Dom za miastem - recenzja

Transkrypt

Dom za miastem - recenzja
Dom za miastem ‐ recenzja We wtorek udałem się do klubu Rotunda na nowy recital Janusza Radka. Bardzo nowy, bo prezentowany raptem czwarty raz. Zachęta była szczególna – wokalista miał śpiewać piosenki, do których sam napisał muzykę i większość tekstów. No, już paru takich było, co to uwierzyli, że mogą sami śpiewać, tańczyć, recytować... Czy raczej – śpiewać, pisać, komponować. Zatem, nie powiem, bałem się z lekka... Zbytecznie. Z każda piosenką narastający zachwyt mnie ogarniał – podśpiewywałem, podrygiwałem, bez mała w tany bym ruszył... Po raz pierwszy drgnąłem bodaj przy piosence, która nadała tytuł recitalowi – Dom za miastem. Poruszyły mnie też dwie piękne ballady – Sheila do wiersza Haliny Poświatowskiej, a jak i Tam, gdzie cisza, ze słowami Roberta Kasprzyckiego. Nie powstydziłby się ich Eric Clapton – pomyślałem; przesadnie? Może, niemniej pomyślałem... A tu jeszcze czekała mnie Kronika kulturalna, zabawna, także rapowana, przez autora słów. Po niej Mr. Lucyfery – pyszny pastisz gwiazdora jakże rozpoznawalnego. I Deszczowy – toż to hit, pomyślało mi się, a nie wiedziałem, że za moment Radek wywoła jeszcze większy szał Sali, i mój, rytmicznym Sam se leć. A po chwili rozkołysze skrzydłami Kolorowego anioła, i ukoi Rzeką. Do tej pory Janusz Radek śpiewał głównie cudze piosenki i tzw. covery. Teraz stworzył sobie recital sam i wygląda na to, że ma materiał muzyczny pozwalający zaprezentować walory głosowe, bawić się dźwiękami, a jednocześnie dotrzeć do masowego odbiorcy. A wróżę tej płycie kolor co najmniej platynowy. A rozmaici macherzy od list przebojów niech już się ustawią w kolejce po piosenki. Dodam jeszcze, że Januszowi Radkowi towarzyszą: Paweł Piątek – instrumenty klawiszowe, Krzysztof Łochowicz – gitary, Józef Michalik – kontrabas, gitara basowa, Sławomir Berny – instrumenty perkusyjne, a i... śpiew. źródło: Dziennik Polski 2005 Wacław Krupiński