Przepyszne torty i faworki, spory o jakość kawy oraz Małe Qui Pro

Transkrypt

Przepyszne torty i faworki, spory o jakość kawy oraz Małe Qui Pro
Przepyszne torty i faworki, spory o jakość kawy oraz Małe Qui Pro Quo, a to
wszystko tylko w Małej Ziemiańskiej
W roku 1857 architekt Wojciech Bobiński zaprojektował przy ul. Mazowieckiej 12 dużą kamienicę,
różniącą się od innych z tego okresu. Mianowicie, była ona bardzo skromna; jej prosta fasada,
a w środku małe, jednopokojowe mieszkania, odbiegały od tradycyjnych, XIX- wiecznych
wzorców.
Do 1918 roku budynek ten nie wyróżniał się niczym szczególnym. Znajdował się w nim
antykwariat prowadzony przez Antoniego Merlińskiego i to właśnie to miejsce zostało 14 kwietnia
tego roku przekształcone na kawiarnię Ziemiańską.
Jej założycielami byli dwaj znakomici cukiernicy: Karol Albrecht i Jan Skępski. Obaj mieli
artystyczne dusze, stąd we wnętrzu kawiarni mnóstwo obrazów i ekstrawaganckich dodatków.
Nawet torty w Ziemiańskiej były wyjątkowe. Do historii przeszedł ten zaprojektowany przez
Tadeusza Gronowskiego na jubileusz aktora Ludwika Solskiego, który na Mazowieckiej 12 gościł
regularnie. Tort miał średnicę jednego metra i przedstawiał budynek greckiego amfiteatru wraz
z maskami aktorów.
Właściciele Ziemiańskiej dokonali również przełomu w dostawie ciast do domów. Dotychczas,
torty pakowano w pudełka, wcześniej ustawiając je na specjalnych podstawkach i nakrywając
pergaminem. Tak zapakowany smakołyk trudno było jednak wyjąć na talerzyk, nie niszcząc go.
W Ziemiańskiej kładziono je od razu na półmiskach, które służyły za talerze. Po kilku dniach,
specjalny wysłannik zbierał je od klientów. Tak oto zaoszczędzono niepotrzebnego stresu
i nieprzyjemności.
Popularne były też tzw. „Śledzie”, lecz nie były to ryby, a wykonane z biszkoptu, kremu
i marcepanu, trzy metrowe ciasta z dodatkiem karmelu. Gdyby nie długość, to wyglądałyby one jak
żywe, gdyż kolor był łudząco podobny.
Jeżeli chodzi o ciepłe potrawy, to goście chwalili szczególnie krupnik Kantorowicza.
Na początku swojej działalności Ziemiańska nie była wcale dużą kawiarnią- zajmowała
dwie maleńkie sale na parterze i pierwszym piętrze. Dodatkowo na półpiętrze znajdował się
od 1927 roku tzw.”Stolik dla elit”. Spotykali się tu członkowie grupy Skamander. Należeli do niej
m. in.: Julian Tuwim, Jan Lechoń, Jarosław Iwaszkiewicz, Antoni Słonimski oraz Kazimierz
Wierzyński. Wokół ich stolika ustawione były szerokie kanapy, na których poeci dyskutowali
prawie każdego wieczoru. Mimo tego, że na terenie całej kawiarni było jeszcze wiele stolików
różnych grup, to tak naprawdę liczył się tylko jeden- należący do Skamandrytów.
Zaraz po wejściu do Ziemiańskiej, po lewej stronie, znajdowała się lada z pysznymi
ciastkami, firmowymi „ziemiankami”, czyli małymi pączkami i ciasteczkami w papilotach
oraz z faworkami. U Albrechta i Skępskiego było stosunkowo drogo, jak na tamte czasy- ciastka
kosztowały 25 groszy za sztukę. Było można zamówić tu również kawę, o której smak goście nie
raz się spierali. Jedni mówili, że mała czarna to wstyd, inni natomiast uważali , że jest wyśmienita.
Jeżeli ktoś chciał spróbować innego trunku, to do wyboru miał na przykład grog z domieszką rumu,
wermut czy niemieckie wino korzenne- glühwein.
Ziemiańską stale też powiększano, ale nawet mimo tych zmian, wciąż nazywano
ją „Małą Ziemiańską”.
Ściany udekorowano tu boazeriami, a pod sufitem znajdowały się liczne, kolorowe dekoracje.
Nowością były obrotowe drzwi wejściowe i telefony, które znajdowały się przy niektórych
stolikach (koniecznie z marmurowym blatem, okrągłym lub prostokątnym). Dodatkowo,
aktor Władysław Walter sprowadził tu potężnych rozmiarów patefon z tubą, zastępujący orkiestrę,
której brak był chyba jedynym minusem w kawiarni.
Dodatkowymi ozdobami były ogromne lustra i egzotyczne palmy.
W kawiarni przy Mazowieckiej gościli nie tylko poeci, ale również aktorzy, muzycy
i malarze- artyści. Ci ostatni mieli swój stolik na dole. Czasami przychodził również jakiś
aspirujący polityk, który chciał spróbować swoich sił w literaturze. Mowa tu oczywiście
o pułkowniku Bolesławie Wieniawie-Długoszowskim. Łatwo było można spotkać tu również autora
„Krzyku ostatecznego”- Władysława Broniewskiego, konferansjera Fryderyka Jarossyego, reżysera
Leona Schillera czy aktora Franciszka Brodniewicza., piosenkarza ze słynnym już barytonemMieczysława Fogga, a nawet kartografa Michała Bazewicza. Stałym i chyba najbardziej znanym
bywalcem był tu jednak Franciszek Fiszer. Kiedy ten tęgi, wysoki i bardzo poważny mężczyzna
z długą brodą ufarbowaną na czarno, przekraczał próg Ziemiańskiej cała sala zmieniała swoje
oblicze i zbierała się wkoło jego „zarezerwowanego” stolika. Fiszer- przedstawiciel filozofii,
literatury i plastyki bawił gości licznymi anegdotkami. Często zasiadał przy kawie i „ziemiankach”
wraz ze swoim przyjacielem, znakomitym polskim poetą pochodzenia żydowskiego, Bolesławem
Leśmianem.
W 1926 roku w salce na piętrze zaczęły działać też tzw. teatrzyki rewiowe.
Wśród najbardziej znanych znalazły się Perskie Oko i późniejsze, bo działające w latach 1937-'39,
Małe Qui Pro Quo. Dodatkowo śpiewał też chór Dana, a na fortepianie przygrywał Witold
Lutosławski.
Kolejną atrakcją w Ziemiańskiej była księgarnia Jakuba Mortkowicza. Oprócz książek
znanych autorów, można było kupić tu dzieła np. Norwida, którego wówczas znało małe grono
osób. Klientów przyciągała tu swoim uśmiechem sprzedawczyni, panna Natalia Zabawer.
Obok księgarni, w budynku przy Mazowieckiej działał jeszcze zakład fryzjerski i salon
kosmetyczny Cleo.
Mała Ziemiańska to typowa kawiarnia cyganerii warszawskiej. Przetrwała ona do czasów
Powstania Warszawskiego, kiedy to budynek został zburzony.
Jej właściciele próbowali wcześniej otwierać filie w całej Warszawie, a nawet w Nicei,
lecz prawdziwa Mała Ziemiańska była tylko jedna...
Poniżej wnętrze Kawiarni Mała Ziemiańska w latach 20- tych
Poniżej ul. Mazowiecka 12 dzisiaj

Podobne dokumenty