odcinek 62. „Lekcji pokera”.

Transkrypt

odcinek 62. „Lekcji pokera”.
ODCINEK 62
MARGARET TODD
Okładkę zaprojektował
Zdzisław Żmudziński
LEKCJA
POKERA
Copyright © by Margaret Todd, 2013
All rights reserved.
Wydawnictwo „Twins”
ul. Dymińska 6a/146
01-519 Warszawa
www.mtodd.pl
13
Dawniej króliczka się goniło
i to nie po to, żeby go dogonić.
Dzisiaj to on goni i trudno przed nim uciec.
Nareszcie dobra wiadomość, no, może nie dla każdego, ale dla Misiuli na pewno. Do
szpitala w Lublinie przywieziono ciężko pobite dziecko. Pijani w sztok rodzice zaszczycili
lokalną prasę wywiadem, jak to im się ciężko żyje z zasiłku, który ledwie na wódkę starcza.
– Jedź – powiedział szef do Marii. – Kiedy wytrzeźwieją, przeprowadź z nimi wywiad.
Nie trzeba jej było tego dwa razy powtarzać. Szef będzie zadowolony. Nic bowiem lepiej
nie otwiera portfeli, jak widok skrzywdzonego dziecka. Wiedzą o tym nie tylko żebracy, ale i
profesjonalne organizacje charytatywne. Ludzie sypną groszem na fundację.
Tym razem rutynowy reportaż zamierzała połączyć ze swoim prywatnym śledztwem, z
którego nie zrezygnowała. Dowie się czegoś więcej o Arturze Urbaniuku. Wiedziała, że tu
właśnie studiował i rozpoczynał karierę. Kto wie, na jaki ślad uda się natrafić?
Misiula miała żyłkę myśliwego, chciała upolować jakiś większy temat. Nie zrażała się początkowymi niepowodzeniami. Z dzieciakami na Paluchu ktoś ją najwyraźniej wrobił i ciekawa była, kto. Ten przystojniak prokurator pary z gęby oczywiście nie puści, podobnie jak
dwoje policjantów z nim współpracujących. Ale jest ktoś, kto jej pomaga. Sama chciałaby
wiedzieć, kto nim jest. Może jednak nie to jest najważniejsze w tej chwili.
Informacja przesłana SMS-em o ucieczce Czeczena z konwoju okazała się prawdziwa.
Czego spodziewał się po niej nieznajomy informator? Nie wiedziała. Najważniejsze, że póki
co, jest im po drodze. Czekając w dziekanacie na sekretarkę, u której chciała zasięgnąć
wstępnych informacji o Urbaniuku, postanowiła uporządkować to, co wiedziała o sprawie...
Właśnie sprawie, czy sprawach? Informacje nie miały przecież wyraźnych ze sobą powiązań,
jeśli w ogóle jakieś miały. A więc po kolei.
Zostaje zamordowany asystent posła. Jakaś kobieta informuje ją o powiązaniach prowadzących do Ministerstwa Gospodarki i trop się urywa. Misiula zbiera informacje o rodzinie
posła, przekazuje je policjantowi i zostaje wrobiona w zainscenizowaną aferę na działkach.
Mało nie straciła pracy, a już na pewno wiarygodność. Później ta informacja o ucieczce z
konwoju groźnego zamachowca. Okazało się, że nikt z kolegów podobnego cynku nie dostał.
Skąd to wyróżnienie?
Dużo pytań i brak odpowiedzi.
Matka Artura, którą udało się odnaleźć na peryferiach miasta, powiedziała o zmarłym synu niewiele. Miał ambicje zostać reżyserem, nawet wyreżyserował jakiś offowy spektakl, ale
na tym flirt ze sztuką się skończył. W Warszawie poszczęściło mu się... I nagle takie nieszczęście!
– Miał tu jakąś dziewczynę, przyjaciela? – spytała Misiula.
– Miał jakichś kolegów, ale wątpię, czy będą wiedzieli coś, czego ja bym nie wiedziała –
stwierdziła wysoka, koścista kobieta. Nie robiła wrażenia czułej matki. – Widzi pani – zawahała się – to wszystko przez złe towarzystwo. Chciałam, żeby się od nich uwolnił. Sama szukałam jakichś kontaktów w stolicy. Był ambitny. Mógł daleko zajść.
– A te kontakty – podchwyciła Misiula. – Udało się coś załatwić?
– Tak, chociaż nie mnie. Teść, to znaczy dziadek Artura, miał jakiegoś znajomego, który
przedstawił go posłowi.
– Czy pani kogoś podejrzewa?
– Nie. Chociaż tym jego tutejszym kolesiom dobrze z oczu nie patrzy, to nie byliby zdolni
do wyrafinowanej zbrodni.
– Dlaczego wyrafinowanej?
– No, może przesadzam, ale im by się po prostu nie chciało jechać do Warszawy, żeby
kogoś zabić – kobieta wyjęła chusteczkę, wytarła nos i dyskretnie otarła łzy, czym trochę Misiulę zaskoczyła. Wreszcie powiedziała: – To wszystko moja wina. Nie powinien był wychowywać się bez ojca. Zdradzonej kobiecie zdaje się, że świat zwalił jej się na głowę. Chce zemsty, odwetu, a cierpią dzieci. Powinnam była pozbyć się dumy i pozwolić mężowi wrócić.
Wtedy do tragedii by nie doszło.
– Nie należy się obwiniać – wtrąciła nieśmiało dziennikarka. Zastanawiała się, czy powinna zrozpaczonej matce uświadomić brak ciągu logicznego w jej wywodzie. Postanowiła
tylko dodać: – Dorosłe dzieci opuszczają dom rodzinny. Nie można sprawować nad nimi pieczy przez całe życie.
I pomyśleć jak łatwo jest komuś udzielać rad! A co z własnym życiem? Jej rodzice rozwiedli się, kiedy była mała i pozakładali nowe rodziny. Misiulę podrzucali sobie nawzajem,
jak kukułcze jajo. Często bywała u babki, której też przeszkadzała. Jedyne, co jej wpoiła, to
przekonanie, że w życiu tylko praca jest ważna. Od dziecka wiedziała o misji, jaka ją czeka w
telewizji i to miało jej zastąpić ciepło rodzinne.
– Rozumiem, że nie zostawił tu dziewczyny, która mogłaby mieć do niego pretensję? –
Misiula postanowiła postawić kropkę na i.
– No cóż... Lepiej, żeby się pani tego dowiedziała ode mnie. Prędzej czy później i tak
wyjdzie na jaw, że Artur miał dziecko ze szkolną koleżanką.
– Co się z nim stało?
– Nic. Jest przy matce.
– Mogę z nią porozmawiać?
– Wyjechała wraz z dzieckiem do Warszawy.
– Za Arturem?
– Na to wyglądało, ale ja mam jednak wątpliwości. Artur utrzymywał, że to nie jego
dziecko.
– Można przecież było zrobić badania.
– Pewnie tak, gdyby sprawa oparła się o sąd.
– Płacił alimenty? – Misiula pomyślała, że głupio pyta, ale było już za późno.
– No właśnie, nie. Zapiszę pani jej numer komórkowy.
CDN
Już teraz można zamówić całość wpłacając jedynie 20 zł na konto Nr: 50 1020 5558 1111
1115 9930 0019. Adres posiadacza konta to: Wydawnictwo TWINS; ul. Dymińska 6a/146;
01-519 Warszawa ([email protected]) i podając adres internetowy, na który e-booka
należy przesłać.