Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej
Transkrypt
Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej
Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej siłę i radość. Ale od tej pory dziewczynka, która kiedyś straciła lalkę – i parę innych dzieci – przychodziły do świątyni nawet, jeśli niczego nie potrzebowały. Głaskały lisa tylko dlatego, żeby i jemu nie było smutno. A zły duch Fu stał się ze złości tak czarny, że rozpadł się na popiół. Ale nie odszedł daleko. Czekał w szparach między deskami podłogi, aż ludzie znowu zaczną myśleć tylko o sobie i zapomną o dobrym lisie Wam… Nikt nie lubił Matematyki. Biologia była fajna i zielona, w kieszeniach nosiła kwiaty, a w jej włosach ptaki wiły sobie gniazda. Język Polski ciągle gadał, co mu ślina na język przyniosła i zawsze było z nim wesoło. Gimnastyka mogła biegać i fikać koziołki przez cały dzień. A Matematyka była trudna i nikt jej nie rozumiał. Aż jej było smutno. Nikt nie chciał się z nią bawić. Ciągle słyszała tylko: „Nudziłabyś się z nami”. A to znaczyło, że inni nudziliby się z nią. Pewnego razu Geografia i Biologia chciały się wybrać na wycieczkę. – Weźcie mnie ze sobą – poprosiła Matematyka. – Nie, tylko byś się nudziła – powiedziała Geografia. – Poza tym i tak mamy problemy. Nie mamy czasu się tobą zajmować – dodała Biologia. – Jakie problemy? – chciała wiedzieć Matematyka. – Potrafię rozwiązywać problemy. – Ty, rozwiązywać problemy? – prychnęła Geografia. – Przecież ciebie nikt nie rozumie. 10 – Poza tym jedziemy na wycieczkę i mamy same kłopoty – dodała Biologia. – Jakie kłopoty? – spytała Matematyka. – Mamy dwadzieścia pięć złotych i nie wiemy, czy starczy nam na bilety w obie strony. – A ile kosztuje bilet w jedną stronę? – Pięć złotych. – To jeszcze zostanie wam pięć złotych. – Skąd wiesz? – Pomnożyłam. – A moja mama zrobiła nam sześć kanapek i nie wiemy, jak to podzielić. – Każda dostanie trzy kanapki. – Skąd wiesz? – Podzieliłam – powiedziała Matematyka. – A gdybyście chciały mnie zabrać, dla każdej z nas przypadną dwie kanapki. – Ciekawe – mruknęła Biologia. – Ciekawe – dodała Geografia. – Jest dziwna, ale może się przydać – powiedziała Biologia. Geografia dała Matematyce dwie kanapki. – No cóż – powiedziała Matematyka skromnie. – Można na mnie liczyć. No i to była prawda. Każdy chyba przyzna, że Matematyka bywa czasami dziwna i trudno ją zrozumieć, ale jeśli chodzi o liczenie, naprawdę nie ma równej sobie. Wszyscy w rodzinie Poziomkowskich nosili niezwykłe buty. Przede wszystkim były tak ogromne, że przy każdym kroku spadały z nóg. Dlatego Poziomkowscy chodzili bardzo powoli. Poza tym były ciężkie od kwiatków, kokardek i dzwonków, więc Poziomkowscy chodzili, człapiąc. No i miały dłuuuugie czuby, więc Poziomkowscy się potykali. 11