O. Robert Wawrzeniecki OMI Krzyż stał się nam bramą… Kazania
Transkrypt
O. Robert Wawrzeniecki OMI Krzyż stał się nam bramą… Kazania
O. Robert Wawrzeniecki OMI Krzyż stał się nam bramą… Kazania odpustowe na Podwyższenie Krzyża Świętego Kraków-Kurdwanów, 14.09.2013 „Krzyżu, mój Krzyżu, com dla Ciebie zrobił, czym Ciebie uczciłem, albo czym ozdobił? Ty mnie ratowałeś całe moje życie,… (…) Krzyżu, mój Krzyżu, (…) Tyś znakiem nadziei, nie znakiem rozpaczy. Na Twoich ramionach los świata spoczywa i też los człowieka, który Ciebie wzywa” (pieśń „Krzyżu mój krzyżu”) Drodzy Bracia i Siostry! Czciciele Chrystusowego Krzyża, znaku ratunku i nadziei! Kolejny raz w tym roku zatrzymujemy swój wzrok na „drzewie krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”. W czasie rekolekcji wielkopostnych zatrzymaliśmy się nad znakiem krzyża, jako najprostszym wyznaniem wiary i znakiem Bożego Miłosierdzia. Później adorowaliśmy znak naszego zbawienia w wielkopiątkowym nabożeństwie, aby wpatrywać się w oblicze Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, w czasie nawiedzenia obrazu Jezusa Miłosiernego. Dziś chcemy wpatrywać się w krzyż, w to Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, które stanowi nasz parafialny odpust. Papież Franciszek, od początku swojego pontyfikatu, nieustannie przypomina o tym, że krzyż – podwyższony – stanowi centrum życia konkretnego chrześcijanina i całej wspólnoty Kościoła: „Kiedy nie wyznajemy Jezusa Chrystusa – przychodzi mi tu na myśl zdanie Léona Bloy: «Kto nie modli się do Pana, modli się do diabła» – kiedy nie wyznaje się Chrystusa, wyznaje się światowość diabła, światowość szatana. (…) Pójdę za Tobą, ale nie mówmy o krzyżu. To jest bez związku. Pójdę za Tobą z innymi sposobami, bez krzyża. Kiedy idziemy bez krzyża, kiedy budujemy bez krzyża i kiedy wyznajemy Chrystusa bez krzyża, nie jesteśmy uczniami Pana: jesteśmy światowi, jesteśmy biskupami, kapłanami, kardynałami, papieżami, ale nie uczniami Pana. Chciałbym, abyśmy wszyscy po tych dniach łaski mieli odwagę, właśnie odwagę, wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedyną chwałę: Chrystusa ukrzyżowanego. A tym samym Kościół będzie postępował naprzód” (zob. papież Franciszek, Msza święta z kardynałami w Kaplicy Sykstyńskiej 06.09.2013) W Starym Testamencie znajdziemy przynajmniej dwie zapowiedzi tego, co przyniesie światu Chrystusowy Krzyż. Pierwszy z nich słyszeliśmy przed chwilą we fragmencie z Księgi Liczb (por. Lb 21, 4b-9). Miłosierny Bóg, mimo niewierności swojego ludu, który zaczyna odwracać się plecami od swojego Zbawiciela i Pana, kolejny już raz okazuje miłosierdzie poprzez znak wysokiego pala, na którym zawieszony został miedziany wąż, niosący zbawienie i ratujący Izraelitów. Jednak jest tam zawarty ważny warunek: okazanie skruchy przez niewierny naród – uwierzyć Słowu Boga i spojrzeć na węża umieszczonego na palu. Papież Franciszek zachęca nas właśnie do tej postawy, nieustannego spoglądania na krzyż Chrystusa: „Moja wiara chrześcijańska każe mi patrzeć na Krzyż. Jakże bardzo chciałbym, aby przez moment wszyscy ludzie dobrej woli popatrzyli na Krzyż! Tam można przeczytać odpowiedź Boga: tam na przemoc nie odpowiedziano przemocą, na śmierć nie odpowiedziano językiem śmierci. W ciszy Krzyża milczy zgiełk broni i przemawia język pojednania, przebaczenia, dialogu, pokój” (zob. papież Franciszek, Czuwanie w intencji pokoju w Syrii 14.03.2013). Drugim tekstem jest wydarzenia z Księgi Wyjścia (Wj 15, 22-26), kiedy Izraelici idą już długi czas poprzez pustynię Szur: doskwierał im upał i brak wody. Kiedy dotarli do wód Mara, mieli nadzieję zaspokojenia swojego pragnienia, ale okazało się, że znajdująca się tam woda nie nadawała się do picia, gdyż była gorzka. Ta sytuacja znów spowodowała niewierność ludu, który zaczął występować przeciw Mojżeszowi i narzekać na sytuację w jakiej się znalazł. Wtedy na polecenie Boga Mojżesz wrzuca do wody kawałek drewna i woda staje się słodka, zdatna do picia. Znów potrzeba było jednego, aby Mojżesz uwierzył Słowu Boga a naród wybrany musiał spróbować drugi raz wody. Ojciec święty Franciszek wskazuje nam bardzo wyraźnie drogę krzyża: „pokój rodzi się w sercu człowieka pojednanego z Bogiem i braćmi” (zob. papież Franciszek, Czuwanie w intencji pokoju w Syrii 14.03.2013); „(…) Jakże miłosierny jest Jezus! I to powszechne przebaczenie przychodzi przez krzyż. (…)” (zob. papież Franciszek, Anioł Pański 08.09.2013); „Gdzie jest krzyż, tam dla nas chrześcijan jest nadzieja” (Zob. papież Franciszek, Homilia na Eucharystii w Castel Gandolfo 15.08.2013). „Krzyżu, mój Krzyżu, com dla Ciebie zrobił, czym Ciebie uczciłem, albo czym ozdobił? Ty mnie ratowałeś całe moje życie,… (…) Krzyżu, mój Krzyżu, (…) Tyś znakiem nadziei, nie znakiem rozpaczy. Na Twoich ramionach los świata spoczywa i też los człowieka, który Ciebie wzywa” (pieśń „Krzyżu mój krzyżu”) Drodzy Bracia i Siostry! Czciciele Chrystusowego Krzyża, znaku ratunku i nadziei! Dzisiejsze Słowo Boże pokazuje nam w psalmie, co przed chwilą śpiewaliśmy wszyscy razem, byśmy nie zapominali o wielkich dziełach Boga, o których przypomina nam każdorazowe spojrzenie na krzyż. To dla naszego zbawienia, jak poucza nas św. Paweł (por. Flp 2, 6-11), Jezus zrezygnował z tego co Mu przynależało. Uczynił to z miłości do każdego z nas, by każde kolano zgięło się na dźwięk tego imienia. Wywyższenie Jezusa na krzyżu, jak poucza nas sam Chrystus w Ewangelii (por. J 3, 13-17) – rozmawiając z nami, jak to czynił wobec Nikodema – dokonało się po to, aby każdy kto w niego wierzy miał życie wieczne. Krzyż, znak Bożej Miłości, to znak wciąż prowokujący znak dla ludzie także naszych czasów. Dla jednych znak krzyża jest najdroższym znakiem, dla którego są w stanie poświęcić życie. Widać to bardzo wyraźnie w tych miejscach, gdzie chrześcijanie są prześladowani, traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Tam właśnie wbrew prześladowaniom, wierność krzyżowi Chrystusa powoduje rozwój wspólnoty wiary, wspólnoty Kościoła, bo krew męczenników, wiernych krzyżowi, jest posiewem chrześcijaństwa (zob. Tertulian, Apologia 50, 13. CCL I, 171). Dla innych natomiast ten sam krzyż staje się znakiem budzący sprzeciw, znakiem odrzucanym nieraz z prawdziwą wręcz histerią. Chcieliby się go pozbyć z perspektywy codziennego życia, bo widocznie nie jest im obojętny, wzywa do przemiany a przede wszystkim do miłości wobec innych, miłości wzorowanej na miłości Chrystusa wobec człowieka. Usunięcie krzyża sprzed oczu pozwala nie dostrzegać drugiego człowieka i nie przejmować się Jego krzywdą. Krzyż bowiem nie pozwala człowiekowi zatopić się we własnym egoizmie, w myśleniu jedynie tylko o sobie. Im bardziej człowiek zaczyna myśleć tylko o sobie i tym, co dla niego jest wygodna, tym bardziej zaczyna przeszkadzać mu krzyż. Im bardziej człowiek nie liczy się z drugim człowiekiem, to tym bardziej zaczyna z krzyżem Chrystusa walczyć, bo mu coraz bardziej uwiera. Bóg, kiedy stajemy wobec krzyża Chrystusowego, którym w sposób szczególny przemówił do świata i do każdego z nas, chce abyśmy w naszej codzienności nie silili się jedynie na ludzkie rozwiązania, projekty czy plany, jak Naród Wybrany w czasie swojej wędrówki do Ziemi Obiecanej. Bóg chce, abyśmy Jemu zaufali: dał znam krzyż, na który możemy patrzeć i doznać zbawienia. Bóg chce, abyśmy do naszej codzienności, która często jest bardzo gorzka, potrafili wrzucić drzewo Chrystusowego krzyża, które jest w stanie przemienić to, czego nie dal się po ludzku wypić. Kiedy spoglądamy na Chrystusowy krzyż na Golgocie, to widzimy również, że obok krzyża Chrystusa znajdowały się dwa inne krzyże (por. Łk 23, 39-43). Nie ma życia człowieka, które nie byłoby naznaczone ofiarą, wyrzeczeniem, trudem, wysiłkiem i cierpieniem. Każdy niesie swój krzyż: mniejszy lub większy, niezależnie czy przyjmuje go czy też odrzuca, czy potrafi iść z nim przez życie czy się wobec niego buntuje i nie potrafi go zrozumieć. Krzyż tzw. złego łotra był dla niego jedynie źródłem udręki, nieznośnym cierpieniem i trudem, który został zmarnowany bezsensownie. Działo się tak, ponieważ tzw. zły łotr wciąż odwracał głowę od krzyża Chrystusa, nie chciał na niego spoglądać, nie chciał dać mu miejsca w swoim życiu. Krzyż tzw. dobrego łotra, pomimo cierpienia, udręki i trudu stał się dla niego drogą nawrócenia, przemiany i pojednania. W jego przypadku działo się tak dlatego, że spojrzał z miłością na ukrzyżowanego Chrystusa, uczynił to z miłością i zaprosił tę Jego obecność do swojej codzienności. „Krzyżu, mój Krzyżu, com dla Ciebie zrobił, czym Ciebie uczciłem, albo czym ozdobił? Ty mnie ratowałeś całe moje życie,… (…) Krzyżu, mój Krzyżu, (…) Tyś znakiem nadziei, nie znakiem rozpaczy. Na Twoich ramionach los świata spoczywa i też los człowieka, który Ciebie wzywa” (pieśń „Krzyżu mój krzyżu”) Drodzy Bracia i Siostry! Czciciele Chrystusowego Krzyża, znaku ratunku i nadziei! Przychodzimy dziś w ten parafialny odpust, ku czci Chrystusowego krzyża, by krzyż stał się dla każdego z nas źródłem nadziei. Najpierw nadziei na umocnienie, gdy przychodzą trudności codziennego życia, z którymi nie jesteśmy sobie w stanie poradzić. Przychodzimy dziś w ten parafialny odpust, by krzyż stał się dla nas żródłem nadziei na miłość, na jej doświadczenie w codzienności, na doświadczenie miłości ze strony Boga i drugiego człowieka. Wreszcie, by ten szczególny znak, stał się źródłem nadziei na ostateczne zwycięstwo, które zapewnia nam Chrystus poprzez swoje zmartwychwstanie, jeśli tylko złączymy nasz los z Jego losem. Niech zakończeniem naszych rozważań stanie się wiersz Cypriana Kamila Norwida „Dziecko i krzyż”. Niech ten tekst stanie się naszym osobistym wołaniem a przede wszystkim osobistym doświadczeniem spotkania z Krzyżem Chrystusa. - Ojcze mój! Twa łódź Wprost na most płynie Maszt uderzy!...wróć... Lub wszystko zginie. Patrz! Jaki tam krzyż, Krzyż niebezpieczny Maszt się niesie w zwyż, Most mu poprzeczny - Synku! Trwogi zbądź: To znak - zbawienia; Płyńmy! Bądź co bądź Patrz, jak? Się zmienia... Oto - wszerz i wzwyż Wszystko - toż samo. - Gdzie się podział krzyż? - Stał się nam bramą. (Zob. Cyprian Kamil Norwid, Dziecko i krzyż). Amen.