Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
Zdzisław Mikłaszewicz Rovigo nie wiem jak sobie wyobrażałem to miejsce bielone ściany pinie suchy balast powietrza spływający po dachach parę gołębi na rynku studnia i posąg księcia pana jest pusto różowe i żółte budynki ceglana dzwonnica albo wieża mąż na koniu w berecie miasto zamknięte miasto o zaciśniętych wargach nie ujawnia tajemnic na ulicy nie widać cienia przechodnia ani poety gdzieś tu pewnie spacerował może pił kawę w tej trattorii na rogu teraz jest pusto słoneczny wrzesień utopił deszcz zupełnie nie jak z obrazka duchy milczą brak nawet gardłowych sylab najeźdźcy z aparatami omijają to miejsce jeśli zostawił tu tylko wytarty bruk co po nas zostanie takt milczenia krótka pauza na cześć bezimiennych 1970 przecież i tak by już odeszli można spojrzeć do przodu dla dzieci wnuków i innych jutrzenek które prędzej czy później zabłysną same lub zawieszone przez tych co wiedzą lepiej w zamian 126 Pressje 2011, teka 26/27 zostaje gniew na kolejne daty kolejne strumienie purpury i małe głosy małych ludzi co słuchali przy ścianie zostaje wybaczenie do którego nie byliśmy zrodzeni oba związane w węzeł pamięci i zgrzebny płomień Byłoby prościej gdyby był tylko tchnieniem gdyby tylko Duch unosił się nad wodami a tak krew Golgota zbyt wielu widziało cieślę z Nazaretu zbyt prawdziwe były włosy i broda zbyt wyraźny cień jaki układał się za Nim na schodach synagogi a przecież jadł i pił z nami dotykał ręki celników po co uginały się krzewy w zaroślach nad Jordanem po co kaszlał na targu gdy unosił się swąd ryby zbyt prawdziwy był pot zbyt czerwona krew mógł być Bogiem filozofów czystą ideą ułożoną w formuły traktatu piórem myślicieli i poetów owocem studiów mistrzów zen w stanie nirwany Pressje 2011, teka 26/27 127 w jedności z atomami ponad czasem ponad przestrzenią czulibyśmy Go w żyłach w oddechu bez doznania czyste katharsis a mógł być tchnieniem Tornister w poniedziałek można zobaczyć parę cudów cud porannego wstania cud spóźnionego śniadania z na wpół pustej lodówki tym razem do autobusu biegł cud przedmiotu wielki niebieski tornister w którym nie zmieściła się buława poruszał się sam na króciutkich nogach plecak chciał być piłkarzem może kierowcą rajdowym (wczoraj w telewizji pokazali wyścigi formuły 1) za jakiś czas zamarzy o zielonym ogrodzie pod miastem i włochatym psie patrząc w szary kwadrat siną tapetę i czarną torbę z której wyrastają nogi Co dalej? W poprzedniej tece opublikowaliśmy pięć innych wierszy tego autora, wybranych przez Krzysztofa Koehlera. 128 Pressje 2011, teka 26/27 Pressje 2011, teka 26/27 129