Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej

Transkrypt

Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej
Ludzie znowu mogli dotykać jego srebrnej sierści i czerpać z niej siłę i radość. Ale od tej pory dziewczynka, która kiedyś straciła lalkę – i parę innych dzieci – przychodziły do świątyni nawet, jeśli niczego
nie potrzebowały. Głaskały lisa tylko dlatego, żeby i jemu nie było smutno.
A zły duch Fu stał się ze złości tak czarny, że rozpadł się na popiół. Ale nie odszedł daleko. Czekał
w szparach między deskami podłogi, aż ludzie znowu zaczną myśleć tylko o sobie i zapomną o dobrym
lisie Wam…
Nikt nie lubił Matematyki.
Biologia była fajna i zielona, w kieszeniach nosiła kwiaty, a w jej włosach ptaki wiły sobie gniazda. Język
Polski ciągle gadał, co mu ślina na język przyniosła i zawsze było z nim wesoło. Gimnastyka mogła biegać i fikać koziołki przez cały dzień.
A Matematyka była trudna i nikt jej nie rozumiał.
Aż jej było smutno.
Nikt nie chciał się z nią bawić. Ciągle słyszała tylko: „Nudziłabyś się z nami”.
A to znaczyło, że inni nudziliby się z nią.
Pewnego razu Geografia i Biologia chciały się wybrać na wycieczkę.
– Weźcie mnie ze sobą – poprosiła Matematyka.
– Nie, tylko byś się nudziła – powiedziała
Geografia.
– Poza tym i tak mamy problemy. Nie mamy
czasu się tobą zajmować – dodała Biologia.
– Jakie problemy? – chciała wiedzieć
Matematyka. – Potrafię rozwiązywać
problemy.
– Ty, rozwiązywać problemy?
– prychnęła Geografia. – Przecież
ciebie nikt nie rozumie.
10
– Poza tym jedziemy na wycieczkę i mamy same kłopoty – dodała Biologia.
– Jakie kłopoty? – spytała Matematyka.
– Mamy dwadzieścia pięć złotych i nie wiemy, czy starczy nam na bilety w obie
strony.
– A ile kosztuje bilet w jedną stronę?
– Pięć złotych.
– To jeszcze zostanie wam pięć złotych.
– Skąd wiesz?
– Pomnożyłam.
– A moja mama zrobiła nam sześć kanapek i nie wiemy, jak to podzielić.
– Każda dostanie trzy kanapki.
– Skąd wiesz?
– Podzieliłam – powiedziała Matematyka. – A gdybyście chciały mnie zabrać, dla każdej z nas przypadną dwie kanapki.
– Ciekawe – mruknęła Biologia.
– Ciekawe – dodała Geografia.
– Jest dziwna, ale może się przydać – powiedziała Biologia.
Geografia dała Matematyce dwie kanapki.
– No cóż – powiedziała Matematyka skromnie. – Można na mnie liczyć.
No i to była prawda. Każdy chyba przyzna, że Matematyka bywa czasami
dziwna i trudno ją zrozumieć, ale jeśli chodzi o liczenie, naprawdę nie ma
równej sobie.
Wszyscy w rodzinie Poziomkowskich nosili niezwykłe buty.
Przede wszystkim były tak ogromne, że przy każdym kroku spadały z nóg. Dlatego Poziomkowscy chodzili bardzo powoli. Poza tym były ciężkie od kwiatków, kokardek i dzwonków, więc Poziomkowscy
chodzili, człapiąc. No i miały dłuuuugie czuby, więc Poziomkowscy się potykali.
11