Syrena 28.03.indd
Transkrypt
Syrena 28.03.indd
skończyłam szkołę średnią, a jemu został jeszcze cały rok. A poza tym jedyne, czym się zajmuje, to brzdąkanie na tej swojej głupiej gitarze, pod warunkiem że akurat nie gra na komputerze. Nie zamierzam tracić ani chwili dłużej na coś, co nigdy nie wykroczy poza nieskończone godziny całowania się… nawet jeśli to całkiem przyjemnie spędzone godziny”. Kiedy zapytałam, dlaczego nie spotyka się z Simonem, który miał już za sobą pierwszy rok nauki w Bates College i który dzięki temu wydawał się bardziej odpowiedni pod względem wieku i intelektu, jej twarz wykrzywił grymas. „Z Simonem?”, powtórzyła. „Chodzącą i gadającą prognozą pogody? Mózgowcem, który traktuje studia jako pretekst, żeby móc badać formacje chmur? Nie, dziękuję”. Justine wytrzymała aż pół godziny – tyle, ile zajęło nam wypakowanie rzeczy z bagażnika naszego samochodu, przekąszenie czegoś lekkiego i usadowienie się w starym subaru kombi Simona – zanim złamała złożoną sobie samej obietnicę. Nie zaatakowała Caleba tak od razu, chociaż nie było wątpliwości, bo jej oczy błyszczały na jego widok, że tego pragnęła. Zaczekała, aż znajdziemy się w samochodzie i ruszymy w drogę, po czym zarzuciła mu ramiona na szyję i ścisnęła tak mocno, że zaróżowił się na twarzy. Teraz, kiedy ona tuliła się do jego piersi, ja narzuciłam na siebie ubranie i podniosłam ręcznik. Mimo że słońce jeszcze nie zaszło, a ja nawet nie zmokłam, trzęsłam się z zimna jak osika. Tak daleko na północ stanu Maine temperatura w środku lata rzadko kiedy przekraczała dwadzieścia parę stopni, a przenikliwy wiatr sprawiał, że zawsze odczuwało się ją jak o co najmniej dziesięć stopni niższą. – Powinniśmy się zbierać – rozległ się głos Simona, który wyłonił się nagle na początku ścieżki. 11 Syrena 28.03.indd 11 3/31/11 2:48:19 PM