Niedziela kielecka 1/2012
Transkrypt
Niedziela kielecka 1/2012
niedziela nr kielecka Życie składa się z drobiazgów – ludzie diecezji Nowy Leksykon Biblijny – rozmowa Misyjne płomyki Ducha Świętego – relacja 1 (465) • M • rok LV • 1 I 2012 • KIELCE myśl tygodnia Przedsiębiorcy z Kielc – Agata i Krzysztof Osóbkowie zostali wyróżnieni „Nagrodą Talentu”, spośród ponad 300 przedsiębiorców z różnych stron Polski, uczestniczących w VIII Pielgrzymce Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent” do sanktuarium w Łagiewnikach. Podobne wyróżnienie – z błogosławieństwem od kard. Stanisława Nagyego – otrzymali także w tym roku małżonkowie z Warszawy, przedsiębiorca z Dębicy i ksiądz z Krakowa Znowu Koniec Świata zaczęło się, to znaczy zaczął się rok, o którym od niedawna pisze się, że już dawno napisano, iż ma być ostatnim w dziejach naszej planety. Rok 2012 jest (nawet nie, że „ma być” – nie ma tu miejsca na wątpliwości) Rokiem Wielkiej Apokalipsy, której towarzyszyć będą wydarzenia rozliczne, a przykre w swych skutkach. Niemal wszyscy tak postanowili, a wszyscy rację muszą mieć: Majowie, którym przypisano tak precyzyjną datację (trudno orzec, czy oni sami potwierdziliby to dziś); wybitny fizyk Isaac Newton, acz co do jego wyliczeń krążą różne opinie i nie ma wyłącznie jednej obowiązującej (rozumieć z tego, iż można sobie wybrać odpowiednią dla siebie wersję); i znakomita większość gwiazd Hollywood (czy wszystkie – trudno stwierdzić, jednak patrząc po liczbie „produkcji” filmowych w tym temacie – niemało). Z całą pewnością dołączą do nich niebawem producenci zabawek, drobni sklepikarze, współczesne domy książki. W obliczu takiej rzeszy profetów (czy raczej wróżów i bajarzy) brakiem powagi i intelektualną kołtunerią musi zostać nazwana jakakolwiek próba podważania tak jednoznacznych i autorytatywnych wskazań najnowszego deadline. Tak więc, czy tego chcesz, czy nie – musisz wierzyć, a jeśli nie wierzysz – argumenty przedstawić na to trzeba: ich brak ośmiesza w obliczu zdroworozsądkowej większości. I tak oto, ogarnięty pop-kulturową błyskotką świat oczekuje swego końca. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało dodać się ośmielę: patrząc na tę tandetę nie znajduje w sobie wiary, że zniknie ona 21 grudnia 2012 r. A szkoda… Ks. Rafał Dudała t.d. I w numerze: Przedsiębiorcy z Kielc odbierają w Łagiewnikach „Nagrodę Talentu” Zaczyn etycznego biznesu Agnieszka Dziarmaga P ielgrzymki pracodawców i przedsiębiorców do łagiewnickiego sanktuarium obrosły dobrą tradycją, rokrocznie dołączają grupy nowych przedsiębiorców (w tym roku jeden z nich specjalnie przyleciał samolotem aż z Londynu. Sebastian Zoryk prowadzi portal chrześcijański dla Polonii). – Jesteście tłumem, a byliście garstką – mówił przedsiębiorcom kard. Nagy. W ramach pielgrzymki zawsze jest Msza św., ciekawa (obowiązkowo) konferencja, Koronka do Miłosierdzia Bożego, wspólny obiad i podsumowanie roku przez prowadzących duszpasterstwo księży sercanów. Mała firma w zgodzie z sumieniem Za co zostali wyróżnieni kielczanie? Za promowanie etycznych postaw w biznesie, ale nie wyłącznie. W uzasadnieniu nagrody czytamy: „Za wieloletnie zaangażowanie w organizowanie duszpasterskich spot- kań «Talentu» w rejonie kieleckim oraz rajdów turystycznych dla przedsiębiorców i ich rodzin. Wytrwała działalność Państwa pomogła wielu osobom wypocząć, poznać się bliżej i zachwycić się pięknem naszej Ojczyzny. Dziękujemy ponadto za ubogacanie liturgii podczas rekolekcji wielkopostnych, co pozwala na głębsze jej przeżywanie”. Agata i Krzysztof prowadzą niewielką firmę „Krzywe Koło” zajmującą się projektowaniem wnętrz i sprzedażą oraz usługą w zakresie układania podłóg. – Czy łatwo dzisiaj prowadzić uczciwy, etyczny, oparty o wskazania Dekalogu biznes? – z tym pytaniem zwracam się do Agaty Osóbki, architekta wnętrz. – Uczestnictwo w spotkaniach duszpasterstwa stopniowo ukazywało mi nowy sposób pojmowania przedsiębiorczości. Dotychczas uważałam, że istnieją dwie dziedziny życia: jedna to codzienność z ciągłą walką o godziwe zarobki, a druga – sfera przeżyć religijnych. To sacrum i profanum jakoś nie mogło w moim pojęciu znaleźć wspólnych mianowników – wyjaśnia Agata Osóbka. I dodaje: – Z czasem zaczęłam jednak odkrywać, że Bogu należy zaufać całkowicie i oddać Mu wszystkie dziedziny swego życia – również prywatny biznes. I wtedy trzeba prowadzić go uczciwie, bez żadnego przymykania oka i oszukiwania przy płaceniu podatków, czy robieniu „lewych” kosztów. Ale wcale nie jest przez to łatwiej, a nawet dużo trudniej – poprzez uczciwość i rzetelność jest się mniej konkurencyjnym na rynku i trzeba uważać, żeby nie doprowadzić do upadku firmy. I często trzeba zadowolić się dużo mniejszym zarobkiem. A gdy raz dokonało się wyboru – zaufania Bogu całkowicie – trzeba potem wybierać w drobnych sprawach każdego dnia i być czujnym, dokończenie na str. VI NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 I niedziela kielecka Misyjne Płomyki Ducha Świętego Jednym Zdaniem W Tarczek Mieszkańcy parafii kolejny rok z rzędu ofiarowali paszę dla zwierząt z kieleckiej żywej szopki. Stało się tradycją, że gospodarze z Tarczka oraz Śniadki ofiarowują nieodpłatnie siano, słomę oraz warzywa na potrzeby jednej z największych szopek w Polsce. W zamian, organizator funduje dla parafii figury do szopki budowanej w kościele św. Idziego Opata w Tarczku. T.D. Chmielniku przy parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny działa Misyjne Koło Płomyków Ducha Świętego pod Patronatem Błogosławionego O. Gwidona z Montpellier. Dzieci wspierają modlitwą misjonarzy. Przypomnijmy, że 6 stycznia jest w Kościele obchodzony także jako Światowy Misyjny Dzień Dzieci. Do Misyjnego Koła Płomyków Ducha Świętego należy 20 dzieci z klas drugich, trzecich i czwartych Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Chmielniku. – Dzieci szczególną modlitwą otaczają siostry misjonarki pracujące w Burundi, wśród których jest również s. Benedykta Ewa Szwarczyńska pochodząca z Chmielnika – mówi s. Agnes Słonina, przełożona chmielnickiego Domu. Spotkania Misyjnego Koła w Chmielniku odbywają się w drugie i czwarte poniedziałki kolejnych miesięcy. Grupa Misyjnych Płomyków Ducha Świętego spotyka się rokrocznie przy wigilijnym stole, aby podzielić się tradycyjnie opłatkiem, złożyć sobie bożonarodzeniowe życzenia, wspólnie zaśpiewać kolędy i pastorałki. Wieczerzę kończy „Aniołek” – czyli wręczanie upominków i wspólna modlitwa. – 6 stycznia obchodzimy Światowy Misyjny Dzień Dzieci. Nasze dzieci swoją modlitwą otaczają rówieśników z krajów misyjnych. W okresie Bożego Narodzenia – w dzień Objawienia Pańskiego – modlitwa ta, znajduje szczególny wyraz w przygotowanych przez grupę Misyjnych Płomyków Ducha Świętego jasełkach – wyjaśnia s. Agnes. Radosne świąteczne spotkanie W jasełkowym przedstawieniu dzieci z różnych stron świata, z krajów, w których pracują misjonarze i misjonarki, przychodzą do Nowonarodzonego Pana Jezusa, by prosić Go o pomoc i dar wiary dla swoich narodów. Są to przedstawiciele np. krajów arabskich, Etiopii, Egiptu, Indii, Chin, Japonii, Papui, Afryki itd. Dzieci przygotowują liturgię Mszy św. W tym dniu do Misyjnych Płomyków Ducha Świętego przystępują nowi członkowie. W Chmielniku siostry posługują od 1922 r., a mieszkały w różnych miejscach tego miasta, w zależności od dzieła, które prowadziły. Obecnie Siostry mieszkają przy ul. Dygasińskiego 2. W minionych latach prowadziły m.in. szkolę zawodową, internat, opiekowały się zabytkowym kościółkiem Trójcy Świętej, pracowały w szpitalu, w przychodni, prowadziły przedszkole, pracowały przy parafii, w katechizacji i w kancelarii parafialnej, prowadziły kursy zawodowe. Obecnie siostry jako nauczycielki religii pracują w Szkole Podstawowej, w Gimnazjum oraz w Przedszkolu. Dbają o wystrój kościoła. Prowadzą także Świetlicę Środowiskową dla młodzieży. W Chmielniku posługuje obecnie pięć sióstr. Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego jest żeńską gałęzią Zakonu Ducha Świętego, który powstał we Francji w XII wieku. Założycielem Zakonu jest bł. Gwidon z Montpellier. Pińczów Rozstrzygnięto III Ogólnopolski Konkurs Plastyczny na Najpiękniejszą Kartkę Bożonarodzeniową dla młodzieży przebywających w zakładach poprawczych i schroniskach dla nieletnich. W konkursie wzięło udział 20 placówek resocjalizacyjnych z całej Polski. Kielce Caritas Kielce podczas przedświątecznej zbiórki żywności zebrała dwanaście ton żywności. To więcej o dwie tony, niż w ubiegłym roku. Z darów zostały sporządzone paczki dla kilkuset potrzebujących rodzin. Do paczek pracownicy Caritas dokupili wędliny i środki czystości. Agnieszka Dziarmaga Jędrzejów „Skrzydła powodzianom” T ak nazwano akcję pomocy Caritas kieleckiej skierowaną wobec dzieci rodzin powodzian, które zostały objęte pomocą stypendialną według kryteriów akcji „Skrzydła”. – Powódź przeminęła, temat staje się w mediach nieaktualny, a rodziny wciąż doświadczają różnych braków – uważa ks. Krzysztof Banasik – wicedyrektor Caritas kieleckiej. II NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 Z tych powodów Caritas kielecka ufundowała 20 stypendiów. Każdy ze stypendystów otrzyma łącznie 1600 zł, rozłożonych na 8 kolejnych miesięcy. Tego rodzaju pomocą stypendialną objęci zostali uczniowie z gminy Pacanów, Nowy Korczyn, Koszyce. Pieniądze, zgodnie z zasadami „Skrzydeł”, mają być przeznaczane głównie na zakup podręczników i na potrzeby edukacyjne, ale w drodze wyjątku 400 zł może być spożytkowane na zakup opału. – Trudno kupować książki, jak w domu jest zimno – dodaje ks. Banasik. Caritas kielecka kontynuując akcję wsparcia dla powodzian, koncentrowała się w tym roku na pomocy dla rolników, głównie w zakresie odtworzenia terenów zasiewów i upraw, odbudowy gospodarstw i domów. A.D. Powołana do życia kilka miesięcy temu przez parafię Świętej Trójcy fundacja Trinitas organizuje zbiórkę pieniędzy na rehabilitację Mileńki, niepełnosprawnej dziewczynki . W opiece nad dzieckiem niezbędny jest „pionizator” – urządzenie pomagające samodzielnie stać. Koszt tego sprzętu to 15 tys. zł. W.B. wydarzenia Pogrzeb mamy bp. Kazimierza Gurdy ter P onad stu księży, wiele sióstr zakonnych oraz rzesza wiernych uczestniczyło we wtorek 13 grudnia w Książnicach Wielkich w pogrzebie śp. Janiny Gurdy, mamy bp. Kazimierza Gurdy. Eucharystii pogrzebowej w kościele pw. Wniebowzięcia NMP przewodniczył biskup kielecki Kazimierz Ryczan. W koncelebrze byli: bp Kazimierz Gurda, bp Marian Florczyk oraz bp Piotr Skucha. Homilię wygłosił bp Ryczan. Przypomniał postać zmarłej, która wychowała czworo dzieci, wśród nich kapłana. – Nie bała się, że to ciężkie czasy powojenne, że społeczeństwo jest biedne. W dobrym domu nikt nie boi się życia. Miała zdrowe i silne ręce. Dzieci były jej przyszłością i nadzieją. Biskup przypomniał, że była wierną towarzyszką pracy swojego męża, który był kościelnym, a ona pomagała mu w tej pracy, dbając o piękno parafialnego kościoła. Biskup mówił także o modlitwie różańcowej, która była jej ulubioną modlitwą. – W ostatnich latach ludzkiej wędrówki Jezus dołączył się do mamy Janiny z krzyżem cierpienia i zapytał: Janino, czy zostaniesz moim Cyrenejczykiem? Pytanie było trudne, nie wszyscy odpowiadają na nie pozytywnie. (…) Mama Janina odpowiedziała twierdząco. Biskup mówił o tym, że niosła z Jezusem krzyż choroby do ostatniego tchnienia. Homilię zakończył słowami: – Mamo Janino, nie płaczemy nad twoją śmiercią, tak chciał Bóg. Tęsknić będziemy za domem, którym nas obdarzyłaś. Przyjmij Panie naszą tęsknotę i daj jej miejsce między błogosławionymi matkami. Śp. mamę bp. Kazimierza Gurdy żegnali biskupi, kapłani, siostry zakonne i rzesze wiernych Po Eucharystii ks. płk Adam Prus odczytał list kondolencyjny od komendanta policji w Kielcach, wyrazy współczucia skierowali także do bp. Gurdy oraz rodziny pogrążonej w żałobie kanclerz kurii ks. Andrzej Kaszycki oraz ks. Tomasz Rusiecki – ojciec duchowny kapłanów diecezji kieleckiej. Kondolencje Biskupowi złożył także proboszcz miejscowej parafii ks. Wiesław Baran. Bp Kazimierz Gurda w skierowanym do zebranych słowie, dziękował Panu Bogu za mamę, za jej trud rodzicielstwa i za przykład żywej wiary. Dziękował także wszystkim obecnym za uczestnictwo we Mszy św. pogrzebowej i prosił o modlitwę za zmarłą. Po Mszy św. ciało zmarłej Janiny zostało złożone w rodzinnym grobowcu na cmentarzu parafialnym w Książnicach Wielkich. W.B. Książka i świętokrzyska tradycja estsellery i albumy Wydawnictwa „Jedność”, akcja dla „połykaczy książek”, prelekcja o zapomnianych tradycjach bożonarodzeniowych, wystawa prac dzieci z autyzmem oraz ręcznie wykonane kartki pocztowe i tradycyjne ozdoby z bibuły – to tylko niektóre elementy kiermaszu świątecznego, zorganizowanego przez Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego. Wyjątkowe świąteczne dekoracje nabyte na kiermaszu znalazły się zapewne na niejednej domowej choince, a były to bożonarodzeniowe aniołki i tradycyjne ozdoby z bibuły, zaś oryginalne ręcznie wykonane kartki świąteczne, być może zastąpiły życzenia przekazane za pomocą poczty elektronicznej. Można było także coś wybrać z oferty kieleckiego Wydawnictwa „Jedność”. Podczas kiermaszu została także zainicjowana akcja dla „połykaczy książek” „Podaj dalej” – świętokrzyskich świerkowych „podłaźnikach” w izbach i rodzinnym wykonywaniu tzw. „światów” z opłatków – opowiedziała kustosz Janina Skotnicka, kierownik Działu Etnografii Muzeum Narodowego w Kielcach. Natomiast tematem prezentacji multimedialnej – „Nie pawio-papugujmy” były poglądy Stefana Żeromskiego na kwestie ochrony tradycji regionalnej i jego fascynacji rodzinną Ziemią Świętokrzyską. Kiermaszowi towarzyszył wernisaż wystawy „Tak wyglądają święta”. Pokazano na niej prace dzieci i młodzieży ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 2 w Skarżysku-Kamiennej, ORTEW dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem w Kielcach oraz Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci z Upośledzeniem Umysłowym – Koło Tradycyjne ozdoby świąteczne królo- w Kielcach. Wyjątkowe Pieśniobranie w Święto Trzech Króli, 6 stycznia, pl. Artystów w Kielcach, początek o godz. 14 – bez względu na pogodę. Weźmie w nim udział bp Marian Florczyk, który przybędzie w towarzystwie Trzech Króli. Uczestnictwo zadeklarowali m.in. zawodnicy trzech pierwszoligowych kieleckich drużyn: Korony Kielce, Klubu Sportowego Vive Targi Kielce, Klubu Sportowego Fart Kielce oraz członkowie klubów kibica. Organizatorami imprezy są: chór kameralny „Fermata” oraz Stowarzyszenie „A nam się chce!”. Tradycyjnie będą rozdawane bezpłatne śpiewniki. – Liczymy, że stali uczestnicy dotychczasowych Pieśniobrań także tym razem licznie przybędą i nie zrażeni warunkami atmosferycznymi, z wielkim zapałem będą śpiewać z nami kolędy – zachęcają organizatorzy. A.D. Oprac. A.D. (w wyznaczonym miejscu można pozostawić przeczytane książki i wybrać nowe, które inny„połykacz” zostawił). O pięknych, ale zapomnianych tradycjach bożonarodzeniowych t.d. B Zapraszamy wały na kiermaszach NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 III niedziela kielecka Życie składa się z drobiazgów Pasjonistkę s. Teresę z parafii św. Józefa w Kielcach znają wszyscy parafianie. To ona dba o wystrój kościoła i przyozdabianie ołtarza kwiatami. Ona też w okresie świąt Wielkanocnych przyozdabia grób Pański setkami kwiatów. Co roku tysiące osób przychodzi do kościoła na kieleckim Szydłówku, aby zobaczyć dzieło siostry. Nigdy nie odchodzą rozczarowani Władysław Burzawa S iostra Teresa Witkowska urodziła się w małej miejscowości Kopaniny niedaleko Końskich. Na świat przyszła w kochającej się rodzinie we wrześniu 1945 r. W domu oprócz niej wychowywało się pięcioro rodzeństwa. Tato pracował na roli i w fabryce. Posiadali duże gospodarstwo rolne. Wszyscy musieli pomagać. Czasy nie były najlżejsze, ale mama dwoiła się i troiła, by licznej rodzinie nic nie brakowało. Z tamtych lat w pamięci Teresy zostało wiele obrazów. Mama krzątająca się w kuchni, która „dogadzała dzieciom”, duży owocowy sad, kwieciste łąki nad rzeką i czas beztroskiej zabawy. Pamięta figurkę małego Pana Jezusa w przydrożnej kapliczce. Często biegała do niej z koleżankami, aby „opiekować się” Dzieciątkiem. Przybierały je kwiatami i otulały szmatkami, „żeby Mu nie było zimno”. Teresa, „od zawsze” miała dobre serce, nie przeszła obojętnie obok rannego zwierzątka, więc bardzo często przynosiła do domu „mniejszych braci”. Tak wzrastała w niej troska i miłość do tych, którzy potrzebowali pomocy. To był cudowny rodzinny dom. Na jego wspomnienie uśmiecha się. Chociaż dawno temu wyjechała z rodzinnego gniazda, zawsze do niego wraca z nostalgią. Bardzo łatwo do niego trafić, to przecież w Kopaninach drugi dom na prawo. Tajemnicza siostra Zakonnica szła raźno do kościoła św. Anny i nie wiedzieć czemu zatrzymała się i wstąpiła do domu Witkowskich. Dziwna sprawa. Nikt nie spodziewał się takiego gościa. Zakłopotana mama Anna wyszła i pochwaliła Pana Boga. Nieznana siostra wyjaśniła, że idzie do kościoła, i tak naprawdę to nie wie, dlaczego akurat do nich wstąpiła. Nie przyszła pytać o drogę, bo przecież kościół był blisko. – Coś mnie tu do was wprowadziło – stwierdziła IV NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 zakłopotana. Mama z uśmiechem rozładowała sytuację: – Dobrze, że siostra wstąpiła, moja córka myśli o zakonie. Bardzo dobrze. To dziwne wydarzenie wryło jej się w pamięć. Rzeczywiście, już wtedy jako nastoletnia dziewczyna myślała, aby swoje życie poświęcić Bogu i ludziom. Tak naprawdę, jako mała dziewczynka, nie wiedziała kim chce zostać. Wiedziała tylko, że nie chce pracować na roli, czy być „zwykłym pracownikiem”. Chciała od życia czegoś więcej. Zawsze stawiała sobie wyżej poprzeczkę. W szkole zawodowej spotkała siostry bezhabitowe. Panie, tak się na nie mówiło, uczyły różnych przedmiotów. Czasy były komunistyczne, afiszowanie się ze swoją wiarą nie było mile widziane. Nie wszyscy wiedzieli, że są siostrami. Jednak te nauczycielki w specyficzny sposób wyróżniały się w gronie pedagogicznym. Dało się to zauważyć. Teresa patrzyła na nie i naśladowała. Siostry widząc tak dobrze ułożoną dziewczynę miały nadzieję, że ta wstąpi do ich zgromadzenia. Zadzierzgnęła się nić przyjaźni. Ba! Teresa była nawet na uroczystości ślubów wieczystych sióstr w Niepokalanowie. Myśl o powołaniu nie dawała jej spokoju. Bardzo nasiliła się wtedy, gdy jej starsza siostra Aleksa oświadczyła pewnego dnia: „Idę do zakonu!”. Miała wtedy 16 lat. Rodzice byli zaskoczeni. Z początku mama nie była zachwycona postanowieniem córki, sądziła że to może tylko młodzieńcza fanaberia. Bycie zakonnicą wydawało się jej czymś trudnym, związanym z wielkimi wyrzeczeniami, a dla córki wymarzyła lepszy los. Siostra postawiła na swoim. Mama po jakimś czasie zrozumiała, że córka jest szczęśliwa w zgromadzeniu pasjonistek, po prostu wybrała to, co jej najbardziej odpowiadało. Kilka lat później rodzice znowu usłyszeli w domu słowa tym razem Teresy: – Idę do zakonu. Zaskoczenie było nie mniejsze, ale już rozumieli, że ich dzieci szczęście mogą znaleźć także w zgromadzeniu zakonnym. Wstąpiła do zgromadzenia sióstr pasjonistek, do którego należała tamta tajemnicza siostra, niespodziewany gość w ich domu. Powołanie W ich rodzinie wyróżniała się siostra Aleksa, to ona była najgorliwszą jeśli chodzi o sprawy wiary i modlitwy. Nie trzeba jej było zachęcać do pójścia na nabożeństwo majowe czy Różaniec, dla niej uczestnictwo w nich, czy we Mszy św., było oczywistością. Nikt jej nie musiał budzić na Roraty, sama wstawała i szła przez zaspy do kościoła. Zdarzało się, że gorliwa dziewczyna budziła się w środku nocy i długo się nie zastanawiając szła do kościoła. Po drodze ludzie zawracali ją do domu informując, że dopiero jest druga nad ranem i do Rorat zostało kilka godzin. Teresa patrzyła na siostrę i naśladowała ją. Razem miały swoje sekrety. Gdy Aleksa przywdziała habit zapraszała Teresę, aby odwiedziła ją w Lublinie. Jednak nigdy jej nie naciskała, nie zachęcała „przyjdź do nas”. To była samodzielna decyzja Teresy. Rodzina była zdania, że Aleksa – oczywiście została siostrą zakonną, bo wskazywała na to jej modlitewna gorliwość – ale Teresa, która ją bardzo naśladowała do zakonu nie pójdzie. Ciotka Teresy któregoś dnia nawet stwierdziła: – Ty, to do zakonu nie pójdziesz, bo ty się bardzo lubisz stroić. Ciotka myliła się. Teresa została siostrą i teraz stroi ołtarze. Życie zakonne Do zgromadzenia sióstr pasjonistek wstąpiła w 1964 r. Pół roku później były obłóczyny, a za dwa lata pierwsze śluby zakonne. Po pięciu latach formacji odbyły się śluby wieczyste. Kilka lat spędziła w Płocku. W tym czasie miała miejsce zmiana ubioru zakonnego. Siostra Teresa była wytrawną szwaczką, szyła nowe habity, przeszywała stare. Miała pełne ręce roboty. Nawet prowadziła kurs szycia w swoim zgromadzeniu. Na zakończenie takiego kilkutygodniowego kursu wydawała nawet zaświadczenia. – Nie wszystkie uczestniczki otrzymały ten dokument – śmieje się – niektóre siostry, mając inne obowiązki, opuściły kilka godzin mojego kursu musiały nadrobić zaległości. O tak! Siostra Teresa od zawsze była dokładna, pilna i obowiązkowa i taka jest do dzisiaj. Zawsze powtarza: można zrobić mniej, ale dobrze, a życie składa się z drobiazgów. Po kilku latach spędzonych w Płocku, przez siedem lat pracowała w Ciechanowie jako zakrystianka. Bardzo polubiła tę pracę. Zrozumiała że właśnie ta posługa jest dla niej. Później pracowała przez cztery lata w Lęborku, a potem w Dąbrowie Górniczej i stamtąd trafiła do Kielc. Budujący się kościół Gdy wyjeżdżała z Dąbrowy Górniczej, parafianie bardzo jej żałowali. – Siostro! Nie warto jechać do Kielc, tam są inni ludzie, gdzie siostrze będzie tak dobrze, jak u nas. Od decyzji nie było odwrotu. Rzeczywiście, zżyła się z poprzednią parafą, a szła w nieznane. Trafiła niezbyt szczęśliwie. W parafii św. Józefa trwała budowa kościoła. Dla zakrystianki to było wyzwanie. Wszędzie kurz, materiały budowlane i zaskakujące decyzje. Ledwo skończyły się Święta Wielkanocne, a już zaczęło się wyburzanie starej kaplicy w której był grób Pański, trzeba było szybko przenosić się do nowego, dolnego kościoła. W miejscu starej kaplicy dziś stoi zakrystia. Pracy było bardzo dużo. Msze św. odprawiane były w dolnym kościele. U góry trwała nieprzerwanie praca. Mury rosły z dnia na dzień. Dziesiątki osób przychodziło żeby ludzie diecezji Ter Siła modlitwy S. Teresa Witkowska, pasjonistka budować swoją świątynię. Siostra Teresa bardzo dobrze pamięta tamten czas. Siostry mieszkały na ul. Klonowej, podobnie jak ks. proboszcz Kudelski. Przyzwyczaił się do starej plebanii i gdy powstała nowa, nie zamierzał się do niej przenosić. Siostra Teresa energicznie wzięła się do przeprowadzki. Wszystko spakowała, zorganizowała transport i przeprowadzka się odbyła. – Po przenosinach ksiądz Proboszcz był bardzo zadowolony z nowego miejsca – śmieje się. Praca Pracy w parafii było i jest bardzo dużo. Siostra zawsze dokładnie wykonuje swoje obowiązki. Nie potrafi iść na skróty. Taka już jest dokładna i pracowita. Gdy budowała się parafia wszystkiego brakowało. Mając umiejętności szwalnicze Siostra uszyła przeszło dwadzieścia ornatów. Było ciężko, ale jakoś zdobywała odpowiedni materiał i nici. Szyła alby, komże. Ks. Kudelski był pod wrażeniem. Nadal dba o czystość szat liturgicznych, przystrajanie ołtarza i kościoła. W okresie świąt buduje i przyozdabia szopkę oraz grób Pański. Grób Pański jest jej wizytówką. Sława grobów Pańskich przystrajanych przez Siostrę sięga daleko poza Kielce, a zdjęcia grobu parafianie wysyłają do rodzin za granicą. Co roku tysiące osób przychodzi do kościoła św. Józefa, by pomodlić się przy grobie tonącym w kwiatach przygotowanym przez siostrę. Siostra Agata Łakoma pasjonistka: Nasza Siostra Przełożona jest osobą bardzo ciepłą z dużym wyczuciem estetyki i piękna. To ona jest autorką grobu Pańskiego, który co roku przyozdabiają kompozycje kwiatowe. Często się słyszy słowa zachwytu od osób, które modlą się przy grobie Pana Jezusa. W życiu codziennym Siostra jest bardzo zdyscyplinowana, ułożona i zasadniczo bardzo lubi porządek. Ma dobre serce pomaga potrzebującym i dzieli się z nimi chlebem i dobrym słowem. Mimo że wydaje się poważna i zasadnicza, tak naprawdę jest życzliwą, i radosną osobą. Jak sama twierdzi nie wie skąd przychodzą jej pomysły na przystrojenie grobu. Przed pracą modli się, a Pan Bóg kieruje jej ręką. Efekt? – Zawsze jest taki sam, grób jest prześliczny. Śp. ks. prał. Kudelski zawsze powtarzał s. Teresie: – Siostro, kwiaty są najważniejsze, kwiatów nigdy nie za dużo. Siostra została wierna temu zaleceniu. Po kwiaty zawsze jeździ w Wielką Środę na giełdę do Częstochowy. Czasami, jak to w życiu, zdarzają się dziwne przypadki. To było kilka lat temu. Z Wielkiego Wtorku na Wielką Środę spadł śnieg. Wyjeżdżali w nocy. Już na początku wyprawy zanosiło się na jakiś kłopot, wyjeżdżając z bramy kierowca rozbił boczne lusterko. Ale kto by wierzył w zabobony. Jechali w ciszy gdy kierowca zapytał: – Co siostra tak milczy? – Modlę się – odpowiedziała. Jak była potrzebna ta modlitwa dowiedzieli się kilka kilometrów dalej. Drogą szła kobieta, brnęła w śniegu, samochód jechał koleinami. Nagle tuż przed autem kobieta poślizgnęła się, zachwiała i wpadła prosto na ich samochód. Nie jechali szybko, ale uderzyli w nią z dużą siłą, tak, że wgięta została karoseria, a przednia szyba rozbita. Byli pewni, że kobieta nie przeżyła tego wypadku. Kierowca, pan Woźniacki, był zdruzgotany. Jakież było ich zdziwienie gdy kobieta sama o własnych siłach stanęła na nogach, trudno im było w to uwierzyć. Kobieta trafiła do szpitala na obserwację, a samochód z rozbitą szybą na parking, musieli pożyczyć inne auto, żeby przywieźć kwiaty. Pechowej kobiecie nic się nie stało, szybko wyszła ze szpitala. Przejeżdżając koło Włoszczowy s. Teresa wstępowała do niej przynosząc koszyk z owocami. Grób Pański Gdy tylko kwiaty zostają przywiezione w Wielką Środę od razu Siostra zaczyna przystrajanie grobu, trwa to przez dwa dni. Kwiatów są setki. – Przeważnie wybieram kwiaty cięte: anturium, storczyki, strelicje, tulipany, róże, czasem gerbery i żonkile. Siostra wylicza. – Tulipanów z 500 sztuk, anturium 300, a róż nawet 800. Co roku grób jest przyozdabiany blisko dwoma tysiącami kwiatów. Siostra kupuje także duże ilości liści, asparagusa. Każdy kwiat musi być przycięty i włożony do wody. Każdy musi być odpowiednio ułożony – grób musi być piękny i zawsze jest. Ta oszałamiająca ilość kwiatów, pomaga ludziom w przeżywaniu najważniejszego katolickiego święta. Jest zapowiedzią radości niedzieli Zmartwychwstania. Siostra oszczędnie dodaje symbole i napisy. To grób i jego piękno ma przemawiać, i przemawia. Ludzie modlący się przy grobie przeżywają jego piękno na swój sposób. – Jedna z pań – a grób był wtedy budowany w dolnym kościele – długo siedzia- ła wpatrzona w morze kwiatów. W pewnym momencie stwierdziła: – Tu jest tak pięknie, że chciałabym tu umrzeć i nie wychodzić stąd – śmieje się. Siostra żałuje tylko, że nie ma zdjęć wszystkich grobów, miło by było popatrzeć i powspominać. Moja parafia Przestrogi mieszkańców Dąbrowy Górniczej, że w Kielcach są inni ludzie nie sprawdziły się. Spotkała tu ludzi miłych i życzliwych. Jeśli kogoś o coś poprosi, zawsze okazywana jest jej pomoc. Dobrze się czuje w parafii św. Józefa. Chyba by jej nie wymieniła na inną. Pracy jest dużo, i nie ma zbyt wielu wolnych chwil na wyjazdy. Była raz na pielgrzymce w Rzymie. Podczas audiencji generalnej widziała Jana Pawła II. To było dla niej wielkie przeżycie. Oczywiście nie zapomni nigdy pamiętnej Eucharystii sprawowanej przez Papieża w podkieleckim Masłowie. Takich chwil się nie zapomina. Co roku prywatnie jeździ do Częstochowy, aby osobiście podziękować Maryi za opiekę i pomoc, aby prosić o kolejne łaski potrzebne w życiu zakonnym. Jeździ też co roku na zakonne rekolekcje do Płocka czy pięknie położonego w górach Mucharza. Wszystko się zmienia. Przedtem było więcej czasu, teraz jak by go brakowało. Pracy jest dużo, a czasu nie zawsze wystarcza, chociaż siostry wstają o piątej rano. Dwadzieścia minut później pacierze zakonne, brewiarz, godzina czytań, jutrznia, pół godziny rozmyślań i Msza św. W ciągu dnia jeszcze Droga Krzyżowa i część bolesna Różańca. Cały dzień wypełniony jest modlitwą i pracą. W niedzielę jest trochę więcej wolnego czasu, siostry wstają trochę później. Msza św. jest o godz. 8. Najbardziej zajętym dniem jest piątek. Dzień wcześniej s. Teresa jedzie na giełdę po kwiaty. W piątek zaczyna przystrajanie świątyni na niedzielę. Rytm życia sióstr się prawie nie zmienia, dzień jest podobny do dnia. – Chociaż nie, my też mamy zmiany – śmieje się – Od 1 maja do 1 października zmieniamy nasz strój zakonny z ciemnego na jasny. Jesienią i zimą siostry chodzą w czarnych habitach, latem ubrane są w beżowe stroje i biały welon. Niezmienny pozostaje tylko rytm ich cichej posługi w parafii. q W następnym numerze sylwetka Eugeniusza Gołąbka, członka Neokatechumenatu, pracownika Domu Dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie. NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 V niedziela kielecka dokończenie ze str. I aby nie stracić zdolności odróżniania dobra od zła. Osóbkowie i ich firma nie są przypadkiem odosobnionym. A przykłady pociągają… Co ponadto ciekawego działo się na pielgrzymce, z udziałem grupki świętokrzyskich przedsiębiorców? Kard. Nagy w homilii zaapelował, aby podsumowując miniony rok „zrobić bilans z okazywanego bliźnim miłosierdzia”, gdyż „biedy polskiej jest dużo i nie możemy być wobec niej obojętni”. I pogratulował duszpasterstwu „Talent” – „dobrej drogi”. Roman Kluska, czyli jak etyka się opłaca Prelegentem podczas konferencji był Roman Kluska – twórca giełdowej spółki Optimus SA i portalu Onet pl., laureat Nagrody Kisiela 2003, oskarżony (bezpodstawnie), potraktowany jak pospolity, groźny przestępca i przetrzymywany w więzieniu. Dobroczyńca polskiego Kościoła, fundator wielu dzieł i doskonały mówca, trzymający w napięciu swą opowieścią kilkuset chcących pracować etycznie przedsiębiorców. Roman Kluska to od połowy lat. 80. czołowy producent komputerów i jeden z najbogatszych biznesmenów w kraju. Po dobrowolnym odejściu z Optimusa, zaangażował się głównie w działalność filantropijną. Aresztowany w 2002 r. pod zarzutem wyłudzenia przez Optimus 30 mln zł z podatku VAT. W 2003 r. NSA uchylił wszystkie zaskarżone decyzje. Spektakularne aresztowanie i głośna sprawa Kluski, ukazała m.in. poważne nieprawidłowości w działaniu szczególnie resortu finansów, sprawiedliwości i obrony. Kluska był także od 2007 r. doradcą premiera Jarosława Kaczyńskiego. Podczas spotkania w Łagiewnikach Roman Kluska mówił m.in. o etycznych zasadach budowania swojej firmy oraz o tym, jakie, po ludzku paradoksalne dobro, może wyniknąć ze znalezienia się w „sytuacji bezprawia i beznadziei”. Opowiadał także o budowaniu firmy i społecznego wizerunku od podstaw, o swoim osobistym poszanowaniu „każdej kartki papieru w firmie”, uważnym wsłuchiwaniu się w głos załogi i jej utożsamianiu się z dobrem firmy. – Firma oparta o etykę chrześcijańską jest bezkonkurencyjna w stosunku do firmy opartej wyłącznie o procedury – podkreślał. Opisywał dramatyczne sytuacje z własnego doświadczenia, gdy „uczciwa praca zostaje zastąpiona warunkiem dobrych relacji z władzą”. Przypomniał szczegóły swojego spektakularnego, znanego z mediów aresztowania i – jako „groźnego przestępcy” – skucia i odizolowania w specjalnej klatce oraz zatrzymania w czteroosobowej celi. Pobyt w więzieniu nazwał „prawdziwą próbą sił i wiary”. – Nie byłoby mnie tutaj gdyby nie św. s. Faustyna i słowa „Jezu, ufam Tobie”, które non stop powtarzałem – mówił Kluska w Łagiewnikach. Na zakończenie spotkania w Łagiewnikach – podsuwanie 12. roku działalności „Talentu”. Było to m.in.: Przedsiębiorcy w procesji z darami, z kard. Stanisławem Nagym, wielkim przyjacielem „Talentu” 180 uczestników czterech spotkań rekolekcyjnych, 430 uczestników tzw. „spotkań z Talentem”, organizowanych w różnych miastach i miejscowościach Polski, 2 konferencje naukowe w Krakowie z udziałem ok. 200 osób oraz 75 uczestników warsztatów dla małżeństw. Duszpasterskie spotkania „Talentu” – prowadzone przez księży sercanów – warsztaty, rekolekcje, dni skupienia, pielgrzymki, wykłady, konferencje – gromadzą od 12 lat setki osób związanych z małym i średnim biznesem w całym kraju. W skali roku jest to co najmniej 700 osób. Środowiska „Talentu” spotykają się cyklicznie w Krakowie, Warszawie, Lublinie, Kielcach, Piekarach Śląskich, Koszycach Małych k. Tarnowa, Dębicy, Bielsku-Białej, Kotlicach, Gdańsku i Wrocławiu. Do spotkań ogólnopolskich należy adwentowa pielgrzymka do Łagiewnik, majowa do sanktuarium św. Józefa w Kaliszu oraz zagraniczna – do sanktuariów Włoch, Ziemi Świętej itp. Nie jest to już garstka, tylko tłum – jak mówił kard. Nagy. Zaczyn etycznego biznesu w skorumpowanym, nieetycznym świecie. Agnieszka Dziarmaga WTZ w świąteczny czas Z biórka żywności, świąteczne ozdoby, wspólna Wigilia, która zgromadziła blisko 60 osób – tak wyglądał świąteczny czas w Warsztatach Terapii Zajęciowej (WTZ) Caritas w Ostrowie z placówką terenową w Kossowie. Ponad 50 potrzebujących i ubogich rodzin z powiatu włoszczowskiego otrzymało paczki żywnościowe na świąteczny stół. To efekt świątecznej zbiórki żywności zorganizowanej przez WTZ w Ostrowie oraz Bank Żywności. Zebrano ponad 250 kilogramów produktów spożywczych dla potrzebujących rodzin. – W akcję zaangażowało się kilkadziesiąt wolontariuszy. W dwóch włosz- VI NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 czowskich supermarketach żywność zbierało 11 nauczycieli z Zespołu Placówek Oświatowych im. Józefa Piłsudskiego we Włoszczowie wraz z grupą blisko 20 uczniów – mówił Tomasz Bugajny, kierownik WTZ W Ostrowie i Kossowie. Przedświąteczny czas był dla podopiecznych obu placówek bardzo pracowity. Razem z terapeutami przygotowywali mnóstwo ozdób i stroików świątecznych. – Mamy satysfakcję, że już po raz drugi nasze ozdoby spodobały się firmie Polkomtel oraz Motorola w Warszawie. Zamówiono u nas 200 sztuk takich ozdób – opowiada kierownik WTZ. Rze- czywiście wykonane w oryginalny sposób, według nowych pomysłów i technik ozdoby prezentowały się pięknie na świątecznych stołach. Uzyskane w ten sposób środki będą przeznaczone na cele integracyjne dla podopiecznych. Wyjazdów do kina, na wycieczki, do teatru, imprez integracyjnych w obu placówkach nie brakuje. Pracownicy i podopieczni placówek radość Bożego Narodzenia dzieli wspólnie łamiąc się opłatkiem, śpiewając kolędy podczas wigilii, która odbyła się w placówce w Ostrowie 21 grudnia. Katarzyna Dobrowolska t.d. Zaczyn etycznego biznesu rozmowa Odkrywanie tajemnic Biblii Na czas świąt Boże Narodzenia polecamy „Nowy leksykon biblijny” wydany przez Wydawnictwo „Jedność”. Z jego lekturą możemy się udać się w niezwykłą podróż, odkrywając miejsca i korzenie naszej wiary. Jednak przede wszystkim jest to narzędzie zachęcające do spotkania ze Słowem, do osobistego studiowania Pisma Świętego. Tłumaczami dzieła z języka niemieckiego i redaktorami naukowymi są bibliści, wśród nich ks. dr Tomasz Siemieniec – wykładowca WSD i dr Michał Szczepaniak – redaktor i tłumacz z Wydawnictwa „Jedność.” Katarzyna Dobrowolska: – Dlaczego istniała potrzeba wydania nowej wersji leksykonu? Dr Michał Szczepaniak: – Powód wydania nowej wersji leksykonu jest analogiczny do tego, dlaczego co roku obchodzimy święta Bożego Narodzenia. Chcemy upamiętnić wydarzenie, cieszyć się płynącymi zeń darami: pokoju, rodzinnego ciepła, radości. W tej atmosferze chcemy odnajdywać sens przyjścia Pana. Tak samo, oczywiście zachowując proporcje, jest z „Nowym leksykonem biblijnym”. Biblia to wielkość skończona, ale zawarta w niej głębia, nie tylko duchowa, domaga się ciągle szczegółowych analiz. Zrozumienie orędzia przychodzi łatwiej, gdy znamy historyczny, kulturowy, językowy i społeczny kontekst. Po co więc „Nowy leksykon biblijny”? Aby wziąć nowe narzędzie i wniknąć w tekst święty. Ks. dr Tomasz Siemieniec: – Nauki biblijne to jedna z najbardziej dynamicznych dziedzin teologicznych. Co roku powstaje mnóstwo publikacji, poszerza się także archeologiczny i kulturowy horyzont Biblii. W związku z tym zachodzi potrzeba coraz to nowego opracowywania owoców tych badań i popularyzacji ich – przedstawienia w taki sposób, aby zwykły chrześcijanin mógł je pojąć i w ten sposób pogłębić swoją wiarę. Biblia nie jest bowiem własnością biblistów, lecz jest Księgą Ludu Bożego, dlatego wierni mają prawo mieć pełny dostęp nie tylko do niej, ale i do tego wszystkiego, co pomaga w jej zrozumieniu. Nie bez znaczenia była tutaj także renoma wydawnictwa Herder, które jest światowym liderem w udostępnianiu teologii rzeszom czytelników. Ponieważ w Polsce jakoś nie możemy doczekać się klasowego leksykonu napisanego od podstaw przez rodzimych biblistów, musimy korzystać z dorobku obcych uczonych. A jeśli już z niego korzystamy, to powinna to być najwyższa jakość. I bez wątpienia leksykon Herdera spełnia to kryterium. K.D.: – Kiedy się rozpoczęły przygotowania do wydania leksykonu, ile czasu trwały? Jak wyglądał podział prac? M. Sz.: – Przygotowania do wydania rozpoczęły się w styczniu 2009 r. Pierwszy, półtoraroczny etap obejmował oczywiście przekład dzieła, w który zaangażowanych było sześciu tłumaczy. Dokonane translacje przeszły następnie w ręce czteroosobowego zespołu redakcyjnego, którego członkowie mieli sprawdzić je i ewentualnie skorygować. Ostateczna faza tworzenia leksykonu, czyli „wlanie tekstu” do matryc zawierających już zdjęcia, tabele i wykresy, trwała ponad rok. Ks. T.S.: – Chciałbym tu podkreślić ogrom pracy zespołu redakcyjnego, w skład którego wchodzili jeszcze ks. dr Jan Nowak i ks. dr Paweł Borto. Nikt z nas nie spodziewał się, że wymagać to będzie takiego nakładu czasu. Zdarzały się sytuację, że nad jednym hasłem dyskutowaliśmy kilkadziesiąt minut. Chodziło jednak o precyzyjny język i jasność sformułowań. Nie było to proste, zwłaszcza że każdy z nas ma zajęcia, które wykonywał niezależnie od pracy nad leksykonem. Patrząc jednak na końcowy efekt można tylko podsumować: warto było! K.D.: – Biorąc pod uwagę szerokie spektrum prezentowanych zagadnień teologicznych, biblijnych konteksty kulturowe, historyczne, tradycje – z jakimi wyzwaniami spotyka się tłumacz, pracując przy tego typu publikacji? Na jakie problemy, pułapki jest narażony? M.Sz. – Biblia nie została napisana ani po polsku, ani po niemiecku. Przekład Pisma Świętego w języku naszych zachodnich sąsiadów różni się czasem znacznie od polskiego wydania Biblii Tysiąclecia, do którego odnosiliśmy się tłumacząc „Nowy leksykon biblijny”. Musieliśmy sprawdzać informacje w hasłach wyjściowych, ponieważ w oryginale zdarzały się nieścisłości. Prace nad leksykonem wiązały się z też koniecznością poszerzania wiedzy z zakresu archeologii, paleografii, geografii, bliskowschodniej sztuki starożytnej itd. Problem wreszcie największy stwarzał sam ogrom dzieła i jego okiełznanie. Wiem jednak, że podołaliśmy zadaniu. Ks. T.S.: – Największym chyba problemem była – moim zdaniem – kwestia onomastyki, tzn. nazw geograficznych i imion osobowych. Okazuje się bowiem, że wiele imion czy nazw w Biblii Tysiąclecia różni się o tych w wersji niemieckiej. Czasem wręcz dwie nazwy bądź imiona, które po polsku brzmią odmiennie – w oryginale niemieckim brzmiały jednakowo. W takiej sytuacji musieliśmy ciągle konsultować tekst oryginalny Biblii – grecki i hebrajski. I przyznać trzeba, że potwierdziła się tutaj solidna niemiecka jakość. Niemcy są bardziej precyzyjni od nas, jeśli chodzi o wierność tekstowi oryginalnemu Biblii. Z drugiej strony jednak w niektórych hasłach widać było modną „polityczną poprawność”. I tu był prawdziwy dylemat: jak pogodzić wierność oryginalnej wersji leksykonu z jednoznacznością polskiego przekazu. K.D.: – Wielkim bogactwem wydawnictwa jest cała zawartość ilustracyjna. Przy studiowaniu Pisma Świętego tego typu pomoc jest chyba nieodzowna? M.Sz.: – Najlepszym przykładem na to, jak ważny pozostaje obraz dla przekazu treści religijnej są przeżywane teraz święta Bożego Narodzenia. Nie wystarczy tylko wysłuchanie Ewangelii dzieciństwa. Nie możemy obejść się bez unaocznienia wydarzenia, bez szopki. Zamieszczone w „Nowym leksykonie biblijnym” zdjęcia, wykresy i tabele streszczają sedno omawianych problemów, ukazują dzisiejszy wygląd starożytnych, zabytków, rozmaitych artefaktów i tym samym przybliżają orędzie biblijne. Ks. T.S.: – Żyjemy w czasach przekazu obrazowego. Nic tak nie pomaga zrozumieniu jak obraz. Zresztą nie jest to chyba żadna nowość. Przez całe wieki korzystał z tego Kościół promując np. sztukę sakralną. W przypadku naszego leksykonu nie bez znaczenia jest także aspekt praktyczny. Tak potężna książka byłaby nieatrakcyjna i wręcz zniechęcająca, gdyby zawierała sam tekst i słabej jakości zdjęcia czarno-białe. Jest w naszym kraju kilka biblijnych pozycji encyklopedycznych stanowiących tłumaczenia, ale – jeśli chodzi o szatę graficzną – uważam, że „Nowy leksykon biblijny” zostawił „konkurencję” daleko w tyle. K.D: – W jaki sposób„Nowy leksykon biblijny” może przyczynić się do popularyzacji wiedzy biblijnej i ewangelizacji? M. Sz.: – Zatrzymam się tylko przy ewangelizacji, bo wkład w popularyzację wiedzy biblijnej rozumie się sam przez się. Średniowieczna maksyma filozoficzno-teologiczna brzmiała „wiara domaga się rozumu”. Trudno wierzyć, kiedy się nie rozumie. To dylemat towarzyszący wierze chrześcijańskiej od początku. Nie uwierzę, jeśli nie zrozumiem. Wiara w Chrystusa nie wyklucza rozumu, przeciwnie, żąda, by się nim posługiwać. Wszystko, co pozwala lepiej zrozumieć Pismo Święte pozwala lepiej zrozumieć tajemnicę Słowa Wcielonego. Ks. T.S.: – Dziś chrześcijanie ciągle stawiani są „pod ścianą” przez różne środowiska im wrogie. Bardzo często przybiera to formę podważania jednej czy drugiej prawdy wiary. Przypomnijmy sobie „awanturę” o tzw. Ewangelię Judasza. Trudno nam się bronić, trudno debatować, jeśli nie mamy w ręku argumentów, jeśli brak nam wiedzy. Dlatego sądzę, że leksykon może mieć dużą wartość – tak to określę – apologetyczną. Daje nam do ręki wiedzę, która może być przydatna w rozmowie z oponentami. q NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 VII niedziela kielecka N adzwyczajni Szafarze Komunii Świętej zebrali się 10 grudnia ubr. w kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach, by wspólnie modlić się za siebie i rodziny. Mszy św. przewodniczył bp Kazimierz Ryczan w koncelebrze z diecezjalnym moderatorem Szafarzy – ks. Grzegorzem Kaliszewskim i innymi zgromadzonymi kapłanami. Przy ołtarzu modlili się księża profesorowie, alumni, klerycy oraz rodziny i najbliżsi Szafarzy. W homilii bp Kazimierz Ryczan, nawiązując do postaci i historii biblijnego proroka Eliasza, tłumaczył zebranym, że dzisiejszy Eliasz to Kościół, który broni wartości. Zauważył, że w dzisiejszym świecie tolerancja stała się dogmatem polityczno-kulturowym, ale nie ma tolerancji dla wartości katolickich. Tłumaczył, że to właśnie w Kościół godzi obecnie największa krytyka zlaicyzowanego świata. Ponawiają się ataki na biskupów i kapłanów, którzy przestrzegają przed deprawacją moralną, upominają się o wierność Bożym przykazaniom. Podkreślał, że każdy grzech ma wymiar społeczny. Na koniec składał Bogu dziękczynienie za to, że zesłał Swego Syna, który pozostał z nami w Chlebie. Moderator Szafarzy ks. Grzegorz Kaliszewski wyraził wdzięcz- w.d. Przy opłatku i kolędach Spotkanie przy opłatku ność Szafarzom za posługę. Przypomniał, że w diecezji kieleckiej jest ich blisko 80. Posługują w szpitalach, w parafiach oraz we wspólnotach. Wykonują różne zawody, np. taksówkarza czy radnego, Podkreślał jak ważna jest ich służba. – Dziękuję, że umiło- waliście Eucharystię – powiedział ks. Kaliszewski. Po Mszy św. wszyscy zebrali się na spotkaniu opłatkowym, składali sobie Bożonarodzeniowe i noworoczne życzenia oraz wspólnie z zespołem kleryckim „Kerygmat” śpiewali kolędy. K.D. Szczodroki wciąż smakują w Świętokrzyskiem t.d. S Świętokrzyska grupa kolędnicza, ekspozycja w mwk Szczodroki to kolejny produkt ze Świętokrzyskiego, który został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nasz region na ministerialnym wykazie reprezentują już 54 pozycje. Krajową Listę Produktów Tradycyjnych utworzono w 2004 r. Trafiają na nią produkty, których jakość lub wyjątkowe cechy i właściwości wynikają ze stosowania tradycyjnych metod produkcji. A.D. zczodroki (szczodraki) to nazwa potrawy – rogalików wypiekanych specjalne na święto Trzech Króli. Słowo pochodzi od „szczodrego wieczoru”, którym to mianem na początku XX wieku został nazwany dzień 6 stycznia – święto Objawienia Pańskiego (wcześniej określenie to stosowano do wigilii Bożego Narodzenia). Szczodry oznacza hojny, nazwany tak na pamiątkę hojności Trzech Mędrców, którzy osobiście złożyli Dzieciątku bogate dary. Niektórzy nazwę szczodroków wiążą z dobrymi i szczodrymi gospodyniami. W dawnej Polsce z dniem 6 stycznia był związany obrzęd „chodzenia po szczodrokach”. Każda z gospodyń częstowała przybywających pod dom kolędników słodkimi rogalikami. Miało to zapewnić szczęście, urodzaj na polach oraz dostatek w nadchodzącym Nowym Roku. Biedne gospodarstwa nie wypiekały rogalików, w zamian za to dzieci częstowane były orzechami laskowymi bądź jabłkami. Tradycja oraz receptura wypiekania rogalików przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Podczas wypie- WSPOMINAMY ZMARŁYCH KAPŁANÓW „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” (Ks. Jan Twardowski) † Ks. Aleksander Klimaszewski zm. 2 stycznia 1982 r. † Ks. Marian Paulewicz zm. 3 stycznia 2011 r. † Ks. Józef Błaszczyk zm. 3 stycznia 1972 r. † Ks. Józef Biela zm. 5 stycznia 2007 r. † Ks. Franciszek Stoksik zm. 3 stycznia 1977 r. † Ks. Jan Lewicki zm. 6 stycznia 1968 r. † Ks. Władysław Saletra zm. 3 stycznia 1990 r. † Ks. Stanisław Surma zm. 6 stycznia 1988 r. Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie... VIII NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012 ku szczodroków w kuchni i przy piecach zbierały się wszystkie kobiety mieszkające w danym gospodarstwie. Nie wolno było wszczynać kłótni, wypiekowi musiała towarzyszyć miła, radosna atmosfera, a zapach drożdżowego ciasta wypełniał wszystkie izby. Szczodroki przygotowywano w wigilię Trzech Króli w większości regionów w Polsce. Wszędzie do wypieków używano najlepszej mąki, a drożdżowe pierogi nadziewano kapustą, serem, grzybami, farszem cebulowym lub mięsnym. Szczodroki miały swoją wymowę symboliczną – pieczono je takie, jaki był miniony rok. Gdy nieurodzajny i trudny – mieszano gorsze rodzaje mąki, nadziewano je otrębami, albo pozostawiano puste. W ostatnich latach przepis na szczodroki uległ metamorfozie. Coraz częściej rogaliki wypiekane są z różnymi nadzieniami i wciąż unowocześnianymi farszami. Wynika to zmieniających się upodobań oraz smaków konsumentów, a także z ilości dostępnych produktów na rynku. A.D. niedziela kielecka Redakcja kielecka: ks. Tomasz Siemieniec (redaktor odpowiedzialny), Agnieszka Dziarmaga, Katarzyna Dobrowolska, Władysław Burzawa ul. Jana Pawła II nr 3, 25-013 Kielce tel. (41) 344-20-77, [email protected] Redakcja częstochowska: Anna Cichobłazińska, tel. (34) 369-43-39 e-mail: [email protected]