Dobre cumowanie – sztuka potrzebna i nietrudna
Transkrypt
Dobre cumowanie – sztuka potrzebna i nietrudna
Żagle październik 2010 Poradnik „Żagli” jerzy klawiński śródlądzie Dobre cumowanie – sztuka potrzebna i nietrudna Nawet po najdłuższym rejsie trzeba dojść do brzegu i zacumować. Czasami do solidnej kei w większym lub mniejszym porcie, nieraz do małego pomostu przy bindudze, a bywa też, że wprost do brzegu. Jak zrobić to dobrze i bezpiecznie dla nas i sąsiadujących z nami jachtów? Tekst i zdjęcia Mariusz Główka Za każdym razem manewr cumowania można wykonać na wiele sposobów, a każdy z nich jest dobry, jeśli jest bezpieczny i skuteczny, czyli wreszcie stoimy i nie rozbiliśmy jachtu własnego, sąsiadów i pomostu. Co nie znaczy, że nie da się owych sposobów dokładnie opisać i usystematyzować. W porcie – dziobem albo rufą W większości mazurskich portów cumujemy dziobem bądź rufą do kei. Rzadko zdarzają się miejsca, w których stajemy do niej burtą. To powoduje, że w wielu portach przy każdym stanowisku do cumowania jest postawiona boja bądź mamy do dyspozycji muringi – liny zakotwione na dnie, które pełnią podobną rolę 58 jak kotwica. W niektórych portach, niestety, nadal trzeba rzucać kotwicę. W porcie manewrujemy na silniku i cumując, również używamy silnika. Jeśli nie znamy głębokości, to podnosimy miecz, jednak nigdy nie należy podnosić go całkowicie. Obecność miecza zmniejsza dryf jachtu podczas ciasnych skrętów. Przed wejściem do portu warto przygotować cumy, dziobową i rufową, oraz należy powiesić odbijacze na burtach. Dobrze jest też, aby ktoś z załogi z odbijaczem w ręku asekurował burtę podczas wchodzenia między inne jachty czy przy przechodzeniu blisko kei lub innej jednostki. Jeżeli jest to tylko możliwe, to należy wybrać takie miejsce do cumowania, do którego będziemy podchodzić pod wiatr. Wiatr to nasz dodatkowy hamulec. Najłatwiej do kei podejść dziobem, a jeśli jest możliwość podejścia wprost z jeziora, to wtedy manewr nie powinien sprawić nam większych problemów. Wystarczy przymierzyć się do naszego miejsca i na małych obrotach silnika, z małą prędkością, iść w kierunku kei, biorąc poprawkę na dryf – w sytuacji podchodzenia z bocznym wiatrem. W odległości kilkunastu, dwudziestu paru metrów od kei (o ile nie mamy silnego, przeciwnego wiatru) wrzucamy luz i albo dojdziemy siłą bezwładności jachtu, albo na kilka sekund włączamy bieg, jeśli idziemy za wolno (nadal na małych obrotach). Jeżeli zaś idziemy za szybko, to z wyprzedzeniem hamujemy silnikiem, włączając bieg wsteczny, Żagle | www.zagle.com.pl