Plik PDF - Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej w Barczewie

Transkrypt

Plik PDF - Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej w Barczewie
PIĄTEK 6.06.2014
gazetaolsztynska.pl / dziennikelblaski.pl
REPORTER
5
B a rczewo. Niezwykły szpital, w którym ludzie ile tylko sił walczą o życie tych, których kochają
Tu czas liczy się latami,
a nadzieja umiera ostatnia
— Tu trzeba mieć mocną psychikę,
inaczej szybko uciekniesz — mówią
pracownicy Powiatowego Szpitala
Pomocy Maltańskiej w Barczewie.
A rodziny walczą o swoich bliskich.
— Nigdy go nie zostawię — mówi
kobieta, której mąż od sześciu lat leży
w szpitalu w śpiączce.
Nina Ramatowska
[email protected]
W szpitalu maltańskim czasu nie liczy się tygodniami, tylko miesiącami i latami. Pacjenci potrzebują opieki stałej albo próbują wyjść z krytycznego stanu. Na dobrej
drodze jest pan Ryszard z Kurzętnika, który znalazł się
w placówce 23 kwietnia. Mężczyzna przechodzi właśnie
pierwsze próby odłączenia od
respiratora. — Ale i tak nie
wypuszczą mnie, dopóki nie
będę sprawny. Może za miesiąc czy dwa... — marzy pan
Ryszard.
W innej sytuacji jest pan
Marian, który od kilku lat
jest przykuty do łóżka. —
A dokładnie od 5 lat, 3 miesięcy i 9 dni — poprawia pani
Zofia, żona pana Mariana.
Jej mąż przeszedł ciężki udar.
Do tej pory nie ma z nim
kontaktu. — Cały czas wierzę,
że coś się zmieni. Walczę,
trzeba walczyć o ludzi, których
się kocha. I tak jest lepiej.
Przez trzy miesiące pan Marian leżał bez ruchu jak kłoda.
A teraz czasem się poruszy,
piłką nawet lekko rzuci... —
I słyszy, rozumie wszystko —
nie ma wątpliwości żona pacjenta.
Pani Zofia przekonała się
o tym, kiedy pan Marian był
badany na cyberoku, specjalnym urządzeniu do komunikacji z osobami w takim stanie. Urządzenie pomaga
w diagnostyce, ale przede
wszystkim daje pacjentowi
możliwość kontaktu ze światem zewnętrznym, a następnie pomaga w terapii. — Byłam w szoku, kiedy okazało
się, że Marian wszystko słyszy.
Nigdy nie wolno tracić nadziei. A Marian jeszcze kiedyś
wróci do nas. Wiem o tym —
podkreśla kobieta.
Tu organizujemy
pacjentom życie
Pierwsze, co uderza po wejściu do Powiatowego Szpitala Pomocy Maltańskiej w Barczewie, to cisza. Nie słychać
rozmów czy podniesionych
głosów tak jak w innych szpitalach. — Jesteśmy tu od około dwóch lat. Tu organizujemy
pacjentom życie, nie tylko
opiekujemy się nimi — wyjaśnia Edyta Skolmowska, zastępca dyrektora ds. medycz-
Praca w szpitalu maltańskim wymaga odporności fizycznej i psychicznej. Nie każdy potrafi się
tu odnaleźć. Bywało, że pracownicy wytrzymywali tylko kilka dni Fot. Beata Szymańska
nych w szpitalu. Placówkę
prowadzi Fundacja Polskich
Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska” w Warszawie. Wbrew nazwie, jak podkreśla pani dyrektor, to nie
jest szpital: — Jesteśmy zakładem opiekuńczo-leczniczym. Naszym zadaniem jest
udzielanie świadczeń z zakresu opieki długoterminowej.
Zakład opiekuje się pacjentami na przykład z chorobą
Parkinsona czy po udarach.
I pacjentami w stanach ciężkich, także podłączonymi do
respiratora. — Często przyjmujemy pacjentów od razu ze
szpitali, bo rodziny nie są
w stanie zająć się nimi w domach — precyzuje pani dyrektor. — Są też takie przypadki, że ludzie wychodzą od
nas po kilku miesiącach.
Kiedy umiera pacjent,
jest naprawdę ciężko
Praca w szpitalu maltańskim wymaga odporności fi-
zycznej i psychicznej. Nie
każdy potrafi się tu odnaleźć. Bywało, że pracownicy
wytrzymywali tylko kilka dni.
— Osoby niedoświadczone
w zawodzie nie mają tu racji
bytu — uważa dyrektor Skolmowska. Dlatego w kadrze
szpitala jest psycholog, także
do dyspozycji personelu. Pielęgniarki Justyna Orłowska
i Agata Polska, pracujące na
oddziale dla wentylowanych
mechanicznie, nie ukrywają,
że psychicznego zmęczenia
nie można uniknąć. Na ich
oddziale nie ma osób, które
poruszają się o własnych siłach. — Nie jesteśmy robotami. Kiedy umiera pacjent,
jest naprawdę ciężko. A na
naszym oddziale pacjenci
rzadko rokują, raczej odchodzą — opowiada Justyna.
Agata skończyła specjalny
kurs. — Sporo mi to dało. Potrafię odsunąć na bok emocje.
Jesteśmy od tego, żeby zrobić
dla pacjenta tyle, ile w naszej
mocy — wyjaśnia pielęgniarka.
To nie zawsze spotyka się
ze zrozumieniem rodzin, bo
w każdym przypadku pomoc wygląda inaczej. I intensywna rehabilitacja nie
każdemu służy. — Nie wszyscy to rozumieją. Są osoby,
z którymi możemy zrobić
po prostu niewiele. Musimy patrzeć na ogólny stan
pacjenta — opowiada Edyta
Skolmowska. Ale zdarzają
się też osoby młode. — Na
przykład po skokach do
wody, najczęściej w stanie
wegetatywnym — dodaje zastępca dyrektora.
W pozostałych częściach
szpitala toczy się życie. Widać
więcej starszych osób poruszających się na wózkach.
W jednej z sal zastajemy Dorotę Foks, terapeutkę zajęciową w otoczeniu starszych
pań na wózkach.
— Każda z nich chce się
wygadać. Opowiadają o swoim życiu, czasami się żalą, innym razem chwalą... Poza
muzykoterapią, treningami
pamięci czy logoterapią, one
potrzebują zwykłej rozmowy
— opowiada terapeutka.
REKLAMA
praca
Zatrudnię osobę na stanowisko
Samodzielnego Księgowego
do prowadzenia ksiąg rachunkowych
Miejsce pracy: Olsztyn
Wymagania:
• posiadanie certyfikatu do usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych lub innego
certyfikatu z dziedziny rachunkowości,
• wykształcenie wyższe,
• doświadczanie zawodowe w zakresie prowadzania ksiąg rachunkowych,
• praktyczna znajomość przepisów z prawa handlowego (KSH), Ustawy o rachunkowości oraz przepisów podatkowych,
• umiejętność prowadzania spraw kadrowych i płacowych,
• znajomość programu FK Symfonia oraz pakietu MS Office,
• dyspozycyjność,
• umiejętności szybkiego i szerokiego kojarzenia faktów oraz wyciągania logicznych
wniosków.
CV prosimy przesyłać/składać do dnia 20.06.2014 r. na adres:
Biuro Ogłoszeń „Gazety Olsztyńskiej”, ul. Partyzantów 71, 10-402 Olsztyn
z dopiskiem: 244014otbr
244014otbr-a -P
Wszelkie prawa zastrzeżone. Edytor sp. z o.o.
— Często przyjmujemy pacjentów od razu ze szpitali, bo
rodziny nie są w stanie zająć się nimi w domach. Tu
organizujemy im życie — wyjaśnia Edyta Skolmowska,
zastępca dyrektora ds. medycznych w szpitalu
Powiatowy Szpital Pomocy Maltańskiej w Barczewie, wbrew
nazwie, nie jest szpitalem. To zakład opiekuńczo-leczniczy.
Trafiają tu pacjenci na przykład z chorobą Parkinsona czy po
udarach

Podobne dokumenty