Jake opuścił szkicownik i gapił się na złotą piramidę

Transkrypt

Jake opuścił szkicownik i gapił się na złotą piramidę
– Uważaj – ostrzegła brata Kady, ale nadal za nim podążała.
Jake poczuł, jak włoski na karku stają mu dęba.
– Bez obaw – powiedział jednak spokojnie. – Zdaje się,
że już gasną.
Rzeczywiście. Niczym ustępujący przypływ, płomienie
nagle cofnęły się, wirując i rozpływając się w powietrzu. Chłopiec obszedł piramidę i wtedy dostrzegł kolejne niezwykłe zjawisko.
– Chodź tu, Kady. Musisz to zobaczyć. – Wskazał dłonią.
Płomienie nie tyle się cofały, ile raczej wypływały przez
niewielki otwór w boku piramidy. Dziwne… Jake nachylił się
mocniej. Splot z ogona kamiennego węża owijał dziurę, która
okazała się raczej ubytkiem w złotej powierzchni – jakby miał
tu tkwić jakiś kamień szlachetny. Ale teraz go brakowało.
Ogień zniknął dokładnie w chwili, kiedy czerwone światła
alarmowe wypełniły salę rubinową poświatą.
Jake szybko się wyprostował.
Bardzo dziwne…
Zaciekawiony otworzył notes mamy i szybko odszukał
stronę ze szkicem piramidy. W słabym świetle zauważył na rysunku ten sam, również pusty otwór.
– Tu nic nie ma – mruknął i postukał w szczelinę.
Kady pochyliła się nad nim.
– A przynajmniej już nic nie ma.
Wyciągnęła rękę i przesunęła palcem po papierze.
– Spójrz, tu jest coś rozmazane. Ciągle daje się wyczuć
lekki ślad. W tym miejscu kiedyś był narysowany jakiś element.
– Myślisz, że został usunięty?
Kady pokiwała głową.
– Ktokolwiek go wymazał, zrobił to w pośpiechu.
– Mama?
– Nie wiem.
64
Jake opuścił szkicownik i gapił się na złotą piramidę.
Dlaczego mama miałaby coś narysować, a potem to wymazać?
Przekrzywił głowę i zaczął uważnie lustrować wzrokiem
dziurę.
Była doskonale okrągła, o rozmiarze przypominającym…
Z rozmachem uderzył się w czoło.
– To oczywiste! – wykrzyknął.
– Co takiego?
Jake nie odpowiedział. Zamknął szkicownik i wsunął go
za kamizelkę. Przypomniał sobie jedną z lekcji taty.
Nigdy nie zakładaj niczego z góry… to zły zwyczaj… zawsze
sprawdzaj, a potem sprawdź jeszcze raz.
Sięgnął do szyi, zdjął przez głowę rzemyk i uwolnił swoją
połówkę złotej monety Majów. Przyłożył ją do piramidy. Zdawała się mieć ten sam rozmiar co dziura.
Zawsze sprawdzaj…
Ponownie pochylił się nad wgłębieniem.
– Co robisz? – pisnęła przestraszona Kady.
Nie zwracając na nią uwagi, umieścił monetę w otworze.
Wydawała się idealnie pasować, jednak musiał się upewnić.
…a potem sprawdź jeszcze raz.
Teraz zwrócił się do siostry:
– Spróbuj swoją połówkę.
Wiedział, że miała przy sobie swój fragment monety, ale
Kady przecząco potrząsnęła głową.
65