do druku - Jacek Franek

Transkrypt

do druku - Jacek Franek
KANCELARIA ADWOKACKA
RECHTSANWALTSKANZLEI
DR JACEK FRANEK
MAGISTER LEGUM EUROPAE
Pozwy zbiorowe
Rzeczpospolita - Styczeń 2004
Nr Wydania: 201
Nasz artykuł w Rzeczpospolitej (Rz. z 7-8.8.04) dotyczący możliwości dochodzenia w
ramach pozwów zbiorowych odszkodowań od państwa niemieckiego przez osoby
prywatne i firmy spotkał się z dużym oddźwiękiem i szeregiem zapytań co do
szczegółów. Pozwalamy sobie więc rozwinąć ów temat, przypominając na wstępie
tezę wspomnianego artykułu: Polakom mogą przysługiwać wobec państwa
niemieckiego roszczenia za ich majątki zniszczone w wyniku działań wojennych w
trakcie II wojny światowej przez państwo niemieckie (np. zburzone kamienice, fabryki
i zakłady, zniszczone domy i chałupy, zabrane prywatne kolekcje sztuki itp.).
Jeśli bowiem Niemcy - byli właściciele majątków na terenie Polski lub ich potomkowie
- mogą składać do sądów polskich pozwy o odszkodowania za utracone mienie,
dlaczegóż by Polacy - właściciele majątków poniszczonych przez państwo niemieckie
w trakcie działań wojennych lub ich potomkowie - nie mieliby się domagać
podobnych odszkodowań od państwa niemieckiego? Podstawy prawne ku temu nie
są ani gorsze ani lepsze od tych, na których opierają się niemieccy wypędzeni.
Idea jest następująca: wprawdzie Polska jako państwo zrzekła się w 1953 roku
wszelkich roszczeń odszkodowawczych wobec Niemiec, jednak zrzeczenie to jest
skuteczne tylko w stosunku do roszczeń odszkodowawczych państwa polskiego, nie
jest natomiast skuteczne w stosunku do roszczeń podnoszonych przez osoby
prywatne lub firmy. Bowiem państwo może zrzec się tylko praw przysługujących jako
podmiotowi prawa jemu samemu, nie może natomiast zrzec się praw przysługujących
osobom prywatnym i firmom - te są odrębnymi od państwa podmiotami prawa.
Mechanizm ten jest w pewnym sensie podobny jak przy roszczeniach
odszkodowawczych zapowiedzianych przez niemieckich wypędzonych - opierają się
one na stwierdzeniu, że przesunięcie granic państwowych nie spowodowało
automatycznie utraty własności prywatnej (a ta nastąpiła dopiero w wyniku działań
państwa polskiego).
tel.: + 48 22 622 95 96
fax: +48 22 622 12 85
mobile: +48 508 191 289
e-mail: [email protected]
Dochodzenie roszczeń odszkodowawczych przez obywateli polskich ma, naszym
zdaniem, dwa korzystne skutki. Po pierwsze może mieć ono konkretny wymiar
finansowy dla tychże osób. Po drugie stanowi ono dla państwa polskiego ważki
argument polityczny w rozmowach prowadzonych z Republiką Federalną Niemiec. A
takie argumenty będą w niedługim czasie niezwykle potrzebne. Trzeba bowiem zdać
sobie sprawę z tego, że wypędzeni - po prawdopodobnie niekorzystnych dla nich
wyrokach sądów polskich - będą dochodzili swoich praw w Strassburgu. Wprawdzie
zapowiedzieli oni na razie (tzn. bezpośrednio po wystąpieniu kanclerza Schrödera w
Warszawie) wniesienie pozwów o zwrot własności (które to pozwy są naszym
zdaniem skazane na niepowodzenie), lecz należy się liczyć z tym, że z czasem
podniesione przez nich zostaną także pozwy o odszkodowania (których to
prowadzenia my jako prawnicy natychmiast byśmy się podjęli, ponieważ, naszym
zdaniem, będą one miały w Strassburgu duże szanse na powodzenie - bowiem
powojenna konfiskata mienia wypędzonych zakładająca brak odszkodowań była
niezgodna zarówno z prawem międzynarodowym, jak i prawem polskim
obowiązującymi w tym czasie). A jeśli pozwy te okażą się rzeczywiście zasadne,
państwo polskie stanie przed dylematem, który trywialnie formułując sprowadza się
do stwierdzenia, że ktoś za to wszystko musi zapłacić, i będzie ono prawdopodobnie
musiało podjąć rozmowy z państwem niemieckim w celu uregulowania tejże kwestii.
Pozwy zbiorowe wniesione przez niezliczoną rzeszę obywateli polskich stanowiłyby w
tej sytuacji niezwykle skuteczną kartę przetargową w negocjacjach z państwem
niemieckim.
Taką kartę przetargową mógłby stanowić oczywiście także pozew wniesiony przez
miasto stołeczne Warszawa. Jest to idea propagowana przez Pana Prezydenta
Kaczyńskiego. Autorzy artykułu mają ogromny szacunek dla tej idei, jednak trapieni są
obawami, że pozew wniesiony przez Warszawę może okazać się nieskuteczny.
Bowiem miasto Warszawa posiada wprawdzie odrębną od państwa polskiego
osobowość prawną (jest ono osobą prawną z własnymi prawami i obowiązkami), tak
że można by teoretycznie przyjąć, iż zrzeczenie się przez państwo polskie roszczeń
odszkodowawczych w 1953 roku nie narusza praw miasta Warszawy (analogicznie do
praw osób prywatnych). Jednak np. w niemieckiej nauce prawa istnieje rozróżnienie
pomiędzy osobami prawnymi prawa prywatnego (są nimi wszelkiego rodzaju spółki i
przedsiębiorstwa) a osobami prawnymi prawa publicznego (są nimi miasta, gminy i
związki gmin). Zgodnie z tym rozróżnieniem może okazać się, że miasto Warszawa
jako osoba prawna prawa publicznego musi przyjąć na siebie zobowiązania przyjęte w
1953 roku przez państwo polskie. A owo niemieckie rozróżnienie może okazać się w
przedmiotowej sprawie decydujące, ponieważ pozew odszkodowawczy miasta
Warszawy musi zostać wniesiony przed sądy niemieckie - wynika to z
międzynarodowej zasady procesowej stanowiącej, iż pozwy o odszkodowanie za
działania państwa dokonane w ramach jego suwerennych czynności, tzw. acta iure
imperii, na przykład działania wojenne, wnosi się wyłącznie przed sądy tegoż państwa.
W związku z powyższym istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozew miasta
stołecznego Warszawy zostanie przez sądy niemieckie (oraz przez Trybunał w
Strasburgu) oddalony ze względu na fakt, iż miasto Warszawa - jako osoba prawna
prawa publicznego - musi uznać zrzeczenie się roszczeń odszkodowawczych dokonane
przez państwo polskie w 1953 roku i notyfikowane przezeń w ONZ w 1969 roku (tzn.
według prawa międzynarodowego skuteczne).
W związku z tym autorzy artykułu są zdania, że osoby prywatne (także prywatne
tel.: + 48 22 622 95 96
fax: +48 22 622 12 85
mobile: +48 508 191 289
e-mail: [email protected]
muzea) i firmy powinny zgłaszać szkody doznane przez nich oraz ich ojców i dziadów
od państwa niemieckiego w trakcie II wojny światowej oraz, po spisaniu
poszczególnych szkód, wnosić pozwy zbiorowe przed sądy niemieckie. Byłaby to akcja
podobna do tej, której dokonali przed kilkoma laty przymusowi robotnicy żydowscy, a
która to akcja zakończyła się uznaniem ich roszczeń przez państwo niemieckie.
Pragniemy przy tym zwrócić uwagę na fakt, że pozwy wnoszone przez obywateli
polskich nie muszą koniecznie wiązać się z dużymi kosztami procesowymi. Bowiem
prawo niemieckie przewiduje możliwość składania za niewielkimi opłatami sądowymi
pozwów sprawdzających zasadność roszczenia, by dopiero po potwierdzeniu ich
zasadności składać pozwy o konkretne odszkodowania. Siła takich pozwów leży
oczywiście w ich ilości. Bowiem jeśli sądy niemieckie będą otrzymywać tzw. pozwy
zbiorowe, tzn. pozwy od niezliczonej rzeszy obywateli polskich, to stanowiło to będzie
w międzynarodowej opinii publicznej odpowiedni nacisk na państwo niemieckie.
Pragniemy przy tym podkreślić, że, naszym zdaniem, nie do końca należy polegać na
zapewnieniach rządu niemieckiego o nie popieraniu roszczeń wysuwanych przez
wypędzonych. Bowiem po pierwsze zapewnienia państwa niemieckiego nie mogą
mieć żadnego wpływu na działania wypędzonych, będących osobami prywatnymi (co
udowodnił przewodniczący Preußische Treuhand Rudi Pawelka zapowiadając dwa dni
po wystąpieniu kanclerza Schrödera wnoszenie pozwów przeciwko państwu
polskiemu). Po drugie zapewnienia kanclerza Schrödera stoją w pewnej sprzeczności z
działaniami niemieckiej administracji państwowej. Owa wzywa bowiem sukcesywnie
niemieckich wypędzonych do zwrotu tzw. świadczeń wyrównawczych, które
przyznawane im były przez państwo niemieckie za utracone w Polsce majątki.
Wezwania te są zgodnie z prawem niemieckim mimo upływu lat w pełni dopuszczalne
i mają one podwójny skutek. Z jednej strony zachęcają w pewien sposób
wypędzonych do dochodzenia roszczeń wobec państwa polskiego, ponieważ w
wezwaniach tych zawarte jest zazwyczaj sformułowanie, iż wypędzeni muszą zwracać
świadczenia wyrównawcze, jako że w Polsce nastąpiła liberalizacja stosunków - co w
podtekście oznacza, że mogą teraz już dochodzić swoich praw przed sądami polskimi.
Z drugiej strony stanowią one podwaliny prawne do dochodzenia odszkodowań od
państwa polskiego. Bowiem do tej pory można było z prawnego punktu widzenia
ewentualnie przyjąć, że dzięki wypłacie świadczeń wyrównawczych w majątku danego
wypędzonego nie pojawiła się szkoda - która to jest podstawą do uzyskania
odszkodowania, co wynika z tego, że odszkodowanie można zgodnie z literą prawa
uzyskać tylko wtedy, gdy w majątku danej osoby została wyrządzona szkoda. Jeśli
jednak dzisiaj państwo niemieckie odbiera przyznane po wojnie świadczenia
finansowe, stwarza ono z punktu widzenia prawa definitywnie sytuację, w której
szkoda w majątkach wypędzonych znów zaistnieje. (Co się tyczy wysokości
przyznanych przez państwo niemieckie po wojnie świadczeń, wynosi ona zgodnie z
niedawną wypowiedzią ministra finansów Hansa Eichela 74 miliardy EUR - ze strony
niemieckiej jest więc o co walczyć.)
Co się jeszcze tyczy kwestii wystąpienia szkody w majątkach wypędzonych, należy
ponadto zwrócić uwagę na następującą kwestię: powyżej zastrzegliśmy, że
wypłacanie świadczeń wyrównawczych przez państwo niemieckie mogło
ewentualnie zniwelować szkodę w majątkach wypędzonych. Zastrzeżenia tego
użyliśmy świadomie, ponieważ będzie to tylko argument strony polskiej. Strona
niemiecka będzie się natomiast powoływała na przepis § 359 ust. 3 nr 3 niemieckiej
Ustawy o świadczeniach wyrównawczych, zgodnie z którym owe świadczenia z mocy
tel.: + 48 22 622 95 96
fax: +48 22 622 12 85
mobile: +48 508 191 289
e-mail: [email protected]
prawa nie pokrywają szkód, które powstały w majątkach wypędzonych "albo" w
wyniku wykorzystania stosunków panujących w obszarze wypędzeń - bez
odpowiedniej rekompensaty, albo w wyniku czynności prawnej sprzecznej z dobrymi
obyczajami lub spowodowanej poprzez groźbę lub przymus lub związanej z
bezprawnym odebraniem posiadania, albo w wyniku innego czynu zabronionego .
Nie trzeba chyba wyjaśniać, że ojcowie Ustawy o świadczeniach wyrównawczych mieli
tutaj na myśli szkody powstałe w wyniku działań Polski, a przepis ten, zawarty na
samym końcu Ustawy, stanowi furtkę stworzoną przez długoterminowo myślące
niemieckie prawodawstwo w celu odebrania polskiej stronie argumentu o nie
istnieniu szkody w majątkach wypędzonych. Ustawodawstwo to stoi zresztą od
samego początku na stanowisku, że świadczenia wyrównawcze nie miały charakteru
odszkodowawczego, lecz stanowiły humanitarną pomoc wdrożeniową dla rodaków
przybyłych ze wschodu (otrzymywali oni też tylko pewną określoną procentową
wartość pozostawionego przez nich majątku i do tego jeszcze obliczaną na podstawie
tzw. wartości podatkowej (Steuerwert), która niższa była w Niemczech od wartości
rynkowej przeciętnie o 80%).
Faktem jest wprawdzie, że na razie administracja niemiecka wzywa do zwrotu
świadczeń wyrównawczych nie klasycznych wypędzonych (tzn. tych, którzy opuszczali
Polskę w roku 1945), lecz tzw. późnych przesiedleńców (tzn. tych, którzy opuszczali
Polskę w latach późniejszych). Jeśli jednak pozwy klasycznych wypędzonych
zapowiedziane przez Preußische Treuhand zakończą się dla tychże w Strassburgu
sukcesem, niemiecka administracja będzie na mocy § 349 niemieckiej Ustawy o
świadczeniach wyrównawczych zobligowana do zażądania od nich zwrotu
przyznanych im po wojnie świadczeń wyrównawczych - ponieważ otrzymali oni od
Polski wyrównanie ich strat majątkowych. Kto w takim wypadku ostatecznie uzyska
korzyść finansową, łatwo sobie wykalkulować: wypędzeni otrzymają od Polski
odszkodowania za utracony przez nich majątek w pełnej wysokości, a administracja
niemiecka otrzyma od tychże wypędzonych zwrot świadczeń wyrównawczych
stanowiących procentową wartość owego majątku. Gwoli przypomnienia: owa
procentowa wartość majątku wynosi 74 miliardy EUR. A gwoli uzupełnienia: zgodnie
ze statystką Centralnego Urzędu ds. Świadczeń Wyrównawczych w Bad-Homburg
administracja niemiecka zażądała do tej pory (od późnych przesiedleńców) zwrotu
świadczeń w wysokości ok. 3 milionów EUR.
Podsumowując autorzy artykułu uważają, że należy w dość ostrożny sposób
podchodzić do oświadczeń strony niemieckiej o nie dochodzeniu swoich praw wobec
państwa polskiego. Zdaniem autorów artykułu oświadczenia takowe staną się dopiero
wtedy ostatecznie wiążące, gdy przybiorą formę umowy międzynarodowej (podobną
umowę zawarła z Niemcami po wojnie np. Francja - co do Alzacji i Lotaryngii). By
jednak mogło dojść do podpisania takiej umowy, strona polska musi mieć w ręku
kartę przetargową, za pomocą której będzie mogła wywrzeć wpływ na stronę
niemiecką. Taką kartą przetargową byłyby pozwy zbiorowe wnoszone przez obywateli
polskich. Siła takowych pozwów już raz - przy pozwach robotników przymusowych zmusiła państwo niemieckie do odpowiednich reakcji. A idea pozwów wnoszonych
przez osoby prywatne i firmy jest dla państwa polskiego o tyle korzystna, że nie
rzutują one na stosunki polsko-niemieckie na poziomie rządowym.
Oczywiście niemieccy wypędzeni są na tą batalię dużo lepiej przygotowani niż polscy
poszkodowani, bowiem dane do pozwów zbierają oni już od dość długiego czasu. Ale
tel.: + 48 22 622 95 96
fax: +48 22 622 12 85
mobile: +48 508 191 289
e-mail: [email protected]
siła Polaków zawsze leżała w sprawnym improwizowaniu. Przy korzystnych
założeniach dałoby się więc jeszcze w tym roku - a więc w tym samym okresie co
niemieccy wypędzeni - złożyć do sądów niemieckich pozwy zbiorowe domagające się
odszkodowań za mienie zniszczone osobom prywatnym i firmom przez niemieckiego
okupanta.
adw. Jacek Franek, Warszawa / Hannover
adw. Anisa Gnacikowska, Warszawa / Hannover
tel.: + 48 22 622 95 96
fax: +48 22 622 12 85
mobile: +48 508 191 289
e-mail: [email protected]