Planując trasę wyprawy i ustalając etapy, zastrzegłem Bronkowi
Transkrypt
Planując trasę wyprawy i ustalając etapy, zastrzegłem Bronkowi
Żagle lipiec 2011 prz e g l ą d Patronat „Żagli” Mój przylądek Horn Planując trasę wyprawy i ustalając etapy, zastrzegłem Bronkowi (kapitanowi Radlińskiemu), że popłynę na etap „hornowy”. Zaplanowaliśmy go tradycyjną trasą wielkich żaglowców „od 50 do 50” z Valparaiso w Chile do Port Stanley na Falklandach. Wyjście z Valparaiso – 10 lutego. A dzisiaj jest 10, ale marca. Miesiąc spóźnienia... Tekst i zdjęcia Antoni Bigaj „Solanus” miał problemy z odprawą w Meksyku z powodu przerwy świątecznej. No i etap Galapagos – Valparaiso zajął więcej czasu z powodu słabych i przeciwnych wiatrów. Zadajemy sobie pytanie, czy to nie za późno? O tej porze w rejonie Hornu szaleją potężne sztormy. Czy Neptun będzie dla nas łaskawy? Ale nie mamy wyjścia. Innej drogi nie bierzemy pod uwagę, a czekanie do przyszłego sezonu też nie wchodzi w rachubę. A więc płyniemy. Jednak ze względu na moje obowiązki służbowe skracamy ten etap i chcemy go zakończyć w Port Williams – 6 kwietnia muszę być na targach w Hanowerze. Czyżby potwierdzało się żeglarskie powiedzenie, że planowanie na jachcie to czas... stracony? Podstawowa stała załoga „Solanusa” to kapitan Bronisław Radliński, I oficer Roman Nowak i III oficer Witold (Tolek) Kantak. Oni wypłynęli z Górek Zachodnich 16 maja ubiegłego roku i planują zakończyć wyprawę także w Górkach w październiku tego roku. Na poszczególnych etapach dosiadają do nich różni żeglarze. Od Vancouver płynie Jarek Pietras (II oficer). No i teraz ja z Włodkiem Palmowskim dołączamy do ekipy. Znaliśmy już w kraju problemy z opuszczeniem Meksyku, więc przesunęliśmy wylot o dwa 18 tygodnie i znaleźliśmy się w Santiago de Chile 24 lutego. Najgorszy był szok temperaturowy. Przeskok w ciągu kilkunastu godzin z -25oC do +25oC, to niesamowite przeżycie. Polonia w Chile liczy tylko około 200 osób. Ale Polacy, jak wszędzie, są bardzo uczynni. Od pani konsul Grażyny Machałek dostaliśmy namiary na Macieja Raniewicza, który zarezerwował nam hotel i odebrał nas z lotniska. Natomiast mieszkający niedaleko Valparaiso Mikołaj From pomógł nam znaleźć odpowiednią marinę, był naszym tłumaczem, przewodnikiem i cały czas służył swoim samochodem. W Santiago Okazuje się, że „Solanus” płynie dużo wolniej, niż zakładaliśmy. Będziemy czekać około tygodnia. No cóż. Organizujemy sobie ten czas, zwiedzając najciekawsze miejsca w Santiago. Potem przenosimy się nad morze do miejscowości Concon. Z tarasu mamy widok na wejście do mariny Club de Yates Higuerillas, w której zatrzyma się „Solanus”. Jachtklub w samym Valparaiso jest bardzo mały i jego kierownictwo zaproponowało nam postój na kotwicy. Tutaj, w Concon, gdy usłyszeli o osiągnię- ciach „Solanusa”, a szczególnie o przejściu N-WP, przyjęli nas z otwartymi ramionami. Zapewnili nam postój siedem dni za darmo, możliwość korzystania z całej infrastruktury klubowej łącznie z Internetem. Mogliśmy też wyslipować jacht i zdjąć „brodę” z części podwodnej. Najsympatyczniejszy z całego personelu był jednak bosman Rodrigo Casas. Zawsze uśmiechnięty, uczynny, był naszym nieocenionym pomocnikiem w załatwianiu wszystkich spraw technicznych. Wreszcie „Solanus” stanął na boi przed wejściem do mariny. Jest piątek 4 marca, 400 po południu. Chilijskie przepisy są tutaj bezwzględne. Jacht musi czekać na trzy ekipy: Żagle | www.zagle.com.pl