Pobierz - Czesław Siekierski

Transkrypt

Pobierz - Czesław Siekierski
2
|
www.zielonysztandar.com.pl
nr 5
Polityczne
smaczki
i niesmaczki
Zbigniew Bujak: Ukraina chce dzisiaj ekspertów, oficerów, bo buduje
armię, prowadzi wojnę. Byłbym za
tym, żeby takich oficerów im posłać.
Byłoby fantastycznie, gdyby polscy
żołnierze walczyli w Doniecku. Wtedy pokazujemy, że budujemy głęboki, trwały, strategiczny sojusz, który będzie gwarantem bezpieczeństwa nie tylko naszego, ale i Europy.
A nd r zej D uda ( k a ndydat P iS
na prezydenta) w sprawie wypowiedzi Bujaka: Jesteśmy członkiem NATO i uważam, że powinniśmy to respektować, jeżeli to zostanie uzgodnione w obrębie NATO i jakieś siły NATO zostaną wysłane…
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Premier Ewa Kopacz, pomimo trudnej
sytuacji gospodarczej i społecznej
Polski, zadeklarowała, że z kieszeni
polskiego podatnika zostanie małemu
i średniemu biznesowi na Ukrainie
przekazane (czytaj: podarowane) 100
milionów euro. Oficjalnie nazwano to
kredytem rozpisanym na 10 lat, ale
stwierdzenie to można włożyć między bajki, bo wiarygodność finansowa naszego wschodniego sąsiada jest
równa zeru. Poza tym, kraj ten jest
przeżarty korupcją, a rządzą nim jak
chcą oligarchowie, do których kieszeni pieniądze z Polski najprawdopodobniej w dużej części popłyną. (…)
Trzeba przy tym podkreślić, że ukraińscy oligarchowie, z których każdy
po 1991 r. w wyniku układów mafijnych i „szemranych geszeftów” zbił
fortunę od kilku do kilkunastu miliardów (uwaga! – miliardów, a nie milionów) dolarów, nie kwapią się do tego,
aby przynajmniej częścią swoich majątków podzielić się z narodem. Nie
finansują także ukraińskich szpitali
czy domów pomocy społecznej, nie
kupują nawet żołnierzom walczącym
w Donbasie butów czy ciepłej odzieży na zimę. To samo dotyczy także
tych oligarchów, którzy trzęsą sprawami politycznymi kraju. Wystarczy
wspomnieć takie osoby, jak gubernator (czytaj: samodzielny arcyksiążę)
Dniepropietrowska i przewodniczący
Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej
Ihor Kołomojski, „gazowa księżniczka” Julia Tymoszenko czy „król czekolady”, a obecnie prezydent, Petro
Poroszenko.
Grzegorz Schetyna minister MSZ:
Mówię bardzo spokojnie, ale stanowczo. Obóz w Auschwitz wyzwoliła Armia Czerwona, ale nie można odebrać narodowości jej żołnierzom. Nie
możemy wpisywać się w propagandę
chcącą zrobić z Ukraińców państwo,
które wspierało tylko Hitlera, które
ma jedynie korzenie faszystowskie.
Byłoby to nie na miejscu.
Leszek Miller o Grzegorzu Napieralskim: Proszę pana, proszę mnie
już nie męczyć na temat moich relacji z Grzegorzem Napieralskim, bo
jedyne relacje, jakie ma w tej chwili
Grzegorz Napieralski, to są relacje
z sądem partyjnym.
Czesław Siekierski
Czy jest solidarność unijna
wobec embarga rosyjskiego?
Z
ielony Tydzień (Grüne Woche)
w Berlinie to nie tylko wielkie targi rolnicze. Tego typu
imprezy stanowią dobrą okazję
do prowadzenia tak oficjalnych, jak
i nieformalnych rozmów. Na przykład polski Główny Lekarz Weterynarii rozmawiał z rosyjskim szefem
służb weterynaryjnych na temat
zapobiegania rozprzestrzeniania
się ASF. W ostatnim czasie w Rosji musiano w dwóch zakładach pozbawić życia 50 tys. świń. Również
służby weterynaryjne i fitosanitarne Unii (przedstawiciele DG Sanco)
rozmawiały ze swoimi odpowiednikami ze strony rosyjskiej. Prowadzenie takich dialogów to sprytne nawiązanie do zakazu importu
ze stycznia 2014 r. dotyczącego niektórych produktów wieprzowych
z Unii, wprowadzonego przez Rosję na skutek wykrycia przypadków
ASF w Polsce i na Litwie. Drugi zakaz importu, który objął większą
grupę produktów, został wprowa-
dzony embargiem w sierpniu 2014
r. W zakresie rodzajów produktów
z wieprzowiny nie w pełni pokrywał się on z zakazem ze stycznia,
a więc poszukuje się rozwiązania,
aby nawet przy utrzymaniu sierpniowego embarga otworzyć furtkę handlową niektórym elementom wieprzowiny, likwidując zakaz wprowadzony na skutek ASF.
Jednakże strona rosyjska zakłada,
że może to dotyczyć krajów, w których nie występuje ta choroba, co
oznaczałoby wykluczenie Polski
jako całej, nie tylko obszaru uznanego – zgodnie z międzynarodowymi standardami – za objęty chorobą. W ten sposób Rosja chce wyłączyć nasz kraj z takich potencjalnych rozstrzygnięć. Można zatem
stwierdzić, że służby eksperckie
Unii i Rosji prowadzą jedynie rozmowy nieformalne, w obszarze bardzo wrażliwym (weterynaryjnym).
Trudno wykluczyć, że nie toczą się
dyskusje dwustronne Rosji i niektó-
rych krajów UE. Nie są one co prawda uznane jako formalne, ale wiedza o nich jest powszechna. Trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że narusza to solidarność UE
i szkodzi zachowaniu naszej jedności. Oznacza to, że Unia nie zachowuje spójnego stanowiska w walce
z embargiem rosyjskim, a sankcje
Moskwy ponoć dotyczą w równym
stopniu całej Wspólnoty – przynajmniej takie są deklaracje. Z drugiej
strony pamiętajmy, że minister Sawicki również jeździł do Moskwy
bez zgody, przyzwolenia, a nawet
wiedzy Brukseli i wtedy uważaliśmy to za właściwe. Obecnie Komisja Europejska systematycznie powtarza o utrzymaniu zasady jednakowego traktowania krajów członkowskich i jej wyłącznych kompetencjach w prowadzeniu negocjacji
handlowych oraz twierdzi, jakoby
tych zasad nie naruszono. To ważna deklaracja, która nie może jednak oznaczać, że rozmowy się nie
toczą. Cała sytuacja pokazuje złożoność i powiązanie problemów politycznych i gospodarczych. Należy pamiętać, że we Francji, Włoszech i Danii są rządy lewicowe,
a do koalicji rządzącej w Holandii
należy także lewica. Da się tu dopatrzeć różnych interesów. Działania zarówno wspomnianych, jak
i innych państw na rzecz poprawy
relacji z Rosją są powszechnie znane, a więc ten obszar otwarcia handlu wieprzowiną to element większej układanki. Mówimy o wartościach, lecz priorytetami stają się
sprawy handlowe i polityczne. Zaistniała sytuacja, która znalazła
swój wyraz medialny po Zielonym
Tygodniu w Berlinie, może stać się
początkiem procesu rozwiązywania problemów w handlu UE-Rosja. Nie można stać z boku. Minister Rolnictwa zapowiada poruszenie kwestii tego problemu podczas
Rady Ministrów Rolnictwa UE 26
stycznia w Brukseli.
Robert Plebaniak
P
Kompromis na Śląsku
to krok w dobrym kierunku
o raz kolejny Polacy udowodnili, iż mimo istotnych różnic
potrafią rozmawiać i osiągać
zadowalające konsensusy. Kilkudniowa batalia na linii rząd-związki zawodowe zakończyła się w sposób najlepszy z możliwych. Po wielogodzinnych negocjacjach wypracowano wspólny kompromis, który
daje podstawę do nadziei na lepsze
jutro dla polskiego węgla. Nie ulega wątpliwości, że osiągnięte porozumienie jest korzystne dla wszystkich. Z jednej strony, żadna kopalnia wchodząca w skład Kompanii Węglowej nie zostanie zlikwidowana, z drugiej zaś – dla głębokich
procesów restrukturyzacyjnych zapaliło się zielone światło. Dane ekonomiczne nie pozostawiają w tej materii złudzeń. Wspomniana głęboka
restrukturyzacja jest bezsprzeczna. Nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Kompania Węglowa musi wreszcie odzyskać stabilność finansową. Jest to niezbędny warunek do tego, aby spokój i stabilizacja zagościła również
w górniczych domach.
Dla mnie wydarzenia na Śląsku
są niezbitym dowodem, iż w poli-
tyce emocje i upór są najgorszymi
doradcami. Słowa uznania należą
się każdej ze stron konfliktu. Negocjatorzy – reprezentujący odmienne przecież interesy – wykazali się
odpowiedzialnością i troską o losy
tak branży górniczej, jak i regionu. Na pierwszy rzut oka uzyskany
kompromis powinien zostać przyjęty przez wszystkich z nieskrywaną radością. Sam też tak myślałem.
Myślałem tak dopóki nie usłyszałem
komentarzy opozycji. Okazuje się bowiem, że nie wszystkich cieszy wynik negocjacji. Niektórzy oczekiwali marszu rozgniewanych górników
na Warszawę, akcji protestacyjnej
Solidarności w całym kraju. Marzyli o masie solidarnościowych protestów związkowców z innych branż.
Jednym słowem – oczekiwali paraliżu kraju, który wywołałby rewolucję na politycznej scenie. Politycy
opozycji, bo o nich mowa, widzieli
w górniczych protestach iskrę, która odpowiednio pielęgnowana i podsycana miała przerodzić się w pożar
wynoszący ich do władzy. Rzeczywiście, wszyscy oni mogą się czuć
dziś bardzo zawiedzeni. Wygrał
rozsądek górniczych central związ-
kowych, których przedstawiciele
myśleli przede wszystkim o górnikach, a nie o politykach. To racjonalne podejście pozwoliło osiągnąć
dziś kompromis. W całej tej sprawie
chciałbym jeszcze zwrócić Państwa
uwagę na dwa aspekty. W ostatnich
dniach bardzo często dało się słyszeć porównania premier Ewy Kopacz do Margaret Thatcher. Skojarzenia rzeczywiście nasuwają się
same i były jak najbardziej uprawnione. Co ciekawe, porównania te
pojawiły się nawet w zagranicznych
kręgach opiniotwórczych. „The Guardian”, przybliżając Brytyjczykom
sylwetkę Ewy Kopacz, porównał ją
do legendarnej premier. W felietonie zaznaczono jednak, iż Żelazna
Dama była w swym postępowaniu
bardziej „bezwzględna”. Komentatorzy polskiej sceny politycznej zastanawiali się, czy pani premier wystarczy odwagi, by podobnie jak Margaret Thatcher przeprowadzić bolesne
reformy. Gdy tylko pojawiła się informacja o kompromisie, niektórzy
zawyrokowali, iż odwagi zabrakło.
Ja jednak uważam, że to, czego byliśmy świadkami w sobotni wieczór
wymagało od premier Ewy Kopacz
dużo więcej odwagi niż przysłowiowe „wejście w buty” angielskiej premier. Cieszę się, że w sytuacji tylu nacisków, porównań do Żelaznej Damy,
oczekiwań i całego balastu odpowiedzialności – pozostała Ewą Kopacz.
To wymagało sporej śmiałości. Sobotnie porozumienie zapewne nie
spodoba się nie tylko liberalnej części ekonomistów, nie spodoba się także licznej części wyborców Platformy Obywatelskiej.Na zakończenie
jeszcze jedna refleksja. Od jakiegoś
czasu główna partia opozycyjna stara się udowodnić, iż Polska nie jest
demokratyczna, że żyjemy w kraju,
w którym łamane są podstawowe
zasady państwa prawa, fałszowane wybory, zwalczana wolność słowa itp. Niezmiernie byłbym ciekaw,
co na temat tych opinii sądzą Polacy
z Donbasu, którzy w minionym tygodniu powrócili do ojczyzny swych
przodków – do swojej ojczyzny. Jak,
widząc w telewizji transmisję masowej demonstracji w Bytomiu, długie
negocjacje na linii rząd-związki zawodowe czy wreszcie relacje z podpisania porozumienia, odnieśliby się
do tych zarzutów. Myślę, że ich ocena byłaby druzgocąca dla opozycji.

Podobne dokumenty