wielka trójka afganistanu

Transkrypt

wielka trójka afganistanu
WIELKA TRÓJKA AFGANISTANU
2012-10-27
Czy sojuszowi uda się opuścić Afganistan z twarzą i zapobiec wybuchowi kolejnej wojny
domowej?
W Afganistanie istnieje swoiste trio terroru: mułła Mohammad Omar, Dżalaluddin Hakkani oraz
Gulbuddin Hekmatiar. Od nich zależy, gdzie i kiedy wybuchnie kolejna bomba lub rozpocznie się
wymiana ognia. Po wyjściu wojsk zachodnich z Afganistanu niewątpliwie ta trójka rozpocznie
wyścig o władzę. Może już teraz warto rozmawiać z ludźmi odpowiedzialnymi za ataki na wojska
sojuszu, żeby ten wyścig nie zakończył się wojną domową.
Most negocjacyjny
Jednym z filarów walki z siłami zachodnimi jest organizacja Hezb-e-Islami (Partia Islamska) z
Gulbuddinem Hekmatiarem na czele. Ten przywódca należy do najbardziej rozpoznawanych
postaci w Afganistanie. Najpierw brał udział w walkach z wojskami sowieckimi (jego ruch
sponsorowały wtedy Stany Zjednoczone, Pakistan i Arabia Saudyjska), a po ich wyjściu odgrywał
jedną z ważniejszych ról w wojnie domowej. Dwa razy był premierem Afganistanu. Początkowo
związał się z Ludowo-Demokratyczną Partią Afganistanu, ale później ideologię komunistyczną
zastąpił islamem.
Po wojnie ze Związkiem Radzieckim Gulbuddin Hekmatiar stał się legendą. Ciemną stroną jego
ówczesnej działalności było jednak angażowanie się w bratobójcze walki. Pozbywał się wówczas
wszystkich, którzy mogli zagrozić jego ambicjom. Jednym z konkurentów Hekmatiara był inny
legendarny przywódca mudżahedinów – Ahmad Masud.
Hekmatiar po 11 września 2001 roku skrytykował inwazję sił zachodnich na Afganistan.
Wielokrotnie jednak zmieniał swoje poglądy. Raz twierdził, że jego ludzie pomogli uciec Osamie
bin Ladenowi z gór Tora Bora, a on jest gotowy walczyć u jego boku. Innym razem wycofywał się
z tych deklaracji. Zawsze jednak popierał ataki na siły NATO.
Gulbuddin Hekmatiar tym się jednak różni od innych przywódców rebelii, że chce prowadzić
rozmowy z oficjalnym rządem afgańskim. W 2010 roku oenzetowski wysłannik do Afganistanu
Staffan de Mistura spotkał się nawet z delegacją Hezb-e-Islami, aby omówić kalendarz wycofania
się wojsk zachodnich. Ugrupowanie zapewniało wtedy, że jest gotowe podjąć rozmowy pokojowe i
może stanowić most negocjacyjny z talibami. Później przywódca Hezb-e-Islami twierdził jednak,
że dopóki obce wojska stacjonują w Afganistanie, dopóty nie ma mowy o pokoju. Jego zięć i
negocjator Hajrat Bahir powiedział nawet, że po wyjściu koalicji NATO ten kraj czeka nowa wojna
domowa.
Mit nieprzekupnego wojownika
Drugi filar partyzancki stanowi siatka Hakkaniego. Jej przywódca Dżalaluddin Hakkani również
Autor: Marek Sobczak
Strona: 1
brał udział w wojnie afgańsko-radzieckiej i wówczas był hojnie dotowany przez Pakistan i Stany
Zjednoczone. Po zakończeniu działań militarnych został powołany na urząd ministra
sprawiedliwości. Gdy wybuchła wojna domowa, postanowił zrezygnować z tego stanowiska i nie
angażował się w działania zbrojne. Do świata polityki wrócił po przejęciu władzy przez talibów.
Został wówczas ministrem do spraw pogranicza.
Po atakach na Amerykę we wrześniu 2001 roku Stany Zjednoczone zaproponowały mu, żeby
został prezydentem Afganistanu, ale Hakkani odmówił. Później wielokrotnie oferowano mu różne
stanowiska w rządzie; on i jego synowie byli jednak zaangażowani w walkę z siłami zachodnimi.
Do dziś dla wielu Afgańczyków Dżalaluddin Hakkani jest bohaterem. Niewłączanie się do
bratobójczej wojny domowej i odmowa wejścia do rządu przyczyniły się do powstania mitu
nieprzekupnego bojownika, którego jedynym celem jest dobro Afganistanu.
Marzenia o władzy
Najważniejszą siłą powstańczą w Afganistanie są talibowie. Stojący na ich czele mułła
Mohammad Omar to jedna z najbardziej tajemniczych postaci. Jest afgańskim politykiem i
duchownym. Brał udział w wojnie afgańsko-radzieckiej, a później założył ruch składający się ze
studentów medres (szkół islamskich), którzy po wybuchu wojny domowej zaangażowali się w
działania zbrojne.
W tamtych niespokojnych czasach talibowie, podobnie jak wiele innych ugrupowań, marzyli o
przejęciu władzy w Afganistanie. Po konflikcie w łonie Sojuszu Północnego i krwawych walkach
między prezydentem Burhanuddinem Rabbanim a Gulbuddinem Hekmatiarem dostrzegli szansę
na spełnienie tych marzeń. Mimo porozumienia zawartego między tymi politykami w styczniu 1996
roku nic już nie mogło zatrzymać rosnącej siły talibów. Kilka miesięcy później zdobyli Kabul. Tego
dnia jeden z komunistycznych przywódców Mohammad Nadżibullah został wykastrowany i
powieszony. To miała być zemsta i ostrzeżenie dla innych. Talibowie ustanowili Islamski Emirat
Afganistanu. Głową państwa został Mohammad Omar, a obowiązującym prawem stał się szariat.
Ich rządy obalono 13 listopada 2001 roku w wyniku interwencji wojsk państw zachodnich w
Afganistanie po atakach na WTC. Wówczas talibowie zaangażowali się w walkę partyzancką,
którą prowadzili różnymi metodami – od zastawiania min pułapek, przez porwania, aż po
zabójstwa. Początkowo odrzucali wszelkie próby negocjacji, ale z czasem ich stosunek do
rozmów pokojowych się zmieniał. Wielkim sukcesem miało być utworzenie biura politycznego w
Katarze, za którego pośrednictwem mogłyby odbywać się negocjacje z rządem Hamida Karzaja i
siłami koalicji. Rozmowy jednak zostały przerwane po niespełnieniu postawionych przez talibów
warunków.
Prezydent Afganistanu wielokrotnie apelował do bojowników o porzucenie walki i zaangażowanie
się w sprawy polityczne kraju. Niektórym wysoko postawionym członkom ruchu proponował nawet
konkretne stanowiska w rządzie. Karzaj apelował do mułły Omara o zaangażowanie się w
politykę. Przywódca bojowników odrzucił jednak propozycję stworzenia własnej partii. Talibowie
zapowiedzieli, że do czasu opuszczenia sił Zachodu z Afganistanu skupią się na atakach na
cudzoziemców, rozszerzą także swoją nową taktykę – zabijanie żołnierzy NATO przez
Autor: Marek Sobczak
Strona: 2
podstawionych żołnierzy sił afgańskich.
Wojna czy pokój?
Rok 2014 będzie dla Afganistanu przełomowy. Po wyjściu wojsk koalicji do walki o władzę staną
najważniejsze ugrupowania partyzanckie, w tym talibowie, siatka Hakkaniego i Hezb-e-Islami.
Mimo pewnych różnic te grupy mają dziś jeden cel – walkę z siłami NATO i „marionetkowym
prozachodnim” rządem. Dążą też do zbudowania państwa wyznaniowego z Koranem jako
konstytucją i szariatem jako prawem. Ponadto w 2014 roku mija druga, ostatnia już kadencja
Hamida Karzaja. I wiele będzie zależało od działań i umiejętności dyplomatycznych nowego
prezydenta.
Czy mułła Mohammad Omar, Dżalaluddin Hakkani i Gulbuddin Hekmatiar są jednak zdolni do
porozumienia i odrzucenia walki zbrojnej na rzecz rozmów pokojowych i bezkrwawego budowania
Afganistanu? Czy ta wielka trójka jest w stanie zrezygnować z własnych ambicji i podzielić się
władzą? W przeszłości różnie z tym bywało. Należy jednak pamiętać, że każdy z przywódców
rebelii jest także sprytnym i racjonalnym politykiem, który chętnie zamieniłby jaskinię na wygodne
biuro w centrum Kabulu.
Siły zachodnie zdały sobie sprawę, że nie zabiją wszystkich bojowników i bez ich udziału nigdy nie
będzie pokoju w Afganistanie. Wydaje się, że jedynym sposobem na uniknięcie wojny domowej po
wycofaniu się wojsk koalicji jest namówienie tej wielkiej trójki do politycznego zaangażowania się
w sprawy Afganistanu przed 2014 rokiem. Przywódcy partyzantów nie chcą jednak włączyć się w
rozmowy, dopóki na ich ziemi stacjonują obce wojska.
Autor: Marek Sobczak
Strona: 3