strona 3

Transkrypt

strona 3
Żagle
lipiec 2011
prz e g l ą d
Patronat „Żagli”
n Nareszcie ruszamy na trasę naszego „hornowego” etapu żeglugi. Na zdjęciu „Solanus” czeka na odprawę z Valparaiso
jeszcze tego wieczoru. Użyczył im też
klubowej motorówki, aby mogli dostać się na jacht. Ostatecznie o 21 jest
po odprawie. Kontrolerzy, kiedy zobaczyli długie brody załogi i usłyszeli,
jaką trasę jacht przebył, najbardziej
zainteresowali się... dwukolorową
okolicznościową pieczątką wyprawy.
Ostemplowali nią wszystkie swoje
dokumenty! Ostatecznie kilka minut
po 22 mogliśmy ucałować dawno nie
widziane gęby i przenieść na pokład
nasze bagaże. W czasie kolacji wymiana pierwszych wrażeń i ustalenie
planu postoju. Najważniejsza sprawa,
to wyslipowanie jachtu i oczyszczenie części podwodnej z wodorostów
i skorupiaków. Anody cynkowe też są
już zużyte, ale nie wiemy, czy można
je będzie tutaj kupić. No i oczywiście
zasłonięcie wszystkich luków grubą
sklejką. Wewnątrz będzie co prawda
półmrok, ale bezpieczeństwo jest
najważniejsze. Było wiele wypadków
wybicia szyb przez zwały wody z załamujących się fal.
W niedzielę komandor klubu
zaprosił nas na oficjalne spotkanie.
Z Santiago przyjechała pani konsul
20
I cóż, że nie ma już białych
plam na mapie świata?
Że ludzie przemierzyli już
wszystkie morskie szlaki?
Jeszcze teraz są miejsca
surowe i puste jak niegdyś,
a ślad pozostawiany za
statkiem wszędzie przecież
niknie od razu. Wprawdzie
myśl go utrwali i przekaże,
lecz dla tych, którzy przyjdą
potem, morze będzie
wciąż tak samo nieznane
i obce, a przestrzeń pusta
i nietknięta. I można wciąż
od nowa odkrywać świat,
przeżywając to tak, jak ten,
co wyruszył pierwszy.
Dariusz Bogucki
„Gedanią za oba kręgi polarne”
Grażyna Machałek oraz kilku polonusów z rodzinami. Czas postoju
minął błyskawicznie. Tylko jedno popołudnie poświęciliśmy na zwiedzanie Valparaiso. Uczciliśmy też wtedy
sześćdziesiątkę kapitana. Wreszcie
w czwartek 10 marca o 2140 oddajemy cumy. Kiedy załoga liczyła trzy lub
cztery osoby, kapitan Radliński pełnił normalne wachty. Teraz jest nas
szóstka. Ustaliliśmy więc, że kapitan
jest z tego obowiązku zwolniony.
Romek przyjął tzw. łamany system
wacht. Aby stale na wachcie były
dwie osoby, po czterech godzinach
służby następował sześciogodzinny
odpoczynek. Kambuz wypadał raz
na pięć dni. Pierwszy raz płynąłem
w takim systemie i sprawdził się on
znakomicie. Zaraz pierwszego dnia
otrzymaliśmy e-maile i SMS-y o tragicznym trzęsieniu ziemi w Japonii
i fali tsunami, która w ciągu niespełna
doby dotrze w nasz rejon. Musieliśmy
uspokajać rodziny, że fala tsunami na
otwartym oceanie nie jest groźna. Jest
to tylko jedna z wielu fal, tylko trochę większa. Natomiast na brzegu fale
tsunami mogą wyrządzić wiele szkód.
Żagle | www.zagle.com.pl