1 „Komentując wojnę: «po tamtej stronie» rosyjskiej propagandy lub
Transkrypt
1 „Komentując wojnę: «po tamtej stronie» rosyjskiej propagandy lub
„Komentując wojnę: «po tamtej stronie» rosyjskiej propagandy lub artyści ukraińscy jako zakładnicy narodowego patriotyzmu” Liza Babenko Od 3 do 26 października w warszawskim Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni odbywał się festiwal sztuki współczesnej „Komentatorki”, który zebrał w jednym miejscu artystki zajmujące się politycznie zaangażowanymi formami sztuki i krytyką społecznopolityczną. Inicjatorem i organizatorem Festiwalu była Fundacja Katarzyny Kozyry, a kuratorką została Katia Krupennikowa – rosyjska kuratorka pracująca w Warszawie (w Centrum Sztuki Współczesnej „Zamek Ujazdowski”). W trakcie festiwalu, oprócz platformy dyskusyjnej i specjalnie dopasowanego do tej okazji programu filmowego, miała miejsce również wystawa prezentująca prace krytykujące powstałą sytuację społeczno-polityczną autorstwa Łesi Khomenko, Alewtiny Kachidze, Jekateriny Łazarewej, Olgi Żytliny i innych [1]. Pomysł, aby w ciągu kilkudniowego sympozjum umożliwić artystkom z dwóch skłóconych ze sobą krajów komentowanie aktualnej agendy politycznej zarówno Rosji jak i Ukrainy, był oczywiście wypracowany nie przypadkowo, praktycznie tuż po aneksji Krymu przez Rosję. Sztuka i polityka w czasie wojny – tak chyba można najlepiej określić koncepcję tego festiwalu, spiritus movens którego była nawet nie ekspozycja prac, a platforma dyskusyjna, zderzająca ze sobą artystki z obydwu krajów, prowokująca je nie tylko do szukania nowego sensu zaistniałego stanu wojennego, ale i do rewizji istniejących już mainstreamowych i populistycznych ideologii, popularnych zarówno na Ukrainie jak i w Rosji. Jaki był tego efekt? Język sztuki i problem wojny ideologii Odwołując się do Lyotarda, sztuką współczesną, próbującą mówić o wojnie lub podobnych katastrofalnych wydarzeniach, nazwałabym sztukę, która daje nam wyobrażenie o tym, co jest teoretycznie niewyobrażalne [2]. O tym „niewyobrażalnym”, które w określony, niereprezentatywny sposób wiąże nas z bólem, cierpieniem lub utraconym sensem, tak charakterystycznym dla wszelkich katastrof. W przypadku ukraińskim, któremu w dużej mierze 1 poświęcony jest ten artykuł, sztuka przeżywa na tyle głęboki kryzys reprezentacji rzeczywistości, w dużej mierze przez wrogość rosyjskiej propagandy medialnej, że dotarcie do kategorii rzeczy „niewyobrażalnych” jest dotychczas niemożliwe. W jakimś sensie, ten właśnie dyskursywny aspekt „walki o rzeczywistość” stanowił motyw przewodni całego festiwalu, co tylko potwierdza w moich oczach zasadność początkowej idei, która przyświecała Katarzynie Kozyrze przy jego organizacji. W warunkach Majdanu i post-Majdanu sztuce ukraińskiej niejako z przymusu przypadła rola informatora, punktowo jedynie dokumentującego to, co odbywa się wokół (portrety uczestników Majdanu autorstwa Łesi Homenko) lub próbującego w drodze prowokacji wyciągnąć tę rzeczywistość na powierzchnię (ukraińskie „Flagi” narodowe Alewtiny Kachidze przeznaczone dla ludzi z DNR). Prawdopodobnie właśnie dlatego najbardziej obrazową spośród wszystkich pokazanych na wystawie prac był performance artystki medialnej z Odessy, Marii Gonczar, pt. „Jak zapakować i dostarczyć jedzenie do aresztu”. Masza pokazała jak należy szybko i poprawnie przygotować i zapakować produkty spożywcze, aby następnie przekazać je zatrzymanym. Należy zastanowić się jednak, jakie bardziej uniwersalne wnioski, prócz estetycznych zasad dokumentacji i uzewnętrznienia rzeczywistości, lub walki o nią w warunkach przeciwstawiania się manipulacji rosyjskich kanałów telewizyjnych, można wyciągnąć po tym warszawskim festiwalu. Za najważniejszy wniosek można prawdopodobnie uznać to, że z pewnych określonych terminów i pojęć („zimna wojna”, „rosyjska propaganda”, „rewolucja”, „Majdan” itd.), o których tyle mówi się na każdej europejskiej wystawie o Ukrainie, praktycznie nie da się już korzystać. Nawet nie ze względu na to, że są wyjałowione i wyżęte z sensu przez ich nadmierne użycie, ale dlatego, że najwyraźniej nie wystarczają one do opisu zmienionego w międzyczasie przedmiotu wizualizacji/dyskursu. Posługując się terminologią moskiewskich konceptualistów, ukraińscy malarze wciąż „utykają”, inaczej mówiąc znajdują się w stanie „utkwienia”, w którym próbują uchronić się od rozrywającego wszystkich bólu z powodu rozgrywających się wydarzeń, którego nawet na poziomie czysto emocjonalnym nie udało się ukryć przed oczami warszawskich 2 kuratorów i rosyjskich uczestniczek. Właściwa nazwa tego „utkwienia” to ukraiński patriotyzm. Przed przystąpieniem do analizowania tego (obronnego) patriotyzmu, który uzewnętrznił się między innymi na festiwalu, należy zaznaczyć, że sytuacja w Ukrainie zmienia się częściej, niż można sobie to wyobrazić opierając się wyłącznie na mediach. Zarejestrowawszy wczoraj fragment tej rzeczywistości, dzisiaj artysta ma po prostu obowiązek zadać sobie pytanie: a czy Ty godzisz się na otaczającą Cię rzeczywistość, czy też unikasz jej niewygodnej i nieestetycznej istoty chowając się za zasłoną patriotyzmu? Znana koncepcja antagonistyczna Chantal Mouffe i Ernesta Laclau może być dobrą podbudową teoretyczną do filozoficznej próby, bez wdawania się w bezpośrednie realia ukraińskiej polityki, do których i tak trzeba będzie się później odwołać, opisania mechanizmu działania tego zwątpienia dla artystów, ale i nie tylko dla nich, ze względu na zaistniałe okoliczności [3]. Granicą wszelkiego obiektywizmu według Laclau i Mouffe jest właśnie antagonizm, rozumiany nie jako walka lub przeciwstawność, a raczej jako ciągłe negowanie innego dyskursu (lub dyskursu Innego, jako osoby) i postrzeganie samego siebie z użyciem identyfikacji negatywnej. Antagonizm oznacza ciągłą negatywność uczestników antagonizmu, prowadzi przy tym do niemożności ostatecznego wykształcenia się społeczeństwa, które, gdyby mówić o Ukrainie, w żadnym wypadku nie może zostać obecnie uznane ani za „ukształtowane”, ani za narodowo jednolite. Gdyby wziąć pod uwagę rozrywający Ukrainę nacjonalistyczny antagonizm, lub nawet antagonizmy, przy uwzględnieniu spekulatywności podobnych dywagacji, jak i tego, że niespekulatywnego rozważania o ukraińskiej polityce być już nie może, pojawiłby się obraz pełniejszy, na podstawie którego z całą pewnością byłoby łatwiej współpracować. Niestety, znane już ramy patriotyczne dzisiejszego ukraińskiego artysty są również ramami jego dyskursu. Stawianie pytań, a nie udzielanie jednoznacznych odpowiedzi na nie, jest najważniejszym celem tego artykułu. Dlatego też pozwolę sobie zapytać: jakie jest znaczenie tego wszystkiego, o czym napisałam powyżej, zarówno dla ukraińskiej sztuki jak i społeczeństwa? Nasz resentyment kolonialno-patriotyczny 29 września, w innym polskim mieście, Gdańsku, tuż przed otwarciem festiwalu, Lech Wałęsa wręczył liderowi ukraińskiej prawicowo-radykalnej partii „Swoboda” Ołehowi Tiahnybokowi 3 nagrodę swojego imienia za działalność na rzecz pokoju, mówiąc: „(…) Dzisiaj przekazujemy tę nagrodę ludziom, którzy są dla nas uosobieniem Majdanu i walki ukraińskiego narodu". Na co O. Tiahnybok odpowiedział, że to „nagroda dla całego ukraińskiego narodu, który pokonał reżim totalitarny" [4]. I ciekawe jest nawet nie to, że ukraińscy ultra-prawicowi nacjonaliści otrzymują nagrodę pokoju w imieniu „całego narodu ukraińskiego” i nawet nie to, że to wszystko odbywa się w polskim kręgu prawicowym byłego bohatera i lidera „Solidarności”. Bardziej niepokojące jest to, że znana ultranacjonalistyczna partia Ukrainy na arenie międzynarodowej coraz częściej jest postrzegana jako „uosobienie”, „twarz” Majdanu, podczas gdy połowa kraju – Krym, Donbas i ogólnie Wschód – już na długo przed Majdanem nie utożsamiała się ani ze względu na tożsamość narodową, ani ze względu na język, ani ze względu na kanon kulturowy z „twarzą” O. Tiahnyboka. Tego typu generalizacja i podmiana pojęć („za całą Ukrainę”), nie zważając na to, że na Majdanie stali nie tylko zwolennicy „Swobody”, ale i ich przeciwnicy, mówi tylko o tym, że ani my, ani tym bardziej Lech Wałęsa w Polsce, nie znamy Ukrainy, próbując narzucić jakiejś jej części swoją wizję „uosobienia” rewolucji, tożsamości narodowej itd. Warte odnotowania jest to, że w trakcie prac nad filmem pokazywanym na festiwalu („Jeden dzień z życia Majdanu”, 2014) żaden z przepytywanych przeze mnie aktywistów i zwykłych mieszkańców zarówno Kijowa, jak i Donbasu i Krymu nie powiedział, że chciałby teraz lub w przyszłości doczekać się urzeczywistnienia idei rewolucji ukraińskiej w postaci ultraprawicowego nacjonalisty. O ile oczywiście rewolucja ta realizuje interes całego kraju… Ponadto, dyskusja sztuki współczesnej na temat Majdanu i wojny w Ukrainie powoli przerodziła się w monolityczny, patriotyczny i stale eksportowany resentyment, jeśliby wyciągnąć z szuflady ten termin Nietzschego. Wychodzi na to, że w niekończących się dyskusjach na temat faktycznie obrzydliwej figury Janukowycza lub w szablonowym już osądzaniu imperialistycznej i militarystycznej figury Putina, czemu poświęcono już dziesiątki projektów artystycznych, zgubiliśmy możliwość krytyki zarówno własnych błędów jak i błędów opozycyjnej władzy. Utraciliśmy również możliwość prowadzenia tej krytyki w sztuce. Każda próba wyjścia poza ramy binarności „popierasz imperialistyczną propagandę Rosji albo nacjonalistycznopatriotyczną propagandę Ukrainy” wywołuje wyłącznie oburzenie i komiczne obwinianie autora 4 krytyki o kolaborację z Kremlem. Prowadzi to do ciągłego „utkwienia” w tej czy innej propagandzie, nie widząc jednocześnie systemowego i ryzomatycznego korzenia ukraińskiego problemu, równie silnie widocznego w oligarchicznych kręgach Janukowycza pozostałych po Majdanie i w przybierającej na sile ultraprawicowej nacjonalistycznej idei nieakceptowanej przez wschód kraju. Faktycznie, platforma dyskusyjna festiwalu pokazała, jak ciężko jest rozmawiać ze sobą nie rosyjskim artystkom i kuratorom z ukraińskimi, a samym ukraińskim uczestniczkom ze sobą nawzajem, nie zważając na to, że wszyscy jesteśmy po jednej stronie barykad ideologicznych względem Kremla. Wniosek ten, poniekąd niekorzystny dla nas samych, świadczy o tym, że Ukraina jest podzielona na obozy antagonizmów, ograniczać lub cenzurować których nie mamy prawa, niezależnie od tego jak pozytywnie byśmy chcieli przedstawić na Zachodzie Majdan i jego efekty. Mamy problem z określeniem wojny jako wojny domowej. Z patriotycznego punktu widzenia utarło się, że Ukraina walczy wyłącznie z zewnętrznym agresorem (Rosją), podczas gdy uzbrojeni mieszkańcy Wschodu (separatyści), oprócz rzeczywistych zakamuflowanych żołnierzy posiadających paszporty rosyjskie, już od samego początku swojej „separacji” nie wiedzieć czemu automatycznie przestali być przez nas postrzegani jako obywatele Ukrainy. Oczywiście główny problem to nie artyści, których w każdym wypadku serdecznie wspieram z tych samych patriotycznych powodów, a w samym systemie artystycznym, podporządkowanym politycznemu mainstreamowi, działającym według wspomnianej logiki binarnej „albo-albo”, przy tym zarówno w Rosji jak i Ukrainie. Dlatego też to co się dzieje, albo właściwie to co się nie dzieje dzisiaj w sztuce ukraińskiej – to problem całej przestrzeni społeczno-politycznej. W związku z tym, po zakończeniu festiwalu pojawiło się nowe pytanie: czy ukraińscy artyści mogą wybrać drogę inną niż patriotyczno-obronna dyskusja o sytuacji ukraińskiej i wynikające z niej narzekania na potęgę rosyjskiej propagandy, która jest niczym zło absolutne z hollywoodzkich hitów – im więcej do niego strzelasz, tym silniejsze się staje? A jeśli mogą, to co w chwili obecnej czyni niemożliwym to nietzscheańskie i jednocześnie jednoczące Ukrainę przejście społeczeństwa „na tamtą stronę” zarówno rosyjskiej jak i ukraińskiej propagandy? 5 Putin jako główny ukraiński „antyfaszysta” Najpierw powinniśmy oczywiście zrozumieć inne „przejście”, zaprezentowane w nagłówku tej części, gdzie niestety poruszamy się po kole tych samych binarnych ram, ale już od tragedii do farsy i z powrotem. Jak zauważa redaktor czasopisma krytyki społecznej Commons i wykładowca katedry socjologii Akademii Kijowsko-Mohylańskiej Wołodymyr Iszczenko, „udział radykalnej prawicy w Majdanie to temat skomplikowany i powinien być omawiany bardzo ostrożnie. Niestety, popularne są skrajne i jednakowo nieadekwatne poglądy: „Nie było żadnych faszystów” lub „Majdan to faszystowski pucz”. Obydwie te pozycje są błędne [5]. Orientalistyczny obraz „Majdanowskiej” Ukrainy – czy to antyfaszystowskie ugrupowania Donbasu walczące przeciwko kijowskiej „juncie”, czy demokratyczna opozycja terroryzowana przez azjatyckiego tyrana są równie błędne względem tak trudnodostępnych dla zagranicznego obserwatora poradzieckich realiów Ukrainy [6]. Mając na uwadze przytoczone wyżej cytaty możemy przyjąć założenie, że o ile przedstawiciele radykalnej prawicy nie stanowili większości na Majdanie, to ukrywanie ich roli w procesie rewolucji nie ma żadnego sensu, wyłączając może szkodliwie patriotyczne podejście. „Nie można zaprzeczyć, że są to siły ksenofobiczne i antydemokratyczne. Ich aktywiści uczestniczyli w rasistowskich atakach, pobiciach lewicowych i związkowych aktywistów. Zaangażowany politycznie, postępowy artysta ukraiński nie może ich wspierać pod jakimkolwiek względem” [7], a tym bardziej nie może nie zauważać [8]. W sytuacji w której pojęcia zarówno „faszyzmu”, jak i „antyfaszyzmu” zostały zdyskredytowane przez wrogie sobie propagandy, nie można wykorzystywać tych pojęć w sposób inny niż w cudzysłowie. Dzisiaj również nie jest to możliwe, mimo iż zapotrzebowanie na ich krytyczne wykorzystanie nadal istnieje. Z rozumowania W. Iszczenko wynika, że ultra-prawicowe partie i organizacje zyskały spory szacunek i są uznawane za bohaterów rewolucji, co z kolei staje się szczególnie zauważalne w sąsiedniej Polsce. Słowa o tym, że poparcie społeczne dla organizacji nacjonalistycznych w Ukrainie jest mizerne, również nie mają żadnego oparcia w danych socjologicznych opartych na badaniu ukraińskich protestów [9]. 6 Pytanie dotyczące poruszanego tematu, które było aktualne podczas festiwalu, warto przytoczyć i teraz, aby lepiej wyjaśnić zaistniałą sytuację: dlaczego „Swoboda” nie była w stanie zdyskontować swojej widoczności na Majdanie w postaci wymiernego wyniku w październikowych wyborach? Rzeczywiście, wspomniane nacjonalistyczne partie i organizacje w trakcie przedterminowych wyborów do parlamentu ukraińskiego dostały się tam jedynie z okręgów jednomandatowych (w których wybiera się poszczególnych przedstawicieli partii) i zabrakło im jedynie ułamków procentów do dolnej granicy pozwalającej partiom dostać się do parlamentu z list partyjnych. Odpowiedź tym niemniej będzie prozaiczna i potwierdzająca wspomnianą na samym początku ryzomatyczną strukturę wspólnego ukraińskiego problemu. Najprawdopodobniej wyniki wyglądają właśnie tak, ponieważ konkurencyjne wobec „Swobody” i „Prawego Sektora” partie P. Poroszenki i innych znanych twarzy rewolucji mają w swoich szeregach skonsolidowane przez kryzys elity oligarchiczne, a jak wiadomo dla osiągnięcia pełnego sukcesu wyborczego w „dużej polityce” niezbędne są równie „duże” pieniądze. Jednak dla efektywnego i co najważniejsze, stabilnego uczestnictwa w proteście niezbędne są lokalne grupy aktywistów, których wspomniane wyżej organizacje nacjonalistyczne mają pod dostatkiem. Wyniki wyborcze to tylko jeden z wymiarów wpływu ultraprawicowych środowisk na „postmajdanowskie” społeczeństwo ukraińskie, a przecież inteligencja ukraińska powinna zastanowić się również nad tym, jaki jest ich ogólny wpływ na dominujący dyskurs społeczny? Na media? Na służby broniące porządku w państwie? Na oświatę? Na jednomandatowe okręgi wyborcze? Inny aspekt powiązany z tym tematem można wyrazić na przykładzie wywiadu ze znanym pisarzem ukraińskim Jurijem Andruchowyczem, które wyraźnie pokazuje dyskryminacyjny i rasistowski stosunek prawicowo-liberalnej części społeczeństwa ukraińskiego do Donbasu i innych historycznie rosyjskojęzycznych terytoriów Ukrainy, który wykształcił się na długo przed Majdanem 2014, a wybuchł w trakcie rewolucji [10]. Temat podobnej propagandy ze strony medialnych ukraińskich intelektualistów porusza również ciekawy artykuł historyka Andrija Portnowa [11]. Trzeba powiedzieć, że w sensie psychoanalitycznym, nadającym zazwyczaj pewną specyficzną wesołość wszystkim bolesnym tematom, Ukraina kontynuuje działanie na rzecz „logiki życzeń” 7 Tego Wielkiego Innego, myśląc bardziej o nim, niż o własnych, niechby i nominalnie opozycyjnych oligarchach, przejmujących obecnie pałeczkę w sztafecie feudalnej polityki Janukowycza na oczach wygasającego Majdanu (jest to szczególnie charakterystyczne dla obwodów kijowskiego, charkowskiego i odeskiego). Podczas zrywów emancypacyjnych, na które pozwoliła sobie ukraińska rewolucja, wspomniana logika staje się jedynie coraz bardziej perwersyjna, demonstrując na jak bardzo ultra-prawicowy, imperialno-kolonialny reżim Putina i ukraińskie środowiska ultra-prawicowe, przeżywające na nowo swoją post-kolonialną traumę (Imperium Rosyjskie i ZSRR) potrzebne są sobie nawzajem. Im większą legitymację społeczną będą mieć ukraińscy nacjonaliści, tym łatwiej rosyjska propaganda będzie mogła manipulować świadomością swojego elektoratu, przekonując ich, że jest ona mniejszym złem – przecież jedyną alternatywą/zagrożeniem zewnętrznym, rozdmuchanym przy tym do granic możliwości, jest ukraińska „Swoboda” [12]. Zadanie Gramsciego Post-kolonialna sytuacja Ukrainy (Ukraina Zachodnia per se) i jej bolesne odczucia z nią związane – to szczególny temat poruszony w czasie festiwalu, interesujący w odróżnieniu od Rosji nie tylko prawicowe kręgi polskiego społeczeństwa, ale i jej lewicowo-liberalnych kuratorów, historyków i dziennikarzy. „Powrót do państw narodowych to utopia” – tak w ostatnim czasie uważa popularny historyk Uniwersytetu w Yale (USA) profesor Timothy Snyder, specjalista od post-kolonialnej historii Ukrainy [13]. Ciekawie było analizować tę kontrowersyjną tezę podczas festiwalu, ponieważ Ukrainie w jej granicach państwowych zachowanych do wiosny 2014 roku nie udało się stworzyć państwa narodowego i nawet 20 lat niepodległości w niczym tu nie pomogło. Właśnie ze względu na to Majdan był kolejną próbą stworzenia jednolitego narodu, wyrażając po drodze wszystko to, co zachodnia część kraju uważa za związane z kolonializmem Imperium Rosyjskiego i „wewnętrzną kolonizacją” ZSRR, jak określa to sam Snyder. Jakie jednak efekty przynosi ta post-kolonialna traumatyzacja (odejść od której można jedynie zmieniwszy kurs w stronę jednoczącej wszystkich rewolucji społecznej) tej drugiej części kraju, 8 która najwyraźniej nie podziela (o czym jestem przekonana, opierając się na zdjęciach dokumentalistycznych prowadzonych we wschodnich regionach Ukrainy) żadnej z poruszonych wyżej kwestii? [14] Narzucana desowietyzacja ukraińskiego społeczeństwa przejawia się w dążeniu do pełnej likwidacji otaczającego go radzieckiego kodu kulturowego. Tej jesieni na przykład odbyła się masowa likwidacja pomników Lenina, Artema i podobnych im figur historii radzieckiej w obwodach charkowskim, dniepropietrowskim i kilku innych [15]. Jako kurator programu dokumentalnego i wideo, autorka tych słów zaprezentowała w trakcie festiwalu film dokumentalny ukraińskiej dokumentalistki Katii Gornostaj o obaleniu w trakcie rewolucji przez ultra-prawicowych demonstrantów Majdanu pomnika Lenina prosto na Chreszczatyku w Kijowie. Poruszająca scena, w której pewien starszy pan opłakiwał swoją przeszłość, z którą dla niego wiązał się ten pomnik, bardziej niż dobitnie świadczy o bezzasadności podobnej polityki kulturowej, która stanowi brutalne oblicze post-kolonialnej traumy niektórych regionów kraju. Tym niemniej, zaprzeczanie planom desowietyzacji Wschodu jest dla nas równie trudne, co zaprzeczanie cenzurze artystycznej. Już po zakończeniu festiwalu miało miejsce jeszcze jedno nieprzyjemne wydarzenie pozwalające na wyciągnięcie takich wniosków. Antyfaszystowska (jak ją opisują sami kuratorzy) wystawa „Ukraiński Zigafolk” odbywająca się w jednej z galerii na kijowskim Podole została zabroniona i zamknięta. Później, w wywiadzie udzielonym lewicowemu aktywiście i dziennikarzowi Andrijowi Mowczanowi powiedziano, że „koncepcja Zigafolku” dotyczy rzeczy oczywistych w naszym społeczeństwie: patriotyzmu, czarnoziemu, „zewu krwi”. Ale wyszło tak, że środowisko kulturalne zareagowało na ten projekt cenzurą… Dla przykładu, 14 października w centrum Kijowa odbywały się masowe marsze radykalnej prawicy, ale nikt nie widzi w tym problemu. Zigi („hajlowanie” – przyp. tłum.), ksenofobiczne wypowiedzi, teksty działaczki „Swobody” Iryny Farion… – nikt nie zwraca na nie uwagi. Czy naprawdę nie widać, że polityka oparta na haśle „śmierć wrogom” przynosi efekt przeciwny do zamierzonego?" [16] Mało tego – jak słusznie zauważa w kontekście dzisiejszej sytuacji ukraińsko-rosyjskiej historyk i artysta Ilja Budrajtskis: „Patos zimnej wojny wyprzedza bezpośrednie starcie militarne, utrwalając samą logikę walki jako niezmiennej rzeczywistości społecznej” [17]. Ale przecież 9 właśnie poza jej granice powinien starać się wyjść dzisiejszy artysta ukraiński, aby nie odtwarzać i nie przytakiwać jej ślepo, czyż nie? We wprowadzeniu do monografii Pierre’a Bourdieu „Polityczna ontologia Martina Heideggera” autor uprzedza czytelnika: książka nie służy demaskacji. Chciałabym, aby i ten artykuł był odbierany nie jako próba demaskacji kogoś lub czegoś, a jako propozycja intelektualnego zwątpienia jako podstawowego instrumentu myśli artysty, do czego nawołuje I. Budrajtskis. Niestety, zwątpienie to nie powinno ulegać patriotyzmowi nawet w warunkach wojny. Niezależna hegemonia kulturowa organicznych intelektualistów w warunkach zwrotu ku prawicy i kolejnych zmian w elitach oligarchicznych – tak właśnie wygląda dzisiejsze „wyzwanie Gramsciego” rzucone współczesnej sztuce i polityce Ukrainy. „Usłyszeć to wyzwanie i przyjąć je” oznaczać będzie przejście „na drugą stronę” propagandy obydwu wrogich sobie krajów. I właśnie to wyjście, które w taki sam sposób powinno podlegać refleksyjnej, krytycznej weryfikacji przez zwątpienie, może doprowadzić nas do rewolucji społecznej, czyli rewolucji per se. Liza Babenko – kulturolożka, badaczka, kuratorka, artystka, dokumentalistka, publicystka czasopisma krytyki społecznej „Commons”. Mieszka w Kijowie. [1] Bardziej szczegółowo o programie i uczestnikach festiwalu można doczytać na stronach Fundacji i Muzeum: http://www.krolikarnia.mnw.art.pl/en/wydarzenia-en/whats-on/15,event.html, http://katarzynakozyra.pl/foundation/our-projects/3/Komentatorki--Women-Commentators-FESTIVAL/ [2] Lyotard J.-F. Le Différend. Р., 1983. Petrovskaja E., K opredeleniju sobytija// Bezymjannye soobshhestva. M.,Falanster, 2012//http://www.hse.ru/data/2013/12/11/1339153297/Петровская_Безымянные%20сообщества.pdf [3] Laclau E., Mouffe Ch. Hegemony and socialist strategy: towards a radical democratic politics. London, 1992. Również: Hearts, Minds and Radical Democracy. Interview with Ernesto Laclau and Chantal Mouffe//http://www.redpepper.org.uk/hearts-minds-and-radical-democracy/ [4] Cytat za partią "Svoboda" Nr. 273, 2-8 października 2014, tłumaczenie - L. Babenko [5] Ishchenko V., Po povodu klevety Antona Shehovcova o chlenah redakcii«SPІL''NOGO»//http://commons.com.ua/po-povodu-klevety-antona-shehovtsova-o-ch/ [6] Artyukh V., The Western Left Should Not Repeat the Mistake Ukrainian Protesters Did on 10 Maidan//http://www.criticatac.ro/lefteast/the-western-left-should-not-repeat-the-mistake-protesters-didon-maidan/ [7] Ishchenko V. [8] Patrz., dokumenty programowe partii „Swoboda” i ich projekt konstytucji :http://www.svoboda.org.ua/pro_partiyu/prohrama/konstytutsiya/ [9] Ishchenko V., Maidan, the Right-Wing and Violence in Protest Events Analysis// http://www.criticatac.ro/lefteast/maidan-the-right-wing-and-violence-in-protest-events-analysis/ [9] A. Vedrov "Eshhe pro simbioz "Regionalov" i "Svobodovcev" http://commons.com.ua/shhe-pro-simbiozregionaliv-i-svobod/ [10]Wywiad Yuriya Andrukhovycha "«Nasha cel' — svobodnaja evropejskaja strana — s Donbassom nedostizhima"//http://m.colta.ru/articles/literature/4809 [11] Portnov A., Ukraine’s ‘far east’: on the effects and genealogy of Ukrainian Galician reductionism//1andrii-portnov-ukraina-ta-ii-dalekyi-skhid-pro-halytskyi-reduktsionizm-ta-ioho-henealohiiu [12] A.Vedrov "Eshhe pro simbioz "Regionalov" i "Svobodovcev" http://commons.com.ua/shhe-prosimbioz-regionaliv-i-svobod/ [13] Snajder, T. Ukrainskaja istorija, evropejskoe budushhee // http://gefter.ru/archive/12373 [14] Patrz: Arunjan A. Delezh Kryma prodolzhaetsja //http://openleft.ru/?p=2019 [15] http://korrespondent.net/ukraine/events/3424867-v-kharkove-razrushauit-pamiatnyk-lenynu-onlaintransliatsyia [16] Н.Sheshurjak, A.Siguncov v interv'ju Andreju Movchanu "Zigafolk i styd smotret' v zerkalo"//http://liva.com.ua/ziga-folk.html Cyt. dot. tłumaczenia Babenko L. Oczywiście nie cały nowy rząd należy określać jako skrajnie prawicowy, raczej jako neoliberalny, w czym jak już wiadomo zawiera się druga część problemu post-Majdanu: New deal, same players, JeanArnault Dérens and Laurent Geslin\\Le Monde Diplomatique http://mondediplo.com/2014/04/03ukraine [17] Budrajtskis I. Intellektualy i «novaja Holodnaja vojna»: ot tragedii vybora k farsu vybora // http://openleft.ru/?p=4415 11