane w ramach zlecenia przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki
nad Polonią i Polakami za granicą w 2011 r. dzięki pomocy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.
• Baon saperów i baon łączności.
Otóż:
Przypominając organizację dywizji pancernej niemieckiej, podkreślam o g r o m n ą s i ł ę o g n i o w ą tej jednostki, podwyższaną jeszcze przez ciągłą tendencję
do dalszej automatyzacji uzbrojenia (pistolety maszynowe).
Chcę teraz zwrócić uwagę na wzajemny
stosunek broni w wielkiej jednostce pancernej. Jeśli bowiem uchyliłem się od dyskusji ogólnej nad tym, która z broni jest raczej bronią główną – to w ramach wielkiej
jednostki pancernej, sprawa ta jest jasna –
jest nią pancerz ; czyli broń pancerna, która wchłaniają w siebie uzbrojenie id l.k.m.
poprzez n.k.m., działko ppanc. – do dział
włącznie, stając się coraz bardziej samodzielną i samowystarczalna – podporządkuje sobie inne bronie, które występują
w tych wielkich jednostkach pancernych,
jedynie w ilości nieodzownie koniecznej
dla umożliwienia czy ułatwienia pracy
broni pancernej.
Opracował Bogdan Jakubek
NASI JUBILACI
08.07.Kowalowski Antoni
16.07.Czyż Maksymilian
16.08. Polok Edward
21.08.Pawlas Teodor
30.08.Ryba Edward
06.09. Feber Brunon
23.09. Ramsza Antoni
08.10. Pawlas Jan
21.10.Kiczmer Jan
22.10.Chlebik Karol
09.11. Polok Eryk
87 l.
86 l.
88 l.
90 l.
85 l.
85 l.
90 l.
89 l.
88 l.
86 l.
89 l.
NA WIECZNĄ WARTĘ
odprowadziliśmy
śp. Ppor. Ludwika Jaworka,
ur. w Pietwałdzie 11.08.1925, byłego
kanoniera z 17 Pułku Artylerii, 2 Korpusu Polskiego, który zmarł 1.08.2011.
Wezwaniem do ostatniego apelu pożegnali go m. in. B. Firla i J. Pawlas.
„Wojną zachwycają
się tylko ci, którzy
nigdy jej nie poznali”
—erazm z rotterdamu

Podobne dokumenty