Życie Blachowni

Transkrypt

Życie Blachowni
Życie Blachowni
Nr 22 (755)
KĘDZIERZYN-KOŹLE 3. 08. 1995 r.
Fragmenty rozmowy z wiceministrem przemysły i handlu, TADEUSZEM SOROKĄ.
— Zanim przejdę do bardziej
szczegółowych pytań i problemów,
prosiłbym o ogólną ocenę kondycji przemysłu chemicznego, na tle
całego polskiego przemysłu.
— Jakbyśmy nie patrzyli na wszystkie ważniejsze wskaźniki ekonomiczne, przemysł chemiczny plasuje się na
pierwszym miejscu. Poszczególne
branże mają różne wyniki, ale generalnie przemysł chemiczny jest tą gałęzią, która generuje wysokie zyski, płaci
oodatki, co nie jest bez znaczenia dla
jdżetu państwa. Gdyby patrzeć krót-
Cena
10 gr
Chemia musi się rozwijać
kowzrocznie, można by przez 5,10 lat
chemii nie pomagać i ona sama dałaby
sobie radę, albowiem generuje takie
zyski, że może inwestować. Ale w interesie całej gospodarki leży, aby racjonalnie wspierać taką gałąź przemysłu,
która dzisiaj pracuje efektywnie i rokuje
duże szanse na przyszłość.
— Obecnemu rządowi zarzuca
się, że zbyt wolno reformuje naszą
gospodarkę, a przede wszystkim,
że hamuje prywatyzację.
W Starym Drawsku
— Nasza polityka jest trochę inna niż
w poprzednich latach. My nie jesteśmy
przeciwnikami prywatyzacji, ale podchodzimy do niej nieco inaczej. Najpierw musimy określić program restrukturyzacji każdego sektora, określić jakie miejsce ma on w całej gospodarce,
jakie są jego potrzeby i możliwości. Po
stworzeniu programu restrukturyzacji
następnym etapem jest prywatyzacja.
Nie postępujemy jak kiedyś, że sprzedawało się najlepsze przedsiębiorstwo
w danej branży, a potem okazywało
się, że od niego uzależnione są inne
zakłady i ta „perełka" w obcych rękach
zaczyna dyktować swoje warunki. Tak
się stało w niektórych przypadkach, na
szczęście jeszcze nie w przemyśle
chemicznym. Jeszcze raz podkreślam,
że my nie jesteśmy przeciwnikami prywatyzacji, ale nie chcemy przez działania przypadkowe powodować uje(Ciąg dalszy na str. 2)
Prywatyzacja poprzez Narodowe
Fundusze Inwestycyjne
D i a b e ł mówi dobranoc
Serdeczne pozdrowienia dla pracowników
zakładów, rodziców oraz organizatorów wypoczynku letniego z miejscowości „gdzie diabeł mówi dobranoc" przesyłają uczestnicy
kolonii: Danuta Reguła, Anna Małkowska,
Monika Gralik, Michał Lewald, Aneta Szo-
ISSN 1232-566X
Nareszcie rusza
stak, Dariusz Mucha, Łukasz Wawer,
Krzysztof Radź, Piotr Piszczek, Agnieszka Mierzwińska, Jacek Witnik, Artur TołProgram Powszechnej Prywatyzapa, Agnieszka Tłuczak.
cji został stworzony i jest realizowany na podstawei ustawy z dnia
Stare Drawsko, lipiec '95
30.04.1993 r. o Narodowych Funduszach Inwestycyjnych i ich prywatyzacji. Celem programu jest
stworzenie nowego mechanizmu
prywatyzacji, który przyspieszy i
rozszerzy jej zakres, a jednocześnie
obniży ogólne koszty zmian własnościowych. Program zakłada rozdzielenie akcji prywatyzowanych
przedsiębiorstw uczestniczących w
programie (jest ich 413) pomiędzy
Narodowe Fundusze Inwestycyjne
(jest ich 15). Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dn.
11.04.1995 r. w drugiej połowie lipca rozpoczął się proces alokacji
(wnoszenia akcji) jednoosobowych
spółek Skarbu Państwa do Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
Wyboru dokonuje się z uwzględnieniem sporządzonej przez Urząd
Antymonopolowy listy spółek, których większościowe pakiety akcji
(33%) nie mogą być wniesione do
tego samego funduszu. Pierwsza tura losowania ma dokonać wyboru
przez firmy zarządzające pakietów
większościowych akcji (33%). Po
dokonaniu wyboru większościowych pakietów akcji spółek, mniejszościowe pakiety wszystkich spółek zostaną rozdzielone w równych
częściach między wszystkie fundusze, z wyjątkiem tego funduszu, do
którego został wybrany większościowy pakiet akcji. Akcje poszczególnych spółek, uczestniczących w
PPP rozdysponowane będą w następujący sposób:
* 33% otrzyma tzw. wiodący Narodowy Fundusz Inwestycyjny
* 27% zostanie rozdzielone między pozostałe Narodowe Fundusze
Inwestycyjne
* do 15% udostępnionych zostanie
pracownikom spółki — nieodpłatnie
* 25% zatrzyma Skarb Państwa.
W terminie 3 miesięcy od daty
wniesienia akcji do funduszy, spółka
winna opracować regulamin podziału akcji pomiędzy uprawnionych pracowników. Uprawnionymi
w ZCh BLACHOWNIA SA pracownikami do otrzymania akcji są pracownicy, którzy pozostawali w stosunku pracy w dniu wykreślenia Zakładów z rejestru przedsiębiorstw
państwowych — tj. 2.01.1995 r. Regulamin podziału akcji mamy opracowany.
Rozdział akcji pomiędzy uprawnionych pracowników, a później
obrót tymi akcjami wiąże się z szeregiem czynności proceduralnych,
które musi wykonać spółka. W tym
celu prezes Zarządu mgr inż. Kazimierz Kaliński powołał zespół, którego zadaniem będzie przeprowadzenie tego procesu, a później zorganizowanie stałych form organizacyjnych w spółce w związku ze
zmianą statusu prawnego firmy. Pracownicy, w miarę postępu prac w
zakresie wdrażania programu powszechnej prywatyzacji w spółce,
będą na bieżąco informowani, poprzez cykl artykułów poświęconych
poszczególnym etapom wdrażania
tego programu.
Irena Domaradzka
"ŻYCIE BLACHOWNI"
Nr 22 (755)
Str. 5
Zawrót głowy — gotowy
Wystarczy raz się skusić i po ptakach. Wykorzystasz tę wyjątkową, niepowtarzalną, wspaniałą okazję, a potem będą przez lata wykorzystywać
ciebie. Niech no tylko dorwą twój adres
— już nie popuszczą.
Zaczęło się szerzyć to szaleństwo
przed paru laty, kiedy to poczęły rozmnażać się w tempie iście astronomicznym najróżniejszego rodzaju hurtownie, firmy wysyłkowe o bardzo zagranicznych, niemalże egzotycznych
nazwach. Jakieś tam Home Shopingi,
Master MaiFe, Babor HorrTy i licho wie
co jeszcze.
Kiedy dotarła do mnie pierwsza oferta, w której jak wół było napisane, że
jestem jedną z pięciu kandydatek do
głównej nagrody — chyba to było 750
min starych złotych — t o myślałam, że
narobię w majtki. Gdy się jeszcze okazało, że mój numer z komputera jest
identyczny jak ten, który gdzieś tam
należy zdrapać (co miało być głównym
dowodem na to, że jestem super
szczęściara i muszę wygrać!) to już
/yłam cała w skowronkach.
Potem co prawda doczytałam się, że
żeby wygrać to trzeba najpierw coś zamówić, i to w terminie 14 dni na kwotę
wcale niemałą, ale to nie było w stanie
przesłonić mego szczęście i zachwytu.
No i tak to się zaczęło.
Teraz pani listonoszka co parę dni
uszczęśliwia mnie nową porcją super-ofert z super-wygranymi z najróżniejszych super-firm. Wkurza mnie to coraz bardziej, ale jeszcze nie dojrzałam
do tego by bez otwierania kopert wrzucać cały ten szajs do kubła na śmieci.
To jednak tylko kwestia czasu. Zresztą
lektura tychże (coraz piękniej wydawanych — trzeba przyznać) materiałów,
to też całkiem dobra zabawa. Chwyty
stosowane przez niektórych naciągaczy są doprawdy urocze. Pisze oto do
mnie jakiś tam pan dyrektor jakiejś tam
firmy w te słowa: Droga Przyjaciółko!
— Czyż to nie wspaniałe? Obcy gość i
taki miły... Dodaje zaraz — Mam dziś
wspaniałą nowinę dla Ciebie, jedna z 7 nagród wielkiego konkursu... może należeć do Ciebie. —
Hura, co za boska wiadomość. — Muszę Ci powiedzieć, że łączna pula
nagród wynosi 1 500 000 000,- zł,
a nagrodą główną jest diamentowy naszyjnik. — O rany! Wreszcie
będę miała w czym pójść na sylwestra
do stołówki!! — Teraz sprawdź, czy
Twój szczęśliwy numer znajduje
się na oficjalnej liście zwycięskich
numerów. WAŻNE. Mogę Ci powiedzieć w sekrecie, gdyż już to
sprawdziłem: Twój numer osobisty
jest numerem zwycięskim! Masz
więc szanse wygrać diamentowy
naszyjnik. Ale uwaga! Aby uczestniczyć... itd., itp.
Czyż to nie znakomita lektura? Jaki
styl, jaki fason, jaka intymna więź, aż
dech zapiera.
Zgadałam się kiedyś ze znajomą i
okazało się, że to co do mnie przychodzi, to pestka!!! Ona dopiero ma wzięcie. Doszło już nawet do tego, że przysłali jej kiedyś rewelacyjną ofertę z
okazji urodzin!!! Data zgadzała się co
do joty!!! Były piękne życzenia, był
wspaniały tort — na zdjęciu i jeszcze
wspanialszy katalog z cudeńkami, które można sobie zamówić jako urodzinowy prezent.
Zawrót głowy gotowy! Koleżanka,
choć zszokowana, jakoś przeżyła te
urodziny bez katalogowego upominku.
Czeka teraz rozgorączkowana, co też
jej przyślą z okazji imienin albo na okoliczność rozwodu, jeśli kiedyś się na
takowy zdecyduje. Ona tego jeszcze
nie wie, ale oni pewnie tak.
Jeśli więc komuś nudno, nie wie co
robić z czasem, nie ma co czytać i
oglądać — niech jeden raz skorzysta z
oferty. Służę adresami i katalogami.
Na przystanku autobusowym pewna pani widzi małego chłopca strasznie umorusanego i zasmarkanego.
— Chłopcze, czy ty nie masz chusteczki?
— Mam, ale obcym babom nie pożyczam.
XXX
— Tato, ile kilometrów ma Nil?
— Nie wiem.
— A kto to był Dąbrowski?
— Nie wiem.
Zrzęda
— A stolicą jakiego państwa jest
Madryt?
— Nie wiem.
— Synku, nie męcz tatusia — p r o s i
mama.
— Nie strofuj dziecka kochanie.
Jak się nie będzie pytał, to się niczeproblemie. Kto spragniony, zapłaci o
go nie dowie...
parę groszy więcej. Zresztą i tak bęXXX
dzie znacznie taniej niż kupując całą
Mały chłopiec płacze wniebogłowielką butelkę.
sy. Przechodząca obok pani pyta o
Podobnie rzecz wygląda z daniami
powód rozpaczy.
ciepłymi. Nareszcie są. Można coś
— Mój tatuś przed chwilą spadł z
zjeść. Ale! 20 tys. zł za jedną bułkę,
drabiny.
trzy plasterki wątróbki, ozdobione trze— Bardzo się potłukł?
ma piórkami cebulki to chyba trochę
— Nie!
wygórowana cena. W końcu to kiosk
— To dlaczego płaczesz?
zakładowy, a nie lokal I kategorii. A
— Jasiu, przestań zachowywać się
— Bo moja siostra to widziała, a ja
poza tym podaje się te dania na tak
jak kretyn!
nie...
śmiesznych tacach, że głowa boli. Porcja wydaje się jeszcze mniejsza niż jest
w rzeczywistości. Przecież jednorazox>— Gazeta Zakładów Chemicznych B L A C H O W N I A S A . Ukazuje się co 10 dni. Rada
Redakcyjna: Andrzej Dąbrowski, Czesława Gawęda, Maria Wiertelorz, Ewald Kucharwe estetyczne talerzyki, czy tacki najczyk, Jan Muszyński, Józef Piękoś, Zbigniew Sadowski (przewodniczący). Piotr Siwróżniejszego kalibru i fasonu są dostęczyk, Piotr Szala, Andrzej Szopiński-Wisla (redaktor naczelny), Wanda Taczalska,
pne bez problemu. Trzeba je jednak Tadeusz Witko, Janusz Sicdlaczck. Dziennikarki: Krystyna Soszyńska-Supron, Z o l l a Wisłakupić! Trudno wymagać od klienta, aby Szopińska, fotoreporter: Arkadiusz Kozubek. Sekretariat: Joanna Oczoś.
Adres redakcji: 47-225 Kędzierzyn-Koźle 7, ul. Wyzwolenia 7. Tcl. red. naczelnego 367—06,
przychodził z własnym talerzem czy
redaktorzy: 366-10, teleks 039461.
Wydawca: „ T E L P R E S S " Agencja Filmowa i Wydawnicza
kubkiem — choć może właściciel po
Redakcja nic zwraca materiałów nic zamówionych. Zastrzegamy sobie prawo skracania oraz
cichu na to właśnie liczy.
adiustacji artykułów i korespondencji, a także zmian ich tytułów. Za treść ogłoszeń redakcja
Na kubki
nie sprzedajemy
Jeśli człowiek chce ugasić pragnienie chłodną mineralną, albo jakimś innym napojem z bąbelkami, a proponuje mu się jedynie całą flachę o pojemności 1,5 litra — bo na kubki nie
sprzedajemy, jak mówi sprzedawczyni — to chyba nie jest w porządku.
Któż bowiem może wychłeptać duszkiem taką ilość cieczy? Zwykle 0,25
czy 0,5 litra zupełnie wystarcza. A co
zrobić z resztą? Nie każdy chce i może
taszczyć ze sobą wielką plastikową
czy szkalną butlę.
A w kiosku spożywczym w biurowcu
jakby tego nie rozumiano. I nie chodzi
tu o miłą panią sprzedawczynię, bo
ona nic nie zawiniła. Przecież kubków
jednorazowych z własnych pieniędzy
nie będzie kupowała. Właściciele kiosku powinni jednak zdobyć się od czasu do czasu na taki „szalony" wydatek.
Można sobie przecież doliczyć cenę
takiego kubka do ceny napoju -— i po
Rys. J. Zimny
Dwie nastolatki stoją przed kinem:
— Chyba nas nie wpuszczą na ten
film. Jest od 18 lat...
— I tak bym nie poszła, nie mam z
kim zostawić dziecka.
XXX
— Dzisiaj powiem wam, jak powstał pierwszy człowiek — mówi
katechetka do uczniów.
— Proszę siostry, my wolelibyśmy
aby siostra opowiedziała nam jak
powstał trzeci człowiek...
XXX
— Synku, kiedy poprawisz dwójkę
z matematyki?
— Nie wiem mamusiu, nauczyciel
nie wypuszcza dziennika z rąk...
XXX
Mały chłopiec siusia pod murem.
Widzi to jego rówieśnica i mówi z
zachwytem.
— Jakie to praktyczne!
XXX
W pociągu podróżny zwraca się
do współpasażerki z przedziału:
— Czy może pani powiedzieć synkowi, żeby przestał mnie przedrzeźniać?
f
(Zet)
nic odpowiada.
Nr 22 (755)
"ŻYCIE BLACHOWNI"
Str. 4
Mazury,Mazury...
Faryj jak Drzymała
Mazury w tym roku przywitały
mnie niezbyt gościnnie, tzn. w
s t r u g a c h deszczu. Ciepłego co
prawda, ale nie sprzyjającego ani
pracy, ani spacerom. Co najwyżej można było odespać nocną
jazdę samochodem, zresztą również w deszczu.
Ruciane-Nida, piękna miejscowość
położona wśród jezior — cel wycieczek z całego kraju, jak również zza
granicy. W sezonie autokarów na
niemieckich numerach jest tu zatrzęsienie. O dziwo, w znacznej części
są to emeryci. Pogodne, uśmiechnięte twarze, na których maluje się
beztroska. Obwieszeni aparatami,
kamerami, lornetkami i co tam jeszcze technika wymyśliła. Piją piwo,
okupują pasażerskie statki białej floty i kupują „pamiątki" (których nota
bene na Mazurach jest bardzo ubogi
wybór, tzn. prawie ich nie ma).
Tu nasuwa się refleksja — jakże ci
emeryci różnią się od naszych, których zresztą na tego rodzaju wycieczkach spotyka się bardzo rzadko.
Dlaczego o tym piszę? Przez Ruciane-Nidę przewija się masa turystów,
i od strony lądu, i z wody. Świat już
dawno się przekonał, że na turystyce
można nieźle zarabiać. Zarabiają
właściciele małych i większych lokali, budek, straganów, aż po luksusowe pensjonaty i hotele. Wszyscy oni
z kolei płacą podatki. Korzysta więc
miasto i państwo.
W Rucianem żeglarzy, ale także turystów z lądu, wabi wzorowo urządzona przystań pana Eugeniusza
Faryja (o której pisałem szczegółowo w poprzednim sezonie). Jakże
różna od tej, którą pamiętam sprzed
dziesięciu lat, kiedy to pierwszy raz
dotarłem do Rucianego. Poza przystanią Żeglugi Mazurskiej istniało
obok coś, co szumnie nazywało się
przystanią miejską. Niezbyt długa,
wąska keja z na wpół przegnitymi
deskami, do której można było dobić
tylko jachtem o małym zanurzeniu.
Dalej dziury, zarośla, restauracja
„Komoran" pod „wezwaniem" św.
GS-u i to wszystko. Chociaż nie —
przepraszam była jeszcze buda z piwem (przeważnie zresztą zamknięta). Ponieważ jednak brać żeglarska
przedkłada ten trunek nad inne, maszerowało się do Nidy — tak na oko
ze 3 km.
Z sezonu na sezon zaczynało być
lepiej. Zwłaszcza odkąd wyżej wy-
wspominam również o innych drobiazgach, jak energia elektryczna,
woda, kontenery na śmieci — wszystko wykonane niejako własnymi rękami. W tym roku niespodzianka,
przy kei stoi statek pasażerski. Początkowo myślałem, że to „Żegluga
Mazurska" stanęła u Faryja, ale co
się okazało?
Może jednak od początku... Poprosiłem o rozmowę p. Eugeniusza Faryję na pokładzie tegoż pasażerskiego statku. Przy piwie wręczył mi
mieniony Gienio Faryj wydzierżawił
tzw. przystań miejską, która dopiero
za jego sprawą stała się prawdziwym
portem żeglarskim. Co rok coś nowego. Chronologicznie wyglądałoby to
tak: Nowa keja (w miejsce starej
zmurszałej miejskiej) z budynkiem
sanitarnym, tawerna „Pod Kotwicą",
dalsza rozbudowa kei, parking samochodowy strzeżony i parkowania
jachtów, hangar szkutniczy, zwiększenie powierzchni parkingu, rozbudowa portu o keje pływające.
Nie wspominam o coraz sprawniejszych urządzeniach do wodowania
jachtów — początkiem był poczciwy
muzealny Star 66 z dźwigiem. Nie
ostatni numer „Żagli", gdzie wszystko zostało opisane, a następnie
udzielił wyjaśnień. Powtórzyła się
niejako historia Drzymały. O zamyśle
Gienia w zakresie rozbudowy przystani i postawienia hotelu oraz rozszerzenia usług sanitarnych wiedziałem już w ubiegłym roku, ale wszystko rozbiło się o twardy beton. Na
budowę hotelu Geniowi nie pozwolono, na powiększenie liczby „oczek"
sanitarnych (czyli zwiększenie ilości
ubikacji) oraz liczby natrysków —
również nie pozwolono. Gienek zaproponował wzniesienie kompleksu,
który można by w każdej chwili rozebrać i przenieść w inne miejsce. Od-
Remoncik,zapora i żuk
Jak cię widzą, tak cię piszą... Do remontu
wartowni głównej przymierzano się w straży
przemysłowej od dość dawna. Budynek wyglądał nieciekawie, a poza tym coraz bardziej pękały w nim ściany, sufity, przemakał
dach — mimo siedmiu warstw papy. Okna i
część drzwi także kwalifikowały się już tylko
do wymiany. Podobnie było z sanitariatami i
instalacją elektryczną. Niestety nie na wszystko starczyło środków. Część zadań trzeba
było odłożyć znowu na potem. Ale i tak, to co
zrobiono cieszy użytkowników, a także
wchodzących i opuszczających teren naszej
firmy. Wartownia główna wygląda na tyle
estetycznie, że nie musimy się jej wstydzić.
Europejskiego niemal szyku nadaje tutaj nowa zapora sterowana, ale nie zdalnie, strażnik i tak musi przecież sprawdzić, kto i z czym
wyjeżdża bądź wjeżdża. Podobne wykorzystywane są już od jakiegoś czasu w ZA „Kędzierzyn". Wyglądają nowocześnie i ele-
gancko. Czy jednak zdadzą egzamin? W ciągu dnia ruch na bramie głównej jest olbrzymi,
może więc być różnie. Jeśli jednak okaże
się, że zapora się sprawdziła, w identyczną
zostanie wyposażona brama koło elektrowni
przy posterunku nr 2.
Bardziej niż remont i nowa zapora cieszy
pracowników straży fakt, iż otrzymali ostatnio
na swoje potrzeby nowego żuka do konwoju
gotówki. Do poprzedniego samochodu
strach było wsiadać, mógł się rozsypać na
części w każdej chwili. Bezpieczeństwo blachowniańskiej gotówki na wypłaty dla pracowników stało zawsze pod znakiem zapytania.
powiedź? Nie. Twarde, zabetonowane głowy ojców miasta nie dopuściły
myśli o nowatorskich rozwiązaniach,
tłumacząc wszystko tzw. Planem Urbanizacji Miasta, który może będzie
zatwierdzony za rok, może za dwa, a
może za 10 lat. Do tej pory niechby
była stara rozwalająca się keja i usiany „kaktusami" wiadomego pochodzenia brzeg.
Wśród braci żeglarskiej istnieje
przekonanie, że to czysta ludzka zawiść. Gienkowi się powiodło? To mu
odebrać i zbierać żniwo czyjejś pracy. I tu nastąpiło rozwiązanie w typie
Drzymały. Gienek kupił statek pasażerski „Ostland", wybudowany jeszcze w Królewcu, który następnie pływał jako „Marceli Nowotko". Obecnie
stoi przy kei „Faryja jako... Kuba",
nosząc imię jego ukochanego wnuczka (sam naklejałem litery). Statek
podłączono do wody z lądu, kanalizacji i energii elektrycznej. Na pokła-l
dzie urządzono piwiarnię, pod pokładem sklep żeglarski i salon gościnny.
Stoi sobie „Kuba" przy kei i śmieje
się w żywe oczy władzom miasta.
Jednocześnie jest przykładem zaradności właściciela, który wbrew
wszystkiemu postanowił działać dla
dobra żeglarzy, nie patrząc na tumiwisizm i krótkowzroczność miejscowych władz.
— Na wodzie można postawić nawet „Batorego" i zrobić w nim — powiedzmy — dom uciech, nikomu nic
do tego — śmieje się Gienek i stawia
następne piwo... Ahoj, abyśmy za
rok spotkali się w ciekawszych czasach.
PS. Postaram się, aby „ŻB" z tym
artykułem dotarło do Rucianego-Nidy i przypadkowo „wpadło" w ręce
władz miasta. Niech się wstydzą...
T. Zajł|c
Mieszkania w ramach spółki
Własne
i nie ciasne
Przed kilku laty ZChB rozpoczęły rozbiciu na poszczególne budynki
budowę trzech bloków mieszkalnych wygląda to następująco:
budynek nr 6 — 13 mieszkań M-3
na osiedlu Pogorzelec III. Z przyczyn
2
finansowych, prace przerwano — na o pow. użytk. 55,60 m , 15 mieszkań
2
etapie około 20% wymaganych na- M-4 (63,17 m );
budynek nr 7 —- 5 mieszkań M-3 o
kładów. Udało się wykonać jedynie
pow.
użytk. 55,80 m 2 , 5 mieszkań
fundamenty, piwnice i parter do stro2
pu pierwszego piętra. Aktualnie, na M-3 (55,50 m ), 5 mieszkań M-4
2
dokończenie budowy potrzeba około (64,00 m ), 5 mieszkań M-5 (71,10
,2\.
3 100 000 zł. Dokładne obliczenia m
O nowy środek transportu walczono od
budynek nr 8 — 15 mieszkań M-3
można przeprowadzić sporządzając
dawna. Ciągle jednak brakowało w ZChB
2
kosztorys. Łączna powierzchnia o pow. użytk. 55,66 m i 15 mieszkań
środków. Wreszcie znalazły się. Najwyższa
2
użytkowa trzech budynków to 4796 M-4 (63,17 m ).
pora.
2
(/et)
(Zet) m przypadające na 80 mieszkań. W
Nr 22 (755)
"ŻYCIE BLACHOWNI"
Z poczynań Rady Nadzorczej
6 lipca odbyło się kolejne, piąte od
początku kadencji, posiedzenie Rady Nadzorczej naszej firmy. Posiedzenie rozpoczęło się — zgodnie z
utartą procedurą — odczytaniem
oraz zatwierdzeniem programu spotkania i protokołu poprzedniego posiedzenia. W następnej kolejności
rada zajęła się analizą sytuacji ekonomiczno-finansowej przedsiębiorstwa i tutaj szczegółowych wyjaśnień udzielał prezes K. Kaliński.
Po dogłębnym zapoznaniu się z
efektami finansowymi firmy za kwiecień, maj i częściowo czerwiec, Rada
Nadzorcza pozytywnie oceniła działalność zarządu w tym zakresie. Po
analizie kondycji finansowej spółki
RN podjęła dyskusję na temat wynalazczości pracowniczej.
Na wcześniejszy wniosek Rady
Nadzorczej, zarząd dostarczył obszerne materiały dotyczące wynalazczości w latach 1994—1995 oraz
zestawienie prac badawczych w ZCh
„Blachownia" w latach 1994—1995.
E. Zając szczegółowo zapoznał
członków rady z procedurą przyjmowania wniosków racjonalizatorskich
do realizacji. Członkowie rady wyrywkowo wypytywali o szczegóły niektórych wniosków, efekty ekonomiczne w skali globalnej itp. Dyskusję
podsumował K. Kaliński stwierdzając, że w najbliższym czasie zostanie
wprowadzony nowy regulamin wynalazczości.
Problematykę zleconych prac badawczych zreferował E. Zając, a dodatkowych informacji udzielił A. Żelazny. Po zakończeniu dyskusji Rada Nadzorcza pozytywnie oceniła
działalność firmy w zakresie wynalazczości. Zaakceptowano także kierunki prowadzonych i zlecanych prac
badawczych.
Kolejnymi sprawami były wnioski
zarządu o wydanie zezwolenia RN
na objęcie dodatkowych akcji w spółce CIECH SA oraz dodatkowych
udziałów w spółce „Brykiety Ekologiczne". Po krótkiej analizie obydwa
wnioski zostały zaakceptowane
przez radę.
Dodatkowym punktem porządku
obrad Rady Nadzorczej było powołanie nowego członka zarządu —
dyrektora finansowego. Przed przystąpieniem do procedury wyboru, minutą ciszy uczczono pamięć śp.
Bogdana Augustyna.
Na ogłoszenie w prasie odpowiedziało pięciu kandydatów, w tym
trzech pracowników ZCh BLACHOWNIA SA. Zadaniem rady był
wybór najlepszej, z punktu widzenia
interesów firmy, kandydatury. Analiza ofert, uwagi i opinie członków rady oraz wniosek zarządu złożyły się
na wynik głosowania tajnego. Dokonano wyboru Danuty Walczak na to
ważne i odpowiedzialne stanowisko.
W związku z ty, że Danuta Walczak
przechodzi do pracy w zarządzie firmy, zachodzi konieczność uzupeł-
Trzy pytania do...
1) Czy fakt, że mamy właśnie pełnię sezonu urlopowego odbija się
niekorzystnie na produkcji zakładu?
2) Sukces numer jeden ostatnich
tygodni...
3) Największy problem spędzający
sen z powiek kierownictwa.
Z takimi trzema identycznymi pytaniami, zwróciliśmy się do kierowników zakładów produkcyjnych.
Oto co usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Michał Szozda, kierownik służb
technicznych Zakładu Karbochemii:
— Urlopy nie wpływają ani na jakość, ani na ilość produkcji. Przebiegają zgodnie z wcześniejszymi planami i pozwalają na spokojne prowadzenie produkcji, wszelkich
spraw związanych z utrzymaniem
ruchu, pracami porządkowymi, koszeniem traw itp.
— Największym naszym sukcesem, może nie ostatnich tygodni, ale
paru miesięcy, jest fakt, iż udaje nam
się wykonywać plany produkcyjne
w zakładanych wielkościach. Ostatnio dodatkowo przerabiamy pewne
ilości oleju naftowego dla koksowni
„Zabrze", co pozwala przedłużyć
czas pracy instalacji CDN. Przez okno widzę, że podjechała kolejna
partia tego surowca, co oznacza że
jeszcze w pierwszej połowie sierpnia instalacja będzie pracować. A od
15 sierpnia mamy planowany postój. Więc wszystko dobrze się układa. Podczas postoju czeka nas sporo
prac, bo poprzedni remont miał
miejsce aż cztery lata temu.
— Problemem numer jeden Zakładu Karbochemii, nie od dzisiaj, jest
niedostatek smoły. Miesięcznie
przerabiamy jej około 10 tys. ton, a
nowe dostawy ciągle są niższe, wobec czego tzw. zapas strategiczny
maleje. Mamy nadzieję, że we
wrześniu podczas postoju energetycznego trochę ten zapas odbudujemy, ale nie zmienia to faktu, że przydałby się taki porządny zastrzyk tego
surowca.
Bronisław Rolnik, kierownik Zakładu Tworzyw: — Urlopy — nie da
się jednoznacznie odpowiedzieć jak
wpływają na przebieg produkcji.
Zależy to od poszczególnych instalacji, maszyn. Jedne są bardziej
wrażliwe na niedobór ludzkich rąk,
inne mniej. Jedno jest pewne, że
praca u nas w takich warunkach pogodowych jakie mieliśmy w lipcu —
upały, duchota — t o nic przyjemnego. Na pewno lepiej w takim czasie
przebywać na urlopie. Dlatego jestem pełen uznania dla tych, którzy
pracują na tym skwarze, dają z siebie wszystko, jak i dla tych, którzy tę
pracę teraz organizują, kiedy mamy
prawie pełne obłożenie maszyn.
— Sukces, z czystym sumieniem
nie mógłbym chyba użyć w tej
chwili takiego słowa, może — plus.
Jest nim fakt, iż w końcu udało nam
się doprowadzić do montażu i roz-
poczęcia produkcji na instalacji
przerobu aglomeratów, Kuhne 2.
Maszyna została już odebrana.
Przeprowadzono ruch testowy, który
potwierdził zgodność parametrów
otrzymanych z zagwarantowanymi
umową. To co uzyskaliśmy z tej maszyny zadowala nas, choć nie da się
ukryć, że przed nami jeszcze długi
czas procesu optymalizacji produkcji. Nie ułatwi tego zadania różnorodność przerabianych odpadów i
uzyskiwanych produktów. Będziemy więc jeszcze potrzebować trochę czasu, no i nie ukrywam, trochę
środków finansowych na wyposażenie maszyny w dodatkowe urządzenia, osprzęt.
— Problemów nie brakuje. Mamy
ich trochę, łącznie z tym ogólnokrajowym, czyli brakiem pieniędzy. Ale
do tego wszyscy już przywykliśmy.
W tej chwili najbardziej boli mnie
fakt słabego zapotrzebowania na
niektóre nasze produkty. Dla przykładu — polietyleny kablowe. Produkujemy aktualnie symboliczne
wielkości, a stanowiły one zawsze
znaczną część produkcji wydziału
homogenizacji. Wpływa to niekorzystnie na ogólny bilans, rosną koszty, zmniejsza się rentowność, zyskowność wydziału.
W następnym „ŻB" ciąg dalszy
wypowiedzi.
Z. Wisła
Str. 3
nienia składu Rady Nadzorczej o dodatkowego członka — przedstawiciela załogi. Zgodnie ze statutem,
wybór odbywa się według regulaminu przygotowanego przez aktualnych przedstawicieli załogi w Radzie
Nadzorczej i zatwierdzonego przez
całą radę. Uzupełnienie składu Rady
Nadzorczej ma nastąpić, według
przewidywań, we wrześniu br. (po
sierpniowej sesji RN), w związku z
czym, aktualni przedstawiciele załogi w RN, czyli Danuta Walczak i
Józef Kłosiński chętnie przyjmują
wszelkie uwagi i wnioski przydatne
do tworzenia regulaminu wyborów
— bazą będzie regulamin opracowany przez radę pracowniczą ostatniej
kadencji.
Przyjęcie ramowego programu następnego posiedzenia było ostatnim
punktem programu lipcowej sesji
RN.
J. Kłosiński
W ośrodku WOPR na Dębowej
5 sierpnia o godz. 12.00 rozpoczynają się kursy na stopień ratownika młodszego i ratownika
wodnego.
Szczegóły na miejscu w dniu
rozpoczęcia kursu.
Rajd chemików
W jaskini
i dyskotece
Tegoroczny, XVI już Młodzieżowy
Rajd Chemików, odbędzie się w dn.
15—17 września. Zaplanowano bardzo ciekawe trasy. 80 uczestników zaliczy schroniska „Na Śnieżniku", „Marii Śnieżnej" w Stroniu Śląskim oraz
Bolesławowo.
W programie —zwiedzanie Jaskinii
Niedźwiedziej w Kletnie oraz w drugim dniu rajdu dyskoteko-zabawa w
Bolesławowie. Organizatorzy zapewniają przejazd autobusami w obie strony, gorący posiłek na mecie, znaczek
rajdowy, noclegi, punkty do GOT i
fachową obsługę na trasach.
Kierownikiem rajdu, jak zawsze będzie Wiktor Bogdziewicz, kwestorem
Tadeusz Witko, medykiem Stefan
Kuś, a przodownikiem GOT Klaus Kocula. Koszt rajdu dla członka MZZ i
jego rodziny 24 zł, dla pozostałych
osób 32 zł. Zgłoszenia wraz z wpłatą
przyjmowane będą w siedzibie związku w terminie do 5 września br. Ze
względu na ograniczoną ilość miejsc
decydować będzie kolejność zgłoszeń.
Do zobaczenia na trasie.
TW
"ŻYCIE BLACHOWNI"
Str. 6
Nr 22 (755)
KONTURY
Dodatek miejski 127 (139)
Nadzieje
kontra niedowład
Król strzelców Mariusz Banaś (na
zdjęciu z lewej) i drugi w tej klasyfikacji Tomasz Urbanowicz oraz ich koledzy z drużyny juniorów młodszych
„Unii" Kędzierzyn-Koźle krótko cieszyli się — j a k już informowaliśmy —
z wywalczonego awansu i szansy reprezentowania makroregionu w Poznaniu.
Właśnie tam w połowie lipca walczono — bez naszych — w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży.
Nasi juniorzy — pod wodzą trenera
Witosława Iwanejki — byli bezkonkurencyjni w sezonie 1994/95. W
czasie rozgrywek zespół uzyskał 33
pkt w imponującym stosunku bramkowym 67:15 (tracąc zaledwie 3 pkt,
remisując w meczach wyjazdowych).
W meczach półfinałowych makroregionu na awans do finałowej puli
wystarczyło minimalne zwycięstwo
1:0. Tak zapewniano. Pierwsza faza
historycznego spotkania układała
Ze sportowym
się pomyślnie dla zespołu „Unii",
dzięki celnemu strzałowi z rzutu wolnego egzekwowanego przez Tomasza Pietrzaka. Wraz z trwaniem meczu nadzieje na dalszy awans zaczęły się kurczyć po celnych dwóch
strzałach przeciwników. W 25 min.
przed zakończeniem spotkania trener Iwanejko zastosował pokerową
zagrywkę wprowadzając do gry Arkadiusza Zabrockiego i Pawła
Drzazgę, w miejsce Grzegorza
Podoboroźnego i Artura Ciepieli.
Od tego momentu zespół ruszył do
kontrofensywy, szturmując bramkę
przeciwnika. Efektem było zdobycie dwóch kolejnych bramek przez
króla strzelców Mariusza Banasia,
a końcowy wynik 3:2 spowodował
dalszą nadzieję awansu i dogrywkę
2 x 1 0 min. Dogrywka nie zmieniła
rezultatu, a o awansie któregoś z
tych zespołów miały zadecydować
rzuty karne, po których obronną ręką wyszli nasi dzięki dobrej dyspo-
zycji bramkarza Grzegorza Niewia- wiadomił trenera Witosława Iwanejdomskiego. Wynik 6:5 po rzutach kę — a ten z kolei zespół. Wiadokarnych premiował nasz zespół i za- mość brzmiała: na Mistrzostwach
pewniał udział w Ogólnopolskiej Polskich i Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży będzie reprezenSpartakiadzie Młodzieży.
towała
nas tylko jedna drużyna. KiePo tym meczu szef wyszkolenia jurownictwo
Centralnego Wydziałr
niorów z Opolskiego Związku Piłki
Nożnej p. Mariański oświadczył, że Kultury Fizycznej i Sportu w Warsza
mecz o prymat w makroregionie z wie dopatrzyło się braków finanso„Górnikiem" Zabrze będzie już tyl- wych...
Tak więc młodzi futboliści Kędzieko prestiżowym spotkaniem, ponierzyn-Kożla
dzięki niedowładowi
waż obie te drużyny będą reprezentowały teren. Owe prestiżowe organizacyjnemu władz wyższych
spotkania, przegrane przez na- pozostali w domu!
PS. Po rozegranych meczach z rószych 3:1 i 3:0, ale zajęcie 2 miejsca w najsilniejszym makroregionie wieśnikami „Górnika" Zabrze propodawało realną szansę zdobycia po- zycję przejścia do tamtejszego klubu
otrzymał bramkarz Grzegorz Niewiazycji medalowej w spartakiadzie.
Radość trwała tylko do momentu, domski.
A. Z.
kiedy p. Mariański telefonicznie za-
pozdrowieniem
Skandal,czy ponury żart?
Tegoroczna liga międzyszkolna
szkół ponadpodstawowych w siatkówce chłopców zakończyła się
skandalem „zielonego stolika", bo
tylko tak można nazwać fakt pozbawienia drużyny Zespołu Szkół Technicznych ZCh BLACHOWNIA udziału w dalszych rozgrywkach, pomimo
zajęcia przez nią pierwszego miejsca w grupie. Całe zamieszanie wywołali opiekunowie LO Kędzierzyn,
których drużyna zajęła III miejsce w
grupie i została wyeliminowana z
dalszych gier. Złożyli protest (niczym
nieuzasadniony) do ZM ZSZ i zajęli
miejsce blachowniańczyków. Odwołania zwycięzców, nawet do Opola
niczego nie zmieniły. Chłopcy z Blachowni czują się oszukani.
O całej sprawie powiadomił mnie
Marian Misiewicz, opiekun drużyny
ZST „Blachownia", naświetlając
sprawę następująco:
— Wyeliminowanie LO Kędzierzyn
z dalszych rozgrywek, po sportowej
walce, nie było po myśli panu Workowi, trenerowi tej drużyny. Wyko-
rzystując układy koleżeńsko-towarzyskie ze Zbigniewem Urychem
(sekretarz ZM ZSZ), złożył protest,
co samo w sobie nie jest niczym nadzwyczajnym, ale okoliczności tego
protestu i podjętej decyzji są tak kuriozalne, że wymagają bardziej
szczegółowych wyjaśnień. Otóż
podstawę do złożenia protestu stanowił fakt przełożenia meczu pomiędzy drużyną Zespołu Szkół Energetycznych a nami. Zaznaczam, że
spotkanie zostało przełożone za
obopólną zgodą, a spowodowane
było tym, że czołowy nasz zawodnik
Robert Szczerbaniuk był na obozie
przygotowawczym z I ligowym zespołem „Mostostalu — Z", w którym
występuje. Protest został uwzględniony, miejsce ZST zajęło LO. Panowie podejmujący decyzję uznali
(na jakiej podstawie?), że wynik
wspomnianego wyżej meczu został
ukartowany.
Decyzja została podjęta z naruszeniem elementarnych zasad regulaminu. Oto fakty: protest dotyczył me-
czu, w którym nie brała udziału drużyna protestująca; protest wpłynął
na kilka dni wcześniej zanim mecz
się odbył. Nic więc nie stało na przeszkodzie, aby szanowne Kolegium
odwoławcze, mając jakiekolwiek zastrzeżenia, mecz ten obejrzało i dopiero wtedy podejmowało decyzje; o
proteście nie zostały powiadomione
zespoły bezpośrednio zainteresowane, ani ich opiekunowie (ZST i ZSE);
decyzję podjęto bez wiedzy części
członków Zarządu Miejskiego ZSZ i
jego przewodniczącego; nie wysłuchano i nie przyjęto do wiadomości
argumentów strony „obwinionej";
jeśli uznano, że mecz został wyreżyserowany, to dlaczego karę poniosła tylko drużyna wygrywająca?
Dla jasności chcę dotać, że kierowany przeze mnie zespół stracił w II
rundzie tylko 2 sety i nie było racjonalnych powodów aby zakładać, że
nie byliśmy w stanie wygrać z ZSE
(ale taki scenariusz nie odpowiadał
p. Workowi z LO); praktycznie do
ostatniego meczu nie było wiadomo,
które drużyny awansują i nie mogło
być mowy o jakichkolwiek „podkładkach"; szanowne gremium podejmując decyzję o kolejności w tabeli nakazało naszemu zespołowi rozegrać
dodatkowy mecz z LO (dlaczego z
LO, skoro protest dotyczył meczu z
drużyną ZSE). Nie wyraziłem zgody
na rozegranie tego meczu bo po
pierwsze: byłoby to przyznanie się
do zarzucanego mi oszustwa, a po
drugie godzeniem się na pozaboiskowe matactwa Panów Urycha i
Worka. W świetle absurdalności
przytoczonych wyżej zarzutów jako
ponury żart brzmi podpis na piśmie
powiadamiającym o podjętej decyzji:
„Ze sportowym pozdrowieniem, podpis..."
Tyle Marian Misiewicz, a cóż w powyższej sprawie mają do powiedzenia działacze Szkolnego Związku
Sportowego w Kędzierzynie-Koźlu?
TAW
PS. Drużyna LO Kędzierzyn w dalszych rozgrywkach nie odniosła żadnego sukcesu. Blachowniańczycy
byli w formie i mogli zajść bardzo
daleko. I po co to wszystko Panowie?
(Dokończenie
Nr 22 (755[
"ŻYCIE BLACHOWNI"
Str. 2
Chemia musi sie rozwijać
ze str. 1)
mnych skutków dla gospodarki jako
całości. Trzeba mieć wcześniej pełne
rozeznanie, czy dany sektor ma dla
nas strategiczne znaczenie, na ile trzeba go wspomóc poprzez instrumenty
ekonomiczne polskie, na ile trzeba go
sprywatyzować. Wracając do przemysłu chemicznego -— ważną sprawą
jest odpowiedź, na ile jest on zagrożony przez konkurencję zachodniego
przemysłu chemicznego. Jeśli bowiem
za 2 — 3 lata otworzymy granice, to musimy wiedzieć, czy zostanie on zaatakowany przez zachodnią konkurencję i
czy ma szansę przeżyć. W kontekście
tych zagrożeń chcemy zbudować model naszego przemysłu. Rząd poprzez
politykę przemysłową stara się określić
sektory wielkiej szansy i w oparciu o
instrumenty ekonomiczne stwarzać im
możliwość większego rozwoju. Natomiast te, które znajdują się w defensywie, nie wytrzymają konkurencji z zachodnimi konkurentami, muszą się liczyć z upadkiem. W związku z tym
trzeba dokonywać takich przegrupowań środków, aby w przyszłości nie
stały się one zarzewiem jakichś klęsk,
źródłem masowego bezrobocia w danym regionie.
— Wiadomo, że nasze firmy, nawet te dobre, w konfrontacji z zachodnimi dużymi koncernami nie
wytrzymują konkurencji. Czy w
związku z tym przewiduje się tworzenie w szerszej skali jakichś
większych organizmów, które będą
mieć mocniejszą pozycję w rywalizacji z europejskimi czy światowymi potentantami?
— Jak już wspomniałem, analizujemy poszczególne branże, sektory pod
kątem ich szans w konkurencji z za-
chodnim kapitałem. Weźmy dla przykładu sektor petrochemiczny. Powstała Polska Kompania Naftowa. Nie jest
to kwestia stworzenia monopolu, ale
stworzenia organizmu, który ma na celu doprowadzić do racjonalnego wykorzystania tych małych środków, jakimi
dysponuje sektor. Większość stacji
benzynowych znajduje się poza nią,
CPN-em, rafineriami. A więc nie istnieje zagrożenie, że Kompania będzie dyktować warunki. Na Zachodzie rafinerie wykorzystane są na wewnętrzne
potrzeby, około 40%, 60% ich potencjału jest nastawione na działalność
zewnętrzną. Gdybyśmy dzisiaj nie
stworzyli tej tamy w postaci holdingu
pod nazwą Polska Kompania Naftowa,
który też ulegnie sprywatyzowaniu, będzie funkcjonował na moralnych zasadach handlowych, to w przyszłości
stracilibyśmy nasze rafinerie, praktycznie musielibyśmy je zamknąć. Doświadczenia czeskie wskazują, że nasza droga jest właściwa. Natomiast
jeśli chodzi o inne branże, nie chcemy
narzucać form organizacyjnych, pragniemy natomiast pokazywać, że tam,
gdzie istnieje duże zagrożenie ze strony rynku europejskiego, gdzie nasze
nawet duże firmy nie mają szans obrony, trzeba się łączyć kapitałowo. Tu nie
chodzi o to, aby powstawały jakieś duże molochy, bo zarządzanie nimi jest
bardzo trudne. Chcielibyśmy bardziej
zróżnicować struktury powiązane kapitałowo, gdyż wtedy mogą być poważnymi partnerami dla zachodnich potencjałów.
— Rozmawiamy w Kędzierzynie-Koźlu, a więc jest to jeszcze dodatkowy powód, aby zapytać jak
pan ocenia inicjatywę budowy
Plusy i minusy dzialalności przychodni
Dualizm Opinii
Na temat funkcjonowania naszej
przychodni zakładowej krążą wśród
załogi różne opinie. Niejednokrotnie
słyszymy wiele słów uznania pod adresem lekarzy czy tzw. średniego personelu medycznego, ale słyszymy także i wiele zastrzeżeń. Myślę, że ten
dualizm opinii będzie funkcjonował
zawsze. Każdy z nas ma bowiem swoje sympatie i antypatie, a także różne
doświadczenia. Nie ulega natomiast
wątpliwości, że to, co da się zmienić
na lepsze powinno znaleźć się w centrum uwagi kierownictwa przychodni.
O tym właśnie rozmawiano na spotkaniu pani doktor Janucik-Gągalskiej ze
związkowcami i zarządem zakładów
w dniu 29 czerwca br. Skierowano
również do pani doktor szereg pytań
związanych z różnymi aspektami
działania naszej przychodni.
Wszyscy uczestnicy spotkania zwracali uwagę, że wiele jest jeszcze do
zrobienia w sferze organizacyjnej funkcjonowania naszej przychodni. Postulowano, aby lekarze przyjmowali
pacjentów zgodnie z godzinami znajdującymi się na tabliczkach informacyjnych gabinetów lekarskich. Przyjęcia powinny odbywać się wg harmonogramu ustalonego w rejestracji, tak
aby każdy pacjent wiedział, na którą
godzinę ma zgłosić się na wizytę do
lekarza i nie musiał wyczekiwać pod
drzwiami gabinetu. Zapewne nie jest
to tylko sprawa prawidłowego zaplanowania przyjęć, ale także zmiany naszych nawyków jako pacjentów i dostosowania się do takiej formy wizyt u
lekarza.
W naszej przychodni zakładowej
funkcjonuje filia wojewódzkiej komisji ds. lecznictwa sanatoryjnego obej-
względy przeważą w Polskiej Kompanii Naftowej. Uważam, że dopóki nasze banki nie będą tworzyć czegoś w
rodzaju kapitałów ryzyka, to będziemy
borykać się z kłopotami. Można też
sięgnąć po środki z Europejskiego
Banku Rozwoju. Taka możliwość istKompleksu Rafineryjno-Petronieje, ale uważam, że w polskich banchemicznego „Południe"? Czy wikach są nie wykorzystane środki i jest
dzi pan realne możliwości dla teich nadmiar. Nie wiem, czy nie byłoby
go wielkiego przedsięwzięcia inlepszym rozwiązaniem stworzenie
westycyjnego?
konsorcjum z udziałem 2 — 3 silnych
— Idea budowy tego kompleksu nie
banków, aby sfinansować budowę.
wynika z tego, że komuś tak się chce,
Wprawdzie w dotychczas funkcjonująże ktoś ma taki pomysł. Prawda jest
cym Konsorcjum „Południe" uczestnitaka, że z roku na rok rośnie szybko
czą banki, ale musiałyby one zająć
zapotrzebowanie na paliwa i artykuły
czynną postawę, bo Kompleks „Połudpetrochemiczne. W związku z tym, że
nie" to dobry interes. Jeśli nam w cenobecnie podaż tych artykułów z natrum i siłom lokalnym uda się przekoszych zakładów jest określona, a w
nać banki do wejścia w ten interes, to
ciągu najbliższych 5 — 1 0 lat zapotrzeprzedsięwzięcie się uda. Można by
bowanie będzie rosło, nasuwa się pymyśleć też o wejściu kogoś z kapitałem
tanie, czy zaspokajać je poprzez imzagranicznym, ale byłaby to konkurenport, czy z własnej produkcji? To są
cja dla Polskiej Kompanii Naftowej i nie
dylematy. Nie będę budował, kupię za
wiem, czy nie będzie lepiej, jeśli zaangranicą, bo dzisiaj będzie ona chciała
gażuje się właśnie polski kapitał. Ja
mi sprzedać taniej, zwłaszcza, że ma
jestem optymistą i uważam, że to się
wolne moce przerobowe. Ale jest też
nam uda, chociaż dzisiaj rząd, mini^
prawdą, że dopóki nie będę dla niej
sterstwo może tylko sugerować, dy. |
partnerem, a kimś, kto kupuje wszykutować.
stko, bo musi, to będzie mi dyktować
— Czas ucieka. Za 2 — 3 lata
swoje warunki. Teraz istnieje tylko pyotworzymy
granice i konkurencja
tanie — czy stać nas na taki wysiłek
wybije
nam
z głowy budowę kominwestycyjny, bo uważam że potrzeba
pleksu.
budowy nie podlega wątpliwości. Tym
— Oczywiście, musi ona rozpocząć
bardziej, że największe zapotrzebowasię
wcześniej. Limituje nas czas.
nie na produkty petrochemiczne wy—
Tymczasem konsorcja bankostępuje na południu Polski, a te 4 małe
we
zadeklarowały
gotowość finanrafinerie nie są w stanie go zaspokoić.
sowania
Płocka
i
Gdańska.
Są pomysły, żeby zwiększać potencja— Jak dotychczas są to tylko deklały Płocka i Gdańska, że tam będzie
racje.
Polska Kompania Naftowa potaniej. Sądzę, że tylko pozornie taniej.
winna
z
tych trzech pomysłów wybrać
Przy tej kadrze, jaka istnieje w Kędziejeden,
optymalny.
Ja wybrałbym Komrzynie-Koźlu, a także uwzględniając
pleks
„Południe".
fakt, że tu już kiedyś rozpoczęto budowę, a także nieczęsto spotykane pełne, zgodne poparcie władz wojewódzRozmawiał
kich, lokalnych i miejscowej społeczEdward Foch roń
ności, inwestycja na południu jest najbardziej racjonalna. Być może te
Przedruk z T K A nr 10{I
mująca skierowania z tytułu ekspozycji zawodowej z całego wojewódz
twa. Stąd też skierowania do ośrodków sanatoryjnych otrzymują także
osoby nie związane z naszymi zakła
darni. Natomiast jak wyjaśniła Ryszarda Janucik-Gągalska na pewno nasi
pracownicy nie są traktowani z tego
powodu po macoszemu.
W przychodni pojawiły się urządzenia, które w znacznym stopniu poprawiły warunki pracy personelu medycznego — klimatyzatory oraz kuchenka mikrofalowa. Nie zostały one zakupione przez ZCH BLACHOWNIA SA,
lecz przez sponsora, na rzecz którego
przychodnia wykonała szereg badań.
Pani doktor zadeklarowała, że jest
otwarta na wszystkie propozycje i
uwagi również te krytyczne, które pomogą w usprawnieniu pracy przychodni. Chociaż zeszyt skarg i wniosków znajdujący się w przychodni jest
pusty. A może na łamach „Życia Blachowni" nasi pracownicy podzielą się
uwagami i opiniami dot. funkcjonowania naszej przychodni?
M. W.
Wszystkim,
którzy uczestniczyli
w ostatniej drodze
naszej ukochanej
Mamy i Teściowej
MIECZYSŁAWY
KLIMCZYK
Zarządowi Spółki
ZCH BLACHOWNIA SA,
Koleżankom i Kolegom z
pracy
oraz Znajomym
serdeczne podziękowania
składa
Rodzina

Podobne dokumenty