Złoty środek

Transkrypt

Złoty środek
Złoty środek
Mira Wszelaka
Autorski przegląd prasy. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Kobiety już wprowadziły zamęt w szeregach PO.
Może by tak wykorzystać ten patent w innych dziedzinach…
- Nie zamierzam ustępować kobiecie – przyznaje na łamach „Gazety Wyborczej” jeden z polityków zarządu PO.
Wydawałoby się, że postępowi przedstawiciele Platformy zatracili już resztki kindersztuby. Tymczasem okazuje się, że to reakcja na
zapowiedź premiera, że połowę „jedynek” na listach wyborczych do Sejmu chce obsadzić kobietami. Zszokowani panowie argumentowali, że
jest bardzo mało lokalnych liderek. Tymczasem premier stanowczo zawyrokował, że „kobiety się znajdą”. Słusznie, przecież jak ktoś chce,
kobiety zawsze znajdzie.
„Polska” na pierwszej stronie oznajmia, że nasz kraj będzie światowym tygrysem innowacyjności. To piękne, ale kiedy – nie wiadomo.
Najważniejsze, że taki plan ma minister od wszystkiego, czyli M. Boni. A jak wiemy, gdy M. Boni coś powie, to musi być prawda…
„Rzeczpospolita” zaś prześmiewczą kreskówką „Zielonej rewolucji” autorstwa A. Krauzego ustaliła, że - 100 robaczków świętojańskich
zastępuje żarówkę 60 watową! Wypada zakrzyknąć - Eureka!!!!
Poza tym „Rz” informuje o wielkiej debacie wszystkich byłych ministrów sprawiedliwości o nomen omen wymiarze sprawiedliwości. Ponieważ
sytuacja, jak wiemy nie napawa optymizmem, to misji jej uzdrowienia zamierza się podjąć J. Jaskiernia, wybitny specjalista od umarzania
moskiewskiej pożyczki i dymisjonowaniu wszystkich tych, którzy próbowali kontynuować śledztwo. Zaproszenie już przyjęli m.in. A.
Bentkowski, A. Kalwas, Z. Ćwiąkalski i B. Piwnik.
I na koniec „Dziennik” obwieszcza, że „Przełomu nie będzie”. Nikt już się już bowiem nie spodziewa (łącznie z „Dz”), że po kanonadzie
informacji fałszujących historię, która przetoczyła się przez rosyjskie media, wzruszony spotkaniem na Westerplatte W. Putin zacznie bić się
w piersi.
Bo czy tak trudno jest uwierzyć i zaakceptować to, że Sowieci przynieśli nam wolność, którą utrwalali przez dziesięciolecia, a rola Niemiec w
wojnie ograniczała się do wypędzeń?
Tylko wciąż krnąbrni Polacy nierozsądnie upierają się, przy jakichś tam faktach, że niby zostali napadnięci z obu stron i zdradzeni przez
aliantów. Przecież nad Polską zawsze któryś z sąsiadów roztaczał „opiekę” nierzadko z pomocą „rozsądnych” tubylców, a niewdzięczne Lachy
ciągle wybrzydzały nadstawiając karku za jakąś tam niepodległość.
25 sierpnia 2009 18:22