Pani Maria zgłosiła się do Federacji 6 lutego 2001 roku

Transkrypt

Pani Maria zgłosiła się do Federacji 6 lutego 2001 roku
Pani Maria zgłosiła się do Federacji 6 lutego 2001 roku. Była w siódmym tygodniu ciąży i
miała skierowanie na zabieg ze względów zdrowotnych. Pani Maria jest nosicielką wirusa
HIV, w trakcie leczenia w poradni specjalistycznej. Na skierowaniu lekarz napisał, że
kontynuacja ciąży stanowi zagrożenie dla pacjentki. Wręczając jej skierowanie stwierdził, że
na podstawie tego dokumentu będzie mogła się poddać zabiegowi usunięcia ciąży w każdym
szpitalu.
Pani Maria, spodziewając się jednak trudności, zwróciła się do Federacji z prośbą o pomoc w
znalezieniu szpitala, w którym mogłaby przerwać ciążę. Była całkowicie zdecydowana na
zabieg. Największym lękiem napawały ją formalności związane ze znalezieniem placówki
służby zdrowia, która nie odmówi wykonania zabiegu. Bała się również ujawnienia swoich
danych osobowych w związku z chorobą i ewentualnych niekorzystnych skutków dla jej
życia osobistego i zawodowego.
Po krótkim rozpoznaniu okazało się, że załatwienie z pozoru prostej, legalnej usługi
medycznej na podstawie skierowania wypisanego przez kompetentnego specjalistę nie będzie
łatwe. Zdenerwowanie pani Marii rosło i nie wiązało się bynajmniej z decyzją o zabiegu, lecz
z biurokracją i ideologizacją służby zdrowia.
Federacja, chcąc pomóc, wysłała listy do dwunastu szpitali warszawskich i podwarszawskich
prowadzących oddziały ginekologiczno-położnicze z prośbą o przyjęcie pani Marii i
wykonanie zabiegu. Już następnego dnia przyszedł faks ze szpitala kierowanego przez
konsultanta regionalnego w dziedzinie położnictwa i ginekologii, sygnowany jego
nazwiskiem. Stwierdził on, że podana sytuacja kliniczna nie upoważnia do przerwania ciąży.
W liście konsultant uspokajał, że na całym świecie, także w Polsce, wiele pacjentek w tej
sytuacji rodzi dzieci. Następnego dnia przyszedł kolejny faks od tego samego konsultanta, z
załączonym stanowiskiem eksperta ds. HIV/AIDS w kwestii usunięcia ciąży u kobiety
zakażonej HIV, które choć nie przesądza, że w każdym przypadku są medyczne wskazania do
przerwania ciąży, to jednak potwierdza, że przy zaawansowanej postaci zakażenia HIV i
znacznym upośledzeniu odporności ciąża może pogorszyć stan zdrowia chorej i przyspieszyć
rozwój AIDS. Nota bene, w stanowisku tym nie uwzględniono całokształtu zdrowia kobiety
seropozytywnej, w tym jej zdrowia psychicznego, np. tego, co oznacza dla kobiety żyjącej ze
świadomością śmiertelnej choroby urodzenie zakażonego tą chorobą dziecka (powyżej 20%
ryzyka), czy też świadomość, że dziecko może zostać niebawem sierotą.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności skierowanie pani Marii na zabieg wypisał ten sam lekarz,
który przygotował powyższe stanowisko. Wobec tego Federacja raz jeszcze zwróciła się do
tego szpitala o przeprowadzenie zabiegu, wyjaśniając, kto wystawił skierowanie. Odpowiedź
przyszła niemal natychmiast, tym razem podpisana już przez inny autorytet medyczny z tego
szpitala. Kolejną odmowę tłumaczono brakiem oddziału septycznego, a zatem nie-możnością
przyjęcia pacjentki kwalifikującej się na taki oddział. Tymczasem nadchodziły kolejne
odpowiedzi. Dyrektor jednego ze szpitali odpisał, że wykonanie zabiegu przerwania ciąży nie
jest możliwe, ponieważ klinika nie wykonuje zabiegów tego typu. Informację tę Federacja
zweryfikowała w Kasie Chorych - okazało się, że szpital ma zakontraktowane świadczenia
zdrowotne, w których zakresie mieści się przerwanie ciąży. Inny szpital odmówił z powodu
braku miejsc na oddziale ginekologii zabiegowo septycznej. Dyrektor kolejnego szpitala nie
odmówił jednoznacznie, ale zażądał dodatkowych zaświadczeń od innych specjalistów i nie
chciał przyjąć do wiadomości, że są to wymagania sprzeczne z ustawą. Przyznał, że boi się
kłopotów. Ponadto stwierdził, że w razie czego to właśnie on będzie musiał przeprowadzić
zabieg, bo teraz żadnemu lekarzowi nie można niczego nakazać. Kolejny dyrektor w
rozmowie telefonicznej stwierdził, że boi się nacisków, których już nieraz doświadczał. Obaj
dyrektorzy próbowali nas skierować do innych placówek, tłumacząc, że to inni powinni się
tym zająć.
Blisko dwa tygodnie po wysłaniu listu, odezwał się konsultant krajowy w dziedzinie
położnictwa i ginekologii w imieniu swojego szpitala. W kuriozalnym i niezrozumiałym liście
odesłał nas do konsultanta regionalnego, w którego gestii jest rozwiązywanie problemów w
zakresie położnictwa i ginekologii w województwie mazowieckim. Nie wyjaśnił, co leży w
gestii konsultanta krajowego.
Pięć szpitali, a więc blisko połowa, w ogóle zignorowało list Federacji. Ostatecznie udało się
znaleźć szpital, który, choć nie bez oporów, dokonał zabiegu przerwania ciąży. Przypadek
pani Marii pokazuje dobitnie, że legalna aborcja jest w Polsce praktycznie nieosiągalna. Nie
jest to bowiem jedyny przypadek odmowy przerwania ciąży kobiecie bez wątpienia do tego
uprawnionej.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia twierdzi w liście do Federacji, że takich przypadków nie
ma, bo nikt nie skarży się do Ministerstwa. Warto wspomnieć, że Federacja zwróciła się w
zeszłym roku do Ministra Zdrowia o odwołanie krajowego konsultanta w dziedzinie
położnictwa i ginekologii w związku z tym, że w prasie publicznie przyznał się do łamania
prawa w prowadzonym przez siebie szpitalu, w którym nie wykonuje się dozwolonych
prawem zabiegów - tj. dla ratowania zdrowia kobiety oraz wtedy, gdy zachodzi uzasadnione
podejrzenie, że ciąża jest wynikiem gwałtu. Odpowiedź w tej sprawie, oczywiście odmowną,
udało się wydobyć z Ministerstwa po kilku miesiącach, i to dopiero po wielokrotnych
monitach. Trudno więc się dziwić, że nikomu nie przychodzi do głowy przesyłanie skargi do
Ministerstwa.
W praktyce nie ma takiej sytuacji zdrowotnej, która jednoznacznie umożliwia
wyegzekwowanie prawa do przerwania ciąży. Kobietom odmawia się nagminnie; nic
dziwnego, że w 1999 roku wykonano tylko 94 zabiegi ze względów zdrowotnych - ponad
dwukrotnie mniej niż w roku poprzednim i ponad czterokrotnie mniej niż w 1997 roku. Te
dane nie świadczą bynajmniej o poprawie stanu zdrowia kobiet, lecz o występowaniu
wspomnianych barier. Brak jasnego określenia przypadków stanowiących wskazanie
medyczne do aborcji pogłębia istniejące trudności. Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na
interpelację poselską w tej sprawie, stwierdza, że wypracowanie określonych standardów jest
bardzo trudne ze względu na kontro-wersyjność problemu aborcji. Wyjaśnia, że każdy
przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Oznacza to, że aborcja ze względów
medycznych jest sprawą całkowicie uznaniową.
Pani Maria przeszła zabieg, potraktowano ją życzliwie i profesjonalnie. Powiedziała, że całe
napięcie i niepokój związane z tym zdarzeniem uszły z niej zaraz po zabiegu niczym
powietrze
z
balonu.
Obecnie
stara
się
o
wszystkim
zapomnieć.
Spisały: Wanda Nowicka i Monika Tajak