Niedziela kielecka 1/2012

Transkrypt

Niedziela kielecka 1/2012
niedziela
nr
kielecka
Życie składa się z drobiazgów
– ludzie diecezji
Nowy Leksykon Biblijny –
rozmowa
Misyjne płomyki Ducha
Świętego – relacja
1 (465) • M • rok LV • 1 I 2012 • KIELCE
myśl tygodnia
Przedsiębiorcy z Kielc
– Agata i Krzysztof Osóbkowie zostali wyróżnieni
„Nagrodą Talentu”, spośród
ponad 300 przedsiębiorców z różnych stron Polski,
uczestniczących w VIII Pielgrzymce Duszpasterstwa
Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent” do sanktuarium w Łagiewnikach.
Podobne wyróżnienie
– z błogosławieństwem
od kard. Stanisława
Nagyego – otrzymali także
w tym roku małżonkowie
z Warszawy, przedsiębiorca
z Dębicy i ksiądz z Krakowa
Znowu
Koniec Świata
zaczęło się, to znaczy zaczął
się rok, o którym od niedawna
pisze się, że już dawno napisano,
iż ma być ostatnim w dziejach
naszej planety. Rok 2012 jest
(nawet nie, że „ma być” – nie
ma tu miejsca na wątpliwości)
Rokiem Wielkiej Apokalipsy, której towarzyszyć będą wydarzenia rozliczne, a przykre w swych
skutkach. Niemal wszyscy tak
postanowili, a wszyscy rację
muszą mieć: Majowie, którym
przypisano tak precyzyjną datację (trudno orzec, czy oni sami
potwierdziliby to dziś); wybitny
fizyk Isaac Newton, acz co do
jego wyliczeń krążą różne opinie
i nie ma wyłącznie jednej obowiązującej (rozumieć z tego, iż
można sobie wybrać odpowiednią
dla siebie wersję); i znakomita
większość gwiazd Hollywood (czy
wszystkie – trudno stwierdzić,
jednak patrząc po liczbie „produkcji” filmowych w tym temacie – niemało). Z całą pewnością
dołączą do nich niebawem producenci zabawek, drobni sklepikarze, współczesne domy książki.
W obliczu takiej rzeszy profetów
(czy raczej wróżów i bajarzy)
brakiem powagi i intelektualną
kołtunerią musi zostać nazwana
jakakolwiek próba podważania
tak jednoznacznych i autorytatywnych wskazań najnowszego deadline. Tak więc, czy tego
chcesz, czy nie – musisz wierzyć,
a jeśli nie wierzysz – argumenty
przedstawić na to trzeba: ich brak
ośmiesza w obliczu zdroworozsądkowej większości.
I tak oto, ogarnięty pop-kulturową błyskotką świat oczekuje
swego końca. Jakkolwiek by to
nie zabrzmiało dodać się ośmielę:
patrząc na tę tandetę nie znajduje
w sobie wiary, że zniknie ona
21 grudnia 2012 r. A szkoda…
Ks. Rafał Dudała
t.d.
I
w numerze:
Przedsiębiorcy z Kielc odbierają w Łagiewnikach „Nagrodę Talentu”
Zaczyn etycznego biznesu
Agnieszka Dziarmaga
P
ielgrzymki pracodawców
i przedsiębiorców do łagiewnickiego sanktuarium obrosły
dobrą tradycją, rokrocznie dołączają grupy nowych przedsiębiorców
(w tym roku jeden z nich specjalnie
przyleciał samolotem aż z Londynu.
Sebastian Zoryk prowadzi portal
chrześcijański dla Polonii). – Jesteście tłumem, a byliście garstką –
mówił przedsiębiorcom kard. Nagy.
W ramach pielgrzymki zawsze jest
Msza św., ciekawa (obowiązkowo)
konferencja, Koronka do Miłosierdzia Bożego, wspólny obiad i podsumowanie roku przez prowadzących
duszpasterstwo księży sercanów.
Mała firma w zgodzie
z sumieniem
Za co zostali wyróżnieni kielczanie?
Za promowanie etycznych postaw
w biznesie, ale nie wyłącznie.
W uzasadnieniu nagrody czytamy:
„Za wieloletnie zaangażowanie w organizowanie duszpasterskich spot-
kań «Talentu» w rejonie kieleckim
oraz rajdów turystycznych dla przedsiębiorców i ich rodzin. Wytrwała
działalność Państwa pomogła wielu
osobom wypocząć, poznać się bliżej i zachwycić się pięknem naszej
Ojczyzny. Dziękujemy ponadto za
ubogacanie liturgii podczas rekolekcji wielkopostnych, co pozwala
na głębsze jej przeżywanie”.
Agata i Krzysztof prowadzą niewielką firmę „Krzywe Koło” zajmującą się projektowaniem wnętrz
i sprzedażą oraz usługą w zakresie
układania podłóg. – Czy łatwo dzisiaj
prowadzić uczciwy, etyczny, oparty o wskazania Dekalogu biznes?
– z tym pytaniem zwracam się do
Agaty Osóbki, architekta wnętrz.
– Uczestnictwo w spotkaniach
duszpasterstwa stopniowo ukazywało mi nowy sposób pojmowania
przedsiębiorczości. Dotychczas uważałam, że istnieją dwie dziedziny
życia: jedna to codzienność z ciągłą
walką o godziwe zarobki, a druga
– sfera przeżyć religijnych. To sacrum i profanum jakoś nie mogło
w moim pojęciu znaleźć wspólnych mianowników – wyjaśnia
Agata Osóbka. I dodaje: – Z czasem
zaczęłam jednak odkrywać, że Bogu
należy zaufać całkowicie i oddać
Mu wszystkie dziedziny swego
życia – również prywatny biznes.
I wtedy trzeba prowadzić go uczciwie, bez żadnego przymykania oka
i oszukiwania przy płaceniu podatków, czy robieniu „lewych” kosztów.
Ale wcale nie jest przez to łatwiej,
a nawet dużo trudniej – poprzez
uczciwość i rzetelność jest się mniej
konkurencyjnym na rynku i trzeba
uważać, żeby nie doprowadzić do
upadku firmy. I często trzeba zadowolić się dużo mniejszym zarobkiem. A gdy raz dokonało się wyboru
– zaufania Bogu całkowicie – trzeba
potem wybierać w drobnych sprawach każdego dnia i być czujnym,
dokończenie na str. VI
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
I
niedziela kielecka
Misyjne Płomyki Ducha Świętego
Jednym
Zdaniem
W
Tarczek
Mieszkańcy parafii kolejny
rok z rzędu ofiarowali paszę
dla zwierząt z kieleckiej
żywej szopki. Stało się tradycją, że gospodarze z Tarczka
oraz Śniadki ofiarowują nieodpłatnie siano, słomę oraz
warzywa na potrzeby jednej z największych szopek
w Polsce. W zamian, organizator funduje dla parafii
figury do szopki budowanej
w kościele św. Idziego Opata
w Tarczku.
T.D.
Chmielniku przy parafii
pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi
Panny działa Misyjne Koło Płomyków Ducha Świętego pod Patronatem Błogosławionego O. Gwidona
z Montpellier. Dzieci wspierają
modlitwą misjonarzy. Przypomnijmy, że 6 stycznia jest w Kościele
obchodzony także jako Światowy
Misyjny Dzień Dzieci.
Do Misyjnego Koła Płomyków
Ducha Świętego należy 20 dzieci
z klas drugich, trzecich i czwartych Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Chmielniku.
– Dzieci szczególną modlitwą otaczają siostry misjonarki pracujące w Burundi, wśród których jest
również s. Benedykta Ewa Szwarczyńska pochodząca z Chmielnika
– mówi s. Agnes Słonina, przełożona chmielnickiego Domu. Spotkania Misyjnego Koła w Chmielniku
odbywają się w drugie i czwarte
poniedziałki kolejnych miesięcy.
Grupa Misyjnych Płomyków Ducha
Świętego spotyka się rokrocznie przy
wigilijnym stole, aby podzielić się
tradycyjnie opłatkiem, złożyć sobie
bożonarodzeniowe życzenia, wspólnie zaśpiewać kolędy i pastorałki.
Wieczerzę kończy „Aniołek” – czyli
wręczanie upominków i wspólna
modlitwa. – 6 stycznia obchodzimy Światowy Misyjny Dzień Dzieci.
Nasze dzieci swoją modlitwą otaczają rówieśników z krajów misyjnych. W okresie Bożego Narodzenia
– w dzień Objawienia Pańskiego
– modlitwa ta, znajduje szczególny wyraz w przygotowanych przez
grupę Misyjnych Płomyków Ducha
Świętego jasełkach – wyjaśnia s.
Agnes.
Radosne świąteczne spotkanie
W jasełkowym przedstawieniu
dzieci z różnych stron świata,
z krajów, w których pracują misjonarze i misjonarki, przychodzą do
Nowonarodzonego Pana Jezusa,
by prosić Go o pomoc i dar wiary
dla swoich narodów. Są to przedstawiciele np. krajów arabskich,
Etiopii, Egiptu, Indii, Chin, Japonii,
Papui, Afryki itd. Dzieci przygotowują liturgię Mszy św. W tym dniu
do Misyjnych Płomyków Ducha
Świętego przystępują nowi członkowie.
W Chmielniku siostry posługują
od 1922 r., a mieszkały w różnych
miejscach tego miasta, w zależności od dzieła, które prowadziły.
Obecnie Siostry mieszkają przy ul.
Dygasińskiego 2. W minionych
latach prowadziły m.in. szkolę
zawodową, internat, opiekowały
się zabytkowym kościółkiem Trójcy Świętej, pracowały w szpitalu,
w przychodni, prowadziły przedszkole, pracowały przy parafii,
w katechizacji i w kancelarii
parafialnej, prowadziły kursy
zawodowe.
Obecnie siostry jako nauczycielki religii pracują w Szkole
Podstawowej, w Gimnazjum oraz
w Przedszkolu. Dbają o wystrój
kościoła. Prowadzą także Świetlicę Środowiskową dla młodzieży.
W Chmielniku posługuje obecnie
pięć sióstr.
Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego jest żeńską
gałęzią Zakonu Ducha Świętego,
który powstał we Francji w XII wieku. Założycielem Zakonu jest bł. Gwidon z Montpellier.
Pińczów
Rozstrzygnięto III Ogólnopolski Konkurs Plastyczny na
Najpiękniejszą Kartkę Bożonarodzeniową dla młodzieży
przebywających w zakładach
poprawczych i schroniskach
dla nieletnich. W konkursie
wzięło udział 20 placówek
resocjalizacyjnych z całej
Polski.
Kielce
Caritas Kielce podczas przedświątecznej zbiórki żywności zebrała dwanaście ton
żywności. To więcej o dwie
tony, niż w ubiegłym roku.
Z darów zostały sporządzone
paczki dla kilkuset potrzebujących rodzin. Do paczek
pracownicy Caritas dokupili
wędliny i środki czystości.
Agnieszka Dziarmaga
Jędrzejów
„Skrzydła powodzianom”
T
ak nazwano akcję pomocy
Caritas kieleckiej skierowaną
wobec dzieci rodzin powodzian,
które zostały objęte pomocą stypendialną według kryteriów akcji
„Skrzydła”. – Powódź przeminęła,
temat staje się w mediach nieaktualny, a rodziny wciąż doświadczają
różnych braków – uważa ks. Krzysztof Banasik – wicedyrektor Caritas
kieleckiej.
II
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
Z tych powodów Caritas kielecka
ufundowała 20 stypendiów. Każdy ze
stypendystów otrzyma łącznie 1600 zł,
rozłożonych na 8 kolejnych miesięcy.
Tego rodzaju pomocą stypendialną
objęci zostali uczniowie z gminy Pacanów, Nowy Korczyn, Koszyce.
Pieniądze, zgodnie z zasadami
„Skrzydeł”, mają być przeznaczane
głównie na zakup podręczników i na
potrzeby edukacyjne, ale w drodze
wyjątku 400 zł może być spożytkowane na zakup opału. – Trudno
kupować książki, jak w domu jest
zimno – dodaje ks. Banasik.
Caritas kielecka kontynuując akcję
wsparcia dla powodzian, koncentrowała się w tym roku na pomocy dla
rolników, głównie w zakresie odtworzenia terenów zasiewów i upraw,
odbudowy gospodarstw i domów.
A.D.
Powołana do życia kilka
miesięcy temu przez parafię Świętej Trójcy fundacja
Trinitas organizuje zbiórkę
pieniędzy na rehabilitację
Mileńki, niepełnosprawnej
dziewczynki
. W opiece nad dzieckiem
niezbędny jest „pionizator”
– urządzenie pomagające
samodzielnie stać. Koszt
tego sprzętu to 15 tys. zł.
W.B.
wydarzenia
Pogrzeb mamy bp. Kazimierza Gurdy
ter
P
onad stu księży, wiele sióstr zakonnych
oraz rzesza wiernych uczestniczyło
we wtorek 13 grudnia w Książnicach
Wielkich w pogrzebie śp. Janiny Gurdy, mamy
bp. Kazimierza Gurdy. Eucharystii pogrzebowej
w kościele pw. Wniebowzięcia NMP przewodniczył biskup kielecki Kazimierz Ryczan. W koncelebrze byli: bp Kazimierz Gurda, bp Marian
Florczyk oraz bp Piotr Skucha. Homilię wygłosił
bp Ryczan. Przypomniał postać zmarłej, która
wychowała czworo dzieci, wśród nich kapłana.
– Nie bała się, że to ciężkie czasy powojenne,
że społeczeństwo jest biedne. W dobrym domu
nikt nie boi się życia. Miała zdrowe i silne ręce.
Dzieci były jej przyszłością i nadzieją.
Biskup przypomniał, że była wierną towarzyszką pracy swojego męża, który był kościelnym,
a ona pomagała mu w tej pracy, dbając o piękno parafialnego kościoła. Biskup mówił także
o modlitwie różańcowej, która była jej ulubioną
modlitwą. – W ostatnich latach ludzkiej wędrówki
Jezus dołączył się do mamy Janiny z krzyżem
cierpienia i zapytał: Janino, czy zostaniesz moim
Cyrenejczykiem? Pytanie było trudne, nie wszyscy
odpowiadają na nie pozytywnie. (…) Mama Janina
odpowiedziała twierdząco. Biskup mówił o tym,
że niosła z Jezusem krzyż choroby do ostatniego
tchnienia.
Homilię zakończył słowami: – Mamo Janino,
nie płaczemy nad twoją śmiercią, tak chciał Bóg.
Tęsknić będziemy za domem, którym nas obdarzyłaś. Przyjmij Panie naszą tęsknotę i daj jej
miejsce między błogosławionymi matkami.
Śp. mamę bp. Kazimierza Gurdy żegnali biskupi, kapłani, siostry zakonne i rzesze wiernych
Po Eucharystii ks. płk Adam Prus odczytał list kondolencyjny od komendanta policji
w Kielcach, wyrazy współczucia skierowali
także do bp. Gurdy oraz rodziny pogrążonej
w żałobie kanclerz kurii ks. Andrzej Kaszycki
oraz ks. Tomasz Rusiecki – ojciec duchowny
kapłanów diecezji kieleckiej. Kondolencje Biskupowi złożył także proboszcz miejscowej parafii
ks. Wiesław Baran.
Bp Kazimierz Gurda w skierowanym do
zebranych słowie, dziękował Panu Bogu za
mamę, za jej trud rodzicielstwa i za przykład
żywej wiary. Dziękował także wszystkim obecnym za uczestnictwo we Mszy św. pogrzebowej
i prosił o modlitwę za zmarłą.
Po Mszy św. ciało zmarłej Janiny zostało
złożone w rodzinnym grobowcu na cmentarzu
parafialnym w Książnicach Wielkich. W.B.
Książka i świętokrzyska tradycja
estsellery i albumy Wydawnictwa „Jedność”, akcja dla
„połykaczy książek”, prelekcja o zapomnianych tradycjach bożonarodzeniowych, wystawa prac dzieci
z autyzmem oraz ręcznie wykonane
kartki pocztowe i tradycyjne ozdoby
z bibuły – to tylko niektóre elementy
kiermaszu świątecznego, zorganizowanego przez Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego.
Wyjątkowe świąteczne dekoracje
nabyte na kiermaszu znalazły się
zapewne na niejednej domowej
choince, a były to bożonarodzeniowe aniołki i tradycyjne ozdoby
z bibuły, zaś oryginalne ręcznie
wykonane kartki świąteczne, być
może zastąpiły życzenia przekazane za pomocą poczty elektronicznej. Można było także coś wybrać
z oferty kieleckiego Wydawnictwa
„Jedność”. Podczas kiermaszu została także zainicjowana akcja dla
„połykaczy książek” „Podaj dalej”
– świętokrzyskich świerkowych
„podłaźnikach” w izbach i rodzinnym wykonywaniu tzw. „światów”
z opłatków – opowiedziała kustosz
Janina Skotnicka, kierownik Działu
Etnografii Muzeum Narodowego
w Kielcach. Natomiast tematem
prezentacji multimedialnej – „Nie
pawio-papugujmy” były poglądy
Stefana Żeromskiego na kwestie
ochrony tradycji regionalnej i jego
fascynacji rodzinną Ziemią Świętokrzyską.
Kiermaszowi towarzyszył wernisaż wystawy „Tak wyglądają święta”. Pokazano na niej prace dzieci
i młodzieży ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 2
w Skarżysku-Kamiennej, ORTEW
dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem
w Kielcach oraz Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci z Upośledzeniem Umysłowym – Koło
Tradycyjne ozdoby świąteczne królo- w Kielcach.
Wyjątkowe Pieśniobranie
w Święto Trzech Króli, 6 stycznia,
pl. Artystów w Kielcach, początek o godz. 14 – bez względu na
pogodę. Weźmie w nim udział
bp Marian Florczyk, który przybędzie w towarzystwie Trzech Króli.
Uczestnictwo zadeklarowali m.in.
zawodnicy trzech pierwszoligowych kieleckich drużyn: Korony
Kielce, Klubu Sportowego Vive
Targi Kielce, Klubu Sportowego
Fart Kielce oraz członkowie klubów
kibica. Organizatorami imprezy
są: chór kameralny „Fermata” oraz
Stowarzyszenie „A nam się chce!”.
Tradycyjnie będą rozdawane bezpłatne śpiewniki. – Liczymy, że stali
uczestnicy dotychczasowych Pieśniobrań także tym razem licznie
przybędą i nie zrażeni warunkami
atmosferycznymi, z wielkim zapałem będą śpiewać z nami kolędy
– zachęcają organizatorzy.
A.D.
Oprac. A.D.
(w wyznaczonym miejscu można
pozostawić przeczytane książki
i wybrać nowe, które inny„połykacz”
zostawił).
O pięknych, ale zapomnianych
tradycjach bożonarodzeniowych
t.d.
B
Zapraszamy
wały na kiermaszach
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
III
niedziela kielecka
Życie składa się z drobiazgów
Pasjonistkę s. Teresę z parafii św. Józefa w Kielcach znają wszyscy parafianie. To ona dba o wystrój kościoła i przyozdabianie ołtarza kwiatami. Ona też w okresie świąt Wielkanocnych przyozdabia grób Pański setkami kwiatów. Co roku tysiące osób przychodzi do kościoła na kieleckim Szydłówku, aby zobaczyć dzieło siostry. Nigdy nie odchodzą rozczarowani
Władysław Burzawa
S
iostra Teresa Witkowska urodziła się w małej miejscowości
Kopaniny niedaleko Końskich.
Na świat przyszła w kochającej się
rodzinie we wrześniu 1945 r. W domu oprócz niej wychowywało się
pięcioro rodzeństwa. Tato pracował na roli i w fabryce. Posiadali
duże gospodarstwo rolne. Wszyscy
musieli pomagać. Czasy nie były
najlżejsze, ale mama dwoiła się
i troiła, by licznej rodzinie nic nie
brakowało. Z tamtych lat w pamięci
Teresy zostało wiele obrazów. Mama
krzątająca się w kuchni, która „dogadzała dzieciom”, duży owocowy
sad, kwieciste łąki nad rzeką i czas
beztroskiej zabawy. Pamięta figurkę
małego Pana Jezusa w przydrożnej
kapliczce. Często biegała do niej
z koleżankami, aby „opiekować się”
Dzieciątkiem. Przybierały je kwiatami i otulały szmatkami, „żeby Mu
nie było zimno”. Teresa, „od zawsze”
miała dobre serce, nie przeszła obojętnie obok rannego zwierzątka, więc
bardzo często przynosiła do domu
„mniejszych braci”. Tak wzrastała w niej troska i miłość do tych,
którzy potrzebowali pomocy. To był
cudowny rodzinny dom. Na jego
wspomnienie uśmiecha się. Chociaż
dawno temu wyjechała z rodzinnego
gniazda, zawsze do niego wraca
z nostalgią. Bardzo łatwo do niego
trafić, to przecież w Kopaninach
drugi dom na prawo.
Tajemnicza siostra
Zakonnica szła raźno do kościoła św. Anny i nie wiedzieć czemu
zatrzymała się i wstąpiła do domu
Witkowskich. Dziwna sprawa. Nikt
nie spodziewał się takiego gościa.
Zakłopotana mama Anna wyszła
i pochwaliła Pana Boga. Nieznana
siostra wyjaśniła, że idzie do kościoła, i tak naprawdę to nie wie,
dlaczego akurat do nich wstąpiła.
Nie przyszła pytać o drogę, bo przecież kościół był blisko. – Coś mnie tu
do was wprowadziło – stwierdziła
IV
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
zakłopotana. Mama z uśmiechem
rozładowała sytuację: – Dobrze, że
siostra wstąpiła, moja córka myśli
o zakonie. Bardzo dobrze.
To dziwne wydarzenie wryło jej się
w pamięć. Rzeczywiście, już wtedy
jako nastoletnia dziewczyna myślała, aby swoje życie poświęcić Bogu
i ludziom.
Tak naprawdę, jako mała dziewczynka, nie wiedziała kim chce
zostać. Wiedziała tylko, że nie chce
pracować na roli, czy być „zwykłym
pracownikiem”. Chciała od życia czegoś więcej. Zawsze stawiała sobie
wyżej poprzeczkę.
W szkole zawodowej spotkała siostry bezhabitowe. Panie, tak
się na nie mówiło, uczyły różnych
przedmiotów. Czasy były komunistyczne, afiszowanie się ze swoją
wiarą nie było mile widziane. Nie
wszyscy wiedzieli, że są siostrami. Jednak te nauczycielki w specyficzny sposób wyróżniały się
w gronie pedagogicznym. Dało
się to zauważyć. Teresa patrzyła na
nie i naśladowała. Siostry widząc
tak dobrze ułożoną dziewczynę
miały nadzieję, że ta wstąpi do ich
zgromadzenia. Zadzierzgnęła się nić
przyjaźni. Ba! Teresa była nawet na
uroczystości ślubów wieczystych
sióstr w Niepokalanowie.
Myśl o powołaniu nie dawała jej
spokoju. Bardzo nasiliła się wtedy,
gdy jej starsza siostra Aleksa oświadczyła pewnego dnia: „Idę do zakonu!”. Miała wtedy 16 lat. Rodzice byli
zaskoczeni. Z początku mama nie
była zachwycona postanowieniem
córki, sądziła że to może tylko młodzieńcza fanaberia. Bycie zakonnicą
wydawało się jej czymś trudnym,
związanym z wielkimi wyrzeczeniami, a dla córki wymarzyła lepszy los.
Siostra postawiła na swoim. Mama
po jakimś czasie zrozumiała, że córka
jest szczęśliwa w zgromadzeniu
pasjonistek, po prostu wybrała to,
co jej najbardziej odpowiadało. Kilka lat później rodzice znowu usłyszeli
w domu słowa tym razem Teresy:
– Idę do zakonu. Zaskoczenie było
nie mniejsze, ale już rozumieli, że ich
dzieci szczęście mogą znaleźć także
w zgromadzeniu zakonnym. Wstąpiła do zgromadzenia sióstr pasjonistek, do którego należała tamta
tajemnicza siostra, niespodziewany
gość w ich domu.
Powołanie
W ich rodzinie wyróżniała się siostra
Aleksa, to ona była najgorliwszą jeśli
chodzi o sprawy wiary i modlitwy.
Nie trzeba jej było zachęcać do pójścia
na nabożeństwo majowe czy Różaniec, dla niej uczestnictwo w nich,
czy we Mszy św., było oczywistością.
Nikt jej nie musiał budzić na Roraty,
sama wstawała i szła przez zaspy
do kościoła. Zdarzało się, że gorliwa dziewczyna budziła się w środku
nocy i długo się nie zastanawiając
szła do kościoła. Po drodze ludzie
zawracali ją do domu informując,
że dopiero jest druga nad ranem i do
Rorat zostało kilka godzin. Teresa
patrzyła na siostrę i naśladowała
ją. Razem miały swoje sekrety. Gdy
Aleksa przywdziała habit zapraszała
Teresę, aby odwiedziła ją w Lublinie.
Jednak nigdy jej nie naciskała, nie
zachęcała „przyjdź do nas”. To była
samodzielna decyzja Teresy. Rodzina
była zdania, że Aleksa – oczywiście
została siostrą zakonną, bo wskazywała na to jej modlitewna gorliwość – ale Teresa, która ją bardzo
naśladowała do zakonu nie pójdzie.
Ciotka Teresy któregoś dnia nawet
stwierdziła: – Ty, to do zakonu nie
pójdziesz, bo ty się bardzo lubisz stroić. Ciotka myliła się. Teresa została
siostrą i teraz stroi ołtarze.
Życie zakonne
Do zgromadzenia sióstr pasjonistek
wstąpiła w 1964 r. Pół roku później
były obłóczyny, a za dwa lata pierwsze śluby zakonne. Po pięciu latach
formacji odbyły się śluby wieczyste.
Kilka lat spędziła w Płocku. W tym
czasie miała miejsce zmiana ubioru zakonnego. Siostra Teresa była
wytrawną szwaczką, szyła nowe
habity, przeszywała stare. Miała
pełne ręce roboty. Nawet prowadziła
kurs szycia w swoim zgromadzeniu.
Na zakończenie takiego kilkutygodniowego kursu wydawała nawet
zaświadczenia.
– Nie wszystkie uczestniczki otrzymały ten dokument – śmieje się – niektóre siostry, mając inne obowiązki,
opuściły kilka godzin mojego kursu
musiały nadrobić zaległości. O tak!
Siostra Teresa od zawsze była dokładna, pilna i obowiązkowa i taka jest
do dzisiaj. Zawsze powtarza: można
zrobić mniej, ale dobrze, a życie składa się z drobiazgów.
Po kilku latach spędzonych w Płocku, przez siedem lat pracowała
w Ciechanowie jako zakrystianka.
Bardzo polubiła tę pracę. Zrozumiała
że właśnie ta posługa jest dla niej.
Później pracowała przez cztery lata
w Lęborku, a potem w Dąbrowie Górniczej i stamtąd trafiła do Kielc.
Budujący się kościół
Gdy wyjeżdżała z Dąbrowy Górniczej,
parafianie bardzo jej żałowali. – Siostro! Nie warto jechać do Kielc, tam
są inni ludzie, gdzie siostrze będzie
tak dobrze, jak u nas.
Od decyzji nie było odwrotu. Rzeczywiście, zżyła się z poprzednią parafą,
a szła w nieznane. Trafiła niezbyt
szczęśliwie. W parafii św. Józefa trwała budowa kościoła. Dla zakrystianki
to było wyzwanie. Wszędzie kurz,
materiały budowlane i zaskakujące
decyzje. Ledwo skończyły się Święta
Wielkanocne, a już zaczęło się wyburzanie starej kaplicy w której był grób
Pański, trzeba było szybko przenosić
się do nowego, dolnego kościoła.
W miejscu starej kaplicy dziś stoi
zakrystia. Pracy było bardzo dużo.
Msze św. odprawiane były w dolnym
kościele. U góry trwała nieprzerwanie praca. Mury rosły z dnia na dzień.
Dziesiątki osób przychodziło żeby
ludzie diecezji
Ter
Siła modlitwy
S. Teresa Witkowska, pasjonistka
budować swoją świątynię. Siostra
Teresa bardzo dobrze pamięta tamten
czas. Siostry mieszkały na ul. Klonowej, podobnie jak ks. proboszcz
Kudelski. Przyzwyczaił się do starej
plebanii i gdy powstała nowa, nie
zamierzał się do niej przenosić. Siostra Teresa energicznie wzięła się
do przeprowadzki. Wszystko spakowała, zorganizowała transport
i przeprowadzka się odbyła. – Po
przenosinach ksiądz Proboszcz był
bardzo zadowolony z nowego miejsca – śmieje się.
Praca
Pracy w parafii było i jest bardzo
dużo. Siostra zawsze dokładnie
wykonuje swoje obowiązki. Nie
potrafi iść na skróty. Taka już jest
dokładna i pracowita. Gdy budowała
się parafia wszystkiego brakowało. Mając umiejętności szwalnicze
Siostra uszyła przeszło dwadzieścia
ornatów. Było ciężko, ale jakoś zdobywała odpowiedni materiał i nici.
Szyła alby, komże. Ks. Kudelski był
pod wrażeniem. Nadal dba o czystość szat liturgicznych, przystrajanie ołtarza i kościoła. W okresie
świąt buduje i przyozdabia szopkę
oraz grób Pański. Grób Pański jest jej
wizytówką. Sława grobów Pańskich
przystrajanych przez Siostrę sięga
daleko poza Kielce, a zdjęcia grobu
parafianie wysyłają do rodzin za granicą. Co roku tysiące osób przychodzi
do kościoła św. Józefa, by pomodlić
się przy grobie tonącym w kwiatach
przygotowanym przez siostrę.
Siostra Agata Łakoma
pasjonistka:
Nasza Siostra Przełożona
jest osobą bardzo ciepłą
z dużym wyczuciem
estetyki i piękna.
To ona jest autorką
grobu Pańskiego,
który co roku
przyozdabiają
kompozycje kwiatowe.
Często się słyszy słowa
zachwytu od osób,
które modlą się
przy grobie Pana Jezusa.
W życiu codziennym
Siostra jest bardzo
zdyscyplinowana,
ułożona i zasadniczo
bardzo lubi porządek.
Ma dobre serce pomaga
potrzebującym
i dzieli się z nimi chlebem
i dobrym słowem.
Mimo że wydaje się
poważna i zasadnicza,
tak naprawdę jest życzliwą,
i radosną osobą.
Jak sama twierdzi nie wie skąd
przychodzą jej pomysły na przystrojenie grobu. Przed pracą modli się,
a Pan Bóg kieruje jej ręką. Efekt?
– Zawsze jest taki sam, grób jest prześliczny. Śp. ks. prał. Kudelski zawsze
powtarzał s. Teresie: – Siostro, kwiaty
są najważniejsze, kwiatów nigdy nie
za dużo.
Siostra została wierna temu zaleceniu.
Po kwiaty zawsze jeździ w Wielką
Środę na giełdę do Częstochowy. Czasami, jak to w życiu, zdarzają się
dziwne przypadki. To było kilka lat
temu. Z Wielkiego Wtorku na Wielką Środę spadł śnieg. Wyjeżdżali
w nocy. Już na początku wyprawy
zanosiło się na jakiś kłopot, wyjeżdżając z bramy kierowca rozbił
boczne lusterko. Ale kto by wierzył
w zabobony. Jechali w ciszy gdy
kierowca zapytał: – Co siostra tak
milczy? – Modlę się – odpowiedziała. Jak była potrzebna ta modlitwa
dowiedzieli się kilka kilometrów
dalej. Drogą szła kobieta, brnęła
w śniegu, samochód jechał koleinami. Nagle tuż przed autem kobieta
poślizgnęła się, zachwiała i wpadła
prosto na ich samochód. Nie jechali
szybko, ale uderzyli w nią z dużą
siłą, tak, że wgięta została karoseria, a przednia szyba rozbita. Byli
pewni, że kobieta nie przeżyła tego
wypadku. Kierowca, pan Woźniacki,
był zdruzgotany. Jakież było ich zdziwienie gdy kobieta sama o własnych
siłach stanęła na nogach, trudno im
było w to uwierzyć. Kobieta trafiła do
szpitala na obserwację, a samochód
z rozbitą szybą na parking, musieli
pożyczyć inne auto, żeby przywieźć
kwiaty. Pechowej kobiecie nic się
nie stało, szybko wyszła ze szpitala. Przejeżdżając koło Włoszczowy
s. Teresa wstępowała do niej przynosząc koszyk z owocami.
Grób Pański
Gdy tylko kwiaty zostają przywiezione w Wielką Środę od razu Siostra
zaczyna przystrajanie grobu, trwa
to przez dwa dni. Kwiatów są setki.
– Przeważnie wybieram kwiaty cięte:
anturium, storczyki, strelicje, tulipany, róże, czasem gerbery i żonkile.
Siostra wylicza. – Tulipanów z 500
sztuk, anturium 300, a róż nawet
800. Co roku grób jest przyozdabiany
blisko dwoma tysiącami kwiatów.
Siostra kupuje także duże ilości liści,
asparagusa. Każdy kwiat musi być
przycięty i włożony do wody. Każdy
musi być odpowiednio ułożony – grób
musi być piękny i zawsze jest. Ta
oszałamiająca ilość kwiatów, pomaga
ludziom w przeżywaniu najważniejszego katolickiego święta. Jest zapowiedzią radości niedzieli Zmartwychwstania. Siostra oszczędnie dodaje
symbole i napisy. To grób i jego piękno
ma przemawiać, i przemawia. Ludzie
modlący się przy grobie przeżywają
jego piękno na swój sposób. – Jedna
z pań – a grób był wtedy budowany
w dolnym kościele – długo siedzia-
ła wpatrzona w morze kwiatów.
W pewnym momencie stwierdziła:
– Tu jest tak pięknie, że chciałabym tu
umrzeć i nie wychodzić stąd – śmieje
się. Siostra żałuje tylko, że nie ma
zdjęć wszystkich grobów, miło by było
popatrzeć i powspominać.
Moja parafia
Przestrogi mieszkańców Dąbrowy
Górniczej, że w Kielcach są inni ludzie
nie sprawdziły się. Spotkała tu ludzi
miłych i życzliwych. Jeśli kogoś o coś
poprosi, zawsze okazywana jest jej
pomoc. Dobrze się czuje w parafii
św. Józefa. Chyba by jej nie wymieniła
na inną. Pracy jest dużo, i nie ma
zbyt wielu wolnych chwil na wyjazdy.
Była raz na pielgrzymce w Rzymie.
Podczas audiencji generalnej widziała
Jana Pawła II. To było dla niej wielkie
przeżycie. Oczywiście nie zapomni
nigdy pamiętnej Eucharystii sprawowanej przez Papieża w podkieleckim Masłowie. Takich chwil się
nie zapomina. Co roku prywatnie
jeździ do Częstochowy, aby osobiście podziękować Maryi za opiekę
i pomoc, aby prosić o kolejne łaski
potrzebne w życiu zakonnym. Jeździ
też co roku na zakonne rekolekcje
do Płocka czy pięknie położonego
w górach Mucharza.
Wszystko się zmienia. Przedtem
było więcej czasu, teraz jak by go
brakowało. Pracy jest dużo, a czasu
nie zawsze wystarcza, chociaż siostry
wstają o piątej rano. Dwadzieścia
minut później pacierze zakonne,
brewiarz, godzina czytań, jutrznia, pół godziny rozmyślań i Msza
św. W ciągu dnia jeszcze Droga
Krzyżowa i część bolesna Różańca.
Cały dzień wypełniony jest modlitwą
i pracą. W niedzielę jest trochę więcej
wolnego czasu, siostry wstają trochę
później. Msza św. jest o godz. 8.
Najbardziej zajętym dniem jest
piątek. Dzień wcześniej s. Teresa
jedzie na giełdę po kwiaty. W piątek zaczyna przystrajanie świątyni na niedzielę. Rytm życia sióstr
się prawie nie zmienia, dzień jest
podobny do dnia. – Chociaż nie, my
też mamy zmiany – śmieje się – Od
1 maja do 1 października zmieniamy
nasz strój zakonny z ciemnego na
jasny. Jesienią i zimą siostry chodzą
w czarnych habitach, latem ubrane
są w beżowe stroje i biały welon.
Niezmienny pozostaje tylko rytm ich
cichej posługi w parafii. q
W następnym numerze sylwetka
Eugeniusza Gołąbka, członka Neokatechumenatu, pracownika Domu Dla
Niepełnosprawnych w Piekoszowie.
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
V
niedziela kielecka
dokończenie ze str. I
aby nie stracić zdolności odróżniania dobra od zła.
Osóbkowie i ich firma nie są przypadkiem odosobnionym. A przykłady pociągają…
Co ponadto ciekawego działo się
na pielgrzymce, z udziałem grupki
świętokrzyskich przedsiębiorców?
Kard. Nagy w homilii zaapelował, aby podsumowując miniony
rok „zrobić bilans z okazywanego
bliźnim miłosierdzia”, gdyż „biedy
polskiej jest dużo i nie możemy być
wobec niej obojętni”. I pogratulował
duszpasterstwu „Talent” – „dobrej
drogi”.
Roman Kluska,
czyli jak etyka się opłaca
Prelegentem podczas konferencji był
Roman Kluska – twórca giełdowej
spółki Optimus SA i portalu Onet pl.,
laureat Nagrody Kisiela 2003, oskarżony (bezpodstawnie), potraktowany jak pospolity, groźny przestępca
i przetrzymywany w więzieniu.
Dobroczyńca polskiego Kościoła,
fundator wielu dzieł i doskonały
mówca, trzymający w napięciu swą
opowieścią kilkuset chcących pracować etycznie przedsiębiorców.
Roman Kluska to od połowy lat.
80. czołowy producent komputerów i jeden z najbogatszych biznesmenów w kraju. Po dobrowolnym
odejściu z Optimusa, zaangażował
się głównie w działalność filantropijną. Aresztowany w 2002 r. pod
zarzutem wyłudzenia przez Optimus
30 mln zł z podatku VAT. W 2003 r.
NSA uchylił wszystkie zaskarżone
decyzje. Spektakularne aresztowanie i głośna sprawa Kluski, ukazała
m.in. poważne nieprawidłowości
w działaniu szczególnie resortu
finansów, sprawiedliwości i obrony.
Kluska był także od 2007 r. doradcą
premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Podczas spotkania w Łagiewnikach Roman Kluska mówił m.in.
o etycznych zasadach budowania
swojej firmy oraz o tym, jakie, po
ludzku paradoksalne dobro, może
wyniknąć ze znalezienia się w „sytuacji bezprawia i beznadziei”.
Opowiadał także o budowaniu
firmy i społecznego wizerunku od
podstaw, o swoim osobistym poszanowaniu „każdej kartki papieru
w firmie”, uważnym wsłuchiwaniu się w głos załogi i jej utożsamianiu się z dobrem firmy. – Firma
oparta o etykę chrześcijańską jest
bezkonkurencyjna w stosunku do
firmy opartej wyłącznie o procedury
– podkreślał. Opisywał dramatyczne
sytuacje z własnego doświadczenia,
gdy „uczciwa praca zostaje zastąpiona warunkiem dobrych relacji
z władzą”. Przypomniał szczegóły
swojego spektakularnego, znanego z mediów aresztowania i – jako
„groźnego przestępcy” – skucia i odizolowania w specjalnej klatce oraz
zatrzymania w czteroosobowej celi.
Pobyt w więzieniu nazwał „prawdziwą próbą sił i wiary”. – Nie byłoby
mnie tutaj gdyby nie św. s. Faustyna
i słowa „Jezu, ufam Tobie”, które
non stop powtarzałem – mówił Kluska w Łagiewnikach.
Na zakończenie spotkania w Łagiewnikach – podsuwanie 12. roku
działalności „Talentu”. Było to m.in.:
Przedsiębiorcy w procesji z darami, z kard. Stanisławem Nagym, wielkim przyjacielem „Talentu”
180 uczestników czterech spotkań
rekolekcyjnych, 430 uczestników
tzw. „spotkań z Talentem”, organizowanych w różnych miastach
i miejscowościach Polski, 2 konferencje naukowe w Krakowie z udziałem
ok. 200 osób oraz 75 uczestników
warsztatów dla małżeństw.
Duszpasterskie spotkania „Talentu” – prowadzone przez księży sercanów – warsztaty, rekolekcje, dni
skupienia, pielgrzymki, wykłady,
konferencje – gromadzą od 12 lat
setki osób związanych z małym
i średnim biznesem w całym kraju.
W skali roku jest to co najmniej 700
osób.
Środowiska „Talentu” spotykają
się cyklicznie w Krakowie, Warszawie, Lublinie, Kielcach, Piekarach Śląskich, Koszycach Małych
k. Tarnowa, Dębicy, Bielsku-Białej,
Kotlicach, Gdańsku i Wrocławiu.
Do spotkań ogólnopolskich należy adwentowa pielgrzymka do
Łagiewnik, majowa do sanktuarium
św. Józefa w Kaliszu oraz zagraniczna – do sanktuariów Włoch, Ziemi
Świętej itp.
Nie jest to już garstka, tylko tłum
– jak mówił kard. Nagy. Zaczyn
etycznego biznesu w skorumpowanym, nieetycznym świecie.
Agnieszka Dziarmaga
WTZ w świąteczny czas
Z
biórka żywności, świąteczne ozdoby,
wspólna Wigilia, która zgromadziła blisko 60 osób – tak wyglądał świąteczny czas
w Warsztatach Terapii Zajęciowej (WTZ) Caritas w Ostrowie z placówką terenową w Kossowie. Ponad 50 potrzebujących i ubogich
rodzin z powiatu włoszczowskiego otrzymało
paczki żywnościowe na świąteczny stół. To
efekt świątecznej zbiórki żywności zorganizowanej przez WTZ w Ostrowie oraz Bank
Żywności. Zebrano ponad 250 kilogramów
produktów spożywczych dla potrzebujących rodzin. – W akcję zaangażowało się
kilkadziesiąt wolontariuszy. W dwóch włosz-
VI
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
czowskich supermarketach żywność zbierało
11 nauczycieli z Zespołu Placówek Oświatowych im. Józefa Piłsudskiego we Włoszczowie wraz z grupą blisko 20 uczniów – mówił
Tomasz Bugajny, kierownik WTZ W Ostrowie
i Kossowie.
Przedświąteczny czas był dla podopiecznych
obu placówek bardzo pracowity. Razem z terapeutami przygotowywali mnóstwo ozdób
i stroików świątecznych. – Mamy satysfakcję, że już po raz drugi nasze ozdoby spodobały się firmie Polkomtel oraz Motorola
w Warszawie. Zamówiono u nas 200 sztuk
takich ozdób – opowiada kierownik WTZ. Rze-
czywiście wykonane w oryginalny sposób,
według nowych pomysłów i technik ozdoby
prezentowały się pięknie na świątecznych
stołach. Uzyskane w ten sposób środki będą
przeznaczone na cele integracyjne dla podopiecznych. Wyjazdów do kina, na wycieczki,
do teatru, imprez integracyjnych w obu placówkach nie brakuje.
Pracownicy i podopieczni placówek radość
Bożego Narodzenia dzieli wspólnie łamiąc się
opłatkiem, śpiewając kolędy podczas wigilii, która odbyła się w placówce w Ostrowie
21 grudnia.
Katarzyna Dobrowolska
t.d.
Zaczyn etycznego biznesu
rozmowa
Odkrywanie tajemnic Biblii
Na
czas świąt Boże Narodzenia polecamy „Nowy leksykon biblijny” wydany przez Wydawnictwo „Jedność”.
Z jego lekturą możemy się udać się w niezwykłą
podróż, odkrywając miejsca i korzenie naszej
wiary. Jednak przede wszystkim jest to narzędzie zachęcające do spotkania ze Słowem, do
osobistego studiowania Pisma Świętego. Tłumaczami dzieła z języka niemieckiego i redaktorami naukowymi są bibliści, wśród nich ks. dr
Tomasz Siemieniec – wykładowca WSD i dr Michał
Szczepaniak – redaktor i tłumacz z Wydawnictwa
„Jedność.”
Katarzyna Dobrowolska: – Dlaczego istniała
potrzeba wydania nowej wersji leksykonu?
Dr Michał Szczepaniak: – Powód wydania
nowej wersji leksykonu jest analogiczny do tego,
dlaczego co roku obchodzimy święta Bożego Narodzenia. Chcemy upamiętnić wydarzenie, cieszyć
się płynącymi zeń darami: pokoju, rodzinnego
ciepła, radości. W tej atmosferze chcemy odnajdywać sens przyjścia Pana. Tak samo, oczywiście
zachowując proporcje, jest z „Nowym leksykonem
biblijnym”. Biblia to wielkość skończona, ale
zawarta w niej głębia, nie tylko duchowa, domaga
się ciągle szczegółowych analiz. Zrozumienie orędzia przychodzi łatwiej, gdy znamy historyczny,
kulturowy, językowy i społeczny kontekst. Po co
więc „Nowy leksykon biblijny”? Aby wziąć nowe
narzędzie i wniknąć w tekst święty.
Ks. dr Tomasz Siemieniec: – Nauki biblijne to jedna z najbardziej dynamicznych dziedzin teologicznych. Co roku powstaje mnóstwo
publikacji, poszerza się także archeologiczny
i kulturowy horyzont Biblii. W związku z tym
zachodzi potrzeba coraz to nowego opracowywania owoców tych badań i popularyzacji ich
– przedstawienia w taki sposób, aby zwykły
chrześcijanin mógł je pojąć i w ten sposób pogłębić
swoją wiarę. Biblia nie jest bowiem własnością
biblistów, lecz jest Księgą Ludu Bożego, dlatego
wierni mają prawo mieć pełny dostęp nie tylko do
niej, ale i do tego wszystkiego, co pomaga w jej
zrozumieniu. Nie bez znaczenia była tutaj także
renoma wydawnictwa Herder, które jest światowym liderem w udostępnianiu teologii rzeszom
czytelników. Ponieważ w Polsce jakoś nie możemy
doczekać się klasowego leksykonu napisanego
od podstaw przez rodzimych biblistów, musimy
korzystać z dorobku obcych uczonych. A jeśli już
z niego korzystamy, to powinna to być najwyższa
jakość. I bez wątpienia leksykon Herdera spełnia
to kryterium.
K.D.: – Kiedy się rozpoczęły przygotowania do wydania leksykonu, ile czasu trwały? Jak wyglądał podział
prac?
M. Sz.: – Przygotowania do wydania rozpoczęły się w styczniu 2009 r. Pierwszy, półtoraroczny etap obejmował oczywiście przekład
dzieła, w który zaangażowanych było sześciu
tłumaczy. Dokonane translacje przeszły następnie
w ręce czteroosobowego zespołu redakcyjnego,
którego członkowie mieli
sprawdzić je i ewentualnie
skorygować. Ostateczna
faza tworzenia leksykonu,
czyli „wlanie tekstu” do
matryc zawierających już
zdjęcia, tabele i wykresy,
trwała ponad rok.
Ks. T.S.: – Chciałbym
tu podkreślić ogrom pracy
zespołu redakcyjnego,
w skład którego wchodzili
jeszcze ks. dr Jan Nowak
i ks. dr Paweł Borto. Nikt
z nas nie spodziewał się,
że wymagać to będzie
takiego nakładu czasu.
Zdarzały się sytuację, że
nad jednym hasłem dyskutowaliśmy kilkadziesiąt
minut. Chodziło jednak
o precyzyjny język i jasność sformułowań. Nie
było to proste, zwłaszcza że każdy z nas ma
zajęcia, które wykonywał niezależnie od pracy
nad leksykonem. Patrząc jednak na końcowy efekt
można tylko podsumować: warto było!
K.D.: – Biorąc pod uwagę szerokie spektrum prezentowanych zagadnień teologicznych, biblijnych konteksty
kulturowe, historyczne, tradycje – z jakimi wyzwaniami
spotyka się tłumacz, pracując przy tego typu publikacji? Na jakie problemy, pułapki jest narażony?
M.Sz. – Biblia nie została napisana ani po polsku, ani po niemiecku. Przekład Pisma Świętego
w języku naszych zachodnich sąsiadów różni się
czasem znacznie od polskiego wydania Biblii
Tysiąclecia, do którego odnosiliśmy się tłumacząc
„Nowy leksykon biblijny”. Musieliśmy sprawdzać
informacje w hasłach wyjściowych, ponieważ
w oryginale zdarzały się nieścisłości. Prace nad
leksykonem wiązały się z też koniecznością poszerzania wiedzy z zakresu archeologii, paleografii,
geografii, bliskowschodniej sztuki starożytnej
itd. Problem wreszcie największy stwarzał sam
ogrom dzieła i jego okiełznanie. Wiem jednak, że
podołaliśmy zadaniu.
Ks. T.S.: – Największym chyba problemem
była – moim zdaniem – kwestia onomastyki,
tzn. nazw geograficznych i imion osobowych.
Okazuje się bowiem, że wiele imion czy nazw
w Biblii Tysiąclecia różni się o tych w wersji niemieckiej. Czasem wręcz dwie nazwy bądź imiona,
które po polsku brzmią odmiennie – w oryginale
niemieckim brzmiały jednakowo. W takiej sytuacji
musieliśmy ciągle konsultować tekst oryginalny
Biblii – grecki i hebrajski. I przyznać trzeba, że
potwierdziła się tutaj solidna niemiecka jakość.
Niemcy są bardziej precyzyjni od nas, jeśli chodzi o wierność tekstowi oryginalnemu Biblii.
Z drugiej strony jednak w niektórych hasłach
widać było modną „polityczną poprawność”. I tu
był prawdziwy dylemat: jak pogodzić wierność
oryginalnej wersji leksykonu z jednoznacznością
polskiego przekazu.
K.D.: – Wielkim bogactwem
wydawnictwa jest cała zawartość
ilustracyjna. Przy studiowaniu
Pisma Świętego tego typu pomoc
jest chyba nieodzowna?
M.Sz.: – Najlepszym przykładem na to, jak ważny pozostaje
obraz dla przekazu treści religijnej są przeżywane teraz święta
Bożego Narodzenia. Nie wystarczy tylko wysłuchanie Ewangelii
dzieciństwa. Nie możemy obejść
się bez unaocznienia wydarzenia, bez szopki. Zamieszczone
w „Nowym leksykonie biblijnym” zdjęcia, wykresy i tabele
streszczają sedno omawianych
problemów, ukazują dzisiejszy
wygląd starożytnych, zabytków,
rozmaitych artefaktów i tym
samym przybliżają orędzie biblijne.
Ks. T.S.: – Żyjemy w czasach przekazu obrazowego. Nic tak nie pomaga zrozumieniu jak obraz.
Zresztą nie jest to chyba żadna nowość. Przez
całe wieki korzystał z tego Kościół promując np.
sztukę sakralną. W przypadku naszego leksykonu
nie bez znaczenia jest także aspekt praktyczny.
Tak potężna książka byłaby nieatrakcyjna i wręcz
zniechęcająca, gdyby zawierała sam tekst i słabej
jakości zdjęcia czarno-białe. Jest w naszym kraju
kilka biblijnych pozycji encyklopedycznych stanowiących tłumaczenia, ale – jeśli chodzi o szatę
graficzną – uważam, że „Nowy leksykon biblijny”
zostawił „konkurencję” daleko w tyle.
K.D: – W jaki sposób„Nowy leksykon biblijny” może
przyczynić się do popularyzacji wiedzy biblijnej
i ewangelizacji?
M. Sz.: – Zatrzymam się tylko przy ewangelizacji, bo wkład w popularyzację wiedzy biblijnej
rozumie się sam przez się. Średniowieczna maksyma filozoficzno-teologiczna brzmiała „wiara
domaga się rozumu”. Trudno wierzyć, kiedy się
nie rozumie. To dylemat towarzyszący wierze
chrześcijańskiej od początku. Nie uwierzę, jeśli
nie zrozumiem. Wiara w Chrystusa nie wyklucza
rozumu, przeciwnie, żąda, by się nim posługiwać.
Wszystko, co pozwala lepiej zrozumieć Pismo
Święte pozwala lepiej zrozumieć tajemnicę Słowa
Wcielonego.
Ks. T.S.: – Dziś chrześcijanie ciągle stawiani są
„pod ścianą” przez różne środowiska im wrogie.
Bardzo często przybiera to formę podważania
jednej czy drugiej prawdy wiary. Przypomnijmy sobie „awanturę” o tzw. Ewangelię Judasza.
Trudno nam się bronić, trudno debatować, jeśli
nie mamy w ręku argumentów, jeśli brak nam
wiedzy. Dlatego sądzę, że leksykon może mieć
dużą wartość – tak to określę – apologetyczną.
Daje nam do ręki wiedzę, która może być przydatna w rozmowie z oponentami.
q
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
VII
niedziela kielecka
N
adzwyczajni Szafarze
Komunii Świętej zebrali się
10 grudnia ubr. w kaplicy
Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach, by wspólnie modlić się za siebie i rodziny. Mszy
św. przewodniczył bp Kazimierz
Ryczan w koncelebrze z diecezjalnym moderatorem Szafarzy
– ks. Grzegorzem Kaliszewskim
i innymi zgromadzonymi kapłanami. Przy ołtarzu modlili się księża
profesorowie, alumni, klerycy oraz
rodziny i najbliżsi Szafarzy.
W homilii bp Kazimierz Ryczan,
nawiązując do postaci i historii
biblijnego proroka Eliasza, tłumaczył zebranym, że dzisiejszy
Eliasz to Kościół, który broni
wartości. Zauważył, że w dzisiejszym świecie tolerancja stała
się dogmatem polityczno-kulturowym, ale nie ma tolerancji dla
wartości katolickich. Tłumaczył,
że to właśnie w Kościół godzi
obecnie największa krytyka zlaicyzowanego świata. Ponawiają
się ataki na biskupów i kapłanów, którzy przestrzegają przed
deprawacją moralną, upominają
się o wierność Bożym przykazaniom. Podkreślał, że każdy grzech
ma wymiar społeczny. Na koniec
składał Bogu dziękczynienie za
to, że zesłał Swego Syna, który
pozostał z nami w Chlebie.
Moderator Szafarzy ks. Grzegorz Kaliszewski wyraził wdzięcz-
w.d.
Przy opłatku i kolędach
Spotkanie przy opłatku
ność Szafarzom za posługę. Przypomniał, że w diecezji kieleckiej
jest ich blisko 80. Posługują
w szpitalach, w parafiach oraz
we wspólnotach. Wykonują różne
zawody, np. taksówkarza czy radnego, Podkreślał jak ważna jest
ich służba. – Dziękuję, że umiło-
waliście Eucharystię – powiedział
ks. Kaliszewski.
Po Mszy św. wszyscy zebrali
się na spotkaniu opłatkowym,
składali sobie Bożonarodzeniowe i noworoczne życzenia oraz
wspólnie z zespołem kleryckim
„Kerygmat” śpiewali kolędy. K.D.
Szczodroki wciąż smakują w Świętokrzyskiem
t.d.
S
Świętokrzyska grupa kolędnicza, ekspozycja w mwk
Szczodroki to kolejny produkt ze Świętokrzyskiego, który został wpisany na Listę Produktów
Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju
Wsi. Nasz region na ministerialnym wykazie
reprezentują już 54 pozycje. Krajową Listę
Produktów Tradycyjnych utworzono w 2004 r.
Trafiają na nią produkty, których jakość
lub wyjątkowe cechy i właściwości wynikają
ze stosowania tradycyjnych metod produkcji.
A.D.
zczodroki (szczodraki) to nazwa potrawy
– rogalików wypiekanych specjalne na
święto Trzech Króli. Słowo pochodzi od
„szczodrego wieczoru”, którym to mianem
na początku XX wieku został nazwany dzień
6 stycznia – święto Objawienia Pańskiego
(wcześniej określenie to stosowano do wigilii
Bożego Narodzenia).
Szczodry oznacza hojny, nazwany tak na
pamiątkę hojności Trzech Mędrców, którzy
osobiście złożyli Dzieciątku bogate dary. Niektórzy nazwę szczodroków wiążą z dobrymi
i szczodrymi gospodyniami.
W dawnej Polsce z dniem 6 stycznia był
związany obrzęd „chodzenia po szczodrokach”.
Każda z gospodyń częstowała przybywających
pod dom kolędników słodkimi rogalikami.
Miało to zapewnić szczęście, urodzaj na polach
oraz dostatek w nadchodzącym Nowym Roku.
Biedne gospodarstwa nie wypiekały rogalików,
w zamian za to dzieci częstowane były orzechami laskowymi bądź jabłkami. Tradycja oraz
receptura wypiekania rogalików przekazywane
były z pokolenia na pokolenie. Podczas wypie-
WSPOMINAMY ZMARŁYCH KAPŁANÓW
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”
(Ks. Jan Twardowski)
† Ks. Aleksander Klimaszewski zm. 2 stycznia 1982 r. † Ks. Marian Paulewicz zm. 3 stycznia 2011 r.
† Ks. Józef Błaszczyk zm. 3 stycznia 1972 r.
† Ks. Józef Biela zm. 5 stycznia 2007 r.
† Ks. Franciszek Stoksik zm. 3 stycznia 1977 r.
† Ks. Jan Lewicki zm. 6 stycznia 1968 r.
† Ks. Władysław Saletra zm. 3 stycznia 1990 r.
† Ks. Stanisław Surma zm. 6 stycznia 1988 r.
Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...
VIII
NIEDZIELA NR 1 (465) • 1 stycznia 2012
ku szczodroków w kuchni i przy piecach zbierały się wszystkie kobiety mieszkające w danym
gospodarstwie. Nie wolno było wszczynać
kłótni, wypiekowi musiała towarzyszyć miła,
radosna atmosfera, a zapach drożdżowego
ciasta wypełniał wszystkie izby.
Szczodroki przygotowywano w wigilię
Trzech Króli w większości regionów w Polsce.
Wszędzie do wypieków używano najlepszej
mąki, a drożdżowe pierogi nadziewano kapustą, serem, grzybami, farszem cebulowym lub
mięsnym. Szczodroki miały swoją wymowę
symboliczną – pieczono je takie, jaki był miniony rok. Gdy nieurodzajny i trudny – mieszano
gorsze rodzaje mąki, nadziewano je otrębami,
albo pozostawiano puste.
W ostatnich latach przepis na szczodroki
uległ metamorfozie. Coraz częściej rogaliki
wypiekane są z różnymi nadzieniami i wciąż
unowocześnianymi farszami. Wynika to zmieniających się upodobań oraz smaków konsumentów, a także z ilości dostępnych produktów
na rynku.
A.D.
niedziela
kielecka
Redakcja kielecka:
ks. Tomasz Siemieniec
(redaktor odpowiedzialny),
Agnieszka Dziarmaga, Katarzyna Dobrowolska,
Władysław Burzawa
ul. Jana Pawła II nr 3, 25-013 Kielce
tel. (41) 344-20-77, [email protected]
Redakcja częstochowska:
Anna Cichobłazińska, tel. (34) 369-43-39
e-mail: [email protected]