Wiktor Kowalczyk CELEBROWAĆ, ZABAWIAĆ CZY
Transkrypt
Wiktor Kowalczyk CELEBROWAĆ, ZABAWIAĆ CZY
Muzea uczą i bawią Wiktor Kowalczyk CELEBROWAĆ, ZABAWIAĆ CZY EDUKOWAĆ? PO CO SPOŁECZEŃSTWU SĄ DZIŚ PUBLICZNE MUZEA? wory muzeom podobne powstawały i powstają z różnych powodów i w różnym celu. Jeśli są organizowane i utrzymywane za środki prywatne, a przy tym działają w zgodzie z obowiązującym prawem i przy poszanowaniu obyczajów, trudno ingerować w ich program (niekiedy tylko można mieć wątpliwości, czy użycie w ich nazwach słowa „muzeum” jest w pełni uzasadnione). Inaczej rzecz ma się z instytucjami muzealnymi subsydiowanymi z kasy publicznej. Te zdecydowanie powinny wykonywać zadania uznawane za społecznie ważne i pożyteczne. Światowa społeczność, która rokrocznie łoży znaczące sumy na utrzymanie tysięcy takich placówek, ma bowiem prawo w zamian czegoś oczekiwać. Nakłady te jednak, w zestawieniu ze skalą stale rosnących potrzeb, są i będą z pewnością zawsze niewystarczające. A jeśli suweren nie w pełni płaci, nie może w pełni wymagać. Państwowe i samorządowe muzea, opanowawszy sztukę pozyskiwania zewnętrznych funduszy, zyskują dzięki temu prawo przynajmniej częściowej autonomii, szukając na własną rękę swej drogi. Czasem odbiega ona daleko od pierwotnie wytyczonego kursu publicznej misji. Czy potrzebne jest wyraźne jej określenie? Na tym polu jesteśmy świadkami swego rodzaju konfrontacji. Na jednej szali kładą swój dorobek, wiek, tytuły i urzędy obrońcy tradycji świątynno-skarbcowej, gromkim i autorytatywnym tonem nawołując swych adwersarzy do opamiętania. Ciężar argumentów rzucanych na szalę przeciwległą, przez wyznawców wizji biznesowo-rozrywkowej, zdaje się jednak coraz bardziej przeważać. Autor niniejszego tekstu, uznając pewne racje każdej z tych stron, z żadną nie zgadza się do końca, proponując model służebno-edukacyjny. Muzeomania i panmuzealizacja Na naszych oczach powoływane zostają do życia coraz to nowe muzea. Są wśród nich wielkie, których stworzenie i pozostawienie kolejnym generacjom jest ambicją mężów stanu i całych formacji politycznych; ale też maleńkie, lokalne, rodzinne, organizowane z potrzeby serca, dla zachowania czyjejś pamięci czy 1. Najróżniejsze byty – materialne i pozamaterialne, realne i fikcyjne – czasem zupełnie niepozorne, ulegając muzealizacji przybierają na znaczeniu i wartości (Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów, Oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym) 1. Most diverse entities – material and non-material, real and fictional – sometimes totally inconspicuous, by becoming a subject of musealisation gain importance and value (The House of Maria and Jerzy Kuncewicz, Department of the Muzeum Nadwiślańskie in Kazimierz Dolny) MUZEALNICTWO 55 Muzea uczą i bawią propagowania jakichś idei albo jako sposób, nierzadko pomysłowy i ambitny, zdobywania środków na życie. Kreacje te są przejawem twórczej aktywności, wiary w sens i powodzenie tych przedsięwzięć. Dzięki nim skuteczniej mogą być chronione i lepiej prezentowane zasoby naszego dziedzictwa, a wielość i różnorodność tych placówek wzbogacają kulturalną ofertę miejscowości i regionów. Muzea zajmują coraz poważniejsze miejsce w biznesie turystycznym – wiele z nich jest wręcz dużymi przedsiębiorstwami, generującymi znaczne dochody i zapewniającymi liczne miejsca pracy. Dla nich powstają, budząc czasem wiele emocji, obiekty nowej muzealnej architektury. W ślad za napływającymi do muzeów coraz znaczniejszymi kwotami dotacji, następuje rozwój wszelkich dziedzin muzealnictwa – powiększa się rynek specjalistycznych towarów i usług, pojawiają się innowacyjne technologie. Projektowane z rozmachem, efektowne aranżacyjnie i pełne nowinek technicznych ekspozycje robią coraz większe wrażenie na publiczności. Pracownicy muzeów ustawicznie się kształcą, dynamicznie rozwija się również muzeologia (i to w najdziwniej określanych kierunkach, jak chociażby muzeologia neuronalna). Zmiany zachodzą także w samoświadomości muzealników – wzrastamy w poczuciu swej wyjątkowości. Fenomen renesansu muzeów we współczesnym świecie nie ogranicza się jedynie do tego, że robi się od nich coraz gęściej na mapie. Zarówno w skali globalnej, jak i na naszym podwórku daje się zaobserwować swego rodzaju trend, który można określić mianem panmuzealizacji rzeczywistości – wszelkich jej aspektów i dziedzin. Muzea są dedykowane m.in.: miejscom i obszarom, przedziałom czasu, realnym i fikcyjnym postaciom, najróżniejszym przedmiotom, obiektom, dziełom, wydarzeniom, działaniom, profesjom, obyczajom, ideom, zjawiskom, procesom, kierunkom itp., itd. Prócz muzeów przestrzennie ograniczonych strukturą zajmowanych budowli, powstają muzea otwarte – przykładowo, obok muzeów miast, miasta-muzea – które anektują niejako i umuzealniają otaczającą je przestrzeń, starając się ją posiąść, pojąć, a następnie opowiedzieć. To, że tak liczne muzea wciąż zyskują sobie publiczność, świadczy o tym, iż albo są faktycznie potrzebne, albo tak dobrze się promują, skutecznie wmawiając potrzebę odwiedzania ich swym gościom. Czy jest to jedynie wynik schlebiania najbardziej pospolitym gustom, mającego na celu bicie rekordów frekwencji i zwiększanie kasowych wpływów? Może chęć pokazania się, uzasadnienia potrzeby swego istnienia albo sposób na zaspokajanie własnych aspiracji? A może mamy do czynienia z ponownym odkryciem przez muzealników posłannictwa do pracy u podstaw, ze świadomym zamiarem towarzyszenia innym w ich rozwoju? Kariera nazwy, zmiana funkcji 2. Przykład muzeum tworzonego w otwartej przestrzeni, w oparciu o rekonstrukcje fragmentów wczesnośredniowiecznego grodu (w sąsiedztwie jego reliktów) oraz działania eksperymentalne z zakresu archeologii doświadczalnej (Grodzisko Żmijowiska, Oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym) 2. An example of a museum created in an open space, based on reconstructions of the fragments of an early medieval town (near its remnants) and experimental activities in the field of experimental archaeology (Grodzisko Żmijowiska, Department of the Muzeum Nadwiślańskie in Kazimierz Dolny) 56 MUZEALNICTWO Nietrudno zauważyć, jak ponowną, głównie marketingową karierę robi dziś, zdawać by się mogło, archaiczne słowo „muzeum”, którym etykietowane są najróżniejsze przybytki, często mające niewiele czy wręcz nic wspólnego z pierwotną znaczeniową zawartością tego wyrazu. Nazwa ta jednak nobilituje, budzi zaufanie i zaprasza do złożenia wizyty, kojarząc się z czymś autentycznym, rzadkim, cennym, kunsztownym i pięknym, niezwykłym, interesująco pokazanym, z rzetelną wiedzą, uczciwością, dbałością, troską czy odpowiedzialnością. I choć jej nadużycia dotyczą głównie przedsięwzięć prywatnych, płacą za nie utratą swego prestiżu i autorytetu instytucje publiczne. Jednocześnie na naszych oczach następuje dekompozycja dotychczasowej postaci muzeów, uświęconej przez czas ich trwania, wartość zasobów, dorobek i związane z nimi autorytety. Coraz mniej zdaje się je Muzea uczą i bawią 3. Prezentować dziedzictwo dla przysporzenia wiedzy i wzbogacenia osobowości zwiedzających oraz przekazywać wiedzę, która pozwoli im więcej dostrzegać i lepiej rozumieć – zadaniem muzeów może być pomoc w odkrywaniu ukrytych wymiarów rzeczywistości (Kamienica Celejowska, Oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym) 3. To present the heritage for the purpose of enriching the knowledge and personality of visitors and to share the knowledge that will allow them to see more and understand more – the task of museums may be to unveil the hidden dimensions of reality (Kamienica Celejowska, Department of the Muzeum Nadwiślańskie in Kazimierz Dolny) również pociągać wypełnianie całego katalogu ustawowo nałożonych na nie funkcji. Tworzenie kolekcji i opieka nad nimi nie są już zadaniami nadrzędnymi, na dalszy plan schodzą badania naukowe. Liczy się medialny wizerunek, przyciągnięcie uwagi publiczności i długotrwałe zapisanie się w jej pamięci. Placówki te w tradycyjnym swym kształcie od lat poddawane są krytyce. Zarzuca się im sztuczność, konserwatyzm, koturnowość. Określane bywają mianem grobowców dla zgromadzonych w nich zbiorów, wyobcowanych z kontekstu swego czasu i środowiska – niedostępnych, bo tkwiących w szczelnych gablotkach lub, co gorsza, w ogóle nieeksponowanych. Zresztą odchodzi się już od prezentacji wyabstrahowanych obiektów, nacisk przenosząc na dynamikę procesów, w wyniku których powstawały, którym towarzyszyły i które w sobie zapisały. Dotychczasowe świątynie, gdzie celebrowano autentyki, podlegają transformacji w fora, na których dochodzi do towarzyskich spotkań i wymiany myśli wobec ich cyfrowych wizerunków. W dobie kultu digitalizacji oryginały stają się niepotrzebne – po zeskanowaniu w 3D mogą zniknąć z ołtarzy, schodząc do klimatyzowanych i monitorowanych magazynów (rozważa się nawet możliwość ich sprzedawania, by uzyskać środki na digitalizację kolejnych!). Niegdysiejsze skarbnice materialnego dziedzictwa obejmują dziś zakresem swych zainteresowań również dziedzictwo niematerialne, zmieniając się w miejsca kultywowania pamięci, centra propagowania idei, w ośrodki edukacyjne i artystyczne impresariaty. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom publiczności, muzea starają się być łatwiejsze w odbiorze, bardziej przyjazne, dostępne i otwarte na świat; wchodzą w dyskurs z teraźniejszością, a ta wdziera się do ich wnętrz. Alternatywą dla świątynnej ciszy, mającej służyć kontemplacji wystawionych dzieł, staje się atmosfera jarmarku, festynu, wesołego miasteczka. Następuje przesunięcie akcentu z eksponatu na osobę widza – klienta, odbiorcy, konsumenta. Publiczność uzurpuje sobie prawo do decydowania, jakie muzea być powinny. By zaspokajać jej potrzeby, zmieniają one profil swej działalności, modyfikują język przekazu. W poszukiwaniu nowej tożsamości podkradają innym placówkom kulturalnym ich menu. Chcą być jednocześnie galerią, filharmonią, kinem, teatrem, domem kultury… Czy traktować to jako chęć poszerzenia i wzbogacenia oferty, podejście holistyczne, bliskie idei świątyni muz, czy też bardziej jako nieuprawnione zawłaszczanie cudzych ról, przy jednoczesnym zaniedbywaniu własnych, już niechcianych? Transformacja ta obejmuje struktury organizacyjne, funkcje i formy, ale także i treściową zawartość muzeów. Dzieje się tak m.in. za sprawą muzealników podlegających i ulegających trendom, naciskom, pokusom czy zachciankom. I nie można powiedzieć, by było to pozbawione wszelkiego sensu bądź racji, choć niewątpliwie grozi uronieniem istotnych wartości. Czy należy bronić za wszelką cenę kanonu? Nie wiem. Ważne jest, byśmy byli świadomi, że zadaniem prawdziwych muzeów nie jest organizacja igrzysk, a medialny sukces, zwłaszcza osiągany przez wywoływanie kolejnych skandali, nie może stać się celem samym w sobie dla instytucji kultury. Na muzeach i muzealnikach ciąży też obowiązek odgrywania w społeczeństwie roli znacznie ważniejszej i bardziej odpowiedzialnej, niż aranżowanie przestrzeni służącej li tylko „spędzaniu wolnego czasu”, czyli zabijaniu nudy. Owszem, ból wypływający z egzystencjalnej pustki, jaką coraz bar- MUZEALNICTWO 57 Muzea uczą i bawią dziej zdaje się odczuwać współczesny człowiek, bywa dojmujący. Nie powinniśmy jednak przyczyniać się do tego, by publiczne muzea sprowadzone zostały do roli grzechotki, która, jedynie zabawiając, ma za zadanie odwracać uwagę cierpiącego od istoty problemu. W poszukiwaniu porzuconej misji Wydaje się, że przy tak szybkich i daleko idących przemianach muzea mają problem z odnalezieniem swej tożsamości. Wprawdzie nie sprawiają wrażenia zagubionych, odrzuconych czy wyobcowanych. Swą aktywnością, a czasem wręcz nadaktywnością, starają się udowadniać, że jest wprost przeciwnie. Czy jednak faktycznie starcza im czasu i chęci, by zastanowić się głębiej nad dotychczas przebytą drogą, swą obecną rolą i miejscem, wreszcie nad kierunkiem dalszej peregrynacji? Co mają do zaoferowania dzisiejszemu światu? Czy są gotowe aktywnie reagować na wciąż zmieniającą się rzeczywistość? W czym i na ile mogą być pomocne w zmaganiach z wyzwaniami obecnej doby? Jakie jest ich przesłanie? Czy czują ciążące na nich brzemię odpowiedzialności? Czy chcą być nadal generatorami wiedzy, stawiać pytania i skłaniać do myślenia? Czy stać je na podjęcie otwartej debaty, wejście w spór, obronę wartości, pójście pod prąd i dawanie prawdziwych, choć niekoniecznie prostych i poprawnych politycznie odpowiedzi? Dziś nie wystarczy już być tylko strażnikiem skarbu. Jako depozytariusze dziedzictwa muzea mają pomagać współczesnemu człowiekowi w ciągłym odnajdywaniu się w zaułkach jego wnętrza i otoczenia – krzewić oświatę, wychowywać, pomagać w rozumieniu świata i akceptowaniu jego różnorodności, dawać świadectwo, stanowić przestrogę, indukować pozytywne emocje, dostarczać etycznych wzorców i estetycznych przeżyć, propagować uniwersalne wartości: dobro, prawdę i piękno, inspirować, stwarzać warunki do refleksji, pomagać odnaleźć i określić siebie, dialogować, współtworzyć publiczną przestrzeń, wskazywać nowe, istotne kierunki, stawiając zadania i angażując do wspólnego działania. Co powinno być zatem misją współczesnego publicznego muzealnictwa? Twierdzę, że towarzyszenie i pomoc w rozwoju jednostek i społeczeństwa. Przyczynianie się do tego, by ich życie stawało się bardziej świadome, mądre, twórcze, pożyteczne, odpowiedzialne, pokojowe – słowem – lepiej spożytkowane. Muzea idąc w sukurs rodzinie i szkole, wraz z bibliotekami, ośrodkami kultury, teatrami, filharmoniami itd. mają dźwigać człowieka na coraz to wyższy poziom intelektualnego, emocjonalnego i duchowego (a przy okazji i ekonomicznego) rozwoju. To funkcja służebna, pełniona stosownie do możliwości, skali i miejsca, sił i środków, jakimi dysponują. Jej celem jest poprawa funkcjonowania społeczeństwa poprzez propagowanie korzystnych dlań wartości, pomoc w rozwiązywaniu pojawiających się problemów i eliminacji zjawisk negatywnych. Demokratyzacja 4. Dla określenia swej tożsamości i skutecznej realizacji misji muzea potrzebują żywej interakcji z otoczeniem: aktualizacji przesłania i dyskursu z teraźniejszością (Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie) 4. In order to define their identity and to successfully perform their mission, museums need a real interaction with the surroundings: to update their message and conduct a discourse with the present (the Warsaw Rising Museum in Warsaw) 58 MUZEALNICTWO Muzea są niewątpliwie dziećmi swoich czasów. Współczesna publiczność muzealna, a zwłaszcza jej młodsza generacja, odważnie wyraża swe opinie, stawia wymagania, egzekwuje swoje prawa (inna rzecz – nie zawsze wszystko wie i rozumie). Czasy, gdy tylko twórcom przysługiwało prawo do aktywności, zaś odbiorcy mieli pozostawać bierni, na szczęście minęły. Muzealnicy, deklarując otwartość na wysuwane pod ich adresem postulaty, zapraszają swych gości do partycypacji. Zależy im na uzyskaniu z ich strony zaangażowania. Dochodzi do współtworzenia muzeów i współdecydowania o ich kształcie. Społeczeństwo oczywiście ma prawo do werbalizacji swych oczekiwań, stawiania wymogów, akceptując bądź nie propozycje muzealników. Niewątpliwie musimy ze sobą wymieniać opinie, potrzebne nam są komunikaty zwrotne. Owszem, muzeum powinno być tworzone w interakcji z odbiorcami jego oferty. Niezbędne jest obserwowanie ich Muzea uczą i bawią loletnich doświadczeń. To, że ktoś czegoś nie wie albo nie rozumie, nie oznacza, że jest to złe czy niemądre. Edukacja funkcją kluczową Nie zamierzam kwestionować żadnej z ustawowych funkcji muzeów – wszystkie są niewątpliwie ważne i potrzebne, wręcz niezbędne, i byłoby źle, gdyby realizację którejkolwiek zaniedbano. Układają się one jednak w pewien ciąg wzajemnych zależności, w którym jedne stanowią podstawę i punkt wyjścia dla drugich, pełniąc w stosunku do nich rolę służebną, choć wszystkim łącznie przyświeca wspólny cel – realizacja misji. W tej hierarchii działalności edukacyjnej przypisać trzeba miejsce najwyższe, bezpośrednio z misją sąsiadujące. Dla jasności należy dodać, że edukacja muzealna rozumiana jest tu bardzo szeroko, poczynając od poziomu wszelkiego typu udostępniania zbiorów, w tym tworzenia koncepcji wystaw, wydawnictw oraz zajęć oświatowych. Łacińskie educatio znaczy: uczyć, kształcić, wychowywać, ale również, co ważne: wyciągnąć, wyprowadzić. Jeszcze lepiej istotę procesu edukacji określa rdzeń tego słowa – duco, który oznacza: ciągnąć, przyciągać, prowadzić, kierować, tworzyć. Bo to rolą muzealników, którzy sami osiągnęli pewien pułap wiedzy i kultural5. O czym mogą decydować w muzeach miliony zwiedzających, a co powinno pozostać wyłączną domeną muzealników? (Muzeum Zamkowe w Malborku) 5. What should millions of visitors decide about in museums and what should lie only in the hands of the museum professionals? (the Malbork Castle Museum) reakcji, jakości i aktywności odbioru, wsłuchiwanie się w oceny oraz branie ich pod uwagę przy dalszym rzeźbieniu profilu instytucji. Zachęcajmy więc do dyskusji, pytajmy o zdanie, uważnie słuchajmy i dogłębnie analizujmy odpowiedzi, wyciągając stosowne wnioski. Ale potem świadome decyzje podejmujmy sami i umiejmy odważnie bronić swych rozstrzygnięć, biorąc też za nie pełną odpowiedzialność. Podążanie bowiem wyłącznie za wynikami sondaży, całkowite oddanie steru rządów i pozwolenie, by to publiczność prowadziła muzealników za rękę, oznaczałoby spłycenie i zniekształcenie idei muzeum. Po to kształci się specjalistów w tak wielu szczegółowych dyscyplinach muzealnictwa, po to ich zatrudnia, wyznaczając określone zadania, by powierzyć im także podejmowanie decyzji, co, jak, gdzie i kiedy ma być w muzeum zorganizowane. Racja nie zawsze bowiem leży po stronie większości! Nie możemy ignorować znaczenia naukowej wiedzy i wie- 6. Klarowność narracji oraz warunki ułatwiające skupienie uwagi są podstawą skutecznej percepcji przekazu (Muzeum Przyrodnicze, Oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym) 6. Clarity of narration and conditions facilitating concentration are the basis of an effective perception of the message (Nature Museum, Department of the Muzeum Nadwiślańskie in Kazimierz Dolny) MUZEALNICTWO 59 Muzea uczą i bawią nego rozwoju, jest właśnie przyciągać do siebie, prowadzić i pociągać ku górze innych. Nie sztuką jest dostosowywać się do ogólnie niskiego poziomu, a przez to „równać w dół”. Trzeba schodzić ze swych wyżyn, by podać rękę i pomóc innym we wspinaczce na wyższe piętra, skąd można zobaczyć więcej i z innej, ciekawszej i pełniejszej perspektywy. Muzealnikom powierzona została bowiem funkcja nauczycielska, przewodnicka (swego rodzaju kulturowe kierownictwo) na ścieżkach indywidualnego i społecznego rozwoju człowieka zachodniej cywilizacji, którą muzea powinny nadal współtworzyć i kształtować. Rolą edukacji (w tym również muzealnej), łączącej w sobie oświatę i wychowanie, jest udział w pozagenetycznym dziedziczeniu kultury, odczytywanie i przekaz treści dziedzictwa, socjalizacja kolejnych pokoleń, pomoc w odkrywaniu i rozwijaniu talentów i zainteresowań, inspirowanie do działań twórczych i nauka ich odbioru, zaproszenie do dawania wyrazu emocjom w sposób kreatywny, rozbudzanie wyobraźni, uwrażliwianie na estetykę, refleksja nad samym sobą, budowanie spójnego holistycznego obrazu świata i międzypokoleniowej ciągłości, zapraszanie do dialogu i dyskutowania różnic stanowisk. Posiłkując się wiedzą i metodami psychologii, pedagogiki i socjologii, muzea winny służyć poprawie jakości indywidualnego życia człowieka, jego rozwojowi, dojrzewaniu i wszechstronnej ekspresji, a poprzez to doskonaleniu funkcjonowania całego społeczeństwa. Droga do tego wiedzie poprzez wzajemne poznanie się i budowę zaufania, gotowość przełamywania stereotypów w myśleniu i działaniu, poprawę samooceny, określenie swej przynależności i odrębności, aż po świadome sterowanie własnym życiem. Atutów edukacji realizowanej przez muzea i w ich przestrzeni można by wyliczyć wiele. Punktem wyjścia są zasoby zgromadzonego w nich dziedzictwa, możliwość bezpośredniego obcowania z oryginałami, wyekstrahowana z nich wiedza i emocje, atrakcyjny sposób podania (wizualizacji), poprawiający skuteczność nauki walor bycia w podróży, stymulujące efekty niecodziennej sytuacji i nowego nauczyciela, nauki przez działanie i zabawę. Jednak od lat edukacyjna funkcja muzeów, zwana też dawniej upowszechnianiem, działalnością oświatową czy popularyzacją, bywa w sposób niezrozumiały wyodrębniana z całokształtu działalności tych instytucji (mamy historyków sztuki, archeologów, etnografów i… edukatorów), marginalizowana w ich strukturze organizacyjnej, ustawiana na końcu hierarchii ważności przy podziale funduszy i uznawana za najmniej prestiżową – jak kiedyś usłyszałem: takie tam „szkolniactwo”. Co innego kustosz kolekcji albo kurator wystawy – to nobilituje! Wewnątrzmuzealny konflikt na linii kuratorzy – edukatorzy, przeciwstawianie sobie tych dwóch pozycji i brak współdziałania, w świetle zarysowanej powyżej misji muzeum i roli edukacji muzealnej zdają się być czymś irracjonalnym. I jeszcze jedna uwaga. Doskonaląc formy działalności edukacyjnej i szkoląc edukatorów, nie należy zapominać o uczeniu społeczeństwa korzystania z muzeów, informując je o ich ofercie, uświadamiając znaczenie, tłumacząc zasady działania, wskazując, czego od nich wymagać, zachęcając do częstszych odwiedzin i obfitego czerpania z tego źródła. 7. O znaczeniu muzealiów dla współczesnych pokoleń decyduje aktualność i waga przesłania, jakie niosą, a także umiejętność jego propagacji (Muzeum Kolejnictwa w Warszawie) 7. Relevance and importance of the message brought by museum collections as well as ability to promote it are the crucial factors that decide about the importance of museum collections for contemporary generations (Railway Museum in Warsaw) (Wszystkie fot. W. Kowalczyk) 60 MUZEALNICTWO Muzea uczą i bawią Muzealia muszą mówić Zapytać by można, po co gromadzić, przechowywać, katalogować i poddawać konserwacji te miliony zabytków? Niektórzy z miejsca odpowiedzą – dla następnych pokoleń. Z pewnością, ale nie tylko. Niewątpliwie muzea powinny pozostać również „kapsułami czasu”, „arkami” czy „spichlerzami”, które mają przechować i przenieść w przyszłość materialne i pozamaterialne dziedzictwo przeszłości i teraźniejszości. Jednak muzealia muszą służyć także współcześnie żyjącym generacjom, a będą miały dla nich o tyle znaczenie, o ile potrafią do nich przemówić i na ile owe przesłanie będzie odebrane. Dla jeszcze większego „zadrażnienia” postawmy pytanie inne: ile warte są dziś muzealne zbiory? Nie mam tu na myśli bynajmniej rynkowej ich wartości – liczba zer zapewne na niejednym zrobiłaby wrażenie. Nie pytam także o dochody, jakie placówki muzealne generują w sektorze turystyki. I nie zamierzam też stosować żadnych metod szacowania ich wartości niematerialnej. W przypadku zbiorów zgromadzonych w muzeach publicznych są one warte tyle, ile ważnych z punktu widzenia jednostki i społeczeństwa treści w sobie zawierają, ile potrafimy z nich wydobyć i ile one mogą z siebie wygenerować, słowem – na ile pomagają nam żyć. Kolekcjonerstwo ma niewątpliwy sens, urok i smak. Ale sam zbiór przedmiotów to jeszcze niewiele mówiąca składnica. Dopiero gdy wybrany obiekt przed nami się „otworzy”, oświetlony niejako przez kontekst i poddany konfrontacji z innymi, wówczas zaczyna przemawiać. Muzea są więc w posiadaniu jeszcze nie w pełni odkrytego potencjału, zgromadzonego w przechowywanych tam zabytkach. Powinny być zatem miejscem uwalniania, odkodowywania i analizy tego zapisu, dyskusji i refleksji nad nim, jego utrwalania, aktualizacji i propagowania – niekoniecznie zaś prostej i natychmiastowej kapitalizacji. Muzealia muszą mówić. Oczywiście, nie wszystkie naraz, jednocześnie, ale coraz to inne, wybierane i zestawiane ze sobą w różnych układach i wzajemnych relacjach, odczytywane i interpretowane na rozmaitych poziomach i w różny sposób przez ludzi reprezentujących odmienne szkoły, poglądy i punkty widzenia, ale zawsze otwartych, uczciwych, kompetentnych i twórczych – z myślą o chcących myśleć. Ponieważ jednak nasze możliwości percepcji są ograniczone, nie ma co słuchać bezmyślnego ubolewania co poniektórych żurnalistów, że większość muzealiów zalega w magazynach – i Bogu dzięki! Oszalelibyśmy pewnie, mając je wszystkie naraz zobaczyć. *** To, jakie będą publiczne muzea XXI w., co mają oferować, czemu służyć i na co w nich będziemy łożyli, w jakiejś mierze zależy od nas – muzealników, od naszego pomyślunku, jak wykorzystać bagaż dotychczasowych doświadczeń, istniejące zaplecze, możliwości finansowe, ofertę nowoczesnych technologii oraz nasz twórczy potencjał, świadomość, wyobraźnię, rozeznanie dobra i zła, poczucie służby i odpowiedzialności. Niech nie będzie przy tym prawdziwą miarą jakości muzeów ich nominalna narodowość czy regionalność, europejskość czy prowincjonalność, wielkość dotacji, liczba sponsorów, statystyka frekwencji, technologiczne zaawansowanie, designerskie efekty, krzykliwość promocji ani medialna popularność, ale pożyteczność ich oddziaływania i jego owoce. W żadnym razie nie uzurpuję sobie wyłączności na posiadanie racji. Owszem, wiem, że głoszę poglądy niepoprawne i mało popularne, ale czynię to świadomie, by wywołać prawdziwą, otwartą, odważną i uczciwą, merytoryczną dyskusję. Bo jakoś tak się składa, że wciąż brak nam na nią czasu i miejsca... Czyżby i chęci? Wiktor Kowalczyk To Celebrate, to Entertain or to Educate? Why Does Society Need Public Museums Nowadays? Many of the existing museums are financed from public money and new museums, which also want to take advantage of such resources, continuously come into being. Does it oblige those museums to anything? Although in their traditional form museum institutions are a subject of a wide scope of criticism, many diverse undertakings are willingly called museums, whilst their more and more modern forms are dedicated to a wide range of phenomena of the real world and fiction. Therefore, we may even say that museums are taking over all the dimen- sions of reality. Under the influence of promoted trends and puristic advice, there is a quick transformation of museum structures and functions, whereas the public claims a right to decide about their form and content. On the one hand we can observe a technological advance in all fields of museology, whereas on the other one, we can see that museums are losing their previous identity. Museums are full of the latest, expensive gadgets and sometimes show a totally obsessive overactivity, to such an extent, that they cease to perform the mission for which MUZEALNICTWO 61 Muzea uczą i bawią they were created. The temple-like, full of pathos character of a museum is gone. The function of a safe, whatever is left from it, is not spectacular any more. When acting as artistic management companies and entertainment centres, the museums are indeed visible, praised, popular and even profitable, but they bring poor social benefits. In such form they are not able to meet the challenges of the present time. By trying to entertain us they in fact become yet another analgesic which is to make the existential void torment us little less. We, museum professionals, are also responsible for this situation. Therefore, we should not let anyone provoke us to an unwise mutual com- 62 MUZEALNICTWO petition. Maybe, instead of levelling down by shocking people with sensation or scandal or by propagating an apotheosis of pathology, there has come the time to direct museums towards eternal values, such as good, truth and beauty, in order to return to a simple, humble and helpful purpose of accompanying the individuals and people in general in their growth. This mission can be served by a widely understood, educational function of museums, the basis of which is formed by the collections of such museums, whilst their content by the message, interpreted again and again from the very beginning, updated and brought to us by all kinds of heritage.