Roman Kiełpikowski
Transkrypt
Roman Kiełpikowski
"Jeśli raz posmakowałeś latania, będziesz juŜ zawsze chodził z oczami utkwionymi w niebo, bo tam byłeś i zawsze będziesz chciał tam wrócić..." Leonardo Da Vinci. Lotnictwo- uzaleŜnieniem? Wielu ludzi mówi, Ŝe lotnictwo, ma w sobie coś co przyciąga. Mimo tego, Ŝe wymaga wiele poświęceń, odwagi, samodyscypliny, zdolności przewidywania (od tego w duŜym stopniu zaleŜy bezpieczeństwo latania), wyobraźni, a przede wszystkim odpowiedzialności, moŜna zauwaŜyć Ŝe coraz więcej ludzi zaczyna interesować się lotnictwem. DąŜąc do celu, realizacji swoich zamierzeń, planów lub marzeń, moŜna natrafić na róŜnego rodzaju przeszkody. Niekiedy udaje się je przezwycięŜyć od razu, czasem trzeba zrezygnować, lub w niektórych wypadkach potrzeba duŜo czasu, by osiągnąć swój wymarzony cel. Osobą, którą mimo wielu przeszkód napotkanych w realizacji swego marzenia nie zrezygnowała z swoich pasji, jest obecny instruktor szybowcowy pan Roman Kiełpikowski. Lotnictwo było jego marzeniem przez praktycznie całe Ŝycie. Jako 12-latek uczęszczał do modelarni, która znajdowała się w Raciborzu, w miejscu jego zamieszkania. Gdy zaczął dorastać jego marzeniem było latanie. W ramach modelarstwa wyjeŜdŜał na zawody do Aeroklubu Opolskiego. To tam w późniejszym czasie juŜ indywidualnie, za zgodą rodziców, często przebywał w czasie wakacji. Jego wiek nie pozwalał jeszcze na to, by mógł latać, więc pomagał na lotnisku, w hangarze i podczas startów szybowców. Trwało to około 3 lat. - Jak miałem 15 lat co prawda nie miałem jeszcze wieku, który pozwalałby mi na latanie, ale Aeroklub za to, Ŝe byłem aktywny wystąpił z wnioskiem o zgodę na wcześniejsze szkolenie. Wszystko bardzo dobrze się toczyło, tylko okazało się, Ŝe miałem problem z badaniami. Był to czas kiedy wojsko miało duŜo do powiedzenia i były wysokie wymagania zdrowotne, poniewaŜ traktowano kaŜdego pilota jako potencjalnego pilota wojskowego. Nie przeszedłem badań ze względu na wzrok. Bardzo to przeŜyłem, próbowałem jakoś odizolować się od lotnictwa ale nie udało się-wspomina. Pan Roman musiał czekać aŜ 30 lat, aby powrócić na lotnisko i zacząć latać. Na początku lat 90-tych, kiedy wojsko nie miało juŜ wiele do powiedzenia i zmieniła się sytuacja, nie było juŜ Ŝadnych przeciwwskazań, aby mógł rozpocząć szkolenie. W roku 1993 dowiedział się o moŜliwości przejścia szkolenia szybowcowego na lotnisku w Gotartowicach, a juŜ 1 maja 1994 roku stał członkiem Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego, gdzie rozpoczął szkolenie podstawowe. Odbywało się ono nie w sposób skoszarowany jak jest obecnie, ale „dochodząco” czyli przez weekendy, a trwało ono aŜ do końca września. Szczególną datą dla pana Romana jest 15 sierpień 1964 rok, a dokładniej godzina 17:50, kiedy to po raz pierwszy wzbił się w powietrze na szybowcu „Bocianie”. Przebywał wtedy na lotnisku Aeroklubu Opolskiego, był to lot tzw. hangarowy. -Mój pierwszy lot był dla mnie wielkim przeŜyciem, bardzo długo oczekiwanym. Do dziś pamiętam dokładną datę. Pan Roman Kiełpikowski jest od 2 lat instruktorem szybowcowym. Jak mówi, wychodzi z załoŜenia, Ŝe lotnictwo samo z siebie wiąŜe się z pewnym ryzykiem, dlatego twierdzi, Ŝe tego ryzyka nie warto zwiększać, dlatego stara się latać maksymalnie bezpiecznie nie stwarzając sytuacji zagroŜenia i usiłuje przekazać to uczniom. Najsympatyczniejszym przeŜyciem dla niego był lot na Górze śar, kiedy to zdobył warunek dla Złotej Odznaki. Wielkim sukcesem było takŜe, jak powtarza, zdobycie uprawnień instruktorskich. Na swój pierwszy przelot czekał długo, o tym wydarzeniu mówi: -1,5 roku trwało, zanim zostałem wpuszczony na przelot do Srebrnej Odznaki, wtedy byłem jeszcze uczniem-pilotem. PrzyjeŜdŜałem z zamiarem, Ŝe dzisiaj polecę, a później okazywało się, Ŝe z jakiegoś powodu jest to nie moŜliwe. Takich sytuacji było kilkanaście. Czasem bywało tak, ze przyjeŜdŜałem, deklarowałem chęci lotu, ale nie czułem się zbyt pewnie. Jest to jednak pierwsze oderwanie się od lotniska, ogromne przeŜycie, większe niŜ pierwszy samodzielny lot. Obecnie uczy klasę lotniczą, odbywającą szkolenie na lotnisku w Gotartowicach. O swoich uczniach mówi: - Klasę lotniczą oceniam bardzo dobrze, wszyscy są chętni do latania. Podczas tego szkolenia mogłem zaobserwować jak zmieniają się ich postawy, poznają lotnictwo, latanie i obowiązki z tym związane, a takŜe jak szybko dorośleją. Jak mówi Pan Roman lotnictwo w jego wypadku bardzo angaŜuje. Jest to jego pasja, która zajmuje większość czasu. Monika Bobrzyk