i jej matki: — A oto Stevie Rae Johnson, która dzieli

Transkrypt

i jej matki: — A oto Stevie Rae Johnson, która dzieli
i jej matki: — A oto Stevie Rae Johnson, która dzieli pokój
z Zoey, i jej matka. Słyszę, że obie stały się nierozłączne i że
nawet kot Zoey przekonał się do Stevie Rae.
— To prawda, wczoraj wieczorem, kiedy oglądałyśmy
telewizję, siedziała mi na kolanach przez cały czas — przyznała ze śmiechem Stevie Rae. — A Nala lubi tylko Zoey,
nikogo więcej.
— Kot? Nie przypominam sobie, by ktokolwiek z nas
zgodził się, aby Zoey trzymała u siebie kota — powiedział
John tonem, który przyprawiał mnie o mdłości. Można by
pomyśleć, że ktoś poza Babcią odezwał się do mnie choć raz
w ciągu ostatniego miesiąca.
— Nie zrozumiał pan, panie Heffer. W Domu Nocy
kotom wolno wszędzie chodzić. I to one wybierają swoich
właścicieli, nie odwrotnie. Zoey więc nie potrzebuje niczyjego zezwolenia, skoro Nala ją wybrała — zręcznie wyjaśniła
Neferet.
John chrząknął lekceważąco, co na szczęście wszyscy
zignorowali. Ależ z niego dupek.
— Może napiją się państwo czegoś? — Neferet wdzięcznym ruchem wskazała stół pełen orzeźwiających napoi.
— O kurczę! Miałam przynieść ciasteczka, które zostawiłam w samochodzie. Właśnie szłyśmy po nie ze Stevie Rae. Miło mi było państwa poznać — powiedziała pani
Johnson, ściskając mnie na pożegnanie, a reszcie machając
ręką. Poszły sobie i zostawiły mnie z moją rodziną, choć wolałabym znaleźć się w innym miejscu.
Idąc do stołu z poczęstunkiem, wzięłyśmy się z Babcią
za ręce, a po drodze pomyślałam, o ileż byłoby łatwiej, gdyby tylko ona przyszła mnie odwiedzić. Zerknęłam na Mamę.
Wydawało się, że wyraz nachmurzenia już nie opuszcza jej
twarzy. Popatrywała na inne dzieci, a na mnie nawet nie
spojrzała. Po coś tu w ogóle przyszła?, miałam ochotę jej
wykrzyczeć. Po co stwarzać pozory, że ci na mnie zależy,