dodatkowe-wydarzenia-z-zycia-dk-oraz
Transkrypt
dodatkowe-wydarzenia-z-zycia-dk-oraz
Z ŻYCIA DK Diecezja bydgoska Błogosławieństwo animatorów 4 października 2016 r. w parafii św. Antoniego w Bydgoszczy małżeństwa i rodziny Domowego Kościoła diecezji bydgoskiej spotkały się na Eucharystii inaugurującej nowy rok formacyjny. Mszę św. celebrował moderator diecezjalny, ks. Janusz Konysz wraz z innymi kapłanami odpowiedzialnymi za rejony DK w diecezji. Radością dla wspólnoty była liczna obecność animatorów kręgów, którzy z rąk Księdza Moderatora przyjęli błogosławieństwo na kolejny rok pracy. Po błogosławieństwie każde małżeństwo otrzymało „Pożegnalny bilecik” siostry Jadwigi Skudro, w którym ta, która była od początku naszego istnienia jako Ruchu, przekazała swoją obietnicę dalszej pomocy, gdy Bóg weźmie ją do siebie, i wyraziła słowa wielkiej wdzięczności za to, co Pan Bóg daje dla Ruchu. Po Eucharystii ks. Janusz Konysz zaprosił uczestników do domu parafialnego na gorącą herbatę i kawę oraz słodki poczęstunek. W trakcie wieczornego spotkania, dzięki naszemu bratu Piotrowi Rozworowskiemu, mieliśmy możliwość wysłuchania i obejrzenia krótkiej wypowiedzi siostry Jadwigi na temat zobowiązań. Z modlitwą, nowymi pomysłami i Bożym zapałem weszliśmy w nowy rok formacyjny. Prosimy Boga o łaskę wiary konsekwentnej dla wszystkich członków naszej wspólnoty diecezjalnej, a za wstawiennictwem czcigodnego sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, przedstawiamy Panu Jezusowi i Matce Bożej Pięknej Miłości wszystkie radości i troski, które składają się na nasze małżeńskie i rodzinne życie. Marlena i Remigiusz Galiccy para diecezjalna DK Archidiecezja gnieźnieńska Wielka Pokuta 17 października 2016 r. 42 osoby z Inowrocławia uczestniczyły w Wielkiej Pokucie na Jasnej Górze. Cieszymy się, że mogliśmy wziąć udział w tym przełomowym wydarzeniu dla Polski, dla każdego z nas, dla całego Kościoła. Wyjechaliśmy autokarem o piątej rano, z modlitwą różańcową. Wiedzieliśmy, że nasze uczestnictwo w tym wydarzeniu jest ważne, gdyż dwa tygodnie przed spotkaniem na Jasnej Górze, w „czarny poniedziałek”, znaczna część Polaków wyznała wiarę w ciemność. W Częstochowie zobaczyliśmy jednak tłumy młodych i starszych ludzi, i byliśmy dumni z Polaków, że przyjechali tak licznie. Mogliśmy jako naród przepraszać Boga za nasze osobiste i narodowe grzechy: aborcję, zazdrość, pijaństwo, złorzeczenie, pożądliwość, lenistwo, zawiść… To było bardzo poruszające. Następnie zanosiliśmy prośby do Boga o uwolnienie Polski z sideł szatana, zakładanych przez niego w historii i teraźniejszości, w naszym życiu osobistym, w naszych domach, w miejscach modlitwy, pracy, odpoczynku i rozrywki. Prosiliśmy Boga, by Polska stała się królestwem Chrystusa naszego Pana i Jego Matki Maryi, naszej Królowej. Wierzymy, że to wydarzenie zmieni oblicze Polski, a daj Boże i świata. Mamy świadomość, że nadal ważna jest pokuta, modlitwa, a szczególnie nasza przemiana teraz, gdy przygotowujemy się do Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Maria i Marian Lewandowscy para diecezjalna DK Archidiecezja katowicka Przez Bramę Miłosierdzia w nowy rok pracy Członkowie DK z archidiecezji katowickiej tłumnie wypełnili jubileuszowy kościół Miłosierdzia Bożego w Pszczynie, gdzie wieczorem 30 września rozpoczęło się czuwanie inaugurujące nowy rok pracy. Do świątyni weszliśmy przez Bramę Miłosierdzia. Wejście przez nią oraz udział w Eucharystii i refleksja nad Bożym miłosierdziem stwarzały (obok zwykłych warunków) możliwość uzyskania odpustu zupełnego, z czego też skrzętnie skorzystaliśmy. Przed zawiązaniem wspólnoty zebranych przywitał proboszcz, ks. Alfred Tatarzyn, po czym wspólnie modliliśmy się Koronką do Miłosierdzia Bożego i wysłuchaliśmy przejmującego świadectwa Wioletty i Marka, członków Wspólnoty Dobrego Pasterza, działającej wśród osób poranionych przez alkohol, narkotyki, okultyzm i różne komplikacje życiowe. Poznali oni moc modlitwy i miłości Boga; zrozumieli, że tego szukali przez całe życie. Twierdzą, że dziś nawracają ich ci, którzy do Boga wracają. Doświadczają, że Kościół żyje dzięki Eucharystii i ubogim. Przed godzinną przerwą na agapę nastąpiło przekazanie posługi par rejonowych. O godz. 21.45 odmówiliśmy różaniec, a potem adorowaliśmy w ciszy wystawiony Najświętszy Sakrament. O 23.00 rozpoczęła się Eucharystia pod przewodnictwem ks. Jarosława Ogrodniczaka, moderatora diecezjalnego DK, który w homilii przytoczył wypowiedź św. Hieronima, że największą doskonałością jest znajomość własnej niedoskonałości. W tym kontekście należy patrzeć na nasze codzienne utrapienia i kłopoty, potraktować je jako szczególny rodzaj ascezy rozumianej jako trening, ćwiczenie w dążeniu do duchowego doskonalenia, a w konsekwencji do świętości. Przykłady takiego postępowania widzimy w życiu św. ojca Pio czy św. Tereski od Dzieciątka Jezus, opiekującej się zgryźliwą siostrą ze zgromadzenia. Ale i w naszych codziennych sytuacjach asceza jest na wyciągnięcie ręki: praca przy dzieciach - choć dokucza zmęczenie, uprzejmość, miłe słowo i uśmiech do wrogo nastawionej teściowej… Asceza to też porządkowanie samego siebie. Niech każdy robi swoje, byle dobrze i po Bożemu. Podejmujesz się czegoś więcej? Chwała Panu, ale nie kosztem dobrze wykonanych codziennych obowiązków. To one są pięknym dziedzictwem, które możemy zostawić następcom. Umocnieni tym przesłaniem, uzyskanym odpustem i spotkaniem ze wspólnotą, przez Bramę Miłosierdzia wkraczamy w nowy rok pracy. Ewa Krakowczyk Diecezja toruńska Bal Niepodległości 2016 – Elegancko, wytwornie i radośnie Udało się! Przez wiele lat z nutką zazdrości przyjmowałem informacje o balach organizowanych w różnych miastach z okazji Święta Niepodległości. W tym roku do grona tych miast wreszcie dołączył też Toruń. Zapraszając na bal, organizatorzy, wspólnota Domowego Kościoła, podkreślili, że chcą w ten sposób przywołać pamięć o bohaterach tamtych czasów, a także przyczynić się do utrwalenia zwyczaju świętowania ważnych rocznic narodowych. W czwartkowy wieczór 10 listopada na toruńskim Dworze Artusa królowała poezja, muzyka, śpiew, taniec, wytworność, elegancja i… dobra kuchnia. Otwarcia balu dokonała para diecezjalna DK, Ewa i Sylwester Winiarscy oraz moderator, ks. Andrzej Jakielski, który pobłogosławił uczestników, życząc im dobrej zabawy. Uroczysty nastrój spotęgował wspólny śpiew „Roty” oraz wybór wierszy patriotycznych pióra K. I. Gałczyńskiego, C. K. Norwida, M. Hemara i T. Różewicza w doskonałej interpretacji Pawła Kowalskiego, aktora z toruńskiego teatru im. W. Horzycy. Po wyśmienitej kolacji przyszedł czas na pierwszy taniec. Marcin Klaman z zespołu „Shadow” przy taktach muzyki skomponowanej przez Wojciecha Kilara zręcznie poprowadził tradycyjnego poloneza. Przestronna, przepiękna Sala Wielka Dworu Artusa pozwoliła na wykonanie długiego i dość skomplikowanego układu, przy którym wodzirej wykazał sporo inwencji, a tancerze stanęli na wysokości zadania. Większość czasu, jak przystało na bal, wypełniły tańce, ale nie zabrakło też i innych atrakcji. Z recitalem wystąpił Tomek Kamiński, znany toruński muzyk, skrzypek i wokalista, który tym razem akompaniował sobie na gitarze, a kolejne utwory przeplatał dającymi do myślenia i pełnymi humoru gawędami. Duże uznanie wzbudził też pokaz tańca w wykonaniu grupy ze Studia Tańca Sportowego „Fan”. W trakcie biesiadowania nie zabrakło wspólnego śpiewu pieśni patriotycznych, a zawodną (zwłaszcza w przypadku trzeciej, czwartej i dalszych zwrotek...) pamięć skutecznie wsparły wydrukowane na tę okazję śpiewniki. Bal, zgodnie z ideą Nowej Kultury, propagowaną przez ruch oazowy, miał charakter bezalkoholowy, co tylko dodało waloru zabawie, pomagając w jej godnym przeżyciu. Niewątpliwie ułatwiły to przysmaki zdolne zadowolić najwybredniejsze nawet gusty, piękny wystrój stolików (symboliczne, biało-czerwone gerbery w stroikach) oraz dyskretna, pełna kultury obsługa. Warto też podkreślić wymiar charytatywny tego wydarzenia. W trakcie zabawy została przeprowadzona aukcja witraża o tematyce patriotycznej i loteria fantowa, a panowie mogli zakupić (cena według uznania i… hojności) okazałe toruńskie pierniki w kształcie serca, które ofiarowywali swoim damom. Ów wymowny, słodki atrybut towarzyszył następnie parom wirującym w „piernikowym” walcu wiedeńskim. Dochód z aukcji, licytacji i sprzedaży pierników pozwoli znacząco zasilić fundusz rekolekcyjny Domowego Kościoła – dzięki pozyskanym funduszom możliwe będzie wsparcie rodzin, dla których koszt rekolekcji jest zbyt wysoki. Pozostaje tylko pogratulować pomysłodawcom i dodać: (oby) do zobaczenia za rok! Tomasz Strużanowski ŚWIADECTWA Odnowiona jedność Pojechaliśmy na rekolekcje I stopnia do Barda, aby służyć jako animatorzy małej grupy. Nie spodziewaliśmy się, że Pan Bóg nam tę służbę tak hojnie wynagrodzi. Przyjechaliśmy tam z dużym cierpieniem – kryzysem naszej relacji małżeńskiej, który trwał już 1,5 roku. Mimo różnych starań, walki o jedność, ciągle czuliśmy się ze sobą źle. Niewidzialna ściana rozdzielała nas i sprawiała, że uczuciowo byliśmy sobie obcy, drażniący i raniący się nawzajem. W trakcie rekolekcji Pan Jezus w swoim słowie pokazywał, że teraz jesteśmy nowymi ludźmi, narodzonymi z Ducha, że mamy porzucić stary sposób życia. Choć wydawało się to nierealne, postanowiliśmy zawierzyć Jego słowu i obietnicy. Duch Święty polecił, żebyśmy obmyli krwią Jezusa nasze rany, zatopili w wodach chrztu św. wszystkie żale, złe uczucia i wspomnienia, zaczęli budować naszą relację na nowo. Tak uczyniliśmy, a łaska Boża sprawiła, że gdy przyszły tajemnice chwalebne, zorientowaliśmy się, iż ten wielki ciężar smutku został nam zabrany. Pan Jezus zabrał całe nagromadzone zło, a wlał miłość i czułość, dał nowe spojrzenie na siebie nawzajem – pełne miłości miłosiernej, radości i pokoju. Wiemy, że teraz przed nami praca, by tego nie stracić, by budować naszą relację we właściwy sposób, by nie pozwolić nagromadzić się nieporozumieniom. Ale dzięki Bożej interwencji jest to w ogóle możliwe; mamy siły i pragnienie by wzrastać w jedności. Bogu niech będą dzięki! Monika i Mariusz Moc w słabości się doskonali Czułam, że musimy pojechać na rekolekcje. Jednak było to bardziej dla zasady, bo „wypadałoby”, niż z jakiejś wielkiej chęci z mojej strony. Mamy dwójkę dzieci: 4-letniego Jasia i 15-miesięczną Martynkę. Jaś szedł do diakonii wychowawczej bez najmniejszego problemu, ale wiedziałam, że z Martynką, która jest bardzo żywa, będzie ciężko. Nie miałam za bardzo ochoty na gimnastykowanie się z nią i to jeszcze w nowym miejscu. Jedynym motorem wyjazdu z mojej strony był nasz przedłużający się kryzys małżeński. Pojechaliśmy. Z Martynką, tak jak przypuszczałam, było ciężko. Namiot Spotkania mogłam przeżywać tylko wieczorami, podobnie modlitwę małżeńską. Z tego powodu chodziłam niewyspana. Jednak pierwszy raz od dłuższego czasu zaczęliśmy wspólnie modlić się co wieczór. Modlitwy małżeńskie z dnia na dzień przeradzały się w dialog, rozmowę. Zaczęliśmy się na siebie otwierać, wyjaśniać sobie różne rzeczy. Zwłaszcza mój mąż bardzo otworzył się na Pana Boga i na mnie. Niezmiernie dużo dały nam oglądane wieczorami filmy Gungora. Amerykański pastor w bardzo humorystyczny sposób przedstawiał w nich relacje damsko-męskie. W naszym domu wyglądało to identycznie. Mąż zrozumiał wiele rzeczy, m.in. dlaczego żona musi tyle mówić oraz co zrobić, żeby po męczącym dniu spędzonym z małymi dziećmi w domu miała ochotę na współżycie. Ja zrozumiałam, jak ważny jest dla mojego męża akt seksualny. Wszystko to dokonało się przez wzajemne otwarcie na Boga i na siebie nawzajem. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Rozmawiać, a nie tylko wymieniać komunikaty w stylu: wynieś śmieci, zawieź dziecko do przedszkola. Obiecaliśmy sobie, że będziemy dbać o jedność małżeńską, żeby w natłoku codziennych zajęć to dążenie gdzieś nam znowu nie umknęło. Dzięki tym rekolekcjom zrozumiałam, że Bóg nas bardzo kocha i jest z nami w naszych codziennych walkach, że chce nam pomóc. Wystarczy tylko chcieć i oddać Jemu siebie, swoje małżeństwo, rodzinę. Wystarczy zaufać. On sam będzie działał. Nie było łatwo. Rekolekcje kosztowały mnie dużo wysiłku. Dzieci były chore. Gdy wracaliśmy do domu miałam 38 stopni gorączki, przez cały następny dzień nie wychodziłam z łóżka. Dwa dni później poczułam się lepiej; przyjęliśmy dwie Meksykanki, które pielgrzymowały do Polski na Światowe Dni Młodzieży. Bóg nie obiecuje nam, że wszystko będzie łatwe, proste i przyjemne. Droga z Nim nie jest drogą łatwą. Moc w słabości się doskonali. Chwała Panu! MB ORAR I stopnia Powiew Ducha Świętego W dniach 1-6 sierpnia 2016 r. uczestniczyliśmy w Oazie Rekolekcyjnej Animatorów Rodzin I stopnia w Mogilnie. Gdy zgłaszaliśmy się na nią, para prowadząca, Marlena i Adrian, zapisali nas na listę rezerwową. Z niecierpliwością czekaliśmy na telefon z informacją o wolnych miejscach. Zależało mi bardzo na uczestnictwie w tej oazie, ponieważ gdy byliśmy w ubiegłym roku na ORAR II stopnia zrodziło się we mnie (w mężu niekoniecznie) pragnienie przeżywania rekolekcji co roku. Wiedziałam, że Pan Bóg widzi i słyszy, co dzieje się w moim sercu i jeżeli zechce, abyśmy tam byli, to po prostu będziemy. Czułam, że znajdzie się miejsce i będzie nam dane w nich uczestniczyć. I stało się. W ostatnią niedzielę czerwca odebraliśmy telefon od Adriana z dobrą i oczekiwaną wiadomością, że jeżeli nadal jesteśmy zainteresowani, to są wolne miejsca. Dzień ten był dla mnie niezwykle radosny; byłam podwójnie szczęśliwa, gdyż tego dnia również obroniłam pracę dyplomową. I jak tu Bogu nie dziękować i nie wychwalać Go na wieki! Rekolekcje te, jak każde inne, były dla nas zatrzymaniem się w pośpiechu, osobistą i rodzinną rewizją życia, jak również głębszym wsłuchiwaniem się w słowa, które mówi do nas Pan Bóg. Doświadczyliśmy niezwykłego przenikania Ducha Świętego w nasze serca i umysły. Nigdy wcześniej nie prosiliśmy Ducha Świętego w sprawach prostych i błahych, a teraz zrozumieliśmy, że zawsze trzeba prosić, aby wlewał w nas ten ogień i rozpalał nasze serca. Na każdym kroku czuliśmy Jego powiew, który oddalał od nas wszelkie lęki i niepokoje oraz pomagał nam je przezwyciężać. Pomógł mi podjąć decyzję o przystąpieniu do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, o której już od jakiegoś czasu myślałam. Dotarło do mnie, że wstąpienie do KWC to nie jest tylko rezygnacja z picia alkoholu, ale forma modlitwy w intencji drugiego człowieka żyjącego w uzależnieniu. Świadectwa osób należących do KWC jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziły. W czasie rekolekcji doświadczyliśmy wielu wzruszających momentów. Jednym z nich była małżeńska adoracja Najświętszego Sakramentu, podczas której mogliśmy powierzać siebie i naszą rodzinę Bogu, który był tak blisko nas. Poruszający był również akt odnowienia przysięgi małżeńskiej i przypomnienie, jak kapłan 22 lata temu owinął nasze złączone dłonie stułą, kiedy wypowiadaliśmy słowa przysięgi małżeńskiej. Dzięki dialogowi małżeńskiemu w niecodziennej scenerii znów mogliśmy spojrzeć na nasze sprawy osobiste i rodzinne w duchu miłości i pokoju. Przeżycie ORAR-u pomogło nam dostrzec rzeczy, które mamy jeszcze do zrobienia i które musimy poprawić zarówno w życiu osobistym, jak i w pracy kręgu. Po tych rekolekcjach na nowo zabiegamy o codzienne spotykanie się ze Słowem Bożym i o comiesięczne zasiadanie do dialogu małżeńskiego. Dziękujemy Panu Bogu za odwagę do napisania tego świadectwa i podzielenia się tym, czego doświadczyliśmy. Wierzymy, że jest to owoc Ducha Świętego, który w nas działa. Słowa, z którymi wyjechaliśmy z rekolekcji, tkwią w nas nadal: posiadanie siebie w dawaniu siebie, czyli życie przez miłość do Boga i bliźniego. Ania i Przemek archidiecezja gnieźnieńska Radość z powodu uzdrowienia Niebawem kończy się Jubileuszowy Rok Miłosierdzia w Kościele ogłoszony przez papieża Franciszka. Wielu z nas zapewne doświadczyło łask miłosierdzia od Jezusa Chrystusa w tym szczególnym, błogosławionym czasie. Kochani, pragniemy podzielić się z Wami wielką radością z otrzymania łaski zdrowia dla naszej najstarszej córki Agnieszki. Została ona cudownie uzdrowiona podczas rekolekcji charyzmatycznych, które odbyły się w czerwcu tego roku w Toruniu. Rekolekcje te prowadził o. John Bashobora, katolicki kapłan z Ugandy, którego żywa wiara w realną obecność Jezusa w naszych sercach przyciąga wielu ludzi szukających Boga. Na jego modlitwę Bóg odpowiada pełnym mocy działaniem w ciałach, duszach i umysłach ludzi. Tak stało się też z Agnieszką, która gorąco modliła się i prosiła Boga o łaskę zdrowia. Agnieszka od 30 lat chorowała na padaczkę lekooporną. Z dużą determinacją i cierpliwością poszukiwaliśmy przez te wszystkie lata ratunku u najlepszych specjalistów w Polsce. Pomimo wielu badań i modyfikacji leczenia przez cały czas tej choroby nie udało się wyeliminować ataków, które systematycznie niszczyły jej zdrowie. Ataki występowały średnio 3-4 razy w miesiącu. Obecnie mija już siódmy miesiąc bez ataków! Bogu miłosiernemu niech będą wielkie dzięki! Dobrym owocem uzdrowienia Agnieszki jest nasza codzienna dziękczynna rodzinna modlitwa, na której nieustannie trwamy. Chwała Panu! Blanka i Janek Czyste i sprawne narzędzie dla Boga Oaza Rodzin II stopnia w Toruniu stała się na krótko naszym Egiptem, pustynią i ziemią obiecaną. Pozostając nieustannie w przestrzeni trzech ołtarzy: stołu, łoża i Eucharystii, poszukiwaliśmy swoich zniewoleń, by oddać je - mocą Ducha Świętego - Panu Bogu, by zrobić choć najmniejszy krok, akt woli, w stronę osobistego exodusu w obszarach, o których nie wiedzieliśmy, jak bardzo oddalają nas od Boga. Nie byliśmy świadomi, że takich barykad jest aż tak wiele. Doskonałe warunki Domu Pielgrzyma zapewniały komfort sprzyjający refleksji i skupieniu w poszukiwaniu głosu Boga, rozeznawaniu Jego woli i odkrywaniu Jego obecności w każdym dniu. Bóg był dla nas łaskawy i dawał się poznać. Gdy w rozmowie poruszaliśmy tematy naszych wątpliwości, niepokojów czy braku drobiazgów, otrzymywaliśmy, niemal natychmiast, wyjaśnienie, pokój serca, pomoc - dokładnie te rzeczy, których było nam brak. Dosłowność i troska Boga zdumiewały nas nieustannie. Z ogromną przyjemnością wymykaliśmy się przed snem do kaplicy, by pobyć wraz z Nim jeszcze chwilę, wsłuchać się w ciszę, by odnaleźć w niej Jego głos. Wszak zazwyczaj to my mówimy. Bezustannie. Bogactwo słowa Bożego, celebracja liturgii oraz pieśni starannie wybrane ze śpiewnika „Exsultate Deo”, zachwyciły nas i dały mnóstwo tematów do zastanowienia. Powstało w nas pragnienie, by przewartościować swoją postawę życiową, czerpiąc z łaski, którą Bóg nas otoczył. Uświadomiliśmy sobie jej obecność we wszystkich aspektach naszego dotychczasowego życia oraz to, że niewiele możemy zdziałać bez niej, praktycznie nic. Dla Boga trzeba być narzędziem czystym, sprawnym i pod ręką - to zdanie wypowiedziane przez ks. Wojciecha Danielskiego popycha nas do bardziej radykalnego porządkowania naszego życia, czerpania z sakramentów pojednania i Eucharystii, bo czas przejść do czynów – zmian, zaczynając od nas samych. To praca do końca naszego życia, ale nie upadamy na duchu, gdyż non nascuntur sed fiunt christiani - nie rodzimy się lecz stajemy się chrześcijanami. My mówimy ,,tak”, reszta należy do Pana, który objawił się w Miłości i do niej nas zaprasza. W czasie rekolekcji niesamowitym Bożym podarunkiem była Grażyna Wilczyńska – wieloletnia współpracownica ojca Franciszka Blachnickiego i ks. Wojciecha Danielskiego. Mieliśmy szczęście usłyszeć z pierwszej ręki historię tworzenia się Ruchu Światło-Życie, dowiedzieliśmy się o realiach tamtych czasów, ich dramaturgii. Po raz kolejny zachwyciliśmy się mocą Pana Boga, który za pośrednictwem wybranych dokonywał tego dzieła i osłaniał je. Grażyna była dla nas świadectwem ofiarności, mądrości, pokory, ale i stanowczości, gdy było trzeba. Oaza Rodzin II stopnia to dla nas czas wzruszeń, przyspieszonej edukacji, a także świadectwo, że Bóg może wszystko. Potrzeba tylko pokory w naszej małości i odpowiedzi na Jego wezwanie. Rekolekcje skłoniły nas do refleksji nad naszą obecnością w Kościele. Nie mamy być tylko nauczycielami, lecz świadkami Jezusa. Świadczyć winniśmy naszym życiem i nieustannym wprowadzaniem Jego zasad w naszą codzienność małżeńską, rodzinną, zawodową. Będziemy także starali się poznać wolę Boga co do miejsca, jakie dla nas przygotował w Ruchu. Bo zapewne nie przez przypadek w nim się znaleźliśmy, choć często tak właśnie nam się wydaje. Nie chcielibyśmy przespać szansy, którą nam ofiarował. To On wie, co dla nas najlepsze. Spałem i śniłem, że życie jest radością. Obudziłem się i zobaczyłem, że życie jest służbą. Zacząłem służyć i zobaczyłem, że służba jest radością (Rabindranath Tagore). Aleksandra i Andrzej Kamińscy z Gdyni Pod skrzydłami Archanioła Michała Zawsze z dużym dystansem podchodzimy do rekolekcji wyjazdowych. I tym razem sceptycznie nastawieni wyruszyliśmy do Pawlikowic, ale tam już od drzwi Pan zaczął bombardować nas dobrocią, życzliwością i miłością ludzi, których powołał zarówno do organizacji rekolekcji, jak i do udziału w nich. Szeroko otwarte serca i ręce Marioli i Mirka pozwoliły nam poczuć się w domu rekolekcyjnym jak we własnym domu. Ojciec Marceli, jak Mojżesz, z cierpliwością, ale konsekwentnie przeprowadzał nas z niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych. Nie zawsze było łatwo, trud przejścia naznaczony był intensywnym działaniem złego i plagami, które nie ominęły nas w tej wędrówce. Choć czuliśmy, że toczy się walka, z olbrzymim zaufaniem i pewnością spoglądaliśmy codziennie na Michała Archanioła, który z ołtarza w kaplicy rozciągał nad nami swoje skrzydła. Szczególnym wydarzeniem była droga krzyżowa, którą odprawiliśmy na pawlikowickim cmentarzu. Jakże inaczej patrzy się na tablice nagrobkowe z imionami i nazwiskami naszych zmarłych braci, gdy rozważa się mękę Pana Jezusa i Jego krzyżową ofiarę... Nocny Exodus z wózkami, dziećmi, wśród pobłyskujących w oddali piorunów i grzmotów zwiastujących nadchodzącą burzę pozwolił nam głębiej uświadomić sobie, jak wyglądało wyjście Izraelitów z Egiptu. A odnowienie chrztu na nowo otworzyło nas na działanie łaski. Ważne było spotkanie z o. Ksawerym Knotzem, który w bardzo prosty i zrozumiały sposób wyłożył nam główne zagadnienia z moralności pożycia małżeńskiego. Najcenniejsze jednak było wyjątkowe doświadczenie wspólnoty, które już od pierwszych chwil odczuwaliśmy. Dzieje Apostolskie ukazują życie chrześcijan w pierwszych wspólnotach, a my tak właśnie czuliśmy się w Pawlikowicach. Chwała Panu za dar rekolekcji i owoce, które na pewno z nich wypłyną. Asia i Zbyszek Wójcikowie