Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
WilLłłY.
GLOS WOLNY wychodzi trzy razy na
lOi 0 • 2QK0 i SOB• kaidego miesi11ca.
Cena prenu.meraty trzym1es1ęc<uej wynusi
ezy!. 3 i d. 6, czyli fr. 4 cent. OO, czyli
złp. 7. Cena pujedynczego numeru w biórze
redakcyi d. 4.
N 120.
miesiąc;
o
A'e
.
SŁOWIANSZCZYZN A.
Dnia 31'
0
Października
1866.
• Prenumerować mulna: w Jtedakcyl, u Ant.
Zabickiego, l, Sandwich Str. Bu1'ton Crfscent,
W. C. London; u kaRyera Komisyi Oplekufl·
ci~j Winc. Grochowskiego, 46, rue Benard,
Batignolles, AParis; I w ksl~garni K Kr61i·
'kowakiego, 20, rue de Setne. AParl~.
Ispotyzmu, nie ma nic swojego. wszyatko bierze od obcych.;
ktorej literatura i sztuki, przemysł i liandel, budow.an.ie
.
,
. ,.
,
. .
kolej ~elaznych, obr~na ~wierdz albo ~ rękach cudzoziem' l\f~ł~ Jest rzeczy, k_torychby w1ę.ct':J na~uz.yto, J~k wyrazu · ców albo pozyczone 1 nasladowane w Jedynym celu wzmoSlo~1anszczyzn11:. Historycy, pohty~y 1 ht~r~,c1., ~aszych cnienia carskiej machiny, do powszec~nego za bor.u p~z.e:
czaso~ .~~zbierali na wszystkie tony 1eJ p~zeszłos~,J~J o,~ecn7 znaczonej? A jednak kto po za panslaw1zme~ mliw1 dzt~iaJ
stii:n ~ .J~~ y~zy'>~łe stano~~sko w ~urop1e. N a.JwięceJ. zas, 0 Słowiańszf~zyźnie, ten albo si~ sam łudzi albo drugich
naJus.1l~IeJ 1 na1w~;~wal;J .pra?uJą od u.padku Polski ~ad · rozmyślnie os;;ukuje.
,
. .
Słowianszczyzną, JeJ naJw~ęksi wrog:o~1e, M~s~~le. laW ro 7.woju trzech gł(iwnych szczepow Eur.opeJsk.1oh. ~
cz,wszy. od cara a2 _do naJ.gwa:t?wme1sze~o ml~1hsty Mo- Łacińskiego, Germańskiego i Słowiańskiego, n.ie mal hyc
sk1ewsk1ego, wszystko w .oJczyzn~e Muraw1ewa I Katko~a nie moze różnych podstaw, odmiennych celow. Mog\
wzdycha do oswobod.zema Slcw1~n. Ten sam Pogod1~, i muszą hyc odmienne kształtv, barwy, bo tego. natura
kt~ry .doradz~ł .carowi h~rtowne, J~dnorazowe ~yrzucem~ ludzka wymaga; nie moze być inne p:Mv~ dla Jednych
z z1em1 PolskićJ. wszystk~c~ bez wy1ątku Polakow, w. naJ· a inne dla drugich. Czy Francuz, czy N1em1ec! ~zy Polak,
sło<l!<zych, w n~JSe~decz111e1szy~h wy~azach o<lz.ywa~.s1ę i:ne czy Serb, wszy.~cy. mają j~,~n? pra"!o do w?l??S<'l, .~? swo·
daw.n.? do Serbow,Jako do brnc1 ~a.lezących do !e~neJ z mm bodnego rozw1Jama swoJeJ mdyw1dualnosc1 i swo1e1 nar~:
fa101l11 . ~r~yczyna t~g·o r:ost~ i .Jasna. Słowian~zczpn~, dowości. Dziś to prawo staje się obowiązki.em nawt.;t;. dz11
w r,~zumiem.u Moskali, naJ.zac1ętszych .slug cara Jak I naJ· kto woluym indywidualnie i zbiorowo czyh w oso?ie i najalej po~umętych. w utopiach komumstyr.znych, .zf!aczy rodzie nie jest, lub nie walczy, aby nim był, ten się, wył~­
Panslaw1z.m,. c~yh powszechue panowan~e Moskw1c1zmu, muje z solidarności Europ'3jskiej, ten prze?ZY n~-V:llJ cyw1lizacyi i staje się nieprzyjaclelem ludzkości. MmeJsza o to,
uskuteczmeme ideału mar;.wnego pl'zez P10tra I.
Po za Parn;~awizmem, Słowiańszczyzny ?ie ~yło i nie czy ~>n Latyn, .<?-e~man lub Słowianin: jezeli,wolnym n!e
ma w znaczemu narodowym, społecznym 1 politycznym. jest 1 za wolnosc me walczy, ten do soli<larnosć EuropeJSą tylk~ s~aro2ytności. Sł?wiańskie, mgłą wi~ku ~okryte, skiej nie, i;iale~y. gdy2 dzisiaj solidarność nie w rasie, ale
wspommem~ ra~owe .meuJęte w ~adną zr~wmiał~ f~1·muł~. w wolnosc1 spoczywa.
,
.
.
.
Są tylko w1elk1e, h1.noryczne 1 odr~bme rozwiJaJflCe się
z drugiej strony od upadku panstwa Rzymskiego 1 cbw1całości. Jest tylko straszna niewola, chaos, posłuszny ma· lowej agglomeracyi Karola Wielkiego widiimy w rasach
teryał w rękach mongolskich i germańskich zaborców. Ale Łacińskiej i Germańskiej nieustającą dążność do rozkładu
Słowiańszczyzny w senaie uarodowym~ cywilizacyjnym, nie naturalnego na silne i wydatne narodowości, których podma, Ś. p. Sienkiewicz mówił : "Słowiańszczyzna nie mo?.e stawą nic innego nie było i nie jest jak wolność indywi" znaczyć fadnej siły moralnej, pot~gi umy,;;łowej, zyciem dualna i zbiorowa czyli narodowa. Rasa Łacińska z ukou·
"praktycznem lub spekulacyjnem, polityką lub literatur'l stytuowaniem się narodowości Włoskiej doszłaju~ do swego
"utworzonej, bo Slowiańszczyźna jednością ani w polity· naturalnego rozkładu swoioh odrędnych pierwiastk6w.
"cznym, ani w seołecznym, ani w naukowym wzgl~dzie Francya, Włochy i Hiszpania z Portugali" stanowi" skoń­
" nie była. Jest ~1czyzna Serbska, Czeska, Polska, Ros- ozony trójnóg, na którym rasa Łacińska spoczywa. Po" syjęka (czyli Moskiewska); Słowiańskiej nie ma."
między niemi nie mogą wrócić dawne morder?ze wal~i
'•Krwi Polskiej (Słowiańskiej) więcej przelała szabla o przewagę jednego nad drugim, gdyz .podstawą ich cyw1''.Słowiańska niz Turecka," p9wiedział takze ten sain Karol lizacyi je;t wolnośe, O wolność indywuiualuą, o swobody
Sienkiewicz. Dziś Słowianie Swięt.ojurcy, Słowianie Serby obywatelskie mo'?lł się toczyć wazne a n.awet i kr.~awe
usprawiedliwiają w >zystkie mo1·dy i zdzierstwa d.ikonywane spory we l"rancy1, Włoszech, .H iszpanii 1 Port~g~lu, ale
J.ad Polską przez Moskwę mieniącą się takie Słowiańską. w stósunku międzynarodowym, tylko sfeder.owame mtereDz1ś Słowianie do współki z Germanami roznoszą po wszy- sów, tylko sojuiize zaczepne i odporne przeciwko wsp6lnestkioh krajach Słowia1iskiej rasy rnongolskądfomęnis?.cząc" mu nieprzyjacielowi mier ruogą miejsce.
. .
, .
,
zarazem wsze! kie uczucia i pojęcia ojczyzny, relig·ii i wolRasa Germańska, która w Trzydziestole~meJ WOJn~e tali:
ności ; grozą Europie najazde1u Hunów i Normandów,
silnie narysowała swoje wydatne pierwiastki. na któreJ pr~:
Gdziez mamy szukać Słowiańskiej cywilizacyi, Słowiań- testautyzm i katolicyzm _oznaczył;: odrębn~ cechy, dz.is
skiego słowa dla ludzkości, dla narodowości, <lla swobody szybkim krokiem zdą?.Q do zupełnej jedriośc1. Hege~o.ma
człowieka i obywatela? Gdzie myśl wspólna, g·dzie jedność Jednakże Prusska, na zwycięztwie orę~ne~ o~arta, me.Jest
celu i jedność środków. W panslawizm'ie, w Moskwie, niczem więcej jak umiejętnem przenies1emem. na mne
której ostatnim wynikiem Mura wiew, Katkow i nihiliści? miejsce dawnej hegemonii Austryackiej. Dop6~1 .Prussak
W Moskwie mieniącej się Slowiań;;ką, która OJirócz Ger- Prussakiem, Sas Sasem, Bawar Bawarem zwa~ się ,hę~ą.
mańsko-Mongol~kiego caratu, oprócz żądzy zaborów i de· dopóki rzeczywista wolność ludów Qermańsk1cb nie ZJe·
I
,/
GŁOS
484
,.
WOLNY
(ÓCT.
3], 1866.
dnoczy ich swobodnie i sprawiedliwie, dopóty hegemonia dzimy, Ze podob~e zdanie jest dowolnem i zupełnie myluem tł.um~­
Prnsska pozostanie zwyczajną przewagą siły materyalnej, ! czemem natury 1 faktów ~owa~zystwa Demokratyczneg~. ~1c m~
uciskiem i gwałtem, przeclwko którym nowe i krwawe było mu tak .wstrętneg? Ja~ .iecl~c.os~bowa władza;, mgdz1e, am
walki wystąpią wcześniej czy później. Rząd Prusski prze. w ustawach am w d~1ałan;~ch sladuJeJ me ma: Czy to 'gm111owła~ne
czuwa widac' tak
.
ło~,
•
· _.
d ·ew n 000 przestdy" czy doJl'zało&c polityczna, dosyc że Two Dem. chciało
ą pl zysz ~c SWOJego nH spo Zl
a e0
d .. ·
d ł
ł
kł d
" " · 'ł
· · ·
W szvs tk"ie za b'1eg1· o k o ł o zwo ł ama
· par Iamen
t u przeprowa
wymes1ema.
.
. zie .1 przeprowa z1 o. w asnym
. przy
.
.a em wawosc .1 s1 .•e
J.
•
•
J.
•
•
zb1oroweJ czyli demokratyczne] orgamzacy1, zb10rowych prac 1 usiN iem1eck1ego, przy}ęc1e powsz.echnego g-ło~owama za prawo łowail.. wszystko dla ludu przez lu.d, było jego zasadt w kraju
przyszłych wy_borow, wsze!k~e nachylama_ ku swob~d~m i w emigracyi. Towarzystwo Dem. tak dalece odpychało myśljedno­
lud~w:ym,_ zd_aH ~}~ nakłama~ rząd Pr1.1ssk1 ?o oparcia ;1e· władztwa jako przeciwn~ demokracyi, ze przy rozprawach narl
d?osc! N 1emieck1e3 na woln~m przyzwolemu wszystkich kwestH: "jak w czasie powstania władza uorganizowant być winna"
pierwiastków w skład dawne1 rzeszy wchodzących. Cała ; wszystkie zdania, wszystkie głosy jednomyślnie odezwały się za
trudność spoczywa w feodalnej i zaborczej naturze Prussa- ! władzą silną, dyktatorską, ale zB10Row1; wszystkiejednomyślnie
ków i ich monarchii z Bozt:j łaski.
I i wyraźnie oświadczyły się pr~eciwko JEDNOWŁADzTwu.
Jefoli więc tak w rasie Łacińskiej jak i w rasie Germań- 1 Tego faktu i11kt zbić nie potrafi. Na to s~ świadectwa niezaprzeskiej wolność czyli swobody indywidualne i zbiorowe są czalne w pomnikach Towarzystwa Dem„ w jeg_o ~ktach drn~owauy_ch
podstawą wszelkiego rozwoju, wszelkiego rozkładu na wiel- a prz~stępnych dla kazdego. Mozna dowodzie, ie zdam~ J.ego opiekie hiRtoryczne narodowości, jak Francya, Włochy, Hi. rało się na mylnych podstawach, ale samego faktu zmiemc 1~1e_mofoa.
sznania z Portugalią, lub na zjednoczenie czyli zkonfederoObok takiego us_posobiema Towarzystwa, .w ~oz się obroc1 teorya
·
1
d,
· k
N"
h
· l · "
·
, o członku dyrygu'.}acym. Kto zna rzeczywist<c a me tHOJO!la przewame u ow,Ja w 1emczec ; napumze grunc1eoprzec
ł „ T
- k bł, · lk .
·
·k·
;. • l ,.
SI
· , 'k ? C o t
·
.
sz osc owarzystwa, to y sWJal iem 1 uczestni iem teJ mozo nei
1 . , me
81 y m?ze ~~sa . owians a· . zyz am me wo.no.se,
spra· i powszechnej pracy około wspólnej budo>1·y; kto widział jak nie
wiedhwos~,. me uszanowarue w.ydatn.ych, h_1storycznych raz Centralizacya rachować się musiała ze zdaniem jednej sekcyi,
?arodowosc~, ale d~spotyzm Mo;k1ewsk1, carsk_1 pansl~w1zm jednego członka; kto przejrzy akta Twa, które przekonywaj\• 0 sa1 ~ra~vosław1e ~8:Ją_ za1~anow~c ~
A!e w takim raz_1~ Sło: modzielnym a rozwaznym udziale członków w najwafoiejszych
wianie pokazaliby się meprzypc10łm1 Europy, cyw1hzacy1 i w najdrobniejszych czynnościach Twa; kt.o wreszcie przypatrzy
chrześciańskiej. wyobrazaliby nie wiek XIX, ale wieki się rozmaitej kwalifikacyi członków naczelnej władzy; kto wie jakie
pogańskie, w których ludzie i narody były prostem narzę- wydatne stanowiska zajmowali jednocześnie w Centralizacyi Malidziem w rękach despotów.
. nowski Tomasz, Heltmt1n, Alcyato, Darasz Wojciech, ten pewno
Od upa<lkn Polski upadła w rasie Słowiań$kiej jedyna przyzna. ze członki~m, dyryguj~cym Central_iz~CYt i Towarzystwem
eywilizacyjna dźwignia Słowiańszczyzny. Polskę zastąpiła była Cent:ahzacy_a i 1owarzys t'.vo a me pojedynczy człowiek._ Ze
1
karykatura państwa Rzymskiego, mongolskie naśladdwni- w Centra~1zacyi, Jak we_ '~s.zyst.uch
1~stytucyach zbiorowych, Jed111
ctwo cezarów. Polska ideą wolności przyciągała do siebie ~złonkowie. byli zdolmt.isi od drugi.eh, ze w i;,ozma1t~ch epokac~
'd
b d
· d
' K
L'1- 1 w .rozmaitych kwestych
ten lub ow przewazn1e mogł wpłyn~c
pOb ra t ymcze
oronę z
•
.
.
., •
.
. 1u d y 1 eą swo o y zie noczy•a
· R ·
p ans'] aw1zm
· M os k'·1ews
· k'
l ł ·
k zdamem na kolegow swoteh, ze Centraltzacya mogła póJSC w Jednym
t wą 1 us1ą.
1 poc 1 arna wszyst o
·
k.
·
·
, z
_· .
· w" ,
.- , . .
,
.. _
'
przypadku drag~ wskazant przez Malmows 1ego, w drugim przez
co _dobędzie, L~t mow, Rnsmow I ~achow gwa~tem prze: Alcyatę, a w trzecim pnez Mierosławskiego, to rzecz naturalna,
i:~bia n~ Mos~ah. ~ak sarn~ by zrobił z Czec~<.im1, S_erbam1 zwyczajna we wszystkich zbiorowo:lciach, ale to bynajmniej nie upoi mnyn:i1 Słowianami, gdy by Jeg·o za bor?ze z~miary zr~1weczo; waz ni a do twierdzenia, 2~ w Centralizacyi był zawsze jeden członek
11en11'.me zostały. Polska w upadku swoim me przestaje wołac dyrygujtcy, i ze kiedy po rozbitce 18-16 r. takiego członka zabrakło,
do Słowian : "za naszą i waszą wolność," a Słowianie Towarzystwo upadło. Po rozbitce 18±6 r. Towarzystwo nie upadło,
odpowiadają jej : "za naszą i waszą niewolę." Czyz moze ale się ogromnie wzmogło; cała demokratyczna Emigracya pobyć porozumienie pomiędzy Polską a takimi Słowianami? większyła jego szeregi; prace Twa przerwane chwilowo wypadkami
Powtarzamy, jak w ogóle w ludzkości, tak w rasie Sło- 1846 r. na nowo i normalnie rozwijać się poczęły tak za granict,
wiańskiej, solidarność tylko w wolności spoczywa. Polska w stósunkach z obcymi, jak i w kraju. Do~iero w sk~tku nowego
walczy za wolność ; kto przeciwko Polsce, ten przeciwko porztdku, osadzonego na gr_u~ach rewolucy1 1848 r„ .rowarzystwo
. wolności i naodwrót kto za wolnoscią ten za Polską być musi Dem. pozbawione zostało naJpierwszych wRrunków zycia : swobody
'
'
i jawności; dopiero po wydaleniu Cęntralizac,yi du Londynu a naetępnie pozbawienia jej wszelkiej możności swobodnego komunikoSŁOWO O PRZESZŁOŚCI
wania się z Towarzystwem, rozpocz~ł się peryod jego upadku. Nie
TOWARZYSTWA DEMOKRATYCZNEGO POLSKIEGO.
brak więc członka dyrygującego, ale okoliczności niezali:zne od ToW Nr. I Spraw Towanystwa Demokratycznego z 1 września warzystwa przypowadziły je do niemocy.
Tyle o jednowładztwie. A '.teraz powiemy słów kilka o drugiej
b. r. na stronnicy lOtej czytamy następuhce zdanie :
Dla braci obznajomionyc1'l z gruntownemi. dziejami nieprzeżytej pamięci pomyłce historycznej : Jakoby roczne wotowanie Towarzystwa było
Towarzystwa Demokratycznego będzie to tylko ujawnieniem jednoosobowej zatwierdzeniem regularnem z karną ufnością kandydatów, jakich
dyrekcyi, jakiej dawna Centralizacya p1·zez cały okres swoich spisków 1 atryotycznych z krajem, rzeczywiście ulegała,:chociaz przez wzglqd dla pewnych mu podawała sama Centralizacya, a właściwie, jakich podawał
gminowładnycli. przesqdów, ua zewnątrz występowala pod optycznem złudze­ członek dyrugujący jej myślą. J ezeli tak było rzeczywiście, to
niem bez,ąlówn~j pmla1·chii. Złudzenie to w owym ciasie możliwe, okropnym roczne wotowania odbywać się były powinny z matematyczn~ akuzl'esztą prze~~acil~ się roz~za~~m przy o~n_a:ieniu najz_godn:ejszej, nawet n;.j- ratności\!:, to dosyć było doczekać się chwili kiedy Centralizacya
rozumnieJSZCJ 1 na,1zasluźenszeJ zb10'rowosc1 tegorodza111wrozbitce18±6roku. objawiła swoje zdanie co do kandydatów, azeby przy następnem
Na stronie zaś lltei znajdujemy nast~puj~cy ustęp :
woto\1aniu zatwierdzajtcy tego zdania ujrzeć rezultat. Otoz prze.Formalistom starych obrzqdków, którym podubue dobory \do Komisyi Organicznej) wydawai• się mogą niesłychan11 samo••olMścią, pami~tliwie. zarę­ biega,jtc coroczne wotowania, widzimy, ze i w tym względzie Towaczam, ~e w gruncie niewiele <1<lbiegają od rocznych wyborów rlawne~o Towa- rzystwo z wielkim namysłem i z rozwaZl111: samodzielności~ postę­
rzystwa, zalwi rdzajqccgo 1·egulamie z ka.rnq ujnościq kandydalów, jakich mu powało. A jezeli zwykle zatwierdzało zdanie swoich pełnomocmków,
poda. wała sama Centmlizacya, n wło.ściwie,jakich mu podawał człunelc dyryto zdarzało się nie raz, iz Towarzystwo objawiało swoje w11:tp!iwości
gujqcy jej rnyślq. A na takiej domyślu~j .uległości ogółu Towarzystwa dla
wykonawczych _dogodno~c~ jego yv!adzy bodaj czy nie spoczywała cała potęga albo rozrznconemi wotami albo małt liczbt danych głosów kanJytego zgodnego 1 prawdz1w1e pohtycznego związk1i.
datom wskazanym przez Centralizacn. Zdarzyło się nawet, ze ToOtoz my "formaliści starych obrz~dków," my osobiści świadkowie warzystwo zmusiło Centralizacyt do wotowania za swoim kandydai czynni członk?wie dav.:nego Towarzystwa Demokratycznego oll tem, jak to ponizej wskażemy, co bynajmniej nie dowodzi, ze Towapierwszych lat Jego zaw1~zku, nawet po rozbitce 1846 r„ twier- rzystwu ślepo ulegało wskazówkom jakiegoś członka dyrygującego.
•
0
i
GŁOS
OCT. 31, 1866
WOLNY
485
Następny wykaz przekona każdego, ze nie tak łatwo jak się zdaje Towarzystwo zatwierdzało k andyd.atów wskazanych mu przez Centralizacy~.
W :. 1838-1839 wotowano 4 razy na członków Centralizu:·yi; w 1830
-18.J.O 3 razy; w 18.W-1811 5 razy; w 1842 I) razy; w 1843 2 razy;
w 1844 3 razy; w lS!J-1845 3 razy; w grudnin 1845 2 razy; (po rozbitce)
w 18±6 3 razy; w 1847 2 razy; w 1848 3 razy.
Otoż z tego wykazu wynika dowód, Ze Towarzystwo ślepo za
zdaniem Centralizacyi nie szło, ze wybór osób do naczelnej instytucyi szedł oporem, kiedy 3, 4 a nawet 5 razy wotować musiano.
W końcu r. 1844, kiedy ob. Ludwik Mierosławski pierwszy raz na
członka Centralizacyi przez znaczn~ liczbę wotuj~cych wskazanym
został, Centralizacya na niego nie wotowała; dopiero przy powtórnej
wyhorczej czynności, widz~c, ze wola Towarzystwa okazała się stanowczę, swoje zdanie poł~czyła z ogólnem i tym sposobem nowemu
kandydatowi charakter powszechnego zaufania ułatwiła. Owczesuy
wy bor ob. Mierosławskiego jest najlepszym dowodem, ze Towarzystwo Dem. karność swoj~ na głębokiej rozwadze politycznej opierało
i że przez cały cięg swego istnienia ani się domyślało, azeby w Centralizacyi mógł urzędować jakiś nieznany członek dyrygujący.
i·
h
nie wiemy; będzie to zapewne przedmiotem szóstego pewnika.
Tymczasem streszczaj\!c swój program, który na miejscu dawnego
Niepodle.ąłO.<ci stawia, powiada p. Cieszyński : "Bęrlziemy starać
"się o obronę narodowości, o ci\!łge rozwijanie oświaty i dobrobytu,
"celem wyrobienia 'sił potrzebnych na wzpędzenie wroga i oclzy•· skania niepodległości Pol&kiej, takiej jak j\! naród urz\!dzi. Pro,, gramat ten ma to do siebie-kończy polityk palski-iz stósuje się
"równie do Emig•acyi jak do Gali cyi, Poznai'1skiego, Korony i Litwy."
Nim na ten niespodziewany wyskok odpowiemy, chcielibyśmy
wierlzieć, czy programat p. Cieszyńskiego Niepodleglo§ć, organ
Komitet.u Zjednoczenia, rzeczywiście za swój przyjmuje; tymczasem
przypomina.my, ~e teorya oświaty i dobrobytu była zawsze teorn
wszelkich reakcyj polskich. Ni<,! wojowało i wojuje stronnictwo
Czartoryskich w kraju i w emigracyi, ona była sztandarem archeologów lite11·skich, Towarzystwa rolniczego, Dyrekcyi białej i wszystkich poli(ijków polskich, którzy po wypadkach 1861 r. z załofo­
nemi rękami czekali ali wróg wyda hasło do walki z bezbronnym
narodem. Pod pozorem jakiejś bezbarwnej bezzasodowej polityki
p. Cieszyński wywiesza trzeci~ chor~giewkę w Zjednoczeniu, które
Niepodległo§ć staje się co raz mniej zrozumiał\!? Co znaczy! stanęło. P?d, wielkim n~rodo"'.ym .sztandarem z 22 Stycz~ia 1863.
arty kuł nowego redaktora, p. Tadeusza Cieszyńskiego, umieszczony· RM:ycki 1 Sw1ętorzecki pow1ada31: : prawda chrześc1anska nas
w N' 8 por! tytułem : "8'pór o zasady"'.? Czyz NiepodległoMmyśli zba~i ;_ Tokarze"'.icz .woła : gmiria i federacya sł.~w.ia1\.ska; Ci~­
tera~ walczyć przeciwko wszelkim zasadom? Czy chce przyj~ć za szynsk1 z~ś : o!\lliata .1 _dobr.obyt ! ~ wszysc~ pomiJaJ~· odpychaj\!
SWO.Je, stare godlo ś. p. króla de facto : "pierwej być, a potem jak nawet, mysi_, ktura kraJ 1 em1grac~\! .Jednym, nH:rozerwalnym węzłem
być"? Ale w takim razie przypomnielibyśmy jej własny proo-ramat, ł~czyc powmna, a tę myśl wypowiada sztandar 22 Stycznia 1863,
g~zie_ P?Wiada, ~e zadaniem teraźniejszego pokolenia jest u~zeczy. które.!io wszyscy jesteśmy i _powii~wi~my P?Zos_t~ć wierny_ mi zułni?­
wistmac, wc1elac zasad.'lf wyrobione długiem i i mozolnemi pracami rzam1. Wolno zresztit p. C1eszynskiemu pk 1 Jego wspołzawodm­
poprzedniego, to jest "rozszerzać do całego narodu prawa, które ko:n '~ystępować z szczegółowemi, osobistemi cloktrynami; ale
:: niegdyś uprzywilejowanej u nas klasie przysługiwały, ożywiać dz1enmk_ow1, k~6.1y n:a pretensn wniowiadać myśl narodow\!, a więc
cały narórl tym duchem braterstwa, który dawniej z całej rzeszy myśl em1gracyJn:i:, me wolno.
"szlacheckiej jednę tworzył rodzinę, gł~bokiem szacunkiem dla - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - " religijnege priekonania jednostki, uszanowaniem jednem słowem
Objaśnienie panegiryku Szanownego Alexandra Babińskiego
"w kazdym człowieku moralnej jego strony, praw jego." Wszak te z okazyi urzędowania p. Biernawskiego w Krakowie, od paździer­
zasady, według pierwszego programatu Niepodległości, stały sie nika r. 1863 do lutego l 864.
polztycznem credo nowych pokulei\. Polski. W tym~e samym pro:
Wyczytałem w Nr.118 Głosu Wolnego, nieoczekiwany panegiryk na cze~ć
gramacie Niepodległo§ć powiada dalej : "nasze pokolenie wychodzi l'· Biernawskiego, jeżeli się uie myię, namiestnika Dezorganizatmajeneralnego
"
d ~
d
wojennych pograniczów Galicyi, W!Rdysława Majewskiego. Jako reklamy na
z zasa y, ze prze e wszystkiem w sobie być potrzeba, azeby rnódz rzecz agituj;icych się wyborów do Komitetu Zjednoczenia, nie pornszałb) m
"na zew:i~trz być'. istnieć niepodlegle." Co znaczy, podług dawnego przedmiotu, który do mnie nie należy. Nawia,em chyba pozwoliłbym sobie
nas?.ego Języka poh tycznego, "azeby być, trze ba wiedzieć, jak b) ć." za n ważyć, ·~e głośnoimienni g1·abarze żywego powstania Listopadnwego, moie
Dzig NieP_odle,r;ło.ść zapnecza temu wypowiadaj~c woj n" wszelkim i edynie dla tego ie je jawnie grzebali, potem, w czyścowych zatargach wył
d b
·
i:
gnania, nierównie więcej pokazali hardego taktu, ani~eli obecnie reakcyJna
d
za~a _om, 1 z ym ' .. o rym, l tym, które pod rozmaitemi postaciami karbonarya 18o3 r. Tamci, z małym wyjątkiem, nie tak się rozrzucali, nie
usiłuj~ wprowadz1a młolle umysły 11a nowe bezdrofa, i tym, które
<>:t polztyc;;,nem credo nowych pokole1\..
Pan ~ie~zyński, nie jaku dobry chrześcianin, nie jako głęboki
filozof_, me_ Jako ucz. on. y his tor) k lt; b marzyciel soct·alista, ale J. ako
l
J
po sk~ polityk, w m1e.JSCe , da 1vnego programatu Niepodległo§ci, bez
fadneJ uwagi lub zastrze~enia z jej strony, stawia nowy, albo raczej
?dg~zebany ; arc~iw_ów hot~lu Lambert, bez barwy, bez zasady,
1 opiera go az na pięcrn pewnikach.
N
. ie przestaliśmy być Polakami, chcemy wyswobodzenia Polski.
Pierwszy pewnik.
Z~borcy n_i7 che~ d_opuścić, abyśmy byli narodem, tępi~ narodowość.
A więc bromc n_a~Z§J narodowości musimy. Drugi pewnik.
C
d
~ znaczy llle~? . ległość Polski ?-Wypędzenie z niej trzech zaborcow. Wypędzie ich mozna tylko sił~, bo dobrowolnie nie ustapia.
A~eb_y pobić zaborców, trzeba być silniejszym od Moskali, Pru'ss;kow_ 1Austryaków, nale_zy _więc powiększyć siły narodu. Trzeci pewnik.
S 1ł
d
d
k
Y.n~ro u ~~. WO.Ja !e : moralne i materyalne. Siłę umysłow~
I·
C·
i·
·a·
IU·
s tanowi_ Jeg~ osw1ata, t. J· rozum ; siłę materyaln~, dobrobyt. Kto
c~c~ w1ę? siły narodu powiększyć, starać się winien 0 rozwój
oswiaty z dobrobytu. To pewnik czwarty.
S 1' ł
d · ż r · ·
Y naro u, Je e 1 się n_1e rozwijaj~, to słabn~ juz przez to samo,
~e wróg przez ten czas me spoczywa. Przerwa więc, odpoczynek
W p~acy_ na~~dowej osłabia siły narodu. A więc potrieba pracy nieustaJ~CeJ.
Io pewnik piaty.
T. akiemi t_o pewnika~i potępia polityk polski wszystki'ch bez
k
k
wyH:t ·~, torzy na zasada~h swoje prace dla kraju opieraj~, i oskarża ich,
me che\! Polski tylko warunkowo, 0 ile ta arystokratyc~n~, de~okratyczn~: chreś?iańs~~' bratersk~ lub socyalistowsk~
;;tac się moze. N a cz em zas swoie oskarzenie opiera, tego wcale
ze
J
popularyzowali się po sejmiknch tułaczych, 11ie stręczyli się z taką natrętnością
na trybunów, na faktorów, zwłaszcza na kwestarzy i wexla:·zy swoim ofiarom;
lecz jak na dobrze wychowanych krnąbrników przystało, od razu się przeciw
współczy~cowemn gminowi oszańcowawszy na swoich śmieciach kontrarewocyjnych, po dziś dzień na nieb się od wszelkich zjednoczeń bronią. Czemu
rząd tajny, co równic zywcem zakopał ostatnie powstanie, nie uczy się przyzwoitości czy'cowej od mistrzów te(l'o tragicznego kunsztu? Miałazby się ta
różnica maniery w znoszeniu plag expiacyjnych znaczyć, iz tajni grabarze
1863 l'. byli nie uczniami, a tylko posług'<1czami tamtych?
Na teraz wszakże nie to mnie boli. Świadka trzech juz pogrzeb6w potrzykroć daremnie z martwych dźwigającego 'ię narodu boli, ześmy stracili wszelką
normę sprawiedliwości publicznej; ze$my w tych ciągłych ciemnicach zbiorowo oślepli i ogłuchli do szczętu; ze ku odszukaniu wyjścia wskrzeszalnego
pozostał nam tylko lichy zmysł prywaty to zttdeptującej a oto ~ię wspierającej,
co jej ro rhwilowej drodze czy l>ezdl'OZll : prywaty przestawiającej sobie po
omacku posągi z pręgierzami, l>yle sama o nic się twardego nie uderzyła,
o ostrą prawdę nie zadrasnęła, "' jaką pochodnią nie S?arzyła. Nie st11ć nas
juź na szeląg obywatelskiej odwagi, a pniemy się do milionowej swobody
i potęgi udzielnego narodu! Bo:my się zapewne, sybaryty grobowe, afoby otrząsaniem się ze snu wiecznego, nie podraźnić robactwa, które nas spokojnie toczy.
Bo tei, je~eli czczym domysłem przyjdzie mi zakończyć tę pobieźną notatkę, nie pojmuję co mogło spowodować Alexandra Babińskiego, nie dawno
jeszcze ze zalet znanego mi towarzysza broni i wygnańca, do występowania
dzisiaj w obronie jednego z najrozmyślniejszycb agentów reakcyjnej dezorganizacyi, która połozyła tak okropny koniec naszym ostatnim usiłowaniom
powstaóczym. Tern zaś przykl'zej musi to pamięć moją razić, rn temu niespełna trzy lata, sam ostrzeżony przez zdrady dotykalne,jakiemi wszecbreakcya
krajowa rozbrajała Orgunizacyą Jeneralną na rok 1864, gzan. Babiński umyśl­
nie,j>tk twierdził, porzucił swoje zbrojowni cze obowiązki w Krakowie i zjechał
do Paryfa, azeby mi odkryć podkopy niegodziwców pieczętujących się Rzqdem Narodmm;m, a takowym zaradzić, jeżeli czas jeszcze, moją tam obecnością.
Tuz po pamiętnym dekrecie owego rządu narodowego z 9 stycznia 1864?
który po wszystkich ga,eciurskicb pręgierzach Galicyi i Poznańskiego wywiesił nad imionami Mierosławskiego i jego sp6l11ik6w przydomek szpi egó w i oszustów, z ust innych podobna propozycya wyglądałaby chyba na
zaprosiny do kompletu MierosławszGzyków juz wydanych pod rygle pana
(
486
GŁOS
Merc~el'a pr~ez i!'l:ier~chników proponującego. Z ust jego wtedy wziąłem t 0
raczeJ. za nai~°:osc me posiadająrej się od zgrozy i ialu gorliwości; z nich
albo wie~ własme dowiedziałem się mnóstwa szczegółów rz11cających nieodpa_rte światło na rapporta przerwanej Organizacyi Pogranicznej, o ogólnym
sp~sku uknutyn;i przez kontrarewolucyą dla złupienia, rozbrojenia i zaciszenia
ca e~o powsta.ma. Tu, zdaje mi się, dość będzie naszkicować ruinę poarani~znych uzbro1eń Galicyi, ile ~e ten mrofoy, ze tak powiem, pofar z prz:ra~aJl}cą s;i'me~rycznością, a ze zgodą słusznie przez panegirystę podziwianq, jednocze;:ie Z~Jqł I Pruski za~ór, i sam ,te~trpowsta~ia, od m?r~ado morza, ina krzyz.
i~działem, ze w koncu wrzesma 1863 r. Jednoczesme 2 wysylk11 mandatu
~gamczn~go i _pieczę.ci .?r~a'!izatorowi Jlnemu przez jawnego komisarza,
aro! Majewski, w naJŚcisleJszem porozumieniu z Wł. Czartorvskim Wieloeolszc:zną, Zamoj_szczyzną i Kronenbergiem, wyprawił tajemnie'swojego
d rata ładysława, Jako kontrarewolucyinego legata na całą Galicyą, z rezyencyą .stołecz~q w K~akowie. Synekura, wcale nie objęta i nieprzewiiłziana
pacta~i orgamcznemi z l6 sierpnia: mimo to równie zyskowna ile Iatwa
~ ~~~pieczna _na gru?cie. tak juz starannie po temu uprawnym pi·zez Gillerów
1
anowski~h: me me umieć, nic nie. 11tawiać, tylko kłamać, grabie' i ponć
~szystko wśrod uwielbienia hrabiów ijezuitów, za wszechmocną poręką c~asa<
1
cesars~o apostolskich szpitzlów. Jako~ to urzędowanie, którego innycL czy!10Wm~ow szanowny Babiński niesłusznie wystrzega się dziś zwłaszcza po1
~ 1 e~me re_komendować względom rządu A~stryackiego, prostowało się do
0 W? ywama krok za krokiem wszystkish nakazów Organizyc)i Jlne; do
~r:~Jmowa~la wszelki?h funduszów po? jej rozpo~zą~zenie na mocy mandatu
b s~e~pma podpadaJqcych, wydawama na przemewiercąJrymarkę wszelkich
~z ro1en przez Organizfttora Jlneg-o obmyślanych, wrzucania jego rozkazów
1 regulami_nów w piec, poslanców do lochu a kasowania wszelkich wojskowych
nomi~acyJ; zgoła do dowiedzen!a faktami włarlżom Austryackim • 1·ako powstame
· me
· ;est
· WOJn
· ą nm·ochwa, któraby mogła choć w następstwach
•
. h P 0 1sk ie
~wmc znkł~cić spokój dwó ch Niemieckich zuborców, lecz czy~tą komedyą
e;nonstracyJn'!, ku za8tran en;u j ednej Moskwy, a upozorowaniu protektora u dypl,omatycznego nad niewinnq krainą. Zawsze te same zbrodnie potęgowa_ne t~m samem głupstwem.
:iedzi~łem, ie w bezzwlocznem rozwinięciu tej kolossalnej zdrady z trzech
P? org~m~at?rów zamianowanych kolejno przez Mi erosławskiego do pogra·lllcz~ d ahcyi Zachodni ej, pierwszego 'wi actysław Majewski odpra" ił zaraz
~zHe·~e Wa~szawy, t~, ,w ogni sku, ~a pieniądze Zyrzyńskie wyłudzone od
~ M ~reJch~ wspierar zagrozoną znowu dezorganizacyą pacyfikacyjną
&~~.18 llJewskiego; ~e drugiego(*) do przeniewierczej dymisyi przekupił
~:~:;ir r~zy~ownem plackomendantstwem; a trzeciego nareszcie, człowieka
Ta u .1 wielkodusznego Polaka, za to ~e śmiał czoło stawić tej Młtoczarnej
rfowicy, oddal na poskromienie władzom Auśtrvackim. Wiedziałem ie
nag ącym bodźcem do infamii tak naszej reakcyi hazardownej była pe;.,na
assygnacya, wydana na mocy mandatu organiczne~o z 16 sierpnla temu pra;~m~ l ł sprę~yste~u podorganizatorowi na 201.030 zł. r.( t J do wybranirt
yc .w asnle ?śmm kass cyrkułowych, które szan. Babiński z takll precyzyą
:y::~m panegiryku wymienia. Pojmuję z osobistego cl oświadczenia, jak pilno
omis~rzom _Dezorganizacyi zaradzić dostaniu się tej summv w rzetelne
~~~e, a o~wieśdźJą na rozbrojenie pogranicza, choćby z rófoicą 71.189 zł. r.
ł orą rac une~ szan. Babińsk i ego między cyfrą wyassygnowanę a przejętym .
opem. wyk~ZUJe; zresztą po schowaniu do szuflady ostatniego strófa funduszów
rf~mza?yJnych musiało być nie trudno przemysłowi na takiej rachunkowo~1.::hi)otekowanemn, wynagrodzić sobie mały ten deces w czwórnasób.
nada~e zia _em tedy, ze za te pi~niądze i krocie innych, odwiedzionych od
niesio go im mandatem orgamcznym przeznaczenia, Władysław Majewski,
·/1Y ze swoimi komisarzami na skrzydłach polskich szwartzaeJberów
:O'::ct~~wa~dJ'ch podwładnych rozbitej organizacyi poprzekupywał, t;ardszych
wał a w\ 0 ~zujlady panu Merckelowi, niewiedzqcych czemu słuiq zachopot' zs~s :wuJą~ ,nie_win_ne ?z~Jdy na owych fabrykach i składach, których
chl!fl!: 9 ~ Babm~k1 dziś się jeszcze zachwyca, co pod szyldami odstqpił na
1 ny _swoim kreat_urom._ Po dziś dzień, nie jedna z nich obowiązana
ralawić ~~st:
intendent g~? 1 ~s~ ekonomiczny 1 patryotycznq przezorność tak znakomitego
telą stał 8 .' dl ie ziałem, źe po przywłaszczeniu sob-ie kass wojennych, bagawo'·enn
a ~wy?h kreatnr, paragraf po para~rafie, przenicować Instrukcyą
ktg
ą
2 ~azd_z1er?1ka na ustawę czynowniczą dla jakich 2000 amatorów,
llZl::~t eta~a;: obiad~Jąc najgościnniejszą i najciemniejszq w chrześciaństwie
ka ś ę? 0 . rocl~.ł Wisły do samego Dniestru przegryZli wszystkie wiązania
sr:!~tci ;o~~nneJ a nawe~ostatni~ pojęc_ia 0 jak!ejkolwlek,aieby z tej właśnie
Wl
ig~mentowac sobie Jak na1sp1eSZDlf'JS7.e zagrzebanie powstania,
nam e. Zia em_Ju~ :"'ledy, niestety! co więc dzisiaj szan. Babiński zbytecznie
ganiz~~z[~?m~na, Jako w całej. Ga~rny~ zaufanie d~. t~j pacyfikacyjnej dezorumilkł Y,,
był? szczere 1 wielkie, ie (mmeJ Jedną) wszystkie partye
a.rystol;ac . ~ie dz~w'. ~o czy to naszym dyplomatom, czy herostrat<Jm, czy
poi' .
yi_ czy uc1~k101erom, czy to Austryackiej czy tez ua8 zej pieczatkowej
tra~~r~ d~kie zakoi;czenie rewolucvi rozdrapaniem jej inwe!ltarzii, 'równie
jąeej jedn:Śc~ek~na~!otztyczn.'fc_h. Zg_adzam się z pa?egirystą tak rozrzewnia·prz si .
• ."'e h„a \Ył. MaJewskiego, 2e cale iego urzgdnwanie (wbrtw
doz~afw1t do ,i;1esforuośc> i niezgodzie Polaków) prócz odjedniij pa.rtyi nie
a a Dej przeszkody, iadnego zahaczenia po najdalszy kraniec Kur-
WOLNY
OcT. 31, 1866.
packiego podnóza. I tak, o bratniej z niem Sapieiyznie we Lwowie m6wić nie
potrzebując, w ślad za dwoma pierwszymi podorganizatorami krakowskimi,
a w tydzień niespełna po przyjęciu natrętnie iądanej nominacyi od Organizatora Jlnego, jeden na pogranicznego podorganizatora w•chodniej Galicyi~
drugi no. dowódzcę dywizyi no.powrót szykującej się na Wołyń, obaj Róiyccy
bez ostrzezenia przeszli z całemi swojemi_sztabami pod dogodniejszą buławę
zwycięzkiej pncyfikacyi. Drugi, za taki węch strategiczny, obdarzon został
dostojefistwem Jlnego Dezorganitora nie tylko jui na obie Galicye lecz r1a
wszyHtkie południowe prowincye Rzeczypo8politej po sam Dniepr, u w dodatku
i na cale państwo Ottomańskie. Podkreślam bez najmniejszego źartu.
Wiedziałem doskonale. ze w całym zaborze Austryackim jako i w dwóch
przyległych, przez czas właśnie owego czteromiesięcznego urzędowania pp.
Majewskich, Biernnwskich, Sapiehów, Rózyckich, które dzisiaj dla szan. Babińskiego stanowi kapitalnq erę ostatniego powstania, testament przekazany
mściwością TowarZ\stwa Rolniczego i Wielopolszczyzny rzqdom tajnym i hotelowi Lambert 2iścil się do joty, tak ze znowu rozsiadł się tryumfalnie na
łomach Orgauizacyi wskrzeszonej 15 sierpnia: ale tern samem i na sklepieniu
wszystkiCh trumien, więzień, katorzni, pospołu z Mierosławszczykami rozbrojonego narodu. Obok tej zbiorowej dymisyi wydanej przez rz~ d tojny całemu
uarodowi, orl powstanin obmyślanego na rok 1864 do takiej emerytury, dymisya poszczególnie podrzucona na §wistku Organizatonowi .flnemu s~awała
się zbytecznem hłazeństwem, a obwieszczanie jego pomo(']likl11v ' ·szpiegami
i oszustami" istnyl'.n pleonazmem. Równie zbyteco.nie szan. Babiński dzisiaj
odprawia rachunki swoich zwierzchników Krakowskich komisyi Obrachunkowij; co Bonoldemu pod notaryalnq przysięgą obrachowała 140.000 fr. prywatnego majątku w kassach tejie Organizacyi Jlnej. Bez t~j kontroli wiedziulem i dzi.ś ni_e przeczę, ~e wszystkie ryńskie do centa przejęte w kassach
wojennych 19 cyrkułów Galicyjskich, tak jak i franki, ruble czy talary odwiedz ione od rzetelnego uzbrojenia przez Wł . Czartoiyskieg_v, Wł. Zamoyskiego, Gillera, Elzanowsklego, Przybylskiego, Sapiehę, Gułęzowskiego, Roprechta, Bonoldego, Janczewskiegp, Guttrego itd. itd. poszły z najskrupulutnicjszq rzetelnościąli na poskromienie 01·gan!zacyi Jlnej, pacybkacyą Oicz:yzuy i potomne utrwalenie a~ w ndjdals7.e emigracye tajnego rządu w komitetach Zjednoczenia. Taki trud wnrt niewątpliwie wypotrztlbowanych nań
milionów. Co tu dzisiaj kontrolowai\?
Zresztą, czegom w szczegółach nie m6gł jeszcze nie wiedzieć, tegom za·
sięgnął od Al. Babińskiego, nie. mającego ju2 nic do roboty we fabrykach
i składach wyprófoionych na kazimil'ską tandetę. Z jego to ust drzącycb
jeszcze wtedy od cnotliwilj iniłygnacyi posłyszałem, ze pnez cały czas urzgdowania Wład. Majewskiego, kryjącego się w olympijskich regionach assekuro·rvanej reakcyi, widomym jego merkurym i odpowiedzialnym gerentem był
niejaki p. Biernawski (zapewne tylko imiennik dzisiejszego). Z tych samych
ust dopełniwszy sobie najprzód sąd o Zarzqdzie jego poprzednika i zwiastuna
Sew. Elfanowskłego, mogłem się przekonać, ~e tylko imiona zmieniły się
u steru zbrojowni i finansów Krakowskich od miesiąca lutego 1863 r. do
miesiąca lutego r. 1864, lecz ~e co do rzeczy samej dziwna tam stateczność,
tradycya, bez dnia jednego folgi panowała.
I tuk, między innemi, opowiadał mi szan. Babiński z najwyiszem oburzeniem, jak pod pieczęciq wiernego następcy "pana Seweryna" wbrew zakrzy-·
czanym protestacyom kwatermistrzów mojej nominacyi, skwapliwie przyjęte
zostały owe kosztowne karabiny Darmsztadzkie, nabyte przez Al. Guttrego
przed zamianowaniem Organizatora Jlnego. Z fadnego z tych Alarnelóto
Al. l.labh\skiemu "nie udało się frafić o sto kroków do płotu na wy~okość
ezłowieka." Od niego to wywiedziałem się o przyjęciu z wdzięcznością prze:i:
zarząd, paru tysięcy gruehotów Szwajcarskich (czy nie filantropijnego komisarza Władysława hr. Platera ?) ; lecz co do tych, "trzeba było zup<>łnle próbowania ich zaniechać, z obawy nieuniknionego wypadku." Od niego to do·
piero ja~no się dowiedziałem, dla czego to ''d października 1863 r. do lntego
Hl64 wszystkie dostawy Organizacyi Jlnej z Wiednia czy z Wrocławia do
Krakowa znalazły się tutaj przemieuione w pakach na podobny! tamtemu
oręz; pon i ewa~ przepisane regulaminem uzbrojenia dla kosynierów wyklęto
wraz z kosynierami jako głupie i niepotrzebne, dla czego patryotyczny pl'Zemysł opowiadającego obnifony został do wyręczania bezuzytecznych równie
ładunków ostremi feierwerkami. Ale co mi najgruntowniej !arii we wtedy !ale
s1an. Babińskiego do rządów p. Bierna wskiego wytłómaczyły, to powody istnej
hydrofobii wszystkich podobnych administratorów ku Instrukcyi organicznej
z 12 październiku. Nikt mi od szan, Babińskiego zrozumialej nie wykazał,
dla czego w•zystkie nakazy tq in!trukcy11 objęte w przedmiotach formacyl
%.
kolumn pogrunicznych, kodeX:u polnego, szkoły nieustającej, bndarmeryi
intendentury wyłącznie wo~ennej, legitymacyj oficerskich, kontroli administracyjnej, reg11l11mlnowej solidarności trzech b1•oni, jednolitej hierarchii,
dostaw zbrojownych a zwłaszcza organizacyjnych finansów, dla czego samo natiącenie o tej instrukcyi "wywoływało pian~" na wargach u1·1tgdowania
opiewanego w dzisiejszym panegiryku? Ze zeznań to głównie dzisiejszego
panegirysty pojąłem, dla czego przeklęta Instrukcya domową tylko sprow11dziła wojnę, z której dla zwycięzców takie trofea, h je1ell kiedy bezstronna
Klio wytrzeiwi się z czarów pleczątkowyoh, za nic sekretne dzieje Moskłew­
~kiej, Tureckiej 1 Mexykańskiej Intendentury.
Wtedy to szan. Babińskiemu przyznałem, 2e uczciwy człowiek i męfoy
powstaniec albo juz albo jeszcze nic do czynienia nie ma pod takim zarzljdem;
d
Obydwaj osobiście zjechali do OrganizatoraJlnego, pierwszy do Liege, dla tego to on i ja pozostaliśmy: kto ju~ w Paryżu, a kto jeszcze w Liege,
rugi do Par~za, po najszczegółowsze instrukcye pismienne i ustne, a nomi- I dzisiaj nic zgoła nie miałbym do zarzucenia jego tułaczemu patryotyzmowi,
nac?e swoje z samycMe rąk Mierosławskiego przyjęli. Nikt im więc posłu- gdyby, co daj Bofo ! grnsujqcy ml~dzy nami obyczaj mask I pseudonymów
•zenstwa temu bannicie nie narzucił.
dopisał po~ądanemu przypuszczeniu, ~e pan Biernawskl Krokowski a Pilry~ki
( ~) W księdz~ rozporząd~eń Organizacyi Jlnej, ta assygnacya posłana\ stanowią dwie odrę_bne znakomitości.
1I) listopada trzeciemu orgam1.atorowi pogranicznemu na z11danie jego z 30
Pm'.YZ, 24 pazdz10rn!ka.
.
J,udwik Mierosławski.
'llaźd;i:iernika, zapi~ana jeet pod n. 40 expedycyl.
w Drukarni Polskiej J, Sandwich Street, Burton Creacent, W. c. London.
k
°!'i,
r
i8 .
(•?