Kto kogo na manowce wodzi - Domański Zakrzewski Palinka

Transkrypt

Kto kogo na manowce wodzi - Domański Zakrzewski Palinka
Opinie
Kto kogo na manowce wodzi
09.08.2007,
Krzysztof A. Zakrzewski, Józef Palinka | Dostęp Polaków do towarów i usług o
większym znaczeniu dla jakości Ŝycia niŜ usługi prawnicze równieŜ jest
niewystarczający, a jednak nie planuje się cen maksymalnych np. na chleb czy
mieszkania. Dlaczego usługi prawnicze mają podlegać odmiennemu traktowaniu?
– pytają partnerzy z największej w Polsce kancelarii prawniczej
Niedawno ukazały się na tych łamach dwa teksty na temat projektowanej przez rząd
regulacji ustalającej maksymalne stawki za usługi adwokatów i radców prawnych (tekst
mec. Aleksandra Pocieja i polemika doradcy ministra sprawiedliwości Jacka Czabańskiego).
Jako partnerzy największej w Polsce kancelarii prawniczej poczuliśmy się wywołani w tej
sprawie do tablicy.
Ceny maksymalne na chleb?
Istota projektowanej zmiany polega, w uproszczeniu, na wprowadzeniu maksymalnych
stawek za usługi radców prawnych i adwokatów. W uzasadnieniu projektu stwierdza się, Ŝe
za mało jest adwokatów i radców prawnych. PoniewaŜ w krótkim czasie nie da się zmienić
tej sytuacji, konieczne jest administracyjne ograniczenie cen. W ten sposób, w intencji
projektodawców, zostanie stworzony większy dostęp do tych usług.
Po pierwsze nasuwa się spostrzeŜenie, Ŝe wprowadzenie stawek maksymalnych nie
zwiększy podaŜy usług prawniczych. Liczba radców prawnych i adwokatów pozostanie taka
sama, a z powodu wprowadzenia stawek maksymalnych prawnicy nie będą pracować kilka
razy więcej. Ci, którzy juŜ dziś pracy nie mają, sami obniŜają swoje stawki. Ci zaś, którzy
mają pracę, są dostępni przez kilkanaście godzin na dobę (kiedyś muszą teŜ spać), a
klienci akceptują ich ceny.
Po drugie wbrew powtarzanym opiniom, korporacje prawnicze otworzyły się, a liczba
radców prawnych i adwokatów będzie wzrastać lawinowo. W tym roku przyjęto na
aplikację radcowską ponad 4 tys. prawników. Przy takim tempie w ciągu kilku lat liczba
radców prawnych prawie się podwoi.
Po trzecie stawki realnie pobierane przez radców prawnych i adwokatów od klientów,
których interesów regulacja ma bronić, są często o wiele niŜsze od proponowanych. Mimo
to wielu ludzi z tych usług nie korzysta, bo nie posiada środków na bardziej podstawowe
potrzeby. Do tego dochodzi siła tradycji. Przeciętny Polak, inaczej niŜ np. Anglik,
przechodzi przez Ŝycie bez kontaktu z prawnikiem, chyba Ŝe się rozwodzi lub musi
przeprowadzić postępowanie spadkowe.
Godzi się teŜ zauwaŜyć, Ŝe dostęp Polaków do towarów i usług o nieporównywalnie
większym znaczeniu dla jakości Ŝycia niŜ usługi prawnicze równieŜ jest niewystarczający, a
jednak nie planuje się cen maksymalnych np. na chleb czy mieszkania. Trudno zrozumieć,
dlaczego usługi prawnicze miałaby podlegać tak krańcowo odmiennemu traktowaniu.
Proponowana regulacja ma teŜ zwiększyć dostępność usług prawniczych w sferze
gospodarczej. Trudno przesądzić, na ile twórcy projektu taki cel sobie zakładali, ale sfery
obrotu gospodarczego z zakresu regulacji nie wyłączyli. A więc nie tylko przeciętnemu
Kowalskiemu, ale takŜe np. firmie General Motors regulacja ta ma ułatwić dostęp do tanich
usług prawniczych, czyli pozwolić skorzystać ze swoistego rodzaju "prawa ubogich". Brzmi
to moŜe humorystycznie, ale Ŝarty się skończą, gdy regulacja zostanie wprowadzona.
Tymczasem na rynku obrotu gospodarczego warunki niepodzielnie dyktują klienci. Usługi
prawnicze zamawiane są przewaŜnie w drodze przetargów. Konkurencja między firmami
prawniczymi jest bardzo ostra (są przypadki dumpingu i pracy "za darmo"), a w ciągu
ostatnich 15 lat ceny usług znacząco spadły! I komu to przeszkadzało….
Uderzenie w polskie firmy prawnicze
Na początek kilka przykładów. Maksymalne wynagrodzenie za przygotowanie umowy to,
wedle projektu, 1000 zł. Na podstawie umowy następuje zarówno sprzedaŜ uŜywanego
samochodu (i tu kwota 1000 zł moŜe okazać się wręcz wygórowana), jak i np. zakup
litewskiej rafinerii MoŜejki. Przygotowanie umowy zakupu rafinerii to wielotygodniowy albo
i wielomiesięczny wysiłek licznych prawników, specjalistów od prawa spółek, prawa
antymonopolowego, prawa europejskiego, prawa pracy, nieruchomości itd. Tym osobom, a
takŜe personelowi administracyjnemu kancelaria musi za ich pracę zapłacić. Musi teŜ, co
jest truizmem, pokryć wszystkie inne koszty funkcjonowania (czynsz, ubezpieczenie od
odpowiedzialności cywilnej). Takie są koszty, przychód na ich pokrycie zaś to… 1000 zł.
Przykład kolejny. Stawka maksymalna za przygotowanie skargi kasacyjnej wynosi 600 zł.
Skarga kasacyjna to chyba najbardziej wyrafinowany typ pisma procesowego. Z własnej
praktyki wiemy, Ŝe nierzadkie są przypadki, gdy z uwagi na stopień komplikacji sprawy i
wartość przedmiotu sporu przygotowanie takiej skargi zajmuje ponad 50 godzin pracy co
najmniej kilku prawników. Przykłady moŜna by mnoŜyć.
Nietrudno w tej sytuacji przewidzieć, jakie będą skutki wprowadzenia regulacji dla
kancelarii zajmujących się obsługą biznesu. Pierwszym będzie likwidacja duŜych polskich
firm prawniczych, które nastawiły się na obsługę biznesu. Na czele rankingów firm
prawniczych, zarówno jeśli chodzi o ich wielkość, jak i jakość oferowanych usług stoją
firmy polskie (np. SKS, Wardyński i Wspólnicy itd.), które, nie mając wsparcia z zagranicy,
skutecznie konkurują z tzw. firmami sieciowymi. To sukces polskiego środowiska
prawniczego. Wprowadzenie maksymalnych stawek moŜe oznaczać likwidację duŜych
polskich firm prawniczych. Nie jest bowiem tak, Ŝe straty poniesione na tzw. duŜych
transakcjach kancelaria powetuje sobie na transakcjach mniejszych, gdzie wynagrodzenie
w kwocie 1000 zł moŜe być adekwatne. Przy obsłudze biznesu przewaŜnie nie ma prostych
spraw i prostych umów.
Niezorientowanym czytelnikom warto uświadomić, Ŝe duŜe kancelarie zatrudniają dziś
nawet po kilkaset osób personelu. Podstawowy element ich kosztów stanowią
wynagrodzenia pracowników i czynsz (np. kilka tysięcy metrów powierzchni w biurowcu w
Warszawie, oferującym ceny na poziomie europejskim). Mając stałe koszty, których nie
moŜna znacząco obniŜyć i pewnie kilkadziesiąt razy mniejsze przychody, wspólnicy
kancelarii nie będą mieli innego wyjścia, jak zakończyć działalność w trybie
natychmiastowym. Oznacza to utratę pracy dla kilkuset osób, w zdecydowanej większości
niebędących ani radcami, ani adwokatami (wraz z ich rodzinami dotknie to jeszcze większą
rzeszę osób).
Nieco inny skutek moŜe pojawić się w przypadku mniejszych firm specjalizujących się w
obsłudze biznesu. Firmy te takŜe nie podejmą się zleceń typu zakup przedsiębiorstwa.
Przede wszystkim nie dysponują one wystarczającym potencjałem specjalistów. Ponadto
takŜe przy ich kosztach działalności, przychód w wysokości 1000 zł za umowę nabycia
przedsiębiorstwa jest czysto symboliczny. Mniejsze firmy będą poszukiwały klienteli poza
sferą gospodarki (tu moŜna pobierać przychody nieewidencjonowane) bądź zwiąŜą się z
tzw. szarą strefą gospodarczą (same stając się przy okazji jej częścią). MoŜe teŜ dojść do
ucieczki do innych zawodów, których regulacja nie dotyka (doradcy podatkowi,
licencjonowani doradcy prawni, doradcy biznesowi). To zresztą jest temat na inną
dyskusję – dlaczego adwokat (elita zawodu) ma limitowane stawki, a absolwent wydziału
prawa bez zawodowych uprawnień juŜ nie.
Gdzie Skarb Państwa będzie szukał doradców
Regulacja dotknie takŜe duŜych sieciowych kancelarii zagranicznych (sieciowa kancelaria
to moŜe być takŜe była duŜa polska kancelaria, która na skutek wprowadzonej regulacji
"sprzedała się" firmie zagranicznej). O ile jednak cios zadany polskim firmom będzie
śmiertelny, naszych zagranicznych kolegów trochę tylko osłabi, a i to tylko na początku.
Projektowana bowiem regulacja nie wkracza w wynagrodzenia dla prawników
zagranicznych. Nie będzie zatem przeszkód, by zleceniodawca złoŜył jednoczesne
zamówienia kancelarii zagranicznej (za cenę np. 100 tys. zł) i jej polskiemu oddziałowi (za
1000 zł). Pracę oczywiście wykonają prawnicy polscy, a spółka matka w sposób całkowicie
zgodny z prawem rozliczy się ze spółką córką czy wprost z prawnikami w Polsce.
Oczywiście, nie wszystkie transakcje da się "przeprowadzić przez Londyn", ale korzyść z
wyeliminowania rękami Ministerstwa Sprawiedliwości polskiej konkurencji teŜ nie jest do
pogardzenia. W ostateczności kancelarie zagraniczne będą w stanie zainwestować w Polsce
dodatkowe środki, aby przetrwać "trudny czas", po którym dla wszystkich stanie się
oczywiste, Ŝe regulacje trzeba zmienić. Tak czy owak gros przychodów, które powinny
wpłynąć do Polski (i tu zostać opodatkowane), zostanie skierowanych do innych krajów.
Wraz z wprowadzeniem regulacji Skarb Państwa pozbawiony zostanie krajowej obsługi
prawnej w powaŜnych sprawach, w tym w relacjach z inwestorami (przykład sporu z
Eureko byłby odpowiedni). Paradoksalnie Skarb Państwa zostanie zmuszony do
poszukiwania doradców prawnych i pełnomocników za granicą.
Istotny będzie takŜe podatkowy efekt tych zdarzeń (utrata przez budŜet VAT i PIT). DuŜe
kancelarie mają wyłącznie ewidencjonowane dochody. W przypadku mniejszych kancelarii
naleŜy liczyć się z powrotem do historycznych metod pobierania części wynagrodzenia
poza kontrolą fiskusa.
A wszystko to w sytuacji, gdy giełda warszawska ma ambicje bycia centrum biznesowym w
Europie Środkowej, nasze firmy (np. Orlen) dokonują znaczących akwizycji za granicą, a
organizacja Euro 2012 przyciągnąć ma kolejnych inwestorów. W normalnej sytuacji takim
zjawiskom towarzyszy rozwój profesjonalnych usług, w tym prawniczych. Projektowane
zmiany całkowicie to uniemoŜliwią.
Skarga kasacyjna w dwie godziny
Uzasadnienie projektu wskazuje, Ŝe celem regulacji było ułatwienie dostępu do prawnika
"przeciętnemu Kowalskiemu". Logika uzasadnienia wprost odnosi się do tzw. obrotu
konsumenckiego. Czy zatem regulacja ma sens w tej sferze?
Sądzimy, Ŝe nie, zwłaszcza w zaproponowanym kształcie. Jak wspomniano, na tym rynku
rzeczywiście inkasowane stawki radców i adwokatów są często niŜsze niŜ przewidziane
projektem rozporządzenia. Ten rynek funkcjonuje. JuŜ w tej chwili jest bardzo wielu
adwokatów i radców ledwo wiąŜących koniec z końcem – i to nawet na rynku
warszawskim! Sytuację taką w gospodarce rynkowej uznać trzeba za normalną – adwokat
czy radca, jak przedsiębiorca, moŜe sobie na rynku nie poradzić. Przygotowywana ustawa
o licencjonowanych doradcach prawnych nic tu nie zmieni. Wykonujący ten nowy zawód
będą tak jak adwokaci i radcowie poddani regułom rynku.
Czy zatem rzecz cała nie zmierza w ostateczności do "psucia zawodu" i pozostania w nim
osób o kwalifikacjach niŜszych niŜ przeciętne, którym będzie obojętna jakość ich
zawodowych produktów. Tylko tacy prawnicy (nieświadomi nawet swej niekompetencji)
podejmą się napisania skargi kasacyjnej w dwie godziny.
Tak czy owak, jeśliby jednak dopuścić regulację w obrocie konsumenckim, to na pewno nie
w zaproponowanym kształcie.
Kto więc kogo na manowce wodzi?
OtóŜ wydaje się, Ŝe nie jest to mec. Pociej. Nie jest to teŜ p. Czabański – choć w swojej
wypowiedzi wyraźnie po stronie "wodzącego" staje. Na manowce wodzi nas wszystkich
niestety minister sprawiedliwości – i to zarówno praktykujących prawników, jak i ich
klientów. Czyni to poprzez tworzenie chaotycznych projektów nowych regulacji na pozór
słuŜących ogółowi (w ramach "Polski solidarnej"?) a de facto będących chyba elementem
jakiejś niezrozumiałej do końca gry ze środowiskiem prawniczym. Warto zwrócić uwagę,
Ŝe omawiany projekt powstał juŜ ponad rok temu. Wtedy odbił się w prasie szerokim
echem. Przez ponad rok nie opuścił szuflad Ministerstwa Sprawiedliwości, po czym, po
głośnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy lustracyjnej, znów pojawił
się jako news prasowy. Dopiero potem został skierowany do uzgodnień
międzyresortowych… To juŜ jednak jest temat dla komentatorów i publicystów
politycznych.
Autorzy są radcami prawnymi, partnerami w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka