“My“ w Japonii Japonia tradycyjnie już opisywana jest jako kraj
Transkrypt
“My“ w Japonii Japonia tradycyjnie już opisywana jest jako kraj
Małgorzata Zielińska skandynawistyka II rok “My“ w Japonii Japonia tradycyjnie już opisywana jest jako kraj kultury kolektywistycznej. Niezwykłe funkcjonowanie jej społeczeństwa, a przy tym rola, jaką odgrywa ono w gospodarce światowej są jednymi z częściej podejmowanych tematów przez socjologów amerykańskich. Istnienie tak dobrze prosperującej gospodarki w połączeniu z tradycyjnymi, kolektywistycznymi formami życia społecznego nie mieści się często w głowach mieszkańcom Nowego Świata, skłonnym pojmować swój indywidualizm jako optymalny dla gospodarki. Jest ono także zaskakujące dla innych przedstawicieli krajów “rozwiniętych”, także dla nas, Polaków. Praca ta ma na celu próbę opisania charakteru stosunków międzyludzkich w Japonii oraz dotarcia do przyczyn takiego stanu rzeczy. W Japonii od wieków kładziono nacisk na większe znaczenie grupy niż jednostki, japońskie społeczeństwo, przez to właśnie określane jest jako kolektywistyczne. Kolektywizm właściwy jest społeczeństwom, w których ludzie od momentu narodzin należą do silnych, spójnych grup, zapewniających im opiekę i ochronę. Już od najmłodszych lat dzieci uczone są myśleć w kategoriach “my”, a przynależność do sieci powiązań społecznych jest dla członków społeczeństwa źródłem identyfikacji. To “my” oznacza grupę, do której człowiek sam należy, jego naturalną sferę, do której powraca z poczuciem ulgi.1 “My” to źródło identyfikacji i ostoja społeczna, ludzie nam bliscy i w jakiś sposób do nas podobni. Bliskość duchowa czy moralna wyraża się w naszej umiejętności (i chęci) doświadczania wspólnoty uczuć, która sprawia, że innych ludzi postrzegamy jako osoby nam podobne: mające własne cele i prawo dążenia do nich, obdarzone podobnymi do naszych emocjami oraz podobną jak u nas podatnością na przyjemność i ból. - pisze Zygmunt Bauman2.Czym jednak jest owo “my” w społeczeństwie japońskim? Innymi słowy, z jakimi grupami Japończycy identyfikują się? Jedną z cech kultur kolektywnych jest to, że ich członkowie są częścią wielopokoleniowych rodzin, które dają im ochronę i poczucie bezpieczeństwa w zamian za lojalność. Tak też jest w Japonii. Rodzina troszczy się tu zarówno o dzieci, jak i starszych3, jej członkowie razem spędzają czas 1 Z.Bauman, Socjologia, Poznań 1996, str. 47 2 Tamże, str, 46-47 3 Opieka nad starszymi jest w Japonii mocno sformalizowana i przypisana konkretnym członkom rodziny. O rodziców zatroszczyć się według tradycji powinien najstarszy syn, w razie jego braku zaś, najstasza córka. 1 wolny, a wspólne spanie obok siebie na podłodze uważają za znakomity wynalazek, charakterystyczny dla japońskiego stylu życia. Jak pisze Donald Keene, autor Living Japan, w języku japońskim nie istnieje nawet slowo “prywatność”. Choć społeczeństwo japońskie zmienia się bardzo szybko i dziś wielodzietność nie jest typowa dla młodych Japończyków, to jednak rodzina odgrywa dla nich wciąż bardzo ważną rolę. To starsze pokolenie, dziadkowie, zajmują się opieką wnucząt, gdy ich rodzice pracują. Można nawet powiedzieć, że właśnie dzięki zmianom i nastawieniu młodych na karirę, wzajemna pomoc międzypokoleniowa stała się tak ważna. Takie postrzeganie rodziny jako ważnej i bliskiej sobie grupy społecznej jest czymś znanym większości społeczeństw. Trudniej jednak, przynajmniej dla Europejczyka, zrozumieć stosunki łączące Japończyka z jego miejscem pracy. Jest to jedna z ciekawszych cech tego narodu, wyrózniająca go spośród innych krajów rozwiniętych. Japończycy bowiem oprócz opieki, jaką otrzymują w domu, cieszą się także z poczucia bezpieczeństwa, które zapewnia im związek między jednostką a korporacją. Związek ów nadaje ich egzystencji cenny wymiar stabilizacji i spójności. Organizacja uważa się w tym kraju za kolektyw, do którego należy pracownik, a nie tylko za miejsce pracy obejmujące odrębne jednostki. Obecny jest tam duch współpracy właściwy w innych kulturach wiosce czy wspólnocie terytorialnej (można więc zastanawiać się, czy korporacja, ze swoją siedzibą nie jest pojmowana jako organizacja przestrzenna). Znaczny nacisk kładzie się w niej na wzajemne zależności, wspólne zainteresowania i wzajemną pomoc. W sposobie, w jaki ci ludzie myślą o związkach dotyczących pracy, dominuje “my”, a jednostka istnieje po to, by służyć grupie4, Indywidualizm i rywalizacja wewnątrz firmy nie cieszą się tu szacunkiem. Pracownicy wiążą się z organizacją często na całe życie, a gdy zasłużą się dla firmy, ich portret zajmuje miejsce w swoistej kapliczce firmowej. Tu pełnią rolę duchów przodków, a inni pracownicy składają do nich prośby. Widać więc, że firma w Japonii traktowana jest jak rodzina. Dotyczy to także relacji między pracodawcą a pracownikiem, które przypominają więzy rodzinne i postrzegane są w kategoriach moralnych. Stosunki autorytetu są też bardzo tradycjonalne i nacechowane szacunkiem, dyrektor firmy pełni rolę głowy rodziny. Istnieją jednak oczywiście także większe grupy, z którymi Japończycy identyfikują się. Można do nich na pewno zaliczyć państwo i naród, ale nie tylko. Myślę, że warto tu przytoczyć historię rozgrywającą się jeszcze w czasie drugiej wojny światowej, ukazującą roszerzanie się pojęcia “my” w ówczesnym społeczeństwie japońskim. W czasie wojny na teranie Japonii znalazło się wielu żydowskich uciekinierów. Dostali oni wizy 4 D.T.Kenrick, S.L.Neuberg, R.B.Cialdini, Psychologia społeczna, Gdańsk 2002, s.82 2 dzięki wstawiennictwu Konsula Generalnego Japonii na Litwie. Sprzyjanie Żydom nie bardzo podobało się niemieckim sojusznikom Japonii, agitowali oni na rzecz brutalnej polityki wobec przedstawicieli narodu żydowskiego. Członkowie japońskiego rządu postanowili jednak wysłuchać wszystkich stron konfliktu i spotkali się z delegatami Żydów – rabinem Mosesem Shatzkesem, jednym z autorytetów w sprawach religii, oraz z rabinem Shimonem Kalishem, znanym z bardzo dobrego rozumienia podstaw ludzkiego działania. Dowództwo Sił Zbrojnych Japonii zadało im dwa pytania: “Dlaczego nasi sojusznicy, naziści, tak was nienawidzą?” oraz “Dlaczego powinniśmy się opierać próbom ich skrzywdzenia was?”. Na te pytania rabin Kalish odpowiedział spokojnie “Ponieważ jesteśmy Azjatami.... tak jak wy.” To jedno zdanie (odwołujące się m.in. do dyskutowanej w Japonii teorii o dziesięciu zagubionych plemionach izraelskich, które wmieszały się w naród japoński) zmieniło pojęcie “my” u japońskich oficerów. Teraz mieścili się w nim Żydzi, nie hitlerowcy. Wystąpienie rabina wywarło wielkie wrażenie, które to dopełnił jeszcze rabin Shatzkes, wykazując paralele między religią shinto a judaizmem. Żydzi usłyszeli na koniec, że nie mają się czego obawiać i spokojnie wrócili do domu.5 Jak widać pojęcie “my” może wśród Japończyków oznaczać także “azjatyckość”, rasę czy religię. Co ciekawe, może się ono też rozszerzać, tak jak się to stało w przypadku żydowskich uciekinierów. Podobnie rozszerzone zostało ono u konsula japońskiego, który uratował ogromną liczbę osób, przyznając im wizy do swojego kraju. Podejrzewa się6, że przyczyną było z jednej strony poznanie rodziny pewnego żydowskiego chłopca i włączenie jej do grona swoich przyjaciół, z drugiej zaś strony, prowadzenie otwartego, także dla obcokrajowców, domu przez rodziców konsula, co pozwaliło mu w konsekwencji większą liczbę różnych osób uważać za “swoich”. Skąd jednak bierze się ten duch solidarności, tak dobrze widoczny w japońskim społeczeństwie? Skąd orintacja kolektywistyczna, pozwalająca stawiać interesy pewnej grupy przed własnymi? Australijski badacz, Murray Sayle stworzył teorię odpowiadających za to czynników historycznych. Odnosi on ją zwłaszcza do wartości kulturowych w japońskich organizacjach, które ukształtowane zastały według niego przez dwa czynniki - uprawę ryżu oraz duch służby właściwemu samurajowi. Pierwszy z nich pozwala zrozumieć solidarność pracowników w fabryce, uprawa ryżu bowiem opierała się na współpracy – nie było samotnych, niezależnych plantatorów. Dało to umiejętność i tradycję dostosowania się do wartości ważniejszych wtedy niż egoizm i indywidualizm. Ludzie nauczyli się wzajemnego szacunku i zaufania. By jednak zapewnić sobie bezpieczeństwo, japońscy plantatorzy chętnie dzielili się plonami z tymi, którzy mogli się o nich zatroszczyć – z samurajami. Nauczyło to Japończyków akceptacji własnego miejsca w systemie i zależności od tego systemu, a 5 Tamże, s.446-447 6 Tamże, s.440 3 samurajów – dziś: zwierzchników – ochrony własnych pracowników. Kultura pól ryżowych oraz kultura samurajów zlały sie w jedno, by stworzyć hierarchiczną, ale harmonijną formę organizacji społeczeństwa. Wpłynęło to na stosunek Japończyków do władzy - posłuszeństwo i uległość wobec niej wcale nie jest w Japonii odczuwana jako poniżająca. W japońskiej korporacji hierarchia jest w równym stopniu systemem wzajemnych usług, co wzajemnej kontroli. Mobilność w obrębie tej hierarchii jest zaś bardzo ograniczona. Jak starałam się to ukazać, istnieje wiele grup oznaczających “my” dla Japończyków, takich jak na przykład rodzina, firma, państwo czy naród. Grupy te mogą się rozszerzać i włączać nowych członków, mogą też powstawać nowe. Choć napisano już na ten temat wiele prac, japoński sposób życia, tradycje i stosunki społeczne, ciągle pewnie będą zadziwiać cały niemal świat. Warto pamiętac, że japońskie społeczeństwo jest jednym z najszybciej zmieniających się. W ciągu zaledwie pięćdziesięciu lat przebyło ono drogę od kimona do Mangi, niebywały postęp techniczny idzie tu w parze z ogromnymi zmianami kulturowymi. To bardzo szybko zmieniające się społeczeństwo może nas już niedługo zaskoczyć zupełnie innym modelem życia. Już dziś japońska rodzina wygląda zupelnie inaczej niż jeszcze pokolenie temu, młodzi bardzo niechętnie płodzą potomstwo, jedna trzecia zaś kobiet w wieku 20-30 lat to panny. Warto więc analizowac te zmiany, choc są one bardzo dynamiczne, bo na naszych oczach jeszcze wiele może się zdażyć. Bibliografia: 1. Z.Bauman, Socjologia, Poznań 1996 2. N.Goodman, Wstęp do socjologii, Poznań 1997 3. E.T.Hall, Ukryty wymiar, Warszawa 2003 4. G.Hofstede, Kultury i organizacje; zaprogramowanie umysłu, Warszawa 2000 5. D.T.Kenrick, S.L.Neuberg, R.B.Cialdini, Psychologia społeczna, Gdańsk 2002 4