Strona 9 - Serce Innym

Transkrypt

Strona 9 - Serce Innym
9 XII 2013_Layout 1 2014-01-07 10:17 Page 1
Grudzień 2013
Podczas nauki jazdy na nartach, biorę pełną
odpowiedzialność za niepełnosprawnego ucznia
raz to i ja nie mam jednej narty, dodatkowo nie mam ręki, ale
to ja będę dowodził. Po godzinie byliśmy na dole. Rodzina tego żołnierza, ale i on sam nie mógł w to uwierzyć, że wygrał
być może najważniejszą wojnę w swoim życiu. Takie chwile
budują i dają siłę. W Polsce coraz więcej osób zaczyna uprawiać narciarstwo. Na stoku można spotkać osoby jeżdżące na
jednej narcie, podpierające się kulą, niewidome, czy jeżdżące
na mono ski (na co dzień poruszające się na wózku). Ja z takimi
osobami pracuję.
Piotr Marek – trener z niepełnosprawnością - na co dzień
pracuje w Instytucie Sportu w Warszawie. Zawodowo
zajmuje się kwalifikacjami trenerskimi zarządzając projektem Akademii Trenerskiej. Jest członkiem rady ds.
sportu osób niepełnosprawnych przy ministrze sportu
i turystyki. Prowadzi szkolenia z narciarstwa alpejskiego
dla dzieci, młodzieży i dorosłych na różnych poziomach
pod marką TeniSki.pl
Agnieszka Piwko: Dla osoby niepełnosprawnej decyzja
o uprawianiu sportu wyczynowego - jest bardzo trudną
decyzją. Ostatnio uczył pan jazdy na nartach w Białce
Tatrzańskiej, niepełnosprawną dziewczynkę. Czy to już
kolejny uczeń, który miał możliwość szkolenia się pod
pańskim okiem w tej dziedzinie sportu?
Piotr Marek: Jestem osobą niepełnosprawną od urodzenia,
a sport odegrał i odgrywa istotną rolę w moim życiu. Brałem
udział w VIII Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich w Salt Lake
City w 2002 w narciarstwie alpejskim oraz wcześniej w 1998
roku w VII Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich w Nagano.
Z nartami objechałem cały świat. Startowałem w slalomie,
w gigancie i w super gigancie. Wiem, ile narciarstwo może dać
radości i znam metody pracy z osobami niepełnosprawnymi.
Parę lat temu pracowałem w USA dla firmy Abilityplus realizując
program Wounded Warriors (www.woundedwarriorproject.org),
skierowany do weteranów armii amerykańskiej. Poprzez narciarstwo alpejskie, ludzie wracali ponownie do swoich ról społecznych, do równowagi po traumatycznych przeżyciach. Pamiętam, jak uczyłem oficera, któremu urwało nogę w Afganistanie. Kiedyś był sprawny, dowodził, wydawał rozkazy. Po wypadku wszystko się zmieniło, musiał zaakceptować nową sytuację
i się w niej odnaleźć. Gdy wjechaliśmy na szczyt coś w nim pękło, chciał się poddać, zaczął płakać, wymyślać, że nie da rady. Dla mnie ta sytuacja również był trudna, niestandardowa.
Odpiąłem jedną nartę i wyrzuciłem w las. Powiedziałem, że te-
A.P.: Jakie są obawy trenera wobec niepełnosprawnego
podopiecznego?
P.M.: Biorę całą odpowiedzialność za taką osobę – to bardzo
ważne zagadnienie. Pierwszym moim zetknięcia z tym tematem, było szkolenie z dziećmi chorymi na autyzm. Jeden z elementów szkolenia, polegał na tym, że już siadając na krzesełko
na wyciągu z taką osobą, zaczynała się lekcja, a zarazem
wzmaga się nasza czujność. Dlatego też specjalnym narzędziem opasało się i przypinało dziecko do krzesełka, żeby się
ono utrzymało i nie wypadło z wyciągu. Pamiętam przypadek
jak wywoziłem niewidomą osobę na szczyt góry, by móc później
z nią zjechać na dół. Musiałem tej osobie wszystko opowiedzieć, każdy szczegół ruchu, każdy szczegół otaczającego
nas krajobrazu i zadanie jakie nas czeka. Jak widać, ta odpowiedzialność jest od samego początku.
A.P.: Niemożliwe staje się możliwym. Niepełnosprawni
świetnie radzą sobie na stokach narciarskich. W tym roku
na początku grudnia, w Białce Tatrzańskiej odbyły się
zawody narciarskie, w których uczestniczyły osoby niepełnosprawne. Kto tym razem spróbował swoich sił?
P.M.: Obecnie, kadra „A” alpejczyków przygotowuje się do
Igrzysk Paraolimpijskich, które odbędą się w 2014 r. w Soczi jest tam kilku bardzo dobrych zawodników. Mam tu na myśli
np. Andrzeja Szczęsnego, który jeździ na jednej narcie na
światowym poziomie. Pozostałe osoby, które jeżdżą na nartach
spotykają się podczas tzw. cyklów szkoleniowych. Na takich
spotkaniach zawodnicy szkolą się i przygotowują się do kolejnych mistrzostw. W Białce pracowaliśmy z młodymi adeptami
narciarstwa, szukając odważnych i z zacięciem sportowym następców, którzy w przyszłości mogą wejść do kadry narodowej.
A.P.: Kto był pana podopiecznym podczas ostatniego
spotkania na stoku narciarskim w Białce Tatrzańskiej?
P.M.: Uczyłem teraz dziewczynkę z porażeniem mózgowym
u której występuję pewne ograniczenia w poruszaniu kończynami dolnymi. Pomimo tego jej marzeniem jest nauczyć się
jazdy na nartach a ja miałem jej w tym pomóc. Już po kilku zjazdach zauważyła, że bardzo wolno chodzi, ale na nartach może
poruszać się szybko, wykorzystując pewne układy mięśniowe,
i że może to wszystko kontrolować. Dzięki temu odkryła dużą
radość i uzyskała dużą swobodę w ruchu. Jednym słowem,
zaczęła sama skręcać i jeździć na nartach.
-9-
A.P.: Czy ta dziewczynka stała po raz pierwszy sama na
nartach?
P.M.: Tak, dokładnie. Jeśli chodzi o naukę tej dziewczynki, to
przede wszystkim była to nauka balansu. Balans ciała, utrzymanie równowagi to była rzecz, z którą musiała się zmierzyć
na samym początku. Podnoszenie jednej narty, stanie na jednej
nodze. Później podnoszenie drugiej itd… – to nie są łatwe
zadania dla osoby niepełnosprawnej. A ta dziewczyna świetnie
sobie radziła. Potem doszło oswajanie się z prędkością.
A.P.: Ile dni pracował pan z dziewczynką?
P.M.: Łącznie trzy dni. Były chwile chwały i utraty wiary, radości
i zwątpienia. Po pierwszym dniu musiałem to wszystko co się
wydarzyło przemyśleć jeszcze raz, przygotować zestaw specjalnych zadań, które będą pomagały w zdobywaniu nowej
techniki a zarazem będą uwzględniać jej ograniczenia. Nie
mogłem pozwolić na to, aby ktoś z naszej dwójki się poddał.
A.P.: Co było efektem Waszej pracy?
P.M.: Po trzech dniach samodzielnie zjechała ze stoku narciarskiego z Kotelnicy. Po kolei może. Wiktoria (tak miała na
imię) samodzielnie wsiadła na orczyk a potem na krzesło,
wyjechała na nim na szczyt góry, zeszła z wyciągu, obróciła
się twarzą w dół, i pojechała skręcając w prawo – w lewo.
Zatrzymała się na dole i odpięła narty. I już. Obydwoje czuliśmy
ogromną satysfakcję. Byłem z niej bardzo dumny – zrealizowała
swoje marznie! VICTORIA – ten głos brzmiał mi w głowie.
A.P.: Co czuje osoba niepełnosprawna, kiedy zakłada
narty? Jakie ma odczucia? Czy czuje strach, czy radość,
czy pokonuje jakieś bariery?
P.M.: Nie ma tutaj rozgraniczenia pomiędzy uczuciami wśród
osób pełno i niepełnosprawnych. Uważam, że wszyscy czujemy tak samo. Mnie, jako trenerowi często uczący się jeździć
zadają pytanie: „jak ja jeżdżę - opowiedz mi o tym”; „podoba ci
się?”; „czy dobrze jeżdżę?”. Ja wtedy odpowiadam pytaniem:
„czy czujesz przyjemność z jazdy” - jeśli odpowiedz jest twierdząca, to znaczy, że jest super. Bo właśnie chodzi o to, żeby
się dobrze czuć. I to nie ma nic wspólnego z pełno czy niepełnosprawnością. Tu po prostu trzeba czuć fun i nigdy się nie
poddawać.
fot. arch. prywatne - Piotr Marek.

Podobne dokumenty