Rafał Węgrzyn Impuls waldorfski dla nauczycieli niewaldorfskich
Transkrypt
Rafał Węgrzyn Impuls waldorfski dla nauczycieli niewaldorfskich
DOLNOŚLĄSKI OŚRODEK DOSKONALENIA NAUCZYCIELI Kurs kwalifikacyjny pedagogiczny Rafał Węgrzyn Impuls waldorfski dla nauczycieli niewaldorfskich Praca zaliczeniowa PODSTAWY EDUKACJI Teresa Ankudewicz-Blukacz WROCŁAW 2005 Pedagogika waldorfska pozostaje w naszym kraju oraz przestrzeni pedagogicznej wciąż czymś egzotycznym pomimo, że zrodziła się ona w sąsiednim nam kraju – w Niemczech. Jej twórcą jest dr Rudolf Steiner, inicjator przemian w wielu dziedzinach życia. Pierwsza Wolna Szkoła Waldorfska zaczęła swoją działalność w 1919 roku w Stuttgarcie. Od razu stała się żywą inspiracją na tle dość zbiurokratyzowanego szkolnictwa niemieckiego. Od samego początku pedagogika waldorfska wyznaczyła sobie za cel takie kształcenie, które wychodziłoby naprzeciw postulatom i potrzebom, jakie stawia życiu chwila obecna oraz dająca się przewidzieć przyszłość. Z drugiej strony mocno odwołuje się do przeszłości jako podstawy tego, z czego bierze się to, co nowe. Tym samym stara się ona powiązać przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość. Ten triadyczny podział bardzo często pojawia się czy to w sposobie ujmowania człowieka, cywilizacji, kultury oraz wielu innych dziedzin. Można nawet mówić o pewnej magii liczby 3 jaka wyłania się z nauk pedagogiki waldorfskiej. Rudolf Steiner był również twórcą antropozofii – dziedziny wiedzy duchowej, która za cel stawia sobie odnowę życia oraz przezwyciężenie coraz bardziej niszczącego ludzkość materializmu. Nie da się ukryć, że dla lepszego zrozumienia pedagogiki waldorfskiej należałoby zainteresowanych odesłać do bogatej literatury antropozoficznej, ale zaznaczyć należy, że o ile samo intelektualne studiowanie antropozofii może nastręczyć niebywałych trudności w jej prawidłowym uchwyceniu, o tyle stosowanie, niejako „na żywioł”, praktyk pedagogiki waldorfskiej wiąże się bardziej z dobrą intuicją pedagogiczną oraz dobrą wolą pojedynczego nauczyciela czy pedagoga. Nie sposób bowiem zarzucić tu mniejszego zainteresowania dzieckiem, kiedy od samego początku wręcz uderza zakres materiału oraz obowiązków, jakie stawia się do opanowania nauczycielowi waldorfskiemu – jeden z tych imperatywów brzmi: „Nauczyciel powinien być człowiekiem, który interesuje się wszystkim, co dotyczy świata i człowieka.” Dla mnie, niejako fenomenem tej pedagogiki, jest próba powiązania świata najczystszych idei z materialnością rozumianą bardzo dosłownie – krwią, sercem, mózgiem etc.. W zasadzie każdy, kto interesował się kiedykolwiek filozofią wie, że idee, jako przestrzeń pozazmysłowa, immaterialna, jeśli pozostawała w polu zainteresowania filozofów, w domyśle traktowana była jak coś leżącego poza progiem realności. Pedagogika waldorfska, wywodząca się z antropozofii, dokonuje tu zaś rzeczy niebywałej – wychodzi bowiem od idei i poprzez jej kolejne stopnie „ucieleśniania się” schodzi niejako z ich opisem dosłownie „na ziemię” pokazując, jak idee te uległy metamorfozie i zaległy w glebie życia wydając swoje owoce. Może dlatego pedagogika ta wywołuje czasem w Polsce histerię, w szczególności ze strony kościoła katolickiego, ponieważ inteligentnym nauczycielom, którzy nie odżegnują się od swoich aspiracji duchowych, daje ona możliwość ich spełnienia o ile podejmą oni olbrzymi trud wewnętrznej oraz zewnętrznej pracy, skupienia, wręcz poświęcenia na rzecz dziecka, szkoły, bliższego oraz dalszego środowiska oraz, co chyba najważniejsze, odnalezienia swojej własnej istotności, jako jedynej uczciwej podstawy człowieczej aktywności w świecie (w tym aktywności zawodowej). Praca opierać się będzie na mini-wykładzie, jaki przedstawiłem słuchaczom mojego kursu, a o jaki zostałem poproszony przez Panią Joannę Zajączkowską. Zeskanowane notatki z pomocniczymi rysunkami, jakie wykorzystałem w trakcie tego wykładu, pozwolą lepiej uchwycić temat. Pierwsza triada: Dobro, Piękno, Prawda Te trzy ideały, które odnajdziemy w filozofii platońskiej stają się punktem wyjścia do odnalezienia ich emanacji w cywilizacji ludzkiej: to dzięki Prawdzie zawdzięczamy powstanie Nauki, dzięki Pięknu Sztuki, a Dobru Religi. Te trzy ideały stale kształtują te trzy rejony cywilizacji ludzkiej. Wyobraźmy sobie Naukę bez Prawdy, Sztukę bez Piękna oraz Religię bez Dobra – co otrzymujemy? Obraz cywilizacji, która usunęła te ideały wchodząc tym samym na drogę samozagłady... Jan Paweł II posługiwał się tu genialnym określeniem: „cywilizacja śmierci”. Rys.1 Druga triada: Wola, Odczuwanie, Myślenie Niejako z drugiej strony do tych trzech ideałów, a ściśle mówiąc raczej od dołu wraz z narodzinami dziecka, pojawią się inna triada: Wola, Odczuwanie i Myślenie. Innymi słowy kiedy dziecko przychodzi na świat przede wszystkim „rusza się” i „odczuwa” (choć oczywiście na początku w bardzo wąskim zakresie) oraz „myśli. Strzałki na rysunku obok ilustrują jak powinniśmy ujmować te trzy aktywności człowieka – układają się one w trzy sfery: wolicjonalną, emocjonalną oraz intelektualną. Rys.2 I znów możemy sobie znaleźć trwałe powiązanie poprzez przeciwstawne wyobrażenie sobie Intelektu bez Myślenia, Odczuwania bez Emocji czy Ruchu bez Woli. Co otrzymujemy w ten sposób? Zamiast człowieka ukazuje nam się tutaj maszyna... Te trzy aktywności są bowiem de facto bardzo miarodajnym opisem żywego człowieka (Rys.2). Nie przypadkiem dziecko u dołu rys.2 przypomina słońce z rys.1. Pedagogika waldorfska odwołująca się do religijnych inspiracji widzi każdego człowieka jako twór boski, duchowy. Na rysunku tym dziecko zostało przedstawione na dole ponieważ chodzi mi o zobaczenie go od strony jego fizyczności – przyjścia na świat poprzez narodziny. Wznosić się ono będzie do góry wraz ze swoim rozwojem. Trzecia triada: Mózg, Serce, Dłonie rys.3 Musimy tu odnaleźć związek pomiędzy sferą wolicjonalną a dłońmi (rozumianymi ogólnie jako kończyny), sferą emocjonalną a sercem oraz sferą intelektualną a mózgiem. Dzisiejsze myślenie naukowe chce w mózgu widzieć kolebkę już nie tylko dyspozycji intelektualnych, ale również wszystkich doznań emocjonalnych. Na poziomie fizjologicznym jest to oczywiste z uwagi na funkcje, jakie przypadają mózgowi ludzkiemu. Jednak odczucie pokrewieństwa serca z emocjami, odczuwaniem towarzyszyło naszej kulturze od dawien. Można niejako na marginesie zaznaczyć, że kiedy drapiemy się w głowę najpewniej znaczy to, że nad czymś bardzo się zastanawiamy. Z kolei żywy gest przykładania otwartej dłoni do serca to gest szczerości intencji, gest o zabarwieniu nie intelektualnym, ale emocjonalnym wykonywanym tylko w chwilach odczuwanych przez nas jako szczególne. Na rys.3 widzimy jak „z góry” ku słowu Mózg schodzi strzałka od słowa Myślenie, do Serce wiedzie strzałka od Odczuwania, a ku Dłoniom strzałka od Woli. Myślenie, Odczuwanie i Wola są tam jednak wyprowadzone nie od człowieka (jak w rys.2), ale od Cywilizacji (rys.4 poniżej). W zasadzie rysunek nr.4 przedstawia dość rewolucyjnie sposób ujęcia myślenia, czucia (odczuwania) oraz woli człowieka. W obiegowej opinii, niestety zupełnie nieprzemyślanej, panuje pogląd, jakoby wszystko, co związane z myślą poczywało się w mózgu. Rys.3 wywraca ten porządek karząc nam zastanowić się, a co by było, gdybyśmy przyjęli, że to właśnie mózg powstał ponieważ myślenie jako czynność nie-fizyczna domagała się w rozwoju fizycznym człowieka odpowiedniego dla siebie narzędzia do swojej aktywności? Myślę, że każdemu, kto kiedykolwiek interesował się cybernetyką takie widzenie zależności software-hardware jest bardzo bliskie. Proszę jeszcze dodatkowo przemyśleć następujący fakt: mamy rzadkie gatunki ryb występujące tylko w jaskiniach („ślepce jaskiniowe”). Mają one oczy w stadium zupełnego zaniku. Oczywistym jest, że skoro żyły od pokoleń tylko i wyłącznie w ciemnych jaskiniach umiejętność ta, jako niepotrzebna, zupełnie zanikła. Co jest zatem przyczyną widzenia jak nie światło? Można powiedzieć, że światło jest tu również budowniczym oka, ponieważ, gdy światła tego brakuje, oko, jako narząd widzenia, przestaje być potrzebne i zanika. Podobną relację możemy zastosować do funkcji myślenia. Mózg jako hardware powstał, by sprostać wymogom jakie stawiają funkcje myślenia – funkcje software. Tak naprawdę to fizyczny hardware (mózg) goni w swoim rozwoju starając się sprostać nowym wyzwaniom jakie stawia nie-materialny software (umysł, jaźń). Podobne koncepcje niejako dojrzewają już na polu oficjalnej nauki (proponuje arcyciekawe książki neurologa-cybernetyka profesora UJ Jana Trąbki) i niedługo możemy oczekiwać naprawdę fantastycznych odkryć na tym polu. Rys.4 Powyższa koncepcja zakładająca przewagę „software” nad „hardware”, jeśli przeniesiemy ją z człowieka na cywilizację pozwoli lepiej ująć jej trzy wielkie zjawiska – Naukę, Sztukę oraz Religię. W takim ujęciu są one pochodną Prawdy, Piękna oraz Dobra. Od razu ciśnie się na usta gorzka refleksja nad tym, ileż to już człowiek zepsuł nieświadomie urzeczywistniając te piękne idee. Z drugie strony może przyczyną tego jest właśnie brak świadomości ideowych źródeł naszej cywilizacji? Podsumowanie: Triadyczne ujęcie człowieka w pedagogice waldorfskiej wiąże się z szerszym widzeniem całej cywilizacji człowieka: Nauka, Sztuka, Religia... ...są pochodną trzech wielkich Idei: Nauka – Prawda, Sztuka – Piękno, Religia – Dobro. Oczywiście to od człowieka zależy urzeczywistnianie tych Idei bądź nie, a zatem i w człowieku muszą istnieć wewnętrzne dyspozycje odpowiadające tym ideom: Nauka – Prawda – myślenie Sztuka – Piękno – odczuwanie Religia – Dobro – chcenie, wola (używamy czasem słów „ludzie dobrej woli”) Skoro dyspozycje te są w człowieku czymś nie-fizycznym (koncepcja „software”) to muszą istnieć tu odpowiednie narzędzia urzeczywistniania ich (koncepcja „hardware”): Nauka – Prawda – myślenie – mózg, Sztuka – Piękno – odczuwanie – serce, Religia – Dobro – chcenie, wola – dłonie. Mózg, serce i dłonie są jednak tylko umownym „hardwarem” dla „softwarowych” dyspozycji. Pedagogika waldorfska odsyła w tym miejscu nauczyciela do olbrzymiej wiedzy ujętej w system medycyny anropozoficznej, gdzie człowieka również widzi się triadycznie: Nauka – Prawda – myślenie – mózg – system głowy, Sztuka – Piękno – odczuwanie – serce – system piersiowo-tułowiowy, Religia – Dobro – chcenie, wola – dłonie – system kończyn. Na końcu chcę zaznaczyć, że owe triady nie służą sztucznemu podziałowi tego, co w istocie jest jednością – cały człowiek oraz cała jego cywilizacja. Są jednak potrzebną systematyką ułatwiająca zbliżenie się do subtelnych zjawisk odnoszących się do człowieka oraz cywilizacji. Owa odwaga i gotowość zajęcia się tymi subtelnościami, a od których wręcz ucieka tzw. wiedza akademicka, jest czymś pięknym i pociągającym w pedagogice waldorfskiej i może stanowić budująca inspirację dla każdego nauczyciela, który w swojej pracy z uczniami chciałby realnie oprzeć się na wielkich Ideach: Dobra, Piękna oraz Prawdy. Pedagogika waldorfska daje mocną nadzieję, że jest to możliwe! Rys.5. „Rzut oka na cały rysunek”