222-8aji9 Pobierz plik PDF, rozm. 244,94 KB

Transkrypt

222-8aji9 Pobierz plik PDF, rozm. 244,94 KB
„Soczyste sady” – Kamila Nowak
Jest wiele urokliwych miejsc na Wzniesieniach Łódzkich. Kulminacje wyniesień, z których
roztacza się zapierająca dech w piersiach panorama. Cieniste olszowe zagajniki w dolinach
strumyków, gdzie wiosną lubo przytłacza kakofonia ptasich śpiewów. Szachownice pól przeplatane
wąskimi pasami zadrzewień, z lotu ptaka wyglądające niczym ogromny koc przykrywający łagodne
stoki morenowych pagórków. Bez tych zakątków Wzniesienia nie byłyby tym samym miejscem.
Jest jednak jeszcze jeden bardzo istotny element, stanowiący swoiste uzupełnienie wszystkich
pozostałych i decydujący o wyjątkowości tego niewielkiego obszaru w sercu Polski. To skryte na
zapleczu domów małe, tradycyjne sady.
Dlaczego są tak istotne? Oferują schronienie dla zwierząt, cień dla strudzonego wędrowca i
soczyste owoce dla wszystkich zgłodniałych. Ale to nie jedyne powody, dla których sady
Wzniesień Łódzkich powinny być doceniane. Te półdzikie siedliska stanowią łącznik między
połaciami pól uprawnych i łąk a niewielkimi lasami. Wśród ich mieszkańców występują zarówno
gatunki charakterystyczne dla terenów otwartych, jak i te typowe dla kompleksów leśnych, a
ponadto takie, które spotkać można tylko albo przede wszystkim właśnie w sadach. Są to zatem
miejsca występowania szczególnego bogactwa świata ożywionego na granicy dwóch różnych
zbiorowisk roślinnych, zwane przez ekologów
ekotonami.
Sady kryją wiele tajemnic, które czasem
odsłaniają przed wytrwałymi śmiałkami.
Trzeba tylko wsłuchać się w głos natury i
bacznie obserwować. Mi udała się ta sztuka i
pewnego razu miałam okazję poznać
niezwykłego
mieszkańca
sadu
pod
Warszewicami.
W słoneczne czerwcowe południe wędrowałam
szeroką drogą w stronę Bartolina. Pod niebem
trelowały skowronki, a w śródpolnych
zakrzewieniach polowały gąsiorki. Właśnie
Tradycyjny sad
przechodziłam obok niewielkiego starego sadu,
Źródło: www.witrynawiejska.pl
gdy nagle usłyszałam interesujący odgłos. Były
to donośne, wysokie, nieco jękliwe krzyki,
wydawane długimi seriami w krótkich odstępach. Można by pomyśleć, że to jakieś licho zakradło
się do sadu i w biały dzień straszy przechodzących obok ludzi. Tak dawniej tłumaczono sobie
pochodzenie intrygujących głosów dobiegających z zarośli, wprawdzie zwłaszcza nadwodnych, ale
nie tylko; w ten sposób rodziły się ludowe porzekadła o strzygach, wodnikach i topielcach. W
rzeczywistości autorami tych dziwacznych głosów są zazwyczaj ptaki prowadzące skryty tryb życia
i stąd trudne do zaobserwowania. Wiedząc to, zaczaiłam się koło okazałej jabłoni, wypatrując
tajemniczego mieszkańca sadu. Niemal cały czas
słyszałam jego wyjątkowy głos, który jakby nieco
przybliżał się w moją stronę. Wreszcie kilka
metrów przed sobą ujrzałam to, na co czekałam.
Dorosły krętogłów żerował pod starą gruszą, co
jakiś czas przystając, rozglądając się i odzywając.
Ten najbardziej niezwykły z polskich dzięciołów,
o nazwie nawiązującej do wykonywanych przez
niego w sytuacji zagrożenia łukowatych ruchów
głową i szyją na lewo i prawo, jest częstym
gościem w tradycyjnych sadach. Na terenach,
gdzie one występują, jego liczebność jest Krętogłów
wyraźnie większa niż tam, gdzie zostały już Źródło: www.birdwatching.pl
wycięte. Obszar Wzniesień Łódzkich wciąż
stanowi miejsce, gdzie można obserwować tu dość licznie krętogłowy. Ptaki te znajdują tu obfitość
pokarmu, czyli przede wszystkim mrówek i innych owadów. A obserwator znajduje dużo radości w
podglądaniu życia tych niewielkich dzięciołowatych.
Moje spotkanie z krętogłowem było możliwe dzięki ochronie tradycyjnych sadów na terenie
Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Wkomponowane w urozmaicony krajobraz, są ostoją i
spiżarnią nie tylko dla tych niepozornych ptaków, ale również dla wielu innych gatunków zwierząt.
I to nie tylko za sprawą soczystych owoców. Dziuple w pniach starych drzew owocowych stanowią
atrakcyjne miejsce gniazdowania dla wielu gatunków ptaków, w tym oczywiście dla krętogłowów.
Kwiaty wabią liczne owady, przede wszystkim błonkówki, których liczebność w ostatnich latach
dramatycznie spada. Zachowanie tradycyjnych sadów może pomóc uratować pszczoły i trzmiele,
gdyż nie stosuje się w nich chemicznych środków ochrony roślin, obwinianych za masowe
wymieranie tych owadów. Wymienione pozytywne aspekty istnienia tradycyjnych sadów na
Wzniesieniach Łódzkich to najważniejsze, choć wcale nie jedyne, powody, dla których trzeba
docenić i chronić te coraz rzadsze, współtworzone przez naturę i człowieka, zbiorowiska. Dlatego
może warto czasem nie kierować się modą w kwestii zagospodarowania zieleni. Zamiast wyciąć w
pień wszystkie stare, poczciwe drzewa i zasadzić wzdłuż ogrodzenia gęsty szpaler tuj lub swierków,
można przecież pozostawić tradycyjny sad wraz z całą jego unikalną bioróżnorodnością, której nie
odnajdziemy w gąszczu iglaków.