Wdzięczny też jestem, bo będę miał pokarm duchowny na du

Transkrypt

Wdzięczny też jestem, bo będę miał pokarm duchowny na du
W dzięczny też jestem , bo będę miał pokarm duchow ny na du­
chow ne czytanie m ieć podczas dziesięciodniow ych rek olek cji, ja ­
kie w ieczorem 20/8 zacznę sobie odprawiać, a które polecam W a­
KS. ALEK SY PETRAN I
szym m iłosiernym m odlitw om , abym się m ógł na śm ierć p rzygo­
tować, i w k tórych będę się do bł. Bronisław y m odlił za W as, aby
W am przysłała dobrych kandydatek, tak, jak i do wszystkich zako­
nów i do seminariów.
Sługa oddany
W 80-LECIE U R O D ZIN KS. P R O F E SO R A
D R A K A M IL A K A N T A K A *
O. B. Łubieński C. SS. R.
Ks. Kam il Kantak urodził się 15 grudnia 1881 w Luboni pod
Lesznem, majątku D zierżykraj-M orawskich. Majątek ten rod zice
ks. Kantaka dzierżawili przez kilkanaście lat. Była to jedna z naj­
piękniejszych wsi w W ielk opolsce. Staroświecki dw ór z kaplicą
posiadał wiele pamiątek p o p oecie Franciszku M orawskim *. R o ­
dzicam i ks. Kantaka byli Jan i F elicja z dom u P u ffk e. Rodzina
poch od ziła z Gdańska. R odzicam i chrzestnym i byli stryj Kazimierz
Kantak, deputow any na sejm pruski, słynny m ówca parlamentarny,
oraz babcia Emma z K urow skich P u ffk e, znana autorka książek
dla m łodzieży.
Gimnazjum ks. Kantak ukończył w B ydgoszczy. Studia filo z o ­
ficzn o-teologiczne odbyw ał w Poznaniu i Gnieźnie. Jako alumn w y­
kazywał duże zdoln ości i niebywałą wprost pam ięć; miał talent
literacki, pisywał wiersze polskie i łacińskie. K oledzy podziw iali
jego mistrzowską grę w szachy. Podczas gdy kilku z nich głow iło się
nad szachownicam i, ks. Kantak leżąc na łóżku czytał książkę i z pa­
m ięci kierow ał swymi figuram i na kilku szachownicach rów n o­
cześnie.
*
W sp o m n ie n ia o ks. p r o f . K a n ta k u na r ę ce p iszą ce g o n a d e s ła li: ks. p r o b .
W ik to r B o r y s ie w icz , ks. p ra ła t P a w e ł C za p iew sk i, ks. d ziek . k an . W ła d y sła w
D ad as, ks. r e k to r kan . dr W ła d y sła w
H ła d o w sk i, o. E d w a rd J u n ie w ic z CSSR,
ks. p r o f . d r H e n ry k K a rd a sz, ks. p r o f . p ra ł. d r A le k sy K la w e k , ks. p r o b . W a cła w
K r a w c z y k , ks. p r o f . W a cła w
Ł o so w sk i, ks. d ziek . kan . W o jc ie c h
M o n d ry , ks.
p r o b . F ra n c isze k P iw o w a rsk i, p . Jan S ilh a n , p . M aria S zy lh a n ow a , ks. p r o f . dr
T a d eu sz T a r a r u j, ks. p r o f. d r M ich a ł W iln ie w c z y c , ks. p r o b . J ó z e f Z a ją c , ks.
bisk u p
dr
T a d eu sz
P a w eł Z a k rz e w sk i
( f 26
listop a d a
1 9 6 1 ).
W szy stk im
w y­
m ie n io n y m sk ład am se rd e cz n e p o d z ię k o w a n ia .
1 F ra n c isze k M ora w sk i
(1 785— 1 8 6 1 ), ż o łn ie rz
K o n g r e s o w e g o g en era ł b r y g a d y , tłu m a cz B y ro n a .
n a p o le o ń sk i, za K rólestw a
W grudniu 1904 w Gnieźnie otrzym ał święcenia kapłańskie.
Pracował na dw óch wikariatach na p row in cji, m ianowicie w Czem­
piniu i w Jankowie Zaleśnym, następnie kontynuował studia na
uniwersytecie we Fryburgu Badeńskim, gdzie w r. 1909 na podsta­
wie rozpraw y: Gescliiclite der Bromberger Bernardiner wydanej
w Poznaniu w tymże roku, uzyskał doktorat z teologii. Odbywszy
dłuższą p od róż p o krajach słowiańskich, Austrii, p o W łoszech,
Szwajcarii, Francji, Belgii i Anglii, w r. 1910 objął wikariat przy
katedrze w Poznaniu.
T rz e b a
taka —
o jc a
z a zn a czy ć —
p isze p a n i M aria
S zy lh a n ow a , siostra ks. K a n -
że K a m il b y ł n a jle p szy m synem i n a jle p szy m bra tem . P o śm ierci
o p ie k o w a ł
się
m atk ą, o ta c z a ją c
m ieszk a ła u n ie g o w P o zn a n iu i tam
ją
d o b r o c ią
i tro sk liw o ścią .
też zm arła. N am
siostrom
M atka
r ó w n ie ż
p o m a ga ł, m. in. o p ła c a ł m o je k o sz to w n e stud ia w P aryżu.
W r. 1913 został dyrektorem kancelarii arcybiskupstwa gnieźnieńsko-poznańskiego; jako kanclerz był rów nież osobistym sekre­
tarzem bpa Edwarda Likowskiego, który sam będąc badaczem na­
komisariatu polskiego. W tymże roku po pow rocie do Poznania
objął profesurę historii kościelnej w seminarium duchownym .
Przedm iot ten dotąd w Poznaniu zaniedbany, ks. Kantak w krótce
postawił na wysokim poziom ie. Ze względu na mający powstać
W ydział T eologiczn y przy Uniwersytecie Poznańskim w tym samym
roku habilitował się na uniwersytecie czeskim w Pradze. Pracę
habilitacyjną pt. Początki Franciszkanów iv Polsce, wydał drukiem
w Gdańsku w r. 1923. Ponieważ pertraktacje o utworzenie W ydziału
T eol. prow adzone przez ks. Żon gołłow icza, pom im o przychylnego
stosunku Stolicy A postolskiej i ów czesnego rządu polskiego, przez
ks. prymasa Dalbora nie zostały przyjęte, ks. Kantak p ow rócił do
Gdańska. Tam założył Tow arzystw o W ydawnicze Pom orskie i do
października r. 1924 redagował z początku «D ziennik G dański»,
a później «K urier Gdański». W iosną r. 1922 byl kom isarzem ze
strony polskiej do odbioru i podziału archiw ów gdańskich pom iędzy
Gdańsk a Polskę. W r. 1923 założył Tow arzystw o Nauki i Sztuki
w Gdańsku (dzisiejsze Tow arzystw o Naukowe Gdańskie), którego
ukowym, bardzo cenił ks. Kantaka dla jego zamiłowań naukowych.
został członkiem honorow ym .
Od jesieni 1924 do jesieni r. 1926 był rektorem kościoła św.
R ów nocześnie objął po ks. H ozakowskim redakcję «M iesięcznika
Jacka w Warszawie. Brał udział w zjeździć katolickim wr Warszawie,
K ościeln ego». Pismo to redagował aż do wybuchu pierwszej w ojny
na którym referow ał postulaty katolickie w przedm iocie prawa
światowej. W r. 1917 zamienił urząd kanclerza na stanowisko archi-
małżeńskiego.
wariusza diecezjalnego. W tym charakterze objechał archidiecezje:
poznańską i gnieźnieńską, zlustrował biblioteki dekanalne i para­
fialne oraz przeprow adził kom asację w B ibliotece D iecezjalnej
w Poznaniu. Po pow rocie swoje spostrzeżenia i uwagi referow ał
na zebraniach Towarzystwa P rzyjaciół Nauk, a w r. 1923 ogłosił
na ten temat artykuł w »P om orzu «, dodatku do «Dziennika Gdań­
skiego®. W r. 1918 opracow ał i wydał drukiem katalog inkunabułów
Seminarium Poznańskiego pt.: Spis książek z X V ■wieku Książnicy
Seminarium Duchoienego w Poznaniu. W publikacji tej podał na
początku historię seminarium. W reszcie sporządził wykaz dóbr koś­
cielnych, zagrabionych przez zarząd Prus Południow ych.
W r. 1918 podczas likw idacji skutków w ojny byl jednym z k o­
misarzy pow ołanych do przejęcia archiwów państwowych od władz
niem ieckich. W styczniu 1919 aresztowany przez N iem ców, zdołał
uciec i ukryć się na Pom orzu. P o kilku tygodniach dotarł do Gdań­
ska i został tam członkiem redakcji «P olnische W arte», o r g a n u
W grudniu r. 1926 objął Katedrę H istorii K ościelnej oraz ję ­
zyków łacińskiego, greckiego i hebrajskiego, tudzież zarząd B iblio­
teki Seminarium D uchow nego w Pińsku. B ibliotekę uporządkow ał,
zaopatrzył w katalogi i doprow adził w r. 1939 jej stan ilościow y
do 35000 tom ów . Należał też do consilium de rigilantia diecezji
pińskiej i uczestniczył w jej synodzie, zwołanym w r. 1929 przez
bpa Zygmunta Łozińskiego. W ielkie wrażenie wywarła na ks. Kantaku osoba i świętość tego biskupa. W dn. 5 grudnia 1960 pisał
do autora niniejszego życiorysu:
B isk u p a Ł o z iń sk ie g o uw ażam za św ię te g o . C zczę je g o p a m ię ć , w ła ś ciw ie
co ra z
Jestem
b a rd z ie j,
ch oć
n ie k tó r e
je g o
p rz e k o n a n y , że J e g o p rz y c z y n ie
p osu n ię cia
oce n ia łe m
i m o d litw ie
k r y ty c z n ie .
z a w d zięcza m
znośn ą
n ie w o lę , w y z w o le n ie i n a jszczęśliw szy ok res m eg o życia tu taj na W s ch o d z ie .
Ks. Kantak przechodził w Pińsku ciężką operację trepanacji
czaszki. Bp Łoziński leżącemu na stole operacyjnym ks. Kantakowi
udzielił absolucji i odpustu zupełnego na wypadek śmierci, a gdy
chirurg dr Pragier prosił by biskup pobłogosław i! jeg o ręce,
biskup chętnie to uczynił. Następnie pozostał przy boku ch orego
aż do końca operacji, m odląc się o jej dobry wynik. Od tego czasu
prow adził do rozbiorów kraju. T rzeci tom miał objąć w. X IX i był
ju ż daleko posunięty, gdy wybuchła druga wojna światowa, która
całkow icie zniszczyła warsztat autora: jego bibliotekę zawierającą
ks. Kantak żywił dla bpa Łozińskiego uczucie specjalnej w dzięcz­
ok o ło 10000 tom ów , archiwalia i prace. Zginął wtedy rów nież przy­
gotow any do druku tom Reformatów Polskich. T ylk o urywki z tych
materiałów były ogłoszone drukiem poprzednio w takich pismach
zagranicznych, jak : «A rchivum Franciscanum H istoricuin» «Etudes
ności i był do niego szczerze przywiązany, a każdą roczn icę tej
operacji wspomina do czasów obecnych.
Ks. Kantak jest przede wszystkim człow iekiem pióra. Nie licząc
prac większych, zebrało by się kilkadziesiąt obszernych tom ów na­
pisanych przez niego artykułów i recenzji. Pisał w języku polskim ,
francuskim , łacińskim, i niem ieckim ; na tematy religijne, histo­
ryczne, polityczn e i literackie. Był członkiem Towarzystwa Przyja­
ciół Nauk w Poznaniu, Towarzystwa N aukow ego w Toruniu, T ow a­
rzystwa P rzyjaciół Nauki i Sztuki w Gdańsku, Towarzystwa T e o lo ­
gicznego i Towarzystwa H istorycznego. Umieszczał liczne artykuły
i recenzje w wydawnictwach w ym ienionych towarzystw. W r. 1917
na walnym zebraniu Towarzystwa Toruńskiego wygłosił odczyt na
temat: Pom orze w polskiej historiografii średniowiecznej. U czestni­
czył w zjazdach krajow ych i zagranicznych. Jeszcze w B ejrucie pisał
o jubileuszu Towarzystwa P rzyja ciół Nauk w Poznaniu i o Tow a­
rzystwie Naukowym w Gdańsku.
O bok artykułów okoliczn ościow ych inform ow ał o inyśli religijnej
francuskiej i angielskiej, np. o ankiecie religijnej «M ercure de
France». Pisał o Huysmansie, Bergsonie i o innych. Zabierał głos
w sprawach k ościelno-politycznych. W spółpracow ał także z ks. N i­
kodem em Cieszyńskim w «R ocznikach K atolick ich *. Pisał artykuły
do Polskiego Słownika Biograficznego i do Encyklopedii Kościelnej
ks. N ow odw orskiego.
Jednak najbardziej zajmowała ks. Kantaka historia K ościoła
w P olsce, szczególnie dzieje zakonów franciszkańskich. W latach
1912 i 1914 wydał w Gdańsku dwa tom y Dziejów Kościoła Pol­
skiego, doprow adzonych do r. 1400. P odkreślił w nich autor obronę
Polski od akcji germ anizacyjnej kleru niem ieckiego oraz tragedię
religijną Połabian. W ybuch w ojn y w r. 1914 spow odow ał przerw ę
w pisaniu, późn iej autor zaniechał kontynuacji pracy. D o najcen­
niejszych dzieł ks. Kantaka należą: Bernardyni Polscy, (2 tomy,
Lw ów 1933), oraz Franciszkanie Polscy, (2 tomy, K raków 1 9 3 7 /3 8 );
te cztery tom y obejm ują 2000 stron. H istoria B ernardynów zawiera
całość d ziejów tego zakonu, natomiast dzieje Franciszkanów d o ­
Fransiscaines» oraz «Franziskanische Stiulien».
W latach 1925— 28 zamieścił w «K ron ice Miasta Poznania»
liczne artykuły z historii kościelnej W ielkopolski, m. in. rów nież
życiorys swego profesora ks. Ignacego W arm ińskiego. W r. 1927
przełożył z łaciny na polski i wydał drukiem w W arszawie biografię
J. A. Załuskiego pióra Daniela Janockiego.
W r. 1933 odbył p odróż naukową po ówczesnej Litwie. P od róż
tę opisał w dłuższym artykule, ogłoszonym w roku następnym naj­
pierw w «R oczn ikach K a tolick ich », a następnie wydanym w Łom ży
w osobnej broszurze pt.: Lifwa.
Już w r. 1906 ks. Kantak rozpoczął pracę publicystyczną. Pisy­
wał k oresponden cje do «S łow a» warszawskiego (1906— 1914),
«D ziennika Poznańskiego*, tygodnika «P ra ca »; później pisywał dla
«D ziennika Pow szechnego*, «Dnia P olskiego*, «Czasu» i dla innych
pism, zarów no codziennych jak i tygodników . W swoich publika­
cjach zajm ował zawsze postawę antyniemiecką. Najciekawsze były
artykuły zamieszczone w okresie w ojn y 1914^— 1919 w «D zienniku
Poznańskim *, a następnie zebrane i wydane przez autora w Gdańsku
w r. 1922 w książce: In memoriam czasu ivojny. Jego pióra jest
w iększość artykułów w «D zienniku Gdańskim*, zwalczających
antypolską akcję senatu gdańskiego, krytkujących filoniem ieckie
nastawienie Ligi N arodów i je j kom isarzy w Gdańsku, artykułów
biorących w obronę polską m niejszość w Gdańsku i demasku­
jących rów nocześnie nieporadność i błędy polskich czynników urzę­
dow ych w obec W olnego Miasta. Podczas oku pacji Ruhry przez
Francję wzywał rząd polski do zajęcia Gdańska, Prus W schodnich
i Pom orza Zachodniego.
Ks. Kantak był słow ianofilem , czemu dał wyraz w licznych arty­
kułach «Świata Słowiańskiego* (1907— 1910). P óźniej doszedłszy
do przeświadczenia, że austrofilstw o klubu i «Świata Słowiańskiego*
zaczyna zwracać się przeciw ko R osji, zaniechał w spółpracy. Ks. Kan-
tak przez całe swe życie był zdecydowanym rusofilem. Świadczy
o tym chociażby jego publicystyka polityczna. Jeszcze przed pierw­
szą wojną światową nauczył się po rosyjsku, aby czytać dzieła
klasyków rosyjskich w oryginale. Był pełen podziwu dla piśmien­
nictwa rosyjskiego (szczególnie dla Dostojewskiego i Sołowjewa).
Ani w kraju ani na wychodźstwie nigdy nie napisał, ani też nie
powiedział słowa przeciw Rosji lub przeciw narodowi rosyjskiemu.
Wbrew wielu Polakom rozróżniał naród rosyjski, cywilizację rosyj­
ską od carskiego ustroju państwowego, z istoty rzeczy przejściowego.
Przed kilku laty w Bejrucie napisał esej: Wązly Polski i Rosji.
zowcu przekształcono na pierwsze kadry tworzącego się wojska
polskiego w Rosji. Tu w Griazowcu ks. Kantak miał wykład dla
wojska o tysiącletniej walce polsko-niemieckiej. Następnie praco­
wał w szpitalu w Tockoje, oraz w szefostwie duszpasterstwa w Buzułuku i Jangjulu. W W ielki Piątek 1942 roku przybył do Pelilevi,
stamtąd wyjechał do Teheranu; a odwiedziwszy Polaków w Ispalianie, w październiku tr. wraz z bpem polowym J. Gawliną do
Bagdadu. Z Bagdadu odbył podróż do Mossulu, Jerozolimy i Ziemi
Świętej. W Egipcie dotarł do Luksoru, aby wreszcie jesienią r. 1943
znaleźć się w Bejrucie.
Uczestniczył także w ruchu kaszubskim, w obronie „Polski mor­
skich granic” . Nieomal co roku spędzał letnie wczasy w Sopocie,
przyjaźnił się z Aleksandrem Majkowskim, przywódcą ruchu, pisy­
wał do «Gryfa» oraz do innych pism w sprawie kaszubskiej.
W Teheranie ks. Kantak ogłosił w «France Librę* artykuł; La
tragedie du catholicisme allemand, następnie kilka innych aktual­
nych artykułów w miejscowym «Kurierze Polskim*, «Orle Bia­
łym*, w «Eastern Times* i w arabskim dzienniku «Iraq». Ponadto
sam założył pismo dla żołnierzy «W Imię Boże*. Miewał odczyty
0 zachodnich granicach Polski, stawiając od początku postulat linii
Odry-Nysy. W Jerozolimie przygotował do druku nowe poprawne
wydanie Modlitewnika Żołnierza.
Zainteresowania literackie ks. Kantaka obejmowały oprócz pol­
skiego piśmiennictwa współczesną poezję i prozę francuską, z któ­
rej najbardziej odpowiadali mu: Mallarme, Huysmans i Claudel.
Interesował się również średniowieczną poezją łacińską, tzw. le latin
mystique. Na czele literatury powszechnej stawiał Dantego i Dosto­
jewskiego; w poezji polskiej — Słowackiego. Z zajęciem śledził
współczesny mu symbolizm młodopolski. Abonowal «Chimerę»,
«Mercure de France», «Vers et Prose», «Viesy». Pisał o ideacli
religijnych Słowackiego i Krasińskiego w «Miesięczniku Kościel­
nym*, o ideach religijnych najnowszej poezji polskiej w «Dzienniku
Poznańskim*. Był inicjatorem przy «Dzienniku Gdańskim* dodatku
literackiego «Pom orze», w którym m. in. współpracowali również:
Przybyszewski, Żeromski, Fryderyk Lorentz, ks. Heyke-Czernicki.
Jeszcze przed pierwszą wojną światową opracował popularne
wydania Mickiewicza, Krasińskiego i Słowackiego; wydał listy Sło­
wackiego, następnie poezje Wincentego Pola. Na posiedzeniu To­
warzystwa Gdańskiego wygłosił referat o Słowackim i Słowiańszczyźnie.
D. 20 września r. 1939 ks. Kantak dostał się wraz z oddziałem
wojska polskiego na terytorium Związku Radzieckiego. Dla ks.
Kantaka okazało się to łaskawym zrządzeniem Opatrzności. Gdyby
bowiem pozostał w okupowanej przez Niemców Polsce, byłby zgi­
nął zamordowany wespół z innymi 1996 księżmi polskimi. W sierp­
niu r. 1941 został kapelanem wojskowym, obóz bowiem w Gria-
W Bejrucie ks. Kantak został kapelanem Komendy Placu, obej­
mując jednocześnie opiekę nad polską młodzieżą wojskową, studiu­
jącą w miejscowych uniwersytetach: francuskim i amerykańskim.
W październiku 1943 został przełożonym konwiktu 16 kleryków
odkomenderowanych z wojska celem ukończenia studiów teologicz­
nych i otrzymania święceń. Ks. Kantak wykładał w konwikcie
teologię pastoralną, liturgikę i homiletykę. Zaraz na początku urzą­
dził w konwikcie piękną bibliotekę, zakupiwszy księgozbiór po bpie
Karamie, następnie uzupełnił go książkami nabytymi w Bejrucie
1 Jerozolimie. Ks. Kantak w Polsce miał opinię wymagającego i su­
rowego profesora, tymczasem tam jako przełożony seminarium oka­
zał się łagodnym i wyrozumiałym. Seminarzystów traktował jak
młodszych konfratrów, wdrażając ich w dyscyplinę duchową nie
mechanicznie narzucaną lecz moralną, wewnętrzną, dobrze zrozu­
mianą i dobrowolnie przyjętą. Święceń udzielał delegat apostolski
Mgr Remigiusz Lepretre. Seminarium to przetrwało do r. 1946.
W r. 1945 ks. Kantak został mianowany dziekanem polskim na
Liban i Syrię. Tymczasem do Libanu napłynęli uchodźcy z Iranu
i z Indii, tak ii liczba Polaków razem z wojskowymi dochodziła
przez jakiś czas do 6000 osób. Ks. Kantak zorganizował duszpaster­
19 —
N a sza P r z e s z ło ś ć
stwo polskie w mieście i w siedmiu ośrodkach na prow in cji. W p ro­
wego na obczyźnie. W roku akadem ickim 1947/48 wykładał hi­
wadził miesięczne zebrania księży rodaków , zatrudnionych w dusz­
pasterstwie. W latach 1943— 50 pracow ało w Libanie razem, ch oć
storię cyw ilizacji na Studium Polonistycznym przy uniwersytecie
amerykańskim w Bejrucie. Natomiast w uniwersytecie francuskim
nie rów nocześnie, 15 księży. Na tych zebraniach roztrząsano sprawy
św. Józefa tamże wygłaszał odczyty po francusku na tem aty: Kult
M. Boskiej w Polsce; O. Maksymilian Ryłło; Mistyka Słowackiego;
Życie religijne Krasińskiego.
duszpasterskie i adm inistracyjne. Co roku urządzał wspólne rek o­
lekcje dla księży. Od każdego księdza duszpasterza wymagał ro cz­
nych sprawozdań, na podstawie których sam opracow yw ał ogólne
Ponadto gdy nasi uchodźcy licznie zamieszkiwali Liban, na
sprawozdanie dla arcybpa Gawliny oraz dla m iejscow ych władz du­
tymże uniwersytecie miewał dla nich na czw artkow ych zebraniach
chow nych. W r. 1947 odbył w izytację całego dekanatu Liban-Syria.
referaty na rozm aite tematy.
W omawianym okresie ogłosił drukiem następujące prace: Ju­
W latach 1946— 47 wydał m iesięcznik «W iadom ości K ościeln e».
W r. 1946 objął jeszcze kapelanię u francuskich Szarytek przy
ul. Clemenceau w Bejrucie. W ich kaplicy odbyw ały się odtąd
polskie nabożeństwa, wśród których nie brakło uroczystych pierw­
szych K om unii św. dzieci i p rocesji B ożego Ciała polskim zwyczajem
do czterech ołtarzy, ku zdziwieniu m iejscow ych katolików . Pamiętał
liusza Słowackiego utwory pomniejsze (Jerozolim a 1 94 4); Dzieje
Ziemi Pomorskiej, (Jerozolim a 194 7); Zagadnienie upadku i odro­
dzenia Polski, (Jerozolim a 1948); Le Pere Maximilien Ryllo, (Beyrouth 1 95 0); Dzieje uchodźtwa polskiego w Libanie 1943— 1950,
(B ejrut 195 4); Le culte de la Ste Vierge en Pologne, (Beyrouth
1954); Mickiewicza i Towiańskiego Sprawa Boża, (L ondyn 1958).
także o polskiej rezurekcji z procesją, jak rów nież o roratach
Ponadto zamieszczał artykuły w czasopismach jerozolim skich .
w A dw encie, Gorzkich Żalach i D rodze K rzyżow ej w W ielkim Poś­
bożeństwie do Najśw. Serca Jezusowego w czerwcu. W każdą nie­
A rtykuły ks. Kantaka w języku arabskim drukow ały: dziennik
bagdadzki «Ira q» (z rękopisu francuskiego tłumaczył o. Ana­
stazy Maria, karmelita) oraz pisma bejruckie «A1-Jarida», «A1-Chi-
dzielę głosił kazanie polskie. Założył cmentarz polski: Coemeterium
rah », «A1-Am al», a także Encyklopedia arabska (tłum aczyła Moham-
Exsulum Polonorum, wyrażając życzenie, by tam go kiedyś p och o­
wano pod głównym krzyżem cmentarnym. Uregulował kilkadziesiąt
m ed-el-B ondacka).
Były uczeń, a w B ejrucie najbliższy w spółpracow nik ks. Kantaka
małżeństw w ojennych, przygotow ał do chrztu kilku Ż ydów , odw ie­
we wspom nieniu nadesłanym na m oje ręce pisze:
cie, nabożeństwach m aryjnych w maju i październiku, a także o na­
dzał chorych
więźniów, opiekow ał się sierotami, miewał nauki
polskie i francuskie w mieście i na prow incji.
Pow oli Polacy zaczęli od pływ ać; ponad 600 osób p ow róciło do
kraju, inni w yjechali do Anglii, tak iż w lipcu 1950 ks. Kantak
W
k o w ic ie
B e jr u c ie
ks. K a n ta k p ro w a d z i ż y c ie u m a rtw ion e i p r a c o w it e , c a ł­
oddane
na słu żbę
b liź n ie m u
i K o ś c io ło w i.
W sta je
o
g. 4
ra n o,
o d p r a w ia rozm y śla n ie i p a c ie rz e k a p ła ń sk ie, o g. 5.30 o d p ra w ia M szę św.
S p ow ia d a się c o tyd zień . J e d e n d z ie ń w m iesiącu p o św ię ca
na sk u p ien ie
i r o k r o c z n ie od p ra w ia r e k o le k c je u 0 0 . J ez u itów . W cza sie sp a ceru p o p o ­
pozostał z garścią Polaków jako jedyn y ksiądz polski w Libanie.
łu d n io w e g o od m a w ia ró ża n ie c . M o d li się w iele. C e ch u je go k a r n o ś ć i z d y ­
Zorganizow ał w tym czasie składkę pieniężną i odzieżow ą na re­
scy p lin o w a n ie .
patriantów polskich, następnie składkę na rem ont cmentarza bej-
M ó g łb y ju ż z w o ln ić się od
ruckiego zniszczonego w czasie rozruchów w r. 1958.
Mimo tych licznych zajęć duszpasterskich nie przestał kontynuo­
wać prac naukowych. Został w tym czasie członkiem Instytutu P o l­
skiego założonego przez p rof. Stanisława K ościałkow skiego, a po
W ym aga
od
in n y ch
w ie le ,
ale
od
siebie
d o ś ć u c ią ż liw y ch o b o w ią z k ó w
je s z c z e
w ię c e j.
k a p ela n a S ióstr
S za ry tek i u rz ą d zić sob ie ż y c ie b a rd z ie j w y g o d n e , je d n a k te g o n ie czyn i
i trw a
p rzy
n ieu stan n ej
p ra cy . C o
B ib lio t e k i O r ie n ta ln e j, by
n a u k ow y m i. W ż y ciu p ry w a tn y m
ra cze j
W
u b og i.
je d z e n iu
Za
jest
w to re k
u d a je
się d o
u n iw e r sy te c k ie j
m . in. z a p o z n a ć się z ak tu a ln y m i p rob lem a m i
o sz cz ę d z o n y
jest b a rd zo sk rom n y , a u b ió r je g o jest
grosz
n ie w y m a g a ją cy ,
w ysyła
u lu b io n y m
stale
je g o
paczki
p o tr z e b u ją c y m .
p o k a rm e m
są
o liw k i,
nie
używ a.
jeg o w yjeździe do Anglii w r. 1950 objął pieczę nad zbiorami.
a
Został rów nież pow ołany na członka Polskiego Towarzystwa Nauko­
W o b e jś c iu z lu d źm i jest m iły i u słu żn y . N ie z n osi n ie p o r o z u m ie ń i k łó tn i.
n a p o je m
m ocn a
cza rn a
kaw a
nie
s ło d z o n a ;
cu k ru
w ca le
Z w ła d za m i k o śc ie ln y m i i p a ń s tw o w y m i stara się ż y ć w z g o d z ie . C h ętn ie
p r o fe s o r e m , ja k ic h m ało. M ożn a b y d o n ie g o
zastosow a ć sło w a : „n a u c z a ł
o d w ie d z a c h o r y c h i z w ie lk ą ż y c z liw o ś cią służy k a ż d em u , k t o p o tr z e b u je
w p ra w d z ie , n ie og lą d a ją c się na o s o b ę lu d z k ą ” . P a trz y liśm y na n ie g o ja k
je g o p o m o c y .
na c z ło w ie k a o d d a n e g o c a łk o w ic ie w y łą c z n ie t y lk o n a u ce. D o ty ch cz a s w d y ­
O czyw iście najw ięcej wspom nień o sobie zostawił ks. p rofesor
k sięd za p r o fe s o r a K a n ta k a , b o sam o je g o
sk u sja ch h is to r y cz n y c h dla p o p a r c ia sw eg o argu m en tu u ży w am a u tory tetu
Kantak wśród absolw entów seminarium duchow nego w Pińsku,
gdzie spędził 13 lat swego pracow itego życia i gdzie powstały jego
najgłów niejsze prace naukowe. Z natury sw ojej był człow iekiem
zamkniętym w sobie i m ałom ównym , stąd na ogół odosobnionym
i nie zawsze dobrze rozumianym . Był kapłanem w zorow ym i p o b o ż­
im ię b u d z i ech a h is to r ii, a na
słu ch a cza ch r o b i w ra żen ie ja k ie g o ś ta je m n ic z e g o totem u .
W ocenach odpow iedzi swoich uczniów ks. Kantak był raczej
surowy. Wymagał w iadom ości gruntownych, jasnego przedstawienia
rzeczy, a oceniał bardzo surowo. Inny z jego uczniów pisze:
nym ; cechowała go zakonna asceza oraz heroiczna niemal wierność
P am iętam
m ieliśm y
w y p ra co w a n ie
dom ow e
z ję z y k a
ła c iń sk ie g o . Na
dla kapłańskiej m odlitwy i skupienia. Należał do Unio cleri apo-
p rz e s z ło d w u stron a ch n a p isa n y ch p o ła cin ie ani ja , ani m o i starsi k o le d z y
stolica. Co roku odprawiał tygodniow e rek olek cje. P rofesorem był
nie d o p a tr z y li się b łę d u . P o n ie w a ż w y d a w a ło się, że n ie w y p a d a , aby n ie
sumiennym i dokładnym , przy tym wym agającym . Nie znosił dyle-
b y ło ż a d n eg o b łę d u w zad a n iu , w sta w iłem tam c e lo w o je d e n b a rd z o n ie w ie lk i
błą d . D ru g i b łą d , zresztą tr o c h ę w ięk sz y , zn alazł K sią dz P r o fe s o r , a rezu l­
tantyzmu i nieuczciw ości ze strony studentów. Pracow ity i syste­
tatem tych d w ó ch b łę d ó w b y ł sto p ie ń n ie d o sta te cz n y . P o d o b n ie b y ło ró w n ie ż
matyczny, cenił ogrom nie czas.
p rzy o d p o w ie d z ia c h u stn ych . W szy stk o to , c o b y ło w y p o w ie d z ia n e z g o d n ie
z
W szy stk ie
sp raw y , z k tó r y m i
w sp o m in a je d e n z je g o u c z n ió w —
się
p rz y s z ło
do
K się d za
P r o fe s o r a
—
za ła tw ia ło się na s t o ją c o , z a m ien ia ją c
w sz e lk ie g o
P r o fe s o r a ,
r o d z a ju
ch oć
w y m o g a m i,
n ie w ą tp liw ie
z d a w a ło
d obrze
się
słyszał
i
u c h o d z ić
r ozu m ia ł
u w agi
n ie
K sięd za
t y lk o
samą
w y p o w ie d ź , ale ch y b a i tru d w ło ż o n y w je j p rz y g o to w a n ie . R e a k c ja ży w e g o
ty lk o tyle słów ile h y ło k o n ie c z n ie p o tr z e b a , zu p e łn ie tak , ja k w tek ście
c z ło w ie k a
k siążk i n a u k o w e j.
o n o b y ło n iez n a cz n e. R e a k c ja ta je d n a k by ła zaw sze n a ce ch o w a n a sp o k o je m
r o z p o c z y n a ła
się
d o p ie r o
p rz y
p ierw szy m
p o tk n ię c iu ,
choćby
i o p a n ow a n iem .
W ykłady ks. Kantaka cechow ała wielka erudycja. Szczególnie
ciekawe i bogate w treść były wykłady o życiu zakonów w K ościele.
Jeden z jego uczniów z okresu pińskiego, tak wspomina swego
profesora:
Na w stę p ie c h c ę p o d k r e ś lić , że szcze rze je s tem w d zię czn y O p a trz n o ści
B o ż e j za P iń sk i za w szy stk ich c z c ig o d n y c h sw o ich p r o fe s o r ó w . W p e rs p e k ­
tyw ie
p rz e ż y te g o
czasu
d u a ln o ść k a ż d e g o
i
różn ych
z p r o fe s o r ó w
d o św ia d c z e ń
i całą
oce n ia m
w ysoko
in d y w i­
d u ch o w ą sp u ścizn ę P iń sk a . C hyba
W seminarium pińskim ob ok alumnów P olaków byli rów nież
alumni Białorusini i Rusini. Ks. Kantak był dla wszystkich jedna­
kow y i sprawiedliwy, ulubieńców nie miał. Był zdania, że B iałoru­
sini i Rusini, mają prawo do własnego państwa, jak każdy na świecie
naród. Tym z nich, którzy znaleźli się w obrębie R zeczypospolitej,
Polska powinna dać wszystko to, co by im dało własne państwo —
przy pełnej lojalności z ich strony. U bolew ał szczerze, gdy zacho­
ta k ie g o z e sp o łu in d y w id u a ln o ś ci żadn e in n e sem in ariu m nie m ia ło . A ksiądz
dziły uchybienia z jedn ej czy drugiej strony.
p r o fe s o r K a m il K a n ta k —
lic z n y c h b łę d ó w i n ie d o k ła d n o ś c i, ja k ie się zn alazły w w y d a n y m sk ry p cie ,
D zięki Bogu, ksiądz p rofesor Kantak cieszy się dobrym zdro­
wiem i m oże dużo pracow ać, „w ielk a to łaska B oża” , jak sam się
wyraża. W ubiegłym roku ogłosił drukiem w «Etudes Slaves» arty­
kuł o religijności Krasińskiego. «O sservatore R om ano» 24 listopada
r. 1961 bardzo życzliw ie om ów iło ten artykuł. Niedawno ukończył
napisaną po francusku historię polskiego duszpasterstwa w ojsk o­
wego w latach 1941— 1942. Praca w m aszynopisie obejm uje 115
stron tekstu oraz 40 stron dodatków dokum entarnych. Zostanie
cala
wydana w Rzym ie w roku bieżącym .
h is to rii i rz u co n y
t o n ie m a l S fin k s, w y rw an y gd zieś ze szlaków
n ie zb a d a n y m
w y r o k ie m
do
P iń sk a , ja k
n ie g d y ś p o n o ć
O w id iu sz d o D a w id g ró d k a . K sią d z K a n ta k u cz y ł nas je s z c z e w m n iejszy m
sem in ariu m
ję z y k a
n ie m ie c k ie g o ,
ję z y k a
n ie m ie c k ie g o ,
M iałem
m ożn ość
w aliśm y
o p ra co w a n ie
h isto rii
b liż e j
go
a
n a stę p n ie
K o ś c io ła
pozn ać
i
ja k o
w
w y ższy m
h istorii
p r o fe s o r a ,
sem inarium
sztu k i
k o ś c ie ln e j.
k ie d y
z o rg a n iz o ­
i w y d a n ie na p o w ie la c z u je g o w y k ła d ó w
z h istorii
K o ś c io ła (8 00 stron m a sz y n o p is u ). N ie d ał nam się tym o c z a r o w a ć , ch o cia ż
sp e c ja ln ie
dla
re d a k cja
ty c h
w y k ła d ó w
p o p a d ła
k u p iliśm y
u K się d za
p o w ie la c z , i w k r ó tc e
P r o fe s o r a
w
d o ż y w o tn ią
z p ow odu
n ieła sk ę.
B ył
W idzim y, że ks. Kantak życia nie marnuje, lecz umie przysto­
sować się do każdych warunków, w jakich go Opatrzność postawi.
Pracował jako wikariusz, kanclerz kurii arcybiskupiej, archiwariusz
i biliotekarz, p rofesor w trzech seminariach duchow nych, wykła­
dowca na dw óch uniwersytetach zagranicznych, historyk, esteta,
m yśliciel społeczny i publicysta, redaktor pisin, krytyk teatralny,
W a ż n ie jsz e m ydarzenia w polskim życiu katolickim
(1 V — 15 XI 1%2 r.)
wydawca, inicjator i organizator, rektor kościoła, kapelan w ojskow y,
przełożony seminarium duchow nego, proboszcz i dziekan, wreszcie
jako skrom ny kapelan na usługach Szarytek francuskich, a zawsze
jako niestrudzony badacz naukowy. Zaiste rzadko spotykana różn o­
rodność zainteresowań i zajęć, a przy tym niesłychana aktywność
i pracow itość na każdym polu, żywa i bystra inteligencja, nieprze­
ciętne zdoln ości oraz wszechstronne wykształcenie.
K oń cząc niniejszy życiorys, niech mi będzie w olno złożyć Czci­
godnem u Jubilatowi od wszystkich, którzy Go znali, cenili i kochali,
serdeczne życzenia pom yślności we wszystkich Jego dalszych p oczy­
naniach.
P R Z E M Ó W IE N IE P A P . J A N A X X I I I D O B IS K U P Ó W
P O L S K IC H
(1 2 X 1962)
W yrażani swą radość z przybycia Księdza Kardynała i Bisku­
pów Polskich na II Sobór W atykański. Czuję związek z Biskupam i
Polskim i, gdyż już z dom u rodzicielskiego wyniosłem wielką czesc
dla Polski. Jest w pow ołaniu, które od Boga p och odzi, coś z czaru
wiosny. Każda wiosna — to początek czegoś now ego, czegoś świe­
żego. T o zapowiedź szczęścia — to zryw m łodości. Pow ołanie
to
roślinka delikatna. Bywa, że ideał poświęcenia pow staje w m łodej
duszy przez to, że ma ona uczucie sympatii do osoby czy też do
ziem i ojczystej, czy do swego zawodu. Chciałbym zaznaczyć, że gdy
chodzi o m oje pow ołanie kapłańskie, to powstało ono na podłożu
budzących się uczuć do szlachetnych poczynań W aszego bohater­
skiego narodu. Sięgając do wspom nień dzieciństwa, z rozrzew nie­
niem wspominam osobę starszą, samotną, żyjącą w naszym dom u
rodzinnym , którą dla jej wielkich zalet rozumu i serca, pow szech­
nie uważaliśmy za głowę rodziny. Ta osoba czcigodna mówiła nam
często o Polsce, o bohaterskim narodzie polskim , o powstaniach
w olnościow ych. W m łodych naszych duszach budziły się uczucia
pośw ięcenia, rosła m iłość ideałów w olności. T o Polska i je j losy,
często nieszczęśliwe, ale zawsze natchnione ideą, kształtow ał) w nas
chęć do pracy i pośw ięcenia dla innych. M ów iono nam też, że w da­
lekiej Polsce, w obronie w olności W aszego kraju, życie pośw ięcił
nasz rodak, poch odzący z naszego Bergam o, nazwiskiem Francesco
N ullo. M ów icie mi, że odrodzona Polska postawiła temu szlachet­
nemu pułkow nikow i p om n ik i; jeg o nazwiskiem nazwała ulice
jak to miało m iejsce we W rocław iu, na Ziem iach Zachodnich, po
wiekach odzyskanych. Muszę W am też pow iedzieć, że proboszcz,
który mnie chrzcił, nazywał się rów nież N ullo. Byl praw dopodob-

Podobne dokumenty