21. Okolice Alwerni

Transkrypt

21. Okolice Alwerni
jura.net.vot.pl
21. Okolice Alwerni
Alwernia - Kwaczała - Babice - Wąwóz Simota - Regulice
Propozycja trasy na rower, choć pieszy nie będzie narzekał. Niestety między Kwaczałą a Babicami czeka
nas spacer asfaltem. Niewątpliwą atrakcją jest zamek "Lipowiec".
Jakoś trzeba do Alwerni dojechać. Najlepiej korzystając z "luksusowej" propozycji PKP wsiąść do
"żółtego" w Trzebini i wysiąść na stacji Alwernia. Tylko jest problem techniczny: nie wiadomo czy kolej
nie skasuje tej zapewne deficytowej linii. Można też spróbować PKS-em. Ewentualnie można podjechać
samochodem.
Dlaczego trasę nazwałem skrótowo Alverno? Ponoć nazwa Alwerni wzięła się od miasta Alverno we
Włoszech.
Jak
już jesteśmy w Alwerni to wysiadamy z pociągu i
jedziemy wzdłuż
torów (mając je po lewej ręce) ścieżką
na południe. Praktycznie dochodzimy prawie pod Zakłady
Chemiczne (byłem nawet kiedyś w nich na delegacji). Tam
napotykamy asfaltową drogę w prawo.
My nie skorzystamy
z asfaltu i wskoczymy sobie w las w wyraźną ścieżkę
biegnącą w kierunku
NW. Las jest bardzo ładny,
drzewostan mieszany, choć wyziewy z Zakładów
Chemicznych na
pewno mu szkodzą. Jak byłem tam to
obserwowaliśmy dzięcioły, które robiły sporo hałasu.
Jadąc tak na azymut NWW po około 2 kilometrach lądujemy
na asfaltowej drodze łączącej Kraków z
Libiążem.
Jedziemy w kierunku zachodnim docierając do Kwaczały. W
centrum wsi oczywiście
bar typu socjalistycznego: kufel
klei się do brudnego stolika. (informacja
aktualna z roku
2003: bar jest po zdecydowanym remoncie,
niewiadomo czy klientela też) Jadąc
dalej
docieramy do Babic.
Tam czeka nas pierwsza
próba sił, jeśli chodzi o rowerzystów. Skręcamy
w prawo w ul. Zamkową i serpentyną
dajemy ile
sił w nogach pod górę. Wstęp na zamek płatny,
bilet grupowy
(rodzinny) tańszy. Warto jednak za
możliwość obejrzenia go zapłacić. Ruiny są
w
bardzo dobrym, jak na Jurę stanie. W dawnych
czasach zamek ten był więzieniem dla
nieprawomyślnych
zakonników. Pod zamkiem oprócz powstałych jak
grzyby po
deszczu parkingów jest skansen, który
również można zaliczyć. Dla bardzo oszczędnych:
można sobie popatrzeć przez płot. Z zamku
ruszamy przez las szlakiem na północ. Tuż
przy
drodze po prawej stronie napotykamy okazały lej
krasowy. W końcu las po
lewej stronie się kończy,
po prawej przez jeszcze 200 metrów jedziemy jego
skrajem lecz w momencie gdy las nieco odbija w
prawo my idziemy dróżką na wprost oddalając
się nieco od lasu.
Tym
sposobem dochodzimy do zabudowań. Mijamy je napotykając
drogę
asfaltową. Skręcamy w prawo ale nie rozpędzamy
się bo po niepełna 100 m za zabudowaniami
kręcamy w dróżkę
w lewo. Po około 700 metrach, mijając kolejne
zabudowania nasza dróżka
biegnie ni to rowem ni to
poprzecznym uskokiem. Ogólnie jest raczej płasko,
widoki rozległe jedziemy po wierzchowinie. Z dala widać
kapliczkę. 250 metrów za nią czeka nas skręt w lewo,
w dół ku lasu. Do lasu jest jakieś 200 metrów.
Jedziemy tam, jednak w las nie wjeżdżamy.
Odbijamy w
prawo i wg azymutu 105° jedziemy 500 metrów. Skręcamy
w lewo i ścieżką rowem, później przechodzącą w
jar wpadamy do lasu. Dno dolinki to Wąwóz Simota (wg
niektórych map: Szymota). Słynie z skamieniałych pni
araukarii - choć mi nic takiego nie udało się
odnaleźć.
W końcu
lądujemy ni stąd ni zowąd na terenie jakiegoś ośrodka
rekreacyjnego (obok małe
jeziorko). Za ośrodkiem
Regulice. Kierując się na SE dojeżdżamy do stacji PKP
zadowoleni z
widoków, jak i możliwości wypróbowania
się na jurajskich trasach.
http://www.jura.net.vot.pl
Kreator PDF
Utworzono 6-03-2017, 22:59