List pożegnalny Dyrektor IBiSM
Transkrypt
List pożegnalny Dyrektor IBiSM
Szanowna Rodzino, Drodzy Państwo Niestety nie mogę tych słów wypowiedzieć osobiście, gdyż w tym samym czasie odbywa się podobna uroczystość, członka mojej najbliższej rodziny. Proszę Państwa, abyście wysłuchali tych kilku zdań, wypowiadanych przez jedną z osób, dla których Jerzy jest postacią ważną. Pana Pułkownika Jerzego Derenia, a właściwie to Colonela Jerrego, bo tak go żartobliwie nazywałem, spotkałem dawno. Brylował, jak to miał w zwyczaju, na briefingu, organizowanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Później poznałem Go bliżej, i jedna z najważniejszych konstatacji, jaka dotyczyła Jego osoby, to wniosek, że jest to człowiek szczęśliwie zakochany. Bezgranicznie w swojej Rodzinie i – pragmatycznie – w instytucji, w której miał zaszczyt służyć, czyli Pakcie Północnoatlantyckim. Stan ten charakteryzował Jerzego także w czasie, gdy zdjął mundur i osiadł we Wrocławiu. Zgłosił się wtedy do mnie i zaproponował, abym wykorzystał Jego wiedzę, jak pracownika naukowodydaktycznego. Poznałem wtedy i Rodzinę Jerzego, bo Jerzy nie wyobrażał sobie, by w naszych uczelnianych spotkaniach nie uczestniczyła Ona w całości. My zresztą też i to w trzech pokoleniach… Nadal też kochał NATO, chociaż bywał i krytyczny wobec tej swojej drugiej miłości. Zaskoczył nas jednak tym, że szczęśliwie zakochał się i po raz trzeci. W swoich studentach, którzy w dodatku tę miłość odwzajemnili. Kto nie wierzy, niech spojrzy na facebookowy profil. Dla mnie, jako szefa, relacje te miały wymiar poważny, ale niekiedy i zabawny. W pamięci zachowam wspomnienia o dwóch kolejkach studentów, które ustawiały się przed moim gabinetem corocznie. Pierwsza na początku października, druga pod koniec listopada. W tej drugiej, pod koniec listopada ustawiali się studenci III roku studiów licencjackich zapisani do grupy seminaryjnej dr Derenia z podaniami o zmianę promotora pracy licencjackiej. Bo przynosi i każe im czytać sterty książek, w tym co najmniej kilka w języku angielskim. Bo wysyła na ich maile artykuły do zapoznania i odpytuje z ich treści Bo wyznacza harmonogram przygotowania pracy i konsekwentnie realizuje poszczególne punkty. Ja natomiast, z trudem powstrzymując się od wybuchu śmiechu, opowiadałem im corocznie tę samą historię. Że miesiąc wcześniej stała przed drzwiami mojego gabinetu taka sama kolejka. I byli w niej, prawie w 100%, ci, którzy rok wcześniej, w listopadzie, podnosili w rozmowie ze mną te same argumenty. Natomiast, po obronie pracy licencjackiej zostawali na naszej uczelni na studia magisterskie. I w pierwszej kolejności ustawiali się w kolejce do dyrektora instytutu z prośbą, by promotorem ich pracy magisterskiej był dr Jerzy Dereń. Bo przynosi i każe im czytać sterty książek, w tym co najmniej kilka w języku angielskim. Bo wysyła na ich maile artykuły do zapoznania i odpytuje z ich treści Bo wyznacza harmonogram przygotowania pracy i konsekwentnie realizuje poszczególne punkty. Bo Jerzego miłość do studentów była miłością rozumną. Szanowni Państwo, wybaczcie, ale teraz kieruję kilka osobistych słów do Jerzego. Jerry, przez ponad 8 lat naszej wspólnej pracy tylko raz nie wykonałeś polecenia służbowego. Nie dałeś mi szansy, bym w lutym przyszłego roku, z dumą prezentował przed Radą Naukową Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich Akademii Marynarki Wojennej postać dr Jerzego Derenia jako osobę wszczynającą procedurę habilitacyjną. Raz mogę wybaczyć brak subordynacji, ale... Teraz otrzymujesz rozkaz. Masz nadal pozostać pracownikiem Instytutu Bezpieczeństwa i Spraw Międzynarodowych Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. Trudno, nie chciałeś być dalej z nami ciałem, ale masz pozostać wśród nas duszą. Patrzyć na nas tam z góry i, jak zwykle, od czasu do czasu porozmawiać z dyrektorem o tym, jak widzisz ten nasz świat, co można zmienić i co się Tobie w nim nie podoba. I jakie niedoróbki w pracy dyrektora widzisz. Panie Pułkowniku Dereń – informuję Pana, że do zmiany tego rozkazu nie jest mnie w stanie zmusić żadna siła. Wiec bezdyskusyjnie proszę wykonać ten rozkaz Przyjacielu. Piotr Mickiewicz