DIETA ODCHUDZAJĄCA TO NIE ROZWIĄZANIE
Transkrypt
DIETA ODCHUDZAJĄCA TO NIE ROZWIĄZANIE
DIETA ODCHUDZAJĄCA ROZWIĄZANIE TO NIE Ostatnio otrzymałam cudownego maila od jednej z pacjentek, z którą współpracowałam przez krótki czas przed kilkoma miesiącami. Dieta odchudzająca okazała się zbyteczna, mimo usilnych nalegań na sztywny jadłospis. Ostatecznie zmianie uległo myślenie (i że dieta musi być trzymana by schudnąć). Podstawą stało się dbanie o zdrowe żywienie i dbanie o siebie (swoje zdrowie i samopoczucie). O to właśnie chodzi! Świadomy wybór, porzucanie starych nawyków, powolna zamiana produktów, wykorzystywanie alternatyw, ruch… „Małe ale wielkie kroki”. Ostatecznie bez większych wyrzeczeń udało się w dość szybkim czasie zrzucić kilka kilogramów! Poprosiłam o wypowiedź i podzielenie się tym doświadczeniem z innymi. Bo zmiana żywienia zaczyna się przede wszystkim w głowie… Czasem oczywiście trzeba pójść o krok dalej (i np. poszukać nietolerancji pokarmowych, oczyścić organizm, dożywić się), aby ruszyć z miejsca, gdy zdrowy styl życia nie przynosi takiego efektu jak zakładano (każdy jest indywidualny), ale ostatecznie wszystko zaczyna się od myślenia, że chcę, a nie muszę. „Dieta- pierwsze co powinna zrobić każda osoba, która chce zmienić się nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim poprawić swoje zdrowie, bo to powinno być priorytetem zdrowego i świadomego żywienia. Wszystko zaczyna się w głowie; dopiero to zapoczątkuje naszą walkę o lepszą wersję samej siebie. Mam 21 lat i odkąd pamiętam całe życie toczyłam bitwę z nadmiarem kilogramów, gdy w ubiegłym roku (marzec-lipiec) w końcu udało mi się doprowadzić swoją wagę do tej „wymarzonej” (59 kg) nagle wszystko runęło, problemy zdrowotne doprowadziły do odstawienia treningów i diety. Rzuciłam się niczym hiena na produkty, które przez ok. 5 miesięcy były tymi zakazanymi i które odstawiłam, min. in. słodycze, pieczywo. Skutek? Powrót wagi dość szybki i to nawet kilka kilogramów więcej, kolejna porażka zaliczona. Nerwy, stres i inne problemy prywatne zajadałam słodyczami, które mogłam jeść praktycznie cały dzień. Błędne koło toczyło się od sierpnia do marca 2016r., cały czas dołowałam samą siebie jaka jestem beznadziejna, że nic mi się nie udaje w życiu. Mimo wielu prób podjęcia walki po prostu poddawałam się i upadałam niczym Ikar.Pod koniec listopada, o ile dobrze pamiętam zgłosiłam się o pomoc do P. Pauliny, która ułożyła mi zróżnicowaną i odpowiednią do moich potrzeb dietę, przy której w ciągu 2 tygodni schudłam ok 3 kg, natłok problemów wziął górę i znowu wszystko poszło w odstawkę. Waga w styczniu w końcu dobiła do 83/82, w nic się nie mieściłam i wyglądałam dosłownie jak potwór bo jak można doprowadzić się do takiego stanu i to jeszcze przez własną głupotę. W końcu pod koniec marca powiedziałam sobie dość, wiedząc jakie popełniłam błędy wcześniej zaczęłam powoli eliminować wszelkie produkty które powodują tycie i zaczęłam wprowadzać jakikolwiek wysiłek fizyczny. Zmieniając nastawienie, że należy się zdrowo odżywiać, nie trzymając się rozpisanego jadłospisu, lecz wsłuchuję się po prostu w samą siebie moja waga zaczęła regularnie i powoli spadać. Dziś pomimo choroby, która dokucza mi już 3 tydzień, przez co też nie mogę ćwiczyć, a co za tym idzie – większość czasu spędzam w łóżku ważę 74 kg. Trzymam się obecnie zasady „małe zmiany – wielki efekt”, nie chodzi o to, aby do lata schudnąć i czuć się lepiej wbijając swoje zgrabne ciało w upragnione bikini, ale żeby nasze zmiany były już na całe życie. Zdrowie powinno być naszym priorytetem, a nie sezon. Oczywiście jestem człowiekiem i raz na jakiś czas pozwalam sobie na to czego unikam czy to były pączki mojej mamy czy jakiś alkohol podczas imprezy, Nie dajmy się zwariować, wystarczy, że zmienimy nastawienie a regularne jedzenie zdrowych posiłków wyjdzie nam tylko na dobre, którego efektem ubocznym będzie nasze lepsze samopoczucie oraz spadek wagi. Dodam, że kocham słodycze, ale znajduję alternatywne wyjścia z tej sytuacji zastępując ten smak naturalnymi słodzikami (np. miód, kstylitol), które wykorzystuje np. w omletach czy moim uwielbianym brownie z czerwonej fasoli. Czasami chyba tak musi być, że dopiero po zaliczeniu kilku porażek w swoim życiu wyciągamy wnioski i zaczynamy prawdziwe zmiany które dodają nam skrzydeł. -Anonim” Ogromnie dziękuję za te słowa! Życzę powodzenia i sukcesów :)) Jeśli i Ty chcesz się podzielić z innymi swoimi doświadczeniami z dietą, zmianą żywienia i swojego stylu życia – napisz do mnie. Dla Ciebie również znajdzie się miejsce na mojej stronie :) Pozdrowienia!